Skocz do zawartości

heso

Stały forumowicz
  • Postów

    1 987
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez heso

  1. Wodociągowa woda jest często zażelaziona, a przy tym jednocześnie zawiera rozpuszczone gazy, m.in innymi PALNY siarkowodór (o zapachu właśnie zgniłych jaj). Jeżeli nie będziesz dolewał takiej wody często i w dużych ilościach, zapach powinien zniknąć. Ps iryd56, zrób prostą próbę jakości wody: nalej do przeźroczystego naczynia i dolej trochę wody wapiennej (zlanej znad osadu wapna). Zostaw na dobę. Jeżeli na dnie osiądzie żółty do brunatnego lekki osad, woda zawiera sporo żelaza. (i H2S). No i napisz o wynikach testu...
  2. Nie używać. Najlepszym wyjściem jest jej usunięcie. W pewnych przypadkach przysłanianie może powodować wydzielanie się czadu z kotła. Moc kotła można z powodzeniem regulować wlotami powietrza, a nie wylotem.
  3. Najlepiej, jakbyś sam praktycznie wypróbował nastawy. Ale może się okazać, że jak już to poprawisz, to co innego nie będzie OK. Moim zdaniem, to oczywista niedoróbka tych kotłów i aż prosi się, żeby to skorygować konstrukcyjnie. Wołam głośno: DLACZEGO NA TYM FORUM NIE MA PRODUCENTÓW ?! (oprócz ich reklam).
  4. Tak, dochodzi wtedy do znacznego obniżenia temperatury powstających gazów, które stają się cięższe od powietrza i ulatują w dół podajnikiem.
  5. Zapytaj producenta... Jak nie będzie wiedział, przyślij go do mnie, podpowiem.
  6. W czasie przerw w pracy kotła spaliny są chłodniesze, niż przy normalnym spalaniu. Chłodne spaliny oznaczają brak ciągu kominowego, dlatego dym wydostaje się z kotła wszelkimi możliwymi szczelinami.
  7. Trochę przydługie, zerżnięte z sieci : "Wilgotność Poziom wilgoci w węglu jest ważnym parametrem wpływającym na jakość spalania i odbiór ciepła w komorze paleniskowej. Zawartość wody ma wpływ na jakość spalanie węgla. Z punktu widzenia spalania i wymiany ciepła, korzystna jest taka ilość wody zawartej w paliwie, którą nie obniża jakości spalania, toteż opłaca się ją odparować i wprowadzić do komory paleniskowej. Praktyka wykazuje, że optimum zawiera się pomiędzy 10 a 12 %, tzn. do momentu, gdy nadmiar wody zaczyna opóźniać zapłon węgla. Można zadać pytanie: Po co woda w węglu? skoro trzeba energii na jej odparowanie w komorze paleniskowej. Para wodna jako gaz trójatomowy - świeci (uczestniczy w promieniowaniu). Jeśli wody jest mało płomień jest słabszy. Obsługa wie o tym, że suchy węgiel "słabo się pali". Nadmiar wody powoduje obniżenie temperatury w dużej części komory paleniskowej poniżej temperatury zapłonu węglowodorów (szczególnie tych ciężkich). Początek zapłonu węgla przesuwa się do przodu. Wówczas obsługa mówi, że nie da się nic wyciągnąć z rusztu. Zawartość wody na poziomie >15% prowadzi do kłopotów z transportem węgla (lepienie się do leja, podajnika celkowego), nie mówiąc o wyraźnym obniżeniu osiągów kotła (wydajność, sprawność). Jeśli z węgla można ulepić kulkę, lub co gorzej woda cieknie z rusztu zawartość[wody jest dużo za duża. W okresach le tnich długotrwałych upałów, gdy zawartość wody spada poniżej 8%, zraszanie węgla jest jak najbardziej uzasadnione i stosowane w wielu kotłowniach węglowych. Równie uzasadnione jest kilkudniowe zadaszone składowisko na okres długotrwałych opadów. może się ono przydać również w lecie. Pilnowanie wilgoci w paliwie podawanym na ruszt jest niezwykle prostym sposobem dbania o stabilną sprawność spalania w przekroju rocznym. " źródło :http://www.sefako.com.pl/pl/Wlasnosci_wegla.html Tekst miejscami naiwnie sformułowany, ale chodzi o ogólną zasadę. W paru książkach o paleniu też spotkałem uwagi, że woda sprzyja lepszej jakości spalania węgla ( i koksu). Jako ciekawostkę podaje się fakt, że woda może być nośnikiem tlenu - ma go objętościowo 5000 razy więcej niż powietrze.
  8. No tak, trafiło na fachmana... Ciekawe, że o tych wózkach zapytani znajomi wymyślają różne teorie, łącznie z taką, że gdyby nie były przywiązywane łańcuszkami, to byłyby kradzione... tak jakby nie można było ukraść sobie wózka po wsunięciu złotówki. Popytajcie znajomych bliższych i dalszych zobaczycie, że mało kto wie o tym, że to dla odprowadzenia wózka na miejsce. Tak, w sieci "grasują" boty, inaczej elektroniczne roboty, dniami i nocami "na służbie", które rzeczywiście (na razie) nie potrafią przeczytać trochę zamazanych literek. Reasumując, taki test służy rozpoznaniu prawdziwych, żywych ludzi, a nie jakiś p.... (pardon) robotów.
  9. Dla rozruszania, przy niedzieli, strasznie głupie pytanie na początek: dlaczego do marketowego wózka, by go zabrać, trzeba włożyć monetę ? To może od razu następne: przy rejestracji w necie (np. na forum lub ściąganiu plików) trzeba na ogół przepisać w odpowiednie okienko to, co się widzi, na ogół niezbyt wyraźnie napisane, jakieś literki lub cyferki. Właściwie po co to wpisywanie ?
  10. Wywalasz do komina dość zimne, niedopalone gazy. Komin nie chce tego wyciągnąć, brakuje mu temperatury. W kotle też nie lepiej, jest tam za zimno.
  11. heso

