Skocz do zawartości
IGNOROWANY

System nawęglania kotła zasypowego


daromega

Rekomendowane odpowiedzi

System nawęglania kotła zasypowego

Kiedyś napisałem temat o miernocie miału i przejścia na ekogroszek. Jest gdzieś temat w dziale opał. Znacznie się poprawił komfort życia i tak sobie parę lat paliłem. Ale w związku z coraz większa ilościa informacji np. strona ciepło właściwe , świadomośc z czasem rośnie. Policzyłem i swoją chatę i doszedłem do pewnych refleksji. 50 kg zasyp poszedł do kasacji. Wyłożyłem kocioł szamotem w koło. Został na środku jakby komin - palnik. To palenisko zasypywałem około 9 kg groszku do pełna. W szamocie ten zasyp  w zalezności o temperatury na zewnątrz spala się od 8 do nawet 10 godzin. Jest dobrze bo nie potrzeba w cieplejsze dni 5-10 stopni ładować ilości jak do lokomotywy. Jedno takie przepalenie i jest OK bez dotykania. Takie przepalanie wystarczyło żeby był komfort termiczny całą dobę. Ale problem pojawia się przy tak małym palenisku kiedy robi się około zera stopni i poniżej. Trzeba wtedy albo znowu komorę powiększać na większy zasyp, albo zrobić z siebie niewolnika i dokładać małymi porcjami , aby nie było duszenia i kopcenia. Do tego dokładki groszkiem są nierealne bo by trzeba siedzieć i dokładać po kilka groszków żeby to się spalało ładnie i nie kopciło. Trzeba więc na te dokładki było kupować węgiel orzech najlepiej gruby, i małymi porcjami dokładać na samą górę co godzinę aby się ładnie paliło. Paliło się wtedy bez dymu i można było tak ogrzewać dłużej niż te kilka godzin z zasypu. I takim sposobem ubiegły cały sezon paliłem. W szamocie spala się to wszystko super, bezdymnie, popiół jest jak pył, sadzy zero i jest OK. Ale bycie niewolnikiem kotła jest w gratisie niestety. Coś kosztem czegoś……….

Cały czas więc chodziło mi po głowie jak uwolnić się od niewolnictwa palacza kotłowego. Trochę porysowałem, pomyślałem, pomierzyłem i powstał projekt nawęglania groszkiem takiego paleniska szamotowego w kotle zasypowym. Rozpalam na ruszcie. Wsypuję dwie małe szufelki groszku. Około pół kilograma może. Na górę podpałka trochę drewek podpalam i zamykam. Włączam sterownik i na tym koniec roboty. Kocioł w tej chwili sterowany jest sterownikiem Geco G-403-P02. Sterownik dozuje groszek małymi porcjami. Po prostu ślimak podaje groszek do ssypu, gdzie już grawitacyjnie wpada do kotła na płomień z wysokości około pół metra i się spala. Ustawione czasy mam stosunku 1 do 4. Tak jest najlepiej przy tym moim systemie nawęglania. Żeby nie było dymu, a płomień miał odpowiedni kolor mam ustawione 8 sekund podawania i 32 sekundy postoju. Dmuchawa otwarta tak aby była odpowiednia ilość powietrza do spalania bezdymnego. Raz odpalony kocioł może grzać dwie-trzy doby bez dochodzenia. Może palić się dłużej, ale popiół / pył jest izolatorem i dobrze go wybrać po 2 dobach około 1/4 wiaderka, żeby ruszta wodne więcej ciepła odbierały. Wtedy odpalić od nowa i grzać dalej. Czas wygaszania to jest 15 minut max. Wystarczy że wyłączę zasilanie podajnika (mam dodatkowy wyłącznik) , dmuchawa dopali resztki momentalnie, i za 15 minut można popiół wybrać. Temperatura w tym czasie nie spada w układzie poniżej 43-45 stopni. Ponowne rozpalenie i dojście kotła do temperatury to są minuty i kolejne dwie doby można nie dochodzić do kotła. Spalanie na dobę przy obecnych temperaturach u mnie to około 16-18 kg groszku. Nie jest to może najmniej, ale dokładając ręcznie spalałem i tak więcej. Cóż więcej pisać. Jest to dalej kocioł zasypowy. Można normalnie tradycyjnie w nim napalić węglem, a można palić z podajnikiem opału i mieć święty spokój. Zasobnik mam na około 60 kg groszku więc trzy doby przy obecnych temperaturach. Na święta czy inne takie wystarczy. Na co dzień i tak schodzę z czystej ciekawości  zobaczyć jak wszystko pracuje.

