Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Spalanie Boczne, Kroczące W Górniaku.


Gość lysy1l

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę, że forum lekko przysypia, więc czas wrzucić jakiś rozgrzewający temat. Od ponad miesiąca odstawiłem rozpalanie od góry, na rzecz tytułowego spalania bocznego i wydaje mi się, ze w moim przypadku przynosi to lepszy efekt, niż jedynie słuszne odpalanie od góry. Robię to tak, jak jest opisane w tym poście:

https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/13199-rozpalanie-gorne-i-dolne-w-zebcu-swk-28/?p=122235

W praktyce wygląda to tak:

Pół godziny po rozpaleniu na kotle 60 stopni:

 

  

 

Godzinę po rozpaleniu na kotle stabilne, zadane 65 stopni, brak dymu z komina, ciągle widoczny płomień, widać że spalanie przebiega w tylnej części kotła:

 

  

 

Spalanie oczywiście z powietrzem wtórnym, nie zauważyłem jakiegoś specjalnego spadku efektywności. Zasyp jest zawsze mniejszy, niż od góry, bez problemów uzyskuję stałopalność w granicach 10 godzin.

Przy rozpalaniu jest oczywiście jakaś ciemna smuga z komina.

Dla udowodnienia stabilności spalania kolejne zdjęcia po kolejnych 45 minutach (aparat nie ma przestawionego czasu, stąd różnica jednej godziny):

 

  

 

Tak przy okazji korzystając z fajnej pogody wskoczyłem na dach i wyczyściłem komin:

 

Przed czyszczeniem:

 

 

 

Po czyszczeniu:

 

 

 

I przeleciałem szczotką drucianą wymiennik:

 

 

 

Da się palić czysto w śmieciuchu? Chyba się da?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio robiąc małe zasypy w śmieciuchu przy obcenych temperaturach  i paląc od góry  ( drewno w tylnej scianie kotła) tez zauważyłem że spalanie jest dosyc długie , najpierw zajmuje sie góra miału od tylnej strony kotła a nastepnie schodzi żar w dół ( miał na przodzie kotła dalej nie jest palony od samej góry) a następnie całość przesuwa sie w strone drzwiczek. Czyli coś jak u Ciebie z tym sposobem spalania. obecnie 15-20 kg miału starcza mi na 12h stałopalności przy temperaturach +5 stopni na zewnątrz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lysy1l wszystko jest lepsze od dolnego palenia w górniaku. Sam jestem mocno przekonany, że kocioł do takiej techniki palenia (kroczącego) powinien jednak być nieco dłuższy niż wysoki ( w granicach rozsądku aby zasyp opału nie był za wysoki). Mam podobne do Twoich obserwacje z kotła o typowej konstrukcji, ale po opanowaniu dolniaka, jestem zdania, że można pogodzić obie konstrukcje. Zaletą takiego dziwoloąga byłaby możliwość spalania kłód drewna. Tak to kiedyś widziałem...

Obecnie trzeba będzie te dziwne myśli porzucić, ponieważ nastąpią jedynie słuszne zakazy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również polecam ten sposób. Z tym, że ja zgarniam żar do przodu (kocioł Zębiec KWK 25). Świeży węgiel idzie wtedy na tył kotła, na styku świeżego ładunku i koksu ląduje zapalnik w postaci polana lub dwóch, gdy mało żaru i zimny, czyli koloru ciemnej czerwieni. Potem należy otworzyć dolne drzwiczki (mam blokadę rusztu pionowego),  trochę oczyścić ruszt pod koksem przy pomocy ożoga (to ten prosty pręt z zestawu fabrycznego?). W międzyczasie koks zaczyna świecić na zółto lub biało a drewno pięknie się zapala. Zamykam drzwiczki. Teraz parę godzin spokoju :)

Dodatkową pomocą służą obierki ziemniaczane wsypane na węgiel. Jak to (chyba) Heso pisał: "para wodna dodaje spalinom lekkości". Kolega lysy1l zdaje się stosował wilgotny flot. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, na węglu ląduje łopatka flotu, a na przesuniętym żarze kawałek drewna. Tu jest opinia Last Rico dotycząca tego sposobu spalania:

