Witajcie
Ze zdziwieniem na ten temat trafiłem, bo rok temu szukając czegoś w necie o tym kotle, nie sposób było uświadczyć cokolwiek. Jeszcze bardziej mnie zatkało, jak zobaczyłem, że ciągle go produkują... :huh:
A mam w chałupie ów kocioł, ten ~24kW, rocznik 1983. Nigdy nie miałem o nim pochlebnej opinii pod żadnym względem, ale że wydatek na nowy sprzęt trochę kosmiczny by był, to ciągle go używamy.
Chałupa z podobnego rocznika jak piec, ok. 250m2 ogrzewanej powierzchni, 6cm styropianu na ścianie, 80% nowych okien. Opał: po połowie drewna i węgla. Koksem bardzo dawno nie było palone, ale w tym roku szykuje się renesans, bo koks zrównał się ceną z węglem. Stałopalność: tu nic nie mogę powiedzieć, bo stosowany sposób palenia jest trochę partyzancki, o tym zaraz. Generalnie przy -5 -> +5 st. C idą dwa wiadra węgla i ew. drugie tyle drewna, a palenie jest przez jakies 14 godzin i na piecu max. 50st, a w chałupie max. 20st.
O sposobie palenia: nie wiem z czego on wynika, ale zawsze było tak: ładuje się papieru, jakiś karton, cienkie drewno, grube drewno i trochę węgla. Przy podpaleniu jest koło 10 min. kopcenia, przy czym gdyby wtedy próbować otwierać drzwi celem dołożenia, to się człek uwędzi, a czasem lubi huknąć w pysk ;) Jak się już rozpali, dorzucam węgla tak z pół wiadra. I wracam do rzeczywistości na jakąś godzinę, po czym macam kaloryfer i jak jest źle, to idę i dorzucam. Nie pamiętam, by kiedykolwiek piec był zasypany przepisowo na full. Poniekąd to wynika z pseudo-oszczędnościowej mentalności palaczy, a drugiej strony ze stanu pieca - regulacja temperatury jest nie przez sterowanie dopływem powietrza, ale ilością opału, bo inaczej ile się wrzuci, tyle zeżre.
I tu stan pieca się nasuwa: na oko bez uchybień, za mej pamięci raz był spawany ten końcowy element rusztu dolnego, z taką kratką zaraz przy drzwiach. Ostatnio ta kratka też pękła bez jasnej przyczyny.
Ale powiedziałbym, że gorzej jest ze sterowaniem spalaniem. Jak dwa lata temu trochę się tematem zainteresowałem, zamiast tylko chodzić do kotłowni machać szuflą, to się okazało, że drzwiczki żadne nie trzymają szczelności. Poprawiłem to, ale sterowanie dopływem powietrza pozostaje dla mnie zagadką...
Jak już trafiłem w grono posiadaczy tego kotła, to mam parę spraw do zapytania:
- patrzę na Wasze zdjęcia ze środka kotła i mnie WTF ściska - czym lub jak palicie, że macie tak czysto? U mnie jest do pół centymetra sadzy wszędzie - jak się robi więcej, to odpada ;) - a nawet jak wyczyszczę, to przy pierwszym paleniu na ścianach pojawia się smoła, która potem zasycha i mam sadzę z powrotem. Wiem, że to piec koksowy, ale chyba tyle sadzy nie polepsza sprawności... gdzie może leżeć przyczyna?
- opinia jest, że ten piec wali wszystko w komin. Nie wiem na ile to prawda, bo stojąc na dachu, temp. spali oceniałbym ręcznie na nie więcej jak 50st. Czopuch i tył pieca może 100st. przekracza. A ściana komina wewnątrz domu potrafi się nagrzać na dwa piętra wzwyż do ok. 30st. tak że jest to odczuwalne na dotyk.
- sterowanie spalaniem - mówicie, że powinno sie go zasypać na równo z dolną krawędzią górnych drzwi? Hah... nigdy czegoś takiego nie widziałem. Uwalone jest sterowanie dopływem powietrza. Miarkownika nie ma. Czy można orientacyjnie określić jaki prześwit przy klapce w dolnych drzwiach jest prawidłowy? Dam za duży - pójdzie ciepło kominem i spali wsystko co mu wsypię, za mały - dym, smród i sadza.
I jeszcze: klapka w górnych drzwiach. Czy ona czemuś służy? Dopiero niedawno jak ją podczyściłem, to zobaczyłem, że na jej uchwycie jest gwint, czyli coś się nią musi regulować, ale nie mam pojęcia jak. Istnieją do tego jakieś instrukcje?
- miarkownik - jak się dowiedziałem, że takie coś istnieje, to miałem chęć, ale czy da się go zamontować bez spuszczania wody z instalacji? Domyślam się, że nie, ale może o czymś nie wiem?
Sry, żem tak zaspamował wszystko na raz... ;) W każdym razie proszę o uświadomienie mnie w w/w paru sprawach z tym piecem zwiazanych.
pzdr
Juzef