Skocz do zawartości

szpenio

Stały forumowicz
  • Postów

    470
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Treść opublikowana przez szpenio

  1. @PioBin Przy dzisiejszych cenach zakupu energii wprowadzonej do sieci 25 groszy za kWh wszelkie trackery są nieopłacalne, chyba że ktoś ma wysoką auto konsumpcję i brakuje mocy z PV przed i po południu albo ma małą działkę, czy jakieś inne uwarunkowania, inaczej to się nie spina finansowo, lepiej paneli dołożyć. Jeśli chodzi o spawanie profili ocynkowanych, to najpierw trzeba zedrzeć ocynk taśmówką w miejscu spawania, a potem nałożyć po pospawaniu ocynk w płynie i nawet wtedy spawanie nie jest komfortowe. Natomiast z cienkościennych profili nie da się zrobić w prosty sposób skręcanej konstrukcji, za mała sztywność, a w spawanej ramie styki są spawane szczelnie naokoło, więc sztywność konstrukcji jest największa. Konstrukcja skręcana musiałaby być cięższa dwa razy, co przy dzisiejszych cenach stali robi różnicę. @sambor Gabaryty tak z głowy - długość 13,5m szerokość po skosie razem z panelami 3,6m , wysokość 1,4m na dole i jakieś 3,6m na górze. Wysokość uwarunkowana przez częstą uparwę kukurydzy za płotem no i troska o jak największe nasłonecznienie ekranu pod spodem. Folia aluminiowa para izolacyjna grubość 1mm i jest to w zasadzie prowizorka, miał być biały grys, ale nie mam na razie dostępu w przyzwoitej cenie, a folia mi została od izolacji dachu, więc jakby za darmo. Zobaczymy ile wytrzyma. Zakotwiczenie oficjalne to zakopanie konstrukcji w ziemi, żeby nie dawać pretekstu do żądania pozwolenia na budowę, ale przezornie przyspawałem do każdej nogi na samym dole poprzeczki i dałem gruchę z betonu, na górze ubita skoczkiem ziemia. @nightwatch Ja staram się mieć na wszystko papier, tutaj też mimo że mam uprawnienia elektryka, to jednak wolałem dmuchać na zimne, szczególnie w zakresie gwarancji na falownik i panele dlatego zwróciłem się do firmy, która działa w branży PV od lat i ma wszelkie uprawnienia z rzeczoznawcą p.poż włącznie, bo takiej mocy instalację nawet na gruncie trzeba obowiązkowo zgłosić do Państwowej Straży Pożarnej. Myślałem ,że firma będzie krzywić się na taką współpracę, jednak nie było problemu. Powiedziano mi - krótka piłka, my tylko sprawdzamy, ewentualnie coś doradzamy, odbieramy i wystawiamy fakturę, wszystko inne po pana stronie. 1500zł z VAT. Pasuje? 🙂 @Tuptus Firma powiedziała, że takie coś, to sobie może robić hobbysta, dla nich taka robota jest po prostu nieopłacalna, za bardzo pracochłonna, nikt na rynku nie zapłaciłby więcej.
