Skocz do zawartości

heso

Stały forumowicz
  • Postów

    1987
  • Dołączył

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez heso

  1. Czy mógłbyś coś powiedzieć o tej przyczynie ? Co masz na myśli ? Temat ciekawy, chętnie coś dorzucę.
  2. Najlepiej, niech jeszcze czymś to zasłoni... Sorry, automatyk, czy nie słyszałeś o czymś takim, jak wpływ zanieczyszczeń na przejmowanie ciepła przez płaszcz ? Że każda warstwa sadzy, czy smoły, popiołu czy wreszcie tej nieszczęsnej rdzy powoduje, że kupa energii ucieka w komin ? Zdzierać jak najszybciej do gołej blachy, inaczej kicha. To systematyczne zdzieranie produktów korozji przedłuży trochę żywot kotła, Najszybciej go wcina właśnie za przyczyną tych warstw skorodowanej blachy, z powodu nie dopuszczania wyższej temperatury do gołej blachy płaszcza. Niższa temperatura oznacza łatwiejsze skraplanie się kwaśnych oparów z węgla (korozyjne związki siarki), na co nie pomoże żaden cudowny zawór, ani kręcenie nastawami.
  3. Zawsze mokry...tzn. gdzie mokry i od czego ? Przyczyna może być prozaiczna i niekoniecznie związana z nieociepleniem komina. Podejrzewam złą technikę palenia: spaliny zbyt zimne juz na starcie, przy wylocie z pieca. Nie starcza tego ciepła do samego wylotu komina, gdzie powinno być jeszcze 50- 60 st.C Ocieplenie może niewiele zmienić, przeważnie jest nieskuteczne, wychładzanie spalin polega często na mieszaniu się ich z zimnym powietrzem blisko wylotu komina i spływanie skroplin w dół. Skup się na tym, co w kotle, pal energiczniej. Tu znowu kłania sie konstrukcja kotła- czy w ogóle jest możliwe sensowne palenie, bez dymu i z bardziej gorącymi spalinami. Napisz coś o tym kotle. Pozdr.
  4. Nie, raczej nie należy łączyć z metalem, może popękać. Daję z reguły do mieszanek minimalną ilośc wody, tylko tyle, by w ogóle byla możliwość wymieszania i ukształtowania, najlepiej przez ubijanie pomiędzy dwiema rurami- (jedna w drugiej) W zasadzie trzeba suszyć, ale przyspieszam też to suszenie przez wkładanie do komory nad wymiennikiem, mam tam ok. 150 st.C Na tym zdjęciu widać też zewnętrzną rurę z cienkiej blachy, to kawałek zwykłej rury dymowej do piecyka. Nie przejmuję się, że pozostaje, bo całość i tak jest wklejana szczelnie na wylocie spalin, a do tej blachy wysoka temperatura już nie dociera. Ale pamiętajcie, że rura to nie wszystko, powietrze dostarczone wcześniej jest niezbędne dla czystego spalania !
  5. edit (...) No właśnie, Andrzej juz w międzyczasie odpowiedział... . To co zostanie z nich, to albo pustki powietrzne, albo cząstki węgla drzewnego, który także jest doskonalym izolatorem cieplnym. Dla ulatwienia sobie roboty zostawiam też czasem środkowy rdzeń z grubej kartonowej rury, nie ma sensu męczyć się z jej wyciąganiem -- wypali sie...
  6. A jak wobec powyższego nazwać piec, w którym zamiast wody jako medium używamy powietrza, bo przecież można sobie to wyobrazić i nawet są takie wynalazki ? Sam użytkowałem tak przez parę lat w warsztacie, do szybkiego nagrzewania : dmuchałem wentylatorem w otwór płaszcza w starym kotle CO, wychodziło gorące powietrze. To dalej kocioł, czy piec ?
