Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam wszystkich.

To mój pierwszy post na forum. Posiadam piec małego regionalnego producenta taki jak na obrazku poniżej. Uzupełniając rysunek: drzwiczki paleniskowe i zasypowe maja rozetki. Drzwiczki popielnikowe mają śrubę regulacji kąta uchylenia i klapkę z oczkiem do której pewnie można podłączyć miarkownik. Ruszt jest ruchomy z dźwignią do oczyszczania z popiołu. Kocioł ma dwa sterowniki. Pierwszy steruje dmuchawą i pompą obiegową kaloryferów i CWU. Drugi sterownik steruje pompą podłogówki.

Z racji dostępu palę w nim drewnem oraz brykietami z trocin z fabryki mebli (granulacja 6 x 10cm). Piec pracował pełne dwa sezony. Teraz przygotowuję się do trzeciego. W związku z tym chciałbym podzielić się swoimi obserwacjami, a także chciałbym uzyskać pomoc w wypracowaniu jak najbardziej ekonomicznego sposobu palenia w tym kotle.

 

Do rzeczy. Pierwszy sezon paliłem w kotle tak jak pokazywał mi monter. Czyli trochę papieru na sam dół, na to trochę tektury, potem drobne kawałki drewna i brykiet albo grubsze drewno. Gdy zawartość się trochę wypaliła dokładałem już tylko grube kawałki albo dosypywałem brykiet. Kocioł szybko łapał temperaturę ok 60*C jednakże pierwszy zasyp się kończył i po drugim temperatura leciała w dół i osiągnięcie temperatur wyższych niż 55*C było praktycznie nieosiągalne, albo wymagało stania przy piecu i sypania wiaderka za wiaderkiem. Dodatkowo dmuchawa bardzo szybko wydmuchiwała zasyp (30 litrów brykietu starczało na godzinę, dwie). Przez co przestałem jej używać. Dodatkowo całą zimę walczyłem z wodą lejącą się z komina i pieca, oraz zarastaniem komina smołą. Teraz już wiem, że było to spowodowane za niską temperaturą. Z komina niemiłosiernie dymiło gryzącym dymem.

 

W połowie drugiego sezonu znalazłem to forum. Poczytałem trochę i zmieniłem sposób palenia. Zacząłem palić odwrotnie niż do tej pory. Czyli najgrubsze kawałki na sam dół. Na górę małe kawałki drewna, trochę tektury podlanej olejem opałowym i papier. Niestety teraz piec teraz rozpala się dwa - trzy razy dłużej. Dodatkowo zanim się rozpali muszę zostawiać uchylone drzwiczki zasypowe, aby nie zdusić płomienia (rozetki mają za małą wydajność). Ponadto nie da się palić ciągiem. Jednakże skończyły się problemy z wodą i smołą, a zasyp starcza na dłużej (4 - 5 godzin), osiągnięcie temperatury 70 - 80*C nie jest też żadnym problemem. Ciągiem steruję grawitacyjnie za pomocą przepustnicy w czopuchu i uchyleniem klapy popielnika. Temperaturę utrzymuję na poziome 60*C.

 

W tym sezonie chcę zacząć używać węgla granulacji orzech. Zależy mi także na wydłużeniu pracy kotła na zasypie. W związku z tym potrzebuje waszych porad.

 

Dom jest nowy, ocieplony styropianem 20cm. Strop pod strychem ocieplony wata szklana 25cm. Dach dachówka + membrana (tędy ucieka mi najwięcej ciepła). Praktycznie cały parter to podłogówka + 3 kaloryfery. Piętro do cztery pomieszczenia - 4 kaloryfery + jedna pętla podłogówki. Piwnica to kotłownia + 2 pomieszczenia (3 kaloryfery). W sumie ok. 170m2. Piec wg producenta ma 25kW na węglu.

post-30052-0-15392100-1311871349_thumb.jpg

Opublikowano

Witam

Mam piec defro optima komfort,12 kW z miarkownikiem ciągu,pow. 65m^

palę w nim już 3 sezony i szykuje sie do 4.

Opał tylko węgiel,gdyż próbowałem drewnem ale nie miałem dostatecznie suchego wiec piec zarastał "pajęczyną".

