Skocz do zawartości

arthi

Stały forumowicz
  • Postów

    1 044
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez arthi

  1. W tym gdzie jest nawiększa czyli te 70% i było nawet 80%, to różnie, zasadniczo staram sie trzymać 20-21, ale ten pokój jest wyjątkowy, bo nad nim jest nieogrzewane pomieszczenie, taki strych, ale ocieplony trochę wełną na podłodze. Temperatura często, zwłaszcza w ciągu dnia lub w nocy spada do bywa i 18 jak grzeje gazem. Gdy leci kocioł węglowy, tak było w poprzednim całym sezonie, to jest non stop 21-22. W pokoju na ścianach karton gips, marwię się, że dzisiaj nawet podczas dłuższego wietrzenia tego pokoju udało mi się zejść niewiele poniżej 60%. W pozostałych pokojach zawsze 21-22, łazienki jak leci węglowy to nawet 24-25. Niestety tam też największa wilgotnośc normalnie skacze powyżej 60% i odkąd jest wentylator z higrometrem włącza się kilka razy w ciągu dnia, a żeby się wyłaczył to musi zostać otwarte okno. Oczywiście otwory w drziach, ale obok kuchnia z jadalnia, w której z wilgotnością niewiele lepiej. Podczas kąpieli wilgotność w łazience skacze znacznie powyżej 70%, nawet 80%. Ogólnie z tego co piszecie to jest daramat. Higrometr analogowy raczej dobry, gdy zrobiłem dłuższe wietrzenie w łazience to wilgotność spadła do 50%. Łazienka, pokój którym pisałem wyżej, sypialnia z wszystkich nich wchodzi się do kuchni - pokoju dziennego. W tych pokojach jest największ wilgotność. vernal, czemu nie higrosterowalny tylko ciśnieniowy?v Ogólnie poczytałem, że nawietrzniki instalowane w oknach zarówno higro jak i ciśnieniowe to niezbyt dobry pomysł. Przy higro chodziło o to, ze wilgoć skarpa się na najzimniejszych elementach, więc instalowanie nawietrznika na oknie, powoduje, że te się otwierają, a przy ciśnieniowych, była jakiś inny zarzut, jak znajdę to wrzucę, ale też logiczny. Druga sprawa, mam okna trzyszybowe, czyli dośc dobrze wyciszone, nie chciałbym tracić tego komfortu, ale dzięki za wskazówki, przemyślę temat. Naiwietrzniki ścienne, o których czyałem, mają te zaletę, że podobno coś tam wyciszają, ale jest z nimi znacznie więcej zachodu przy montażu.
  2. Panowie, dziękuję za opinie, aż wstyd, że mimo świadomości, tak zbagatelizowałem problem, sądząc po dotychczasowych opiniach, chyba tylko ja, całe szczęście jeszcze bez konsekwencji. Podzielam jednak opinie kaszpira, wietrzenie jest upierdliwe i w środku zimy może być mało przyjemne. Z pewnością lepszym rozwiązaniem, będzię uniezależnić proces wietrzenia od widzi mi się domowiników. kaszpir masz wentylację mechaniczną?
  3. Okna zwyczajnie do tej pory uchylałem, nic poza tym.
  4. Otwieram okna jeśli o to pytasz, nieregularnie, w różnym czasie i na różny czas, ale nie mam w swoim planie dnia takiej czynności jak wietrzenie pokoi, co chyba było błędem. Ogólnie, muszę się przeprosić z mikrowentylacją, jak to często nazywają w oknach, czyli przekecenie klamki o 1/4. Myślałem również o nawietrznikach higrosterowalnych, w pokojach w któych nie ma wentylacji, podobno tak powinno się montować, by ruch powietrza był od pokoi w kierunku kurchni/łazienek gdzie jest wentylacja wyciągowa, ale mam pewne wątpliwości co do wiercenia takich otworów w oknach. Nic będę musiał działać, bo 70%, które się utrzymuje, czy ponad 60% kuchni to jak doczytałem, ostatni dzwonek.