I na koniec najciekawsze. Dlaczego tak, a nie palnik retortowy ?. Odpowiedź jest bardzo prosta. Jestem przeciwnikiem palnika retortowego. Jego zasada działania do mnie nie trafia i koniec. Nie ma co o tym nawet dyskutować, bo nikt mnie nie przekona. Stary już jestem i mam swoje doświadczenia. Również wiem co to jest kocioł retortowy, jak dział ile spala jak spala etc. Nie chcę takiego kotła. Natomiast takie palenisko szamotowe które jest mega rozgrzane (czerwone) i delikatnie nawęglane, spala wszystko w pył co by mu tam nie wrzucił. Nie muszę zmieniać nastaw, nie muszę mieszkać w kotłowni bo akurat groszek z ostatniej dostawy się spieka, czy nie wypala, czy milion innych historii jakie są przy palnikach retortowych. Co mu nie wsypię spala identycznie na pył w tym szamocie. Jedyna różnica to kaloryczność. Mniej kaloryczny potrzebuje więcej cykli pracy aby trzymać temperaturę, a bardziej kaloryczny mniej. Po prostu fizyka, i tego się nie zmieni. Żadnych innych zależności nie ma w tym układzie nawęglania. Po wyłączeniu sterownika w podtrzymaniu mam doprowadzone na stałe powietrze pierwotne i wtórne. W kote jest czysto bez sadzy, a jedyne co się osadza na wymienniku i w kotle to jasny pył.

podajnik_co.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszt poniżej 600 PLN. Udało się kupić używane mateklosy niedrogo. Do tego metr profila 100/100 + blacha na zasobnik i jakieś inne kawałki metalowego szpeju. No i do tego praca własna z 10 godzin w sumie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla niegwarowych: mateklosy [rupiecie, narzędzia, sprzęty, wyposażenie czegoś będące w nieładzie] (poznańskie?)

Przyznam, że nie znałem takiego słowa.

Aż się prosi taki system do dolniaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, heso napisał:

Dla niegwarowych: mateklosy [rupiecie, narzędzia, sprzęty, wyposażenie czegoś będące w nieładzie] (poznańskie?)

Przyznam, że nie znałem takiego słowa.

Wielkopolskie czyli "stolica" Poznań :) A powiedzenie używane przeze mnie od wielu lat. Dzisiaj coraz rzadziej ludzie go używają. Prędzej szpej się przewija, i ja też naprzemiennie te dwa określenia stosuję. Choć mateklosy to zbiór bardziej konkretny mający jakiś ład i skład.. Część całości, zbiór elementów pasujących do siebie jakiegoś niekompletnego urządzenia. 

Szpej to bardziej zbiór tzw. "mydło i powidło". Wszystkiego po trochu niezbędnego do osiągnięcia jakiegoś założonego celu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Wrocławiu szpej to kompletne wyposażenie alpinisty lub nurka: - )

A mateklosy w tym układzie to kawałek podajnika z kotła retortowego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daromega, napisz coś więcej o samej konstrukcji, może jakieś fotki popiołu, paleniska, płomienia... jakie wymiary tej wewnętrznej komory?
Szamot jest czerwony? Jestem fanem czerwonych ścianek. A co jak jest cieplej na dworzu i mniejsza moc?
Izolowałeś czymś pomiędzy szamotem, a ściankami pieca?
Powietrze podajesz tylko od dołu przez ruszt? I jak już się nazbiera ta 1/4 wiaderka popiołu na dole, to ten popiół nie robi kłopotu dla powietrza?
Super próba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cegła szamotowa ma wymiary 64 x 114 x 230. Na szkicu masz to prawie wiarygodnie w skali 1:10. Centymetr to na rysunku milimetr. Moja komora ma 45cm x 50cm. Ułożone cegły są tak jak na rysunku 6 cegieł z prawej i lewej oraz 6 cegieł z tyłu. Są po prostu na luźno ułożone z boku przy ściankach. Z tyłu jest kolejna warstwa 6 cegieł. Za cegłami wypełniłem wolna przestrzeń suchą zaprawą szamotową żeby powietrze przechodziło przez komorę spalania a nie bokami. Takie doszczelnienie. Powietrze podawane jest standardowo jak to w miałowcu z góry kanałem i poprzez popielnik do komory spalania. 