  2. Wyspawałem sobie taką eksperymentalną konstrukcję pod panele PV . Chciałbym tu zdać relację, jak to się sprawdzi w dłuższym okresie użytkowania, może to się komuś do czegoś przyda 🙂 . Panele bifacjalne 18 sztuk (szkło z obu stron) Jinko 550W Srebrna Rama Bifacial Glass-glass JKM550M-72HL4 oraz Falownik FoxESS T10 G3. Całkowita moc instalacji to 9,9 kWp. Konstrukcja z ocynkowanych profili stalowych 60x40x1,5. Konstrukcja bez poprzeczek pod panelami, aby nie zakłócać/zacieniać modułu pv od spodu przy odbieraniu światła odbitego od ekranu z folii alumniowej. Półmetrowe przerwy między rzędami paneli, aby zwiększyć dopływ promieni słonecznych pod spód na ekran, a także, aby umożliwić łatwy zrzut śniegu zimą, no i napór wiatru na konstrukcję jest mniejszy. Jak na razie instalacja spisuje się bardzo dobrze, chociaż ciężko ocenić, bo wydajność wszystkich instalacji w tym rekordowym roku jest duża. Do screeanów z wydajnością dodam taką uwagę, że ten ekran z folii aluminiowej pojawił się dopiero pod koniec października. Instalacja uruchomiona 28lipca 2024r. Niech nikogo nie zmyli całkowity dochód w złotówkach pokazywany na zrzucie wydajności 🙂 , po prostu nie mając rozeznania podczas uruchamiania aplikacji wpisałem realną cenę 1,20 zł za kWh, czyli tę, którą płacę PGE, natomiast oni mi płacą ok. 0,25 zł za kWh, czyli pięć razy mniej! Ale nadrabiam to auto konsumpcją i zwiększoną produkcją. Jeśli nie liczyć własnej roboty, to koszt tego eksperymentu wyniósł około 17tys. zł, ale mam nadzieję, że mi zwrócą 6tys. z programu Mój Prąd 6.0, no i od podatku odpiszę około 1,7 tysiaka.
  3. Od sierpnia wisi pod daszkiem, zobaczymy po zimie, czy przetrwa 🙂
  4. Jak najbardziej się zgadzam, dlatego napisałem: "Nie jest to może super ekologiczne rozwiązanie - a nawet karygodne 😝" W zasadzie nie powinienem takich postów pisać tam gdzie ktoś poszukuje konkretnych rozwiązań, to było z cyklu Kolejny eksperyment kolegi Szpenia 😃 Wszystkie uwagi, Twoje i innych użytkowników forum, odnośnie przeróbek MPM-a mam w "małym palcu " i po prostu czekają na realizację razem z remontem kotłowni i wstawieniem bufora. Jak to mówią - prowizorka jest najtrwalsza - i u mnie z różnych powodów trwa to już drugi rok. @dash4 zanim wycieki ustały, to miałem taki patent, aby nie wylewało się to cuchnidło z pieca na posadzkę. Jest to korytko przyklejone na silikon, do którego wsypywałem trociny, by przy rozpalaniu wyssać to odkurzaczem do popiołu i nasypać świeżych.
  5. @dash4Jeśli nie powiększysz przegrody, to przy podkładaniu będzie zawsze lekko dymić. U mnie po pewnym czasie problem rozwiązał się sam - przegroda sama się powiększyła 😄, bramka się pochyliła i pasek szamotu nad nią wypadł w kawałkach, wywierciłem więc kilka otworów w bramce od góry i mam palnik dwuprzepływowy. Nie jest to może super ekologiczne rozwiązanie - a nawet karygodne 😝, ale komfort palenia i podkładania stawiam na pierwszym miejscu, nawet kosztem trochę większego zużycia opału, chociaż na oko różnicy nie widzę. Twój problem z zimnym powrotem interesuje mnie, bo pomimo buńczucznych zapowiedzi na forum, ze względów zdrowotnych nie udało mi się wyspawać dużego bufora w kotłowni i trzeci sezon jest prowizorka. Według mnie bez klasycznej ochrony powrotu, a raczej grzania powrotu, pełnego komfortu w obsłudze kotła nie będzie i musisz niestety radzić sobie półśrodkami, nie czyścić dokładnie kotła i zawsze trochę pyłu w wyczystce na dole zostawiać, to wtedy dziegieć wsiąknie i potem odparuje. Nie możesz też dosypywać niedosuszonej zrębki, kawałków tui, drewno musi być drobniej porąbane (7x7cm max) i starannie ułożone dopiero na górę wsadu albo za drugim wsadem grubsze kłody. No i niestety musisz dawać w palnik, nawet kosztem strat ciepła, najlepiej kocioł pracuje, gdy ma 70-80 stopni. