Skocz do zawartości

Fozgas

Stały forumowicz
  • Postów

    1 075
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Treść opublikowana przez Fozgas

  1. Czy to w transporcie czy w telekomunikacji a nawet w ogrzewaniu domów nastąpił koniec prostych rozwiązań. No, może poza kotłami DS, ale to jest jakby boczna uliczka; nisza zarezerwowana dla świadomych – jak to kiedyś ładnie napisał „Sambor” (w innym wątku). Mechanika została wprzęgnięta w elektronikę i bez niej nie ruszy już z miejsca, z kolei ta jest bezużyteczna jeśli nie ma zasilania. Dlatego całą cywilizację można by wyłączyć jednym „szaltrem” („Miki” coś w tym stylu kiedyś napisał). Jednak dla mieszkańca wsi, który „zadekował” się gdzieś w domku pod lasem nie tyle kruchość obecnych rozwiązań jest istotna co ich obsługa – umowy, które są produktem nowoczesnego marketingu. To sprawia, że (na własne życzenie) funkcjonowanie jednostki a nawet całych narodów stało się życiem na kredyt. Jesteśmy więc często świadkami pozornie trwałych rozwiązań i pozornej zamożności.
  2. No i przejrzałem wątek: „Jak Kupujecie Dobry Pellet?”. Zdjęcia, opisy, można się dużo dobrego dowiedzieć… ale przy okazji też zwątpić :) Niejeden „palacz” po tej lekturze ma szansę zostać ekologicznym ateistą :) Czy w kontekście tematu tak funkcjonuje „niewidzialna ręka rynku”?
  3. To jest chyba tak jak wśród samochodziarzy :) Każdy chwali swoje. Chociaż mówimy tu o czystym powietrzu (dbałości o nie), to nie bez znaczenia jest obsługa pieca. I być może nie tyle sam kocioł jest problemem co paliwo do niego. Przypuszczam, że kotły DS nie są tak wrażliwe na jakość paliwa. Gdyby z dostawcami węgla było tak prosto jak z „pelletem”, czyli cena = jakość lub firma = jakość, to może nie byłoby tej dyskusji. Tyle, że węgla się nie produkuje... Wspomniany już tu przeze mnie znajomy, kupił podajnikowca z przekonania. Nie jest chyba tak wrażliwy na „eko”, oczekiwał raczej wygodnej obsługi. Problem miał (nie wiem jak obecnie), ze spiekającym się węglem. Piec wygasał. Narzekał na węgiel a nie na piec.
  4. Jest jeszcze tak zwana „jakość życia”. Można dobić dziewięćdziesiątki ale większość dni to marne jadło, zimny chów, kiepska edukacja i wiedza o świecie, no i życie w smrodzie. Nie o to nam tu chyba chodzi. Dlatego temat dotyczy ochrony powietrza. O sile społeczeństwa nie świadczą stulatkowie, lecz (oprócz zdrowej, wykształconej młodzieży) i to czy starsi umieją czytać, wiedzą jaki jest dzień, potrafią samodzielnie się poruszać (nie tylko w chałupie), nie lękają się wiatru, burzy i dudławej wierzby, która rzuca złowrogi cień… Wydaje mi się, że nie tyle temat smogu jest istotny (w skali globalnej), co świadomość, że można wokół zatruwać życie nie tylko złym słowem, ale i smrodem z komina. Jeśli dzieje się tak z niewiedzy, to kto skrewił? Może o powietrze trzeba nauczyć się dbać, tak jak o odpowiednie ubranie? Nie dlatego, że tak trzeba, lecz dlatego, że tak jest dobrze i sensownie.
