Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
16 godzin temu, zubiks napisał(a):

(...)

Kolejna kwestia którą mam do rozwiązania, to temperatura bufora. Mam otwarty układ na buforze i przy ok 75 st. wywala mi naczynkiem wodę, to z kolei powoduje że muszę dopuszczać wody do układu, bo mi się zapowietrzają grzejniki, więc obniżyłem max temp. na kotle na 70 st. Po wygaszeniu kotła, ładunek z bufora wystarcza mi na około 2 godzin przy 45 st. na grzejniki. Dom około 200 m2, 1,5 pustaka, ocieplony 10 cm styropianem. Tak sobie myślę, że to słaby wynik.

Proszę Was o sugestie jak sobie poradzić z tymi problemami.

Najlepiej jakby do naczynia wzbiorczego szły dwie rurki, jedna z powrotu, połączona z dołem naczynia wzbiorczego, druga z zasilania połączona z górnym króćcem naczynia. Wtedy nawet przy lekkim podgotowywaniu wody, bulgoce tylko w tej rurce z zasilania, a woda w całym naczyniu jest spokojna i nie wyrzuca jej przez przelew.

Jeśli chodzi o pojemność naczynia, to na 1000l. wody w układzie te 75l. powinno wystarczyć, bo "pracować " będzie 40l. Gdy bufor rozgrzejesz do 90stopni.

woda_v.gif

Edytowane przez szpenio
  • Przydało się 1
Opublikowano
W dniu 2.01.2025 o 15:39, maracz napisał(a):

w zasadzie w każdym HG pp powinno równomiernie napowietrzać opał z każdego boku

I tak i nie. Problemem jest dostarczanie PP zbyt nisko, przez co nie ma warunków do utworzenia się "poduszki" z żaru. Podawanie powietrza ze 2cm wyżej już by wiele pomogło.

Opublikowano

@kreciq21 owszem, podnosząc otwory pp zwiększymy warstwę żaru, ale nie wyeliminujemy tym zalegania części opału na bokach gdzie tych otworów nie ma, co będzie skutecznie przeszkadzać w równomiernym opadaniu opału i zwiększy możliwość wydmuchania kanałów, którymi pp będzie biegła wprost do palnika z pominięciem opału. Powyższe uwidoczni się zwłaszcza na "grubym" drewnie. 

Opublikowano (edytowane)

@maracz To już zależy od grubości opału i ciągu.

Przede wszystkim trzeba zadbać o tą poduszkę. Drobniejszej frakcji trzeba nałożyć więcej, niż tylko do zajęcia się opału. Ogień musi się rozprzestrzenić po palenisku. A tak, te parę patyków wokół palnika się wypali i koniec.

Kiedyś się budowało kopczyk z drobnicy, dopiero wokół tego układało grubszy opał, a grube drewno się dokładało, jak to się już żarzyło. Mówię o ognisku.

Dlatego niektóre kotły zostawiają taką poduszkę i przechodzą w stan wstrzymania. Wtedy nie trzeba jej budować od początku, tylko przegrzebać i można dokładać grubego opału od razu.

I tu właśnie fajnie się sprawdza sonda lambda, bo kocioł na jej podstawie może tą poduszkę zachować.

Edytowane przez kreciq21
Opublikowano

Czym dłużej i więcej czytam o elektronice przy zasypoecach tym bardziej jestem przekonany że zasypowce nie są dla ludzi czynnych zawodowo, którzy nie mają zbyt dużo wolnego czasu.  Czy to warto przerabiać zasypowca na bez obslugowy kocioł skoro i tak musimy go kilka razy na dobę załadować, wybrać popiół, przeczyścić wymiennik a przede wszystkim przygotować opał (suchy opał) + koszt bufora. Te wszystkie czynniki przemawiają za źródłem ogrzewania bez obslugowym (w 90%). Jednak nikomu nie można zabronić bycia eksperumentatorem i wynalazcą. 

Pozdrawiam  i Życzę sukcesów badawczych.

