MrWolf

Zależy z jakiej ściany dostaniesz. Jeśli będzie w okolicach 20 RI to byłoby całkiem przyzwoicie. Jak trafisz 55 to będzie już kaszanka.

Skoro jest domu zimno, pieniędzy na drogi węgiel nie ma, a na ten tani trzeba polować kij wie ile czasu, a potem jeszcze czekać na dostawę drugie kij wie ile to rozumiem, że ktoś może chcieć awaryjnie mieć taką protezę. Oczywiście jestem za tym by jarać w kotle tak jak Bozia przykazała, ale jak jest sytuacja podbramkowa to nie ma zmiłuj.

Panie, parę kątowników posmarkać byle jak najtańszą spawarką i będzie śmigać. W komorze z SV200 jest na takie zabawy miejsce

Doprowadzi do tego, że wychodząca właśnie kolekcja zimowa w sklepach z ciuchami szybko się wyprzeda co by nam było odrobinę lepiej w mieszkaniu przy 16 stopniach podczas sezonu grzewczego.

Jeszcze tak. Zaraz będzie koniec promocji na VAT oraz cena za kWh też pójdzie w górę.

@HarryH mój błąd. Zastosowałem skrót myślowy. To prawda, że węgla wtedy nie brakowało. Miałem na myśli dostępność różnych produktów w tamtych czasach i to porównałem do obecnej sytuacji z węglem.

Całe szczęście, że temperatury są już przyzwoite i nie muszę się na ten moment pałować z zakupem, bo kotłownia pusta. Mam czas żeby na spokojnie i bez pochopnych decyzji coś sobie szukać. U mojego brata palą się ostatnie dwa worki i jest mały problem, bo nigdzie nie ma. Jedyne miejsce gdzie lokalnie namierzyłem węgiel to Castorama gdzie worek 20 kg kosztuje jakieś 45 złotych. W małej mieścince obok jego miejsca zamieszkania są trzy składy. Dwa kompletnie nie odbierają telefonów. Gość w trzecim odebrał, ale nie wie kiedy będzie. Młody jestem, ale zaczynam powoli czuć w kwestii zakupów węgla jak to było przed zburzeniem muru i transformacji ustrojowej. Oczywiście można kupić węgiel. Albo wystartujesz w węglowych igrzyskach powered by PGG or Tauron, albo zamawiasz z jednego z nielicznych już miejsc w necie w cenie ca. 2200-2500 zł. Naprawdę zaczynam żałować, że poszedłem w paliwo stałe, mimo, że z kotła i instalacji u siebie jestem bardzo zadowolony. Zadowoleniem niestety nie nagrzeję domu i wody w boilerze. Chyba bym dołożył te 15-20 tysięcy i poszedł w pompę wraz z dofinansowaniem.

Tutaj ustawienia nic nie dadzą. Jedyne co można zrobić to mieszać z czymś niespiekającym (węgiel, pellet, zrębka, trociny) zależy co tam Twój palnik potrafi przepalić. Skład mieszanki musisz dobrać eksperymentalnie.

Jeśli chodzi o wielkość bryłek węgla to spokojnie pójdzie.

No tak, ale chyba nie sądzisz, że kara będzie jednorazowa? Dostaniesz raz 5 tysięcy, a jak nie poskutkuje to następne itd.

Skończyłem dziś drugą tonę Stabka. Kocioł działa od początku listopada 2021. Na liczniku spalania całkowitego jest 50 kg mniej, bo z początku musiałem dojść do prawidłowego potencjału podajnika. Rozbieżność 2,5% na 2 tony opału to tyle co nic. Dodatkowo załączam zdjęcie z dzisiejszego spalania. Na zewnątrz było jakieś 10 stopni, ale cały dzień świeciło słońce. Dodatkowo jak to przed świętami więcej się w kuchni robiło to i ciepło po domu się rozniosło. W takich właśnie warunkach zapalarka robi dobrą robotę, ponieważ przez cały dzień kocioł się nie odpalił. Pewnie za jakąś godzinę, dwie ruszy. Po lepszym ociepleniu chałupy i wymianie stolarki, będzie jeszcze lepiej.

Jak tak patrzę co jest z tymi cenami rzeczy, które są dotowane to bym te dotacje zlikwidował kompletnie. Kowalski nie ma z tego nic. Cieszą się sprzedawcy i banki.

To co robi PGG to wybór mniejszego zła. Gdyby węgla było w opór to nikt by nikomu niczego nie zabraniał/reglamentował. Kłopot polega na tym, że Kowalski chce kupić, a nie może. Pozostaje pośrednik (legalny czy tam nielegalny) który podbija cenę niemal x2. Gdyby mieli trochę sumienia to by dołożyli ze dwie, trzy stówki do tony i sam bym pewnie wtedy kupił, bo oszczędziłem czas na czatowaniu na PGG. Nie mam nic przeciwko wolnemu rynkowi, ale w tej chwili ten wolny rynek wygląda tak, że jest mało i albo tanio w PGG, Tauron, albo drogo na składach, u biznesmenów z OLX itp.