  5. Dzięki automatyk za opinie, czeka mnie dużo wietrzenia zimą w takim razie.
  6. Swoją drogą Last Rico to jest doskonały przykład tego, ile jeden człowiek potrafił zrobić, by oddychało się na lżej. Miliony urzędników, polityków dotacjami nie zrobiło tyle co on w pojedynkę. lysy1l, może jakaś wskazówka, w której setce tego szukać? http://forum.murator...ęgla-kamiennego Tutaj coś do poczytania na temat optymalnej wilgotności http://www.aero7.pl/...mieszkaniu.html
  7. Tylko nie mów, że w wątku o czystym spalaniu, ten ma już chyba klikaset stron. Jak ja to znajdę? W każdym razie dzięki za informację. Co do intensywnego wietrzenia bez kontroli, wolałbym tego uniknać, jak również tego by ta czynność pochłaniała zbyt wiele mojej, czy kogokolwiek z domowników uwagi. Kiedyś stałe wietrzenie poprzez uchylanie okien zimą, latem bez względu na to czy uzasdzione czy też nie, było często kością niezgody, a tak będzie czarno na białym. Właśnie dlatego pomyślałem o wskaźnikach, każdy domownik przebywajac, wchodząc do pomieszczenia miałby informacje jaka jest wilgotność, temperatura i czy ewentualnie nie przemyśleć wietrzenia. Już nawet znalazłem w Chinach, wszystko mające czyli buźka, temperatura i wilgotność, za dobre pieniądze, żeby nie powiedzieć za darmo. :D
  8. Dziękuję za opinie. Uważam jednak, że nie można tak znowu dewaluować dokładności pomiarów elektronicznych higrometrów, większość pewnie opiera się na tych samych układach, a różnice to głównie wyświetlacz, obudowa, producent, jakość wykonania. Zresztą nawet jeśli są jakieś wahnięcia, to pewnie rzędu kilku procent. Biorąc pod uwagę, że wcześniej w ogóle nie mierzyłem, to niewielki błąd jest do zaakceptowania. Myślałem o niewielkich higrometrach cyfrowych lub analogowych wieszanych w pobliżu włącznika światła. Niestety jak na złość spora część higrometrów nie dość, że nie wygląda, to ma zegarki bez dcf (weź tu lataj i przestawiaj naście zegarków) i inne zbędne funkcje, a mi wystarczy ewentualnie termometr i higrometr. Fajny gadżet to twarz, która uśmiechem lub jego brakiem sygnalizuje czy w pomieszczeniu są optymalne warunki. Wszystkie te warunki spełnia beurer hm 16, ale cena jakbym miał wszystkie pokoje obstawić, odpada... Znalazłem jeszcze analgowe srebrne lub złote, na allegro po naście złotych za sztukę, ale jak na moje oczy to mało czytelne mogą być. Generalnie już dzisiaj przekonałem się jakie efekty można uzyskać podczas 15 miinutowego intesywnego wietrzenia, wilgotność z 70% spadła na 50%. Wcześniej nie przykładałem do tego wagi, ale chyba czas zacząć. Podobnie wentylator z higrometrem ustawiony na 60%, mielił (powierzchnia do wydajności wentylatora prawidłowa) przy lekko rozszczelnionym oknie przez godzinę, dopiero uchylenie okna szybko zakończyło jego pracę.
