Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Spalanie Boczne, Kroczące W Górniaku.


Gość lysy1l

Rekomendowane odpowiedzi

Sony wszystko OK, tylko ze to o czym piszesz, a co dotyczy straty kominowej wiąże się raczej z ekonomią spalania, a nie z jego czystością, a ja miałem na celu pokazać, że można spalać w górniaku równie czysto, a nawet czyściej innym sposobem niż od góry. Poniekąd jeżeli nie ma sadzy, a kocioł nie dymi, to samoistnie, bez analizatorów nasuwa się wniosek, że spalanie jest dość dobre.

Po dwunastu godzinach wygląda to tak:

 

Wymiennik i wnętrze kotła (widać jego kawałek) tylko do przemiecenia zmiotką:

 

 

 

Na kociołku w granicach 50 stopni, zasyp dogasa:

 

 

 

Na przestrzeni czasu nie nie zauważyłem żadnego spadku stałopalności w stosunku do spalania od góry. Nie chcę nikogo na siłę przekonywać, temat jest napisany wyłącznie w celach edukacyjnych i jako alternatywa dla osób, które chcą spalać czysto i efektywnie, a mają problemy z osiągnięciem tego przy paleniu od góry. 

Przypominam, że mój kocioł, to prosty Zębiec SWK 28kW ogrzewający 230 metrów nieocieplonego domu i bojler 140 litrów. Praktycznie brak przeróbek, oprócz niewielkiej modyfikacji dopływu powietrza wtórnego pod żeliwną przesłonę. Dzisiejszy zasyp to ok 25 kg węgla i dwie łopatki flotu. Temperatura zadana 65 stopni, ale mogę również tak czysto spalać w granicach 60 stopni, a przy dużej przewadze flotu, lub słabszym węglu (Sobieski, Ziemowit) nawet na 50-55 stopniach. Mam w domu stawiane spore wymagania dotyczące ciepła - 3 kobiety na pokładzie  ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście chciałbym mieć tak porządnie utrzymany wymiennik i komin jak kol. lysy1I, daleko mi do tego, ale paląc teraz słabszym węglem nie narzekam, ideału nie ma, ale dla mnie do przyjęcia,

Zasyp w formie "klina" w Ogniwie przy drzwiczkach ma 25cm wysokości, zajmuje ze 2/3 komory 40x40, na zdjęciach widać w jakim czasie zajmuje się cały - 10kg zasyp . Ja palę wg krzywej grzania, na dzisiaj to było 50C, mimo różnych zabiegów i

wynalazków zdarza się przekroczenie tej wartości. Aktualnie palę góra 2/3 doby, muszę przerywać bo temp. przekracza 22C co dla mnie oznacza "Saharę".

 

1. Rozpalenie - 16.52

2. Wygląd od rusztu pionowego - 19.45, już tam żar buszuje.

3. Palenisko 19.46

post-1489-0-93840700-1388345165_thumb.jpg

post-1489-0-13772800-1388345308_thumb.jpg

post-1489-0-90745200-1388345377_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w tej metodzie "bocznej" (w początkowej fazie) pojawia się dym z komina ? Ja w swoim przerobionym na miarkownik kotle Solei 15 kW(przewymiarowany o ok 5 do 7 kW) w początkowej fazie palenia od góry (ok.3-4 h) nie mogę się całkowicie pozbyć dymienia, a zwłaszcza jak zamyka się klapka-wtedy przez kilkanaście sekund snuje się czarny dymek :( Na wymienniku jest tez sucha lekka, puszysta sadza. Czyściłem ostatnio komin, to był suchy a sadza była konsystencji lekkiego puchu. Oczywiście później nie ma już dymienia. 

pozdrawiam

Arek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego łysy1 tak bez analizatora oraz ciepłomierza to można na temat tej metody powiedzieć tak:

 

Przede wszystkim jest sposób trudny do opanowania przez zwykłego zjadacza chleba, bo trzeba wiedzieć jaka ilość żaru jest potrzebna przy danym paliwie, żeby nie narobić smrodu.

