Skocz do zawartości

FireFlame

Rekomendowane odpowiedzi

To powyżej to zabawka dla dzieci. 

To jest fajna maszynka dla domowego użytku.

https://youtu.be/qzPZU1Q5-bY

https://youtu.be/8u8_LkjsK3k

 

 

Edytowane przez krzych13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzych13

Nawet mi taka zrębka pasuje na letnie klimaty i przejściowe, coś na ten temat wiem, bo popalałem 1,5 sezonu, pozyskane

parę m3 od chłopaków z gminy, co przycinali niebezpieczne gałęzie. Ale miałem drobniejszą zrębkę znacznie, i na hałdzie te

parę m3 mi się grzało i dymiło/parowało. Za to w kociołku malina !

Qurde chodzi mi po głowie taki rębak na działkę. Mam nawet gigantyczny wałek co miał być do krajzegi/heblarki.

Średnica wałka 35mm, łożyska tak na oko ze 65. Długi 45cm. Stelaż by się znalazł, tylko silnik który mam to tylko 1,1kW/2800

jednofazowy. Ale tak sobie dumam że przy większym przełożeniu to może poskładał by rębak dla seniora ... !?

.....

Nie, średnica wałka raczej 40mm, i łożyska też deko większe, w tym jedno wachliwe.

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie ma porównania.
Do sporadycznych prac (koło domu), elektryczna wystarczy (jest wygodna w przechowaniu – zajmuje mało miejsca, cicha – sąsiedzi nie muszą „uczestniczyć” w pracach).
Do roboty w lesie jest traktor i jest odpowiedni sprzęt (zaprezentowany na filmiku wyżej).

Gdyby ktoś jednak decydował się na machinę własnej konstrukcji to niech przynajmniej pomyśli o osłonie (na części ruchome) i do roboty założy porządne buty; przeznaczy na „akcję” odpowiedni czas, bez pośpiechu - to nie wyścigi.

Czasy takich maszyn już chyba minęły... zmieniło się podejście do zasad bezpieczeństwa.

https://www.youtube.com/watch?v=aykwhZpHB6A

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Mam problem z węglem paląc od góry w górniaku teraz, i nie potrafię sobie poradzić.

Dokupiłem węgiel orzech, dosyć gruby, trafiają się nawet kawały 20cm. Niby "MARCEL"

Ale kto to wie ...

Problem jest że nawet paląc od "góry" "wzorcowo" produkuje czarną wełnę, która po 2-ch dniach zatyka wymiennik.

Zaraz zatka mi wydech kotła i komin. Czyszczę  wydech i wymiennik co 2-dni, ale jest tego do cholery, ze 4-ry szufelki.

I słabnie już cug bo pewnie w kominie też czarna wata.

Jak to qurde spalać ?

I nic to że płomienie są na górze, wata i tak się produkuje i zatyka wszystko po drodze.

Węgiel zakupiony na Autoryzowanym Składzie PGG.

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61

Podawać główne powietrze poprzez drzwiczki zasypowe czyli rozetka otwarta na maxa jeśli jest  , jeśli nie ma wyciąć uszczelkę w drzwiach zasypowych tę z dołu drzwiczek miarkownik nie wiele będzie miał do powiedzenia a czysto w kotle będzie na bank tylko szczelinka stała na klapce od miarkownika ustawić śrubeczką na co najmniej 3 mm , ja tak paliłem w górnikaku przez 3 lata i miałem w piecu biało a spalałem i Marcela a nawet mój ulubiony wtedy Rudułtowy ,  jednym słowem najwięcej powietrza górą ma dostać .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@berthold61

Wszystko jest. Rozetka PW, miarkownik ciągu na łańcuszku, żeliwny ruszt, palacz C.O.

Tylko nie mogę otworzyć rozetki na max podczas odgazowywania węgla, przez kilka dobrych kwadransów,

bo z kotła przez tą rozetkę robi mi się lokomotywa ... fuka pare razy na sekundę, czadzi etc.

Ten węgiel deko się wiesza, i jakby  trochę się koksuje, ale ładnie grzeje po odgazowaniu, tylko ten początkowy tyfus nie do opanowania. Już kiedyś miałem podobny cyrk z taką watą w kotle. Ale wtedy to był zakup z małego lokalnego składu.