Do rzeczy:

1 sezon: opalanie jak w zwykłym śmieciowcu od dołu,czyli troche drobnego drewna na spód i na to wszystko węgiel orzech

Spostrzeżenia: piec osiągał temp. zadaną 60st. bardzo szybko (ok 0,5 h), ale opału starczyło na jakieś 8 godzin,przy czym piec produkował niesamowite ilości gryzącego dymu z komina w dodatku pojawiały sie strzaly , tzw. cofki ,sadzy b. dużo

2 sezon: (wielkie dzięki za to forum) dowiedziałem się ze źle pale w swoim kotle,gdyz powinienem robic to od "gory",czyli zasypac cały piec orzechem rozpalic od góry

Spostrzezenia: piec nie osiaga zadanej temp. juz tak szybko (1-1,5h),ale na jednym wsadzie kocioł pracuje ponad 14h(nawet do 18h gdy jest koło 0st.) i nie ma tych cholernych wystrzałów,które zaśmiecały mi całą kotłownie,no i nie było dymu praktycznie w ogole,sadza a w zasadzie jej ilosc zmniejszyla sie o jakies 300%

3 sezon: j.w.

teraz mam zamiar zamontowac podajnik tlokowy wlasnej produkcji,ale jak to zrobie to wrzuce fotki,bo jestem na etapie montazu

 

Na twoim miejscu zamontował bym miarkownik ciagu i palil od gory,bo w tym rodzaju kotlów gdzie nie ma dmuchawy to jest bardzo wydajne, a jeszcze jedno, klapka w drzwiczkach zasypowych powinna byc lekko uchylona aby dostarczyc powietrze wtorne.

Dodam jeszcze ze uzywam sadpalu,taki katalizator sadzy.u m nie zdal egzamin celujaco

pozdrawiam

Opublikowano

W pierwszym sezonie walcząc z wodą i smołą zużylem dwa pudelka sadpalu. Teraz paląc od góry piec, czopuch i rura do komina są pokryte jedynie cieniutka warstwą sadzy. Natomiast w wyczystce komina są drobne granulki wypalonej sadzy, wręcz pył podobny do miału. Wnioskuję, że teraz palę w piecu prawidłowo. w tym tygodniu kupię węgiel i spróbuję zrobić próbę z węglem.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

niemand - konstrukcja kotła opisywana wielokrotnie na tym forum i na wielu innych. W pierwszym roku dom sechł, więc osiąganie temperatury było problematyczne. Temat też szeroko omawiany na forum wielokrotnie (nawet sam gdzieś o tym pisałem).

Czytając opis tego co masz w kominie teraz, wniosek jeden - idź tą drogą. Zamontuj miarkownik ciągu, dodawaj powietrze wtórne, nie korzystaj z dmuchawy, jeśli palisz od góry (może być mocno niezdrowe ;) ).

Jak kupujesz węgiel, to nie jakiś gruby, ale raczej orzech, drobniejszy i tańszy (nie miał, i raczej nie groszek - choć z groszkiem bym spróbował). Pokombinuj jak ustawić miarkownik, jaką ilość powietrza wtórnego dostarczać nad złoże. I raczej satysfakcja gwarantowana.

A sadpal... myślę że nie będzie potrzebny, jak dobrze piec wyregulujesz.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

chciałbym napisać parę słów o ekonomicznym spalaniu węgla w kotle zasypowym górnego spalania (dla zawziętych)

 

potrzebny: 2391390-w-stra-ak-pracuje-w-kot-owni.jpg i przekroj4.gif oraz coś do analizy spalin np analizator ew. sonda lambda (samochodowa)

 

Zaczynamy od rozpalenia na ruszcie, po rozpaleniu zasypujemy warstwa węgla, po odgazowaniu badamy skład spalin głównie zawartość O2. Dobieramy następnie grubość warstwy opału dla 5% tlenu i zaznaczamy, zapamiętujemy tę grubość (ilość), następnie czekamy aż się wypali i zawartość tlenu wzrośnie np do 10%-12% i ponownie zaznaczmy, zapamiętujemy tę ilość opału na ruszcie. To było nasze strojenie :D

 

Jak już mamy nastrojony kocioł, stroimy palacza: tłumaczymy mu Panie jak zobaczysz, że poziom węgla obniżył się do X , to bez zbędnej zwłoki doładuj węgła do poziomu Y, a temperaturę (moc) kotła reguluj miarkownikiem lub klapką w popielniku.

 

Tym sposobem mamy ekonomiczny kocioł zasypowy z autonomicznym systemem podawania paliwa :lol:

 

 

 

 

Opublikowano

Pozdrawiam! Palacz może nie, ale to co go będzie rozgrzewać w przerwach między podkładaniem , to i owszem ;) wtedy podkładanie pójdzie szybciej. To będzie wtedy TURBO-PODAJNIK , ale, ale, a jak będzie z dopalaniem po naszemu.:D

Opublikowano

to lecimy dalej, bez drugiego pilota i nawigatora, za to z generałem :lol:

 

Cały ruszt przykryty, mamy odpowiednią warstwę, trzeba podrzucić, jak? A no tak by nie zasypać całego żaru nowym zimnym opałem, więc trzeba dorzucać częściej, za to mniejsze ilości.