  7. Niektórzy z Was mają niezłą pamięć... A już myślałem, że piszę tak sobie, ulotnie. Rura, owszem, zalecana do dopalania, szczególnie tlenku węgla, którego spalanie do CO2 przyności dużo energii i szkoda byłoby wypuszczać ten czad do komina bez spalenia. Ale nie wolno też zapominać, że równie ważne jest dostarczenie dobranej ilości powietrza, a także wymieszanie gazów, czemu zresztą ta rura, oprócz zwiększenia temperatury, sprzyja. Mały przykład, bo testując różne "dopalacze" sam kleję takie rury. Można coś takiego ulepić z mieszanki gliny i trocin, w stosunku objętościowym około 1/1. Dobrze jest dodać garść boraksu do mieszaniny, dla lepszego zlepienia cząstek gliny. Dodatek trocin powoduje lekkość i izolacyjność ceramiki, co wplywa korzystnie na podwyższenie temperatury.
  8. No i jasne, tak się domyślałem. Dzięki.
  9. Nie mam zaufania do żeliwa...z różnych powodów. To dawny sposób produkcji metodą odlewania, dziś przypomniany ale ta moda cokolwiek staroświecka. Więcej wad, niż zalet. Dolniak... znowu jestem nieufny... Dla mnie prawdziwy dolniak nie ma prawa mieć jakiś wajch do przełączania na górne, czy możliwość dolno- górnego spalania (czy jak to sie nazywa). Najmniejsza szczelina umożliwiająca przepływ gazów, tak jak przy górnym spalaniu i cała piękna idea dolnego spalania bierze w łeb. No, cóż - w ostateczności będziemy tu wspólnie poprawiac fabryke, ale może nie będzie (oby) takiej potrzeby. Pozdrawiam
  10. Na zajęciach z logiki tłumaczyli nam, że można napisać prościej, czyli zamiast: "nie jestem niezadowolony" = "jestem zadowolony" i teraz lekko zgłupiałem, bo poprzednie i następne Twoje zdania to raczej nie pochwała kotła. Więc może proszę jaśniej: dobry ten kocioł, czy nie ? Pozdrawiam.
  11. Atmos nie bez powodu zastosował pionowy, możliwe, że jednak oni mają rację. Jak zwykle, warto spróbować i tak i tak, jeżeli przy próbach łatwo o przeróbkę. Ja kierowałem się także możliwością spalania bardzo różnych paliw, stąd taka budowa paleniska, wymagająca niestety (lub stety, bo to drobiazg) małej fatygi co jakiś czas, za to obywam się bez prądu. Pozdr.
  12. Tak, z grubsza o to chodziło. Ale nie mam do końca zaufania do takiego rozwiązania. Trzeba dobrać średnicę wylotu palnika, za duża może skutkować nadmiernym wypadaniem żaru, zbyt mała zatkaniem. Są zalety, bo bliskość żaru przed i za palnikiem zapewnia ciągłość płomienia. Przy moim "poziomym" palniku nie mam wypadania przez niego żaru, chociaż jest też blisko jego wlotu. Popiół gromadzi się pod rusztem, skąd łatwo można go usuwać. Przy okazji: dość łatwo dochodzi w takich zasypach do zawieszania się opału. Stożkowy kształt zasypu ? Gładkie ścianki ? Wrzucane jednorazowo mniejsze ilości ? Ja doprowadzam jenocześnie pewną ilość powietrza od strony pokrywy, to w zasadzie załatwia sprawę.
  13. No właśnie...czy nie lepiej nie montować go ? Drobne części spadającego niżej żaru mogłyby podtrzymywać płomień...a na dnie popielnika ustawić dla tego żaru cegłę z wyżłobieniem... Możliwe, że lepiej sprawdziłaby się lejkowata gardziel palnika. Tak myślę, ale wszystko wyjdzie w praniu... czyli paleniu. pozdr.
  14. Tomku, pisaliśmy swoje posty prawie jednocześnie, dopiero teraz przeczytałem. Jak widzę, myślimy troche podobnie. Pozdrawiam.
