Skocz do zawartości
IGNOROWANY

"nowa" Czysta Technologia Przetwarzania Węgla Kamiennego.


sambor

Rekomendowane odpowiedzi

nie wierzę, że w kraju pod okupacją niemiecką a może niebawem i ruską, gdzie brak socjału w XXI wieku, gdzie na granicy ubóstwa żyje sporo Polaków, jest tyle osób martwiących się ekologią,

 

tutaj, gdzie nie ma atomów ale blisko granic z Czechami już są, blisko granicy w Niemczech też są, Fukushima truje na potęgę a o skali tego skażenia już się nie mówi... bo to niemedialne. A to zaledwie 2ga po Czernobylu elektrownia na setki jak nie tysiące pracujących... Gospodarki Francji i Niemiec z tanim prądem szpanują od kilku lat elektrycznymi autami co jest po prostu śmieszne... I tutaj na tej ziemi, ktokolwiek przejmuje się zanieczyszczeniem spalaniem węgla w przydomowej kotłowni??

 

Sorry, nie łapę tego rozpięciorzenia jaźni...

 

Rozumiem, Niemcy, Szwecja nie wiem, Holandia - to tak, tam palenie węglem to moze być traktowane na równi ze zbrodnią, ale tutaj? Co was ludze z tą ekologią... kto będzie płacił za te nowe technologie niekoniecznie trwałe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do żarcia ładują chemię  - żeby długo stało w marketach, do kurczaków ładują antybiotyki i hormony, w wodzie pitnej coraz tego więcej... a ja mam się przejmować spalaniem drobinek węgla? Lokalny przemysł obecnie ma moce produkcyjne na pół świata produkując mega tony czegoś tam i eksportuje do dziesiątek i setek odbiorców na całym świecie spalając setki ton węgla koksu i kto wie czego jeszcze :)

Gdy przyjdzie urzędnik i rzeknie: Wymień Pan ten kocioł na tą "magiczną kostkę" z dopłątą urzędu 99,9% to się moze zastanowię :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Andrzej.Przy domach chodzi o kotłownie domowe a kolega uważa że większość domowych palaczy to truciciele z czym się absolutnie zgadzam,ale wynika to z braku wiedzy (palenie od dołu w GS) i dyscypliny,bo o trosce o czyste powietrze nie ma co w tym kraju mówić,każdy wie jak jest,a zadaniem polityków jest uświadomić a nie zakazywać.Zakazać pod surową karą palenia w GS od dołu TAK,zabronić palenia węglem NIE.Vernal z pewnością należysz do nielicznych (Andrzej też)na tym forum których poważam tylko czasami zbyt mocno wierzysz w to co propaguje przemysł, ja też tak myślałem 15 lat temu i tylko przez przypadek doszedłem do tego co dziś wiem.Tu masz coś na temat spalania biomasy: www.ing.org.pl  przepraszam ale coś technika szwankuje nie umiem wkleić linka.Pozdrawiam.

WITAJ!!

We wszystkich konstrukcjach kotów   do spalania węgla ,producenci ,inż, doktory profesory każą ci palić  metodą współprądową (po twojemu od góry), a tylko w kotle GS metodą przeciw prądową (w warstwie)(po twojemu od dołu)

Jaki to przypadek sprawił?  i co dziś wiesz ? że tych producentów i wszystkich uczonych najchętniej byś surowo ukarał?

pozdrawiam.henryk1953

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce węgiel kamienny i brunatny też są podstawą gospodarki i raczej na pewno nie odejdziemy od palenia paliwami stałymi, natomiast potrzebne są daleko idące modyfikacje kotłów i samego paliwa aby to "brudne" i nie ekologiczne paliwo można było bezpośrednio czysto spalać lub przetwarzać na inne , bardziej ekologiczne np gaz z gazyfikacji w złożu.

O tym że Polska węglem stoi to nawet poeci pisali 

....

Kraju mój, kraju barwny
pelargonii i malwy,

kraju węgla i stali,
i sosny, i konwalii

......

 

Pozdr.

 

 

PS

Nie podaję autora, gdyż to kanon podstawówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro Polska węglem stoi, to twierdzenie, że pompa ciepła jest ekologiczna jest trochę naciągane. Proces wytwarzania energii elektrycznej ma sprawność max 46% (tak podaje wiki, choć na uczelni słyszałem, że z paleniskami fluidalnymi osiąga się ponad 50%). Od tego należy jeszcze odjąć straty przesyłowe 12 -19% w zależności od regionu. Teraz następuje małe oszustwo poprzez skierowanie tej pozostałej energii elektrycznej do urządzenia, które z 1 kW e.e. wyprodukuje 3 kW e. cieplnej. Jeśli ktoś zamiast w pompę ciepła podepnie się w zwykłe grzałki otrzymuje na rachunku rzeczywisty bilans tego co musiało pójść kominem, aby było wygodnie i pseudo ekologicznie. Fakt, że całe sztaby inżynierów usilnie pracują nad redukcją zanieczyszczeń z energetyki, co im się co raz lepiej udaje, ale wszystkiego zatrzymać się nie da, a np te 10% biomasy, którą spala się w elektrowniach aby były "zielone" odbiorcy indywidualni spalili by z 2-3x większą efektywnością i nie wiele mniej wygodnie, taniej, w lepszych kotłach i z korzyścią dla płuc swoich i swoich sąsiadów.