Przykładem może być kol. heso, który został zmuszony do podobnych praktyk po zastaniu 50kW górniaka. I oczywiście dał radę, ale wiadomo, że heso to by nawet w poniemieckim nocniku ogrzał chałupę bez dymu.

Mam z kolei takiego sąsiada, który metodą podsuwania (co opisywał mi w podobny deseń i też podobno sam to wymyślił) parę lat na Sasie przemęczył i myślał, że to jest już fajnie.

Rok temu się z nim zgadałem i mówię, żeby od góry normalnie zapalił i podzielił się wrażeniami.

O rozmowie zapomniałem aż tu niedawno go spotkałem i nie wiedział chłopina po czym mnie całować ma.

Wnioskuję z tego, że łatwo mu wcześniej nie było.

 

Każdy widzi, że sposób ten to nieudolna próba spalania paliwa w górniaku na wzór kotła dolnego spalania.

Ale to nie może się udać, bo wiadomo, że nawet w dolniaku są problemy z czystym i ekonomicznym spalaniem.

Od razu dostrzegł to Sony a każdy miłośnik dolniaków wie co by się stało gdyby przegrody porządnej i palnika nie było.

Kolega def na przykład przećwiczył wszystkie rodzaje wezyrów, dodawanie powietrza a nawet łódź podwodną chciał skonstruować ;)

Myślałeś, że kawałek dechy i 2 łopatki flotu zastąpią przegrodę, palnik ceramiczny i dokładne podawanie powietrza w wyznaczonych miejscach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tasheena - oczywiście ze jest jakieś dymienie przy rozpalaniu, ale absolutnie nie 3-4 godziny.

Vernal - ja niczego nie myślałem, to Ty tu jesteś filozof teoretyk z analizatorem i ciepłomierzem, a ja tylko spalam sobie węgiel. Przeciwnie do Twojego sąsiada, którego oświeciłeś paliłem w swoim kotle wszystkimi możliwymi sposobami. Dla mnie jesteś zwykłym teoretykiem - gawędziarzem (nieudolna próba spalania paliwa w górniaku na wzór kotła dolnego spalania).

Ciekawa jaka byłaby ta "udolna" próba. Może Guru spalania podpowie? Sorry, zapomniałem, że najpierw muszę podpiąć tester do złącza diagnostycznego w kominie, a potem dopiero możemy pogadać. Jesteś naprawdę zabawny, przynajmniej dla mnie.

Zamiast pierniczyć tu farmazony o palnikach ceramicznych, zobacz z jakimi problemami borykają się użytkownicy tego forum - niedrożne zasmołowane kominy, fatalnie użytkowane, przewymiarowane kotły, jakieś roboty zduńskie - cegły i szamot, brak podstawowej wiedzy o węglu i podstawach jego prawidłowego spalania, a ty mi tu pieprzysz o moich nieudolnych próbach spalania w górniaku. Sorry, ale idź się umyj w zimnej wodzie, może to Cię trochę przywróci do rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vernal może idź z tym analizatorem spalin do tych co deklarują palenie w kominkach dla rekreacji. Palimy po to żeby ogrzać nasze domy sposobem jak najbardziej ekonomicznym i ekologicznym w warunkach jakie mamy. Najłatwiej jest wprowadzać zakazy i nakazy, gorzej już bezinteresownie edukować i pomagać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vernal, Twoje doświadczenie było również moim udziałem, okazałem się lepszym nauczycielem jak palaczem, przypadkiem opowiedziałem o metodzie górnego spalania bratu, załapał,

 chwali mnie po całej wsi, a mnie nie idzie. Czy ten omawiany sposób jest trudniejszy, dla mnie faza rozpalania to pryszcz, wiem, że będzie się palić ok. 9 godzin i temp. wody wówczas

30-35C, w kotle trochę żaru i tyle, przesuwam, zasypuję, resztę zostawiam sterownikowi. Sterownik ma trochę trudniejsze zadanie bo próbuje utrzymać temp. z KG, trochę walczy, nie zawsze z sukcesem,

przeciągnie, ale najczęściej w aktualnych temp. 50-55C nie więcej niż 5C. Poruszamy się na innych poziomach oczekiwań, mnie  to co mam do szczęścia wystarczy, pozostaje abstrakcją i niedościgłym ideałem 

to co widać u lysy1I, a to o czym Ty myślisz to już kosmos. Urządzenie którym opalam ktoś spier....., można poczytać o zmaganiach z opanowaniem tej podobno prostej techniki GS w podobnych kotłach na wszystkich forach.