Komora spalania powinno być wyłożona płytkami szamotowymi, by nie tracić nie potrzebnie temperatury, która niezbędna jest do spalania, a jak wiemy "topka" to nie wymiennik. Jej głównym celem jest jak najlepsze spalanie!

Wysokość tej komory powinna być tak duża, jak duże będą płomienie podczas pracy z mocą nominalną. Nie może zdarzyć się sytuacja, że płomienie nam wchodzą w wymiennik. I tak dla paliw długopłomiennych wyższa komora, dla krótko płomiennych wystarczy niższa. Albo jakoś tak :P

MOC :D

ano z mocą jest tak, że są dwa skrajne bieguny, które w rzeczywistości wcale nie są takie skrajne :o. Max wyznacza nam z jednej strony powierzchnia rusztu, tzn ilość opału która w danej chwili bierze udział w spalaniu, ograniczając ciąg ograniczamy intensywność palenia, aż w pewnym momencie pojawia się dymienie i lawinowy wzrost CO, z drugiej forsując palnik opieramy się o temperaturę mięknięcia, a później topnienia popiołu. Po przekroczeniu których zalewa i zakleja nam ruszt uniemożliwiając dalsze pichcenie. Chcemy więcej musimy mieć większą powierzchnie.

 

Ale kto by chciał większą moc?! Każdy chce oszczędności, więc kupił kocioł 30 kW, "na wszelki", a na co dzień potrzebuje tylko 3 - 7 kW :lol: pytanie JAK?!

A no to jak rysował Andrzej, trzeba zmniejszyć powierzchnie rusztu, zachowując warstwę, Prawda że proste :D

 

Guzik proste! Skąd wziąć nie pijącego palacza? :angry: Nie ma, i cały plan w ....

 

Dlatego Last Rico rozpropagował sposób palenia od góry, co prawda mniej ekonomiczny, za to nie wymagający palacza. Sypiemy całość o podpalamy od góry, przez pierdzą godzinę - półtorej mamy problem, bo ciepła jest za mało, a nadmiar tlenu w spalinach za duży. Przez następnych parę h jest jako tako i na koniec po zapłonie reszty opału aż po sam ruszt mamy niedomiar tlenu i nadmiar CO w spalinach. Takie są uroki górnego spalania i kosztem sprawności mamy uniwersalność. Zapytał bym gdzie ta uniwersalność? Ale tez zaraz by mi odpowiedzieli. Spali wszystko! Owszem spali, ale jak? W najlepszym wypadku w połowie, a częściej w tej mniejszej połowie.

 

O kotłach z dolnym spalaniem później...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Dorzucę kilka uwag na temat palenia w kotłach górnego spalania.

Robiłem próby z dorzucaniem małych porcji. Pali się dobrze i oszczędnie, ale musiałbym dokładać nie rzadziej niż co pół godziny (malutka szufelka). Takiej możliwości nie mam (brak tego trzeźwego palacza), a pozostawienie nie ocieplonego mieszkania bez ogrzewania na 10 godzin oznacza, że temperatura spadłaby do około 15 stopni (przy minus 15 na zewnątrz). Kiedy uczyłem się palić i "rozpoznawałem fizykę" mojego mieszkania zdarzało się, że po powrocie do domu w okolicach godziny 16.00 miałem 11 stopni C.

 

Początkowo paliłem jak wszyscy. Kiedy się dopalało wrzucałem wiadro węgla. Dmuchawa na pełnych obrotach ? bo tak mi ustawił instalator ("szybciej łapie temperaturę"). Zresztą ten sam, który nie zrobił rury bezpieczeństwa ("30 lat tak robię"). Katastrofa. Dym, smród i dwa razy ledwo uszedłem z życiem ? na szczęście rozerwało tylko luty przy wyjściu kotła i spalił się czujnik temperatury. Kocioł wytrzymał.

 

Potem zastąpiłem dmuchawę miarkownikiem, dorobiłem regulowany wlot powietrza wtórnego i zacząłem palić od góry. W porównaniu z poprzednią metodą czas palenia tej samej ilości węgla wydłużył się o ponad połowę. Ponieważ kocioł mam za duży zmniejszyłem komorę spalania ścianką z cegieł z szamotu.

"dla paliw długopłomiennych wyższa komora" ? robiłem próby z szamotowym sklepieniem z wylotem spalin w postaci wąskiej szczeliny. Fajnie to działa w fazie rozpalania i odgazowania węgla.

 

"przez pierwszą godzinę - półtorej mamy problem, bo ciepła jest za mało" ? przy prawidłowym rozpalaniu czas rozgrzewania kotła i instalacji jest taki sam jak przy rozpalaniu na ruszcie i w kotłach dolnych. Trzeba trochę praktyki.