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest układ otwarty z naczyniem wzbiorczym podłączonym do powrotu, tak mam od 30 lat i zupełnie nie obawiam się zaniku prądu, czy zagotowania wody, grube rury 6/4 cala na grawitacji i możesz beztrosko hajcować. No ale nie każdy chce albo ma możliwość ciągnięcia rurek do naczynia wzbiorczego na strychu. Wydaje mi się, że masz dwa warianty albo idziesz w pełną automatykę, palisz "ładnym" wysezonowanym drewnem, drobniej porąbanym i starannie układanym w komorze załadowczej, albo idziesz na odstępstwa i palisz czymkolwiek bez automatyki, powiększając komorę i stosując inne patenty tu na forum opisywane, możesz też nie rozładowywać całkiem bufora i wtedy będziesz miał cieplejszą wodę na powrocie przy rozpalaniu. Reasumując 🙂 dwa lata temu miałem te same problemy z cuchnącym dziegciem wylewającym się z wyczystki i zadymianiem kotłowni, co pomogło ? Suche drewno, drobniej porąbane i starannie, ściśle układane, powiększony otwór przegrody i dawanie w palnik bez tego ekologicznego bzyczenia z obsesyjnym kontrolowaniem temperatury spalin. Mam włożone zawirowywacze i o temperaturę spalin dbam gdy kocioł już jest rozgrzany do czerwoności 🙂 , zamykam wtedy te klapki z powietrzem wtórnym ustawiam śrubą stałą szczelinę na powietrzu pierwotnym i kociołek sobie spokojnie cichutko syczy bez żadnych niespodzianek. Musisz po prostu tego MPM-a "wyczuć", a to tak szybko nie nastąpi, zaadoptować wybrane porady z forum pod siebie i będzie git.
  6. Też tak miałem, gdy rozpalałem ekologicznie, czyli tekturki, drzazgi, drobno posiekane drewienka stopniowo dokładane do zarzewia na ruszcie. Potem trochę odważniej palnikiem do lutowania , układałem cały stos pod sam sufit dając pod spód drobno posiekane stare deski na wiechciach z papieru. Teraz rozpalanie, to bajka, nie używam papieru, ani innego drewna niż te łupane bukowe i dębowe kłody. Po prostu kilka szczap na spód posiekam drobniej i przy układaniu całego stosu pod sam sufit, pamiętam, aby zrobić taką dziurę naprzeciw otworu palnika, którą wychodzą spaliny. Mam w kotłowni butlę z gazem i duży dekarski palnik i nim błyskawicznie rozpalam przez dolne drzwiczki cały ułożony stos. Nie żałuję gazu, palnik zieje potężnym płomieniem przez dobre kilka minut, komin z metalowym wkładem błyskawicznie wygrzany, kocioł startuje jak rakieta 😀 Jeśli jakaś rosa się pojawi, to nawet nie zdąży spłynąć. Trochę strat ciepła na wstępie, parę groszy na gaz, a wygoda zajebista - kilka minut i kocioł hula, nie podkładasz, tylko idziesz do innych zajęć. Jeśli starannie się ułoży wsad to 3-4 godziny możesz nie zaglądać do kotłowni. No ale z kotła idą grube rury i jadę na grawitacji
  7. szpenio

    Kocioł DS MPM

    Ja mam wentylację starej daty 😀 , po prostu dziura na wylot w środku komina, niby pod betonowym daszkiem, ale to nie to samo co ten blaszany obrotowy strażak. Może mi się wydaje, ale samo włożenie metalowego wkładu do starego komina z cegły poprawia zdecydowanie ciąg, bo blacha bardzo szybko się nagrzewa do samej góry, szczególnie jeśli się rozpala-tak jak ja- dużym palnikiem dekarskim 😀. To jest rewelacyjny, aczkolwiek mocno krytykowany, sposób rozbujania MPM-a , kilka minut pracy tym palnikiem I wajchę można przestawiać na długi obieg, bo żaru jest już pod dostatkiem.