 

Jeszcze takie tam zestawienia: http://www.kobize.pl/materialy/Inwentaryzacje_krajowe/2013/Bilans_emisji-raport_syntetyczny_%202011.pdf

http://krajowabaza.kobize.pl/docs/male_kotly.pdf

Zwróćcie uwagę na żródła emisji CO, jak widać Polska węglem stoi i to węglem źle palonym.

http://misja-emisja.pl/knowledgebase/toksyczne-zanieczyszczenia-wegla-biomasy/ a tutaj jest taka mała pomarańczowa tabelka porównująca emisję zanieczyszczeń z węgla i antracytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj automatyk, też chcę wiedzieć która pc woda-powietrze grzeje ekonomicznie przy -35 st. powiem więcej czy w ogóle nagrzeje chatę do +20 st.Co do awarii(zerwania linii) to nie ma limitu czasu ani w Polsce ani nigdzie na świecie,brak prądu będzie tak długo aż naprawią linię więc nie opowiadaj bajek.Gaz mi nie potrzebny bo : gotuję i pieczę na kuchni opalanej drewnem z podkową(ciepła woda z bojlera na grawitacji).Kocioł co pracuje bez prundu(grawitacyjne ładowanie bojlera i bufora)jedynie pompa co potrzebuje 25 W  co spokojnie przez 12 h przejmuje UPS z akumulatorem 120 Ah do tego kominek w salonie też bez prundu, DGP i innych pierdół.Pozdrawiam.

kolego nie pisze o ekonomi  pisze że nikt nie zamarznie i tyle do -25st jest ekonomia pozniej jest przetrwanie ale pisze to po to zeby uzmysłowić ludziom co pisza co sie stanie jak bedzie - 20st ,nic sie nie stanie poprostu w budynku bedzie ciepło o ile moc została poprawnie dobrana i tyle ,zaden producent nie podaje parametrów jakie mozna uzyskać przy -35st bo dla srodkowo zachodniej europy to nie jest potrzebne ,ja tylko miałem przyjemnośc odpalac taka pompę przy -26st i wiem że jest super bo w budynku ciepło i pompa pracowała cały czas bez przerw bez usterek i bez żadnej awarii zresztą pracuje do dziś już 3 lata pomimo ze wtdy producent gwarantował parametry pracy do -20 dzis ten producent gwarantuje do -25st

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro Polska węglem stoi, to twierdzenie, że pompa ciepła jest ekologiczna jest trochę naciągane. Proces wytwarzania energii elektrycznej ma sprawność max 46% (tak podaje wiki, choć na uczelni słyszałem, że z paleniskami fluidalnymi osiąga się ponad 50%). Od tego należy jeszcze odjąć straty przesyłowe 12 -19% w zależności od regionu. Teraz następuje małe oszustwo poprzez skierowanie tej pozostałej energii elektrycznej do urządzenia, które z 1 kW e.e. wyprodukuje 3 kW e. cieplnej. Jeśli ktoś zamiast w pompę ciepła podepnie się w zwykłe grzałki otrzymuje na rachunku rzeczywisty bilans tego co musiało pójść kominem, aby było wygodnie i pseudo ekologicznie. Fakt, że całe sztaby inżynierów usilnie pracują nad redukcją zanieczyszczeń z energetyki, co im się co raz lepiej udaje, ale wszystkiego zatrzymać się nie da, a np te 10% biomasy, którą spala się w elektrowniach aby były "zielone" odbiorcy indywidualni spalili by z 2-3x większą efektywnością i nie wiele mniej wygodnie, taniej, w lepszych kotłach i z korzyścią dla płuc swoich i swoich sąsiadów.

 

Jeszcze takie tam zestawienia: http://www.kobize.pl/materialy/Inwentaryzacje_krajowe/2013/Bilans_emisji-raport_syntetyczny_%202011.pdf

http://krajowabaza.kobize.pl/docs/male_kotly.pdf

Zwróćcie uwagę na żródła emisji CO, jak widać Polska węglem stoi i to węglem źle palonym.

http://misja-emisja.pl/knowledgebase/toksyczne-zanieczyszczenia-wegla-biomasy/ a tutaj jest taka mała pomarańczowa tabelka porównująca emisję zanieczyszczeń z węgla i antracytu.

