Skocz do zawartości

Fozgas

Stały forumowicz
  • Postów

    1 073
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Treść opublikowana przez Fozgas

  1. Myślę, że pojawiło się nowe zjawisko: Na wieś (nie mówimy o przedmieściach), przyprowadzili się ludzie, którzy chcą mieszkać z dala od miast, lecz żyć jak w mieście. I z tą roślinnością też jest więc namieszane nieźle. Robi się dziwny krajobraz np. wokół lasy świerkowe, bukowe zagajniki itp. a między nimi ogródki z tujami, jakimiś dziwnymi krzakami (sprowadzonymi nie wiadomo skąd). A wszystko zrobione pod natchnieniem jakiegoś wizjonera z miasta. Ktoś mi kiedyś zwrócił uwagę na to; mógłbym więc podać dalej: „chopie, wokół chałupy to sie sadzi drzewa owocowe… a gdzie tu sadzić takie dziwadła, to przecie nie pasuje do krajobrazu, widziołeś u nas w lasach albo na polach rosnące tuje?!
  2. Jest też taki etap (myślę o sobie), że na wsi radzić sobie jest ciężko jeszcze a w mieście już żyć nie umie się i nie chce :) Wspomniano tu też o świetle. Bywają miejsca, gdzie domy oddalone są od siebie dość godnie. Nowe budynki jednak niektórzy wyposażają w takie bajkowe lampy LED. Sieją światłem dość daleko… jedne białym inne jakby bardziej żółtym. Zauważyłem, że starzy gospodarze nie instalują takich świecidełek… Oni nie boją się mroku, lasu, zwierząt przemykających się w pobliżu itd. Tak więc nie jestem pewien z czego wynika to instalowanie mocnego światła na zwykłej posesji i pozostawiania go włączonego przez całą noc. Ponoć niektóre osoby wychowane w mieście boją się mroku i na przykład w nocy nie chcą przejść na skróty przez las… A z tym „echem” to potwierdzam. Zauważyłem takie zjawisko. Dziwnie to działa :) Myślę, że osoba oddalona ode mnie jakieś dobre trzysta/czterysta metrów nie wie o tym, bo gdy zrobiłem sobie spacer to wydawało mi się, że w drugą stronę to nie działa (może dlatego, że teren jest górzysty). Jest wiele zjawisk o których nie dowiemy się z gazet i poradników… a szkoda. Może powinno być więcej zajęć z plastyki, techniki… byłoby czyściej w powietrzu i gustowniej w obejściu.
  3. Znajomy, który urodził się i wychował w dużym mieście też postanowił się wybudować poza miastem. Pod koniec budowy przychodzili do niego koledzy i oglądali efekty, między innymi po to, by uniknąć jego błędów. Ponoć mieszczuch musiałby wybudować dwie chałupy, żeby załapać reguły… W końcu powiedział coś takiego: „gdy chodziłem do pracy (kiedyś się raczej nie dojeżdżało autem), to po drodze spotykałem chłopaka, który pochodził ze wsi. Dopiero po wielu rozmowach z nim zrozumiałem jak mało wiem o życiu (w sensie funkcjonowania przyrody).” Życie w mieście pozbawia prostej - naturalnej zaradności, co objawia się dopiero po przeprowadzce na wieś. Tak więc nie tylko pojawiają się „potworki” o których wspomniał kolega, lecz na dodatek są budowane na nieodpowiednim terenie (widać to na przykładach podtopień i powodzi). O wzajemnym zadymieniu (gdy nie ma wiedzy i na ten temat) nie wspominając już… Można zwątpić w zdrowe życie na wsi :)
