Skocz do zawartości

Juzef

Stały forumowicz
  • Postów

    961
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Juzef

  1. Cóż, tak wyszło... ale choć polonista ze mnie żaden, raczej programista, to z językiem i klawiaturą problemów nigdy nie miałem. A z kotłem sprawa to samo życie... :) I tak: w międzyczasie dokopałem się nawet do współczesnej instrukcji obsługi kotła. Było tam właśnie o badaniu koloru płomienia i dymu. Ale na razie na niewiele mi się to przydaje - kocioł bierze lewe powietrze wszelkimi dziurami, gdyż, niezależnie od ustawień klapy przy popielniku, jak dorzucę paliwa - skacze temperatura ile chce. Mogę nawet wszystkie lufty zamknąć, a ten skubany i tak ma się dobrze... Muszę najpierw pouszczelniać jeszcze co nieco. Inaczej mam obawy, że jak wrzucę solidny zasyp, to połowa pójdzie w komin, a na piecu będzie z 70st.
  2. Witajcie Ze zdziwieniem na ten temat trafiłem, bo rok temu szukając czegoś w necie o tym kotle, nie sposób było uświadczyć cokolwiek. Jeszcze bardziej mnie zatkało, jak zobaczyłem, że ciągle go produkują... :huh: A mam w chałupie ów kocioł, ten ~24kW, rocznik 1983. Nigdy nie miałem o nim pochlebnej opinii pod żadnym względem, ale że wydatek na nowy sprzęt trochę kosmiczny by był, to ciągle go używamy. Chałupa z podobnego rocznika jak piec, ok. 250m2 ogrzewanej powierzchni, 6cm styropianu na ścianie, 80% nowych okien. Opał: po połowie drewna i węgla. Koksem bardzo dawno nie było palone, ale w tym roku szykuje się renesans, bo koks zrównał się ceną z węglem. Stałopalność: tu nic nie mogę powiedzieć, bo stosowany sposób palenia jest trochę partyzancki, o tym zaraz. Generalnie przy -5 -> +5 st. C idą dwa wiadra węgla i ew. drugie tyle drewna, a palenie jest przez jakies 14 godzin i na piecu max. 50st, a w chałupie max. 20st. O sposobie palenia: nie wiem z czego on wynika, ale zawsze było tak: ładuje się papieru, jakiś karton, cienkie drewno, grube drewno i trochę węgla. Przy podpaleniu jest koło 10 min. kopcenia, przy czym gdyby wtedy próbować otwierać drzwi celem dołożenia, to się człek uwędzi, a czasem lubi huknąć w pysk ;) Jak się już rozpali, dorzucam węgla tak z pół wiadra. I wracam do rzeczywistości na jakąś godzinę, po czym macam kaloryfer i jak jest źle, to idę i dorzucam. Nie pamiętam, by kiedykolwiek piec był zasypany przepisowo na full. Poniekąd to wynika z pseudo-oszczędnościowej mentalności palaczy, a drugiej strony ze stanu pieca - regulacja temperatury jest nie przez sterowanie dopływem powietrza, ale ilością opału, bo inaczej ile się wrzuci, tyle zeżre. I tu stan pieca się nasuwa: na oko bez uchybień, za mej pamięci raz był spawany ten końcowy element rusztu dolnego, z taką kratką zaraz przy drzwiach. Ostatnio ta kratka też pękła bez jasnej przyczyny. Ale powiedziałbym, że gorzej jest ze sterowaniem spalaniem. Jak dwa lata temu trochę się tematem zainteresowałem, zamiast tylko chodzić do kotłowni machać szuflą, to się okazało, że drzwiczki żadne nie trzymają szczelności. Poprawiłem to, ale sterowanie dopływem powietrza pozostaje dla mnie zagadką... Jak już trafiłem w grono posiadaczy tego kotła, to mam parę spraw do zapytania: - patrzę na Wasze zdjęcia ze środka kotła i mnie WTF ściska - czym lub jak palicie, że macie tak czysto? U mnie jest do pół centymetra sadzy wszędzie - jak się robi więcej, to odpada ;) - a nawet jak wyczyszczę, to przy pierwszym paleniu na ścianach pojawia się smoła, która potem zasycha i mam sadzę z powrotem. Wiem, że to piec koksowy, ale chyba tyle sadzy nie polepsza