I właśnie ten obraz mnie chyba najbardziej poruszył, choć można wspomnieć i kilka innych wątków. Bezradność jednostki wobec rozwiązań, które nawiązują wprost do mrocznych wieków. Jak się okazuje, niewiele się zmieniło, ale czy powinno nas to dziwić?
Może tylko zapomnieliśmy o czymś… lata względnej stabilizacji pozwoliły nam cieszyć się perspektywami jakie daje postęp technologiczny, roztaczać śmiało życiowe plany i je realizować; nie uznawać kruchości tej rzeczywistości. ”Słuchając okrzyków radości dochodzących z miasta, Rieux pamiętał, że ta radość jest zawsze zagrożona. Wiedział bowiem to czego nie wiedział ten radosny tłum i co można przeczytać w książkach…” (Dżuma, autor: Albert Camus).
Nie rozeznaję się w średniej wieku uczestników Forum, ale zakładam, że poza kilkoma „weteranami” są tutaj ludzie młodzi. Gdyby więc na tej drodze (jak w temacie), były perspektywy umknięcia, bez wątpienia sam bym do tego namawiał. Z doświadczenia wiem o czym jest ten temat, więc: niekiedy może się przydać się taka wiedza, lecz należałoby zaznaczyć, iż na „krótkim dystansie” i w określonych warunkach.
Poza tym, byłbym skłonny postawić tezę, iż: w szkoleniach takich uczestniczą przeważnie osoby z miasta. Chłopcy ze wsi, są z natury lepiej przygotowani (zwłaszcza psychicznie), do życia bez luksusów. Może nie znają fantazyjnych węzłów, nie wyznaczą azymutu, ale nie mają też „zakodowane” w głowie, że po wyprawie wrócą do wygodnych mieszkań. To daje przewagę, w obecnej sytuacji.
Odpowiem więc niejako koledze, który zadał pytanie, w innym temacie („szari” zapytał o prace na działce). Niech zrealizuje swoje prace polowe – jeśli to możliwe - bez wahania. A co do robienia większych zapasów, słusznie odpowiedział kol. „Agni”. Dodać można by tylko tyle: gdyby pojawiły się poważne braki w mieście, to chcąc niecąc, „spiżarką” się podzielisz…