kolego sprawnośc sytemu energetycznego od włożenia węgla do napięcia w gniazdku to około 20-22% a samej elektrowni około 35% max wiec nie wiem skad wziąłeś takie brednie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Henryk 1953 spokojnie, ja nikogo nie karzę i nie osądzam,bo jestem zwykłym człowiekiem ale historia  pokazuje że tylko ostre kary przynoszą skutek.Uważam że palenie w kotłach GS od dołu (po twojemu przeciwprądowo) powinno być ZABRONIONE,a profesory i producenci,instalatorzy którzy każą odwrotnie to ludzie którzy nie mają pojęcia co robią. Co dziś wiem trudno określić, bo nie wiem co ty chcesz wiedzieć.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Montez ,nie jestem ekologiem i się powtórzę uważam ich za nie normalnych.Chodzi mi tylko wyłącznie o to żeby palić w naszych kotłach rozsądnie czyli w GS od góry a nie odwrotnie.Mam tak porąbanych sąsiadów(oprócz jednego z DS) że nie chcą nic słyszeć na ten temat,choć to naprawdę wspaniali ludzie a ich odpowiedż:my tak zawsze palili i tak je dobrze.Mało tego zorganizowałem spotkanie w świetlicy wiejskiej(przyszło 2 ludzi) tłumaczę 40 min. i mówię przyjdę pokażę co i jak rozpalimy razem nic nie kosztuje poświęcę swój czas tylko zadzwoń kiedy mam przyjść.Jak myślisz kto zadzwonił? ,trafiłeś w dziesiątkę NIKT.Drugi post był naprawdę dobry.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sprawność elektrowni cieplnych nie przekracza 46%" z http://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrownia_cieplna, to nie są brednie, to wersja optymistyczna, reszta tu: http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/649811.html i w załączniku

ANALIZA_Stan_krajowych_sieci_przesylowych.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sprawność elektrowni cieplnych nie przekracza 46%" z http://pl.wikipedia.org/wiki/Elektrownia_cieplna, to nie są brednie, to wersja optymistyczna, reszta tu: http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/649811.html i w załączniku

kolego to śa brednie ,wsypanie wegla do kotła to nie jest początek  procesu ,początkiem procesu jest wykopanie ,szuszenie  rozdrabniane spalanie ,straty na chłodzeniu (zło koniecznie ) to mamy max 35% sprawnosci ,teraz przesył straty na tranformatorach i kradzieze pradu to daje około 20-22% i tyle ,jak wszyscy bedziemy mieli wymienione liczniki na zdalne ,wymienionę zostana transformatory oraz zwiększy sie zużycie prądu to moze dojdziemy systemowo do 30% i to bedzie rewelacja w całej ęuropie bo nikt tak dobrego systemu nie ma ponadto Polska inwestuje najwiecej w system bo przez najbliższe 4 lata około 8mld zł na wymianę pomianowania i wyeliminowanie kradzieży które sa na poziomie 2mld rocznie ,do tego na wymianę trafo przez 3 lata około 6 mld zł i do tego inwestycje w nowe bloki energetyczne  lub przebudowa ale kwot nie znam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za to do domowego kotła to on się sam wykopuje, sam dowozi, na bocznicach to nie rozkradają tylko dosypują, a uczciwi sprzedawcy ręcznie z pęsetą i lupą wybierają wszelkie zanieczyszczenia i ziarenka piasku.

Porównując efektywność grzewczą różnych źródeł energii dla odbiorcy końcowego takich strat się nie liczy, a liczenie zaczyna od punktu wspólnego, czyli mamy 2 sąsiadów - jeden grzeje prądem (może być pompa ciepła), drugiemu właśnie przed dom przywieziono wywrotkę węgla (po drodze trochę rozkradli i "ochrzcili"). Pytanie brzmi: który z nich generuje większe obciążenie dla środowiska i zużywa więcej surowców (paliw kopalnych)?

Chciałem tylko przedstawić niektórym osobom, że proces przemiany energia cieplna ---> energia elektryczna ---> energia cieplna nie jest wcale takim dobrym pomysłem pod względem ekologicznym i ekonomicznym w szerszej perspektywie (pomińmy Norwegię, oni mają zieleńszy prąd). 

Problem w tym, że przy efektywności procesu takiej jaką podajesz (20-22%), jest jeszcze gorzej, wychodzi na to że lepiej palić czymkolwiek niż ogrzewać prądem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chciałem tylko przedstawić niektórym osobom, że proces przemiany energia cieplna ---> energia elektryczna ---> energia cieplna nie jest wcale takim dobrym pomysłem pod względem ekologicznym i ekonomicznym w szerszej perspektywie (pomińmy Norwegię, oni mają zieleńszy prąd). 

Problem w tym, że przy efektywności procesu takiej jaką podajesz (20-22%), jest jeszcze gorzej, wychodzi na to że lepiej palić czymkolwiek niż ogrzewać prądem

Kolego, zanim się zacznie innym tłumaczyć, to najpierw pasowałoby samemu zrozumieć o co chodzi.

 

Pogrubiłem to fatalne założenie, które Ci chyba nie pozwala zrozumieć istoty ekologiczności pomp ciepła.

Takiej przemiany, o której piszesz nie ma. W pompie ciepła w ogóle nie ma żadnej przemiany energii z jednego rodzaju na inny.

Jest tylko energia cieplna.

A PC ją tylko (jak sama nazwa wskazuje) pompuje. Pompuje w sensie Carnota, ale pompuje, nie przekształca w elektryczną itp.

[z dokładnością do pewnych uproszczeń jak zamiana części en. el. na cieplną jako bonusik, dodatek, nie zaś istota samej rzeczy]

 

PC jest ekologiczna bo: bierze ciepło zza okna i przenosi je do domu --> dom oddaje ciepło na zewnątrz --> PC bierze ciepło zza okna i przenosi je do domu itd.