  9. Ostatnio pochyliłem się trochę nad kominami wentylacyjnymi w domu, zakupiłem również do łazienki wentylator z higrometrem i przy okazji naszło mnie, żeby zmierzyć wilgotność powietrza w kilku pokojach. Trochę się zaniepokoiłem wynikami: kuchnia, która jest połączona z jadalnią 65%, rano sypialnia 70%, inny pokój, gdzie czasami, zwłaszcza zimną, wisi jakieś pranie podczas takiego suszenia 80%, normalnie 70%, czyli w zasadzie bardzo źle, żeby nie napisać sauna. Do reszty wolę nie zaglądać, tylko myślę o jakiś małych, sprytnych higrometrach, według wskazań których, mieszkańcy domu będą po prostu wietrzyć (strać się to robić jak się przypomni) w pokojach. Budynek niestety jest stary, ale zmodernizowany, jednak wentylację potraktowano po macoszemu i jest tylko tam gdzie trzeba, tj. łazienki, kotłownia i pralnia w piwnicy oraz w kuchni. Pomijając kwestie ewentualnych problemów ze zbyt dużą wiglotnością, postatnowiłem się trochę doszkolić w temacie i zgodnie z tym co przeczytałem wilgotność nie ma wpływu na koszty ogrzewania, a jedynie na odczuwanie temperatury, im wyższa tym szybciej odczuwamy chłód przy niższych temperaturach. Odsyłam do pkt.1 http://www.cieplodla...experts/view/2/ Oczywiście przeszukałem również forum pod tym kątem i taki automatyk chwali się wilgotność poniżej 40%, czyli według wszelkich przyjętych standardów pustynia, a jak to wygląda u was, jak sobie radzicie z wilgocią, czy sprawdzacie, musicie zwiększać czy zmniejszać jak to robicie, wentylacja grawitacyjna wystarcza? Pamiętam kiedyś zwiększało się wilgotność, wieszając zimą na grzejnikach pojemniki z wodą, wygląda na to, że teraz powinienm w każdym pokoju zainstalować pochłaniacz wilgoci...
  10. W Katowicach i o ile mi wiadomo w kilku innych powiatach regionu, właściwie te same warunki przez lata, wystarczyło, że kocioł zasypowy posiadał ceryfikat ekologiczny, podobno w niektórych musiał posiadać kategorię A czystości. Gdy załapałeś się na pierwsze wymiany z początku programu, potem ten program był zawieszony na jakiś czas, to kilka lat później można było skorzystac pnownie ze w wersji na tzw. wypasie. Urzędniczy burdel, kto wiedział to wymieniał, zwłaszcza, że na początku te dopłaty były symboliczne, kilkaset złotych i obejmowały tylko zwrot częsci wydatków poniesionych na zakup kotła, potem do 50% wszystkich poniesionych wydatków, ale nie więcej niż 6000 tys. Zwrot taki obejmował: robocinę, pompy, sterowniki, podgrzewacze, wszystko, przy takie dopłacie tylko głupi wymieniał za swoje ;) Mam gdzieś na komputerze regulamin, więc mogę wrzucić jeśli cię to interesuje. Obecnie jest podobny cyrk z kolektorami, jak się trochę pomyśli, to można mieć za darmo. Nie pochwalam tego, ale system jest dziurawy jak ser szwajcarki, dlatego te wszystkie państwowe dopłaty, dotacje, to jeden wielki syf. Gdyby nie armia urzędników, dotacji, programów pomocowych, podatki mogłby być niższe, a ludzie sami wymieniali by kotły, ocieplali domy i palili tylko gazem. To co jest obecnie, to cyrk na kółkach i nie ma nic wspólnego z gospodarką wolnorynkową czy demorkacją, a wcześniej czy później przyjdzie nam za to słono zapłacić. Dlatego proponuję wszystkim modlić się o łupki, bo podatków i parapodatków nie da się podnosić w niekończoność. Polska jest krajem rozwiającym się, a przyjeliśmy schemat zarządzania stosowany w krajach rozwiniętych.
  11. Tak, program niskiej emisji dopuszczał również wymianę na kotły zasypowe, już nic lepszego wymyślić urzędasy nie mogły. Przy dobrych wiatrach, można było zmodernizować kotłownie za friko, z niecierpliwością czekam na kolejne durne pomysły. Dopłaty do rolnictwa, dopłaty pro ekologicznych źródeł ciepła, gospodarka sterowa, po prostu komuna pełną gębą!