Okazuje się że kupując węgiel z autoryzowanego przez PGG składu węgla, też można nieźle się przejechać.

To jest jakiś wyższy typ "gazowy", nie nadaje się na koks jednak, bo za słabo się skleja, więc pchają do handlu w detalu ...
Kolejny zakup "węgla" utwierdza mnie w przekonaniu że najwyższy czas z nim skończyć.

Tylko co zamiast ?

P.S.

Wydaje mi się że dużo mniej problemów byłoby przy spalaniu drobnego węgla od góry,

i dmuchanie wtedy PW nad zasyp, właściwie to sam tak paliłem z dobrym skutkiem,

tylko jedno ale :  te drobne "ekogroszki" są tak zakamienione, zapopielone, że ostatnio podziękowałemm

i  kupiłem orzecha, no to mam za swoje ...

Edytowane przez FireFlame
Eureka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze radzę: nie chcesz mieć kłopotów z sadzą i smoła, nie kupuj kalorycznego węgla. Wszystko co ma powyżej 24 Mj/kg to w gratisie mniej popiołu ale więcej sadzy i niedopalu. Z dwojga złego , wybieram mało kaloryczny węgiel chociaż ma więcej popiołu. Za to w nagrodę , czysty kocioł, komin i mniej smrodzenia. Nie oszukali Cię na składzie. Każdy węgiel kaloryczny to PROBLEMY. Może ciut dłużej się spala ale bez jakiegoś szału. Wg mnie nie warto. Ja kupuje rosyjski groszek po 600 zł w lecie i naprawdę jest OK. 

Wszystko co ma więcej niż 24Mj/kg to może okazać się uciążliwe w spalaniu. Ja lubię i wybieram węgle 21-23 Mj/kg. Wolę wynosić popiół i mieć biało w kotle, niż chodzić czarny od sadzy jak murzyn .

20210104_173701.jpg

20210104_173530.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61
9 godzin temu, FireFlame napisał:

@berthold61

Wszystko jest. Rozetka PW, miarkownik ciągu na łańcuszku, żeliwny ruszt, palacz C.O.

Tylko nie mogę otworzyć rozetki na max podczas odgazowywania węgla, przez kilka dobrych kwadransów,

bo z kotła przez tą rozetkę robi mi się lokomotywa ... fuka pare razy na sekundę, czadzi etc.

Ten węgiel deko się wiesza, i jakby  trochę się koksuje, ale ładnie grzeje po odgazowaniu, tylko ten początkowy tyfus nie do opanowania. Już kiedyś miałem podobny cyrk z taką watą w kotle. Ale wtedy to był zakup z małego lokalnego składu.

Okazuje się że kupując węgiel z autoryzowanego przez PGG składu węgla, też można nieźle się przejechać.

To jest jakiś wyższy typ "gazowy", nie nadaje się na koks jednak, bo za słabo się skleja, więc pchają do handlu w detalu ...
Kolejny zakup "węgla" utwierdza mnie w przekonaniu że najwyższy czas z nim skończyć.

Tylko co zamiast ?

P.S.

Wydaje mi się że dużo mniej problemów byłoby przy spalaniu drobnego węgla od góry,

i dmuchanie wtedy PW nad zasyp, właściwie to sam tak paliłem z dobrym skutkiem,

tylko jedno ale :  te drobne "ekogroszki" są tak zakamienione, zapopielone, że ostatnio podziękowałemm

i  kupiłem orzecha, no to mam za swoje ...