 

 

Prąd nie jest tu istotnym źródłem ciepła, prąd służy tylko do podtrzymywania tego procesu.

Bez tego prądu (podtrzymania) nie będzie jednak działać.

Ale uwaga: na tej samej zasadzie prąd potrzebny jest do:

1. palenia kotłem z podajnikiem (czy to znaczy że grzejemy prądem kolego observer?)

2. solarów (czy to znaczy, że grzejemy prądem kol. observer?)

I generalnie do wszystkiego.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak należy powiedzieć, że transport energii za pomocą prądu powoduje zużycie energii elektrycznej, prawda?

 

Jeżeli przyjmiemy średnioroczny współczynnik COP = 2 (ktoś podał tu na forum) czyli dla przeniesienia 1J energii zza okna do domu zużywamy 0,5J energii elektrycznej wytworzonej z węgla ze sprawnością 30% to sprawność procesu w odniesieniu do węgla wynosi 60%.

Jeżeli sprawność wytworzenia 1J energii z węgla w lokalnej kotłowni wynosi 60%, to można mówić o porównywalnej ekologii, pod warunkiem, że elektrownia i kotłownia emitują spaliny o jednakowym składzie.

 

Jeżeli teraz porównamy koszt jednostkowy energii z obu źródeł, to zobaczymy dodatkowo opłacalność ekologii.

 

Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli przyjmiemy średnioroczny współczynnik COP = 2 (ktoś podał tu na forum) czyli dla przeniesienia 1J energii zza okna do domu zużywamy 0,5J energii elektrycznej wytworzonej z węgla ze sprawnością 30% to sprawność procesu w odniesieniu do węgla wynosi 60%.

 

Na to mogę napisać, że średnioroczny COP dla oświetlenia wynosi mniej niż 1, czyli musimy pobrać więcej energii elektrycznej niż otrzymujemy światła.

 

Ciekawe co powiedzą ludzie, których zaczniesz namawiać do zrezygnowania z 30% sprawnej węglowej en. elektrycznej na rzecz oświetlania świeczkami? :blink:

Albo rowerki po domach i dynamo - małe straty przesyłowe.

 

Prąd to jest prąd - może być uzyskany w przeróżny sposób.

A pompa ciepła to pompa ciepła - bardzo ekologiczne urządzenie [dodam, że PC nie musi być koniecznie na prąd, są też np. na gaz].

 

Optymalizacja produkcji prądu to inny temat niż ekologia pompa ciepła. Wg tego, co przytaczał kol. sambor, to unia europejska(kto konkretnie???) nie uznaje tego urządzenia jako ekologiczne, a firma Viessmann tak.

I dziwi się jak to możliwe - połowicznie odpowiem: viessmann wie jak to działa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To następnym krokiem jest zbudowanie PC napędzanej wiatrakiem i to nie przez en  el wytwarzaną przez wiatrak, tylko wiatrak napędza sprężarkę PC - to może być przyszłość - szybkoobrotowe wiatraki ze sprężarkami na osi pompują ciepło, a przy okazji wytwarzają niewielkie ilości en el na potrzeby pomp i automatyki - brzmi prawie jak  Verne lub Lem  ;)

Ale już od kilku lat do tego się przymierzają np tu  http://www.refrigeration-engineer.com/forums/showthread.php?9394-compressor-for-wind-powered-heat-pump

Oraz projekt zrealizowany w Danii http://www.ea-energianalyse.dk/subpages/929_Wind_heat_pump_in_Aarhus.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Optymalizacja produkcji prądu to inny temat niż ekologia pompa ciepła. Wg tego, co przytaczał kol. sambor, to unia europejska(kto konkretnie???) nie uznaje tego urządzenia jako ekologiczne, a firma Viessmann tak.

 

Ja pisałem że Unia nie zakwalifikowała PC jako źródeł odnawialnych a nie ekologicznych

W Ustawie Prawo energetyczne odnawialne źródła energii zdefiniowano jako „źródła wykorzystujące w procesie przetwarzania energię wiatru, promieniowania słonecznego, geotermalną, fal, prądów i pływów morskich, spadku rzek oraz energię pozyskiwaną z biomasy, biogazu wysypiskowego, a także z biogazu powstałego w procesach odprowadzania lub oczyszczania ścieków albo rozkładu składowanych szczątek roślinnych i zwierzęcych"

 

Tu też  http://www.mg.gov.pl/Bezpieczenstwo+gospodarcze/Energetyka/Odnawialne+zrodla+energii

 

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To następnym krokiem jest zbudowanie PC napędzanej wiatrakiem i to nie przez en  el wytwarzaną przez wiatrak, tylko wiatrak napędza sprężarkę PC - to może być przyszłość - szybkoobrotowe wiatraki ze sprężarkami na osi pompują ciepło, a przy okazji wytwarzają niewielkie ilości en el na potrzeby pomp i automatyki - brzmi prawie jak  Verne lub Lem  ;)

Powiedziałbym raczej, że brzmi jak adam-k.[co dom budować miał nad rzeczką]

Tylko adam-k był lepszy, bo spręż w pompie ciepła miała robić turbina wodna a sama energia pobierana z tejże rzeczki aż do wytworzenia z wody lodu, który potem miałby być jako odpad ekologicznie tą rzeczką spławiany.