  8. szpenio

    Kocioł DS MPM

    Zabrakło mi w tym opisie podstawy dobrego ciągu kominowego , czyli odpowiedniego przekroju kanału dostarczającego powietrze z zewnątrz do kotłowni. W wentylacji grawitacyjnej w mroźne bezwietrzne dni powietrze jest tak ciężkie że wpycha się do domu nawet przez częściowo zaklejony wentylator, wystarczy przyłożyć rękę i czuć lodowate powietrze, a płomień zapalniczki pokazuje jednoznacznie kierunek przepływu, więc w mroźne dni grawitacja nie działa tak jak w teorii. Wydaje mi się że jedynie przysłanianie wejścia do kanału na dachu by pomogło, bo wtedy nie byłoby takiej masy zimnego powietrza w pionowym kanale. Wystarczy jednak lekki wiatr i nawet w mrozy wentylacja znowu ciągnie.
  9. Dziękuję wszystkim za porady odnośnie zaworka. Jeśli chodzi o ten termometr wkręcany w czopuch to mam go już trzeci sezon i trzyma bez gwintowania. Najważniejsze, żeby kupić odpowiednio długi, tak, aby tarcza była oddalona od czopucha minimum 5cm , bo ona jest odporna na temperaturę max. 150 stopni C chociaż zakres pomiarowy ma 500 stopni C.
  10. Odnośnie tego zaworka mieszającego wodę na wyjściu z bojlera, chciałbym jakiś konkret 🙂 - jaki to zaworek i jak on jest wpięty i czy mogę zamiast tego założyć trójnik ze zwykłym zaworem kulowym i po prostu na oko ustawić wajchę. Pytam bo akurat będę montował większy bojler 200l z uwagi na fotowoltaikę (na nowych zasadach) i muszę grzać więcej wody do wysokiej temperatury.
  11. A czy nie lepiej dać zawór kulowy i za nim fajkę, która umożliwi podstawienie małego naczynia w czasie odpowietrzania ? Taki konkretny odpowietrznik 😀. Jakoś mam uprzedzenia do precyzyjnie wykonanych automatów. @Grzegorz112 ja bym powiększył przegrodę. Miałem w swoim DS18WOD namiastkę powiększonej przegrody prawie dwa razy, wykruszyła się ta listwa szamotowa nad bramką- zupełnie nowe życie kotła. Fajnie się podkłada, dym nie bucha na kotłownię, można szybciej rozbujać kocioł do wysokiej temperatury. Oczywiście takie improwizowane dwie dziury w przegrodzie, to nie to samo co powiększony palnik, bo chaos w płomieniach i nie jest to ekologiczne i ekonomiczne rozwiązanie, ale widać zalety. Trzeba tylko koniecznie używać fabrycznych zawirowywaczy, bo temperatura spalin na czopuchu trochę za wysoka, ale moim zdaniem lepiej dławić ciąg tam i na wejściu niż miałaby robić to maleńka przegroda. Po prostu mając większą przegrodę mamy większe możliwości sterowania kotłem w zależności od warunków, czy jakości opału.
  12. W moim termometrze głowica pomiarowa jest na końcu rurki, sprawdzałem, nie było różnicy wskazań, gdy wepchnąłem go po samą tarczę, a właśnie ta tarcza nie może się nagrzewać powyżej 100 stopni, więc musi być dystans od rozgrzanej blachy czopucha.
  13. Najważniejsze, to zachować odległość tarczy od czopucha. Kupuje się na długim badylu, aby tarcza była w odległości minimum 7-8cm od rury.
  14. Tam gdzie wycinałeś, żaden kocioł nie będzie przeciekał nawet za 50 lat 😀. Przeważnie puszczają na spawie, na dole w okolicy paleniska, bo czasami spawacz za mały przetop zrobi, albo po prostu blacha się tam przepali. Moja samoróbka wytrzymała prawie 25 lat, a wykonana była z blachy 4mm.