  4. No właśnie… architektura Czy mamy swój styl (z uwzględnieniem regionów)? Gdy ogląda się stare chałupy to wydaje się, że tak. Że coś takiego było i się kształtowało…
  5. Dodam może jeszcze… Nowe projekty domów pewnie dają duży wybór inwestorom, ale gdy spojrzeć na niektóre osiedla to widzi się często niemal jednakowe domki, z nielicznymi, małymi okienkami… Gdy ogląda się stare domy (niekiedy jeszcze drewniane, na podmurówce z kamienia), to widać pięknie oszklone werandki, z fantastycznie wkomponowanymi okienkami; długie, przeszklone korytarze (nawet na całej szerokości domu), duże okna itp. Całość wygląda tak, jakby każdy budowniczy zachowywał „folklor” a jednocześnie wykazywał się oryginalnością, drobną różnicą, którą zaznaczał swój czas… Znawcy pewnie umieją rozpoznawać styl danego regionu i wykazywać różnice. A laik od razu zauważa, że nie znajdzie takich samych domów w żadnym innym miejscu… Dziś można dostrzec nieraz jak nowi lokatorzy pomniejszają otwory okienne, na różne sposoby remontując wręcz „kaleczą" … Czy dążenie do jak najmniejszych wydatków m.in. na ogrzewanie domu nie pozbawia innego komfortu? Nie mówiąc już o panującej jednolitości, którą widać mimo nowocześnie wyposażonych wnętrz… Podobnie jest chyba z zabudową miejską (wystarczy porównać kamienice i nowe osiedla). Pewien internauta wpisał mniej więcej taki, żartobliwy komentarz: „…sufity coraz niżej a muszla klozetowa będzie za niedługo stała w kuchni”.
  6. Bardzo ciekawe były wpisy z 13 grudnia (strona 35 tego tematu). Dotyczyły rozwiązań architektonicznych (zostało nawet zamieszczone zdjęcie – jako przykład). Obecnie króluje silny trend łączenia pomieszczeń, wiąże się to głównie z likwidowaniem ścianek działowych (np. przy okazji remontów). Czy taka moda może mieć uzasadnienie w ekonomii ogrzewania?
  7. Widać, że „miki” jest przygotowany... Na czym więc polega „silne i proste prawo” (w kontekście tematu)? - to nie jest pytanie podchwytliwe. Jak uniknąć wstydliwego przykładu „zaradności”, który zamieścił „Sambor”? Płonących wysypisk śmieci. Palenia mebli w piecu. Sprzedaży dziadowskiego opału; zaniedbanych instalacji kominowych; „praskających” instalacji z gazem z „butelki” itd. itp.
  8. Jednak pewien młody człowiek, rozpoczął jakiś czas temu budowę domu i zwrócił uwagę na to zjawisko (zmiany w podejściu do relacji sąsiedzkich). Jemu to chyba nie przeszkadza, bo nic nie mówił o złośliwości. Nie czuł się zaszczuty… Może zmiany pokoleniowe też mają znaczenie…
  9. Ja zaś zwróciłem uwagę na to jakie jest poczucie obywatelskie. Czy jest możliwym, że nastąpią powolne acz nieuchronne zmiany (choćby tylko w temacie tu poruszanym)?: „Sąsiad się ładnie uśmiecha pozdrawiając z rana, jest uprzejmy i uczynny, można na niego liczyć w trudnej sytuacji, lecz jeśli zauważy, że inny sąsiad łamie prawo, to z niegasnącym uśmiechem podejmuje odpowiednie kroki. Bez złości czy emocji, lecz na spokojnie zgłasza problem – bez urazy czy obrazy.” Czy uprzejmość przestanie być mylona ze słabością?
  10. Źródło problemów nie jest w zdarzeniu, lecz myśleniu. „Todi” i „Sambor” wskazali na efekt...
