Skocz do zawartości

Juzef

Stały forumowicz
  • Postów

    961
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Juzef

  1. Problem w tym, że jak człowiek pyta o palenie drewnem, to na co liczy? Na taniość. On chce zawieźć ziemniaki na targ na sprzedaż, ale taczką by się zmachał, więc chce, żeby mu doradzić Żuka. A mówiąc mu o HG to tak jakby proponować mu karocę. Dochodzi jeszcze nieumiejętność kalkulacji w horyzoncie dłuższym niż rok oraz tok rozumowania wrzucam i się pali. Z buszmenem o konstrukcji śmigłowca nie pogadasz. Gdyby był jakiś nacisk na branżę węglową, tak jak teraz zatrzęsła portkami w obliczu plotki o ogólnopolskim zakazie węgla, to przede wszystkim oni mieliby interes w cywilizowaniu wizerunku węgla. Ale póki kasa płynie, to nie mają interesu, by cokolwiek zmieniać. Aktywistom i niby-ekologom z jednej strony brak wiedzy, ale z drugiej nie są głupi. Rozumiem ich, bo jak się człowiekowi tłumaczy, że węglem można palić inaczej, niż to widział przez całe życie, to jest tak, jakby mnie ktoś zaczął przekonywać, że cukier jest słony jak się go poliże u góry torebki, a słodki jak od dołu. Oni nie są głupi, bo wiedzą, że nauczyć czegoś ludzi jest trudno, to żmudna i długotrwała praca bez medialnej sławy, a wymóc zakazy na władzy dużo łatwiej - starczy pójść tu i tam, pokrzyczeć i zaistnieć w mediach. Jeśli takie wyroby znajdą się w co drugim markecie budowlanym w cenie 800zł, przyzwoicie pomalowane i z jakimiś diodami mrugającymi dla bajeru, to jesteśmy uratowani.
  2. Niestety decyzje podejmują ludzie, którzy dawno lub nigdy w życiu szufli w ręku nie mieli, a nawet jeśli mieli, to o technicznej stronie problemu nie mają pojęcia. Skoro producent napisał, ile czego kocioł emituje, to pewnie jest to zgodne z prawdą? Może to i lepiej, że się nie orientują w sprawie. Gdyby wiedzieli, że trudno tu cokolwiek regulować, to od razu kazaliby wszystkie piece wraz z właścicielami wrzucić do Wisły ;) Bardzo dziwny przepis upichcił sejmik. Tak jakby chciano zadowolić ochłapem zwolenników węgla, zostawiając otwartą dla nich tylko wąską i niepraktyczną furtkę. Chyba, że faktycznie będziemy świadkami ekologicznego cudu wśród hipermarketowych wyrobów, jak to zresztą zauważył ktoś słusznie w ostatniej wypowiedzi w tym artykule. Ale nie ma co się martwić - już nawet prezydent Krakowa powiedział, że będzie cisnął sejmik, by przepchnęli pełnowartościowy zakaz, bo inaczej i jego działania, kasa i kredyty zostaną wystawione do wiatru.
  3. I wygląda na to, że zarówno owca poharatana, jak i wilk głodny... Źródło: http://krakow.gazeta...nia_weglem.html Nieustannie się dziwię, co też ci ludzie rozumieją przez węgiel złej jakości... Czyżby po podpaleniu węgla złej jakości z komina walił dym, a przy paleniu węglem dobrej jakości - tęcza i zapach fiołków?