  15. Nieźle...ładny rysunek. Palnik- spirala może nie przynieść specjalnie korzyści z mieszania. Spiralne prowadzenie gazów stosuje się do zwiększenia prędkości strumienia i niekoniecznie skutkuje to lepszym mieszaniem. Już lepiej zaprojektować inwazyjne wdmuchiwanie powietrza do gardzieli, tzn. powietrze wtłaczać pod zwiększonym ciśnieniem przez niewielkie średnice dysz. Można też wstawić tam poniżej np. ceramiczny deflektor ? Chociaż już samo dno popielnika może służyć jako deflektor. Nie obawiasz się, że palnik może mieć chwile zaniku plomienia lub też problemy z jego początkowym zapaleniem i utrzymaniem ? Jak przewidujesz oczyszczać ruszt od czasu do czasu ? Jak rozumiem, całość napędzana wentylatorem i w związku z tym pokrywa szczelna ? Co z dymem w momencie podkładania paliwa ? Tak ogólnie, wygląda profesjonalnie. Gdyby jeszcze pięknie chodziło, to rewelka. Ja położyłem palnik poziomo. Czy lepiej ? Muszę przemyśleć. Pozdr.
  16. Żaden schemat, ani nawet oglądanie pieca w realu nie da wiedzy, która pozwoli na zrobienie sensownego pieca. Zbyt dużo szczegółów o tym decyduje. Popularnym dowodem na prostotę obsługi i niezawodności (bezpiecznego) działania jest powoływanie się na możliwość obsługi przez... kobiety. Więc u mnie dają radę. Woda nie zagotowała się jeszcze, nie dymi po otwarciu zasypu. Ciągle nurtuje mnie sprawa wydzielania się sadzy...Nie z węgla, bo z tym już sobie poradziłem dość łatwo, ale z testowanych kawałków styropianu. Przecież to węglowodór podobny do tych w smołach węglowych. Dlaczego tak trudno, a właściwie niemożliwe jest spalić go bez sadzy ? W MOIM piecu, który tak pięknie spala wredny przecież węgiel a tego styro...nie potrafi. I to jest dla mnie wyzwanie. Wnikam w jego strukturę chemiczną, wiem, że ma sporo C, ale...ściana. Jak najbardziej uzyskałem już dymienie nie takie intensywne, nawet zapachu nie ma, ale nigdy całkowicie bezdymnie. Nie pomaga dobre mieszanie, spalanie w ceramicznym tunelu, więc co jest grane ? Ściągnąłem sobie z netu książkę (niestety w angliku) o rozkładzie pirolitycznym tworzyw, tłumaczę powoli i parę rzeczy już wyczytałem, spróbuję to przełożyć na praktykę. Prawdopodobnie chodzi o jeszcze wyższą temperaturę na samym starcie, bo w momencie utworzenia się płomienia z wydzieleniem sadzy jest juz za póżno na poprawki... chyba że się mylę. Sorry za takie głośne myślenie. To palenie od góry w górniaku to...Na upartego pierwszy etap spalania (odgazowania) w miarę prawidłowy, o ile nie występuje dymienie i nie podajemy niepotrzebnie za dużo powietrza, które wychładza kocioł. Ale druga faza- spalania koksu, to rzecz trudna chociaż wygląda na łatwiejszą. Ale nie wszystko widać gołym okiem. Chodzi o to, że wtedy najczęściej podaje się powietrze od spodu żaru, a to co ulatuje górą, może zawierać mnóstwo cennego, palnego czadu (CO) nie zawsze mającego warunki do dopalenia się, bo jednocześnie górą trzeba podawać powietrze. Na dodatek sprawa się komplikuje, bo tlenek węgla lubi się spalać dobrze zmieszany z powietrzem, otoczony szamotem, w wysokiej temperaturze. Podnośnik żaru ? Czego to ludzie nie wymyślą...Przejdź na dolne spalanie, po paru udoskonaleniach nie będziesz chciał innego. hes