  12. Znowu dopłaty? Polska to jednak bogaty kraj :) Mam wrażenie, że obecnie tylko słabo doinformowany robi cokolwiek bez wsparcia finansowego. Ostatnio wpadła mi w ręce ulotka, gdzie po uwzględnieniu wszystkich dopłat z UM i BOŚ, koszt instalacji solarnej zamykał się w kwocie 800zł. Wiadomo reklama, ale kolega już wcześniej mówił, że uwzględniając powyższe, można zmieścić się w 1000-1500zł.
  13. U mnie taka pompa działa, jak zwykle nasi bożej łaski instalatorzy popisali się wiedzą. Moim zdaniem, nie ma żadnych przeciwwskazań, sam mam taką, poza jednym.... Pompy cyrkulacyjne grundfos wyłączają się w momencie przekroczenia 95 stopni, co może rodzić pewien problem. Otóż w momencie przekroczenia temperatury alarmowej na kotle np. 90 stopni, w wielu sterownikach jest funkcja, której zadaniem jest włączyć ładowanie podgrzewacza wody. Niestety wszystko jest dobrze, do czasu gdy temperatura jest poniżej 95 stopni. Po przekroczeniu 95 najpierw włącza się głośny alarm w pompie, potem wyłącza się sama pompa, więc ostatnia deska ratunku jaką było ładowanie bojlera, właśnie przestaje funkcjonować.Poza tym same zalety, jak niski pobór prądu. Takich pomp używają overclockerzy, do chłodzenia swoich podkręconych komputerów, więc zasadniczo ograniczeniem jak wykorzystasz pompę, jest twoja wyobraźnia. Co do problemu, który pewnie jest już dawno rozwiązany, pompa pewnie była zapowietrzona. Wystarczy odkręcić lekko pierścień.
  14. Ciekawe we Francji wersja 20kW potrafi kosztować nawet ponad 5000 euro, a u nas 16.000zł. Za takie pieniądze, oczekiwałbym nie tyle bezobsługowego działania czy wysokiej sprawności (buderus ma kocioł o sprawności dochodzącej do 110,5%) przy tej cenie to nic nadzwyczajnego, ale interesujących funkcji, monitorowania, zarządzania z poziomu tabletu, przez internet, możliwości sprawdzenia aktualnego zużycia gazu online itp., co mnie interesuje środowisko? Koszty nawet corocznego serwisu przeciętnego kotła kondensacyjnego, może za 20 lat zbliżą się do tych 16.000 zł.
  15. W jednym z podlinkowanych artykułów jest tez mowa o drewnie, więc czemu nie mieliby tego tez zakazać i przy okazji biomasy, w końcu kotły tego typu umożliwiają spalanie również śmieci, czyż nie o to chodzi? Ku chwale.... Zostanie gaz, pelet, prąd... wygodne, czyste, ale wszystkie stosunkowo drogie, jeśli budynek jest stary i nieocieplony.