No właśnie robi sięlokomotywa dlatego że miarkownik otwieraz za bardzo klapkę , zrób tak  jak odpalisz kocioł to odepnij łańcuszek miarkownika i śróbką ustal szczelinkę na max 3mm a rozetka otwarta na full i zostaw tak na ok 2 godz i potem podwieś łańcuszek a wszystkie twoje problemy znikną  a jak już to opanujesz to eksperymenty z miarkownikiem tak aby on miał tylko wpływ na klapkę miarkownika max 1cm czyli przy 60 stopniach otwarte na 3mm a przy 40 stopniach na 1 cm oczywiście rozetka stale na ful otwarta ,tak ja paliłem i w piecu było biało a rozetka otwarta pozwalała kotłowi dojście do 60 stopni i tak palić co najmniej 8-15 godz miarkownik zaczynał otwierać się dopiero po wypaleniu opału czyli na resztki .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale mamy wiosnę. To węgiel na mrozy. Jak tu utrzymywać 60 na kotle?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno wyjaśnienie zeby nie wyszło że się upieram. Otóż jeśli ktoś posiada kocioł z poziomami półkami wymiennka I sporą odległość między ogniem a czopuchem, może ma możliwość otwarcia rozetki i nie przejmowania się ilością płomieni. W moim Camino nie mogę tak zrobić bo wymiennik jest zaraz nad komorą i w takim wypadku miałbym ogień chyba również na końcówce komina:). Więc takie prowadzenie spalania u mnie odpada bo pożar komina byłby bardzo realny. Spalajac płomienny, ogień jest pod kontrola . Stąd moje odmienne zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61
3 godziny temu, BORA napisał:

No ale mamy wiosnę. To węgiel na mrozy. Jak tu utrzymywać 60 na kotle?

Od tego są albo zawory termostatyczne lub zawór mieszający np podłogówka lub zawór 4 drogowy który puszcza odpowiednią temp i tyle .

1 godzinę temu, BORA napisał:

Jeszcze jedno wyjaśnienie zeby nie wyszło że się upieram. Otóż jeśli ktoś posiada kocioł z poziomami półkami wymiennka I sporą odległość między ogniem a czopuchem, może ma możliwość otwarcia rozetki i nie przejmowania się ilością płomieni. W moim Camino nie mogę tak zrobić bo wymiennik jest zaraz nad komorą i w takim wypadku miałbym ogień chyba również na końcówce komina:). Więc takie prowadzenie spalania u mnie odpada bo pożar komina byłby bardzo realny. Spalajac płomienny, ogień jest pod kontrola . Stąd moje odmienne zdanie.

Bo twój piec przypuszczam że jest zrobiony do koksu i jest to żeliwniak ? jeśli tak to nie mówimy tu o spalaniu węgla w nim nie powinno spalać się węgla bo to czysta strata a wiem coś na ten temat bo brat spalał 7-8 ton węgla w takim kotle a mógł spalać połowętego ale w innym . szkoda że cymbały nie dostarczają już koksu dla ludzi to i o smogu cisza by była ale to inna para klaoszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jak nie ma zaworów mieszkających, podlogowki i zaworow3 , 4 d i innych bajerów? Muszą być? Mam wydać kilkadziesiąt tysięcy tylko po to by mieć co zrobić z nadwyżka ciepła? By móc kupować mocny opal I hajcowac na full? Wg mnie nie tędy droga. Potrzeba czasem  robić to inaczej . Po prostu. Wystarczy mieć słaby węgiel i po problemie:) Palę 40 lat i nie będę robił w kotlowni innowacji za ciężkie pieniądze. Radzę sobie bez bajerów.:)

A Camino to taki sam gs jak większość blaszakow , które w dtr mają wpisany koks jako paliwo podstawowe. Nota bene, koks to syfiasty opał  do prowadzenia. Palilem, wiem. Kupa popiołu i żużlu. Ale dajmy spokój, każdy wie swoje, ma inne doswiadczenia I inne preferencje.

W dtr kotła Camino, producent dopuszcza palenie mieszanką koksu i węgla. Ja palę samym węglem i wnętrze kotła wygląda jak na foto powyżej. Tak że się da:)

Edytowane przez BORA
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walczę z "rozetką", z mizernym skutkiem. Dzięki temu że węgiel jest dość gruby, to elegancko i łatwo płomień schodzi w dół i obejmuje w krótkim czasie cały zasyp. No i ten typ węgla, jedno co mi przychodzi do głowy to na górze przy rozpalaniu ułożyć konkretną warstwę drewna. Mam trochę dech, palet, jutro natnę... Co by nie cudował, to z węgla ulatuje czarna wata, granulki watowatej sadzy. Podejrzewam, bo googlowałem, że to benzopiren, temperatura wrzenia blisko 500 st. a spalania ... pewnie potrzebuje z 1000. Dobrze że tylko 0,5 tony kupiłem w nadziei na wiosnę, i że opędzę się przepalając drewnem. Jednak nadal klimat na węgiel, 60 stopni trzymam na kotle minimum w ciągu dnia. Żona niezadowolona bo za gorąco.