  11. Autor tematu zaproponował nam dyskusję o sprawach jakby „kosmetycznych” i lepiej żeby nasza uwaga była tym zajęta… No to oglądaliśmy razem… :) Proszę jednak zwrócić uwagę też na to jak odnoszono się do przedstawiciela władzy. Czasy się zmieniły, dlatego dziś dzieci nie mogą pozostać bez opieki a sam mundur już nieraz nie wystarcza, by wzbudzać respekt i szacunek. Pisząc o przywilejach miałem na myśli te, które w ostatnich latach stały się udziałem społeczeństwa. Celem moim nie jest opowiadać się za daną ekipą polityczną, lecz zwrócić uwagę, że była to decyzja odważna, a co najważniejsze na czasie. Socjaldemokratom zabrakło odwagi a może nawet wyobraźni, więc pływają za burtą; na rozpadającej się tratwie próbują „wiosłować”, w kwestiach zmian obyczajowych. Uważam, że pomysł na program socjalny (jakkolwiek zawsze można dopracować, uściślić), był niczym „zawór bezpieczeństwa. Rozładował emocje i frustracje… Dzisiaj jest krytykowany przez politykierów, w „butach za tysiąc złotych”, bo niby masło drożeje. Wolę kupować masło za 10zł. i chleb za 15zł. niż widzieć jak na parkingu „kamizelki” odkręcają mi koła z auta, i to jeszcze zanim zdążę z niego wysiąść. To już nie są lata minionych wieków, gdzie „panoczek” z miasta zwracał się do chłopa per ty. Dzisiaj wszyscy są panami.
  12. Nie obejdziemy się chyba bez wątków społeczno politycznych… „Sony23” wypisuje tu nawet jakieś „herezje” :) To już przerobiono na „Zachodzie” i był taki czas, w którym żebractwo zostało zabronione; ku oburzeniu „wszystkich świętych” oczywiście. Latami zmieniano postawę społeczeństwa i utrwalano etykę pracy. Postrzeganie władzy również się zmieniało. Nie traktowano urzędnika jako przeciwnika, lecz współpracownika. Dlatego dziś, dla nas na przykład, spełnienie obywatelskiego obowiązku, w wydaniu „zachodnim” może być niejednokrotnie potraktowane z obrzydzeniem - jako „donosicielstwo”. Nie zdajemy sobie chyba sprawy jak wielkich zmian potrzeba, by móc napełnić „kanister”, który przedstawił nam „miki”. Zachęcam więc do umiarkowania i mimo wszystko, bardziej pogodnej postawy oraz wykorzystania obecnych przywilejów, które stały się udziałem również najmniej uposażonej warstwy społeczeństwa. Niewdzięczność się nie opłaca nikomu, pamiętajmy o tym… A powracając do tematu. Zwróćcie proszę uwagę, że ekologię w kwestii czystego ogrzewania promują osoby, których nazwiska są nieznane. Naiwnością jest więc „ogryzanie kości” (komentowanie, spory i kłótnie), w związku z osobą, która kieruje na siebie uwagę mediów. Kierowca autobusu budzi uznanie spokojnym prowadzeniem pojazdu, hydraulik wiedzą na temat instalacji CO, elektronik biegłością w naprawianiu urządzeń… artysta zaś musi grać, być znany i rozpoznawalny. Kiedyś pewien cynik rzekł tak: „życie to jest gra” :)
  13. Na moim terenie jeden zakład kominiarski zrobił się dość aktywny… Kiedyś wypytywałem sąsiadów o kominiarza, szukałem kontaktu, telefonowałem itd. Od czasu do czasu pojawiał się dziadek, którego nie miałbym sumienia wyprowadzić na dach (czyścił tylko od dołu). Teraz pojawili się młodzi kominiarze. Śmigają po dachu tak, że to ja „przymykam oczy” :) Wręczają Książkę Kontroli Kominiarskiej. Jest w niej tabelka z przeprowadzonego przeglądu (forumowicze pewnie znają szczegóły). Wystawiają paragon a książka ponoć ma znaczenie dla firmy ubezpieczeniowej (nie sprawdzałem). Zostawiają też namiary na „pogotowie kominiarskie”. Tak jak napisał kolega wyżej ("Księciunio"), zawsze otrzymuję krótkie pouczenie odnośnie palenia w kotle CO. Jakich błędów unikać lub czego się spodziewać w eksploatacji; znają mnóstwo historii – jak marynarze :) Gdyby jeszcze roznosili ulotki – np. streszczenie ze strony czysteogrzewanie, to z pewnością miałoby to większe przełożenie na poruszany tu temat.