  17. Noo...jest z szamotu, ale w realu ten szamot cienki, dalej blacha- fakt: bez wody... Woda znacznie dalej, dopiero w wymienniku- zamiast płaszcza. I tak jest OK, chociaż pewnie i z płaszczem w palenisku też by sie dało...Bo zasyp z paleniskiem to tylko i aż wytwornica palnego gazu, trochę smoły tam nie szkodzi, byleby tylko nie chciała wyłazić poza palnik, czyli na wymiennik i w kominie. A u mnie tam zawsze sucho, zawsze pewnie... Te schematy to tylko schematy, parę szczegółów brakuje. Takie wypuszczanie płomieni jak na rysunku dolnego spalania nie gwarantuje, że płomienie nie wydzielą dymu- trzeba im jeszcze po drodze dodać powietrza- to te osławione powietrze wtórne, na dodatek najlepiej wprowadzane energicznie, dla zmieszania. Górnego nawet szkoda omawiać, ale trochę teorii nie zaszkodzi: przy stosunkowo cienkich warstwach opału ( trudno, tak się powinno podkładać, by zawsze była cienka warstwa) najwyższa temperatura po odgazowaniu paliwa (węgla) występuje (lub raczej: powinna wystąpić) na górnej powierzchni paliwa. Jeżeli nie wystąpi, to dowód na to, że podłożyliśmy za dużo, czyli wyprodukujemy kupę dymu bez płomieni. Nawet jak będziemy używać koksu zamiast węgla, czyli paliwa z natury pozbawianego części lotnych, to i tak przy grubszych warstwach palenisko wygeneruje straty. Cholera z tą chemią, nie mozna jej uniknąć: patrząc od dołu czyli rusztu: najpierw koks ma dość powietrza, spala sie do CO2 i to daje przyzwoitą energię. Ale wytworzone CO2 przeciska się dalej przez żar i tu już radość się kończy: dwutlenek redukuje sie z powrotem do tlenku a to POCHŁANIA energię, zmniejsza ją (energię) ok. 63 %, jeżeli tlenkowi węgla na wierzchu żaru nie dostarczymy powietrza do spalenia. Czysta strata, dająca się wykryć przy pomiarach tlenku węgla w spalinach, którego powinno być jak najmniej, najlepiej wcale. Kocioł powinien pracować podobnie do tego reaktora napędzającego wehikuł czasu z filmu "Powrót do przyszłości". Pamiętacie - szalony wynalazca otwierał pokrywkę i wrzucał tam zawartość ulicznego kosza na śmieci, bo chodziło o nakarmienie reaktora byle jakimi atomami, bez wybrzydzania, liczył się efekt końcowy. Ot, cała sztuka z kotłami: byle jakie paliwo, możliwie dużo energii bez dymu...Pozdr.
  18. Mam wrażenie, że nie tylko ja nie nadążam za Tobą... Dla jasności sprawy pozwalam sobie wkleić własnoręcznie namazane schematy dolnego i górnego spalania. To dolne to oczywiście to z wylotem płomieni u dołu pieca. (rys. z lewej str.) Jeszcze o tej sprawności: czy chodzi o wydłużenie spalania określonej ilości paliwa ? Bynajmniej, wg. mojej wiedzy sprawność to raczej zdolność kotła (pieca) do przejęcia wytworzonej ze spalania energii, więc ten czas spalania nie wydaje się istotny a przynajmniej nie najważniejszy. O zdolności przejmowania ciepła przez wymiennik spaliny- woda decydują ( w skrócie) takie szczegóły jak: wielkość powierzchni wymiany, szybkość przepływających spalin, ich temperatura, temperatura czynnika (wody) rodzaj powierzchni wymiany ( im bardziej chropowata, tym szybsza wymiana) nawet współczynnik promieniowania gazów (dwutlenku węgla i przegrzanej pary wodnej), także rodzaj materiału wymiennika i grubość jego ścianek. Do tego dochodzi jeszcze oczywisty wpływ stopnia zanieczyszczenia powierzchni wymiany, słynną smołą, sadzą i popiółem. Nawiasem mówiąc, jesteśmy poniekąd zmuszeni nie palić zbyt wolno, bo zwyczajnie tym sposobem nie nagrzejemy dostatecznie chałupy...Pozdr.
