Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie mógł wystartować, czy dopadło go w czasie pracy ?

Wróciłem do domu z pracy i ujżalem właśnie to! Moja żona zabrała się za rozpalanie. Moja rozpala tak że zasypuje cały kocioł drewnem i rozpala podpałka do grila i pewnie zamyka drzwiczki. Ale jak to ujzalem otworzyłem klapke krotkiego obiegu i dolne drzwiczki i pociągnęło ten cały dym oraz zaczęło się normalnie palić.
Opublikowano

 . 

 

Jesli miałbym "automatyzować " MPMa to wg mnie automat rusztujacy zalezny od temp spalin plus ustawiany czas przerwa x-godz /praca x-sekund, jesli temp nie wzrasta x-min powtórne rusztowanie 

klapka krótkiego obiegu zamykana np siłownikiem centralnego zamka -impulsem po nagrzaniu kotła np 50st podczas rozpalania 

tak samo PW przymykane  od temp kotła po nagrzaniu przy rozpaleniu 

 

Automat rusztujący to podstawa,wystarczy prosty sterownik z czasem pracy i przerwy PCU 510,do tego sonda nadmiaru tlenu sterująca PW i już jest pełnia szczęścia,no może jeszcze mały podajnik opału.Rozpalania codziennego nie przewiduję,raz odpalam i aby do wiosny.

Opublikowano

Przyszedł mi do głowy dziwny pomysł... RCK na wlocie powietrza, gdzieś przy kotle...

Noo...może bez tego K.

Coś w rodzaju błyskawicznego miarkownika.

Testowałem coś takiego na wlocie PW. Chodziło mi przede wszystkim o zamknięcie przepływu powietrza na wygaszonym kotle. Niby działało ale zysk tak minimalny, że skóra nie warta wyprawki...

Kol. Ziolek512, trzeba żonie zorganizować romantyczną kolację przy świecach, tyle że w kotłowni i powolutku wytłumaczyć co i jak, najlepiej demonstrując jak sami to robimy. Bo kolejny taki przypadek może przyspieszyć w najlepszym wypadku kolejne malowanie domu. Taki dym paskudnie nasiąka w ściany i długo utrzymuje swój zapach. Sam zresztą to już wiesz. Dlatego też zawsze piszę, że lepiej kociołek (palnik) zrobić tak by bardzo łatwo wchodził na obroty, nawet kosztem temp. spalin a dopiero potem myśleć o systemach jego ujarzmiania, typu miarkownik plus RCK.

Opublikowano

Carinus ,jak dla mnie w naszym kotle ma sens tylko sterowanie PID od temp spalin ,za duzo jest zmiennych w spalaniu i sonda lambda sie szybko zakopci ,a później trzeba temp by sie przepaliła ,no może w podajnikowcu gdzie proces spalania jest duzo czysciejszy i przewidywalny.

Lubie grzebac w autach ,kombinować z lpg w autach,przeróbki ,zmiany ,mapy strojenie itp więc temat sondy lambda jest mi dobrze znany z praktyki od wielu lat ;-)

Opublikowano

brodekb-witaj w klubie,to jest nas już dwóch auto-grzebalców.Ostatnio tak nakombinowałem z autem że od wakacji nie mogę dojść do ładu,zachciało mi się zmiany miejsca montażu wkrętek.

 

Gdyby tak zamontować sondę z dobrym mechanizmem,adaptując coś dedykowanego do kotłów podajnikowych?Temat warty rozważenia,zimą zamiast w garażu posiedzę w kotłowni.

Opublikowano

.... wystarczy prosty sterownik z czasem pracy i przerwy PCU 510,...

Raczej PCU 507 lub PCU 520

Opublikowano

Automat rusztujący to podstawa,wystarczy prosty sterownik z czasem pracy i przerwy PCU 510,do tego sonda nadmiaru tlenu sterująca PW i już jest pełnia szczęścia,no może jeszcze mały podajnik opału.Rozpalania codziennego nie przewiduję,raz odpalam i aby do wiosny.

Mówisz mały podajnik no to dospawaj czy dopasuj ze 1,5 metra rury  taka przedłużka komory zasypowej i wal tam taczkę węgla , na tydzień wystarczy zwłaszcza z tym rusztem automatycznym :)

Opublikowano

Najlepszym sterownikiem z wielkimi możliwościami jest Arduino, sam korzystam w tej chwili steruje mi powiadomieniami ze trzeba podrzucić opału do pieca. Wcześniej sterował mi klapka utrzymując zadaną temperature spalin ale nie bardzo wyszło to z czystym spalaniem

Opublikowano

Patrząc w nieodległą  przyszłość w której nieuchronnie pożegnamy zwykłe zasypowe kotły i chcąc podtrzymać możliwość amatorskiej ingerencji w działanie kotłów podajnikowych, 

obserwuję jak długo wytrzymuje zwykła sonda w prostym śmieciuchu, na teraz staram się po prostu nie zapuszczać jej brudem, na razie "żyje", czy kiedyś będzie do czegoś przydatna się okaże.

