Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Zwolennicy drewna zastanówcie się zanim kupicie kocioł .


Gość berthold61

Rekomendowane odpowiedzi

Nie popadajmy w paranoje, kontekst jest ważny. Nikt nie bedzie masakrował lasów tylko na opał. W zyciu lasu sosnowego  masz przecinki startujesz od 10k szt a w wieku 70 lat zostaje okolo 1300 na ha. Chodzi o racjonalne wykorzystanie tego co jest. A liczenie brutto, netto, brednio emisji to juz specjalizacja oplacanych kretynow bo badania muszą sie zgadzać z wynikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł jest tak zmanipulowany,że wychodzi jako bełkot,ale portalu,który go zinterpretował. Ale jak przeczytają go zwolennicy PAS to będą piali z zachwytu,nie docierając do źródeł i znaczenia poszczególnych określeń w tekście (takich jak ślad węglowy,emisja CO2, paliwo kopalne,zero emisyjność).

Np to

"Jak wynika z raportu ośrodka Chatham House, to nie spalanie jakichkolwiek paliw kopalnych, ale właśnie drewna, charakteryzuje się najwyższym śladem węglowym. Choć to być może niezgodne z intuicją, przy wyprodukowaniu tej samej ilości energii poprzez spalanie drewna do atmosfery trafia dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż przy spalaniu gazu ziemnego".

Przecież to ewidentna bzdura. Porównuje się ślad węglowy drewna,pozyskanego lokalnie, które jest spalane lokalnie i to jako odpad,bo lepszy gatunek jedzie do tartaku,a więc nie jest spalane --do gazu ziemnego,który trzeba wydobyć,przetransportować nieraz na kilka tys km, dystrybuować,a wcześniej znaleźć i dowiercić się do niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość berthold61

Ale ci kretyni maja posłuch i ich się słucha na nas są głusi ci jajogłowi przecież my im do kieszeni nie wkładamy milionów tylko banki na jakieś emisje co2 czy gaziarze itp itd . tak czy inaczej za 10 lat w jaskiniach się spotkamy wszyscy jak ich nie wypie.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, berthold61 napisał:

tak czy inaczej za 10 lat w jaskiniach się spotkamy wszyscy jak ich nie wypie.....

Do jaskiń polecam "ognisko Dakota" bardzo fajnie i bezdymnie się pali. 

Każda manipulacja opiera się na wiedzy tzw. "ekspertów" - bo słowo ekspert ma posłuch i nie ma znaczenia że ekspert nie ogarnia tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Kolegów.

Pismak chciał zarobić na premię od wydawnictwa i zlepił taką WYPOCINĘ z kilku publikacji... ot cała tajemnica....

Panowie nie warto ekscytować się pismakami. Pozdrawiam cieplutko całe grono forumowe. YARO.

P.S...... oto mój dzisiejszy "ślad węglowy" ✌(ツ)

Resized_20210918_092334.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I u mnie odpalone, zrzyny sosnowe+olcha, ślad węglowy znikomy...

IMG_20210919_104955.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można się śmiać , ale jak tak dalej pójdzie , to w nieodległej przyszłości drewno z prześwietlania drzewek owocowych właściciel posesji będzie musiał odpłatnie dostarczyć do utylizacji ( wyznaczonych koncesjonowanych punktów odbioru ), gdzie oczyszczone procedurami administracyjnymi ulegnie utylizacji ( spaleniu ) oczywiście już bez śladu węglowego.

Pobrana opłata zostanie przeznaczona na odpowietrzenie czynnych wulkanów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Panstan Możesz zdradzić od czego w tym kominku są górne drzwiczki. Tam widać jakby ogień ale taki mocno czerwony.

Wysłane z mojego MAR-LX1A przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarny Piekarnik/dopalacz pieca Kuzniecowa. To płomienie z paleniska, taki kolor wyszedł na foto. Niedługo po rozpaleniu, płomień się jeszcze nie rozwinął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Panstan ladny ten „kaflak”. Podoba mi sie, mam jakis sentyment do architektonicznych perelek. Klimat i piekno zarazem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Przerabiałem palenie piecem na holzgas wtedy, gdy było to na prawdę opłacalne. Paliłem drewnem wyłącznie z drzew liściastych, dąb, grab, buk, łupane, sezonowane. Po 5 latach piec kosztujący ówcześnie tyle, ile 10 lat później kosztowały na groch z podajnikiem przepalił się i zaczął ciec. I uznałem to jako dar od niebios bo miałem go już serdecznie dość.

Na sezon, by ogrzać 130m dom i trochę garażu, schodziło około 30mp drzewa. Aby to zmagazynować i sezonować potrzebowałem kawał ogrodu. Aby paliło się na okrągło, musiałem regularnie co 8 godzin dorzucać do pieca. Przeholowanie choćby o godzinę oznaczało ponowną rozpałkę. Jedyny marny plus z tego to taki, że produkcja popiołu była marginalna.