 

"...Przez następnych parę h jest jako tako i na koniec po zapłonie reszty opału aż po sam ruszt mamy niedomiar tlenu i nadmiar CO w spalinach. Takie są uroki górnego spalania"

Tak, ale napisałbym to trochę od innej strony. W różnych fazach palenia potrzeba różnych ilości tlenu do ekonomicznego spalania (bo różna ilość opału jest zaangażowana). W związku z tym różna też będzie optymalna moc z jaką powinien pracować kocioł. A my zwykle tę moc staramy się stabilizować (w zasadzie temperaturę ale przy stałym przepływie wody można założyć, że moc również). Tak więc moim zdaniem problemem jest brak informacji o jakości spalania.

Dobrze widać to zjawisko przy zbyt dużych kotłach. Po około 3 czy 4 godzinach od podpalenia "żar schodzi" do poziomu rusztu. Węgiel jeszcze odgazowuje, więc wymiennik odbiera ciepło od spalonych gazów. Dodatkowo ciepło jest odbierane przez ściany komory zasypowej i ruszt. Temperatura wody rośnie, więc sterownik/miarkownik zmniejsza dopływ powietrza. Tlenu brakuje, zaczyna się dymienie i smołowanie. Całą ekonomię diabli biorą. Ja radzę sobie zwiększając okresowo moc kotła - do momentu aż pozostanie tylko koks.

Stąd totalnym nieporozumieniem jest wybieranie kotła górnego z dużym zasypem. Zmniejszanie komory jest OK. Może się zdarzyć (jak u mnie), że spalanie jest czyste, ale komora jest na tyle mała, że muszę rozpalać dwa razy na dobę.

 

"Spali wszystko! Owszem spali, ale jak? W najlepszym wypadku w połowie, a częściej w tej mniejszej połowie." Mam nadzieję, że jednak w "większej połowie". Są jakieś wiarygodne dane na temat sprawności spalania górnego?

Z drugiej strony, jeśli teraz palę z niską sprawnością to przechodząc na spalanie dolne (mam taki zamiar) mogę sporo zyskać:-)

Z niecierpliwością czekam na tekst o dolniakach. Takich prawdziwych. Może również takich, co potrzebują komina pionowego, ale.... skierowanego w dół:-)

Edytowane przez HP79
Opublikowano (edytowane)

Witam kolegów. Moim zdaniem najłatwiej w górniaku palić ciągle koksem i drewnem, mam jak już część kolegów może kojarzy zabudowany szamotem kocioł Zębiec KWP (starsza wersja nowego Wenusa) i ruszt zabudowany w połowie do powierzchni palącego się zładu, a nawet więcej oraz przez szamot poprowadzone kanały powietrzne z popielnika . Z kopiowałem w pewnym sensie paleniska z pieców ceramicznych nowego typu budowanych w USA , Kanadzie czy Rosji. Spalam głównie drewno i niebieskich płomieni nie mam tylko w początkowej fazie rozgrzewania się paleniska lub zaraz po podłożeniu do żarzącego się zładu świeżego drewna lub zrębków. Ceramikę mam położoną do wysokości pierwszej półki, a otwory powietrza wtórnego 2/3 nad rusztem. W ten sposób powietrze wtórne działa także gdybym palił na wentylu ze sterownikiem St 81 z PID choć po testach i tak lepiej spalam na MP Regulusa, który dostałem gratis z kotłem. St 81 chodzi cały czas na wygaszeniu i dzięki temu steruje pompami w lato także w funkcji LETNIEJ. PS Uważam, iż nowe kotły górnego spalania o powiększonych wymiennikach takie jak Zębiec Wenus , Sas UWT czy Krzaczek SKG Plus/Z są idealną bazą do przewymiarowania umyślnego i zabudowy ceramiką, które to zabiegi dają zadziwiające efekty :D. Uważam, iż kocioł dolny lub górny-cykliczny oba mają niezaprzeczalne zalety użytkowe, w zależności od warunków instalacji czyli przeważające szalę wyboru dla poszczególnych użytkowników na jedną lub drugą stronę. Ja na przykład ( czyli dla mnie !!!) mam dom wybudowany z materiałów akumulacyjnych(ściany ceramika, podłoga ceramiczna z jastrychem i podłogówką - cały w miarę mocno ocieplony) przez co kocioł górniak-cykliczny rozpalam raz na dobę gdy duży mróz i rzadziej gdy cieplej, amplituda mieści się w 3-4oC czyli około 20-24oC , Wentylacja grawitacyjna. Kotły dolnego spalania moim zdaniem najlepsze są do domów zimnych, gdy potrzebujemy elektrociepłowni chodzącej na stałe, u MNIE kocioł dolny musiałby mieć w pełni modulowaną moc gdyż minimalna potrzebna przy ciągłym grzaniu wymogła by tak mały kocioł, iż po wyziębieniu domu problematyczne/długie było by dojście do temperatury komfortowej. Podłogówkę mam zdublowaną z grzejnikami na głowicach termicznych więc nie czekam na ciepło jest ono na zawołanie ;) dzięki czemu i podłogówka szybciej się nagrzewa :D. Uważam, iż system ogrzewania , to całość , która dopiero dobrze spasowana i dobrana do potrzeb danej instalacji w całości daje nam Pełne Zadowolenie i Komfort, tak jak komputer chodzi najlepiej na tyle na ile pozwoli Mu najsłabszy z jego głównych komponentów!!! , sam kocioł to nie wszystko, poza tym jego wydajność determinuje także instalacja, a następnie palacz :rolleyes:. Natomiast kolego HP79 dane są i nie domagania w fazie rozpalania nie świadczą o słabiutkiej wydajności całościowej, różnice nie są tak drastyczne jak to się maluje, a porównywanie często jest wzięte kotłów z różnej półki gdzie cena ich różni się też diametralnie. Dla przykładu Nowy kocioł Wenus 21kW przy zasypie 35dm3 osiąga 5-18 godzin stałopalności natomiast KWKD 22kW przy zasypie 50 dm3 osiąga 5-29 godzin, w te najdłuższe czasy wątpię w warunkach normalnych( nie laboratoryjnych) :huh: , ale wielkość różnic w kotłach produkcyjnych powinna was zastanowić( uwzględniając zasyp ;)). Uważam więc , iż dobór kotła powinien się skupić raczej na potrzebie sposobu opalania i opale, zakładając tą samą jakość kotłów ;) Pozdrawiam.

