Skocz do zawartości

szpenio

Stały forumowicz
  • Postów

    641
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Treść opublikowana przez szpenio

  1. @AO49 W tym wieku i z takim doświadczeniem, to szkoda kasy :) , wystarczy stuknąć dwoma drewienkami o siebie i jeśli słychać taki porcelanowy dźwięk, to jest OK. Po rozłupaniu dobrze wysuszonego polana widoczne są drzazgi i liczne pęknięcia nie tam gdzie szło ostrze siekiery, często nawet obuchem można rozwalić kłodę ustawioną na sztorc na pniaku. W kotłowni można dosuszyć po wierzchu, na wskroś robi robotę sezonowanie nie za grubych polan pod dachem w przewiewnym miejscu. @Jaco123 Od graba nie odłazi kora, to fakt, ale mój dostawca akurat nie ma tego w ofercie. Jeśli ktoś ma miejsce i chęci, to najlepiej nie skracać tego dwuletniego cyklu i na spokojnie sobie nabywać opał z dwuletnim wyprzedzeniem. Tydzień temu płaciłem za 4 metry sześcienne ułożonego na pace buka, pociętego na dł. 30cm. i połupanego - 1400zł. z przywozem i wykiprowaniem na miejsce.
  2. Ci, co dłużej śledzą ten temat na forum doskonale pamiętają jakie śmieszne patenty wymyślałem, żeby paliło się normalnie w moim MPM DS18WOOD. Teraz, po dwóch latach obecności na forum wiem, że były to zupełnie zbędne zabiegi. Najważniejsze było dobre, dwuletnie suszenie drewna i właściwe rozdrobnienie. Teraz palę dębem i bukiem. Świeży transport połupanego już drewna rozdrabniam jeszcze siekierką tak, żeby większość polan nie miała większego przekroju niż około 7x8cm, oczywiście trochę grubszych też się trafia. Drewno leży na płaskiej pryzmie przez całe lato i schnie na słońcu, dopiero pod koniec lata zbieram systematycznie w słoneczne dni i układam pod dachem bez ścian, gdzie wiatr sobie chula i słoneczko też zagląda. Po dwóch latach tak przygotowane drewno spala się rewelacyjnie, nawet przy tej oryginalnej przegrodzie. Wszystkie te moje patenty okazały się zbędne, z tą cegłą na drucie do zasłaniania dziury nad bramką włącznie 😜 😀. Moim zdaniem przeróbki są konieczne, gdy ma się "trudny" opał, niedosuszony, gruby, rosochaty, kostkę, brykiety, zrębkę. Jeśli się właściwie rozdrobni opał i starannie ułoży w poprzek komory dając minimum po dwa centymetry luzu po bokach, to cały wsad spala się stabilnie, nie zawiesza i nie trzeba nawet blachy na ruszcie. Po sezonie naprawię popsuty przeze mnie 😀 kociołek i mając już bufor skupię się wreszcie nad czystym spalaniem i rozpalaniem.
  3. Najlepiej jakby do naczynia wzbiorczego szły dwie rurki, jedna z powrotu, połączona z dołem naczynia wzbiorczego, druga z zasilania połączona z górnym króćcem naczynia. Wtedy nawet przy lekkim podgotowywaniu wody, bulgoce tylko w tej rurce z zasilania, a woda w całym naczyniu jest spokojna i nie wyrzuca jej przez przelew. Jeśli chodzi o pojemność naczynia, to na 1000l. wody w układzie te 75l. powinno wystarczyć, bo "pracować " będzie 40l. Gdy bufor rozgrzejesz do 90stopni.
  4. @maro2A nie myślałeś nad powiększeniem okienka do piwnicy? Jeśli tam jest kotłownia, to warto by było zrobić tam większe okno, łatwiej by było kocioł wsunąć, bufor... ja swojego MPM-a włożyłem przez okno 100x70 cm, na płask po metalowych belkach. Po schodach to męka i niebezpiecznie, szczególnie przy ciasnej klatce schodowej.
  5. A nie myślałeś nad powiększeniem okienka do piwnicy? Jeśli tam jest kotłownia, to warto by było zrobić tam większe okno, łatwiej by było kocioł wsunąć, bufor... ja swojego MPM-a włożyłem przez okno 100x70 cm, na płask po metalowych belkach. Po schodach to męka i niebezpiecznie, szczególnie przy ciasnej klatce schodowej.
