Koncesja jest, więc chyba pozwoliła.
A wracając do Australii trzeba dodać, ze standardem jest węgiel 25MJ/kg i do takich miałów konstruowana jest automatyka kotłów. Polskie miały mają problem z osiągnięciem przyzwoitej wartości opałowej, stąd konieczność importu węgla z Kolumbii i Mozabiku by zrobić odpowiednią mieszankę. I czyni to PGE i Węglokoks, gdy ich związkowcy w tym samym czasie sieją rządową propagandę o wielkości polskiego górnictwa.
W Australii jest też często tak, że podczas spadków cen surowca na giełdach wydobycie jest zawieszone, by zagrać na zwyżkę (jak gra np. OPEC na rynku ropy) i nie wykrwawiać się na kredyt. W praktyce górnicy mają urlopy, UR coś tam sobie dłubie, a sprzedaży nie ma.