  • Przydało się 1
Opublikowano

@kreciq21 jeśli rozmawiamy o spalaniu grubego drewna bez strat wynikających z przenikania pp do palnika z pominięciem opału/żaru, niestety nie jest to takie proste. Nawet dysponując jak to nazywasz poduszką, zapewne chodzi o rozżarzony węgiel drzewny, z grubymi polanami może być problem nie do przeskoczenia, ale tak grubsza warstwa żaru może pomóc. Zresztą sam używam resztek węgla z poprzedniego spalania do rozpalania nowego wsadu i bardzo to sobie chwalę. Mam nawet w swoim układzie możliwość zakończenia spalania, w momencie dojścia do zadanej przezemnie wartości tlenu w spalinach. To gwarantuje mi pozostawienie niewielkiej ilości węgla drzewnego do następnego rozpalenia.

Opublikowano (edytowane)

@AO49 Zawsze jest "coś za coś". Poświęcasz czas na obsługę w kotłowni, ale tym obniżasz rachunki. Na źródło bezobsługowe musisz zarobić, bo będą wyższe rachunki. Więc zaoszczędzisz czas w kotłowni, ale stracisz go w "robocie" pracując na te rachunki.

Przewagą kotłów zasypowych jest możliwość zakupu paliwa w niekoniecznie takiej cenie, jaka jest w danym momencie (sezon grzewczy) i pozwala to paliwo zmagazynować. Przy źródle bezobsługowym jesteśmy zdani na łaskę aktualnych cen oraz w ogóle tego, czy "paliwo" jest do nas w danym momencie dostarczane (mówię o prądzie).

@maraczGrubość powinna być dostosowana do rozmiarów paleniska. Na wąskie palenisko nie wrzuca się kłody 20cm. Co najwyżej 1/4 do góra 1/3 jego szerokości. W ten sposób opał nie będzie się zawieszał.

I tak, chodzi mi o poduszkę z węgla drzewnego. Niektórzy jednak wtedy by narzekali, że kocioł nie spala im "do zera". Nie zadowolisz wszystkich. 

Edytowane przez kreciq21
  • Zgadzam się 1
Opublikowano

Kol @kreciq21 w moim wypadku były trzy argumenty: dużo wolnego czasu , dojście do dobrego taniego opału no i cena kociolka. A bym zapomniał to prosta obsluga MPM-a

Pozdrawiam 

Opublikowano

Kompromisem są pelletowce. Paliwo droższe od drewna, ale czas potrzebny w kotłowni jest zredukowany do minimum. Czyli raz na jakiś czas zasypać i raz na jakiś czas wyczyścić. I paliwo można zmagazynować. Odpada przygotowywanie opału, ale opał trzeba kupić (nie wyrośnie na działce).

Kocioł zasypowy natomiast może utylizować gałęzie, kłody, kartony. Masz dostęp do taniego brykietu? Też wciągnie.

Zastanawiałem się nad pelleciakiem, ale to ograniczenie się do tylko jednego paliwa. A do kotła zasypowego można palnik pelletowy wstawić. I mieć sprzęt uniwersalny.

  • Zgadzam się 1
Opublikowano

@kreciq21 niektórzy, np ja lubią eksperymentować. Obecnie właśnie próbuję spalać grube polana jak na moją powierzchnię rusztu, i mam problem z utrzymaniem poziomu tlenu poniżej 1% z jakim zazwyczaj spalam u siebie.  Część Pp przedostaje się do palnika I powoduje chwilowe wzrosty poziomu tlenu do 2-3% tlenu, to strata. Mam jednak nadzieję że uda mi się z czasem maksymalnie zminimalizować straty

  • Zgadzam się 1
Opublikowano

@maraczSam jestem eksperymentatorem. W swoim gruzie zmajstrowałem palnik szamotowy już 10 lat temu (kocioł mam 12 lat). I do tego jeszcze kilka przeróbek poprawiających sprawność (a właściwie usuwających wady). Niestety rozmiaru wymiennika i komory załadunkowej nie zmienię, więc rozglądam się za nowym kotłem.

Spalanie grubych polan trochę się mija z celem. Drewno wtedy musi dłużej sezonować i klocki są ciężkie. Jeszcze bym zrozumiał, jak są to sękate, poskręcane lub suche i twarde (niepołupane jak były mokre) klocki. Ale dla samej zasady, żeby spalać grube, to bym w to nie szedł.

  • Zgadzam się 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.