Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Jak się żyje z kotłem dolnego spalania?


Juzef

Rekomendowane odpowiedzi

Gość witek1234

Nie powinno się dopuszczać do całkowitego wypalenia zasypu, chyba że chcesz wygasić kocioł do czyszczenia lub gdy za ciepło w mieszkaniu. Generalnie jest taka zasada że opał nie powinien opaść poniżej przegrody palnika bo jeśli wówczas dosypiesz to może fukać i masz dym z komina.Inne zagrożenie w takim momencie to potrzeba sprawdzenia ile tego paliwa zostało. Jeśli jest mało , po otwarciu drzwi zasypowych dociera więcej tlenu, gazy w komorze ulegają zapłonowi i wtedy nieźle może walnąć dymem . Uchylać potrzeba stopniowo i powoli. Dosypujesz w momencie gdy poziom paliwa dochodzi do przegrody po przerusztowaniu. Jaką ilość, to zależy od Ciebie czy od zapotrzebowania na ciepło w danej chwili. Wszystko to pod warunkiem odpowiedniego spalania,węgla itp. itd.

Hamis, wyprzedziłeś mnie ale fajnie  ze nie jestem odosobniony w swojej opinii. Jak pisał def, czuję się jak świnia ale co zrobić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się z kotłem DS żyje dobrze, ale  ma on specyficzne warunki pracy - max 6h na dobę a później jest czyszczona komora zasypowa  i znowu do roboty.

Wymiennik czyszczony raz na miesiąć

Tak to jest jak jest ruszt z szamotu i palenie tylko drewnem.

Nie ma jak popiołu wybrać bez wygaszania,.

To bardzo złośliwy bydlak - potrafił fuknąć na Żonę jak go podglądać chciała, potrafi zadymić dom, ale w odpowiednich rękach jest idealnie posłuszny i szybki - przy mocy nominalnej 14kW bez problemu wytwarza ponad 25kW ciepła.

Ostatnio paliłem w nim cały luty - nawet przy -20C zachowywał się OK.

Lubi twarde drewno i mały ciąg -RCK nastawiony na 10Pa podczas pracy, przy rozpalaniu RCK oczywiście jest blokowany.

PP podawane częściowo pod rusz szamotowy , częściowo w zasyp na wysokości ok 8cm nad rusztem.

Swój urobek składa w buforze 800l i instalacji.

Od 5-ciu lat niezawodny, choć przez pierwszy sezon tresura była ostra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się żyje z dolniakiem ? 

Jedyna jego zaleta to możliwość ciągłego palenia przez około tydzień . Obsługi zdecydowanie więcej jak w górniaku którego miałem przed nim . Węgiel to loteria na którą w tym kotle nie można sobie pozwolić a w zasadzie to nie wiadomo w czym tym palić bo jw. koledzy wspominali albo się zalepi popiołem z gazowopłomiennego albo zlepi w jedną bryłę koksujący . O przepalaniu w tym kotle to można  zapomnieć bo albo cały zasyp albo jak w górniaku od dołu dym ,smoła i smród że wstyd na okolicę bo siwo dookoła . To samo się dzieje jak żar zejdzie poniżej palnika i dosypiesz na to węgla bez przegarniania żaru pod palnik . Ekonomia niestety też kuleje za sprawą pewnie sprawności (kwkd 15) bo w porównwniu ze starym górniakiem palonym jak należy od góry zjada u mnie 4,5 - 5 ton na sezon a stary rzemieślniczy dziadek z pionowym wymiennikiem 30 letni palił max 3,5 t. i jak wszystkie tego typu konstrukcje doskonale radził sobie z pracą na małej mocy co w obecnym dolniaku nie do osiągnięcia . Jak paliłem w górniaku to wszyscy moi sąsiedzi pytali  się czy przeszedłem na gaz bo z komina się nie dymi , teraz nie mają  takich dylematów . 

Chciał nie chciał przepalać w nim muszę na wodę w lecie a to już wyzwanie i tylko mnie pozostał ten "zaszczyt " bo pozostali palacze w domu to zakopcą całą okolicę a mnie się to udaje zrobić bez dymu . 