Ciekawe czy to zrealizował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Takiej przemiany, o której piszesz nie ma. W pompie ciepła w ogóle nie ma żadnej przemiany energii z jednego rodzaju na inny.

Jest tylko energia cieplna.

Przy użyciu grzałek już jest, nie pisałem tylko o pompie ciepła. Zresztą biorąc pod uwagę efekt końcowy jakim jest uzyskanie wewnątrz domu odpowiedniej temperatury i tak cała energia będzie zużyta do ogrzania domu, czy to przez bezpośrednie grzanie, czy pompowanie, w tym przypadku sposób ogrzania jest nie istotny, choć bardzo różnią się efektywnością

 

PC jest ekologiczna bo: bierze ciepło zza okna i przenosi je do domu --> dom oddaje ciepło na zewnątrz --> PC bierze ciepło zza okna i przenosi je do domu itd.

 

 

Prąd nie jest tu istotnym źródłem ciepła, prąd służy tylko do podtrzymywania tego procesu.

U Norwegów jest ekologiczna, oni mają prąd z elektrowni wodnych, my palimy w wielkich kotłach różnymi paliwami, przeważnie węglem, emitując głównie CO2 i NOx, bo resztę udaje się w miarę skutecznie zatrzymać, wytwarzamy i przesyłamy energię elektryczną ze sprawnością całego procesu do 22% (wg kol. automatyka). Tę odrobinę energii wytworzoną z góry węgla zaprzęgamy do pompowania ciepła, co sprawia że cały ten proces jest jeszcze w miarę ekonomicznie opłacalny, ale nazywanie jej ekologiczną jest trochę na wyrost.

Nie mówię że nie będzie, modernizacja systemu energetycznego sprawi że będzie co raz bardziej ekologiczna, ale jeszcze jej trochę brakuje

 

 

Prąd nie jest tu istotnym źródłem ciepła, prąd służy tylko do podtrzymywania tego procesu.

Istotna jest ilość prądu zużyta na podtrzymanie procesu. Ma to znaczenie ponieważ ciepło potrafimy uzyskiwać lokalnie z wysoką sprawnością, a prąd już nie. W moim przypadku podajnik + pompy to jakieś 70-80W. Przy gazie było by jeszcze mniej

 

http://instalreporter.pl/wp-content/uploads/2013/01/IR_2013_01_Porownanie_emisji_zanieczyszczen.pdf Dane dla PC policzone są dla średniej europejskiej emisji zanieczyszczeń

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istotna jest ilość prądu zużyta na podtrzymanie procesu. Ma to znaczenie ponieważ ciepło potrafimy uzyskiwać lokalnie z wysoką sprawnością, a prąd już nie. W moim przypadku podajnik + pompy to jakieś 70-80W. Przy gazie było by jeszcze mniej

Miałoby znaczenie gdyby to zdanie było prawdziwe. Mam co do tego duże wątpliwości (delikatnie mówiąc, żeby się ludzie nie poobrażali).

 

Ale dla mnie i tak nie liczy się sprawność lokalnego wytwarzania ciepła.

Dla mnie liczy się zatrucie i zanieczyszczenie wynikające z lokalnego wytwarzania ciepła w porównaniu z tym samym podczas wytwarzania prądu (z różnych źródeł).

Różnica jest ogromna i musi być ogromna. A jak nie jest to trzeba tych miejsc dopilnować, bo się da.

Lokalnych smrodziarzy - uwierz kolego - nie da się.

 

Oświetlenie, kuchnie elektryczne, pralki, żelazka są jeszcze gorsze od pomp ciepła, bo COPy poniżej 1.

Tak więc jeszcze raz polecam: świeczki, rowerki z dynamem, kuchnie węglowe, podkowy i żelazka na węgiel (też coś takiego było).

Tylko co z komputerami?... diabelskie narzędzia!

Na stos!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no kolego nie tak do konca bo na jednym z programów na D...y widziałem testy dla elektrowni węglowych w Polsce a właśnie dla świeczek nafty i innych źródeł domowego oświetlenia (czyli tak jak kiedyś się zyło) i wyszło ze najbardziej ekologiczna z tych wszystkich źródeł jest Świeczka która i tak emituje 3 razy więcej syfu niż elektrownie węglowe  .Moim osobistym zdaniem elektrownie węglowe maja wielka przyszłość tym bardziej że węgla brunatnego u nas jest mnóstwo a procesy spalania opanowane do perfekcji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No czaję.

Nie wiem czy widzieliście ten odcinek jak koleś (chyba na Syberii) miał obwód zrobiony na neodymach.

Magnesy tak wkoło czopucha ułożone, i jak palił w kotle to dodatkowo miał światło w całym domu.

Elektrownie oczywiście mają wielką przyszłość, zainwestować w odpowiednie filtry i spalać odpowiednio i nie widzę nic lepszego w naszym kraju.

A co2 to nie należy się przejmować, bo ono w węglu też się wzięło z Ziemi a nie z Marsa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do przyszłości energetyki  w Polsce to mamy kolejny kanał, opisany w Newsweek-u -pozwoliłem sobie cały skopiować, może admin nie wytnie - czytać a następnie komentować

To są już jaja!