 

 

 

 

Strefa A jest bez zarzutu, temperatura wystarczająca do dobrego spalania.
Strefa C, to zimny węgiel więc ta strefa - nie jest interesująca, można się
domyślić że chodzi mi o strefę B, gdzie węgiel jest już silnie podgrzewany
ale tyko z jednej strony. To jest pięta Achillesowa tego sposobu spalania,
produkty uwalniane podczas podgrzewania NIE PRZECHODZĄ przez żar
- ale stratnie ulatują w postaci tlenku węgla lub dymu do komina. biggrin-2.gif
Napisałem wcześniej że taki sposób jest jednak lepszy od tradycyjnego
i to podtrzymuję, chcę też wyraźnie zaznaczyć że tym sposobem można
spalać czysto, tyle że trzeba użyć sposobu, np. mieć drugi sort opału
najlepiej flot czy wręcz muł węglowy i uszczelnić od góry zimną warstwę
(trzeba go mieć), trzeba także podkładać na to trochę grubszego suchego 
drewna tak żeby płonące polano robiło za świeczkę dla uwalnianych gazów.
Nie jest to więc metoda łatwa ani bezobsługowa, ale możliwa do realizacji
czego dowodem jest wzorcowy wręcz wygląd kanału dymowego komina
kolegi Lysy 1l, oraz wygląd wymiennika jego kotła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem. Długo myślałem o tej opinii. Trochę się nie zgadzam, bo powietrze nie płynie równo przez cały ruszt. Najwięcej go idzie tam, gdzie występuje płomień, bo to nie komin wytwarza ciąg tylko gorące gazy. Na pewno odgazowanie zachodzi na mniejszej powierzchni węgla i jednocześnie poprzez większą odległość do sklepienia komory zasypowej jest większa szansa na dopalenie w gorącym strumieniu gazów niż w przypadku klasycznego GS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie same gorące gazy wytwarzają ciąg, tylko gorące gazy w kominie wytwarzają ciąg. Przysłonienie miałem lub flotem części węgla zwiększy przepływ przez płonącą część. Nie będzie wychładzania strugi spalin zimnym powietrzem i wzrośnie temperatura nad zasypem.  Ciekaw, jak w formie przysłony sprawdziły by się kolorowe gazety z kredowego papieru?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tak jak piszesz - zwiększa się przepływ z tyłu kotła - zamiast flotu może iść na górę drobny groszek i nie musi być go wcale bardzo dużo. Ciągle widać płomień, spalanie w moim wypadku jest czystsze niż od góry, na wymienniku tylko lekka warstwa zamszowego pyłu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

--> gondoljerzy

Mnie konkretnie chodzi o to, co dzieje się w komorze zasypowej i w którym miejscu rusztu będzie większy przepływ powietrza i dlaczego. Może nadmiernie to uprościłem. Najłatwiej to zaobserwować po otwarciu drzwiczek zasypowych. Widać, jak dym z węgla jest wciągany do płomienia z drewna.

Gazet próbowałem. Efekt podobny. Popiołu też Najlepiej nasypać go na te gazety :) Jednak furorę robią obierzyny (świeże, nie suszone).

Jedna rzecz jest ważna: Nie może brakować powietrza pod ruszt. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięć godzin po rozpaleniu, czysty wymiennik, widać dopalające się gazy:

 

 

 

Tak wygląda zasyp, ciągle widoczny płomień, komin jakby się nie paliło. Dla mnie rewelacja.

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie, że nie wiem jakim cudem to robię, ale nawet bez analizatora bąków jestem w stanie określić, czy spalam w miarę czysto, czy też nie (przynajmniej z mojego punktu widzenia) i to mi na razie wystarczy. Zawsze w szkole mnie uczyli, że przy dobrym spalaniu nie ma dymu, sadzy i smoły, a kocioł i komin są czyste, NO ALE nie zrobiłem faktycznie jeszcze analizy spalin...