Reasumując jak bym wiedział na co się piszę to kupił bym najtańszego górniaka z syfonowym wymiennikiem a te zaoszczędzone  pieniądze wydał na grzanie prądem CWU w lecie . 

Ds. nadaje się tylko tam gdzie budynek jest zimny jak blaszak i nie jest w stanie zakumulować ciepła na 2-3 godzin bez ogrzewania i trzeba jarać non stop . Dobry górniak który jest w stanie pracować na minimalnej mocy (syfonowy wymiennik) a jednocześnie zachować stałopalność na poziomie 10- 12 godzin jest o wiele tańszy i wygodniejszy w eksploatacji . 

Przy okazji patrząc na wymienniki kotłów V klasy to nierzadko właśnie stare konstrukcje kotłów miałowych które jak żadne radziły sobie z małymi mocami ( wymóg nowej normy ) i potrafiły pracować praktycznie na minimalnym przepływie powietrza i tak na marginesie podejrzewam że tego typu górniak rozpalony od góry załapał by się na V klasę bez bufora ciepła gdyby go wyposażyć w te wszystkie dodatkowe zawirowywacze jak w V kach .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Juzef napisał:

Może ktoś ma porównanie górniak – dolniak – podajnik jeśli chodzi o obsługochłonność rozumianą jako liczba godzin lub dni pomiędzy kolejnymi niezbędnymi wizytami w kotłowni.

Dla większości piszących tutaj pasjonatów niezbędna jest codzienna wizyta w kotłown, nawet po kilka razy, chociażby po to by popatrzeć na ogień :D .

Porównania pomiędzy DS-em a resztą nie mam ale pomiędzy GS-em a podajnikiem trochę mam, tylko nie skupiałem się na przerwach pomiędzy wizytami a bardziej na czasie poświęconym na obsługę. Pewnie ktoś z szybkimi rączkami zrobiłby to szybciej ale u mnie tak to wygląda.

Camino z miarkownikiem mechanicznym + Orzech2 Wesoła:, rozpalanie od góry raz na dobę z odpowiednimi dawkami paliwa zależnymi od temp zew

- omiecenie komory szczotką drucianą/skrobakiem + przerusztowanie łopatką + wybranie popiołu + zasyp + rozpalenie + "przebrechowanie" żaru po odgazowaniu  - łącznie ok 30min dziennie

- pełne czyszczenie kotła - raz w miesiącu - max 30min

- czyszczenie komina z wybraniem sadzy - raz na 3 m-ce - ok 60min

W miesiącu wychodzi średnio ok 15-16h.

 

Podajnik po rozpaleniu i spalanie bezproblemowego opału:

- czyszczenie kotła raz na tydzień - różnie to bywało zależnie od czasu ale jeśli chciałbym to zrobić dokładnie to trzeba liczyć ok 30min/tydzień czyli 120min/mc

- dosypywanie opału - można by przyjąć max 1min/worek i tu zależnie od zużycia ale powiedzmy ok 10-15min w miesiącu.

- wybranie popiołu - zależnie od opału i zużycia ale w wersji pesymistycznej raz dziennie czyli ok 15min na miesiąc

- czyszczenie komina - od 2 lat jeszcze nie robiłem bo za bardzo nie ma co. W wersji pesymistycznej ok 60min na rok czyli 5min/mc.

- rozkręcenie palnika i wyczyszczenie + pozostałe czynności z tym związane dwa razy w roku - łącznie 1 dzień (12h) czyli ok 60min/mc.

- ew zerwanie zawleczki czy inne niespodziewane problemy - nie wliczam bo to wypadek który może się zdarzyć a nie musi.

Wychodzi coś ok 3h na miesiąc.

Ciekaw jestem jak to wygląda w DS-ach opalanych węglem.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Koledzy !

...ja całe życie palę w dolniaku - aktualnie to mój drugi i pewnie ostatni warmet sds ceramik :-(

...zaprzestano produkcji to raz a po drugie nie wiadomo jak to będzie z ustawami antysmogowymi.

