Wszystko zależy w jakich temperaturach otoczenia będziemy podawać to powietrze. Bynajmniej patrząc ma ekonomikę działania, najszybciej zrobię drugą pompę na wodę gruntową, zamiast np. powiększać moce paneli.
Na razie chyba prześpię się jeszcze z problemem i pomyślę nad tym, ewentualnie trochę zmodernizować obecny marketowy grill betonowy i czekać na rozwój wypadków.
Dlatego też po części z tej przyczyny średnia długość życia kończyła sie krótko przed 50-ką. Jakąś przyjemność z tego życia trzeba mieć i na coś też trzeba umrzeć.
Obecne miesiące pokazały, że pochmurne dni zdominowały większość kraju i uzyski prądu były mizerne. Większe korzyści przyniosą wyższe temperatury dobowe, zamiast mizernych zimowych uzysków z paneli. I tutaj mamy pole do popisu nawet dla rekuperacji, która może robić nadmuch na wymiennik pompy.
Nie mam za bardzo z czego zrobić tego węgla. Została mi tylko sosna. Nie widzę zbytniego entuzjazmu dla gazowego grilla. Może warto pomyśleć nad wentylatorkiem do szybszego rozpalania wsadu węgla i problem zakończyć na tym etapie.
Z węglowego na pewno nie zrezygnuję, a gazowy kusi szybkością gotowości do pracy i jak wspomniałem możliwością obsługi przez żonę. Czasem bywa tak, że wieczorem przychodzi ochota na grila, a tu węgla resztka albo wcale.
Miałem stawiać nowy grill z wędzarnią, ale jak zwykle zabraknie mi czasu w tym roku. Żona zachwalała grill gazowy podejrzany gdzieś u rodziny i postanowiłem że chyba kupię coś takiego, gdyż dla kobiet pod moją nieobecność w domu, będzie on bezproblemowy w obsłudze. Macie jakieś sprawdzone modele, lub odradzacie zakup pewnych modeli. Wymagań specjalnych nie mam i wielkość też dopasowana do potrzeb 2-3 osób, na kilka kiełbasek lub kawałków mięska. Na większe grilowanie pozostaje mi tradycyjna betonowa konstrukcja. Budżet do 1000zł.
Co powiecie na zakup jakiegoś urządzenia rozruchowego w cenie 1/4 akumulatora? Zawsze można zabierać ze sobą gdyby aku nie dawało gwarancji rozruchu. Po drodze akumulatory się podładują i zawsze to łatwiej odpalić ciepły silnik.
Dam obciąć paznokcia, że zużycie roczne po montażu PV pójdzie znacznie. Będzie powód do przechodzenia na zasilanie wszelkich urządzeń i sprzętów tylko prądem.
W moim przypadku po pełnych 3 latach jestem na granicy zwrotu inwestycji. Ciężko to precyzyjnie okreslic, ale optymistyczne szacunki mówią że ten rok jest już przełomowym.
Do odpalenia silnika ważny jest uzyskiwany prąd rozruchowy, niekoniecznie pojemność i stan akumulatora. Nawet bateria 200Ah ale padnięta, nie zrobi tego co 65Ah w dobrym stanie.
Jak nie przeinwestujemy, to zwrot nastąpi szybko, ale jak szybko, to zależy ile będziemy korzystać z prądu. Jak znam życie, gdy mamy coś taniej, zaczynamy więcej z tego korzystać i spirala się szybko nakręca. Taka inwestycja to najlepsza na razie lokata kapitału, lepsza niż konto bankowe przynoszące obecnie same straty.
Jeżeli napięcie spada poniżej 10.2V taki akumulator nadaje się zlomowanie, choć widziałem próby rozbicia siarczanow podaniem napięcia bezpośrednio z panela PV. Nie masz nic do stracenia.
Ostatnio zasmakował mi miód z terenów leśnych pozyskiwany w górach. Na dobrą sprawę pozostawienie pasieki tak trochę na samopas krzywdy wielkiej jej nie sprawi.
@FozgasKiedyś mój ojciec miał małą pasiekę i jako nastolatek chętnie robiłem przeglądy ramek. Teraz po latach wróciła chęć założenia swojej malutkiej pasieki, choćby kilku uli na potrzeby własne i rodziny. Trzeba powoli zbierać nową wiedzę na temat prowadzenia rodziny pszczelej i pewnie wciągnę w to syna, może później wnuk też podchwyci tego wirusa.