...i jej nie zrobię, bo aż tak mi się jeszcze nie nasrało w głowie, żeby latać z analizatorem, sondą, czy też ciepłomierzem. Palę intuicyjnie i tak pozostanie, więc chyba sobie nie pogadamy, a raczej Ty nie pogadasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a o czym tu gadać, że mi się wydaje, że jest czyste albo nie?

Możesz wyemitować całą masę syfu kominem a potem jak się wszystko rozpali, to sadze na wymienniku ładnie się podopalają i zdjęcia są fajne.

Zaproponowałem, żeby to ktoś sprawdził analizatorem, bo myślę, że jest tego warte.

Wtedy nabrałoby być może rzeczywistej wartości.

Nadal czekam, że może jakiś "oszołom" to zrobi i poda wyniki :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Spokojnie lysy1l, komin masz fajny i kociołek też. Z własnego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że taki kolor wymiennika może mieć różne powody. Paląc nawet najczyściej drewnem ciężko jest to uzyskać, chyba że nakociołku 70-80 st. i w komin koło 300 a na węglu wystarczy ,ze mamy fazę koksowania i kociołek( wymiennik) jak na Twoich fotkach, temperatury wody są mniej istotne (łatwiej). Veranalowi chodzi pewnie o ilość tlenu w spalinach, który może świadczyć, ze pomimo tego że spalanie jest czyste i bezdymne to strata kominowa może być potężna. Też chciałbym mieć taki analizator. No i vernal był szybszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a o czym tu gadać, że mi się wydaje, że jest czyste albo nie?

Możesz wyemitować całą masę syfu kominem a potem jak się wszystko rozpali, to sadze na wymienniku ładnie się podopalają i zdjęcia są fajne.

 

Człowieku, myśl trochę i wyciągaj wnioski z tego, co widzisz.

Gdybym emitował całą masę syfu kominem, to zobaczyłbyś to na wymienniku i nic by się nie dopaliło, więc nie siej demagogii. Ja wiem, że jak Guru coś powie lub zmierzy, to tak ma być, ale dla mnie nie jesteś żadnym guru i bardzo często brniesz w dyskusje, w których zwyczajnie się ośmieszasz.

A tak wygląda wymienniczek po prawie ośmiu godzinach palenia, wewnątrz środkowej płomienówki widać czystą przesłonę czopucha, żeby tam dopalić sadze płomień musiałby mieć metr długości (to tak dla Twojej informacji Vernal):

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda zasyp po ośmiu godzinach:

 

 

 

Na kotle stabilne 65 stopni:

 

 

 

Sony, co to jest dla Ciebie potężna strata kominowa? Rozmawiamy o kotle, który ma ją w założeniu konstrukcyjnym rodem sprzed 30 lat. Mój komin przechodzi w całości przez dom, więc ta strata ogrzewa jego ściany, a gdyby spalanie nie było czyste, to nie oglądałbyś parę postów wyżej tak czystego, prawie 20-to letniego komina. Bez urazy, ale chciałbym zobaczyć jak wygląda Twój  ;). Gdybym nie poznał Vernala z jego analizatorem, byłbym prawie przekonany, że jest dobrze, a tu okazuje się, że wcale tak nie jest.

Tylko nadal nie wiem, do czego zmierzają Ci wszyscy "murarze" z kilogramami zaprawy i szamotu, kierownicami PW i innymi gadżetami. A może dobrze spalają i nie ma się co przejmować tym, że z kotła cieknie, a wymiennik to destylarnia smoły.Grunt, że analizator dobrze pokazuje. Wybaczcie, ale ja tam wolę tak, jak jest teraz.

 

 

 

a na węglu wystarczy ,ze mamy fazę koksowania i kociołek( wymiennik) jak na Twoich fotkach

Stary, trzymaj się faktów, bo nie po to tu piszę i robię zdjęcia z datownikiem, żeby kogoś zrobić w ch..., tylko po to, żeby coś przekazać.

Gdzie widziałeś fazę skoksowania po godzinie, czy dwóch? Wymiennik jest czysty i koniec, takie są fakty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Jakoś brak mi zaufania do mojego Ogniwa i nie umiem podjąć decyzji aby zasypać go większą ilością opału, próby palenia od góry spełzły na niczym, od kilku lat palę sposobem jak w tytule.