  6. Na gorąco ? To już mam pomysła jak to zrobić, w lecie w trakcie przeróbek woda będzie spuszczona i kocioł będzie miał odcięte zasilanie, więc wystarczy w króciec na dole wkręcić mocną grzałkę od bojlera i za darmo z fotowoltaiki nagrzać kocioł zalany pod sufit wodą do temperatury ponad 90stopni i wtedy skrobaczkiem w masce przy otwartym oknie zdjąć to ciulstwo z wymiennika.
  7. Ktoś znowu próbuje zdyskredytować nasze wspaniałe kociołki MPM 😀 😀 , a jak pytamy o więcej szczegółów, jakieś fotki to kontakt się urywa. A tak na poważnie, to nie takie proste palenie w tym piecu i żeby jeszcze dym na chałupę nie wyłaził. Musisz, niestety na raty, przeczytać tu na forum takie tasiemcowe tematy i wtedy ogarniesz prawie bezwonne 😀 palenie.
  8. No nie tylko Ciebie, sam się boję :) , bo już blachy w kotłowni pocheftowane . Niby układ otwarty zastosuję, ale jakby przy zamkniętym te zabezpieczenia nie zadziałały i bufor przy 90 stopniach rozsadziło, a w kotłowni akurat teściowa by się znalazła ? @kreciq21 tak przerysowałem trochę, jakieś lęki dzisiaj mam 😜
  9. Też jestem w trakcie spawania w kotłowni, bo drzwiami ani okienkiem nic większego nie idzie wstawić. A nie boicie się, że jakby się coś stało, to nie dość, że nieszczęście, to jeszcze w więzieniu można wylądować?
  10. @Piecuch19U jednego się da, a u drugiego nie 😀. Znam Twoją sytuację nie od dziś, naczytałem się tu trochę i wiem że kocioł masz dostosowany do zapotrzebowania na ciepło, ostatecznie też mógłbym to zrobić, ale jest podstawowy problem, nie mogę mieć kotła na oku dłużej jak 8 godzin na dobę, w nocy muszę spać i do 17 -tej nie ma mnie w domu. Głowice będą po remoncie, wszystko będzie 😀, ale na razie jest jak widać nie najlepiej 😜. Spamując na forum tak trochę ciągnę za język, a to mi ułatwia obranie kierunku na przyszłość, nie zapominając oczywiście o swoich możliwościach i priorytetach. A tak wracając do podpięcia bojlera, w moim MPM-ie mam dodatkowe króćce 3/4 cala na samej górze i na samym dole kotła i tam podepnę bojler, a dokladniej wężownicę z niego z dodatkową pompką na powrocie wężownicy... dobry to pomysł ?
  11. Te wszystkie patenty, to taka zabawa w okresie przejściowym do całkowitej modernizacji instalacji i kotłowni, nawet wygiętej przegrody nie prostuję i palnika ceramicznego, który prawie płaski już jest, też nie mam zamiaru wymieniać w tej chwili. Z tą dziurą już nie palę, otwieram tylko przy podkładaniu i gwałtownym rozpalaniu. Dzięki tej ruchomej cegle mogłem naocznie się przekonać, że nie tędy droga 😀, wystarczy patrzeć przez wizjer I obserwować płomień po rozgrzaniu kotła, zatkanie dziury cegłą radykalnie zmienia płomień, robi się fioletowy, prawie przeźroczysty słychać nawet takie syczenie jak z palnika gazowego. Niektórzy wychwalają grube rury I grawitację, ale u mnie przy dużym zładzie wodnym to utrapienie na drodze do czystego spalania. Wprawdzie 60 stopni na kotle uzyskuję dość szybko, bo po kilkunastu minutach gwałtownego rozpalania, ale 80 stopni uzyskam dopiero po dwóch godzinach, a jak wyskoczą mrozy to pod koniec pierwszego wsadu. Przez ten czas temperatura powrotu rośnie bardzo powoli i bez zaworu, który by dodawał trochę gorącej z góry kotła nic się nie da zrobić. Na dniach sytuację poprawi dodanie bojlera 200l z wężownicą podłączoną bezpośrednio do króćców w kotle, więc już jakieś grzanie dołu kotła będzie. Ale jak wspomniałem na prawidłowe rozwiązania w kotłowni trzeba po prostu cierpliwie zaczekać, bo szkoda tracić czasu na te doraźne przeróbki. Po tych wszystkich doświadczeniach wiem jedno - bez bufora i z przewymiarowanym kotłem nie da się czysto spalać drewna, bo do tego potrzebna jest wysoka temperatura, a nie mogę jej stale utrzymywać, bo nie mam co z ciepłem zrobić. MPM w moim nieocieplonym budynku I przy aktualnej instalacji pracuje czysto i ekologicznie, gdy za oknem kilkanaście stopni na minusie, wtedy czerwony jak węgielek ma prawie 80 stopni na kotle, a na powrocie zaledwie kilkanaście stopni mniej. I tak go chcę prowadzić po modernizacji kotłowni. @AO49 Myślę, że nie osiągniesz całkiem czystego spalania z palnikiem wyspawanym z nierdzewki, metal za szybko rozprowadza ciepło, nie będzie tak wysokiej temperatury jak na ceramice. Najlepiej jakby przegroda też była ceramiczna. Właściwsze byłoby zrobienie sobie formy do odlewania tych dwóch elementów i wymiana nawet dwa razy na sezon.