    Spalanie Węgla

    Tak pali się tlenek węgla. Pouczająca może być obserwacja paleniska kowalskiego. Po podrzuceniu porcji koksu na żar przez dłuższą chwilę nie pojawiają się płomienie czadu (CO). Wymaga to czasu, by temperatura na tyle wzrosła, by zapłon gazów był możliwy. Jeżeli ciąg naturalny nie potrafi wyzwolić płomienia, to dowód, że warstwa węgla (koksu) jest tak gruba, że powietrze nie potrafi się tam przecisnąć w dostatecznej ilości. Wtedy płomień nie powstanie, nie będzie też ciągu, bo komin musi go wytworzyć właśnie z PALĄCYCH się gazów. Na dodatek ma znaczenie wielkość kawałków koksu. Przy zbyt małych bryłkach znacznie wzrastają opory przepływu powietrza, poza tym mniejsze kawałki oznaczają większą ogólną powierzchnię reakcji tlen- węgiel. Trzeba więcej powietrza, a tu przeciska się mniej... Sprawę załatwia dmuchawa, ale co to za sztuka dmuchać... dość nieprecyzyjnie, bo przeważnie za dużo. Przyjmuje się, że warstwa palącego się koksu nie powinna przekraczać 10-krotnej średniej wielkości bryłek, czyli np. przy spalaniu groszku średnicy 30 mm nie powinno się jednorazowo przekraczać 30 cm warstwy. Praktycznie ta warstwa powinna być jeszcze mniejsza, przynajmniej przy ciągu naturalnym. Uwaga ta dotyczy też spalania drewna, które po odgazowaniu też tworzy jakiś rodzaj kawałków. Do zapalenia tlenku węgla trzeba też odpowiednio wysokiej temperatury. Z tego, co pamiętam zdaje się ok. 600 st. C. Temperatura wytwarza się w warstwie żaru, najlepiej, jak najwyższa powstaje na wierzchu warstwy, wtedy można uznać spalanie za prawidłowe (ekonomiczne). Dobremu dopaleniu tlenku węgla sprzyja oczywiście spalanie go w izolowanej cieplnie osłonie, a nie jak zazwyczaj, w bliskości dość zimnych ścianek płaszcza wodnego. Cyt: "Ten ogień to taki pierun,że nie zapali nawet kartki papieru wsadzonej do pieca,,,,," Papier nie chce się zapalić, bo brakuje tam dwóch rzeczy: temperatury i tlenu. Nawiązując do tego, co powyżej pracowicie wystukałem, nie powinno Was dziwić, że zdecydowałem się na dolne spalanie, które pozwala pokonać wiele problemów. Istotne przy takim spalaniu jest to, że istnieje możliwość utrzymywania stałej, określonej grubości warstwy ulegającej spalaniu. A stała warstwa pozwala na dość dokładne dobranie ilości powietrza. Potem to już drobiazgi: sporo szamotu w palenisku i "dopalaczu", rozbudowany wymiennik do wychwycenia ciepła itd. Jak bez dymu spalać węgiel ? Tak naprawdę opisałem to już wcześniej, kto czytał ten wie (?). Prawie wszystko zależy od budowy pieca i raczej nie jest możliwe bez dolnego spalania. Pozdrawiam.
  12. heso

    Spalanie Węgla

    Bardzo dobry temat. Sygnalizuję tylko, że jestem, odpowiem za dłuższą chwilę, obowiązki domowe wzywają...
  13. Tak właśnie też pomyślałem... Zawsze twierdziłem, że nie ma łatwej roboty, nawet jak z daleka wydaje się prosta. Do każdego kiwnięcia chociażby palcem przydaje się wcześniejsze pogłówkowanie.
  14. heso