  19. Jak o piecach, to zawsze na temat...Kominek to też piec, nawet jak ma płaszcz wodny. Tak, to dość dziwny kocioł, wynik ożenienia zamkniętego szybą kominka z kotłem CO... Jak słychać na różnych forach, sporo z tego problemów. Gdyby mi się taki trafił, to oczywiście przerobiłbym go już na drugi dzień. Szyba precz, sprytne palenisko szamotowe, tak żeby płomienie było widać i słychać i energię dawał do płaszcza i nie dymił w kominie. Te otworki dookoła szyby ? Nie wiem, kto to wymyślił, ale stosuje się. Często też nie sprawdzają się, ale to już chyba zależy od samej techniki palenia. Najlepsza szyba to...brak szyby...tak mnie naszło. Kominek to trudne palenisko, niestety w ciągu ostatnich lat znacznie różniące się od tradycyjnego otwartego, które miało (ma) niewielką sprawność, ale jak to ludzie mówią, najważniejsza jest magia żywego ognia. Pozdrawiam
  20. Tego zapychania da się uniknąć... Mam problem - chciałbym doradzić, ale czy to rozsądne ujawniać swoje niepatentowane "patenty" ? OK - zupełnie ogólnie : zastosowałem przegrodę separującą od żaru i dodatkowo rodzaj nawisu górnej krawędzi wylotu, czyli przesunięcie pomiędzy górną, a dolną krawędzią. Drobne części żaru czy popiołu nie mają wpływu na pracę palnika, ciąg płomieni ciągle czyści ten obszar. Domyślam się, że przy ciągu naturalnym możliwa jest samoregulacja ilości potrzebnego powietrza wtórnego. Obserwowałem różnice w ciągu przy spalaniu drewna i koksu z węgla. Dopalający się koks powoduje znacznie mniejsze ssanie powietrza niż płonące drewno. Być może taka samoregulacja występuje we wzajemnej ilości powietrza pierwotnego i wtórnego. W każdym razie nie reguluję ciągle powietrza wtórnego - wlot pozostaje otwarty, ufam, że ilości pow. same się regulują, ale badań w tym kierunku nie robiłem. Pooglądałem sobie te przekroje w Atmosach. Teraz widzę, że niechcący zrobiłem nawet podobnie, tylko że w poziomie. Jak widać, żar nie sprawia problemu z zatykaniem wlotu. Jeszcze jedno: ja dość perfidnie przy okazji rozwiązałem też sam ruszt (bo mam), dla "przechowania" żaru. Nie muszę chyba przypominać, że to chodzi bez wentylatora ? Pozdrawiam. Ps. 5 kW ? To jest możliwe. W szamocie, najlepiej z podajnikiem.
  21. Zawsze można porozmawiać... Tylko przez drzwiczki, niewielkim strumieniem pod ruszt, tak aby tylko podtrzymać żar. Chyba, że chwilowo potrzeba większej mocy, wtedy można uchylić więcej. Wysokość (grubość) warstwy żaru w zasadzie jest stała, chociaż nie korzystam z tej warstwy w "pionie' ale raczej w "poziomie", bo taki jest przepływ powietrza pierwotnego. Tworząca się wyżej warstwa żaru czeka na swoją kolej spalania, tak więc właściwie przedmuchiwany jest węgiel drzewny, a gazy są dochodzącym z góry dodatkiem. Cała rzecz w takim doborze powietrza, by ta warstwa nie wypalała sie za szybko. Za wolno także nie, bo może nie wystarczyć mocy... Z powietrzem wtórnym też nie mozna przesadzać, najlepiej dobrać jego ilość mierząc jednocześnie, (przynajmniej na czas testów) temperaturę spalin tuż za palnikiem. Sprawa doboru powietrza wtórnego o tyle jest skomplikowana, że stosowane paliwo (drewno, węgiel) potrzebuje w róznych etapach spalania innej ilości powietrza. Najlepiej więc palenisko zbudować tak, by uzyskać w miarę stały strumień gazów - mieszankę ze zgazowania + tlenek węgla z "koksu". Wtedy dodatek powietrza w palniku można określić w miarę dokładnie.