@daromega generalnie zgadzam się z tym co piszesz, ale z jednym wyjątkiem. Mianowicie chodzi o dostępność ekogroszku/groszku. Tutaj widać zdecydowany niedobór, ponieważ o ile można jeszcze szarpnąć coś z grubszego sortymentu, tak drobnica schodzi w moment. Mając kruszarkę byłoby prościej ogarnąć zakupy dla siebie. Oczywiście byłoby drożej bo grubsze frakcje są droższe, dodatkowo prąd do kruszarki, czas itd, ale w sytuacji skrajnego niedoboru można w relatywnie niskich pieniądzach mieć czym ogrzewać dom. Oczywiście można wydać 2000-2500 zł za tonę i mieć kłopot z głowy, ale to już trochę boli biorąc pod uwagę, że ten poziom kosztów to już powyżej tego co zapewnia pompa ciepła, gdzie jest bezobsługowo.

Jareta plus nie miałem, więc nic nie powiem na jego temat. Też obawiałem się tego różowego po lekturze forum. Bezpodstawnie. Nie wiem, może trafiła mi się lepszą partia. Wypala się do końca i nic nie spieka. Brat nim się ogrzewa, ja doglądam kotła bo on średnio techniczny. Nie mam zastrzeżeń.

Różowy Tauron i karlik są moim zdaniem porównywalne pod względem mocy. Z Tauronu różowego jest nieco mniej popiołu i ma dużo fajniejszą konsystencję - jest dużo drobniejszy. Potrzebuje trochę więcej wiatru od Karlika

Dokładnie, znam lepsze sposoby na zagospodarowanie czasu niż węglowe igrzyska na stronie PGG. Wiadomo teraz mam nowy kocioł to już trudno trza polować lub bulić dwa koła za tonę bez odstawiania kombinacji alpejskiej. Też jestem bez spiny, bo mam jeszcze 1120 kg, więc końcówkę sezonu grzewczego, cały letni mam z głowy na sto procent. Będę obserwował co się dzieje.

Gdybym wiedział do czego dojdzie prawdopodobnie też bym poszedł w pompę zamiast ekogroszku. Byłoby drożej w zakupie to fakt, ale miałbym w poważaniu problem dostępności energii w sensie ogólnym. Teraz nie dość że opał drogi to jeszcze słabo dostępny. Jeśli już płacić to za wygodę. Oczywiście coś awaryjnego w tym wypadku bym ogarnął.

Moim zdaniem jest za duża moc maksymalna ustawiona. Co z tego, że kocioł przejdzie w czuwanie, gdy na palniku jest kupa żaru, który oddaje dalej ciepło. Ewentualnie są zwalone ustawienia czuwania i tutaj jest podawane za często i za dużo tlenu przy przedmuchach.

Nowa w razie co kosztuje jakieś dwie, może trzy stówy. Nie ma sensu rozkminiać czy zużyje się po 5 czy 10 latach.

Niby nisza powinna się zapełnić, ale w sytuacji, gdy ssanie na rynku jest jakie jest, zabrania się importu z głównego kierunku i nie podaje alternatywnych rozwiązań to przyznaj, że nie wygląda to najlepiej. Nie mam nic przeciwko zakazowi importu z Rosji, ale pod warunkiem, że będzie można kupić towar z innych kierunków.

Zmniejszasz moc dmuchawy.

@Oldekw moim przypadku jest ekonomiczniej. Jest to szczególnie widoczne w okresie przejściowym. W aktualną pogodę mam dobowe spalanie w zakresie 7-9 kg na dobę Stabka 24 MJ. Temperatura w salonie, łazience, kuchni i przedpokoju 22 stopnie. W sypialni i malutkim pokoju ograniczone termostatem przy grzejniku do 21. Dużo czyściej w kotle. Cała energia jest wykorzystywana. Po dogrzaniu pomieszczenia wykrytego przez pokojówkę wygasza się kocioł, ale pompka CO dalej pracuje podając dalej niewielkie ciepło aż do osiągnięcia temperatury granicznej kotła, w której pompa musi stanąć. Pomieszczenia nie są przegrzane bo siłownik obniża temperaturę na grzejniki. W moim przypadku zostawiłem sobie na minimum 35 stopni. Aktualnie odpala się kocioł 2 razy na dobę. Jestem bardzo zadowolony.

Stan w którym sterownik nie podtrzymuje żaru. Czeka tak długo aż będzie żądanie ciepła ze strony któregoś z obwodów grzewczych.

Jeśli odpowiednio dużo bombek pójdzie w ruch to nie będzie skrawka lądu na którym będzie można się schronić. Nie zginiesz w wyniku eksplozji to zginiesz niedługo potem z powodu zatrucia pierwiastkami promieniotwórczymi. Te pyły wraz z prądami w atmosferze dostaną się wszędzie zatruwając wodę i wszystko inne promieniowaniem. Potem nastąpi nuklearna zima, która będzie trwała przynajmniej kilka lat. Szanse że przeżyje coś większego, niż mysz są skrajnie niskie.