Opublikowano

Oj nie wiem, gdy sondy były w gaźnikowcach z korekcją składu spalin (stare japończyki), to żyły krótko. Dopiero wtrysk, specjalna konstrukcja tłoków, specjalne oleje  i elektronika wydłużyły życie sondy w techniczną nieskończoność. Z drugiej strony temperatura i prędkość spalin w kotle jest śmieszna.  Trzeba zrobić próbę.

Opublikowano

Z tą różnicą i dlatego tak epatuję tym określeniem "amatorska ingerencja", że Twoje auto ma profesjonalny układ elektroniczny i tutaj widzę tą podstawową różnicę,

oczywiście jest jeszcze mnóstwo innych czynników, ale po pierwsze amator nie może zarżnąć sondy na początku, a wykonanie czegoś na wzór i podobieństwo tego

co siedzi w samochodach, to już nie jest proste.

Opublikowano (edytowane)

Tyle, że sonda lambda pracuje w temperaturach 600-1000 stopni a na wylocie kotła ile jest 300-400 max potem tylko 150 to zima dla sondy lambda, po drugie nie ma sadzy, która istnieje w kotłach szczególnie przy rozpalaniu lub w stanach nieustalonych, po trzecie w aucie dawkuje się nie tylko paliwo i powietrze ale jeszcze zapłon jak to zorganizować w kotle na węgiel, nie realne. Wiem bo prawie co dziennie stroje auta na korekty, które właśnie pilnują żeby było stechiometrycznie w stanie ustalonym i na AFR gdy jest max wydajność i też za bogato nie może byc bo sprawność spada drastycznie.

 

Można by do kotła założyć turbo czyli dmuchawę i wtedy badać AFR ale straty by rosły bardzo, ponieważ w układzie CO moc inaczej jest przekazywana niż w samochodzie itd itp.

 

Porównanie sondy lambda auto vs kocioł na węgiel to nawet śmieszne nie jest, taka duża rozbieżność. Coś jak maszyna parowa do pierwszych gaźników :)

 

Przy paliwach stałych nie możliwe jest sterowanie podobne do aut ze względu na paliwo właśnie, co innego gdyby węgiel mielić na pył i podawać go w takiej formie to może jakoś by to wyglądało ale wyobrażacie sobie taki kocioł w zwykłym domu? Przecież to prawdziwa siłownia musiała by być taka jak w nowoczesnych elektrociepłowniach.

Edytowane przez miki1212
Opublikowano (edytowane)

Można kupić Ecumastera, dmuchawę, sondę lambda z filtrem na sadzę zmielić węgiel na pył i podawać razem z powietrzem wdmuchiwanym przez dmuchawę w palniku podobnym do tych rynnowych, na czopuchu mierzyć spaliny sondą szerokopasmową i trzymać stechiometrię żeby spalanie było całkowite, wyregulować na korekty krótkie i długie przy różnych obciążeniach i będzie dobrze :)

 

Coś jak zasilanie LPG na mikserach czyli pierwsza generacja. Szkoda tylko, że taki pył węglowy może być niestabilny i równie niebezpieczny jak metan przy nieostrożnym obchodzeniu się z nim.

Edytowane przez miki1212
Opublikowano

Ale w takim śmieciuchu z łatwością np. zauważysz różnicę wyniku z sondy w zależności od położenia klapek, czy do czegoś to w sterowaniu wykorzystasz  inna sprawa,

może niezbyt dokładnie odczyta ci ilość tlenu, lecz dla swojego kotła jakoś to skalibrujesz i gwarantuję, że z wyniku odczytasz, że właśnie np. opał się "kisi".

A niżej robota profesjonalisty.

M.Chabinski.pdf

Opublikowano

W  śmieciuchu każde sterowanie poza miarkownikiem mechanicznym jest bezsensowne z ekonomicznego punktu widzenia. Bo zawsze sprowadza się to w zasadzie do ograniczenia mocy poprzez ograniczenie dopływu tlenu czyli czyste straty przy ogólnej sprawności na poziomie 50-60% (co już jest ekstra dobrze) ile jesteś w stanie zyskać w stosunku do poniesionych kosztów na elektronikę, gdy potrzebujesz 2-3 tony węgla na sezon?