 

Newsweek Autor Radosław Omachel  

Brudne interesy na czystej energii

W oparach zielonego absurdu, czyli jak działa w energetyce 

ekologiczna fikcja, a działacze PSL świetnie na tym zarabiają.

To, co posłowie uchwalą (kiedyś) w ustawie o odnawialnych źródłach energii, czyli OZE, ma fundamentalne znaczenie dla każdego, kto korzysta z telewizora, pralki czy komputera. Ustalą bowiem, ile – i na jakich zasadach – zapłacimy za produkcję czystej, zielonej energii. Rodzące się od trzech lat w wielkich bólach w Ministerstwie Gospodarki przepisy miały w marcu zostać przyjęte przez rząd i trafić do Sejmu.

Autorzy projektu wciąż jednak przy nim majstrują, a eksperci zajmujący się energetyką wieszczą, że zanim nowe przepisy zaczną obowiązywać, miną kolejne dwa, trzy lata. Albo i więcej. – Jeśli wcześniej Komisja Europejska dobierze się nam do skóry za dopłaty do tzw. współspalania biomasy, to ustawę o OZE trzeba będzie pisać od nowa – mówi poseł Platformy Obywatelskiej z sejmowej komisji gospodarki zajmujący się energetyką.

A że się dobierze, to właściwie pewne.

Alarm

18 stycznia, Warszawa. Obraduje Rada Naczelna PSL. Podczas luźnej dyskusji były prezes PSL, a obecnie szef Rady i eurodeputowany tej partii Jarosław Kalinowski rzuca pomysł napisania uchwały, która zablokuje budowę elektrowni atomowej. Popiera go między innymi Jan Bury – zausznik Waldemara Pawlaka, szef klubu parlamentarnego PSL. Na kartce papieru spisują manifest, w którym PSL jednoznacznie opowiada się przeciwko budowie atomówki i żąda rozwoju odnawialnych źródeł energii. Z treści wynika, że za wykonanie uchwały jest osobiście odpowiedzialny Janusz Piechociński, wicepremier, minister gospodarki i prezes PSL.

Dla Piechocińskiego to wyjątkowo niezręczna sytuacja. W styczniu nanosił ostatnie poprawki na rządowy – przygotowywany w jego resorcie – projekt rozwoju energetyki jądrowej. Dokument przewiduje wybudowanie w Polsce dwóch takich elektrowni. Pierwsza ma ruszyć za 10 lat.

A teraz koledzy kazali mu ten projekt storpedować.

– Ta uchwała to wotum nieufności dla Piechocińskiego za to, że odpuścił ustawę o odnawialnych źródłach energii, na której Pawlakowi bardzo zależy. Ale i wyraźny sygnał dla Platformy, że jeśli ustawa przejdzie w takim kształcie jak teraz, to w rewanżu PSL przestanie popierać pomysł budowy elektrowni atomowej. Robimy taki szantaż – mówi polityk PSL z Mazowsza.

Elektrownię atomową ma budować państwowa Polska Grupa Energetyczna. A dokładniej jej spółka córka EJ1, na której czele stoją ludzie PO. Jest o co się bić.

Z kolei Waldemar Pawlak – jeszcze jako lider PSL, wicepremier i szef resortu gospodarki – napisał projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii, który gwarantował solidne wsparcie dla inwestorów budujących wiatraki czy instalacje baterii słonecznych. Miała przybliżyć Polskę do spełnienia unijnego wymogu – 19 proc. udziału OZE w produkcji energii elektrycznej w 2020 r. I była przy okazji bardzo korzystna dla elektoratu PSL. Na zachodzie Europy niewielkie elektrownie wiatrowe (wiatraki) czy słoneczne (baterie) chętnie stawiają mieszkańcy wsi.

– Pawlak chciał być ojcem założycielem sektora OZE w Polsce. Ale gdy jego miejsce w rządzie zajął Janusz Piechociński, to PSL zaczęło OZE przegrywać. Karty w rozgrywce o nową ustawę zaczął rozdawać resort finansów i ludzie Jana Krzysztofa Bieleckiego z kancelarii premiera – dodaje polityk PSL.

W efekcie powstająca ustawa jest korzystna przede wszystkim dla wielkich elektrowni węglowych (głównie firm państwowych) i dla państwowej kasy. – System wspierania ekologicznej energii jest tak skonstruowany, że ukryte w rachunkach za prąd opłaty ostatecznie trafiają w postaci dywidend do skarbu państwa. Nowa ustawa zakonserwuje ten stan na lata – uważa Robert Rybski, prawnik z fundacji ClientEarth, zajmującej się ochroną klimatu.

Zielonym do dołu

Czy przestarzały piec węglowy w gierkowskiej elektrowni może produkować czystą, zieloną energię? Na papierze – jak najbardziej. Wystarczy do miału węglowego dorzucić biomasę, czyli zielone odpady lub uprawiane w tym celu rośliny energetyczne. Taki piec kopci jak węglowy, ale zgodnie z dość absurdalną unijną nomenklaturą jest ekologiczny.