Ja nie mam żadnego sterownika w domu. Temperaturę reguluję temperaturą kotła. Jak jest zimniej jest wyższa jak cieplej jest niższa. Jeśli wygaszam kocioł bo jest na noc za gorąco żeby go bujnąć na kolejny dzień sypię z 5 kg groszku odpalam z góry i to rozgrzewa bardzo szybko układ. Jak rozgrzeje do zadanej temperatury uruchamiam podajnik. Z samego podajnika jeśli woda w układzie ma z 22-25 stopni zbyt długo się to rozgrzewa. Potrzeba więcej energii i tą energię dostarczam zasypem odpalonym od gory. I tak sobie to reguluję.

Popiół jutro mogę zrobić fotkę bo dzisiejszy już w kuble. Ale naprawdę nie ma czego oglądać. Mąka to nie jest, ale luźny drobny popiół i pył. 

Odnośnie Płomienia tu jest film z ubiegłego roku jak zrobiłem szamot. Pali się od góry. Trochę sadpalu czasami dodaję więc jest kolorowo :)

https://www.youtube.com/watch?v=IqBH80_YqCs

Teraz pali sie identycznie tylko nie muszę dokładać ręcznie. Maleńkie ilości dołożonego groszku przy pracy z podajnikiem nie powodują zachwiania czystego spalania. Tam jest taka temperatura (czerwone cegły i żar), że nie ma opcji aby to nawet zadymiło. Groszek suszę dobę na posadce i nie dopuszczam do całych zasypów. Wtedy jak na górę zasypię worek, to jeszcze w podajniku dosycha zanim do kotła wpadnie. I to tyle w zasadzie.   

Uklad.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest podobny popiół tylko nie mam tych grubszych frakcji z groszku. Jak dokładałem orzecha były i te grubsze też. Natomiast podajnik sprawdza się wyśmienicie i jest bezproblemowy. Cały czas jeszcze go obserwuję i dopracowuję metodę, aby było ciepło i jak najmniej czysto spalał. Jedyna wada na dzień dzisiejszy jaka jest, to sterownik bo nie ma siły nadmuchu wentylatora. Mam co prawda przysłonę ale drażni mnie jak chodzi na maxa. Dokupiłem sobie oddzielny regulator i pewnie jutro dojedzie to jeszcze wtedy układ dostroję dokładniej.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orzech przez podajnik nie przejdzie więc do tej metody podajnikowej się nie nadaje. Poza tym u mnie w centrum ceny orzecha to jakiś kosmos jest. Groszek kupuje po 840 pln 26 MJ na lokalnym składzie. Co i skąd to jest najstarsi górale nie wiedzą. U mnie się spala pięknie, ale do retorty to on się słabo nadaje wg. mnie, bo jest mocno koksujący. Po kilku godzinach w zasypie jest czarno i cały zasyp koksu i pewnie dlatego tysiaka nie kosztuje jak inne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiło się chłodniej i musiałem skrócić czas przerwy do 28 sekund i podnieść stopień na kotle żeby utrzymywało się 21-22 stopnie w chacie. Kocioł pracuje prawidłowo, temperatura nie spada poniżej 1 stopnia od zadanej i rośnie po wyłączeniu dmuchawy o 2 stopnie. Nie mam jeszcze regulatora dmuchawy bo Inpost coś zasłabł  dzisiaj. Ale jutro dojedzie to jeszcze dmuchawę dopracuję bardziej. 

Pobawiłem się stoperem i zmierzyłem cykle kotła praca / postój. 

Wygląda to tak przy obecnych nastawach : 

praca 5.15 minuty
Postój 8 minut
W tym jest 8 cykli podawania x 8 sekund.

Postanowiłem trochę policzyć teoretycznie i porównac z tym co wsypałem do kotła. Dom jest z 90 roku ocieplony 10 cm styropian , okna nowe plastiki. Strych lekko docieplony styropianem. Powierzchnia grzania 160m. Kocioł pleszewski miałowiec 25 z 2006 roku.

Trochę matematyki :

Podawania opału w jednym cyklu pracy jest 8 x 8 sekund = 64 sekundy / 1 cykl pracy / grzania.

Sumarycznie kocioł wykonuje 4.5 cykli praca / postój na godzinę 

4.5 cykli x 64 sekundy =  288 sekund pracy podajnika na godzinę

Podajnik standardowy podaje w ciągu godziny średnio od 10,5 do 11,8 kg groszku (2,9 – 3,3 grama/s).

Przyjąłem więc średnią 3.1 grama/s

Czas pracy podajnika / h = 288 sekund x 3.1 grama = 893 gram/h x 24 godziny = 21423 grama ~ 21.4 kg/h

Jak to się ma do rzeczywistości ?. Dość realnie. Można powiedzieć że +/- 1-2 kg. Dokładnie tego nie jestem w stanie zmierzyć bo nie mam jak i czym. Ale te wyliczenia są dość wiarygodne i można przyjąć, że tak można to liczyć dla zaspokojenia ciekawości.   