  5. Co innego nie mieć bogatej w produkty diety a co innego się zdrowo odżywiać. Co innego ruch na świeżym powietrzu (ćwiczenia, spacer, trening..), a co innego rypać przy łopacie tak, że plecy wołają o pomoc a odciski z łapy można zeskrobać scyzorykiem. I tak samo chyba jest z pojmowaniem ekologii. Dlatego temat można ciągnąć w nieskończoność :)
  6. No to oryginał z Ciebie :) Trzeba by nowego tematu (o diecie itp.), żeby się dowiedzieć ile wiesz :) Co do ogrzewania i zanieczyszczeń powietrza. Jakiś czas temu odwiedziłem znajomych, którzy zamieszkali w nowowybudowanym domku (piętrowym), z drewna. Na parterze jest kominek a z niego wyprowadzone przewody, którymi rozchodzi się ogrzane powietrze na cały dom (do pokoi na piętrze też). Nie ma grzejników… z komina zaś wylatuje dym o takim zapachu, że mieszczuch to nawet mógłby się z przyjemnością „sztachnąć” :) Rozwiązanie proste i chyba niedrogie… Co na to młodzi inwestorzy?
  7. Patrzysz szerzej – na politykę, biznes itd. Z tego rodzaju argumentami nie ma szans ten, kto próbowałby przekonywać, że staruszkowie mieszkający gdzieś pod lasem zatruwają świat, gdy przykładają pod blachę patyki i węgiel. Jednak to co opisujesz niżej (przemysł spożywczy = dieta), świadczy, że o zdrowiu wiesz więcej niż niejeden dietetyk sprzed dekady. A to z kolei oznacza, że ktoś informuje (publikuje, uczestniczy w audycjach), przekazuje informacje o zagrożeniach a także o zaleceniach i korzyściach zdrowego trybu życia (np. ruch na świeżym powietrzu). Problemem jest, że w skali społeczeństw wiedza taka rozchodzi się powoli a jeszcze słabiej przekonanie o potrzebie zmian w nawykach (np. w diecie, sposobie spędzania wolnego czasu itd.). Wygrywają ci, co są z przodu i dowiedzieli się wcześniej – coś jak na biznesie :) Tyle, że oni zyskują na tym, że nie muszą odwiedzać apteki.
  8. Nie byłoby tego tematu, gdyby nie to, że wzrasta świadomość wartości zdrowia, dbałości o nie, itd. Na odsiecz jakby wyszły piece (podajnikowe), lecz nie tyle ich cena może sprawiać problem (wyżej „mikkei” pisał), co obsługa - wystarczy poczytać zmagania „palaczy” ze sterownikami. Dlatego trzeba by odpowiedzieć sobie, czy węgiel jako paliwo jest w ogóle „obsługiwany” przez takie „wynalazki”? Czy próba okiełznania poprzez tzw. „palniki” nie jest atrapą, prowizorką? Może należałoby szukać zupełnie innego rozwiązania (innego pieca)? Wydawałoby się, że kotły DS miałyby szansę… Wartość zdrowia oceniamy właściwie dopiero gdy zachorujemy. Tak już z nami jest :) Dobrze więc się stało, że spieramy się o lepszą jakość życia, ten kierunek na pewno jest właściwy.
  9. Właśnie, bo zdaje się, że ekonomia to „stawianie wozu przed koniem”. No, ale racja... trzeba wrócić do tematu. „Andrzej” pewnie już przyszykował sprawozdanie z prelekcji (o niskiej emisji).
  10. Mógłbyś napisać więcej? Podać przykłady?
  11. Nie wiem czego oczekuje ode mnie „Def”. Opowiadając się za podejmowanymi wysiłkami (zdaniem pana „miękkimi”), podkreśliłem, że jeśli nie pomagamy komuś (gadać można długo i dużo), to przynajmniej nie próbujmy zniechęcać, marudzić… Proszę zaproponować coś lepszego i wtedy zobaczymy co na to forumowicze. To co napisał „SONY23” też jest ciekawe. Nie dopowiedział jednak co znaczy „my zaczynamy iść…”
  12. Wejdę na chwilę w słowo kolegom bo widzę, że „Def do mnie sztynkruje… Forumowemu seniorowi wypadałoby odpowiedzieć. Pan wierzy psychologicznym wywodom? Ufa pan ludziom, którzy stawiają diagnozę a nie wypisują recept? Jeden z kolegów żartował kiedyś, że jeśli nie dostanie się na prawo to zostanie psychoanalitykiem :) Nie będę nawet tego ciągnął dalej; proponuję szanownemu panu, w następny weekend znaleźć trochę czasu na kino skandynawskie: „Polowanie” - tak na początek. Dość pouczający obraz… Ja pisałem o tym samym co "Juzef", tyle, że mniej dowcipnie. Zaś co do rozwiązań systemowych, to nie znam się… Pomyślałem jednak podobnie - jak koledzy wyżej. Możesz se kupić aeroplan, automobil, starą lokomotywę itp. Dlaczegóż to nie mógłbyś kupić sobie pieca? Zaczynam powoli odnosić wrażenie, że „Miki” nas w końcu wszystkich „poprzerzuca” i powie: A nie mówiłem?!:) Kiedyś myśliciele posługiwali się pojęciem: „biurokratyczna skleroza”.