Na trzech fotkach skrót postępowania jak ja to robię. Wykres jak przebiega jeden z trzech dobowych 8-9 h cykli, zasyp po ok. 10-15kg,  w zależności od temp. zewnętrznej.

Paląc słabszym węglem nie nasypuję na wierzch niczego ( spala się wszystko na białą "mąkę"), paląc wesołą, "koksikami" z przesiewu.

Na moje oko, metoda palenia całkiem przyzwoita,( sadząc po okolicznych kominach) a jak jest w wymiarze tzw. naukowym,  "bóg znajet".

Ja szczerze polecam, ma dla mnie kilka bezdyskusyjnych zalet, jest przewidywalna, wiem, że mija te 9 h to trzeba się pofatygować do kotła, a potem to już "rachu ciachu", przerusztować, przesunąć na tył to co zostało , na przód nowa porcja, "start" na sterowniku i adieu.

Obsługa kotła w tzw. "biegu", odpopielanie, czyszczenie w czasie pracy. Szczególnie przyjazna rano gdy trzeba iść do pracy.    

Polzdrawiam

 

 

post-1489-0-39418000-1388329193_thumb.jpg

post-1489-0-49150300-1388329261_thumb.jpg

post-1489-0-48274200-1388329318_thumb.jpg

post-1489-0-35154400-1388329388_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na moje oko, metoda palenia całkiem przyzwoita,( sadząc po okolicznych kominach) a jak jest w wymiarze tzw. naukowym,  "bóg znajet".

 

No stary, uważaj, bo jak widzisz za "na oko", czy "intuicyjnie" możesz tu pójść w dyby  ;). Liczy się tylko wymiar naukowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezaprzeczalnie, hehe,chyba metoda falsyfikacji, dla dokonania prawidłowej ocen zjawiska byłaby najwłaściwsza. Lecz przecież ten promowany dla śmieciucha sposób górnego spalania też opiera się na czysto teoretycznych rozważaniach,

chyba, że któryś z kolegów ma wyniki  z badań, chętnie bym też pooglądał wykresy z przebiegu takiego procesu spalania.

Sporo mnie kosztowało opanowanie tego zabytku techniki do takiego palenia, wszystko jak podejrzewam trochę na bakier z różnymi zasadami więc żeby nie deprawować nie będę opisywał, efekt jest kompromisem wygody i czegoś dla środowiska.

Palę na pewno czyściej niż okolica, ale ile więcej emituje szkodliwych substancji niż górny palacz  znowu nie wiem.

Na dzisiaj będąc minimalistą byłbym wdzięczny gdyby chociaż kilku sąsiadów przesiadło się z tradycyjnego palenia na ten sposób, byłby to krok pośredni, może malutki ale jakże zbawienny dla otoczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, trzeba znaleźć kompromis miedzy wygodą użytkownika, a ekonomią i ekologią. Ja wiem, ktoś powie, że trzeba było sobie kupić kocioł z podajnikiem (ale to w moim wypadku odpada z różnych względów, a głównym jest jest wrodzona słabość do prostych rozwiązań i chęć bycia niezależnym od energii elektrycznej), albo dolniaka (czasu już nie cofnę, więc po temacie). Pozostaje palić w górniaku.

Strasznie nie lubię owczego pędu (coś staje się tak zwanym dobrym tonem i reszta jest beee). Tak jest z paleniem górniakach - wszyscy niezależnie od tego jakie gówno maja w piwnicy bezmyślnie lepią szamot, dorabiają kierownice i ch... wie co jeszcze wymyślą żeby spalać dobrze od góry. A przecież można palić bez problemów grubą kostką i mieć w d... wszelkie przeróbki. Jak się ma czas, to można spalać od dołu w cienkiej warstwie - tak było przez lata u nas, gdy jeszcze palił dziadek i chodził do piwnicy co dwie, trzy godziny. Można też palić tak, jak w tytule i wydaje mi się (znowu pójdę zaraz w dyby za to "wydaje mi się"  ;)), że może to być też dobry sposób na przewymiarowane kotły. Podstawa to myślenie i wyciąganie wniosków z własnych obserwacji, a z tym jest największy problem wśród użytkowników for internetowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety muszę się z tą smutną konkluzją zgodzić. Myślenie w narodzie zanika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że prawie tydzień mieszkaliśmy z zoną w nowym domu córki, musieliśmy palić w dość dużym niemieckim górniaku.