  12. Przyczyn takiego twardego nalotu jest wiele, przede wszystkim jakość opału, brak bufora, grube rury do kotła 6/4cala i brak ochrony/grzania powrotu. Trzeba też bardziej przykładać się do sterowania klapkami powietrza wtórnego, dawać duże ilości przy rozpalaniu. Grube rury do kotła na grawitacji mają swoją zaletę, bo razem z układem otwartym stanowią bezpieczne rozwiązanie odporne na zagotowanie wody, ale wadą jest, że przy dużym zładzie wodnym i braku ochrony powrotu przez długi czas na kotle temperatura nie wzrośnie powyżej 60 stopni. Kocioł nie może być też hamowany, bo nie potrzeba tyle ciepła w tym momencie, nadmiar ciepła ma odbierać bufor, a palacz ma sterować (szkoda, że nie sonda ze sterownikiem 😛 ) tak, aby spalanie było czyste, czyli w wysokiej temperaturze. Ale każdy ma tam swoje kompromisy, jeden chce spalać niezbyt suchą zrębkę, drugi nie zdążył wysezonować drewna i nie chce mu się nawet drobniej porąbać, trzeci ociąga się z buforem, a czwarty nie zamierza pilnować klapek tylko rozpalić na jakimś uniwersalnym ustawieniu i nie zaglądać do kotłowni. Kiedyś to było fajnie, miało być ciepło w chałupie i żeby nie trzeba było często do pieca zaglądać, kto tam zwracał uwagę na jakieś naloty na wymienniku 🙂
  13. @maracz To efekt z zeszłego sezonu, palenie niedosuszonym drewnem z dziurawą przegrodą, nie można tego tak łatwo teraz wyskrobać. No i ekspresowe rozpalanie palnikiem dekarskim z podniesioną zasuwą, też swoje robi 😛 . Gdy wreszcie zamontuję bufor, to zrobię remont kotła - naprostuje bramkę, wymienię ten szpiczasty palnik ceramiczny i zamuruję dziurę nad przegrodą - wtedy wyczyszczę wymiennik jakoś mechanicznie, może palnikiem najpierw opalę.
  14. Jeśli na próbę, to najłatwiej będzie wystukać ten pasek szamotki nad metalową bramką, u mnie w DS18WOOD wyjęcie tego paska powoduje prawie dwukrotny wzrost otworu przegrody. Gdy zaczynałem palić w tym kotle miałem identyczne problemy, ale nie miałem sezonowanego 2lata drewna, tylko tak na chybcika dosuszałem w kotłowni. Teraz, gdy mam suchy opał i nabrałem wprawy fabryczna przegroda jest w sam raz, a ten dodatkowy otwór zamykam ruchomą zasuwą z szamotki. Otwieram/podnoszę tylko do rozpalania i do oddymiania komory w czasie podkładania, ale to sporadycznie, bo tak jak pisałem wyżej - ładuję kocioł pod sam sufit, rozpalam i już drzwiczek górnych nie otwieram, chyba, że jeden wsad nie wystarczy. Bez tego paska szamotu, czyli otwór bramki x2, kocioł dużo więcej pożera opału, płomień jest długi czerwony, nie ma prawidłowego zgazowania, za dużo ognia w komorze załadowczej, dopiero domknięcie tej dziury po rozpaleniu zasuwą z cegły szamotowej przywraca prawidłowe zgazowanie drewna, płomień jest fioletowy jak w palniku gazowym, a komora załadowcza lśni 🙂 błyszczącą glazurą ze smoły, bez suchych wykwitów.