  14. Znaczy, że wiele można by poprawić w kwestii czystego powietrza już na etapie planowania (nie tylko domów jednorodzinnych). Jeśli dobrze zrozumiałem „SONY23”, to chodzi o kominy „sztukowane”. Też takie widziałem – rura stalowa zamocowana w kominie. Dzięki temu komin wystaje ponad dach budynku. Gdyby domek taki „przekręcić” to może usytuowanie względem terenu zmniejszyłoby problem. Jako mieszczuch nie miałem pojęcia jak ważnym jest ustawienie domu. Nic nie wiedziałem o znaczeniu wiatru katabatycznego, halnego itp. Gapiłem się tylko na widoczki, góry, lasy itd. Na szczęście dla mnie ktoś myślał za mnie :) Dziś nie muszę kombinować z kominem; jest w środku domu. I choć według projektu przewody nie są idealnie w pionie (schodzą się dopiero w górnej części komina), to wszystko pracuje jak trzeba. Można podłączyć dowolny piec. Gdybym umiał obsługiwać kocioł DS to spokojnie by se hulał bo ciąg jest dość godny. „Form” i „Hermogenes” piszą wyżej o siłach tajemnych dla większości przesiedleńców z miast na wieś. Dlatego wydaje się, że nawet rura stalowa wciśnięta w komin nie załatwi sprawy… Nie dość, że dym wali w okna to komin taki będzie chyba szybciej zarastał sadzą. A więc wniosek: - planowanie i większe uprawnienia dla kominiarzy znacząco oczyściłyby powietrze. Nowoczesne kotły dopełniłyby tylko miary dając rozrywkę „jaskiniowcom”, którzy lubią przesiadywać w kotłowni (majstrując przy sterownikach). Znajomy potrafi godzinami rozprawiać o swoim nowym piecu (podajnikowcu), a ja lubię słuchać :)
  15. Krótki wykład „miki” zwrócił moją uwagę na jeszcze coś innego… Są miejscowości, na terenie których pozwolono uruchomić „betoniarnie”. Nawet jeśli mieszkańcy zainwestowali w ogrzewanie gazowe to i tak nie są w stanie uporać się z unoszącym się w powietrzu pyłem. Czy sytuacja taka ma wpływ na wyniki czujników smogu? Z jak wielkiego obszaru dokonuje się pomiaru (przez jeden czujnik)?
  16. O to też chciałem zapytać… Zauważyłem, iż niektórzy mieszkańcy dobudowują sobie komin (z boku domu). Jest wtedy niższy niż „oryginalny”. Gdy dach jest spadzisty i zasłania wylot komina to dym wypływa z niego jak „lawa”. Snuje się na wysokości okien i okadza okolicę… Czy można sobie wybudować komin w sposób dowolny? Projekt domu zakłada przewody kominowe, które są prowadzone według jakichś norm. A jak już chałupa jest wybudowana to można ją "modyfikować" dowolnie?
  17. Ja już nie mam szans. Uważam jednak, że jest to profesja jakby zapomniana… Traktuje się pracowników niczym przybycie do domu „mikołaja”, nie zaś fachowca, który może zapobiec klęsce. Widziałem już dwie akcje straży pożarnej, w tym jedną w nocy. Chyba dlatego kręcę się wokół regulacji w tym zakresie. Wolałbym , żeby kominiarze nie wyjeżdżali z kraju :) Przyznaję jednak, filtry to nie najlepszy pomysł… Powinno być tak jak opisał „berthold”, wtedy problem się rozwiąże bez emocji a co najważniejsze długów. Na dziś to jednak ideał… Mam jeszcze jedno pytanie w tym zakresie: - Co sądzicie o siatkach antysmogowych, montowanych do okien?