Od 15 lat używam tego samego pieca z podajnikiem na groch i w porównaniu do ogrzewania domu drewnem, cieszę się życiem. Przy remoncie w międzyczasie się nawet zaparłem i kominkowi powiedziałem stanowcze nie ! A na drzewo lubię popatrzeć co najwyżej na popołudniowym spacerze po parku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wiecie mam kocioł na pellet i DS na drewno.

W tym sezonie grzewczym- już prawie 40 dni na ogrzanie domu i grzanie CW nie spaliłem ani grama pelletu.

Po prostu postanowiliśmy palić tylko drewnem, które od lat leżakuje obok domu.

Drewno mam własne, więc nie ma problemu z zaopatrzeniem w paliwo. 

Obecne palenie to ok 4-5h po południu , bufor gorący ( tak do 80C) i to wystarcza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, der napisał:

Przerabiałem palenie piecem na holzgas wtedy, gdy było to na prawdę opłacalne. Paliłem drewnem wyłącznie z drzew liściastych, dąb, grab, buk, łupane, sezonowane. Po 5 latach piec kosztujący ówcześnie tyle, ile 10 lat później kosztowały na groch z podajnikiem przepalił się i zaczął ciec. I uznałem to jako dar od niebios bo miałem go już serdecznie dość.

Na sezon, by ogrzać 130m dom i trochę garażu, schodziło około 30mp drzewa. Aby to zmagazynować i sezonować potrzebowałem kawał ogrodu. Aby paliło się na okrągło, musiałem regularnie co 8 godzin dorzucać do pieca. Przeholowanie choćby o godzinę oznaczało ponowną rozpałkę. Jedyny marny plus z tego to taki, że produkcja popiołu była marginalna.

Od 15 lat używam tego samego pieca z podajnikiem na groch i w porównaniu do ogrzewania domu drewnem, cieszę się życiem. Przy remoncie w międzyczasie się nawet zaparłem i kominkowi powiedziałem stanowcze nie ! A na drzewo lubię popatrzeć co najwyżej na popołudniowym spacerze po parku.

Miałeś bufor?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim buforem była instalacja. Jeśli pełen piec jest w stanie ogrzać dom co najwyżej na 8 godzin ciągłego palenia, to co mi da taki bufor ?

Tylko tyle, że najpierw dochodzę co 4 godziny a nie 8, by potem móc nie podchodzić przez 12. Szybkości spalania drewna i tego, że niczym automatycznie go nie dorzucisz nie przeskoczysz.

Albo kolosalny piec, setki kilogramów drewna ręcznie do takiego pieca na raz i jakiś bufor, albo mniej ale częściej.

Rozpalanie codziennie by przez kilka godzin dogrzać bufor jest dla sprawnych emerytów z nadmiarem wolnego czasu. Ja jeszcze na własną emeryturę staram się zapracować.

Przy 15 stopniach na dworze dogrzałbym i klimatyzacją którą mam w domu, drewnem i raz na dobę zdarzało się dorzucać, ale za dwa miesiące już nie będzie tak kolorowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ile wchodziło do pieca na raz ? Jedna taczka. Ja tę taczkę w typowy zimowy mroźny tydzień musiałem wozić co 8 godzin. Bo drewna ułożonego w kotłowni wystarczało na 2 tygodnie. Początkowo uzupełniałem, potem mi się już odechciewało i dowoziłem z miejsca sezonowania na bieżąco. Aby dochodzić z przerwą 36 godzin, przy tej samej wielkości pieca najpierw musiałbym takie taczki przywieźć przynajmniej cztery i je dokładać co dwie godziny. A może częściej, bo każdy bufor generuje straty, a ciepło bieżące szło prosto w grzejniki.
Można też inaczej, dochodzić raz konkretnie a potem przerwa, czyli zamontować duuuuży piec. Ten już był wielkości typowego 20kW na wungiel. 3 krotnie większy to byłaby jakaś rozmiarowa abstrakcja.

 

Ludzie oceniają alternatywę ogrzewania domu drewnem przez pryzmat okazjonalnego rozpalania kominka. Ewentualnie regularnego palenia kominkiem w wiosenno jesienne dni. Kiedy jednak zderzą się z prozą życia przy temperaturach minus ileś przez tydzień... to zmieniają zdanie. Ale publicznie tego nie napiszą. No to ja piszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, der napisał:

Wiesz ile wchodziło do pieca na raz ? Jedna taczka. Ja tę taczkę w typowy zimowy mroźny tydzień musiałem wozić co 8 godzin. Bo drewna ułożonego w kotłowni wystarczało na 2 tygodnie.