  15. To jakieś podchwytliwe pytanie? 😀 Jeśli nie, to bierzesz, kalkulator i liczysz 😜
  16. @MateuszQ1Mam nadzieję, że nie zglosisz nas do moderatora 😜, dygresja na tym forum to tradycja 😀 , a Twoja nieobecność tylko to nakręca. @Piecuch19 Właściwie, to ja nie powinienem się wypowiadać, bo wprowadzam zamieszanie 😀 , ponieważ wszystko jest w stadium przewlekłego remontu, kotłownia, ocieplenie, okna, dach- zamiana na mieszkalne poddasze i musiałbym każdemu tłumaczyć, dlaczego taka moc kotła, poj bufora i tak dalej. Ale z drugiej strony czerpię korzyści z dyskusji, bo pozwala mi to weryfikować plany. Jeśli chodzi o bufor, to założenia są takie, że mam rozpalać raz na dobę i palić nie więcej jak 8 godzin, dwa kaloryczne wsady do kotła, czyli dobre drewno upchane starannie na maksa. Przybędzie po remoncie powierzchni do grzania, ale termoizolacja i nowa stolarka okienna powinna sprawić, że zapotrzebowanie na ciepło będzie podobne jak teraz. Jeśli aura będzie sprzyjać, to popalę krócej, jeśli wyskoczą mrozy, to zrobię kanapkę z węglem. Nie nastawiam się, że bufor uwolni mnie od codziennego palenia, on ma zapewnić jedynie komfort palenia i ma utrzymać stałą temperaturę przez kilkanaście godzin. W ocieplonym domu wolniej spada temperatura i skoro teraz wytrzymuję wahania od 24 do 19 stopni to jak będę czasami miał 20÷22 to nie będzie tragedii. Palenie ciągłe jest wykluczone, bo brak dyscypliny i zaangażowania 😜 pozostałych domowników.
  17. @Piecuch19Masz 200%racji, tylko bufor niestety w powijakach, nie zdążyłem podłączyć przed sezonem i jak za oknem nieco powyżej zera, to ciepła jest za dużo nawet z jednego wsadu i dlatego jadę nieekonomicznie, ale już niedługo. Obecnie kocioł jest przewymiarowany, ale z buforem 2300l. będzie OK. Już kiedyś pisałeś, żeby dać głowice termostatyczne, jakiś zawór termostatyczny na wyjściu na dom itd , ale instalacja będzie wymieniana, więc to musi poczekać.
  18. Czyli kocioł spisuje się rewelacyjnie i nikt nie czuje potrzeby wałęsania się po internetach 😀
  19. @AO49Każdy ma swój styl rozpalania zależny od okoliczności. Ja, wracając o 17-tej z pacy potrzebuję błyskawicznych postępów przy minimum przebywania w kotłowni, dlatego robię cały załadunek na raz, bez jakiegokolwiek czekania i dokładania. Jak widać na foto, ładuję pod sam sufit najpierw drobne, potem mieszane, a na górę grube polana i bez żadnych papierków na dole, tylko to co widać przypalam palnikiem dekarskim przez dolne drzwiczki, te z klapką na wysokości rusztu. Popielnik zamknięty, drzwiczki załadunkowe oczywiście też, klapa krótkiego obiegu otwarta, dym idzie na skróty, klapka powietrza wtórnego do bramki otwarta na 2cm(tylko z jednej strony, bo z drugiej ściana), klapka powietrza wtórnego do tego ceramicznego palnika otwarta na 1cm. Palnikiem dekarskim zieję tak ze dwie minuty i potem zamykam drzwiczki dolne, a otwieram popielnik, po około pięciu minutach zamykam drzwiczki popielnika i śrubą ustawiam klapkę powietrza pierwotnego na kat ok. 30 stopni, zamykam klapę krótkiego obiegu i spaliny idą na dół przez zawirowywacz, bo go nie wyrzuciłem. Po ok.30 minutach na kotle mam już 60 stopni, pomimo grubych rur zasilających 6/4cala, wtedy zmniejszam powietrze pierwotne śrubą na klapce na ok. 5mm prześwitu i zmniejszam powietrze wtórne na przegrodę 1cm, a na palnik zamykam całkiem, ale zostaje ta dziurka w klapce, którą zrobił producent, aby nigdy nie zamykać szczelnie. Nie używam miarkownika, mam grube rury i duży zład wodny, po uruchomieniu pompki temperatura utrzymuje się ok 55stopni i na stałej szczelinie cały wsad spala się niecałe 4 godziny. Bez bufora męka, ale już nie długo 😀