Załączam fotki węgla i węglowych wacików. To wszystko po niecałych 2-ch dobach od czyszczenia wymiennika. Hurtowe ilości lekkiej "watowatej sadzy". Czyściłem na palącym się kotle bo zatkało na amen wymiennik i rurę wydechową.

Cudem odetkałem rurę obstukując i wyciorem grzebiąc. Ale ile kopcia zanim cug się pojawił ... Masakra z tym węglem.

1505797537_wgiel.thumb.jpg.9e3a91da0ba76ada8d2a281eb1515f2f.jpg

wata.jpg.5c3cf1efa183e67ab0a9e61c6f729458.jpg

Ale trzeba przyznać że ten węgiel nieźle grzeje rozbujany. Właśnie mam rozetkę otwartą na max. 70st na kotle. Może domownicy się nie zorientują. Nie chce mi się codziennie czyścić labiryntu wydechowego. Węgiel przegrzebany w kotle przegarniaczem aż chrzęści przesuwany, porozklejany na twarde koksowe gwiazdki, produkuje umiarkowanie popiołu jak mąka, łatwego do przerusztowania.

Aha! Te 70st. to na samej rozetce! Bo miarkownik zamknął się dawno powyżej 60st.

Wygląda na to że kociołek ma mocy ile chce, w zależności co się nasypie. 8-10-12 kW i więcej na skoksowanym węglu. Pomimo mizernych gabarytów i pojemności wodnej ! 20l !

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomału docieram do momentu palenia na samym początku na PW.

Tak jak @berthold61 proponuje.

Jednak wymaga to posiedzenia przy kotle ze 2-3 godziny aż węgiel odgazuje.

No i niestety chałupa przegrzana ....

Próbuję jednak dzisiaj tak popalić. Jutro sprawdzę wymiennik / rozpalę na nowo / wyczyszczę kocioł .

Dobrej nocy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmniejsz pojemność komory zasypowej zwykłymi cegłami o połowę i rozpal z dużą ilością PW z rozetki. Mocniejsze węgle muszą się ostrzej palić. Ty masz go za dużo w komorze zasypowej by się ostrzej palił. Nie dajesz mu się rozpalić bo za gorąco w domu - to na złość Ci  dymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61
8 godzin temu, FireFlame napisał:

Pomału docieram do momentu palenia na samym początku na PW.

Tak jak @berthold61 proponuje.

Jednak wymaga to posiedzenia przy kotle ze 2-3 godziny aż węgiel odgazuje.

No i niestety chałupa przegrzana ....

Próbuję jednak dzisiaj tak popalić. Jutro sprawdzę wymiennik / rozpalę na nowo / wyczyszczę kocioł .

Dobrej nocy.

 

Najważniejsze w tym wszystkim aby pierwsze 2-3 godziny dolna klapka była prawie że zamknięta max 3mm to zasyp cały się nie rozpala a przynajmniej tak szybka i w zupełności wystarcza spalanie na rozetce , ale możesz też sprawdzić inny sposób w twoim kotle może nawet lepiej by to się sprawdziło otuż poszukaj kawałek rury fi 70- fi80mm dł ok 50cm i na dole dospawaj pręty ot aby stała takie niby nogi a na gurze wytnij otwory podłużne w dół kątówką i na sam wierzch przyspawaj kawałek blachy 15x10cm i wtedy powietrze pójdzie z popielnika rurą wprost w górę paleniska , brat tak palił w podobnym kotle i super mu to działa .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piecuch ma rację w pierwszej fazie po minimalnie PW dużo ale bez szału najlepiej przez kierownicę sama rozeta to trochę malo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@berthold61 kombinacje z rurą mają na celu mocniejsze rozpalenie zasypu w okolicy rury ( nie mówię że są złe), ale i tak rozpali się cały zasyp tylko później. Trzeba zmniejszyć objętość komory zasypowej/ilość rozgrzanego węgla od strony ujścia spalin do wymiennika - będzie więcej miejsca na płomień/dopalanie, a węgiel jest kaloryczny/koksujący i koks potrzebuje większego rozdmuchania od dołu w drugiej fazie by nie zgasł. Powietrza wtórnego wtedy nie potrzeba aż tyle ( nie wiele lub wcale).  Za duża ilość opału temu przeszkadza ( za gorąco w domu i miarkownik przymknięty) by go dobrze rozdmuchać. Mniejsza ilość opału wystarczy by nagrzać chałupę i dopalić koks bez kiszenia go, bo wsad będzie miał dużo wyższą temperaturę - będzie efektywniejsze spalanie. Teraz jest kiszenie na przymkniętym miarkowniku - koks tego nie lubi i mocny węgiel przy zgazowaniu też tego nie lubi - dlatego dymi. Pomijam to że kocioł jest mocno przewymiarowany ( trzeba zmniejszyć moc o połowę by się sensownie paliło).