 

Za elektronikę zapłacisz 1500 zeta i zyskasz 200 kilo węgla na sezon to ile ci się będzie ta elektronika zwracać 10-12 lat? Akurat do końca żywota kotła stalowego.

 

Z tego względu należy dokładnie dobrać moc kotła do potrzeb i najtańsze sterowanie gwarantujące przyzwoite osiągi. Wtedy nie musisz za bardzo kisić opału przez co sprawność jest optymalna a i koszty takiej kotłowni są odpowiednio małe i zamortyzują się w normalnym czasie.

 

Oczywiście można wstawiać wodotryski dla samej satysfakcji ale tutaj przecież o ekonomie chodzi... Sama idea spalania węgla w kotłach domowych to duży kompromis. 

Opublikowano

Obiecuję sobie, że kiedyś podłączę miarkownik mechaniczny i w końcu przekonam się co traciłem, pakując się w mniej, a może nawet :), więcej wydatków niż napisałeś, miast założyć nigdy nie użyty miarkownik z poprzedniego kotła.

Opublikowano

W samochodzie spalanie stechiometryczne jest nieekonomiczne (wyższe o 5-7%), utrzymywae jest tylko ze względo na emisję i mozliwosc stosowania tanich komponentów do sterowania. Myślę,że w kotle węglowym będzie jeszcze gorzej, bo udział węglowodorów jest mniejszy,a jednorodność mieszanki żałosna.

Opublikowano

Temat sondy lambda znów rozgrzał temat ,widze że wielu kolegów duzo wie na ten temat i to sie chwali ,ale zeby tak podsumować i zakończyć tu dyskusje na temat sondy to sie NIE nadaje 

Po pierwsze ze względu na niestabilne warunki pracy ,tzn rozpalamy,palimy a płomień sobie tańczy i raz troche przykopci ,a raz przepali i sonda głupieje ,do tego temp pracy zeby pracowała musi mieć temp i co wiedza koledzy siedzacy w temacie po odpaleniu auta sonda nie pracuje jakis czas tryb OL,wbudowane grzałki ja podgrzewaja ,a u nas grzałka by chodziła cały czas i długo by nie pozyła .

Po drugie jakby juz sonda działała to jak interpretować jej wynik i co sterowac ? PP ?PW? w aucie prawidłowo działająca sonda oscyluje tzn sinusoida ,prograny pokazuja średnia wartośc np 0,4V ,i teraz jak interpretować wartość sondy na tzw "bogato" i "ubogo" w odniesieniu do kotła ? Sambor wspomniał ze steruje went wyciagowym ,sonda zwykła kosztuje 100-300zł ,szerokopasmowa do AFR juz ok 500 ,do tego elektronika i sterowanie ,zaczynaja sie robić juz tys zł i pytanie o sens inwestycji ?

Przeznaczenie i budowa sondy jest do auta i do konkretnego paliwa i konkretnych warunków pracy ,tak ze sonda w kotle zasypowym nie ma racji bytu ze wzgl technicznych i ekonomicznych .Jak jest jakis temat w sensie sterowania kotłów sonda lambda prosze tu o link   i proponuje tam przenieśc dalsza dyskusje na ten temat :-)

Opublikowano

Kolega Duck podał wyżej fajny link z opisem jak jeden naukowiec właśnie opisuje sporo szerzej to o czym ja pisałem czyli sonda lambda oraz sterowanie paliwem i powietrzem. Wyraźnie widać, że potrzebna jest oprócz sondy lambda cała mechanika dozująca paliwo i powietrze czyli krótko pisząc kocioł podajnikowy i nic o prostym śmieciuchu to chyba o czymś świadczy a mianowicie o kosztach.

 

Chcesz mieć wyższą sprawność i ekonomikę to kup drogi kocioł - koło się zamyka.

 

Sonde AFR można kupić używaną cena 150-300 zeta do tego sterownik robiony noname też pewnie koło 300 zeta do tego trzeba by zrobić interpreter może na arduino no i napisać odpowiedni soft, który sterował by kotłem do tego dmuchawa, podajnik, zapalarka i na końcu otrzymamy kocioł samoróbkę na pellet bo po drodze wyjdzie, że to najlepsze paliwo do kotła można łatwo zgasić i rozpalić, można łatwo zwiększyć moc i zmniejszyć bez większych strat i w dodatku ekologicznie.

 

Zatem po co ładować się w usprawnianie śmieciucha z miarkownikiem jak można od razu kupić kocioł na pellet?

 

Jedyne usprawnienia jakie moim zdaniem opłaca się robić w śmieciuchach to właśnie jakieś palniki dopalające itd. ale elektronika no nie bardzo to kosztowo wyjdzie.

