Udało mi się obejrzeć kawałek programu, o którym powiadomił nas „marcus”.
Dziewczyna, która z balkonu wołała o pomoc dla swej matki, jest wymownym przykładem, iż rozmiar klęski może zaskoczyć nawet najlepiej przygotowanego survivalowca. Oczywiście, korzystniej jest przebywać na wsi, zwłaszcza w czasach niepewnych, lecz przedłużający się trudny „zakręt” pozbawia i tej zalety. Bywa, że poderwane zostaje wszystko, na czym człowiek może się oprzeć.
Rozpoczynają się wtedy innego rodzaju zmagania. Jeśli kiedykolwiek pojawią się takowe, to życzę Wam i sobie, wyjść z nich zwycięsko.