    Suche Drewno

    To nie opał jest mokry, tylko sposób palenia nieodpowiedni. Nawet w najbardziej nieudanych kotłach trzeba tak palić, jak pisał już tu nieraz Kazik: ostro, z płomieniem. Nie podkładaj za dużo naraz. Niech kocioł produkuje GORĄCE spaliny. (wiem, łatwo się to pisze, ale pokombinuj).
  15. heso

    Spalanie Węgla

    Ja równie poważnie słowami piosenki nieodżałowanego J. Kaczmarka: "Oj naiwny, naiwny, naiwny, Jak dziecko we mgle, Jak goliat na pchle, Mól w otchłani wód, Który liczy wciąż na cud. Oj naiwny, naiwny, naiwny, Dziecko w kwiecie sił. Choć w intencjach To w zasadzie pozytywny." Nie mam złudzeń i potrzeby misji, wiem w jakim kraju żyję. Nie jestem w stanie namówić sąsiada nawet na najmniejszą zmianę sposobu palenia. Zresztą nie jestem od tego, by każdego pouczać. Tu rządzą stare przyzwyczajenia, do których dopasowują się producenci. Rzeczywiście nie jestem już młodzieniaszkiem. Pamiętam z lat 70' radiową wypowiedź pewnego specjalisty z zakresu spalania, który twierdził, że domowe kotły w żadnym wypadku nie są przystosowane do spalania węgla. Od tej pory minęło co najmniej 30 lat. Wtedy spalalo się w domach naprawdę dużo węgla, potem jakoś mniej, bo gaz, prąd, wreszcie olej opalowy (bardzo tani). Możliwe, że dziś znów osiągnęliśmy poziom z tamtych lat w zużyciu węgla do ogrzewania, a z jakością spalania węgla niewiele się poprawiło. Poprawiły się za to ... ceny. Trzymajcie się ciepło.
  16. heso

    Spalanie Węgla

    Masz wielki dar przekonywania, proponuję Ci rozpoczęcie krajowej akcji namawiania ludzi do kupowania kotłów górnego spalania i rozpalania w nich od góry. Nie ma MOJEJ metody. Jest kocioł zrobiony własnoręcznie w jednym egzemplarzu, więc trudno namawiać kogoś do palenia w czymś, czego nie posiada. Twoje wcześniejsze sugestie, by zacząć cichą produkcję garażową, bez wymaganych atestów, bardzo proszę zachowaj dla siebie - nie zamierzam pchać się w takie numery PANIE raffallle. (nikt Ci nie mówił, że na forum zwyczajowo nie używa się formy Pan, bo to... niegrzeczne ? Chyba że o to Ci chodziło .... bez komentarza.) Spokojnej nocy, miłego jutrzejszego dnia. HS.
  17. heso

    Spalanie Węgla

    Moje próby palenia miałem skończyły się wnioskiem, że sensownie da się wbrew pozorom palić miałem łatwo spiekającym się ( spieka sie smoła po odgazowaniu). Tworzą się bryłki, podobne do kawałków węgla. Te nie spiekające się gatunki miału łatwo przelatują przez ruszt. Poradziłem sobie w końcu tak, że pomieszałem resztę miału z trocinami, które i tak ciągle stosuję.
  18. heso

    Spalanie Węgla

    Tu całkowita zgoda. Kazik np. uzyskuje doskonałe wyniki w swoim górniaku, trochę inaczej paląc niż większość użytkowników. Jak pali większość ? Tak jak widać i czuć. Rozpalają drewnem potem na to wrzucają tyle węgla, ile się zmieści, zostawiają małą szczelinę na dolnych drzwiczkach i jadą do pracy. Chcą mieć ciepło w domu po przyjeździe późnym popołudniem. Spalają tak całe tony węgla. Nic specjalnie się nie zmienia, jeżeli stosują sterownik i nadmuch zamiast klapki na drzwiczkach. Zresztą nie poprawia się sytuacja, jeżeli podobnie spala się (a raczej tli) drewno.
  19. heso