  15. Nie wiem dlaczego ta grawitacja budzi takie zainteresowanie... wojna ? Ja mam szczerze dość i mam nadzieję, że to był ostatni sezon. Lepiej pomyśleć o jakimś zasilaniu awaryjnym niż się pakować w rozwiązania z innej epoki.
  16. To co napisałem o grawitacji nie jest oparte na teorii, ale na obserwacji starej instalacji w moim domu i dlatego twierdzę, że podłogówka też może chodzić na grawitacji, tylko tak jak tu piszą inni, sterowanie jest utrudnione albo wręcz nie można precyzyjnie tego sterować. W moim domu powrót od grzejników na parterze jest zabetonowany pod posadzką i jest ok. 50cm poniżej dołu kotła, natomiast góra grzejników jest 10cm poniżej wyjścia z kotła. I takie coś działa na grawitacji 40 lat. Wadą takiego rozwiązania jest to, że parter zaczyna grzać na samym końcu i dlatego dołożyłem pompkę na powrocie. Gdy już cały układ się rozgrzeje, to woda w rurach pod posadzką ma ok.40 stopni więc spokojnie mogłaby hulać w zwojach podłogówki. Ale trzeba by długo czekać na taką temperaturę nie używając pompki, u mnie byłoby to zapewne ponad dwie godziny od rozpalenia, dlatego napisałem, że to miałoby sens przy paleniu ciągłym, albo zasilaniu ciągłym z bufora. Gdyby była grzany tylko parter, to ten czas oczekiwania na ciepło po rozpaleniu byłby z pewnością krótszy. No i potwierdzam, to że grzejniki czasami grzeją się od tyłu. Mam zawór kulowy na zasilaniu parteru i gdy go zamknę, a palę pół dnia, to pomimo zamkniętego zasilania grzejniki po tym czasie są ciepłe, mają trochę niższą temperaturę niż przy otwartym zasilaniu, ale grzeją. Według mnie przy paleniu ciągłym albo ciągłym zasilaniu z gorącego bufora każdy układ nie zapowietrzony będzie rozprowadzał ciepło tylko jest problem w sterowaniu tego.
  17. U mnie wyjście z kotła jest wyżej niż góra grzejników w suterynie i one grzeją na grawitacji, ale trzeba długo czekać i dlatego dałem pompkę. Moim zdaniem nawet podłogówka poniżej bufora będzie grzać na grawitacji tylko trzeba by zasilać ją z bufora cały czas, czyli dół bufora nie może być rozładowywany poniżej 50 stopni. Cienkie rurki i mała różnica poziomów sprawiają, że woda będzie krążyć bardzo powoli i jeśli przerwiemy zasilanie, to potem trzeba będzie czekać pół dnia, żeby podłoga złapała właściwą temperaturę. Według mnie układ niezapowietrzony będzie zawsze działał na grawitacji tylko im mniejsza różnica poziomów, tym większa musi być średnica rur i tym większa różnica temperatur, bo może się okazać, że odbiór ciepła z grzejników, czy podłogówki jest większy niż wydolność tej grawitacji i wtedy rzeczywiście nie będzie grzało.