  16. Widzę, niektórym to się zatęskniło za komuną, to wolno, tego nie wolno, to jest dobre, to jest złe. Super! Nie lubię oddychać ciężkimi pierwiastkami, ale daleki jestem od przyklaskiwania takim projektom. W większości przypadków za to jak palone jest w kotłach i jakim powietrzem oddychamy odpowiedzialni są niedouczeni instalatorzy, jak i producenci kotłów. To na tych ludziach w pierwszej kolejności "spoczywał obowiązek" dostarczenia produktu dobrej jakości i edukacja inwestora, ale nie musieli, bo urzędnicy i unia stworzyła rynek bezwartościowych certyfikatów ekologicznych i dotacji, z których największy zysk miały jedynie same jednostki certyfikujące i producenci kotłów. Efektem jest absurdalnie drogi ekogroszek, kotły zasypowe, które poza sterownikami niewiele różnią się od tych projektowanych kilkadziesiąt lat wstecz i teraz projekty zmierzające do całkowitego zakazania palenia węglem i o zgrozo drewnem! Czy w Czechach były dotacje, czy na Litwie były dotacje i pseudo certyfikaty ekologiczne? Ich kotły sa nieporównywalnie lepsze i zapewne nie mają takich problemów, czy zakazać palenia węglem tudzież drewnem, przy odpowiednim kotle, każde paliwo można spalać dostatecznie czysto. Wolny rynek już dawno rozwiązałby problem powietrza. Mam wrażenie, że urzędnicy w Polsce mają wodę zamiast mózgu, projekt zmiany sposobu ogrzewania centrum miasta takiego jak Kraków powinien być planowany wiele lat wcześniej i rozłożony w czasie, a nie dopiero jak ludzie zaczęli sygnalizować, że ciężko im się oddycha. Nie od dzisiaj Kraków jest w niecce. Inna sprawa dotacje, jak łatwo urzędnikom rozdaje się nieswoje pieniądze, tam damy, tu damy, podatki rosną, a ludzi w Polsce coraz mniej. Urzędnicy wymyślili sobie kotły ekologiczne i teraz mamy cudowne kotły, które spalają co roku tę sama ilość węgla i śmieci jak stare, a gdyby dotacje były przeznaczone na termomodernizację? Jeśli nie dotację to zachęty, edukację, typu niższe podatki od gruntów, itp.. Już dzisiaj lepiej oddychałoby się w Krakowie, a producenci kotłów sami musieliby przekonać nas do swoich produktów, nie bezużytecznymi certyfikatami, tylko jakością! Instalatorzy, instalatorzy musieliby nas przekonać, że rzeczywiście nowa instalacja może być lepsza, od starej, a tak mamy wszędobylskie gówno. Gównianych instalatorów, powietrze, kotły i otępiałych obywateli, którym wydaje się, że nowy kocioł to niższe rachunki. Kolejne durne nakazy tego na pewno nie zmienią.
  17. No tak, czyli w zasadzie nie ma o czym pisać, a biorąc pod uwagę, że dzisiaj ekostudio jest, a jutro nie ma, to może być problem w przypadku usterki. Zabawa dla odważnych :)
  18. Dobrze, ale jak liczona jest sprawność? Sprawnością jaką podałeś może pochwalić się pierwszy lepszy kocioł kondensacyjny za 1/4 ceny pulsacyjnego. Zgodnie tym co piszą tutaj http://pulsatoire.ro....php?ln=3&pg=12 sprawność jest nie powyżej 109% tylko do 109%. Na czym polega przewaga, jak przekonujesz klientów, żeby wydać 15000 zamiast np. 4 tys.? Vitodens też kiedyś miały kominy z tworzywa i żeliwne wymienniki :)
  19. Niekoniecznie, wcześniej pisał, że potrafi mieć 17 stopni w domu, tyle to mam w kotłowni, wiatrołapie i suszarni w piwnicy. Na 200m2 nieocieplonego domu, trzeba liczyć przynajmniej 3 razy tyle ile napiał Marcin, żeby utrzymać w domu non stop 21-22 sotpnie, fizyki nie oszukasz. Zresztą to jakie jest faktyczne zapotrzebowanie obrazuje, jak szybko potrafi spalić 60kg węgla. Sąsiad, który ma taką nieocieoploną kostkę około 200m2, nowe plastikowe okna spalał nawet do 10 ton węgla w ciągu roku, ale grzał rówież latem wodę. Ostatnio opowiadał mi gdy podczas zimowego wyjazdu wrócił do domu miał 5 stopni, trzy dni siedział w kotowni, żeby nagrzać mury.