  22. W różnym stopniu metalowe fragmenty "palnika" ulegają destrukcji pod wpływem wysokiej temperatury. Traktuję ten piec jako poligon doświadczalny do testowania różnych rozwiązań, także przy okazji trwałości elementów. Części zużywające się mogę w każdej chwili wymienić, wprowadzam też przy okazji zmiany dla zwiększania ich żywotności. Dobrym wyjściem jest pokrywanie metalu płytkami szamotowymi, chociaż i to nie zapewnia wiecznej trwałości. Najlepsza prawdopodobnie byłaby konstrukcja całkowicie szamotowa, ale sam materiał narzuca w tym przypadku inne rozwiązania. Mam nawet rozrysowaną taką budowę, ale na razie nie mam potrzeby zmieniać. Jarku, warto rozważyć fakt, że po odgazowaniu drewna żar węgla drzewnego pali się stosunkowo wolno. Jeszcze wolniej spala się koks (z węgla). Konstrukcja paleniska powinna to uwzględniać.
  23. Witaj ! Jest podgrzewane, właściwie wychodzi to "samo z siebie" i dotyczy to powietrza pierwotnego (tego do zaledwie podtrzymywania żaru) jak i wtórnego, zasilającego palnik. To wtórne przepływa rurami, które są "zanurzone" częściowo w palenisku i siłą rzeczy jest podgrzewane bo same rury są gorące, czasem rozgrzane do czerwoności. Czy ma to znaczenie ? Pewnie tak, ale patrząc na całość paleniska, panuje w nim i tak dośc wysoka temperatura więc to dodatkowo podgrzewane to raczej świeczka w ognisku... Potraktowałem (przynajmniej po ostatnich przeróbkach) komorę zasypową razem z (wstępnym) paleniskiem jako wytwornicę gazów palnych, które prawie natychmiast po wytworzeniu są wzbogacane w powietrze (są mieszane) i dopalają się ostatecznie. To prawie klasyczny sposób spalania, tak się dzieje w byle piecu, tyle, że zadbałem o dolne spalanie, dodatkowe powietrze, użyłem izolacyjnego szamotu. Ważną rolę powierzyłem żarowi powstającego przy spalaniu koksu, można powiedzieć że to przez niego przepuszczam powietrze pierwotne, a wytwarzające się przy tym wysoka temperatura wyzwala gazy palne z paliwa leżącego wyżej. Zbyt duże podawanie powietrza prowadzi do szybkiego wypalenia się tego żaru i ...po zabawie, więc to powietrze znacznie ograniczam. Z mokrym nie ma większych problemów. Wprawdzie nie drewno, lecz grube trociny, ale spalam. Robię to tak, że rozpalam oczywiście suchym drewnem, przez dłuższy czas do nagrzania się paleniska i utworzeniu wspomnianego żaru. Potem na ten żar rzucam znowu suche drewno, czasem suche trociny lub nawet kawałki tektury, dla stworzenia warstwy separującej od żaru, a na to wszystko trociny wilgotne. Zanim przyjdzie pora ich spalania, zdążą wyschnąć od wysokiej temperatury poniżej. To właściwie jedna z zasad działania gazogeneratora gazu drzewnego, tam też jest strefa suszenia a wydzielona para wodna ma szansę brać udział w zamianie na palny gaz wodny w strefie żaru (C+ H2O = CO +H2). Czy tak jest rzeczywiście ? Nie wiem na pewno ale spalam bez problemu i proces wytwarza wysoką temperaturę. Pozdrawiam.