Wogóle przy paleniu od góry jest taka tendencja, że w pierwszej fazie mocnego odgazowania/skoksowania wszystko co nie spalone osadza się na wymienniku ( brudzi go), a w drugiej fazie po skoksowaniu dopala się to co osadziło się na wymienniku - dlatego jest biały, a powinien mieć barwę blachy wymiennika lekko przypruszoną popiołem. Wynika to z tego że w pierwszej fazie ( koksowania) powietrza jest za mało, a w drugiej ( po skoksowaniu) za dużo. Koks spala się dobrze bez powietrza wtórnego - byle był dobrze rozdmuchany od dołu. Przed skoksowaniem jest odwrotnie. Dlatego przy ustawianiu kotła trzeba to uwzględnić. Reguły powyższe dotyczą mocnych/koksujących węgli ( nie tych "papierowych" / płomiennych).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61

No bo cały wic polega na tym że to kotły głównie do koksu i do węgla to one zbytnio się nie nadają , duużo lepsze są z półkami poziomymi a to co nie zrobisz to siup do komina całe ciepło i tyle go widzieli , nie zgodzę się że porządny górniak kopci czy sadzi , ja miałem defro z półkami poziomymi i w piecu biało było zawsze ale u mnie miarkownik był w 95% czasu zamknięty i powietrze szło od rozetki z góry a w tych żeliwniakach tak się nie da i tyle , zresztą i tak ich dni policzone już są 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, nie chcę być na NIE ale...Lopata sadzy??? Jaki jest sens ?  Tylko i wyłącznie taki że stwierdzimy że da się? No gdyby faktycznie by to sie czysto spalalo to OK, ale łopatka sadzy to chyba nie rwie zadu. A co bedzie w czopuchu i kominie po spaleniu tony? To moje podsumowanie. Ale wg Was jest pogadane i wyjaśnione...Sorki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łopata sadzy tak ! Na TYM WĘGLU !  Normalnie nie mam takich efektów. Lekko przyprószony wymiennik sadzą.

Na te wszystkie przypadłości z sadzą i kopceniem znalazłem już dawno panaceum: DOLNIAK.

Ale na te paręset kilo nie będę znów ścianki stawiał, bo mam w perspektywie palenie drewnem, i potrzebuję zaraz pełnej głębokości komory zasypowej aby szczapy 35cm wlazły. A i węgielek nie do dolniaka.

Przepędziłem poprzedniej doby kociołek mocniej, prawie cały czas PW (rozetka) otwarte na max. I deko lepiej.

Wczoraj już, o 20-tej rozpaliłem wyczyszczony kociołek pełnym zasypem.

Pokusiłem się zmontować naprędce z rurki i kształtek hydraulicznych czerpnię powietrza znad rusztu ( pałętały się po zakamarkach "przydasie" rurki...).

Palę, dwa razy sprawdzałem wymiennik, jakby znacznie lepiej, czyściej.

Okaże się po południu na jak długo wystarczył zasyp, i efekty ....

 

P.S.

No węgiel udany. Próbowałem deko wyrównać zasyp teraz około 1-szej po północy, skała, nie idzie ruszyć ...

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest Lepiej, chyba sporo zasługi w tym czerpni powietrza spod rusztu. Są "koty" ale nie zatykają kotła.

Czerpnię muszę zrobić zaraz pełnowymiarową/większego przekroju.

Ta jest z rurek ćwierć cala, bo takie miałem pod ręką, ale sporo zmieniło w spalaniu ...