  20. Przemek mogę potwierdzić to co napisałeś, stosunkowo mała ilość węgla potrafi się palić bardzo długo, mogłoby się wydawać, że to już końcówka, bo węgiel jest na dnie komory, a trzyma kilka godzin. Inne co zaobserowałem znacznie częsciej zawiesza się węgiel gdy narzucę pod same drzwiczki, zaleta tego w postaci zaoszczędzonego paliwa, pali się dłużej, niewiele tracąc na komforcie cieplnym. Bawiąć się RCK ustaliłem również, że nie mogę schodzić poniżej 30Pa, bo wówczas węgiel zawiesza się właściwie cały czas, a w komorze zasypowej więcej smoły.
  21. viad24, chwila, chwila.... nie narzekam, po prostu stwierdzam oczywisty fakt, komora w tym piecu jest za mała, a ruchomy ruszt to bezuzyteczna zabawka. Dobrze jeśli ktoś będzie to miał na uwadze przy zakupie i tyke, chciałem po porstu pomóc i przestrzedz. Dom stary, rozbudowany w latach 90 ocieplony 10 styro, wszędzie termostaty, dach tylko miejscami nad pokojami i jak się potem okazało niezgodnie ze sztuką w sumie śrendio, ale nie wyobrażam sobie kogoś z podobnym domem bez ocieplniea, by zdecydował się na pogodnej mocy kocioł, ja mam przewymiarowany kocioł i całe szczęście. W sumie 200m2 powierzchni miekszalnej + do tego jakies 40m2 pokój, a w zasadzie pomieszczenie, które jest na pozimie pozostałych, nieogrzewane, ale odizolowane, tj. szczelne drzwi i wata na podłodze + piwnicy jakieś 60 m2 w tym 10m2 to kotłownia i 15m2 suszarnia. W całym domy w zasadzie 21-22. Wesołych Świąt!
  22. U mnie od początku sezonu poszło 4,5 tony wypalone do zera, 20 marca przyjechały 3 kolejne teroetycznie na kolejny sezon, ale biorę z tego, bo gazownik dał ciała. Nie wiem ile mogło zejśc w ciągu 10 dni, może 250-300kg, bo z uwagi na temperatury zasyp jest co 12 godzin. Do tego drewno z rozbiórki jak co roku, trudno to przekalkulować na węgiel, ale myślę, że z 400-500kg to by było. Palę non stop, nie wygaszam kotła. Ogólnie trudno mi to porównać do porzednich wyników, bo kiedyś paliłęm cyklicznie, ale schodziło najmniej 5,5 tony + drewno w podobnej ilości, wiec chyba jest mniejsze spalanie. Po tym sezonie potwiedziły się w zasadzie wszystkie teroetyczne założenia i byłbym skłonny na zakup kotła o jeszcze miejszej mocy najwyżej 14kw, ale z przynajmniej raz większym zasypem. Ten szalg trafi to zgłoszę się do Przemka.
  23. W kwestii wielkości komory, to już pytanie do praktyków, ale jak Przemek napisał, że można to zapewne tak jest. Z moich obserwacji hefa: przy tej wielkości komory załadowczej ruchomy ruszt jest psu na budę, dosłownie, bo bez problemu wypala się cały zasyp bez żadnej ingerencji. Można by coś jeszcze dołożyć, tak sobie myślę, raz tyle i wówczas może ruchomy ruszt zdał by egzamin i było by idealnie, ale widocznie za dobry kocioł trzeba zapłacić raz tyle, a to już z kolei niebezpiecnzie zbliża się do wartości kotłów z podajnikiem. Tyle moich uwag, niech się ta zima już kończy marcin1980 nie wiem jak tam u ciebie, ze stałopalnością, może warto pomyśleć o jakieś nadstawce jak guitar do dakona? Chodziły mi już po głowie takie pomysły, od "biedy" w hefie można coś takiego kombinować. Mnie by w sumie ratowało chociaż te dodatkowe miejsce na 6-8kg.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.