z@Fozgas- mówimy o dostępnych na rynku komunistycznej Polski?
Jeśli chodzi o osiągi i charakterystykę pracy - bezdyskusyjnie ETZ251, do tego był to jedyny motocykl tamtych czasów z działającymi hamulcami (i chyba jedyny z tarczówkami), sprawną skrzynią 5b. Właściwie nie było wtedy nic zrywniejszego na drodze, a poniekąd i szybszego - bo duży Fiat może poszedłby kilka km/h szybciej - ale musiałby rozpędzać się z 10 km, żeby dojść MZ.
Jeśli chodzi o trwałość i niezawodność - MZ Trophy, tam nawet był akumulator NiCd, niestety była pewna skaza na wizerunku - jeździło nimi MO, na drugim miejscu postawiłbym Jawę 175. I w sumie to chyba jedyne motocykle, które można było kupić i po prostu jeździć latami bez dłubaniny.
W kryterium najlepszego polskiego motocykla wszechczasów postawiłbym na Sokoła 600. Na żółtej benzynie i szybkiej zębatce zdawczej pięćdziesięcioletni Sokół objeżdżał wszystko, co było do kupienia w Polsce lat 80 (oprócz ETZ).