    Spalanie Węgla

    Rafallle, po to wymyślono system dolnego spalania (mówię o PRAWDZIWYM dolnym spalaniu) żeby wyeliminować wszelkie wady spalania górnego. To kombinowanie z zapalaniem od góry to tylko półśrodek. Druga faza, ta ze spalaniem koksu to zwyczajne górne spalanie ze wszystkimi wadami i nie ma specjalnie znaczenia, że spala się wtedy tylko koks. Ba, wiem, że koks NIE POWINIEN być spalany w grubych warstwach, o czym Last Rico nawet się nie zająknie. Piszą o tym w starych, mądrych książkach o paleniu. Niedopalonego tlenku węgla NIE WIDAĆ ale wierz mi, on wtedy jest i to w dużych ilościach. Last Rico, jak sie sam przyznał, nigdy nie mierzył zawartości CO w spalinach przy paleniu tym sposobem. W pewnych warunkach stosowanie tej metody może być przyczyną zaczadzeń. Zachęcanie ludzi do palenia tą metodą to jednocześnie zachęta producentów do dalszej produkcji kopciuchów. Co do ODPOWIEDNICH PARAMETRÓW: zaczyna się w tamtym wątku kombinowanie ze spawaniem jakiś rurek nadmuchowych, klapek itp. Można tak w nieskończoność, a i tak nie uzyska się dobrych efektów. Dalsze zalety dolnego spalania: możliwość utrzymywania ciągłego palenia bez konieczności wygaszania, doskonała kontrola szybkości spalania, możliwość spalania bardzo różnego opału, gwarancja czystego spalania, palenie naprawdę EKONOMICZNE, czego codziennie doświadczam praktycznie we własnym domu. Miłego dnia. HS
  20. W tych rozważaniach o średnicach, ilości wody itd. warto też wspomnieć, że ważne jest CZYM ogrzewamy. Bo inną technikę stosuje się przy np. piecu gazowym, czy elektrycznym, gdzie łatwo o precyzyjne sterowanie temperaturą, a inną przy użytkowaniu kotła do spalania opału (stałego). Chociaż i tu dokonuje się postęp, bo palenie pelletem także dość łatwo sterować przez gaszenie i automatyczne rozpalanie. Ale jestem przekonany, że przy ciągłym, miarowym spalaniu pożądana jest duża pojemność instalacji.
  21. I równie szybko wystygnie... Dziwne, że ciągle jeszcze powtarza się te brednie o zaletach małej ilości wody w instalacji. Na te "rewelacje" mam przygotowane pytanie: to może od razu zaplanujmy instalację z cieniutkimi rurkami i grzejnikami, żeby tej wody weszło.... np 1 litr ? Nagrzeje się błyskawicznie. I zastosujmy powyższe rozwiązanie do instalacji z kotłem kondensacyjnym... Twierdzę, że w każdej instalacji powinno być możliwie JAK NAJWIĘCEJ wody, bo to przynosi prawdziwe korzyści. Instalacje o małej ilości wody generują straty. Jest tylko jedna zaleta instalacji o niewielkiej pojemności : bardzo szybko się nagrzewa. Na tym zalety się kończą, a zaczynają wady.
  22. Do dolewek używam deszczówki. Można ją wcześniej wygotować, żeby uszły z niej ewentualne rozpuszczone gazy, które lekko ją zakwaszają, lub dodać niewielką ilość mleka wapiennego. Problem ze świeżą wodą polega na tym, że może zawierać rozpuszczony dwutlenek węgla. Taka woda jest w pewnym stopniu korozyjna. Starsi z Was pewnie pamiętają, jak za tzw. komuny w blokach masowo korodowały blaszane grzejniki. Nikt się nie przejmował - instalację uzupełniano wodą prosto z wodociągu. A uzupełniano często i w dużych ilościach bo cała instalacja była generalnie nieszczelna. Potem narodził się mit, że blaszane grzejniki są be, bo korodują od środka. Ja swoje mam już 20 lat, żadnego śladu korozji. Kilka razy już wypuszczałem wodę z całej instalacji, ale potem wlewałem tę samą.
  23. bogusław, czy naprawdę przerasta Cię też zakręcenie pozostałych grzejników, tak jak podpowiada automatyk i napisanie nam o efektach ? Tzw. równoważenie (dostrojenie) instalacji CO to podstawa regulacji pracy układu, elementarz każdego instalatora i użytkownika. W tym, że jeden grzejnik słabiej grzeje, nie ma żadnej sensacji. Woda bardzo chętnie przepływa tam, gdzie napotyka na najmniejsze opory. Wyreguluj całość.
  24. Jak masz w tym kotle ruszt wodny, to właśnie w nim łatwo gotuje się woda.
  25. Witam Najczęściej jest tak, że grzejnik w takim przypadku dostaje po prostu zbyt mało gorącej (ciepłej) wody do wymiany. To duży, wydajny grzejnik. Taka jest rola grzejnika, by po wpłynięciu wody zasilaniem wydzielać to ciepło do pomieszczenia, stąd góra ciepła, dół grzejnika chłodny- zupełnie normalna rzecz. Zasadnicze pytanie : czy masz w tym pomieszczeniu z tego powodu zbyt zimno ? Spróbuj wyregulować pozostałe grzejniki, tak, by ten dostał więcej wody do obiegu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.