Musiałbym zacząć pracę u podstaw i najpierw naprawić kocioł, obszedłem to montując różne wynalazki, mimo wszystko nigdy nie wsypie więcej niż te 15kg, które czy w tej czy tej metodzie będzie się palić 9 godzin, to po kiego

grzyba mam tyle razy zaczynać od początku, to chyba będzie pragmatyka.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Zamiast pierniczyć tu farmazony o palnikach ceramicznych, zobacz z jakimi problemami borykają się użytkownicy tego forum - niedrożne zasmołowane kominy, fatalnie użytkowane, przewymiarowane kotły, jakieś roboty zduńskie - cegły i szamot, brak podstawowej wiedzy o węglu i podstawach jego prawidłowego spalania, a ty mi tu pieprzysz o moich nieudolnych próbach spalania w górniaku. Sorry, ale idź się umyj w zimnej wodzie, może to Cię trochę przywróci do rzeczywistości.

Swięte słowa kolego łysy 11 , ciekawe który przeciętny śmiertelnik ma czas na zabawę w laboratorium

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vernal może idź z tym analizatorem spalin do tych co deklarują palenie w kominkach dla rekreacji. Palimy po to żeby ogrzać nasze domy sposobem jak najbardziej ekonomicznym i ekologicznym w warunkach jakie mamy. Najłatwiej jest wprowadzać zakazy i nakazy, gorzej już bezinteresownie edukować i pomagać.

No własnie po to palimy. 

Pozdrawiam <_< 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@vernal, nie podzielam Twojej opinii i Twojego stanowiska. Jak się ma kupiony profesjonalnie wyprodukowany kocioł, to się go użytkuje aż padnie. Aż padnie kocioł, komin padnie i sąsiad padnie. Nieliczni bez kwalifikacji usiłują z tym walczyć, poprawiają co się da i co się uda i to ze wstydliwym dla profesjonalistów, efektem.

Metoda palenia górnego w górniaku jest łatwa, ale nie jest przyjemna. Efektywna, ale po zasotosowaniu usprawnień LastRico. Metoda palenia w górniaku metodą boczną-kroczącą jest łatwa i znośna; nawet w porównaniu z wymogami poprzedniej, przyjemna. Mogę potwierdzić i potwierdzam wszystko co pisze @lysy. Co do dolniaków to choć to żadne mecyje, nie wiadomo dlaczego są i drogie i niedoskonałe. Napisze nam ktoś dlaczego tak jest ? To, ani inne fora, nie są "dedykowane" profesjonalistom, więc kolego @ vernal nie podnoś nam poprzeczki a jeśli już, to dokonaj prób (bądź autorem czegoś pożytecznego) a nie bądź defekatorem opierajacym się na zbłaźnionej w zakresie indywidualnego ogrzewania, inżynierii ciepłownictwa.

Z naszych amatorskich wysiłków jest wiecej pożytku niż z waszych dyplomów. Powtórzę za kimś: ...."to są pretensje do garbatego, że mu się trafiły "proste" dzieci. Skoro są nawet proste, to należy udowodnić, że są czarne"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że ciepłomierz z analizatorem zadziałał na Was jak czerwona płachta na byka ;)

 

A chodziło o to, że te wszystkie kombinacje górno/kroczące są tylko prôbami radzenia sobie z problemem jakim jest górniak. Czy w nim ktoś będzie palił liepiej czy gorzej, zależy już tylko od jego własnej ambicji i zaangażowania, ale z punktu widzeni ekologii i ekonomii nadal będzie palił źle. Kontrola grubości warstwy i co za tym idzie poziomu CO, HC i O² w spalinach tu nie istnieje.

