To niezaprzeczalnie moja, oryginalna, własna osoba, zdjęcie z niedzieli po tygodniu od wypadku - rower, leśna droga i naraz gałąź postawiona na sztorc przez jednego z kolegów, weszła w koło- rower wytrzymał, ja gorzej - całe szczęście że były ze mną osoby mocno kompetentne i po ok 2h już szyli - ponad 50 szwów i klamer.
Do tego 1 jednostka krwi i niby nawet 2msc kuracji - straciłem 2x3cm dolnej wargi do dziąsła - 1 strona i tylko tyle.
Te szwy na Jokera są dane po to aby można było naciągnąć brakującą twarz do zszycia - to wbrew pozorom typowy lifting twarzy, kobietom robią to ładniej.
Najgorsze było to, że miał być to mój fajny tydzień - bez roboty, covidów itd....
A wyszło: 7dni na plecach, 3 dni na czczo, 4 dni karmienia sondą przez nos - okropne, i długie - dawka 0,5 podawana jest ok 5,5h i to 3x dziennie - czyli jedzenie przez prawie 17h i kroplówki.
Wczoraj rano ekipa, z resztą wspaniała - wypisała mnie do domu - pan do domu, a my na strajk!
Za 10 dni wyjęcie szwów.
Tu jedzenie : 3x po takiej zgrzewce + pompa.
PS
Kask był, ale to mało!