HP79

Kazik, zauważ, że większość sprzedawanych kotłów tzw. "dolnych" to "odwrócone do góry nogami górniaki". Gorsze zresztą od górniaków bo niektóre nie mają nawet porządnego powietrza wtórnego (albo tylko boczne otworki). Nie mówiąc już o komorze spalania. KWKD Zębiec... przemilczę. Ja myslę, że wiedza na temat czystego i ekonomicznego palenia jest nikła. A poza tym producenci wciskaja na rynek chłam - bo nikt nie wymaga jakości. Ja też palę w górniaku - z konieczności - czekam aż zacznie cieknąć. Potem kupię dolniaka (i go przerobię po swojemu), bo w mieszkaniu wymagającym palenia ciągłego (brak ocieplenia) to konieczność. Gdyby wystarczało mi grzanie przez 12 godzin na dobę to pozostałbym przy górniaku (być może, bo jednak dobry dolniak ma dla mnie więcej zalet i mniej więcej wiem o co w nim biega:-)

Czemu nie można składać reklamacji? Groszek został sprzedany jako paliwo, czy może jako podsypka drogowa? Jeśli jako paliwo, to sprzedawca musiał zadeklarować parametry. I na niezgodności z tą deklaracją można oprzeć reklamację.

Drzwiczki "wypustowe"? Chyba chodzi o wyczystkowe/wyciorowe. Gdzie one są? W czasie pracy kotła/pieca (w czym i czym palisz?) powinny być zamkniete. Otwarte zmniejszają ciąg. Komin wilgotnieje kiedy jest wewnątrz zimny, a w spalinach jest woda (zawsze jest). Chuchnij na zimne lusterko - to właśnie to zjawisko. Rozwiązania: - docieplić komin (w pomieszczeniech nieogrzewanych, można też na całej długości), - palić suchym opałem, - nie dusić ognia - ma się palić, a nie tlić/żarzyć. Opisz kocioł, w którym palisz i technikę palenia - może przy okazji da się coś poprawić. Dla pogłębienia wiedzy poszukaj na forum (nie tylko tym) postów o plamach na kominie.

1.Technika palenia - już koledzy podali (tylko palenie cykliczne!). 2. Dmuchawę najlepiej tak wyregulować, żeby kocioł nie osiągał temp. zadanej (kilka stopni poniżej). Wtedy dmuchawa nigdy nie staje (pracuje na minimalnych obrotach). Zapobiega to gromadzeniu się gazów i wybuchom. W tym kotle będzie to trudne ze względu na jego wielkość. 3. Mieszanki węglowo-miałowej nie moczyłbym wcale. 4. Ten kocioł jest za duży. Przy mrozach (-20 st.C) zapotrzebowanie na ciepło zapewne nie przekroczy 20 kW. A teraz pewnie ze siedem kW. W tej sytuacji (kocioł 38 kW, komora zasypowa o dużej powierzhni - 55 kg węgla) musi dymić i smolić. Trzeba zmniejszyć komorę zasypową. W kotłach górnych większa komora to większe kłopoty, a nie wydłużenie czasu palenia. 5. Mieszankę weglowo-miałową można próbować palić bez dmuchawy - efekty mogą być bardzo dobre (lepsze niż z dmuchawą), ale wymaga to pewnych przeróbek kotła (między innymi założenia miarkownika).

Kojarzy mi się temat śmierdzącej wody w przypadku zużycia się anody w zasobniku. Z instrukcji Galmetu: "W przypadku tworzenia sie zapachów i zabarwienia na ciemno wody w ogrzewaczu, jest to wywołane tworzeniem sie siarkowodoru poprzez redukujace zawartosci siarczanu bakterie, które zyja w ubogiej w tlen wodzie. Jesli oczyszczenie ogrzewacza, wymiana anody magnezowej i uruchomienie z temperatura powyzej >60 0C nie dadza rezultatu polecamy zastosowanie anody tytanowej podłaczonej osobno do sieci elektrycznej."