sprawności... gdzie może leżeć przyczyna? - opinia jest, że ten piec wali wszystko w komin. Nie wiem na ile to prawda, bo stojąc na dachu, temp. spali oceniałbym ręcznie na nie więcej jak 50st. Czopuch i tył pieca może 100st. przekracza. A ściana komina wewnątrz domu potrafi się nagrzać na dwa piętra wzwyż do ok. 30st. tak że jest to odczuwalne na dotyk. - sterowanie spalaniem - mówicie, że powinno sie go zasypać na równo z dolną krawędzią górnych drzwi? Hah... nigdy czegoś takiego nie widziałem. Uwalone jest sterowanie dopływem powietrza. Miarkownika nie ma. Czy można orientacyjnie określić jaki prześwit przy klapce w dolnych drzwiach jest prawidłowy? Dam za duży - pójdzie ciepło kominem i spali wsystko co mu wsypię, za mały - dym, smród i sadza. I jeszcze: klapka w górnych drzwiach. Czy ona czemuś służy? Dopiero niedawno jak ją podczyściłem, to zobaczyłem, że na jej uchwycie jest gwint, czyli coś się nią musi regulować, ale nie mam pojęcia jak. Istnieją do tego jakieś instrukcje? - miarkownik - jak się dowiedziałem, że takie coś istnieje, to miałem chęć, ale czy da się go zamontować bez spuszczania wody z instalacji? Domyślam się, że nie, ale może o czymś nie wiem? Sry, żem tak zaspamował wszystko na raz... ;) W każdym razie proszę o uświadomienie mnie w w/w paru sprawach z tym piecem zwiazanych. pzdr Juzef
  3. Okej, no zapomniałem chyba o tym wspomnieć, że w mej lokalizacji (Wrocław) nie ma nijakiego wsparcia do takiej inwestycji. Tzn. jedyne co, to kredyt z WFOŚ, ale zainteresowani do kredytu nie bardzo skłonni. Choć może niesłusznie. A jaki sprzęt konkretnie, to raczej od forsy zależy. Może być na cokolwiek, im taniej tym lepiej.
  4. Witam Skoro dział taki, to zapodam mój przypadek. Jest chałupa z połowy lat '80, ocieplenie 6cm, okna zabytkowe, aktualne ogrzewanie piecem Kamino z epoki budowy domu, ponoć koksowym, a ładowane jest co popadnie. Ciężko tu mówić o wygodzie, estetyce czy ekologii i ekonomii użytkowania. Zależałoby mi, byście mnie jako coniebądź fachowcy, utwierdzili w przekonaniu, że warto wywalić te parę tysięcy na nowoczesny piec. Rozumiem, że ekologia, czystość i wygoda obsługi. Ale jak to wyjaśnić osobom decyującym o inwestycji, dla których obecny piec jest dobry bo jest i tyle? Kwestia oszczędności - aktualnie do pieca domyślnie koksowego pakuje się koks z węglem i drewnem, słowem co jest pod ręką. Do tego jest palone góra 6-8h/dobę temp. 50-60st. max. Większość energii pewno daje w komin, razem z sadzą. Ale się pali. I teraz załóżmy jest nowy piec, w którym byłoby palone ot tak aby w chałupie temp. stała koło 20st., bez przerwy. Czy w takim wypadku nie wyszłoby drożej od stanu obecnego? Wiem, że palenie na okrągło to pewno są cywilizowane warunki i tak być powinno, ale jak w tę cywilizacje nagle wejść, to nie wiem czy nie wyjdzie zaraz drożej mimo, że nowy piec będzie sam w sobie oszczędniejszy. Inna sprawa, czytałem tu o jakichś normach na kotłownię. Czy to jest tak bardzo ważne? Pomieszczenie przynajmniej nie mieści się w tym co tam napisali, więc nie wiem czy się tym przejmować. I w końcu, jeśli już, to jaki kocioł warto rozważyć ze sterowanych elektronicznie, z podajnikiem tłokowym, cwu i innymi ew. bajerami? Dobrze jakby palić w nim można było groszkiem, miałem i pelletami tyż. Padł mi na oczy jakiś czas temu niejaki Opal, zdaje się niezły. Czy aby na pewno? No, to tytułem wstępu:D Mam nadzieję, że mimo mego laictwa wyraziłem się jakoś zrozumiale. Ktoś doradzi? Z poważaniem Juzef
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.