  4. Od podstawówki wszyscy płaczą po co nam ta matematyka w życiu, a potem się okazuje, że nie potrafimy policzyć, co jest tańsze, a co droższe. Uwielbiam te przepychanki przy okazji artykułów o sytuacji w Krakowie, gdzie pismaki piszą, że "średni koszt ogrzania domu 100m2 węglem to 2000zł, a gazem 3000zł" a ktoś niżej krzyczy, że kłamią, bo u niego 100m2 kosztuje węglem 4000zł, a gazem 8000zł. Sprawa jest prosta, jak się wie o co chodzi (jak zwykle), ale fanatykom węgla i jego przeciwnikom nie zbywa wiedzy. Nie widzę, by okładali się wyliczeniami, a raczej twardymi obelgami i najmojszą racją. W cenie paliwa jest różnica spora, ale to nic nie znaczy! Można drogo ogrzewać węglem, można tanio ogrzewać gazem. Tu próbowałem sytuację wyjaśnić, nie wiem czy skutecznie. Bez wnikania w niuanse sprawności, przeciętnie spalony gaz wyjdzie zwykle ok. 30% drożej od przeciętnie spalonego węgla, licząc po kosztach paliwa. Ale 30% z całorocznego kosztu ogrzewania ocieplonych 100m2 to jest 600zł, a 30% od kosztu ogrzania nieocieplonych 200m2 to jest 1800zł. I ten, co ogrzewa ocieplone 100m2 krzyczy, że gaz jest dobry i tani, a ten drugi - że nie ma na jedzenie, jak opłaci rachunek za gaz. Jeśli ktoś umie to policzyć, to nie wybierze węgla do ogrzewania nowego, dobrze ocieplonego domu. Tylko ilu to liczy? Każdy za dogmat bierze taniość węgla. Kupił 3 tony i już jest tanio. Nawet jeśli będzie go kisić w dwukrotnie przewymiarowanym kotle ze sprawnością 30%, gdzie cena uzyskanej energii jest wyższa niż by była z gazu. Ludzie wolą marznąć przy węglu niż marznąć przy gazie, nawet jeśli cena jest tak naprawdę zbliżona. Więcej tu działa psychologia i mity niż rzeczowa kalkulacja. --- http://krakow.gazeta...Skuteczny_.html I komentarz do tego artykułu z facebooka pogromców węgla: "Ktoś pojedzie na drogie wakacje i kupi sobie złoty zegarek , ale my będziemy pluć na szaro". A teraz muszę lecieć nakręcić mój złoty zegarek, bo spóźnię się na samolot na Bali :lol:
  5. W Katowicach ludzie są biologicznie przystosowani do odpowiedniej zawartości węgla w powietrzu. Tam jak spadnie poniżej normy, to wtedy mogą być problemy ;) O ile się orientuję w sytuacji, to chcieli tam zostawić furtkę dla ludzi zażywających luksusu godnego komnat Windsoru przez palenie drewnem w kominkach, dlatego pojawiła się koncepcja dopuszczenia drewna w kominkach będących dodatkowym źródłem ciepła. Oczywiście straż kominkowa powstanie, która będzie monitorować częstotliwość używania kominka... Ciekawe o co chodzi w zdaniu "nie zostaną też wprowadzone ograniczenia dotyczące instalacji cieplnej, dzięki czemu pozostaną piece przystosowane do różnego opału.". Jeśli jedyną zmianą będzie zastąpienie węgla drewnem, to zmieni się tylko smak i zapach krakowskiego powietrza, ale konsystencja pozostanie taka sama.
  6. Pewnie się zrówna, choć nie całkiem tak, jak byś chciał - prędzej to węgiel zdrożeje ;) Tak jak i wszystkie inne. Miejsca bez płaszcza wodnego to tylko dwa prostokątne wgłębienia na tylnim członie.
  7. Pewnie Tani Opał. U mnie mają go po 13zł/25kg jak nie taniej nawet, ale już spróbowałem raz i więcej nie mam zamiaru. Znika jak chleb przy gębie. 22MJ/kg to raczej przesadny optymizm.
  8. Nie podniecałbym się za bardzo. Jak zwykle dziennikarze połowę przekręcą, połowę zmyślą. A polityk jeden z drugim może śmiało gadać, ale jak pomysł pójdzie w jakiejś komisje, gdzie przewijają się fachowsi ludzie, to wiele może z tego nie zostać. Może będą dopłaty do wymiany kotła węglowego na gazowy itp. Może lokalnie wprowadzą zakazy palenia węglem. Ale w dążenie do całkowitej eliminacji ogrzewania węglowego nie wierzę. Skąd pieniądze na sponsorowanie kosztów ogrzewania dla połowy kraju? To tak jakby ustawowo zarządzono, że wszyscy mają jeździć min. 10-letnim Golfem IV, a tym, których na to nie stać, należy się dotacja na zakup nowego auta i dopłaty do paliwa.