Rzuć jeszcze okiem na ten temat: https://forum.info-ogrzewanie.pl/index.php?showtopic=4424 Ja mam tak: http://picasaweb.google.com/mmmkk2/KocioEk...123974973816610 Śruby przesuwają środek ciężkości - klapka ma możliwość domknięcia się. Miarkownik ma lżej. Mocowanie łańcuszka przesunąłem w ok żeby nie kolidował z drzwiczkami

No to jakieś doświadczenie już masz. Ja bym zrobił tak: zastanowiłbym się co mi się nie podobało i szukałbym rozwiązań. Również tu na forum.

Kiedy bawiłem się miarkownikiem to jedna z wersji przedłużki pręta to był ołówek przymocowany ściaganymi plastikowymi opaskami:-) Myślę, że kawałek pręta stalowego, przymocowanego metalowymi opaskami skręcanymi będzie ok. Moja śruba na klapce ma około 10 cm długości bo klapka jest w pionie. Po jej zamknięciu miarkownik działałby (bez tej śruby) na ścięcie zawiasów i byłoby mu bardzo ciężko podnieść nawet najlżejszą klapkę. Klapkę mam zrobioną z blachy stalowej o grubości 2 mm. Przymocowana do drzwiczek zawiasami meblowymi (musza lekko chodzić!). Klapka powinna dobrze przylegać do drzwiczek, wtedy można bez uszczelki. Klapka nie musi być żaroodporna bo na tej wysokości nie ma dużej temperatury, a poza tym jest ciągle chłodzona wpadającym do kotła powietrzem. Pokaż zdjęcia. Są jeszcze inne rozwiązania.

Ale chcesz grzać te miejsca czy nie? Jeśli nie, to nie bierz ich powierzchni pod uwagę. Warto je odizolować od częśli ogrzewanej. Masz jakieś doświadczenie w ogrzewaniu tego domu? Jesli nie to i tak zakup pierwszego kotła będzie loterią, bo choćbyś dobry kocioł kupił to i tak na opanowanie techniki palenia trzeba sporo czasu.

A może warto spróbować mieszanki miału (suchego) ze zrębkami/trocinami/odpadami zbozowymi/węglem brunatnym? Nie powinno to podnieść kosztów opału, a polepszy napowietrzanie.

Były na forum rozwiązania tego problemu - np. z przeciwwagą (ze zdjęciami). Ja mam dospawaną do drzwiczek śrubę. Do niej mocowany jest łańcuszek. Dzieki temu miarkownik podnosi pionową klapkę pod innym kątem - jest mu łatwiej (zmniejsza się w tym rozwiązaniu czułość miarkownika - trzeba przeregulować). Posmarowałbym jeszcze części ruchome miarkownika - ma pracować gładko bez przeskoków.