Nie ma co się unosić i obrażać innych, te kotły nigdy nie powinne były trafić pod strzechy i mam nadzieje, a nawet po ostatnich ruchach w Krakowie pewność, że prędzej niż później z nich znikną. Szkoda tylko, że mogą przy okazji zniknąć także wszystkie inne kotły na paliwa stałe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... i to jest wypowiedź na poziomie, z którą nie można polemizować. Dodałbym do tej wypowiedzi, że takie podejście do sprawy mogłoby doprowadzić do relnej poprawy indywidualnego ogrzewnictwa. Za pieniądze ekologów kominiarz, bądź sanepid sprawdza hobbystę pod względem tych super ważnych aspektów, by potem już tylko kontrolować i karać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kontrola grubości warstwy... Nie więcej niż 10 x wymiar ziarna... Da radę nasypać wyżej na części rusztu? U mnie może 3 bryłki leżą na sobie. Taka to grubość warstwy.

Czy ktoś zauważył tu analogię do palnika tłokowego? Tylko trochę większa skala...

 

-----

--> def

pójdźmy dalej... Automatyczna stacja kontroli spalin na każdy komin. Podatek od zbyt dużej straty kominowej i zanieczyszczenia powietrza. Założyć też taką na każdy czynny wulkan i przy każdym naturalnym pożarze drzewostanu liczyć dioksyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że ciepłomierz z analizatorem zadziałał na Was jak czerwona płachta na byka ;)

 

A chodziło o to, że te wszystkie kombinacje górno/kroczące są tylko prôbami radzenia sobie z problemem jakim jest górniak. Czy w nim ktoś będzie palił liepiej czy gorzej, zależy już tylko od jego własnej ambicji i zaangażowania, ale z punktu widzeni ekologii i ekonomii nadal będzie palił źle. Kontrola grubości warstwy i co za tym idzie poziomu CO, HC i O² w spalinach tu nie istnieje.

Nie ma co się unosić i obrażać innych, te kotły nigdy nie powinne były trafić pod strzechy i mam nadzieje, a nawet po ostatnich ruchach w Krakowie pewność, że prędzej niż później z nich znikną. Szkoda tylko, że mogą przy okazji zniknąć także wszystkie inne kotły na paliwa stałe.

A cóż to jest analizator spalin . Głupie urządzenie próbujące zanalizować coś czego akurat w kotle zasypowym przeanalizować się nie da . Nie analizuje ile jest pyłu w spalinach , ile benzenu  , temperature gazów a to może być różne w zależności od ilości podanego powietrza np. wtórnego . No i co pokaże że żle się spala bo temperatura w kominie jest za niska albo za wysoka bo kocioł pokrył sie sadzą i gorzej odbiera ciepło . Analizator spalin jak najbardziej ale do urządzeń o innym systemie spalania i na inne paliwa , gaz olej opałowy czy inne paliwa gdzie  można " wyregulować gażnik".

 

Grubość warstwy najistotniejszy parametr przy spalaniu węgla  i tu faktycznie do niedawna myślałem że nie da się tego przeskoczyć ale tylko tak myślałem bo teraz już jestem pewien że można to obejść bez szkody dla efektywnośći czy ekologii spalania w górniaku . Jedna niewielka pierdółka w palenisku i kocioł i jego praca zmienia sie diametralnie . Zasyp jaki mam w kotle  to 45 cm . Węgla OII na takiej grubośći warstwy nie da się czysto i efektywnie spalić . Najnormalniej w świecie trzeba było to obejść i to dosłownie . Zrobiłem obejście i jest gitara . A jak to działa to już wkrótce bo jeszcze nie mam rysunków .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kontrola grubości warstwy... Nie więcej niż 10 x wymiar ziarna... Da radę nasypać wyżej na części rusztu? U mnie może 3 bryłki leżą na sobie. Taka to grubość warstwy.