  9. Wiem tylko, że kocioł taki był produkowany przez Niemców, a po przyłączeniu ziem piastowskich do Macierzy nasi przejęli projekt, a potem go modyfikowali. Może za komuny projekt był "państwowy" i różne zakłady według niego klepały. Nie. Mniejszy odbiór ciepła masz jak zaizolujesz w jakiś sposób część wymiennika. Czyli np. jakbyś powiesił pod sklepieniem komory zasypowej grubą stalową czy szamotową płytę, to ona zasłoni część płaszcza wodnego i zmniejszy odbiór promieniowania podczerwonego, ale gorące gazy nadal będą za nią wlatywać i w jakimś stopniu oddawać ciepło. Tylko że taki deflektor powinien wisieć nisko nad żarem, więc za każdym zasypywaniem trzeba by go wyjmować i wieszać na innej wysokości. Ba, najlepiej jakby podążał za obniżającym się stosem paliwa. Nie ma łatwo... Po części to z powodu nadmuchu. Do palenia węglem jest on zbędny tak naprawdę. Wydmuchujesz niespalone paliwo w komin. Przy rozpalaniu tym bardziej to szkodliwe, bo wierzchnia warstwa żaru zaczyna się fest palić i dymić, bo nie ma nad nią jeszcze dość żaru, by ten dym się dopalał. O wymiennik ciepła ze spalin trzeba by z fabryką pogadać ;) Nie poradzimy na to wiele. Można jedynie dodać zawirowywacze spalin. Ja tak zrobiłem i na pewno pali się łagodniej, nie gotuje miejscowo wody przy rozpalaniu, ale też nie wiem jaką wymierną korzyść to dało. Spaliny w okolicach 150st.C są bezpieczne dla komina. Można i zejść bliżej 100st.C, ale to zależy od temperatury punktu rosy spalin, a ta zależy od ich składu, który się ciągle zmienia. Im mniej wilgoci w paliwie, tym niżej można zejść, ale zawsze to jakieś ryzyko. Polecam poczytać eksperta.
  10. Każdy element stalowy umieszczony w miejscu spotkania palnych gazów z tlenem i w wysokiej temperaturze wpłynie w jakimś stopniu na lepsze wymieszanie gazów i lepsze spalanie. Ale co, gdzie i jak umieścić - to już sztuka. Ani się waż na złom. Do muzeum techniki :P To chyba jeszcze przedwojenna wersja, ze zdobycznych niemieckich form odlewana.
  11. Nie da się. Zawsze możesz pójść na pobliskie złomowisko i znaleźć kompletny kociołek o żądanej mocy ;) Ale po co Ci większa moc? Masz 100W mocy kotła na 1m2 do ogrzania - to powinno wystarczyć nawet do starego, nieocieplonego domu. Zakładając oczywiście, że grzejesz utrzymując stałą temperaturę w domu, a nie robisz huśtawkę 15-25st.
  12. Nikt nie mówił, że będzie lekko. Śrubokręty muszą być cienkie, a nie o gabarytach przecinaka. Ja użyłem takich o długości 10cm i grubości max. 5mm. Też miałem chwile zwątpienia, jak mi się ich nie udawało nawet na milimetr pomiędzy człony wbić, ale ostatecznie ruszyło wszystko jak zrobiłem równą szczelinę u góry na 2mm, a potem zabrałem się za dół i tak stopniowo poszło. Nie wiem jakie jeszcze chałupnicze metody można by zastosować. Ze ściągaczem byłoby ciężko, bo nie bardzo jest za co chwycić, aby to było pewne i nie uszkodzić członu.