Zakładam, że: - dom jest dosyć stary i nieocieplony, - cały czas (całą dobę) ma być wewnątrz około 20 st. C, - następna zima będzie tak długa i mroźna jak poprzednia. Z doświadczenia wiem, że wskaźnik zapotrzebowania na ciepło w starym budownictwie osiąga te książkowe 100W/m2. W tym przypadku założyłbym 80W/m2 (optymistycznie), ponieważ to dom piętrowy i ma strop o mniejszej powierzchni niż jednokondygnacyjny tej samej wielkości. To oznacza, że zapotrzebowanie na moc cieplną wynosi łącznie około 10 kW (przy -20 st. C na zewnątrz). Być może ta "angielka" tyle mocy ma. Tej zimy mieliśmy trzy bardzo zimne miesiące: grudzień, styczeń i luty. Załóżmy średnie zapotrzebowanie na moc w tym okresie na 8 kW (nie było cały czas -20; można oszacować trochę dokładniej znając średnią temperaturę w tym czasie). To daje 24x8 czyli około 200 kWh na dobę. Angielka ma sprawność rzędu 50 % (optymistycznie!), czyli musimy wrzucić "400 kWh węgla" - to ponad 50 kg na dobę. Miesięcznie 1500 kg. Grudzień, styczeń i luty: 4.500 kg. Załóżmy, że w listopadzie i marcu potrzeba połowy ciepła czyli 2(1/2x1500)=1500kg. Październik i kwiecień to zapotrzebowanie w wysokości 1/4 tego co zimą, czyli 2(1/4x1500)=750 kg. Łącznie 4.500+1500+750=6.750 kg. Czyli w przybliżeniu 7 t. 50 % sprawności to miał mój kocioł górnego spalania kiedy paliłem dosypując do niego co 2 godziny. Angielka może mieć jeszcze mniej. Nieocieplony dom wymaga palenia ciągłego (bardzo szybko się wychładza) - trzeba będzie bez przerwy dorzucać, co jest bardzo nieekonomiczne i brudne. W mieszkaniu po sąsiedzku (90 m2 w kamienicy, ogrzewanie piecokuchnią) poszło tej zimy 4 t węgla. Ciepło było (popołudniami, kiedy się paliło) w kuchni, łazience i jednym pokoju (łącznie około 40 m2). W pozostałej części przeważnie poniżej 10 st. C.

Przewyższenie temperatury ponad zadaną wynika prawdopodobnie ze zbyt dużej wydajności dmuchawy. Rozpędzasz kocioł za bardzo, a potem leci siłą bezwładności. Przykręć lekko obroty. Dmuchawa nie powinna hamować do zera.

W pierwszej kolejności konieczne jest uszczelnienie wszystkich drzwiczek. Potrzebny jest rysunek (odręczny szkic) z przekrojem tego kotła, wtedy można zaproponować umiejscowienie klapek sterujących dopływem powietrza. Prawdopodobnie trzeba będzie przerabiać drzwiczki (trochę ślusarskiej roboty). Proponowałbym docieplenie kotła z zewnątrz. Teraz traci sporo ciepła. Na podstawie szkicu wewnętrznej budowy kotła będzie można zaproponować odpowiednią technikę palenia - tak, żeby obsługiwać kocioł raz lub dwa razy na dobę (i oszczędzić trochę paliwa). Dmuchawy wogóle nie brałbym pod uwagę. Stałopalności raczej nie wydłuży (możliwe ale trudne). Stworzy za to śmiertelne zagrożenie ze względu na nieszczelności kotła (o czym koledzy juz pisali). P.S. Wiele osób chciałoby taką instalację jak Twoja - własnie taką "starą", grubą i na grawitacji. Ja Ci zazdroszczę.

Postępuj zgodnie z instrukcją. Akurat w tym miejscu jest dosyć dobrze napisana. Generalnie trzeba nadmuch ustawić tak, żeby kocioł nie osiągał zadanej temperatury (ma się rozgrzewać do temperatury o np. 2 stopnie mniejszej od zadanej). Chodzi o to żeby wentylator nigdy nie stawał bo wtedy kocioł będzie dymił (dym to paliwo uciekające w powietrze; i trucizna). Nie da się napisać jak masz ustawić nadmuch i przedmuchy bo każda instalacja jest inna (inne zapotrzebowanie na moc kotła). Przy dobrze ustawionym nadmuchu przedmuchy nie są potrzebne (wentylator nigdy nie hamuje). Nie rozpalaj tak jak jest napisane w instrukcji. Zasyp kocioł węglem, przykryj warstwą drewna i rozpal na wierzchu ognisko z drobnych szczapek i tektury (najlepiej bez gazet). Nie dokładaj węgla. Poczekaj aż wszystko się wypali bo inaczej będzie dym i codzienne czyszczenie kotła (i często komina). Po wypaleniu paliwa rozpalaj ponownie. W zależności od zapotrzebowania na moc może sie palić do kilkunastu godzin. Dla wydłużenia stałopalności wyrzuć dmuchawę, załóż miarkownik, dorób dolot powietrza wtórnego i uszczelnij przelot za dolnymi drzwiczkami.