  18. Jak patrzę na te Wasze piękne kotłownie całe w płytkach, to myślę, że MPM-y ze wstydu nie puszczają dymka przy podkładaniu 😀 , po prostu nie wypada w takim miejscu :) . Z tym filmowaniem, to racja, najpierw robota, a potem gadanie i pokazywanie... u mnie chyba to jest odwrotnie 😜 😀
  19. Właśnie moja teoria ( obserwacje też) jest taka, że grawitacja w kotłach zgazowujących nie jest dobra i tu nie chodzi o korozję, czy jakieś tam wykraplanie wilgoci. Chodzi o to, że jest potrzebna jak największa temperatura w komorze załadowczej i jedocześnie jak najmniej tlenu, czyli powietrza, są to jakby sprzeczne wymagania, dlatego temperatura na kotle, a szczególnie w jego dolnej części ma bardzo duże znaczenie i dlatego najlepiej byłoby dławić dopływ chłodnej wody, aż do momentu, kiedy na dole bufora osiągnie ona przyzwoitą wartość. Ale tak jak słusznie zauważył kolega @zaciapa takie kombinacje komplikują sterowanie i skracają czas pracy kotła na grawitacji do minimum, bo przy wysokich temperaturach znowu trzeba by się wspomagać pompką, jednak te grube rury tutaj by się przydały ułatwiając odbiór ciepła z mocno rozgrzanego kotła. Wchodzi na to, że aby nie komplikować, warto się na coś zdecydować. Albo poluzować zgazowywanie powiększając sporo przegrodę i pozostać przy grawitacji, albo mieszać wodę zimną z gorącą pompką i zaworem termostatycznym. Wielu mnie tu skrytykuje, ale ja uważam, że MPM z dużym buforem, oryginalną, ciasną przegrodą i tylko na grawitacji to porażka. Na razie to tylko teoria, może w nowym sezonie wypowiem się już jako praktyk 😀
  20. No dobrze, zrobię na samej grawitacji, ostatecznie mogę bufor 2200l. rozładowywać do 45 stopni na dole i wtedy tylko w kotle zimna woda będzie (80l.) przy rozpalaniu.
  21. Jeszcze nie mam, ale będę miał i dlatego się wypowiem 😀. Różne są szkoły w kwestii ochrony powrotu, ale ja z praktyki wiem, że przy grubych rurach i grawitacji ochrona jest zbędna, 25 lat kocioł samoróbka chodził bezawaryjnie. Gdy dołożyłem pompkę, ale bez zaworu trójdrogowego, szlag piec trafił po trzech latach. Bufor szykuję pod grube rury, takie jak wyjścia z kotła 6/4 cala, aby była możliwość pracy na grawitacji, dodatkowo dam bajpas z pompką na powrocie i to będzie grzanie powrotu zanim bufor na dole nie osiągnie 50stopni. To takie rozwiązanie na zapas, bo chociaż niektórzy twierdzą, że zimny kocioł na dole przy pracy na grawitacji nie ma wpływu na jakość spalania, ja zaobserwowałem co innego, gdy kocioł na dole ma 60 stopni, góra ponad 70, wtedy drewno pięknie się zgazowuje, potrzebuje bardzo mało powietrza pierwotnego, płomienia prawie nie ma, a jest temperatura i drewno się "topi", jak masło na patelni 😀. Niby użytkownicy buforów na grawitacji piszą w necie, że tej pompki na bajpasie nie używają, ale ja zrobię, bo różnie to jest z tym spalaniem, te same sprzęty a efekty inne.
  22. W moim MPM DS18WOOD przekłada się drzwiczki bez problemu, czyli przy użyciu klucza, w wersji PLUS z oddymianiem trzeba by użyć wiertarki, szlifierki i spawarki, bo drzwiczki górne nie mogą być obracane do góry nogami ze względu na ten czop ze sznurem, który zamyka kanał oddymiania. Przeróbka polegała by na wywierceniu otworów na sworznie zawiasów po drugiej stronie drzwiczek oraz na odcięciu mocowania haka do zamykania i przyspawaniu go po drugiej stronie. Dla osoby ze ślusarskim zacięciem takie coś to mały pikuś 🙂
  23. Niby tanio tym brykietem... i nie tanio, bo za 800 zeta ja kupię prawie cztery metry dęba opałowego z lasu, albo ponad dwa metry porąbanego, który po wyschnięciu będzie ważył więcej, ale wygoda z brykietem jest, sporo roboty odpada.
  24. Dlatego czytając tego tasiemca ludzie powinni sobie uzmysłowić, w co się wpakowali 😀, jeśli chcą, aby ich kocioł pracował jak na filmie reklamowym, to trzeba dać drewno jak na filmie. Jeśli nie ma się takich ładnych suchych szczapek, to trzeba kombinować i częściej zaglądać do kotłowni, przerabiając jednocześnie kociołek pod swoje potrzeby.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.