Edytowane przez Robocik
Opublikowano

 

?Spali wszystko! Owszem spali, ale jak? W najlepszym wypadku w połowie, a częściej w tej mniejszej połowie.? Miałem nadzieję, że jednak w ?większej połowie?. Są jakieś wiarygodne dane na temat sprawności spalania górnego?

Z drugiej strony, jeśli teraz palę z niską sprawnością to przechodząc na spalanie dolne (mam taki zamiar) mogę sporo zyskać:-)

 

Na tym forum to chyba tylko kol dorecho robił takie badania na kotle zasypowym

 

https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/7435-czas-spalania-wegla/page__view__findpost__p__60083

 

 

Nie wiem co to jest ten kalorymetr do mierzenia sprawnosci kotła, ale rozbieżności w porównaniu do ciepłomierza były 30%

Druga sprawa nie uwzględniał on chyba ciepła pozostałego w kotle i instalacji, a i 2,5 kg na 1,5h to bardzo mało jak na kocioł zasypowy.

 

Ja nie znalazłem innych wiarygodnych danych z badania kotła zasypowego, palonego od góry z pełnym zasypem, na małej mocy.

Sporo jest na forach wschodnich, tam wyciągają 50-60%, ale na kotłach dolnego spalania typu Teplotron

 

 

Dolniak, to już jest trochę inna bajka w paleniu, bo palacza zastępuje jego konstrukcja.

Kocioł sam poprzez swoją budowę utrzymuje właściwą warstwę opału do optymalnego spalania. Tyle, że jak zwykle są pewne ALE:

Moc kotła ma być tak dobrana by pracował w okolicach mocy nominalnej, jadąc kotłem 30 kW z mocą 3 kW nadal kisimy i produkujemy GAZ

Szczelina palnika powinna być dostosowana pod konkretne paliwo i tylko z takim będzie właściwie pracować. I tak w zależności od powierzchni stryku opału z tlenem, będzie większa lub mniejsza szczelina.

Dla miałów, raczej nie obędzie się bez dmuchawy bo są duże opory przepływu powietrza, szczelina będzie najmniejsza, dla groszków większa, dla orzecha największa, bo powierzchnia jest mało rozwinięta i stosunkowo dużo powietrza będzie przechodzić pomiędzy grudkami opału nie biorąc udział w spalaniu. Stąd większa musi być warstwa i tym samym min moc takiego kotła. Druga zależność im bardziej długopłomienne paliwo tym mniejsza szczelina i odwrotnie.

