Skocz do zawartości

Fozgas

Stały forumowicz
  • Postów

    1241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Fozgas

  1. Przebieg dyskusji podobny do innych, dlatego każdy pozostanie przy swoim. Kolega @Piecuch19 odważył się trochę napisać o przyszłości, więc to docenić wypada, przynajmniej warto poczytać. Wynik wyborów nie może już wiele zmienić, nawet jeśli któryś z kandydatów opowiada coś innego, może nawet w to wierzyć, bez znaczenia. Stany będą cisnąć do końca, zwycięskiego. A wracając do budownictwa, też macie wrażenie, iż przyhamowało? Kol. @bercus nie pamiętam już jak u Was wyglądały nowe inwestycje w budowę domków, tak od 1970r. do 2008r. Wydawało się, że każdy będzie się budował :) Wrócą czasy, że fachowiec elektryk, hydraulik... wybudują dom, bez zaciągania kredytu, z bibułą w garści?
  2. Ciekawe te internetowe dyskusje, przez długi czas nic, nic i nagle, przyśpieszenie… Tak więc i ja dałem się porwać :) Kol. @bercus jesteś przekonany, że jak już Iwan poniesie porażkę i ustąpi, to dla Ciebie oznaczać to będzie dzień zwycięstwa? Wiesz co się stanie później? Jak wspomnieliśmy wyżej, obecnie nie mają znaczenia uczucia, lecz to, po której stronie się opowiadasz. Cokolwiek tu naciapiemy, "oczy Sauronów" to dostrzegą, są wystarczająco czujne. Głupotą byłoby rozwozić się nad tym tematem, kol. @Piecuch19 napisał tu kiedyś o złożach naturalnych, czyli potencjale gospodarczym. To mało? Trzeba czegoś więcej? Iwan zaś dał okazję, ruszył lawinę zdarzeń, której już nikt nie powstrzyma. O tym też już było: https://forum.info-ogrzewanie.pl/topic/31883-forumowa-lista-przebojów/page/30/#comment-617036 Zamiast waśni, proponuję temat inny. Ostatnio był artykuł o małych mieszkaniach, takich o kilku metrach kwadratowych. Zastanawiał się ktoś, nad wpływem na samopoczucie, kondycję psychiczną osób przebywających dłuższy czas, w takich pomieszczeniach? Kury mają niewiele mniejsze wymagania.
  3. Powinniśmy to chyba nazywać ofertą. Jako klienci, czekamy na nią. Ta historia uczy, że są jednak ludzie niezastąpieni. Wprowadzać na rynek nie tyle produkt, co pragnienie przynależności do grupy. To wykracza poza ramy "działu sprzedaży", to poniekąd inżynieria, modelująca społeczeństwo, nadająca kierunek rozwoju. Geniusz fascynuje i onieśmiela. Chcielibyśmy zobaczyć kolejny krok, nowe cuda nawet, gdybyśmy nie kupowali tych produktów. Kto dziś potrafi tak zaciekawić, albo raczej zauroczyć? Od jakiegoś czasu, drepczemy w miejscu jakby. Rozwijamy funkcjonalność tego urządzenia do granic absurdu, bo nie potrafimy stworzyć niczego nowego, niepodobnego do tego co znane. Odszedł wizjoner a nowego nie widać. Gdyby był z nami jeszcze, zaprezentowałby jakiś fantastyczny "klik klak" a większość chciałyby go posiadać, idąc ulicą. Klinem wybiłby klin.
  4. Kiedyś młodzież otrzymywała purytańską przestrogę o tym, że gospoda ma małe drzwi, ale da się przez nie przenieś cały majątek. Gdyby to zastosować do omawianego zjawiska można by powiedzieć, że telefon ma niewielki ekran, ale jest w stanie pochłonąć całą uwagę. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Norwegia-zakazuje-uzywania-telefonow-komorkowych-i-smartwachow-w-szkolach-8691769.html
  5. Na forum, gdzie większość uczestników opiera się na wyliczeniach, danych technicznych, gdzie rządzą umysły ścisłe, takie zdanie brzmi jak poezja. Docenić wypada, lecz kierować się? Czym? Troska taka może znaczyć wszystko i nic. Jeśli chcesz coś zmienić na lepsze, wspieraj edukację, promuj wiedzę, bądź wytrwałym, przemyślnym i wyprzedź malkontentów, choćby o jeden krok. Wystarczy.