Marvin Poczytałem opis na aukcji i pooglądałem obrazki - ale nie wszystko widać:-( To kociol górny, czy dolny? Nie znalazłem takiej informacji. Może przeoczyłem. Jak czyścisz wymiennik, ten rurowy? O co chodzi z tym "spalaniem kaskadowym"? Masz dmuchawę? Wydaje mi się, że przy sterowaniu miarkownikiem szuflada na popiół zasłania wlot powietrza pierwotnego (przy dmuchawie chyba bez znaczenia).

Marzy mi się taki palnik gazowy do rozpalania kotła dolnego, który: - podgrzeje część paliwa i wywoła jego odgazowanie, - dopali te gazy w komorze spalania (nie byłoby dymienia przy rozpalaniu), - podgrzeje palnik i komorę dopalającą do temperatury umożliwiającej późniejsze, samoczynne dopalanie gazów z opału, - zainicjunie ciąg komina ("dmuchnie" w niego i troszkę podgrzeje). Dysza musiałaby być usytuowana gdzieś pobliżu wlotu do komory dopalającej.

polon Przydałby się rysunek kotła (przekrój) z zaznaczeniem miejsc, gdzie twórca przewidział podawanie powietrza. Zwykle stosuje się albo nadmuch (pod ruszt) albo miarkownik (sterujący dopływem powietrza pod ruszt). Jednoczesne użycie dmuchawy i miarkownika może być niebezpieczne ze względu na możliwość wydostawania się spalin z kotła do pomieszzcenia, w którym stoi.

"wykombinowanie jakiejs przesłony w drzwiczkach" Na forum ktoś to zrealizował w ten sposób, że nawiercił kilka otworów. Regulacja poprzez zatykanie śrubami. Smołowanie ma moim zdaniem dwie przyczyny: - brak powietrza dodatkowego (te otwory zatykane śrubami pomogą), które zabierze ze soba opary z opału, - niska temperatura ścianek kotła w komorze zasypowej, powodująca wykraplanie oparów. Zwykle pomaga podniesienie temperatury kotła - praca z większą mocą (nie zawsze pożądana) lub zawór mieszający. A może by tak lekko odizolować opał od ściany np. blachą? Gdyby nie dotykała (jakieś niewielkie dystanse) wymiennika to może rozgrzewałaby się do wyższej temperatury - smola mogłaby odparować. Płaszcz wodny w komorze zasypowej wogóle jest zbędny - patrz konstrukcje przedpieców (w tym heso). W Twojej konstrukcji płaszcz wodny w komorze zasypowej przestanie odbierać ciepło. Sam wymiennik odbierze go zapewne mniej niż 25kW. Przewymiarowana może być tylko ilość węgla biorącego udzial w spalaniu. Można wtedy kombinować z wielkością paleniska.

Przy normalnej pracy miarkownik nie powinien sie domykać. Powietrza musi cały czas wpadać tyle, żeby spalanie było bezdymne (to się udaje jeśli kocioł nie jest za bardzo przewymiarowany). W przypadku przegrzania miarkownik ma zamykać szczelnie. Temperaturę, przy której miarkownik zamyka dopływ powietrza trzeba dobrać eksperymentalnie. Zależy to od bezwładności kotła i całej instalacji - musi mieć czas na "wyhamowanie" przed zagotowaniem. Jak poobserwujesz kocioł, to bedziesz mógł przejść do bardziej zaawansowanej regulacji charakterystyki miarkownika.

Folie NRC są z tworzywa sztucznego. Obawiam sie przypalenia w okolicach drzwiczek i czopucha.