Dorobiłem sobie dzisiaj haczyk wygięty i przez ruszta ładnie przeszybrowałem popiół. Poszło elegancko i wszystko spadło do popielnika. Nie potrzeba więc gasić kotła i wybierać, a pali się ładnie na ruszcie. Rano będzie 3 doby bez wygaszania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, daromega napisał:

Czas pracy podajnika / h = 288 sekund x 3.1 grama = 893 gram/h x 24 godziny = 21423 grama ~ 21.4 kg/h

 

Na godzinę? Przecież na dobę...

Z ciekawości chcę jutro pomierzyć swoje zużycie, dawno nie sprawdzałem. Nie dobowe, bo nie palę na okrągło- na noc nie podkładam.

Chociaż to jakby nie liczyć- też dobowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba dobrze napisałem poza jednym słowem na końcu :). Czas pracy podawania

1 cykl pracy 8 x 8 = 64 sekundy

1 godzina pracy to 64 sekundy x 4.5 cykla = 288 sekundy

Czas pracy podajnika / h = 288 sekund x 3.1 grama = 893 gram/h x 24 godziny = 21423 grama ~ 21.4 kg/dobe

Właśnie po raz kolejny przeszybrowałem popiół. Jest drobny i sypki to pięknie przelatuje do popielnika. W takim układzie jak widzę, nie potrzeba wcale wygaszać kotła. Obsługa jak w retorcie tyle, że dobrze raz dziennie ten popiół przeszybrować, uzupełnić opał w zasobniku i tyle. Dobre czasy nastały z moim miałowcem :) .W chacie cieplutko i zero roboty praktycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doszedł regulator dmuchawy. Bardziej otworzyłem klapę z dopływem powietrza do dmuchawy, a zmniejszyłem zdecydowanie obroty. Teraz spokojniej to powietrze dociera do paleniska. Tak po dwóch godzinach pracy jak to się unormowało zmierzyłem jeszcze raz czasy. Nieco się zmieniło na plus. Teraz jest 4.25 podawania i 8 minut postoju. Podawanie się skróciło a postój się nie zmienił. Może być to równie dobrze skutek stałopalności, dogrzania chaty i coraz mniejszego zapotrzebowania na dostarczone ciepło. Co by nie było sumarycznie z teorii wychodzi 19.939 gram podanego groszku dobę więc ~ 20 kg. Wiać w każdym razie, że apetyt na opał jest malejący. Tak zostawię już ten system bo nie widzę niczego do zmian czy poprawek.

Zastanawiam się jedynie czy w tego typu kotle i układzie jaki jest, dałby coś na przykład jakiś szamotowy deflektor. Nie mam na ten temat kompletnie wiedzy czy taki rozproszony na boki płomień coś jeszcze polepszy. Czytałem, że to służy do lepszego dopalania gazów jak jest odpowiednio wysoko zamontowany, ale nie mam żadnej wiedzy praktycznej w tym zakresie. Coś ktoś podpowie o takim deflektorze ?. Jest sens coś takiego kombinować, czy zostawić jak jest żeby płomień szedł bezpośrednio na wymiennik prostą drogą.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O deflektorach jest cały temat w dziale automatów. Poniżej subiektywny skrót o samych deflektorach.
Ale ten wątek warto poczytać, bo tam sporo osób znających się na spalaniu się wypowiadało i ciekawe tematy były poruszane.

Tutaj moje i maca ogólne porady "na sucho", chociaż nie wiem, czy kształt jaki proponowałem jest optymalny.

 

Powyżej pisałem o płytach. Te o wyższych temperaturach stosowania są włókniste i nie jestem pewien, czy ich pył nie jest trochę rakotwórczy.

A tu moim zdaniem najciekawsze praktyczne prototypy kolegów.

 

Filmiki z palenia warto oglądać w zwolnieniu. Wtedy widać dobrze końcówki płomienia i co z nimi się dzieje.