 

 

Ktoś, cytując to, zapomniał dodać, że dotyczy to nie węgla kamiennego, tylko koksu. Tak przynajmniej mam to opisane

w książce jeszcze z lat 50 ubiegłego wieku. Tam także dodano- "pod warunkiem, że dostarczymy przez tę warstwę dostateczne

dużo powietrza", lub ściślej- tyle, aby po zajęciu się żarem całej warstwy najwyższa temperatura była na wierzchu załadunku.

Co z prywatnych obserwacji da się wtedy rozpoznać po pomarańczowo- żółtym kolorze spalanego tlenku węgla- w żadnym wypadku

te płomyczki nie mogę być niebieskawe.

 

Węgiel można przyrównać do porowatej skały (pumeksu ?) nasyconej smołą. To bardzo trudne paliwo do czystego spalenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie fajne tematy trafiły sie w jeden dzień - ten i drugi z tajemnym proszkiem w roli głównej https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/16706-anlen%C2%AE-aktywator-spalania-w%C4%99gla/page-2?do=findComment&comment=170447

Nie wiem czy to traf ale one się częściowo uzupełniają - palenie w warstwie z  tym zagadkowym proszkiem , hamującym  i stabilizującym palenie to chyba to o co tu chodzi.

 

Co do samego palenia węglem to nawet nie bardzo mogę się do praktycznej dyskusji przyłączyć, ale mogę powiedzieć że mając 2 ciepłomierze , 2 sondy w czopuchach nie jestem więcej wiedzący niż jak ich nie miałem.

Jak próbowałem uczyć palić rodzinę ze sprzętem to był bunt - bo trzeba podłączyć , bo tamto, itd.

Ale jak załapali praktycznie to ustawiają ilość PP na to czy dym widać z komina - " ma być nie widać i  trochę mniej"

 przy mojej kontroli nadmiaru powietrza  wychodzi lambda ok 1,8-1,9 czyli jest OK. i sprzecior nie jest potrzebny- tylko rozum i własne oczy.

 

Zwykły analizator spalin to jak pisze mac65 to "tylko do regulacji gaźnika" - przecież on nie zmierzy związków aromatycznych, LZO i innych , które są bardziej trujace niż tlenek węgla.

 

Może warto jednak aby ktoś zakupił ten szuwaks na próbę i sprawdził co on naprawdę daje - bez bomb kalorymetrycznych i innych bzdur.

 

Ew jak proponowałem w tym drugim temacie - posypać warstwę węgla sodą oczyszczoną - węglan sodu i zobaczyć co i jak z tym spalaniem-- tylko niech nie  pomyli weglanu sodu z azotanem sodu :D

 

Rok temu lub więcej chodził temat o recylkulacji spalin - ona też daje podobne efekty , czego dowodzą doświadczenia kolegi @def-a , a w kotłach zawodowych , regulacja spalania z recylkulacją spalin to dodatkowo płatna opcja u sprzedawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lecz przecież ten promowany dla śmieciucha sposób górnego spalania też opiera się na czysto teoretycznych rozważaniach,

chyba, że któryś z kolegów ma wyniki z badań, chętnie bym też pooglądał wykresy z przebiegu takiego procesu spalania.

.