Trafiają się (trzeba poszukać w hurtowniach) folie spożywcze o szerokości 45 cm. Podobno kwiaciarnie mogą mieć 50 cm (taka grubsza). Do klejenia tego wszystkiego taśma alu samoprzylepna 5cm za około 5zł. Lepsza tu nie potrzebna.

Należałoby jeszcze zdefiniować, o których kotłach dolnych rozmawiamy. Większość niestety kotłów dolnych na rynku to blaszaki z następującymi wadami: - kiepskie odpopielanie (konieczność częstego rusztowania), - złe wymiary komory zasypowej (zawieszanie paliwa, niedopalanie na części rusztu), - ruszt wodny (uważam, że w dolniaku to błąd, przynajmniej w pobliżu palnika), - zbyt wysoki przelot pod wymiennikiem (tam wogóle nie dawałbym wymiennika), - brak palnika i komory dopalającej, - brak doprowadzenia powietrza wtórnego (są też takie modele). Moim zdaniem takie kotły kopcą i smrodzą tak jak górniaki (bez przeróbek). Częściową przyczyną braku zainteresowania dolniakami być może jest też słaba znajomość takiej konstrukcji. I brak świadomości, że jak się pali węgiel, to wcale nie musi się dymić. Jakie kotły porónywał IPCHW, to przecież bardzo istotne. O ile wiem to instytuty nie badają kotłów w warunkach zbliżonych do rzeczywistych bo prawo tego nie wymaga. Zielony listek oznacza tylko, że w pewnych warunkach (na stanowisku laboratoryjnym!) kocioł osiąga moc zbliżoną do deklarowanej (+- 8%) i mieści się w normach emisji. Nie uważam, że kotły dolne są trudniejsze w obsłudze. Wyobrażam sobie, że można skonstruować (heso już ma) kocioł dolny, który będzie pracował poprawnie (mam na myśli zgazowanie i czyste spalenie) na różnych paliwach i przy zmiennej mocy (w szerokim zakresie). A powietrze wtórne będzie regulowało się samo (ewentualnie będzie ustawiane tylko raz w zależności od rodzaju i wilgotności paliwa). P.S. Mam powody żeby być jeszcze bardziej doktrynalnym od emusa. Po pierwsze - kiedy już zobaczyłem, że się da spalać czysto, sprawnie i wygodnie to po co wracać do ciemnogrodu? Po drugie - To mój egoizm:-) Obawiam się po prostu, że wzorem krajów zachodnich ktoś wpadnie na pomysł wyeliminowania tzw. "niskiej emisji" poprzez zakaz palenia węglem. Nie uśmiecha mi się wzrost kosztów ogrzewania z 2,5 tys. do 5 tys. zł rocznie (gaz).

heso Pisząc o nagrzewaniu folii miałem na myśli warstwę przylegającą (na dużej powierzchni) do ścianek kotła - ta będzie się nagrzewać (przez przewodnictwo, do temp. płaszcza kotła) i promieniować na zewnątrz. Stąd moja propozycja aby pierwszą warstwą było powietrze uwięzione w wełnie. Potem folia na wierzchu (odbicie promieniowania, które i tak chyba w całości przeniknie wełnę). Taki układ warstw zaproponowałem ze względów praktycznych (łatwość wykonania). Oczywiście można byłoby wykonać najpierw jakiś "błyszczący ekran odbijający" (oddylatowqany stelażem od kotła), a potem obłożyć wełną i jeszcze jedną warstwą folii. Tyle, że to skomplikowane. I nie potrafię określić o ile to rozwiązanie byłoby lepsze (ekonomicznie uzasadnione). Skomentuj jeśli gdzieś popełniam błąd.

dariuszrb Palisz w camino drewnem z dmuchawą? Dlaczego? Ten kocioł nadaje się jako tako do palenia węglem - po przeróbkach (poczytaj opis walki Juzefa). Jeśli miałbym w nim palić drewnem to tylko od góry - grube drewno mieszane z trocinami/zrębkami i bez dmuchawy, na naturalnym ciągu.