A tu niezły dalszy rozwój koncepcji 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za informacje. Poczytałem i pokombinowałem wczoraj jeszcze cały dzień z różnymi opcjami i u mnie deflektor taki czy inny pogarsza zagadnienie spalania. Po prostu to nie jest retorta i nie ma co z tym kombinować w tym konkretnym kotle i sposobie spalania. Natomiast poczytałem trochę forum jeszcze o innych zagadnieniach i znalazłem parę uwag kolei heso na tematy zmniejszania komory szamotem i innych takich. Teraz jest u mnie inna zasada spalania niż robiłem to przez ostatni rok. Nie ma zasypu a jest jakby palnik. Postanowiłem skorzystać z tych rad i pokombinować z wielkością komory spalania i szamotu. Ostatecznie rozebrałem częściowo palenisko z szamotki i jeszcze zmniejszyłem komorę spalania :). Kolega heso w którymś tam miejscu z 10 lat temu opisał żeby spalanie przebiegało w szamotce, ale takie palenisko nie ma być za wysokie czyli około 20 cm. Reszta blachy kotła odsłonięta żeby chłonęła ciepło jak największą powierzchnią. W moim przypadku wydało mi się to bardzo sensowne. Chodziło w temacie o dokładnie opału co się u mnie teraz dzieje. No i tak to zrobiłem. Komora spalania ma teraz wymiary 17 x 11 cm i jest 24 wysoka. Reszta szamotu jest usunięta. Ustawiłem zupełnie inne parametry podawania. W tej chwili jest to sztywne 1:5 czyli 6 sekund podaje  i 30 przerwa w podawaniu. Nie miałem czasu już siedzieć ze stoperem bo się 2 rano zrobiła po tych ustawieniach. Zostawiłem i poszedłem spać. Kocioł chodzi. Opału ubyło sporo mniej niż przez zmianami. Co i jak poobserwuję i za kilka dni będę coś więcej wiedział. W każdym razie widać po samych czasach, że apetyt na paliwo zmalał. A skoro kocioł utrzymuje stałopalność, to wystarczające ilości otrzymuje. To było dobre posunięcie i dobrze że trafiłem na te informacje o wysokości komory. Co innego bowiem zasyp z góry a co innego taki ala palniczek jak u mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem. Wszystko przede mną, tylko nie wiem na tą chwile jak to zrobić w tym konkretnym przypadku z takim podawaniem jak jest. U mnie nie trzeba by przegradzać kotła. Za zbiornik z paliwem mógł by robić profil powiedzmy 80x80 którym by było grawitacyjnie dostarczane paliwo. Ale trzeba by taki palnik jakoś opracować. Trzeba by mieć dostęp do usuwania popiołu. Nie wiem też co z nadmuchem i jak by musiał wyglądać. Nie wiem czy jest jakiś plan takiego palnika w górniaku. Jak byś coś na ten temat wrzucił będzie miło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam


gratulacje za pomysl i realizacje

kolega zastanawia sie nad podobnym rozwiazaniem

czy mozna prosic o fotki paleniska


pozdrawiam

Wysłane z mojego Z10 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji mogę zrobić tylko że nie wiem po co..... Palenisko to cegła szamotowa jedna na drugiej po 4 sztuki z każdej strony. Wielkość 23 x 11 bo tak u mnie to wyszło i pasuje. I to cala filozofia paleniska.

Poza tym po kilku dniach ciągłego palenia okazało się, że w chacie zrobiła się Sahara. 50 na kotle i 50 na układ przy stałym ogrzewaniu to stanowczo za dużo. Wleciał powrót na zasilanie przed pompę czyli tzw. zawór mieszający i teraz idzie żyć, a kocioł pracuje po 2-3 cykle na godzinę po tej akcji. Miałem zamontowane zawory 5/4 na powrocie i przed pompą więc uporałem się z tym sam.

Poza tym kombinuje dodatkowe powietrze pierwotne w drzwiczki paleniska ponieważ jak się zapopieli po dłuższym czasie za mało powietrza się przebija i czerwony płomień się robi, a to produkuje czarną sypką sadzę. Ale już dojście dzisiaj dorobiłem i jutro wleci druga dmuchawa. Sama klapa z powietrzem nie daje rady. Trzeba tam delikatnie dmuchnąć i jest ok bo już sprawdzałem.  

A poza tym komfort cieplny mega. Ilości opału przy całodobowym paleniu mniejsze niż przy przepalaniu po 12-14 godzin. Nie ma czego w ogóle porównywać. Jeszcze jakaś drobna kosmetyka wychodzi jak widać, ale to jest nieuniknione jak się przeciera nowe zagadnienia. Nie ma już powrotu do przepalania bo to jest pozbawione sensu jak zdążyłem zauważyć. Nie ma /nie widzę żadnego argumentu aby przepalać i być kotłowym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna konstrukcja czyli sprawdza się że kocioł podajnikowy jest bardziej oszczędny  od zasypowego .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym powiedział, że to dalej kocioł zasypowy ;) Tylko z automatycznym dosypywaniem opału :)

Dalej zachodzi w nim, wymiana ciepła przez promieniowanie i przenikanie :)

Gratki za pomysł i realizacje. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.