Cały pierwszy ciąg wznoszący w którym następuje spalanie i dopalanie musi być wyłożony (odizolowany) od wymiennika ceramiką, nic nie może tam wychładzać spalin i przerywać spalania (np kocioł Kalvis). Powietrze wtórne w górniku, to raczej kwiatek do kożucha, bo bardziej służy do przewietrzania niż do dopalania, powód? Brak odpowiedniej temperatury! W dolniaku zanim trafi do szczeliny (palnika) musi być wcześniej podgrzane do 400-600C i wprowadzone pod możliwie dużym ciśnieniem( dmuchawa) by zdążyło dobrze wymieszać się z płomieniem i wsiąść udział w dopalaniu sadzy, smoły i CO. W innym przypadku tylko dodatkowo ochładza i rozpuszcza spaliny pogarszając parametry spalania. I znów odwołam się do kol. zza Bugu oni tam kombinują nawet z wtryskiwaniem w palnik przegrzanej pary wodnej pod wysokim ciśnieniem.

Szczelinkę w takim kotle najlepiej mieć regulowaną, by móc ją doregulować pod konkretny opał, ale tu też nie obędzie się bez przynajmniej sondy lambda.

 

 

Pozdrawiam

 

 

Opublikowano (edytowane)

Muszę powiedzieć Ci kolego, iż przy ceramice osiągam trochę:rolleyes: lepsze wyniki patrząc oczywiście pod kątem koloru płomienia i czasu stałopalności w porównaniu do jej braku uwzględniając także , to iż występuje także zauważalna różnica przy podawaniu moim sposobem w tym montażu powietrza wtórnego , przyrządów nie posiadam, choć doskonałym warunkiem jest start w zamkniętym małym obiegu i grzanie bojlera od zadanej tempy do np: 70-80oC jak dla mnie :D. Ps A, gdzie ekonomia rozwiązań, moje kosztowało 30-50 złotych i parę godzin roboty, zysk z włożonej pracy i kasy w pełni wymierny i zadowalający :), temat traktowany po macoszemu moim zdaniem. Ilość zużytego opału zmniejszyła się krotnie/drewna ;).

Edytowane przez Robocik
Opublikowano (edytowane)

Robocik

"u MNIE kocioł dolny musiałby mieć w pełni modulowaną moc gdyż minimalna potrzebna przy ciągłym grzaniu wymogła by tak mały kocioł, iż po wyziębieniu domu problematyczne/długie było by dojście do temperatury komfortowej." - według mnie nietrafiony argument. Moim zdaniem dobrze skontruowany dolniak (tylko takie biorę pod uwagę) ma o wiele większy zakres modulacji - przecież potrafi prawidłowo dopalić gazy.

 

"Natomiast kolego HP79 dane są i nie domagania w fazie rozpalania nie świadczą o słabiutkiej wydajności całościowej, ..." - czy ja gdzieś pisałem o słabiutkiej wydajności całościowej w związku z niedomaganiami w fazie rozpalania? Nie wiem o co chodzi.

 

Nie mieszaj stałopalności (chyba chodzi o czas palenia) ze sprawnością spalania.

Edytowane przez HP79
Opublikowano (edytowane)

Prosta tabelka, za to pozwala dobrać odpowiednią grubość okładziny ceramicznej, tak by osiągnąć odpowiednią temp powierzchni. A temperatura, po to by ta powierzchnia nie przerywała spalani i nie produkowała sadzy i smoły.

 

przewodzenie.jpg

 

 

 

 

 

 

Moim zdaniem dobrze skontruowany dolniak (tylko takie biorę pod uwagę) ma o wiele większy zakres modulacji - przecież potrafi prawidłowo dopalić gazy.

 

 

W dolniaku minimalną moc nadal tak samo jak w górnym będzie wyznaczać powierzchnia rusztu. Bo to ta powierzchnia będzie nam określać ile kg opału będzie brało udział w spalaniu, po zejściu poniżej pewnej granicy z dostarczaną ilością powietrza, te kg będą nam przygasać, dymić i mocno wzrośnie zawartość CO w spalinach, czyli zacznie się kisić.

By zmniejszyć tę minimalna moc, trzeba zmniejszyć powierzchnie np poprzez uformowanie klina na ruszcie po którym zsypywał by się opał w kierunku szczeliny palnika.

NIe wiem, czy to obniżenie mocy nie będzie też wymagało zmniejszenia szczeliny, ale wiem że z pewnością będzie wymagać przyszpieszenia prędkości spalin w wymienniku. Turbulatory (piony), lub jakieś wypełniacze konałów (poziome kanały)

 

 

 

Edytowane przez Vlad24
Opublikowano

Wniosek ze zredukowaniem mocy kotła dolnego spalania jest więcej zachodu niż w górniaku ;) Kolego HP78 nie zapominaj , iż żeby dopalić wszystko trzeba mieć odpowiednią temperaturę i z powodów czysto konstrukcyjnych zwróćcie uwgę, iż mocowo bardziej sterowalne są górniaki, a im lepszy dolniak tym mniej sterowalny. Dolniaki pójdą do przodu i to mocno jak zaczną mieć możliwość regulacji dolnego prześwitu !!!