  13. To nie wycieki - to normalna rdza na gołym żeliwie. Tam nie ma połączeń wodnych między członami, więc nie bardzo ma co i skąd wyciekać. Rdza jest od kondensacji wilgoci latem pod wełną ocieplającej korpus kotła. Zależy jakie masz warunki w piwnicy, ale nawet u mnie, gdzie normalnie jest w piwnicy sucho na wiór, latem wszystkie kotłowniane przyrządy robią się rude, a z kotła leje się podejrzanie mimo że jest zamknięty.
  14. Te 7kW nie musi być 100% dokładne, ale mieści się w ogólnych normach. Gdybyś nie miał żadnego ocieplenia, ino goły mur i stare okna to na 100m2 powinno przypadać ~10kW. Mnie mój wynik (max. ~8kW na ~150m2 bliźniaka z czasów wczesnego Jaruzelskiego z 6cm styropianu) też dziwi, bo pierwotnie miałem Camino 24kW, ale zgadza się to z obserwacjami zużycia opału w czasie mrozów rzędu -20st.C. W Twoim przypadku dom jest naprawdę nieźle ocieplony i nie musisz się bać, że zamarzniesz - nawet gdyby -30st.C nastało przez okrągłą dobę, 2 tygodnie z rzędu. Jednak co do mocy, to w przypadku Camino radziłbym zostawić 3 człony pośrednie, czyli zrobić wersję 12kW. Nie ze względu na zapas mocy, ale dla zachowania wymiennika konwekcyjnego. I tak jest z nim bieda, ale robiąc wersję najmniejszą, miałbyś ten wymiennik naprawdę króciutki - @szponi może ponarzekać na ten temat na bazie własnych doświadczeń ;). Lepiej zostawić jeden człon więcej, zyskując kawałek wymiennika, a w razie nadmiaru mocy wyłożyć kawałek rusztu szamotem. Demontować jak dla mnie było dobrze w pionie. Generalnie trzeba mieć młotek kilowy i 2-3 solidne śrubokręty, które się nie pogną ani nie połamią od walenia nimi w żeliwo ani od uderzania młotkiem w uchwyty. Jeden śrubokręt wbijasz w szczelinę między członami na rogu korpusu od góry - jak wejdzie ciut, to wbijasz drugi na drugim rogu. Jak oba wejdą, to człon powinien zacząć odchodzić także na środku. Człony są łączone tulejami dwiema na środku: u góry i u dołu - trzeba więc każdy człon równomiernie z prawa, z lewa, z góry i z dołu z nich zsuwać. Najgorzej jest je zluzować, a potem już idzie lekko. Przy wbijaniu śrubokrętów na łączeniach członów mogą się tam dziury porobić trochę, ale to nic - grunt, żeby nie rozwalić części wodnej, a o to się trzeba mocno postarać.
  15. @m17m Moja szklana kula mówi, że te problemy to ze zbyt dużej mocy kotła w stosunku do tego, co potrzebuje dom. Gdzieś tak dwukrotnie zbyt dużej. Co z tym począć? Albo ograniczyć moc szamotem, albo rozebrać kocioł i wyjąć ze 3 człony - ale to dla zaawansowanych raczej. Albo wziąć taczkę, zajechać na pobliskie złomowisko i wybrać sobie egzemplarz Camino w dobrym stanie, a o mniejszej mocy. Zrób jak radzi @szponi w każdym razie, to dowiesz się z grubsza, jakiej mocy grzewczej potrzebujesz.