Możesz podejrzeć na ekotlownia.pl

Zamieszczam ten link , choć trochę się obawiam... Zaraz pewnie ktoś napisze, że to sprzedaję albo że podpis zmieniłem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałem tu na Ciebie Mac i czekałem na Twoją jak zawsze wyważoną wypowiedź. W zeszłym sezonie również myślałem, że chwyciłem Pana Boga za nogi. Sukcesy przy spalaniu trzydziestki trójki, a nawet numeru wyżej, czysty kocioł i komin. Małe przeróbki kotła, podawanie PW z popielnika, mieszanie węgla, różne rodzaje opału na różne okresy. Spalanie w cienkiej warstwie, od góry i boczne. Po pewnym czasie dochodzę do wniosku, że po co kombinować, robić doktoraty i inne kombinacje, skoro można kupić trochę zrzynek tartacznych, dwa rodzaje kostki : słabszej - Sobieski, Piast, Ziemowit i coś z kopnięciem -  Bobrek, Sośnica-Makoszowy lub Jankowice i mieć wszystko w dupie paląc sobie spokojnie jak chcę i ile chcę. Prawda, że proste rozwiązanie, zwłaszcza przy moim dostępie do dobrego węgla? Tak zrobię w przyszłym sezonie i decyzja jest już podjęta. Spaliłem w ostatnim czasie tradycyjnie od dołu ponad dwie tony Grubego I z Sobieskiego 63-200mm i paliłem również z racji deputatu kostką typu 33 z Sośnicy i powiem szczerze, że analizując bez analizatora wszystkie za i przeciw, będzie to w moim wypadku najbardziej optymalny sposób spalania węgla kamiennego. Kostkę mogę spalać od dołu, od góry, a nawet sposobem bocznym, a domownicy nie są skazani na ciągłą obecność i nieobecność pana i władcy kotła, oraz rytuały związane z jego okiełznaniem. Po prostu podczas mojej nieobecności wieczorem ktoś przyjdzie, przerusztuje wajchą, wpierniczy do kotła grubego węgla, zamknie go, a resztę zrobi powietrze i miarkownik. W końcu zastanawiam się, czy ten kocioł jest dla mnie, czy ja jestem dla niego? W dupie mam analizatory spalin i ciepłomierze. Kupiłem śmieciucha i to był mój wybór. Nie kopcę sąsiadom, mam czysty kocioł i komin, ciepło w domu i póki co, to mi pasuje. Vernal, wiesz dlaczego napisałem, że jesteś dla mnie śmieszny? Już Ci tłumaczę. Prawdopodobnie masz bardzo dużą wiedzę na temat teorii spalania, ale jak wielokrotnie się przekonałem, ogromna wiedza teoretyczna nijak ma się do wiedzy życiowej, a Ty jesteś tego dobitnym przykładem. Twój zabawny temat określający faktyczną wartość opałową węgla wnosi dla przeciętnego spalacza dokładnie tyle, co nic. 

To, ile podaje Kompania Węglowa, a to ile uzyskasz na swoim mierniczku ma się tak, jak skala Celsjusza do skali Fahrenheita, a słońce i tak praży w gołą dupę tak samo odczuwalnie.

Co mają wnieść te Twoje pomiary? Mam pójść na wagę drobnicową i powiedzieć, przepraszam panowie, ale według pomiarów mojego znajomego z Forum o Ogrzewaniu gracie ze mną w ***

Ten węgiel, który odbieram co roku z Sośnicy nie ma 29-30 Mj/kg,  bo zmierzył go mój kolega i wyliczył, że jestem w plecy 30%. Oddawać kasę, bo inaczej macie prze.....

Skończyłoby się to szpiklokiem w dupę i wielkim śmiechem w kolejce. Tak to właśnie wygląda z mojego punktu widzenia. Widzę to tak, jak napisał Mikesz. Masz prawdopodobnie jakiś kompleks, który mnie dotyczy. Tak było przy dyskusji o Zębcu KWK i powietrzu wtórnym :https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/14543-pw-a-temperatura-kotla/?p=149232, tak jest w tym temacie i jeszcze w paru innych. Musisz przyjąć do wiadomości to, że rzeczywistość może różnić się od od Twoich teoretycznych rozważań i założeń, dlatego właśnie stworzono kiedyś pojęcie pomiarów w warunkach laboratoryjnych. Ale to pojęcie z różnych względów, jak wyżej ładnie ujął to Mac, nie dotyczy przeciętnego użytkownika kotła górnego spalania (do 3/4 dolniaków też można by się było *** i wcale nie jest tak kolorowo, jak w ogólnodostępnej, forumowej propagandzie).

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę równie owocnych pomiarów i rozważań w 2014 roku.