Ja chciałbym zawsze palić w tym co mam - niestety wiem że prędzej czy później ta przyjemność się skończy.

O ile na początku miałem jako takie problemy - co niektórzy pamiętają o tyle od kilku lat wszystko śmiga jak w zegarku.

Palę orzechem, rozpalam na jesień - około września i wygaszam na wiosnę lub w lecie. W tym roku został wygaszony wczoraj.

W czasie sezonu czyszczę go co tydzień bez wygaszania a komin co 2-3 miesiące.

Codzienna obsługa to przerusztowanie i dosypanie opału, co kilka dni wybranie popiołu - zależy od węgla.

Od zasypu do zasypu temperatura utrzymywane jest z dokładnością +/- 2 stopnie.

Sterownik pid - ze zmienną wydajnością obrotów dmuchawy; temp. spalin - max. 280 - sporadycznie.

Przeważnie poniżej - 200C.

Podkładanie - podczas tęgich mrozów co 12h, temperatury od -5/-8 w górę co 24h

pozdrawiam serdecznie

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że muszę co 12 godzin odpopielić ożogiem (prostym pogrzebaczem) i ruchomym rusztem. To co @Witek napisał o żarze poniżej grodzi jest prawdą. Moim zdaniem ta prawda polega na tym, że jest to etap już wietrzenia komory ,który schładza komin ( spowalnia ciąg kominowy) . Z tej przyczyny uważam że zwrotnica ciągu (klapka krótkiego obiegu ) pozwala na dokładanie, rozbujanie i czyszczenie. Przypomnę, że nie mam czarnej sadzy i nie mam smoły. Moje doświadczenie (niekoniecznie uniwersalne dla innych dolniakow) mówi mi że dolniak jest kotlem stałopalnym (16 a może i więcej godzin) i stałocieplnym. Mam też niepewność co do możliwości utrzymywania wysokich temperatur na kotle. Nie mam warunków do odbioru powyżej 60*C i jest mi super z 40*C. Czy poleciłbym mój kocioł? NIE . Użytkownikom tego wzoru szukającym wiadomości mogę polecić (nie mój ) temat i producenta. To nie jest złośliwość a sprawiedliwość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze zbudowany kocioł dolnego spalania jest w stanie spalić i trudniejsze  węgle te bardziej spiekające gorzej z tymi które są zanieczyszczone kamieniami wtedy faktycznie trzeba co jakiś czas wygasić kocioł i usunąć  zanieczyszczenia chociaż i na to  znalazło by  się rozwiązanie (nie wiem skąd się tam bierze ten kamień bo z kopalni wychodzi czysty bez zanieczyszczeń).Trzeba też mieć na uwadze nie tylko  czynności z obsługą kotła ale też to co się wypuszcza kominem tu DS dobrej konstrukcji o wiele lepiej wychodzi od kotłów górnego spalania .Ważną też przy okazji sprawą jest czystość komina jak wyżej koledzy wspominali praktycznie nie ma co czyścić w innym przypadku albo wykwity ,całkowite zaklejenie kanału kominowego lub pożar .Piszecie też że dużo smrodu jest przy dokładaniu ,ale to też wynika z nie dopracowanej konstrukcji kotła .Paliłem w kotle typu GS  , DS i zawsze głównym moim celem było spalać czysto ekonomicznie  bez dymu udało mi się to osiągnąć po przeróbkach kotła z zadowalającym mnie wynikiem czyli czysty wymiennik i  komin  tylko w kotle DS  i obecnie przebudowanym na  podajnikowy który w obecnej chwili najlepiej mi pasuje  na dole filmik z palenia miałem odsiewka czyli taki najdrobniejszy na zbudowanym palniku od siekiery za parę złoty w ramach testu .

https://www.youtube.com/watch?v=un0a5Gx_8k4&feature=youtu.be

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zamieniłem górniaka na dolniaka 15KWKD.