  18. Temat wydawałoby się dość ambitny. Lubię tu zaglądać. Można było nawet odnieść wrażenie, iż w tym miejscu zabiera głos „starszyzna” forumowa. Aż tu nagle „zjazd”… Udziela się nam chyba Nowy Rok, z jego wyjątkowością. Ruszyły emocje polityczne, z towarzyszącą im słodkopierdzącą gadaniną. Zrzędzenie i jeszcze raz zrzędzenie… Przygnębiające labiedzenie, z którego nic nie wynika. „Def”, to już chyba z rozpaczy wyjawił nam swój życiorys. „Miki”, jak zwykle… skacze na jednej nodze. Nawet „SONY23” zaprzestał się dokładać i powiało nudą... Nie dziwi… Nikt (z politykierów) bowiem nie podsumowuje swoich naciapanych tu kocopołów i nie pisze jak ma być; za to chętnych do opisywania wody i ognia jest multum. Zasłyszałem kiedyś, iż większość problemów ludzkich (jako jednostek), bierze się z niewdzięczności… Jakby odnieść to do całego narodu to kto wie czy nie wykazano by jakiejś nowej jednostki – coś jak zbiorowy mir do samookaleczania. Gdyby koledzy zdecydowali się jednak wrócić do tematu, to ciekawiłyby mnie Wasze opinie na takie rozwiązanie: - Filtry (wymienne), montowane w przewodach kominowych. Odpowiednie urządzenie byłoby chyba prostsze niż wymiana pieca. Zakład kominiarski mógłby zajmować się obsługą takich urządzeń (podobnie jak zakład energetyczny czy gazowy swoimi sprzętami). Im bardziej kopcisz, tym częściej kominiarze wymieniają wkład filtra. Nikt nie robiłby łaski kominiarzowi, że pozwoli mu zrobić przegląd instalacji, lecz to klienci wykonywaliby telefon do zakładu kominiarskiego (niektórzy częściej – zwłaszcza ci co mają kotły GS, za to deesiarze i pelleciarze bardzo rzadko, zaś gaziarze w ogóle bo jak to mówią: bogaci też oszczędzają). Przy dzisiejszej elektronice, zakład kominiarski mógłby chyba monitorować stan takich urządzeń nawet bez udziału klienta… Skoro w autach się udało zamontować odpowiednie „wydechy” to czemu nie w kominach?
  19. Do kol. „Miki”. No proszę… Nie tylko „sztukmistrz”, ale i „jasnowidz” :) Zna miarę odwagi i wie, kto się czego boi. Dopóki nie zdamy sobie sprawy czym są i na czym polegają zmiany cywilizacyjne to skazani niejako jesteśmy na usprawiedliwianie swych porażek czynnikami zewnętrznymi („zaklęciami” o niekorzystnych okolicznościach). Mylimy zuchwałość z odwagą (w każdej niemal dziedzinie życia). Wiedzieli o tym nawet (sprzymierzeni) wodzowie i wykrwawiali nas, oszczędzając swój naród. Wystarczyło „połechtać” naszą „zaradność”, by rozpalić nieświęty ogień w sercach. „Def” ma rację… doszliśmy do ściany, a jak to mówią: „muru głową nie przebijesz”. Zaczyna się ogólna pyskówka, więc jeśli musisz odpowiedzieć to proszę o korespondencję e-mail. Pozdrawiam serdecznie… :)
  20. „Miki” to taki „czarodziej” jest :) Ma wiedzę, znaczy więc, iż czaruje dla zabawy. Istnieje jednak możliwość, że znajdzie się „wioskowy głupek”, którego przekonają te czary i uwierzy w fajny, dziadowski styl życia. Do końca swoich marnych dni nie zrozumie jednkowoż, dlaczego musi ubiegać się o wizę, skoro jest takim świetnym gościem; potrafi „latać na drzwiach od stodoły”, dawać se radę na drodze bez sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach (czerwone światło traktować co najwyżej jak zachętę do zatrzymania), niemal wszystkich zjednać „za flaszkę” itd. itp. Zagaduje nas więc ten „czarodziej” jakimiś bzdurnymi filmikami dla ciekawskich świata małolatów, podczas gdy temat rozmowy dotyczył problemu, z którym mamy do czynienia (wzbudzając co jakiś czas politowanie w świecie). Opowiada nam o „ewolucji” tankowania lpg, pomijając „brakujące ogniwa”, więc wychodzi jakoby zmiany wynikły z oswojenia się bojaźliwego społeczeństwa z dystrybutorem. Wiele słów, bajania, przekonywania… A wystarczyłoby polepszyć jakość życia trzema krokami: 1. Obowiązek przeglądu instalacji kominowych. 