  20. @MateuszQ1 Albo źle to nam opisujesz, albo na bank nie potrafisz palić w tym kociołku , bo skoro kocioł rusza normalnie przy rozpalaniu, a dopiero potem problemy, to winny jest palacz. Jeśli byłoby to spowodowane słabym ciągiem kominowym, to widać byloby to już przy rozpalaniu. Najprawdopodobniej nie chciało Ci się rozdrobnić opału, a może on nie całkiem suchy? Dałeś na spód drobne drewno,to szło, potem było za dużo powietrza pierwotnego z popielnika I wydmuchało żar, grubsze polana, może wilgotne, okopcily się tylko i produkowały dym w nadmiarze i jak nie ma żaru, to otwieranie drzwiczek niewiele pomoże. Musisz się przyłożyć trochę 😀 I jak miałeś napisane rozdrobnić opał i dosuszyć w kuchni koło pieca, to tak trzeba zrobić. Blacha może być, bo wydaje mi się, że nie masz jeszcze palaczowego czuja i za bardzo wentylujesz kocioł, musisz wyczuć moment, kiedy po rozpaleniu powietrza pod ruszt dać mniej. Dopiero jak na drobnym i suchym drewnie nie pójdzie, to winny będzie brak ciągu. Najlepiej by było, aby ktoś, kto ma doświadczenie podjechał na miejsce i spróbował napalić. Bo przez internet to możesz narobić tysiąc niepotrzebnych przeróbek i problemu nie rozwiążesz. Każda sytuacja jest unikalna i to co dobre u kogoś wcale nie musi się sprawdzić u Ciebie. PS A tak ogólnie, to taki trochę mało wylewny jesteś, jak na studenta 😀 , nie pomagasz rozwiązać problemu, nie chce Ci się pisać. Na przykład nic nie piszesz o dopływie świeżego powietrza, wentylacji czy okap kuchenny jest i czy z wentylatorem, a to bardzo ważne. Ojciec Ci nie pomoże, bo on palił w Górniaku, a Ty widzę nie masz jeszcze doświadczenia i czarno to widzę, jeśli któryś z forumowych speców nie pomoże na miejscu.
  21. @Animus Nie chciałbym być nieproszonym adwokatem kol. Mateusza i dalej brnąć w domysły, ale sam wiem najlepiej, co to znaczy brak kasy na sensowne, zgodne ze sztuką urządzenie kotłowni. Nie sądzę, aby ktoś mając odpowiednie środki finansowe wstawiał kocioł do kuchni, tu raczej chodziło o zamianę starego kotła na nowy z papierami po najniższych kosztach. Przybudówka z drewutnią wzniesiona samodzielnie i przeniesienie tam kotła to minimum kilkanaście tysięcy, a jeśli mieliby to robić wyłącznie fachowcy-budowlańcy i hydraulicy - to spokojnie razy dwa. Z góry przepraszam kolegę Mateusza za te insynuacje 😀 jeśli sytuacja jest całkiem inna
  22. @AO49 A ja nie mam blachy, tylko oryginalny ruchomy ruszt i pali się elegancko, od kiedy zacząłem palić dwuletnim, dobrze wysuszonym dębem, gdzie polana są proste i można ładnie ułożyć-ani razu mi w piecu nie przygasło i się nie zawiesiło. Tylko ja staram się zawsze rozbujać kocioł na maksa aż palnik czerwony się zrobi i dopiero wtedy bawię się w ekologa i kiszę załadunek dając minimalne ilości powietrza. Do poprawnego zgazowywania drewna potrzebna jest wysoka temperatura w komorze załadowczej, a takie cieniuśkie bzyczenie na starcie tylko odwleka to w czasie. Aby zdalnie rozwiązać problem kolega Mateusz musiałby się bardziej wyspowiadać 😀, forumowi spece pragną więcej danych np. od kiedy ten WOOD Plus u niego zaczął działać, czy ma pompkę obiegową, czy na grawitacji, jak duży zład wodny ile mniej więcej litrów, jak do kuchni dostaje się świerze powietrze potrzebne do pracy kotła, czy mierzył wilgotność drewna jeśli nie, to czy leżało ono w suchym przewiewnym miejscu minimum dwa lata, cz może zrobić fotę załadunku, żeby zobaczyć jak grube polana wkłada i czy układa starannie. Zdalnie i na podstawie ubogiego opisu, to już nie na dwoje, ale na wiele babka wróżyła 😀