  24. Jak zwał, tak zwał. dobrze jest znać chemię, fizyką, umieć pociąć i pospawać...jakoś trzeba sobie radzić, najlepiej nie oglądać się na innych. Co ważne - nie wierzyć bezkrytycznie we wszystko, co nam wpierają już w szkołach, chociaż zdaje sie w szkołach niewiele uczą...Czasami dla rozrywki zadaję pytanie znajomym, czy wiedzą skąd węgiel w drewnie (bo przecież jest). W 80 % przypadków są w tej sprawie bezradni... A tam, zaraz z cegły...Cegły szamotowe tworzą tylko palenisko, tam gdzie wysoka temperatura, reszta przykładnie z blachy, cieńszej lub grubszej. Myślę, chociaż do końca nie mam pewności, że przy naturalnym, samoczynnym ssaniu powietrza przez komin następuje jednocześnie samoregulacja ilości powietrza potrzebnego do spalania. Tak więc specjalnie nie trzeba się martwić o regulacje, jedynie o ogólne ustalenie mocy kotła, dla nagrzania chałupy. Tak jak u mnie, wystarczają w zasadzie dwa stopnie regulacji. Zawsze można rozpalić w górniaku od góry, po nasypaniu paliwa, sporo ludzi tak robi. Trochę ratuje to sytuację, wydłuża też palenie. Ale...po swoich eksperymentach dochodzę do wniosku, że dopiero przepuszczenie gazów przez kanał, w którym można dość dokladnie dozować powietrze i zmieszać gazy, daje dobre wyniki. A inaczej, to tylko półśrodki, partyzantka. Powietrze zamiast wspomagać plomienie, wędruje obok, wychładzając kocioł, gazy z paliwa inną drogą i ...dymi z komina, czyli strata. Tak, proces odbywający sie w piecu to reakcja chemiczna z efektami fizycznymi, całość wymaga unikania błędu w sztuce, inaczej...po kieszeni i smród w okolicy. Konkrety ? Jakoś ciężko mi ujawniać najlepsze pomysły. Ale parę mogę: dołem na ruszt wpuszczam powietrze otworkiem 10 mm, do tego dochodzą małe nieszczelności w drzwiczkach i wystarcza. W "palniku" szereg malych otworków dla powietrza, które miesza się z gazami palnymi z komory zasypowej paliwa, w której szamot. Dalej płomienie dopalają się w kanale szamotowym. Węgiel spalam tym sposobem bezdymnie. Oczywiście na co dzień nie palę węglem, bo wychodzi drogo, 20 kg węgla kosztuje około 15 zł. Używając prawie darmowych trocin i byle jakiego drewna, wychodzi okolo 2- 3 zł dziennnie, nie licząc roboty przy tym drewnie. Nie wybrzydzam na drewno cienkie, wyznaję zasadę, że liczy się zawarta w nim energia, całą resztę już opanowałem, tzn. tempo spalania i wychwytywanie ciepła. Pozdrawiam.
  25. Tak, jak na obrazku..tu akurat pokazuje trochę ponad 150, termometr wetknięty do wywierconej dziury w czopuchu. Pięknie się sprawdza. Długo można by pisać, ale już póżno, jutro postaram się rozwinąć, ale mała uwaga: na litość boską, nie podciągajmy wszystkich pieców pod jeden sznurek ! Mój nie ma nic wspólnego z jakąś tam smołą czy sadzą ! Obojętnie, co wrzucę- pali się czyściutko. Gdybym miał większy zasyp, nie widzę przeszkód w paleniu przez całą dobę. Bez prądu, pompek sterowników i miarkownika (chociaż ten ostatni przydałby się...) Dla mnie nie ma złego paliwa ! Od pewnego czasu otworzyły mi się oczy: przez setki (ba , może tysiące) lat ludzie byli karmieni takimi, a nie innymi metodami palenia a to trzeba robić trochę inaczej...Ja mam łatwiej, bo od małego zgłębiałem chemię i sam robiłem sobie zabawki, więc teraz się przydało.... Dobranoc.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.