Dzięki takiemu podejściu nawet najwięksi producenci dwutlenku węgla w Polsce – jak elektrownie w Bełchatowie czy Kozienicach – to czołowi producenci zielonej energii. Oczywiście nie spalają biomasy wyłącznie z pobudek ekologicznych. Za każdą megawatogodzinę (MWh) energii wytworzoną w piecu węglowym dostają na rynku hurtowym około 200 zł. Jeśli jednak do każdej tony spalanego węgla dodadzą ok. 100 kg biomasy, to energia w cudowny sposób staje się ekologiczna. Potwierdza to uzyskany od Urzędu Regulacji Energetyki (URE) zielony certyfikat.

Zielony certyfikat wcale nie jest zielony – to elektroniczny zapis, który można sprzedać na wolnym rynku. W marcu jego giełdowa cena wynosiła ok. 230 zł. Zielone certyfikaty kupują firmy, które emitują duże ilości CO2. Polski rynek zielonych certyfikatów jest wart 4-5 mld zł rocznie.

Zręby tego systemu powstały w 2005 r., jeszcze za rządów SLD. – Zakładaliśmy, że współspalanie węgla i biomasy będzie marginesem rynku zielonej energii, sposobem na wykorzystanie zielonych odpadów. Zabrakło wyobraźni. Wsparcie dla współspalania stało się systemową patologią, która wypacza sens promowania zielonej energii – mówi Tomasz Podgajniak, minister środowiska w rządzie SLD, dziś prezes spółki Enerco, inwestującej w elektrownie wiatrowe.

To, co miało być marginesem, stało się fundamentem rynku OZE. Ponad połowa zielonych certyfikatów z URE trafia do elektrowni spalających biomasę. – To chore! Przecież pieniądze z zielonych certyfikatów, na które solidarnie zrzucają się użytkownicy energii elektrycznej, powinny służyć inwestycjom w niewielkie, rozproszone, odnawialne źródła energii. Płacimy grube miliardy elektrowniom, ale inwestycji w nowe źródła energii z tego tyle co nic! – denerwuje się Kazimierz Żmuda, wicedyrektor Departamentu Rynków Rolnych w Ministerstwie Rolnictwa.

Dziewięć miliardów

Żeby dostosować stary blok węglowy do współspalania biomasy, wystarczą niewielkie przeróbki. – Od 2005 r. spółki energetyczne wydały na dostosowanie instalacji do współspalania biomasy ok. 2 mld zł. W tym samym czasie otrzymały i odsprzedały zielone certyfikaty warte co najmniej 11 mld zł – wylicza Tomasz Podgajniak. Więc 9 mld zł jest do przodu.

– To w dużej mierze dzięki systemowi zielonych certyfikatów polskie firmy energetyczne utrzymywały w ostatnich latach rentowność – uważa Grzegorz Wiśniewski, prezes zajmującego się analizami rynku OZE Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Według GUS w 2013 r. największe podwyżki płac były właśnie w branży energetycznej, średnio po 300 zł. Przeciętne wynagrodzenie w elektrowniach wynosi 6,2 tys. zł, a w państwowych spółkach energetycznych aż się roi od menedżerów o politycznych korzeniach. W wybranym kilka dni temu zarządzie Tauronu Polska Energia zasiada polityk PO i były szef resortu skarbu Aleksander Grad. Do niedawna we władzach tej firmy była Joanna Schmid, była wiceminister skarbu. Łączne miesięczne wynagrodzenie członka zarządu w Tauronie przekracza 100 tys. zł.

Ze współspalania żyje też spora grupa dostawców biomasy kręcących się wokół świata polityki. Nie brak w tym gronie PSL-owców. W zeszłym roku poseł PSL Franciszek Stefaniuk apelował z mównicy sejmowej o wsparcie dla importerów biomasy. Teraz mówi, że poprosiło go o to kilku z nich, ale ich nazwisk nie pamięta. Dużym dostawcą biomasy do elektrowni Kozienice była spółka Zenona Daniłowskiego, dobrego znajomego Jana Burego (sam Bury też był krótko udziałowcem firmy handlującej biomasą). Inny działacz PSL, Józef Folcik, jest dyrektorem w należącej do Polskiej Grupy Energetycznej firmie zajmującej się obrotem biomasą.

Deficyt

Biznes kwitnie. Dekadę temu sektor energetyczny spalał co roku milion ton biomasy. Dziś – już 8 mln ton. Szkopuł w tym, że rynek jest nieprzejrzysty i nawet Urząd Regulacji Energetyki, który wydaje zielone certyfikaty, nad nim nie panuje.

Między innymi dlatego, że krajowej biomasy jest za mało. – Niedawno podczas inauguracji elektrociepłowni w Białymstoku jej właściciele zakomunikowali, że będzie zasilana biomasą z importu. Przecież Podlasie to rejon rolniczy, położony niedaleko Puszczy Białowieskiej, Knyszyńskiej i Augustowskiej. Jeśli nawet tam brakuje biomasy, to co dopiero w innych regionach kraju! – mówi Kazimierz Żmuda.