  23. Mogę się jedynie domyślać dlaczego w kuchni, bo w starszych małych domkach na wsi obserwuję jeszcze wiele takich rozwiązań, kuchnie były duże z kaflowym trzonem kuchennym i wbudowanym kociołkiem do centralnego, ale to były górniaki, gdzie pięknie się paliło bez tej śmierdzącej smoły spływającej po ściankach. I teraz ludzie przymuszeni przez tą zieloną komunę chcą mieć papier na kocioł i kupują te śmierdzące ciulstwsa, no i żeby nie generować dodatkowych kosztów wstawiają tam gdzie był stary kocioł. Namawiać na ten kocioł nie specjalnie trzeba, jest tani, w folderach reklamowych bezobsługowy 😀, załadujesz i masz 4 godziny wolne, superoszczędny, połowę opału ze starego górniaka, na forach piszą, że da się palić bez bufora i dopiero w użytkowaniu okazuje się, jak to naprawdę jest. Uważam, że choćbyś stawał na głowie, to w kuchni i to bez bufora z tego kotła nie będziesz zadowolony. Szkoda, że nie rzuciłeś tematu na forum przed zakupem.
  24. Nie wiem w którym wątku tu na forum, ale czytałem takiego posta, że ktoś doświadczony w paleniu w MPM-ie normalnie odwiedził forumowicza, który opisywał tu swoje problemy z paleniem i na miejscu bardzo sprawnie udało mu się rozbujać kocioł. Bo tak zdalnie możemy wypisywać dziesiątki porad i przeróbek , a po wizji lokalnej pomóc może banalny zabieg.
  25. W kuchni ? Będzie olbrzymi problem . Ja mam kotłownię w mieszkalnej suterynie obok kuchni i nawet ja sam,mając wiedzę,czasami się zapomnę i uruchomię wentylator w okapie kuchennym - efekt - kotłownia pełna dymu bo wentylator zasysa powietrze z kotłowni szczeliną pod drzwiami. Muszę pamiętać aby uchylić szerzej okno w kotłowni albo w kuchni. Dlatego obstawiam, że problem u Ciebie to dopływ świerzego powietrza do kotła I na Twoim miejscu spróbowałbym zrobić próbę palenia przy otwartym oknie, oczywiście takie palenie na co dzień nie wchodzi w grę, ale jeśli będzie zdecydowana poprawa, to będziesz wiedział gdzie jest problem. A rozwiązaniem byłoby doprowadzenie powietrza z zewnątrz bezpośrednio do kotła, ale wymagałoby to naprawdę przemyślanych rozwiązań, żeby powietrze było i do popielnika poprzez klapkę oczywiście, i do klapek powietrza wtórnego przynajmniej z jednej strony kotła, to wystarczy. Inaczej nie wyobrażam sobie poprawnej pracy kotła w kuchni, bo montując typową "zetkę" będziesz miał zawsze pod nogami chłodne powietrze z zewnątrz. Z uchylonym oknem w kuchni też ciężko będzie wytrzymać. Ja nie mam zetki w kotłowni i palę przy uchylonym okienku, ale tam nikt nie przebywa, poza tym czopuch jest długi i mocno nagrzewa pomieszczenie. Poza tym uważam, że kocioł zgazowujący drewno nie nadaje się do zabudowy w kuchni, to się różni zdecydowanie od starych tradycyjnych palenisk kuchennych. Inni będą zaprzeczać i wciskać kit, że przy prawidłowej obsłudze MPM bezwonny jest 😀, ale ja w to nie wierzę, często obwąchuję kocioł i niestety sznur w górnych drzwiczkach nasiąka tym smrodem z komory załadowczej I jak kocioł się nagrzeje to normalnie ten smród się z niego ulatnia, mimo że jest szczelność i dobry docisk drzwiczek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.