Kocioł może 50 kW, oczywiście za duży na ten dom. W przyśpieszonym kursie kombinowałem z jak najlepszym spalaniem

i tu przydała się właśnie propagowana przez lysy 1l metoda. Nie zawracałem sobie głowy całą powierzchnią ogromnego rusztu,

paliło sie tuz przy drzwiczkach, reszta celowo zawalona popiołem. Od czasu do czasu oczyszczenie tego rejonu rusztu pogrzebaczem.

Doskonale spisywał się koks, także nie sypany w zbyt grubej warstwie.

 

Podstawowy oczywisty warunek- zawsze opał rzucany w rejon, gdzie nie ma mocnego żaru, zawsze z zachowaniem płomieni.

Pomyślałem po pewnym czasie, że rozmiary tego rusztu i kotła niechcący okazały się zaletą- jest gdzie sypnąć, ciągle da się palić sensownie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sony, co to jest dla Ciebie potężna strata kominowa? Rozmawiamy o kotle, który ma ją w założeniu konstrukcyjnym rodem sprzed 30 lat. Mój komin przechodzi w całości przez dom, więc ta strata ogrzewa jego ściany, a gdyby spalanie nie było czyste, to nie oglądałbyś parę postów wyżej tak czystego, prawie 20-to letniego komina. Bez urazy, ale chciałbym zobaczyć jak wygląda Twój  ;). Gdybym nie poznał Vernala z jego analizatorem, byłbym prawie przekonany, że jest dobrze, a tu okazuje się, że wcale tak nie jest.

Tylko nadal nie wiem, do czego zmierzają Ci wszyscy "murarze" z kilogramami zaprawy i szamotu, kierownicami PW i innymi gadżetami. A może dobrze spalają i nie ma się co przejmować tym, że z kotła cieknie, a wymiennik to destylarnia smoły.Grunt, że analizator dobrze pokazuje. Wybaczcie, ale ja tam wolę tak, jak jest teraz.

 

 

 

Stary, trzymaj się faktów, bo nie po to tu piszę i robię zdjęcia z datownikiem, żeby kogoś zrobić w ch..., tylko po to, żeby coś przekazać.

Gdzie widziałeś fazę skoksowania po godzinie, czy dwóch? Wymiennik jest czysty i koniec, takie są fakty.

      Nie twierdzę, że to co widzę na Twoich fotach to jakiś przekręt czy coś w tym stylu. Zresztą ze zdjęć też nie wszystko da się odczytać. Tak jak pisałem siwy lub szary nalot na wymienniku i u siebie otrzymywałem bez najmniejszego trudu przy paleniu węglem i to na niższej temp. wody niż u Ciebie. Na drewnie to juz nie takie proste nawet z wyższymi temp. chociaż nad kominem nic nie widać. Pisząc o stracie kominowej nie miałem na myśli zbyt gorących spalin, tylko lewe powietrze przelatujące przez kocioł w którym tylko część rusztu jest aktywnie wykorzystywana do spalania. Nawet w dolniakach tak się zdarza, że między przegrodą a warstwą żaru powstaje wypalona szczelina i pozwala zasysać palnikowi masę lewego powietrza, które wychładza spaliny i powoduje ewidentne straty, które wyjdą przy badaniu zawartości tlenu w spalinach. Co do mego komina, no cuż zgodnie z wszelkimi zasadami nie powinien nadawać się do pracy z żadnym kotłem ze względu na mały przekrój, rura o średnicy 13 cm. a radzi sobie lepiej niż murowane kominy sąsiadów. Właże do czyszczenia z cztery razy w roku ale mógłbym wcale bo jak z takiego czyszczenia jest litr może póltora popiołu z sadzą to wszystko, żadnych problemów z ciągiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.