  16. Zostawiając z boku politykę, to pomysł jest słuszny. Koszty leczenia skutków zanieczyszczonego powietrza w dłuższym okresie będą o wiele większe, niż koszty ograniczenia tych zanieczyszczeń teraz. Tylko nie plątajmy w to od razu Unii, ruskich i masonów. Ten pomysł nawet nie wyszedł od władz miasta. One się przed tym broniły rękami i nogami, ale naciski Krakowskiego Alarmu Smogowego spowodowały, że tematu zakazu palenia węglem nie dało się dłużej zamiatać pod dywan. Teraz Unii będą używać jako tarczy do osłaniania się przed nadlatującymi pomyjami. Wiadomo, że palącym węglem sprawa się nie spodoba. Oczywiście jakiś mechanizm wsparcia dla najbiedniejszych musi być, ale wszystko od d**y strony jest robione jak zwykle. Na wiosnę tego roku ruszyła kampania bezpiecni.pl - dopłaty do wymiany źródła ciepła na ciepłownię, gaz i prąd. Kto zarabia? Elektrociepłownia, gazownia. Warunki podpięcia się do sieci ciepłowniczej faktycznie są korzystne, ale co dalej? Nikt nie wspomina, że w najtańszym z tych wariantów koszty rosną o 2/3. Dopłaty do kosztów eksploatacji? Cisza. Choćby słówko o realnych kosztach ogrzewania prądem? Nic. Termomodernizacja? Ani słowa. A kiedyś się zastanawiali - jak to @hes pisał, że pytali go krakowscy urzędnisie, jaki węgiel spalać, żeby nie dymiło ;)
  17. Ciekawe rzeczy o ważeniu tu czytam, bo sam się z tym ostatniej jesieni pałowałem. Próbując ocenić dokładność zwykłej łazienkowej wagi elektronicznej, sprawdzałem na niej graty o wadze od kilku do kilkudziesięciu kilogramów. Odchyły były rzędu 1-2%. Potem ważyłem na niej worki z 30-40kg węgla i wniosek końcowy był taki, że zabrakło ~180kg w tych kupionych dwóch tonach. Ale byłem świadom, że taki wynik można łatwo podważyć, więc nie robiłem dymu sprzedawcy. Po prostu więcej u niego nie kupię. Jakby tego było mało, w pozostałych 1800kg było jeszcze ponad 100kg miału. Natomiast w marcu mnie przycisnęło z zakupem węgla i znalazłem innego sprzedawcę. Ten, zapytany o zgodność wagi odparł, że się zgadza, bo gdyby było inaczej, to nikt by u niego więcej nie kupił. Ma chop racje. Tą samą wagą chałupniczo zważone i wynik był 5% ponad normę. Jasne więc, że 1kg czy 10kg na tonie w te czy we wte to nie tragedia, ale jak przyjeżdża 10% mniej, to już sprawa jest podejrzana. Nieco bardziej w temacie, to z racji oby już ostatecznej wiosny dokonałem małego podsumowania kosztów ogrzewania w porównaniu do otrzymanych efektów. Bo tak się składa, że przez większość zimy mierzyłem temperatury wewn/zewn/instalacji CO z automatu 24h na dobę. Wniosek z tego mam taki, że średnio w domu było +21st. i poza paroma dniami, gdy nikogo nie było obecnego, aby mógł rozpalić, warunki były komfortowe bez konieczności siedzenia w kufajce. To wszystko w cenie poniżej 2000zł w domu ok. 160m2 (może 180-200m2, bo piwnica się ciut grzeje też) ogrzewanych z lat 80. gdzie istotne ulepszenia to przeważnie nowe okna i 6cm styropianu na ścianie. Mogło być 1500-1600zł, gdybym od razu kupił pełne 2 tony dobrego węgla, ale wkopałem się w ekogroszek czeski, licząc na wiosnę w marcu.
  18. Czy ktoś z użytkowników tego typu kotłów mógłby dostarczyć zdjęcie stanu wnętrza kotła, tzn. stopnia zabrudzenia przy normalnym paleniu węglem? Przydałoby mi się do artykułu. Znalazłem niemieckie jedno dobre, ale ten zdaje się pelletem opalany.
  19. Chyba jednak ten nierdzewny SWD baniak wybiorę. 500zł droższy od Biawara emaliowanego, a gwarancji niby 10 lat. O ile to nie firma-krzak, to powinno się opłacić. Tylko patrząc na ceny nierdzewnych innych, to mam dziwne podejrzenie, że nierdzewność może nie być stuprocentowa :) Co ciekawe, wyżej wspominany sprzedawca używanych Viessmannów też daje 10 lat gwarancji. Interesujące. Ale znowuż odpowiednia dla mnie sztuka u niego to min. 4000zł.