2. Obowiązek wykonania instalacji gazowej (również z butli), przez wykwalifikowanych pracowników. 3. Przegląd instalacji gazowych (raz w roku). Skończyć z dziadowaniem zanim nas ono okaleczy. Inaczej będziemy wypełniać „proroctwa”, które wypisywał tu „user2018”. I na dodatek tłumaczyć to sobie jednym z zaklęć „miki”: zwykły niekorzystny zbieg okoliczności
  21. Szanowni forumowicze. Autor tematu zaproponował dyskusję nawiązującą do smutnego, tragicznego zdarzenia. Byłoby dobrze gdyby wyciągnięto odpowiednie wnioski – przynajmniej w naszym gronie… Cenię rozumne uwagi „SONY23” (z wieloma się zgadzam). Lubię polemizować z „Miki”, jest bardzo spostrzegawczy i dowcipny – potrafi zaskakiwać, zaciekawić. Można uzasadniać i udowadniać swoje wpisy panu „Def” czy „Andrzej_M” oraz innym… Nie znaczy to jednak, że trzeba odpowiadać każdemu… Jak by to powiedział „PioBin”: Jest poziom do którego nie lubię się zniżać… Pozdrawiam:)
  22. Są w Alpach niewielkie miejscowości, gdzie mieszkańcy również korzystają z tego rodzaju „paliwa”. Użytkownik ma w osobnym pomieszczeniu (wyznaczonym do tego), podłączone dwie butle (wielkością podobne do tych co używają spawacze); gdy jedna zostaje opróżniona, wykonuje się telefon do firmy, która zajmuje się obsługą tego rodzaju instalacji. Przyjeżdża fachowiec, wymienia butlę, przy okazji sprawdza stan techniczny. Chłop nawet nie tyka tego ustrojstwa. Natomiast „heso” zwrócił nam uwagę (już wpisami na pierwszej stronie) na to, że istnieją rozwiązania szałasowe. Każdy może sobie przytargać butlę z gazem do chałupy i podłączyć tak jak umie najlepiej. By zmienić takie praktyki potrzebne są rozwiązania systemowe. By zaś one się pojawiły potrzebne są osoby kompetentne, w „radzie rodziców” – wyżej pisał o tym „def”. Bo cóż „z rodziców” o spojrzeniu szukającym rozumu? Takich, którzy zapewniają tylko, że kochają i chcą naszego dobra? Jedynie cudem podopieczni dotrwają do piątego roku życia. Tacy nie zmienią mentalności o której pisał „user2018”, gdyż są jej twarzą. Pewien nasz historyk (przedwojenny jeszcze), wyraził myśl, że im dalej na Wschód tym poszanowanie dla życia mniejsze. Nie wynika to z wrażliwości, lecz wyobraźni.
  23. Prezentuje się ładnie (obejrzałem zdjęcia z ogłoszenia) - konstrukcja przemyślana. I jak się okazuje, był klient… A większość kupuje piece, które „uczą muchy latać” i pellet, który jest już chyba droższy od węgla… i to ma być postęp?
  24. Przy okazji zapytam: czy ktoś próbował palić wierzbą energetyczną?
  25. Proszę więcej takich wynalazków! :) Jeśli znacie jakiś talent inżynierski to prześlijcie opis i zdjęcia – niech się nie marnuje gdzieś w kącie wsi. Możemy też zaprezentować maszyny do zrębki; „zaworkować” zrębkę i wysłać jakiemuś forumowemu palaczowi do testów… Kto wie, może z pomocą jakiegoś forumowego marketingowca odczarujemy ceny opału :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.