Azymut jest dobry, powietrze wali spod rusztu przez rurkę pod szczelinę gdzie uchodzą gazy ... , tam zawsze brakowało powietrza.

Z ręką na sercu, wymiennik byłby czystszy, ale ze dwa razy w ciągu dnia dosypałem konkretne szufelki przykrywając żarem, ale ... to i tak jak pięść do nosa, w porównaniu z tym co było. I jeszcze nie skończyłem wczorajszego kubełka węgla, 60 st. na kotle, a trzeba dzisiejszy kubełek wsypać... ?

czerpnia2.thumb.jpg.9ba55e5d55913d9efd93a0d6276bdc48.jpg

 

Lepej2.jpg.1762381bfa0a6f80a19303d954426368.jpg

 

Gdybym palił na jakimiś lżejszym węglu, to w wymienniku byłoby czyściutko, bielutko, no ewentualnie szaro ...

Polak jednak wszystko potrafi ? Co nie !? Nawet kamień spali ... ?

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie wiem dlaczego, ale opanowałem spalanie tego węgla z "Marcela".

Dużo PW  daję zanim się nie skoksuje, i jakoś idzie. Nie ma kotów, trochę sadzy sypkiej, którą przegarniam z wymiennika z powrotem do kotła do spalenia. Ale to niewielkie ilości. Popiół sypki jak mąka, prawie sam przelatuje przez ruszt żeliwny.

Tak myślę że ten "cyrk" z "kotami w wymienniku" powstał w wyniku zmieszania węgli na początku, starego z nowym.

Bo teraz jest znośnie. No i palacz się nieco nauczył kolejny raz .....

Marcel zarąbisty, przegonić pełny zasyp na PW 2-3h , i spokój na kilkanaście godzin przy obecnych temperaturach.

Aha, przy obecnych temperaturach dymię bezdymnie na 50st.

I prawie nie ma siły aby to zgasło całkowicie po kilkunastu godzinach.

Wystarczy dwa trzy razy grzebnąć ruszt od spodu, aby ogarki lepiej się rozświetliły, parę węgielków na wierzch, otwarty popielnik, i po kilku minutach kociołek odzyskuje życie ....

 

No ale żeby nie było że jakoś kopcę idiotycznie.

Po prostu rozpalam co 2-3-4 dni, a stosuję palenie kroczące do tego węgla. I o dziwo!

Ten węgiel to lubi, od żaru z tyłu kotła pomału zajmuje się dosypany "przód" i grzeje na PW elegancko.

Zero dymu i zapachu na zewnątrz domu. Gorzej gdy trzeba cały zimny zasyp rozpalić.

Wtedy czekaj tatka latka na ciepło, zapach siary i co2 z czarnego prochu strzelniczego naokoło, i czekamy na cud cug ...

Edytowane przez FireFlame
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam forumowiczów po małej przerwie.

Jeszcze tym "Marcelem" palę  bo grzeje dobrze , A Ja Lubię Wyzwania.

Mało tego, zamierzam Go jeszcze dokupić.

....

Dzisiaj jednak mam patent jak wyczyścić wydech pieca i komin bez rozbierania rur wydechowych i wchodzenia na dach.

Trzeba po prostu czyścić kociołek i, etc... od strony palacza i palić takim ciężkim węglem jak Ja.

Nic to że parę, parenaście razy fuknie przez popielnik, zaczadzi przy zasypywaniu kotła, pomimo wyczyszczenia co się da przez drzwiczki. Trzeba tak długo kombinować, czyścić i cudować od strony kotła, dokąd tylko jeszcze coś cugu jest, aż Nareszcie Pierdyknie tak jak Mnie Dzisiaj ....

Po kolejnym czyszczeniu kotła i zasypie węgla komin i kocioł dał za wygraną, i dostałem w ryj chmurą sadzy, popiołu i dymu oczywiście z efektami hukowymi i cug super się zrobił...  , i idę zaraz idę pod prysznic ...

Popiół mam nawet pod stopami w kapciach i w nosie, gaciach....

10 minut stałem na dworzu czekając aż się przewietrzy.

No rzeczywiście tanio i eko jest palić węglem....

Edytowane przez FireFlame
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.