 

 

 

Co do samego palenia węglem to nawet nie bardzo mogę się do praktycznej dyskusji przyłączyć, ale mogę powiedzieć że mając 2 ciepłomierze , 2 sondy w czopuchach nie jestem więcej wiedzący niż jak ich nie miałem.

Sambor, nie sposób Cię nie lubić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki że ktoś czasem czyta co napiszę, :)

 

A co do tematu kolegi Vernala o praktycznym określeniu kalorii ze spalanego paliwa jest on bardziej życiowy niż myślisz - oczywiście temat , gdyż Vernala osobiście nie znam.

U mnie jak bawiłem się w to określanie  to potrafiłem przewidzieć np zapotrzebowanie na paliwo ( pellet) z dokładnością do 10% - czyli dużo.

Sama metoda pomiaru jest prosta , dodatkowo jak zestawiłem sprawności palnika i wymiennika kotła  wg danych producenta z ciepłem spalania pelletu miałem sprawność spalania na poziomie 78% i było max po dopasowaniu układu bufora  wartością jaką uzyskałem - osiągnełem 14,23MJ/kg z każdego kg spalonego paliwa, z paliwa które na opakowaniu ma podane 18MJ/kg - uważam to za dobry wynik.

 

Nie jest on chwilowy,  podobne wyniki mam non stop a średnia za ubiegłą zimę była rzedu 14,1 MJ/kg - głównie zmniejszona  zabrudzeniem kotła.

 

Wiem że nie można porównywać tego do spalania węgla - pellet jest paliwem powtarzalnym,

węgiel ma większe rozrzuty parametrów, ale niektóre wnioski wynikające z posiadania ciepłomierza przy kotle mogą być ciekawą inf dla samego palacza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, ale co to wnosi dla przeciętnego dolno, lub górnospalacza, który ma do wyboru w okolicy dwa składy i trzy rodzaje węgla oraz średnio dobrany kocioł?

Pomiary też trzeba robić w określonych warunkach? Nie uważasz, ze ktoś taki jak ja wie bez pomiarów ile spali w ciągu sezonu, nie potrzebując do tego pomiarów, bazując na doświadczeniu? Myślisz, że kiedyś ludzie bez ciepłomierzy, analizatorów i facebooka byli głupsi i mniej wiedzieli? Przecież cała teoria spalania, którą zamieszczasz na forum pochodzi z początków tamtego wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie wszyscy macie rację w jednym " K..... nie ma czym oddychać " . Jadąc samochodem muszę zamykać okna i wyłączać nadmuch bo drapie w gardło i gryzie w oczy a jak jeszcze mgła siądzie  to już tragedia . Czasami mam ochotę przejść się do niektórych i w d...e nakopać jak już w głowe nie wchodzi . Kożystają z ciemności i wędzą całą okolicę .

 

Wrócę jednak do tego co obiecałem wcześniej . Już jakiś czas temu doszedłem do wniosku że w górniaku  pewnych powiązań nie da się przeskoczyć a były to zazwyczaj wielkość paleniska i związana z tym moc jego samego , wysokość zasypu powiązana z granulatem paliwa i co najważniejsze dla mnie czas spalania całego zasypu . No i tu pojawiał się problem bo przy moim palenisku (20 x 40 =800 cm2) i to jeszcze ułożonym w poprzek kotła sprawdzało się tylko spalanie od góry i to nie więcej jak 1 -ej węglarki 10-12kg węgla OII  przy możliwym zasypie ok 25 kg . Jednak przy zasypaniu kotła pod drzwiczki efekt był tak mizerny a przepał tak kolosalny że dałem sobie spokój z ładowaniem pieca do pełna bo miało sie to nstp. zasyp 1 ej węglarki 10 godzin a pełnego kotła 12 godzin . Sprawność pod zdechłym azorkiem w tym drugim przypadku . Potem zjawił się heso ze swoim spalaniem w warstwie i to mi otworzyło oczy na to co już się dowiedziałem w praktyce . Przeróbki na dolniaka niewiele dały bo i miejsca w palenisku nie za wiele żeby się z czymś rozpędzić a i załadunek do kotła ( małe drzwiczki i jeszcze skośny płaszcz wodny zaraz za nimi ) kostki praktycznie nie wchodził w gre ( raz kupiłem to robiłem z tego OI młotkiem żeby do paleniska wrzucić). Spalanie kroczące porażka bo ruszt za mały i musiałem na bok przesuwać a i tak węglarka znikała w max  4 godziny .