Opublikowano

zachodu, bym powiedział tyle samo, bo trzeba zmniejszyć ruszt. W jakości spalania, tym samym stłopalnośc, obsługowości i sterowalności z dużą przewagą wygrywa dolniak. Choć z tej prostej przyczyny, że w dolniaku palin nam się kika kg opału na raz, reszta czeka. W górniaku, albo podrzucamy systemem na "palacza", albo po kilku godzinach pali się kilkadziesiąt kilogramów. Też się zastanawiem czemu jeszcze producenci nie robią kotłów z regulowanym prześwitem, dużą komorą zasypową węgla i w caości wyłożonym ceramiką pierwszym ciągiem wymiennika. Równie mocno zastanawiem się, czemu na wschodzie są tak bardzo popularne kotły zgazowujące drewno mówią (pirolizne), a nas drewno kiszą w górniakach.

Opublikowano

Bład

 

Taka sama ilość opału, tego samego (drobnego) sortu dłużej będzie się palić w dobrym modelu odpalanym od góry, wcale nie w dolniaku. W dolniaku po częściowym zejściu opału w dół też jego większa część potrafi się zajarzyć. Nie jest do końca tak idealnie jak piszesz. (paliłem pod koniec sezonu w obu konstrukcjach)

 

Zaletą dolniaka jest tylko fakt durzucania paliwa. Spala względnie czysto, ale emisje pyłów są w nim bardzo wysokie.

 

W kotle odpalanym od góry emisje pyłów są niższe jak w modelach z podajnikiem, bo wsad opału pełni jednocześnie rolę filtra spalin.

Wysokie są natomiast innego rodzaju emisje.

 

Przy odpalaniu od góry żar stopniowo schodzi na dół, cały czas pali się optymalna ilość paliwa, nie ma wysokich emisji pyłów, po zejściu żaru na dół i wysuszeniu wsadu cała góra opału jest filtrem spalin. Po ok.2-3h od odpalenia najczęściej nie widzisz już żądnego dymu z komina lub jest on jasnego koloru. Takie konstrukcje mają atesty ekologiczne i całkiem dobrą sprawność. Należy je jednak dobierać względem średniej mocy eksploatacyjnej, ot cała tajemnica.

 

Pali a w zasadzie żarzy się taka warstwa opału, która jest wystarczająca do utrzymania konkretnej mocy oraz temp. zadanej.

Ta konstrukcja raczej gazuje paliwo i spala jego efekty odgazowywania. Po wspomnianych wcześniej 2-3godzinach na wierzchu opału płoną króciutkie niebieskie płomyczki.

Minus to fakt czyszczenia po wypaleniu zasypu, ponowny cały zasyp i ponowne rozpalanie od góry.

 

 

Kotły gazujące drewno na zachodzie mają kulturę obsługi, tj. inwestora stać na bufor, stać go na trzymanie sezonowanego 2lata drewna, jest ono suche.

U nas wolna amerykanka, ćpa taki Kowalski mokre drewno prosto z lasu, pracuje bez bufora na 40-50st.C i po 2-3latach się dziwi, że kocioł zgazowujący szlag trafił....

 

Zgadzam się,że drewno należy spalać w dobrym dolniaku lub w modelu gazującym drewno.

Dolniak jest też kotłem do grubych sortów węglowych np. orzech. Ten kocioł powinien pracować na miarkowniku, bez dmuchawy.

Kocioł odpalany od góry jest na drobne sorty węgla, czyli miały, groszki, ekogroszki. Tutaj odpowiedni ster do danej konstrukcji kotła.

 

 

Koniec końców jak twierdzi OTGiS patrząc na nowe normy emisji (jeżeli wejdą, to klasy są do V a nie do III jak obecnie) przyszłośc z paliw węglowych będą miały tylko dobre dolniaki i dobre kotły odpalane od góry. Zwykłe górniaki z podrzucaniem paliwa na żąr nie mają szans na dobre wyniki pracy.

Opublikowano

Widzisz, ja temat podejmuje bardziej teoretycznie niż praktycznie. Dla mnie porównanie którego ty użyłeś nie wiele mówi, bo jak palimy konkretny drobny sort w obu kotłach, to dolny musi być do tego włąsnie sortu dostosowany. Spalanie w warstwie i emisja powinny być optymalne. Niska lambda, niskie CO. Wrzucenie tego do kotła który tylko z nazwy jest dolny, a szczelinę ma dostosowaną do orzecha, lub wogóle tego nikt nigdy nie badał, tylko komuś się wydawało że taka powinna być dobra, może dać faktycznie gorsze wyniki niż spalenie tego samego w górnym zapalając od góry.