  13. Nie będę odpowiadał za „Juzefa”… Nie znam człowieka, nie wiem co za jeden... Odniosę się jednak do malkontenctwa i skazywania na porażkę czegoś co jawi się jako „miękkie”. „Def” już pewnie swoje w życiu zrobił dla społeczeństwa, lecz jego sposób podejścia do problemu jest typowy i może posłużyć za przykład. Dla niego i szeregu jemu podobnych dzieło bez patosu nie jest warte uwagi, jest nieciekawe. Działalność według niego musi mieć od razu rozmach i powinna być hałaśliwa, budzić respekt. Jego myślenie o historii również zdradza tę słabość. Nie potrafi spojrzeć na wydarzenia obiektywnie. Chce oglądać świat jakby siedział na stadionie i jego zadaniem było kibicowanie. Symbol jest więc dla niego ważniejszy od punktów zwrotnych w dziejach świata. Taka ocena sytuacji nigdy mu nie pozwoli trafić w cel, nawet gdyby pojawił się tuż przed jego nosem. Z pewnością jest człowiekiem poczciwym, szlachetnym, szczerym… i to wszystko. Nie jest strategiem. A teraz coś o mnie, żeby nie było, iż pastwię się tylko nad zasłużonym forumowiczem. Jestem już wygodnym do tego stopnia, że dziś siedzę sobie w ciepłym i wypisuję jakieś kocoboły na forum. Nie mam zamiaru zdjąć papci… więc wychodzi na to, że zasiadłem na tej samej ławeczce i na tym samym stadionie co „Def” :)
  14. Znajomy, interesujący się różnymi tematami technicznymi (jak to inżynier), zaciekawił mnie hajcowaniem od góry i tak wszedłem na stronę „czysteogrzewanie”. Stamtąd przeszedłem na forum „Ogrzewanie”. Nie zalogowałem się tutaj, by prowadzić korespondencję na tematy religijne. Unikam towarzystwa obnoszącego się religijnością. Unikam też politykowania przez duże „P”. Pewnym jest, że od momentu upadku „muru”, „wahadło” pędzi już w drugą stronę… Nie wiem tylko dlaczego „SONY23” tego jeszcze nie dostrzegł? Wolałbym wrócić do tematu, bo bardzo szybko i bardzo łatwo zapomnieliśmy o tym co pisał „Juzef”. Na mnie wrażenie robi to, że ma rację: wróciliśmy „do budy”.
  15. To co „Def” pisze na temat jest interesujące… Nie wiem czy ma rację, ale tekst trzeba ze dwa razy przeczytać, a to już coś. To co „Def pisze nie na temat jest pokręcone, bo takie być musi, gdy ktoś podejmuje się opowiadać o czymś czego nie zna i nie rozumie. Próbuje mieszać sprawy religijne z tematem tu poruszanym. Chłop, gdy pozbywa się starego traktora to się cieszy, bo będzie miał pieniądze na inne wydatki albo na następny traktor. Gdy jednak pozbywa się konia to często ukradkiem płacze z tego powodu… I nie dlatego, że jest pobożny lub ma misję ratowania świata. Resztę, lepiej żeby „SONY23” tłumaczył… Stajesz na przykład gdzieś przed gromadą i „błyskasz latarką po oczach”: Jakie drogie te uczelnie, szkoły, przedszkola… A można by tyle innych, fajnych rzeczy zrobić :) To zawsze odniesie łatwy do przewidzenia skutek. Większość z gromady „ciepała ziemniokami na szkołę” :) _ _ _ „Andrzeju”, wymiana myśli zawsze jest interesująca, ale zgodzisz się chyba, że o wiele bardziej zajmującym byłaby „trasa koncertowa” mówcy, który opowiedziałby o ekologii trochę inaczej niż dotychczas?