Takie to moje perypetie z 27 letnim  kociołkiem który jednak daje rade ogrzać mi te moje 300m2.

A teraz do rzeczy obiecałem to piszę na co wpadłem i co wdrożyłem w życie .

 

Przekrój jest to widać jak to wygląda . Dwa kątowniki +kawałek blachy 8mm zawieszone w otworze drzwiczek zasypowych na przednim płaszczu kotła . Wyszło z tego palenisko jak w kotle GD tylko odwrócone w kierunku drzwiczek popielnika i zasypowych .Co sie zmieniło i czym sie to różni od kotła GD.

Po pierwsze 3 punkty podawania powietrza ( bez ingerencji w płaszcz wodny )

Wysokość zasypu 45 cm z zachowaniem zasad spalania w warstwie .

Czas spalania adekwatny do ilości zasypanego paliwa .

Dymienie -brak

Ilość sadzy ( zazwyczaj tylko przy rozpalaniu) bez zmian

Czystość spalin ( nie mam analizatora ) ale nie dusi i nie dymi więc chyba dobrze .

 

Pierwsze dwa etapy odgazowanie i spalanie gazów powyżej zasypu w zasadzie się nie zmieniły . Różnica to dodatkowe powietrze przepływające przez paliwo i nie biorące udziału w odgazowaniu przy górnym rozpaleniu a jedynie wzbogacające w tlen to co nad zasypem .

 

Ciekawie robi sie dopiero jak żar przechodzi do rusztu i płomienie które po pewnym czasie znikaja nad zasypem i pojawiają się jedynie w kanale obejścia zmieniają się w palne gazy . I tu zmieszane z powietrzem podawanym przez drzwiczki paleniska ( mam osobne nie razem z popielnikiem ) palą sie tylko w kanale obejściowym i dodatkowo trafiają na powietrze PW z drzwiczek zasypowych . Efekt - rakieta płomieś biało żółty więc i temperatura spora .

Co sie dzieje w palenisku ? w palenisku odwrotnie temperatura spada a na powierzchni jest taka że kartka papieru sie nie zapala . ( leżała godzinę )

 

No i najlepsze zostawiłem na koniec . Można spokojnie dosypać paliwa ( dopuki warstwa paliwa nie zejdzie poniżej przegrody )na palenisko bo węgiel i tak sie nie zapali a jedynie powolutku podsycha bez gazowania i zapłonu  Nawet jak się wkońcu zaczyna palić to i tak pali sie już jak w dolniaku a płomienie zasuwaja kanałem obejściowym .

Ot i cała filozofia . Pozostało mi jeszcze poustawiać dokładnie te powietrza ale już w tej chwili po 4-ech dniach eksperymentu jestem zadowolony .

 

przeróbka.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie że bardzo dużo - pomoże zacząć  tak palić, ew dobrać mniej istotne parametry instalacji aby z każdego kg wycisnąć jak najwięcej - a dobry legalizowany ciepłomierz to wydatek ok 1t węgla - może się zwrócić w 2 sezony.

Pozwoli określić cz spalać brzegiem czy całą powierzchnią czy zmniejszyć ruszt , dobieranie PP i PW 

A jak są dwa składy i 3 rodzaje to potrafi określić który kupić - kupno na taczkę i spalenie próbek - ciepłomierz nie na sentymentów i odczuć subiektywnych - pokaże co i jak.

 

Ja sam dobierałem tak pellet - okazało się że niestety najdroższy jest najlepszy, innego nie warto było brać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.