No tak,ale ty miałeś kocioł,ja  do swojego pieca wkładam 18-20 kg drewna i spalam w 2.5 h. To jest taka dość duża torba jutowa. Ta energia wystarcza na 20-24h przy -5 do -15*C. Przy temperaturze powyżej +5*C palę co 2 dni. Co prawda ogrzewam nim tylko 65 m2 parteru,ale przez nieocieplony strop idzie trochę na piętro i dogrzewa pokój. Pewnie kiedyś poprowadzę tam ciepło przez kanał wentylacyjny,zastanowię się.

6 godzin temu, der napisał:

Albo kolosalny piec, setki kilogramów drewna ręcznie do takiego pieca na raz i jakiś bufor, albo mniej ale częściej

Piec rzeczywiście waży ok 3.5 t i to taki ceglany bufor, i jak wspomniałem palenisko może przyjąć ok 20 kg drewna jednorazowo, dokładek nie ma. Po 2-3 h szyber przymykam,piec się ładuje (po wygaśnięciu żaru),a po kolejnych 2h rozładowuje się.

Tak więc przy kominku czy kotle rzeczywiście dużo roboty (nie liczę łupania drewna ;)),ale taki piec akumulacyjny czy piecokominek to raptem 15 min obsługi dziennie. Więcej roboty mam z obsługą "bezobsługowego" kociołka DS.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, robert1991 napisał:

Ile spalasz obecnie ekogroszku? Jaki masz kocioł? 

Kiedy dom miał jeszcze 130 metrów spalałem w pełnym sezonie za raz po przygodzie z drewnem jakieś 700-800kg na miesiąc.

W międzyczasie dom się rozrósł do 200 metrów i spalanie przy najniższych temperaturach kręci się w okolicach tony. Ostatni jesienno-wiosenny miesiąc z kilkoma tylko dniami w okolicy zera to jakieś 400-450kg. Dom ma 20 lat, nie ma rekuperacji, podłogówka tylko w łazienkach, Stoi na przeciągu wschód-zachód, co jesienią i zimą ma tu niebagatelne znaczenie. Jesteśmy ciepłolubni, 22-23 stopnie niezależnie od temperatur zewnętrznych.

Wspomniane ~30 mp drewna wystarczało nie na sezon zimowy, ale dokładnie rok bo tyle trwał ówcześnie sezon, opalałem drewnem również ciepłą wodę. Wraz ze zmianą pieca zminimalizowałem obowiązki do zera i latem grzałem elektrycznie. Różnica stu złotych miesięcznie nie była warta tego pilnowania ognia. od kilku lat jest PV, to tym bardziej.
 

W kotłowni mieści mi się opału na jakieś 1 do 2 miesięcy. Drewna to było dwa góra trzy tygodnie. Groszek, zawsze workowany wnoszę 3metry z podstawionej na paleciaku palety w garażu. Drewno z racji kubatury musiałem nosić dwa razy, najpierw w miejsce sezonowania, a potem z tego miejsca do kotłowni. Także noszenie zależnie od tego, czy wnoszę je sam, czy pomaga mi w cenie dostawca (bo zabiera paletę), zajmuje od 15 do 25 minut. Do pieca od kilkunastu lat podchodzę raz na 4-7 dni zależnie od mrozów. Czasem częściej, ale tylko z ciekawości, kiedy chcę sprawdzić spalanie nowego opału. Dorzucenie, przeczyszczenie kanałów i wyniesienie popiołu nie zajmuje więcej niż 15 minut. Oczywiście bez wygaszania, bo to się zdarzy tylko wtedy gdy po 5 mroźnych dniach zapomnę podejść do pieca.
Tak, to nadal jest kopciuch. Tak, mam więcej popiołu niż z drewna. Natomiast cała reszta jest nieporównywalna.
Piec to niejakie domino plus, pleszewski wynalazek, nie ma on nic wspólnego z niedawno jeszcze produkowanym domino od maliny z rusztem, mój przekrojem bardzo podobny do obecnych dragonów V. Na prymitywnym sterowniku R501 Compit, klasycznej dmuchawie i nieobrotowej retorcie. Wszystko póki co od 15 lat bezawaryjne (poza beznadziejnymi zasobnikami, robionymi z papieru i malowanymi farbami plakatowymi, ostatecznie trzeci ocynkowałem i mam spokój, oraz drugiej żmijce i drugim kondensatorze silnika). Po poprzednich doświadczeniach z materiałem, z jakiego są obecnie spawane piece (stal odzyskowa z przetopu wszystkiego co stoi na złomowiskach) nie wierzę mu jak przysłowiowemu psu, więc od kilku lat za domem stoi zrobiony na zamówienie drugi. jeszcze za psi pieniądz. Gdyby padł obecny, dziś musiałbym zapłacić za niego dwa razy tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.