  16. Nooo… i znów koledzy wylądują w „śmieciarze” za takie gadanie. ”Juzef” dał chyba info, że próbował zmontować ekipę... Prawdopodobnie chciałby opowiedzieć coś na temat czystego powietrza - ekologii. Jest już pełny skład?
  17. Od razu widać różnicę pokoleń :) Znaczenie słowa „ekologia” i „trudność” można więc objaśniać różnie. Jeszcze nie tak dawno (młodzi nie pamiętają), trudną to była droga do pomieszczenia z kserokopiarką. Trudnym, jest stanąć przed publiką i odpowiadać na pytania a po chwili usłyszeć takie na które nie umie się odpowiedzieć. Starsi nie zostają "zdobywcami". Jeśli młodym jest trudno to kto wejdzie na "szczyt"? :)
  18. No właśnie, warto by to wyjaśnić. I bez znajomości ekonomii się nie obejdzie. Nie tylko w temacie ekologii jest zamieszanie. Już tu kiedyś mówiliśmy, że coraz częściej kamień nie jest kamieniem a drzewo nie jest drzewem. Jakiego tematu by nie tknąć jest szansa, że natrafimy na podróbkę :)
  19. Taka działalność (na rzecz czystego powietrza) mogłaby istnieć od dawna bo jest co robić; wystarczy przeglądnąć pytania i dyskusje prowadzone na forum. Ludzie młodzi, odporni na zniechęcenie i krytykę potrafiliby z powodzeniem wykazywać błędy; prowadzić spotkania na których w sposób interesujący omawiano by ekologię - inaczej niż dotychczas. Już samo to zmieniło by wiele...
  20. Na szczęście „PioBin” ani ja, nie zostaliśmy zobowiązani do rozwiązania tego problemu. „PioBin” to pewnie i coś by wymyślił… gorzej ze mną :) Ale żeby nie było, że odpowiadamy sobie pytaniem na pytanie to powtórzę już tu kiedyś zamieszczony wpis. W dużych miastach znaczenie ma zabudowa (usytuowanie budynków), chodzi o przewietrzanie terenu… Ktoś zwrócił uwagę (w pewnym artykule) na to. Przeglądam komentarze internautów pod tekstem, one zazwyczaj są ciekawsze od samych artykułów. Jest tam taki jeden, chyba najwyżej punktowany; autor zwraca uwagę na edukację, by uczyć i dawać ludziom informację jak palić w piecu. No i zwraca uwagę, że kasiorka jest inspiracją a nie idea czystego powietrza... Ma rację?