Z importu pochodzi co trzecia tona biomasy spalanej w Polsce. To głównie odpady rolne z Ukrainy czy Białorusi (np. łuski słonecznika), ale też drewno z Syberii czy łupiny orzechów kokosowych z Afryki. – Podczas transportu biomasy na wielkie odległości pociągi, statki i tiry emitują dwutlenek węgla. Spalanie biomasy sprowadzanej z innych kontynentów nie ma nic wspólnego z ekologią – zwraca uwagę Robert Cyglicki, szef polskiego oddziału Greenpeace.

Przy czym nie wiadomo, czy sprowadzane z Afryki odpady drewniane to rzeczywiście resztki z tartaków, czy też całe drzewa tropikalnego lasu, które padły ofiarą ekologicznej fikcji (za spalanie pełnowartościowego drewna zielone certyfikaty nie przysługują).

Kanty

Ale i krajowe dostawy biomasy budzą czasem w URE zdumienie.

Niedawno jedna ze spółek energetycznych przedstawiła zaświadczenie, że spalona biomasa pochodzi z działki X. Okazało się, że rok wcześniej biomasą pochodzącą z tej samej działki pochwaliła się inna spółka. Czysty kant! Jak mówi dyrektor Katarzyna Szwed-Lipińska z URE, żeby na tej działce wyrosły rośliny w zadeklarowanej we wniosku ilości, potrzeba siedmiu lat, a nie roku.

Inny przykład: do elektrowni trafiają duże ilości odpadów drewnianych z tartaków. Zwykle z jednego metra sześciennego surowego drewna po przetarciu go na deski zostaje 30-40 proc. odpadów. Ale z dokumentacji składanej do URE wynika, że w niektórych tartakach odpady to 70 proc. produkcji. Bzdura!

Kilka miesięcy temu URE w całości odrzuciło rozliczenie jednej ze spółek energetycznych, dotyczące dostaw 14 tysięcy ton biomasy (to prawie tysiąc tirów). Dyrektor Szwed-Lipińska przyznaje, że 80 procent wniosków o wydanie zielonych certyfikatów budzi zastrzeżenia urzędu. Wydajemy miliardy złotych na dopłaty do zielonej energii na podstawie dokumentów, których często nie można zweryfikować.

W efekcie tych wszystkich patologii Ministerstwo Gospodarki zapowiedziało, że nowa ustawa o OZE przykręci kurek z pieniędzmi za współspalanie węgla i biomasy. I rzeczywiście projekt zakłada, że premia spadnie o połowę. Ale jednocześnie ustawa wprowadza kategorię współspalania dedykowanego, które będzie dofinansowywane tak jak do tej pory. Czym się to różni?

– Jedynie sposobem dostarczenia biomasy do kotła. W zasadzie jedno i drugie to to samo – uważa Robert Rybski. – Jeśli przepisy przejdą w takim kształcie, jak to proponuje resort gospodarki, to import biomasy dalej będzie się rozwijał.

Chyba że cały system zakwestionuje Komisja Europejska, która wszczęła właśnie postępowanie w tej sprawie. Ma ono wyjaśnić, czy premie za produkcję zielonej energii w piecach opalanych miałem węglowym z domieszką biomasy nie były zbyt wysokie. Jeśli podejrzenia zamienią się w pewność, to Komisja może kazać elektrowniom, by zwróciły część, albo nawet i całość tego, co zarobiły na współspalaniu węgla i biomasy. Może nawet ok. 11 mld zł. To tyle co dwuletnie zyski całego sektora energetycznego!

W odpowiedzi na pytania „Newsweeka” o unijne postępowanie resort gospodarki napisał, że „ministerstwo nie przewiduje uznania przez KE dopłat do współspalania za niedozwoloną pomoc publiczną”. Ale to chyba pewność siebie na pokaz.

Odpowiedź na zarzuty stawiane przez Brukselę ma przygotować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Do niedawna kierowała nim Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel – politycznie niezależna. To ona dwa lata temu mimo rządowych nacisków zablokowała niekorzystną dla odbiorców energii fuzję Polskiej Grupy Energetycznej ze spółką Energa. Kilkanaście dni temu zastąpił ją Adam Jasser, współpracownik Jana Krzysztofa Bieleckiego.

Czy to unijne postępowanie w sprawie dopłat do współspalania było główną przyczyną odwołania szefowej UOKiK? – Przemknęła mi przez głowę taka myśl – przyznaje Grzegorz Wiśniewski z Instytutu Energetyki Odnawialnej.

 

I co wy na to?

 

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pisac mzna by duzo ,najlepiej niech tak zostanie jak jest a i tak zasr,,,, unjia cos wymysli żeby było inaczej ,bo zauwazcie że problem emisji CO2 juz przycicha ,problem odnawialnej energi juz przycicha a głownie dla tego ze niemcy i francja maja ogromne problemy ze stabilizacją sieci ,atek globalnego ocieplenia tez juz przycichł a juz widaci słychać i mld euro wydane na ekspertyzy kiedy braknie wody w europie poprostu świat zwariował uważajcie jak za chwilę dojdziemy z ekologia do perfekcji to dojdzie temat kondensacji pary z chłodni kominowych bo mnie już to nawet nie zdziwi ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.