Opublikowano

W samochodzie spalanie stechiometryczne jest nieekonomiczne (wyższe o 5-7%), utrzymywae jest tylko ze względo na emisję i mozliwosc stosowania tanich komponentów do sterowania. Myślę,że w kotle węglowym będzie jeszcze gorzej, bo udział węglowodorów jest mniejszy,a jednorodność mieszanki żałosna.

Może kolega rozwinąć myśl? Bo to bardzo mnie zaciekawiło o tej stechiometrii? Owszem można dać bardziej ubogo ale co na to silnik (zawory, tłoki itd.)

Opublikowano

Miki 1212, stechiometria była kiedys jak sie regulowało gaźniki na słuch-obroty  ,teraz sztucznie zawyzaja spaliny na "bogato" bo mamy katalizatory ,a one zeby działac musza miec co przepalic czyli zjeść ,jak dla mnie lekka paranoja zamiast zoptymalizować spalanie dokłada sie drogi katalizator i lekko "psuje" spalanie na bogato żeby on działał ....

 

Ale z innej beczki ,dzis wieje ostro i mówie Wam jak pięknie pracuje mój RCK ,a płomyczek sie wije spokojnym niebieskawym wężykiem ;-)

Przez te wiatry pewnie niektórzy nie maja pradu ,polecam sprawdzony zasilacz awaryjny który tez mam sam Made In Poland  firma Techtron ,czym się rózni od konkurencji ?zuzyciem pradu w trybie jałowym biorą 6-9W gdy konkurencja do 40W  ,a na to niewielu zwraca uwage 

https://techtron.pl/p2557,zasilacz-awaryjny-do-pomp-co-oraz-kolektorow-slonecznych-za-tech-300.html

Opublikowano

miki 1212, silnik benzynowy w obiegu otto na obciązeniach częsciowych najniższe jednostkowe zużycie paliwa na na współczynniku nadmiaru powietrza rzędu 1,11-1,14 (zależy od konstrukcji silnika i własności paliwa). Uboga mieszanka daje mniej energii, więc trzeba mocniej otworzyć przepustnicę - spadają opory pompowania, które w największym stopniu ograniczaj sprawność silnika ZI (jest to też powodem, dlaczego silnik ZI pali więcej od ZS przy obciążeniach częściowych - w ZS zwykle przepustnicy nie ma w ogóle, ale już mniej na pełnej mocy). 

Taka lekko uboga mieszanka była przygotowywana na gaźnikach w 1 gardzieli, czyli na obciążeniach częściowych. 2 gardziel miała już wyraźnie większe dysze, więc wraz ze wzrostem obciążeń mieszanka stawała się bardziej bogata, aż do ok. 0.9 (przy tak bogatej mieszance osiągało się pełną moc). Zatem nie było wypalania dziur w tłokach, a regresji zaworów i tak nie było, bo w paliwie był ołów który te gniazda znakomicie smarował.

W literaturze niemieckiej funkcjonuje pojęcie "straty na mieszance stechiometrycznej", wynosi właśnie 5-7%. Dlaczego mieszanka stechiometryczna? Bo proste sondy lambda są tak naprawdę czujnikami tlenu, więc skład musi oscylować wokół składu stechiometrycznego. Po 2. w katalizatorze trójdrogowym łatwo pozbyć się tlenku węgla i węglowodorów, a trudniej tlenków azotu. Tlenków azotu jest mało, gdy temp. obiegu maleje, czyli skład jest stechiometryczny i dodatkowo wprowadza sie recyrkulację spalin. Jedyną drogą poprawy ekonomiki w cyklu Otto pozostaje zatem zmniejszenie pojemności. 

 

Istnieje też sposób na większe otwarcie przepustnicy pomimo składu stechiometrycznego, dzięki opóźnieniu zamknięcia zaworu ssącego i częsciowemu powrotowi mieszanki do kanału dolotowego - czyli cykl Atkinsona. Pracuja na nim małe i hybrydowe silniki Toyoty. Hondy pracują na cyklu Atkinsona przy obciążeniach częściowych, a na dużych obciążeniach przełączane są na cykl Otto ( 2 komplety krzywek dolotowych na wałku rozrządu).

Tyle krótkiej odpowiedzi, mam nadzieję nie zdenerwować użytkowników kotła - wniosek tu taki, że niekoniecznie lambda=1 będzie najlepsza. Do dokładnego dopalenia wszystkich palnych cząstek zapewne będzie potrzebny nadmiar powietrza - tym większy, im mniejsza moc chwilowa kotła.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.