  21. Jaki więc wniosek? Jeśli na dodatek pożyczki na piecyki wzięte, to wiadomość taka może być zniechęcająca.
  22. Technologie się zmieniają. W budownictwie również nastąpił rozwój... Kiedyś wprowadzano się do nowego domu po roku czasu. Dziś jest jakby inaczej, betoniarka jeszcze się kręci a w oknach na parterze już wiszą firanki w oknach. Czy nowe materiały budowlane wykorzystywane w budownictwie pozwalają na tak szybkie wprowadzanie się? Korzystając z okazji forum - nie muszę pytać właściciela budynku (byłaby to dość niezręczna sytuacja), to podzielę się spostrzeżeniem: Nowy domek, w korzystnym terenie (suchy i na przewiewnym wzgórzu), a w środku wilgotny zaduch. Niby fajnie, ciepło, można zapomnieć o papuciach i chodzić nawet boso. Pomyślałem jednak o izolacji (ocieplanie ścian zewnętrznych). Oczywiście można by więcej wietrzyć, ale otwieraj zimą co chwila okna przy wszędobylskich dzieciach… Zastanawiam się też nad możliwością izolacji od wewnątrz. Czy to by coś zmieniło? Załóżmy, że budynek został już tak zaprojektowany i nie traci się na powierzchni pokoi. Nawet to rozważam, bo są ponoć rolki styropianu, które można przyklejać jak tapetę. I dałbym (od wewnątrz), na ścianę od strony najzimniejszej (skąd najczęściej daje wiatr). Nie trzeba by zmieniać parapetów w oknach i więźby. No cóż… Ciebie więc co najwyżej irytuje. Coś jak spektakl błazenady. Ja natomiast przyglądam się jej z uwagą i obawą zarazem. W każdej chwili bowiem może okazać się „tyranią większości”. Drzemią w niej demony despotyzmu. Obudzone zostać mogą na przykład kryzysem ekonomicznym, klęską żywiołową albo za sprawą charyzmatycznego przywódcy. Albo też wszystkim na raz :) Wtedy kończy się okres ochronny na „żubry” (zapożyczyłem z niegdysiejszej wypowiedzi „Miki” – spodobała mi się – była trafna). I już se nie pogadamy tak komfortowo jak teraz :) Tak więc pomimo mankamentów, nadal są powody do wdzięczności... jeśli nam ranka nie obrzydzi kredyt, choroba itp. to skupiajmy się na pozytywnych aspektach życia. Korzystajmy z drobnych radości i doceńmy tą możliwość.
  23. A chciałem kolegów zapytać o jakość powietrza w pomieszczeniach mieszkalnych, ciągnąć niejako wątek budynków ocieplonych styropianem, wełną… Ale poczekam. Na drugi raz może szybciej się „pozbieram”... Temat się ożywił, bo gdy jest „Miki” i „SONY23” to jest szansa na niezłą imprę :) Można by się uśmiać z tej „drogi”, gdyby to był tylko zmyślony, dowcipny opis… a tak, nie wypada. Kiedyś słyszałem motto: „mieszkańcy z dróg korzystają a zarządzający nimi naprawiają”. Ale to powiadali starzy społecznicy, dziś już na emeryturze. Co to znaczy „dorwą”? Chyba powinno być: wybrani…
  24. Do takiego wniosku można dojść bez wyliczeń. Trzeba jednak mieć odwagę, by o tym mówić głośno. Gdy wokół niemal wszyscy robią z domów termosy to wyjdź teraz i powiedz ludziom, że przesadzają. Gdyby można było o tym przeczytać w jakimś specjalistycznym magazynie albo zobaczyć w programie TV to może kilka osób by odpuściło… Jest jakiś dziwny pęd ku szypłaniu kilku groszy… Przejeżdżając przez różne miejscowości widzi się nieraz fajny domek, niezłe modele samochodów zaparkowane na placu, ładny i zadbany ogródek a na kominach plamy smoły. Z okien bije wieczorem ohydne światło, na widok którego już z daleka instynktownie mrużysz oczy. Nie wiem ile jest w tym ekologii a ile efektu reklamy. Architekt raczej woli rozmyślać nad czymś co ma rozmach… Gdyby poprosić o dom ze szkła to wyczaruje takie cudo, ku satysfakcji nieprzeciętnego inwestora a obrzydzeniu przeciętnych przechodniów. A niech się gapią i kręcą głowami:)
  25. Zacząłem przyglądać się „balkonom francuskim”. Są montowane nawet w starszych budynkach. Pomysł dobry. „Balkon” praktycznie bezobsługowy, wietrzenie pokoju błyskawiczne… Trzeba jednak mieć pojęcie o temacie i zwiedzić parę budów lub zrobić kilka remontów. Duże znaczenie ma sposób pomalowania elewacji. Loggia zaś, to chyba najlepsza wersja balkonu. Zaaranżować ją jednak nie jest chyba łatwo (szczególnie w starszym budownictwie). „Miki” jak zwykle potrafi zadziwić. Można na niego liczyć, zaskoczy w najmniej oczekiwanym momencie :) Ideologia w projekcie „wagonu”? Przecież aktualne cuda wychodzą prawdopodobnie spod ręki pokolenia rockendrolowców, wychowanych na komiksach… Nawet nie próbuję recenzować produktów, ciekawią mnie tak jak nowe auta, ale nie rozumiem niektórych rozwiązań – prawdopodobnie wyprzedziły już mój czas...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.