  20. Huh, dobrze wiedzieć takie krytyczne szczegóły zawczasu. Większość instalacji mam na stalowych rurach. Ciepłą pociągnę nową na tworzywie sztucznym, ale baterie stalowe pewnie zostaną. Mam własną studnię, ale tam woda jest podejrzana. Kiedyś jak pierwszy bojler elektryczny zainstalowałem, to po nagrzaniu i 2 dobach odstania, woda zaczynała śmierdzieć zgniłymi jajami. Teraz ciągnę z wodociągu, choć jakbym chciał, to ze studni też mogę. Wodociągowa jest w porządku, mało kamienia i żadnych niespodzianek, ale chlorowana to ona nie jest. Nadmienię, że rezyduję we Wrocławiu, a tu wody dawno nie chlorują, tylko jakieś tam inne metody stosują, tak że nie zdradza woda żadnych podejrzanych oznak.
  21. Odkopuję temat, bo problem mam podobny. Potrzebuję bojlera min. 300L z dwoma wężownicami. Nie wiem tylko, ile musiałbym wybulić, aby się taki bojler po 3 latach nie rozsypał? Jakiekolwiek egzemplarze zaczynają się od 2 tys. ale obawiam się, że to nienajlepszy pomysł. Te germańskie używane nierdzewne wydają się być fajnym pomysłem, ale czy 4000zł za 350L nierdzewnego Viessmanna z dwoma wężownicami to uczciwa cena? Z drugiej strony trafiłem na inny nierdzewny bojler 300L znanej niemieckiej firmy SWD (zapewne czasowo przebywającej na Tajwanie) za 2800zł. Zastanawia mnie tylko, skoro to nierdzewka, po co tam możliwość montażu anody...
  22. @darbor1 Jeśli jesteś absolutnie pewien, że kocioł jest dolnego spalania, to nie masz co myśleć o KPW, bo to wynalazek do kotłów górnego spalania. W dolniaku ona jest niepotrzebna. Jakbyś popatrzył choćby tutaj,to masz tam rysunek obrazujący działanie KPW. Ona kieruje powietrze wtórne w rozżarzony zasyp. W dolniaku powietrze wtórne masz w zupełnie innymi mejscu, a góra zasypu się nie pali.
  23. Ja od prawie roku mam wsadzone zawirowywacze, ale takie w formie nieudolnie skręconych wokół podłużnej osi pasów blachy. Czy one wpływają na stałopalność to nawet nie myślałem. Warunki każdego dnia są inne i nie odważyłbym się wyrokować, czy ew. różnice nawet 10-20% oznaczają że był lepszy ciąg, czy to wpływ zawirowywaczy, czy może chałupa się wygrzała. Jedno co mogę powiedzieć: bez zawirowywaczy przy rozpalaniu taki ogień hulał, że wręcz odparowywało podpałkę z kotła, a czopuch był czerwony. Z zawirowywaczami prędkość spalin jest zauważalnie mniejsza (nie huczy), ogień równie żywy, ale temp. szybciej rośnie na wyjściu z kotła niż w kominie.
  24. Przy paleniu od góry nie powinno być potrzeby grzebania w popiele ;) Tak jak przedmówca rzekł, mam podobnie, że przy małym zapotrzebowaniu na moc, po skoksowaniu zasyp pali się tylko na dole, a u góry wydaje się zimny. Być może dajesz za mało PG? Jeśliby węgiel miał dość tlenu, to czemu miałby się nie palić... Oczywiście PG powinno być stale uchylone przy odgazowaniu, bez użycia miarkownika. Nie miałem do czynienia z koksującym węglem, ale z koksem hutniczym i owszem - i zachowywał się podobnie jak opisujesz. Jedyny sposób na niego, to był dobry ciąg + więcej PG niż przy węglu, tak by utrzymać wyższą temp. paleniska, inaczej wszystko gasło. Ale mimo tego wszystkiego, pod koniec palenia i tak zostawało mnóstwo niedopalonego koksu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.