Poprzedni górniak miał jak wcześniej nadmienił mac65 wymiennik "syfonowy", męczyłem się z nim 18 lat.

Dolniak przynajmniej dla mnie to niesamowita wygoda i jestem gościem w kotłowni.

W zimy jak obecnie rozpalam rano, pali się naście godzin, i przy piecu jestem dopiero po 24 godz.

I nikt mi nie powie że rozpalanie w górniaku od góry to tak raz praz i już.

W moim dolniaku spalałem:

- węgiel kamienny z Chwałowic, z Silesii, Piasta, Marcela, i wiele innych badziewi których pochodzenie nie znam

- węgiel brunatny

- drewno różnych gatunków, suche i mokre

- pył drzewny,

- pył drzewny z miałem

- trociny suche (fantastyczne paliwo do dolniaka)

- trociny mokre

- trociny i miał

- zrębki mokre (zrębki są też extra)

- korę

- łupiny orzechów

- pellet ze słonecznika

- liście mokre i suche

Ten piec zje wszystko. Na wiosnę i jesień przepalam drewnem, lub paliwami drewnopochodnymi.

Ustawiam piec na 80 stopni, ładuję i zapominam.

Obecnie grzeję wodę, temp. tez 80 st, wrzucę kilka patyków zajmuje to 5 min, zamykam piec i zapominam.

Dolniak jest dla mnie lepszym rozwiązaniem, a palenie nim jest bardziej intuicyjne nawet dla laika (dokładanie).

 

 No ale jak kto woli, ile ludzi tyle opinii ;).

Następny piec będzie retorowy, chyba że gaz dociągną to gazowy ;)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, jameess napisał:

chyba że gaz dociągną to gazowy ;)

No mnie akurat gaz przy utrzymaniu takich samych temperatur pomieszczenia jak na wunglu, wychodzi dwa razy drożej. Jedynie w okresach przejściowych, gdy trzeba tylko trochę podgrzać, włączam gaz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość witek1234

U mnie przy paleniu gazem też lekko licząc,  dwa razy drożej niż węglem. Może Was zdziwi moja wypowiedź ale najbardziej zawiodłem się na producencie MPM a raczej jego nierzetelnosci.Gdy kocioł przyjechał po otwarciu drzwi zasypowych ujrzałem prostokąt komory do samego dna. Może bez znaczenia jest taka budowa ale poczułem się oszukany bo na dostępnych schematach była ścianka z palnikiem pod pewnym kątem co wydawało mi się bardziej potrzebne i celowe do dobrego osypywania się i nie wieszania paliwa w komorze niż taka zwykła prostokątna. Gdybym wiedział wcześniej że tak olewaja klienta i jest to jakby nie było, niezgodność z tym co reklamowali to pewnie bym kupił sobie Zebca KWKD 15.Może nie ma taki "szczegół " znaczenia ale poczułem się wpuszczony w maliny. Później przy użytkowaniu i problemami z zawieszaniem paliwa, ciągle drażnila mnie ta prosta ścianka i po prostu wbiłem sobie w łeb, że gdyby była pod skosem to miałbym mniej kłopotu . Miałem model 8-10, w większych modelach może to być nieistotne ale przez taką głupotę ten kocioł przestał mnie cieszyć i chyba ten feler przyspieszył moją decyzję o szybkiej sprzedaży. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witek1234, ja od zeszłego roku byłem wręcz pewny, że kupię MPMa, no ale teraz to z niego rezygnuję, tym bardziej że poczytałem też temat o tym kotle. Teraz znowu biję się z myślami co tu kupić....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość witek1234