Ja patrze na te dwie konstrukcje pod względem strat kominowej i niedopalonego CO, chętnie zobaczę i porównam wynika badań obu kotłów na 30% mocy i jestem wrecz pewien że CO w górnym nawet palonym od góry będzie liczone w procentach.

Opublikowano (edytowane)

Wiecie koledzy , czasem to mam wrażenie , iż z dolniaka robicie magiczne urządzenie czy z kotłów zgazowujących, a prawda jest nie jedna tylko zależy od warunków instalacji i co poniektórzy mocno upraszczają/zubażają  ten zespół czynników <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/rolleyes.gif"'>https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/rolleyes.gif" class="bbc_emoticon" alt=":rolleyes:"> , który determinuje decyzję doboru kotła całościowo.   Czytam czasem wasze dywagację <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/tongue.gif" class="bbc_emoticon" alt=":P">  i   nigdzie nie mogę się doczytać ile czasem potrafi się zejść z czyszczeniem i rozpalaniem dolniaka  gdzie w tym czasie górniaków co najmniej trzy by się obgoniło <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/wink.gif"'>https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/wink.gif"'>https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/wink.gif" class="bbc_emoticon" alt=";)">.    Przy okazji dolniak też najlepiej pali się na pierwszej rozpałce , a później to dorzucamy najczęściej na cały rozżarzony dół i też następuje przerost formy nad treścią <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/cool.gif" class="bbc_emoticon" alt="B)">, że tak delikatnie napomknę zapominalskim lub nie uważnym <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/wink.gif" class="bbc_emoticon" alt=";)">, zanim sytuacja unormuje się i pali się głównie zład przy szczelinie mija całkiem sporo czasu...  Koledzy spalający miał w dolniakach życzę dużo szczęścia bo może być potrzebne gdy w końcu kiedyś popełnią błąd i wywali im w uśmiechnięte buźki, oby wtedy oczy ocalały, pomijając wybuch z zakiszenia bo przy dolniaku jest wtedy duuuże kuku, a nie fuknięcie jak w górniaczku i trochę kotłowni do czyszczenia <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/smile.gif" class="bbc_emoticon" alt=":)">.    Przy nie modulowanym    prześwicie czy dyszach wszystkie typy kotłów mają tyle samo za co i przeciw <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/wink.gif" class="bbc_emoticon" alt=";)"> moim zdaniem.    Ps    A, morze poprostu postawić piec ceramiczny i wymiennik blaszany i wtedy cacy, drewienko na niebiesko i ciepełko <img src="https://forum.info-ogrzewanie.pl/public/style_emoticons/default/rolleyes.gif" class="bbc_emoticon" alt=":rolleyes:">   .  Rozumiem teraz dlaczego kolega Heso zaczął się bawić w zestaw dualny palenisko plus wymiennik, a nawet więcej.   Pozdrawiam

Edytowane przez Robocik
Opublikowano

Robocik ma rację

 

Dorzucając do dolniaka max. temp. na kotle 42-45st.C, nie szło więcej z groszku wytargać.

Jak się kończy na dole palenie, to żar rozciąga się już w stronę drzwiczek i w górę, więc nie pali się już tylko przy szczelinie, dorzucając nowe paliwo też musi wyschnąć i odgazować. Drugie palenie już optymalne pod żadnym pozorem nie jest. Jest wygodne i tyle.

Pierwsze rozpalenie temp. "na życzenie"

 

 

Generalnie stosując spore uproszczenie:

 

1. Kotły odpalane od góry wyposazone w dobre sterowanie i odpowiednią mocą dmuchawę:

- miał węglowy, groszek, grysik, ekogroszek

 

Spalanie w takiej konstrukcji grubego węgla jest bez sensu a już z całą pewnością bez sensu przy sterowniku i dmuchawie.

 

2. Kotły tzw dolne, w zależności od konstrukcji najlepiej z miarkownikiem:

- gruby węgiel typu orzech, najdrobniej w granicach przyzwoitości groszek ew. drewno w odpowiedniej konstrukcji

 

tzw. BAT, Best Alternative Technology. Każda konstrukcja będzie dobra w spalaniu konkretnego paliwa.

 

 

Co do budowy w formie ceramiczna komora załadowcza oraz prowadząca płomień kompletnie bez wody plus osobny wymiennik wodny odbierający ciepło są starą, dobrą szkołą budowania dużych jednostek przemysłowych.

W skali mikro dla małych mocy temat moim zdaniem nierealizowalny na szerszą skalę produkcji (montaż, czyszczenie, transport, sprawy gwarancyjne z ceramiką...)

Tutaj jednak podziwiam domowych hobbystów. Można, jak ma się czas, miejsce i trochę chęci,

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.