Co prawda temat jest o ds -ach ale gdybym był na Twoim miejscu, to do tego starego Zębca dokupil bym palnik Kipi 16 kW i palił do zgonu kotła. Potem możesz pod palnik dokupić inny fajny kocioł i spoko bez napinki sobie jarasz. Dom masz ocieplony to jest szansa że spalanie będzie do przyjęcia. Podajniki fajne, ale nie myśl że będzie tanio bo eko swoje kosztuje a zakup odpowiedniego też jest ryzykiem. Taka sama bajka co z ds. Pelet to czystość w kotłowni, mało popiołu i duża bezobslugowosc. Oczywiście że nie wiadomo co z cenami będzie za parę lat ale na pewno podrozeją wszystkie paliwa, tak węgiel jak i eko, gaz, pelet. Taki mamy trend, więc wg mnie lepiej pójść w pelet niż coraz gorszej jakości węgiel. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocioł chcę zmienić bo ten Zębiec jest kiepskiej konstrukcji. Droga płomienia do komina jest bardzo krótka i nie chce mi się już codziennie zastanawiać czy sadze już mi się palą, czy jeszcze mogę siedzieć spokojnie. W zasadzie nie opuszczam kotłowni, póki nie przeżucę sterowania na miarkownik. 5 klasę z podajnikiem nie bardzo chcę, bo czort wie jak będzie z cenami ekogroszku, może dojść do tego że ogrzewanie węglem będzie podobnie wychodzić jak gazem. Już mi po głowie chodzi kupić GS-a , tylko dobrego i palić cyklicznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

morgon, nie zaśmiecaj tego fajnego tematu swoimi przemyśleniami dotyczącymi tego, co masz zamiar kupić, bo nie po to go Juzef założył.

 

Cytat

Dobrze zbudowany kocioł dolnego spalania jest w stanie spalić i trudniejsze  węgle te bardziej spiekające

Marcus, mój sąsiad pali w żywieckim KDO-U tylko węglem typu 33 z Sośnicy i daje radę. Twierdzi, że nie ma większych problemów. Pali bez wygaszania. Duży nieocieplony dom w granicach 220-230 metrów z poddaszem i piwnicą. Kocioł 25kW.  Emus palił groszkiem typu 33 z Brzeszcz w Sokole SDG.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wojtekkowal napisał:

 

Marcus, mój sąsiad pali w żywieckim KDO-U tylko węglem typu 33 z Sośnicy i daje radę.Twierdzi, że nie ma większych problemów. Pali bez wygaszania. Duży nieocieplony dom w granicach 220-230 metrów z poddaszem i piwnicą. Kocioł 25kW.  Emus palił groszkiem typu 33 z Brzeszcz w Sokole SDG.

Ja paliłem węglem z Knurowa typ 34,2 i też się dało ,węgle tego typu mają mało popiołu praktycznie sam proszek który dobrze przelatuje przez ruszta.Zresztą nie tylko ja paliłem takim węglem w kotle DS inni też i to dużo wcześniej trzeba tylko zbudować odpowiednie palenisko 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Węgiel typu 32+, w dolniaku z dobrym skutkiem spalą  starzy palacze, którzy  w ds palą kilka sezonów, początkujący palacz bez większej znajomości tematu o paleniu w ds zaczynając zabawę z kalorycznym węglem , polegnie na starcie, dlatego zawsze proponuję węgiel płomienny ,bezproblemowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie jest przypadkiem tak, że stosowanie w ds mocnych, koksujacych wegli mija się z celem? Co ma odebrać temperaturę z zaru skoro nie ma rusztu wodnego a i do płaszcza daleko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, hamis napisał:

A nie jest przypadkiem tak, że stosowanie w ds mocnych, koksujacych wegli mija się z celem? Co ma odebrać temperaturę z zaru skoro nie ma rusztu wodnego a i do płaszcza daleko?

Temperaturę z żaru odbiera normalnie płaszcz wodny w komorze zasypowej i wymiennik po przez przepływ gorących spalin ,taki żar ma o wiele wyższą temperaturę niż płomień z węgli płomiennych .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak sobie radzicie z rozpalaniem w kotłach ds bez klapki oddymiającej i innych skracających drogę spalin, w upalne dni ?. Ja wspomagam się nagrzewnicą elektr. dmuchając w czopuch przy rozpalaniu. Po ok 1-2 min dmuchania kocioł startuje na naturalnym ciągu, ale czasami ma czkawki i puszcza dym do kotłowni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.