  6. Podobał mi się kierunek miniaturyzacji, gdy telefony nie zajmowały dużo miejsca. Mówiło się wtedy: O, fajna blaszka :) W pewnym momencie nastąpił zwrot i już nie tyle skupiano się na gabarytach, co właśnie funkcjonalności (głównie możliwościach foto). Jeśli się mylę, poprawcie mnie, ale reklamy prześcigają się w tym zakresie – możliwość robienia dobrej jakości zdjęć, filmów. Kupujemy więc telefon czy aparat, kamerę? Na dodatek komunikacja miejska, sieć hotelowa itd. stają się drzwiami do których kluczem jest smartfon. Tak więc trzeba się przestawić, na bieżąco poznawać ten trend. A z drugiej strony pojawiają dyskusje o zagarnięciu psychiki młodego człowieka przez to urządzenie, o potrzebie stawiania granic, szukania sposobów, by oderwać uwagę z tego korytarza, gdzie znajduje się zapadnia, uniemożliwiająca samodzielny powrót do świata przyrody, rzeczywistości niewirtualnej. Trochę to pokićkane, promowanie i zapobieganie, zachęcanie i zaleczanie skutków. A to brzmi drogi kolego tak tajemniczo, że trudno odgadnąć. Uważasz, że w dobie internetu i tego co powyżej (komunikacji telefonicznej), można stworzyć jakąś alternatywę? Do czego?
  7. To było w nawiązaniu o sytuacji w ogóle, którą dość uważnie oceniają koledzy wyżej, wstawiający zdjęcia, wywiady, reportaże... Że zaś w wielu tematach nie ma jedności i jej nie będzie, wynika z tego, iż jedność rozumiana jest na zasadzie: powinniście być jedno ze mną! Jesteśmy z natury egoistami :) Na dodatek, jesteśmy też świadkami upadku tak zwanych wartości, uczestniczymy w tym, więc będzie jeszcze trudniej o jedność. Zaciera się wzorzec, obraz, jakaś baza, według której można byłoby sprawnie ocenić czy coś jest pozytywne czy negatywne. Przewrotny relatywizm majta społeczeństwem na wszystkie strony (w każdej dziedzinie: od religii po politykę). No i jeszcze marketing wszedł na poziomy nieznane dotąd, dlatego tyle rozczarowań, rozumienia poniewczasie. Miałbym jednak inne pytanie (do młodszych forumowiczów), bardziej praktyczne. Ktoś podróżujący zwrócił uwagę, że w dużych miastach europejskich, coraz trudniej poruszać się bez smartfona. Czy telefon staje się koniecznością? Czy w przyszłości, będzie możliwym podróżować swobodnie, bez tego urządzenia?
  8. Miło, że komuś się chce wyrazić "na piśmie", swój pogląd na sytuację. Skoro dyskusja tak często schodzi na to co na Wschodzie odpowiedzieć wystarczy głosem wiejskiej gromady: nikt nie wierzy w to, że Iwan jest tak słaby i tak straszny jak go malują. Sytuacja przypomina poprzednią, pandemię: nie o przekonania chodzi, lecz o to, by się określić, po której stronie stoisz. Na świecie, coraz wyraźniej zarysowuje się podział. I choć wiadomo niektórym, jak to się skończy nie chce się przykładać do tego ręki. Ciekawym zjawiskiem może być i to, że coraz łatwiej zatracić tak zwaną tożsamość, bo wstyd nieraz przyznać się "na mieście", że serce ma się po lewej stronie. Kiedyś, w starych pismach przepowiedziano, że czasy będą trudne, no i są :) https://jbzd.com.pl/obr/3772677/warto-miec-marzenia Do bardziej zorientowanych: czy kariera w pionie kierowniczym, jakiegoś przedsiębiorstwa, jest łatwiejsza?: https://wykop.pl/link/7522099/minister-zielinska-znow-odlatuje-zmiany-klimatu-dotykaja-bardziej-kobiet
  9. Kiedyś to były sezony ogórkowe… Obecnie wydaje się, że nikomu się nie chce albo co gorsza, pomysłodawcy są zbyt "wąscy w uszach", by zagospodarować jakoś ten czas, rządnym sensacji czytelnikom. Od jakiegoś czasu już, pokazują się okna (nawet po kilka na jednaj stronie), o jakimś zniknięciu i odnalezieniu. Nie chciało się tego czytać, ale dziś po tytułach widać, że redakcje weszły na kolejny level żenady i teraz możemy zapoznać się z opiniami "wiejskiej gromady" :) Są tu pewnie tacy, co pamiętają podróże w siną dal. Był ktoś z Was kiedyś "na gigancie"? Poczytałoby się fajną, dowcipną relację, jakieś wspomnienia. Pamięta ktoś ten sezon?:
  10. Obiecałem odpisać, więc niech będzie. Choć niczego nie zmieni, urozmaici może czas. Przebywają tutaj od pięciuset lat, zdążyli się rozgościć, zaznaczyć swą obecność a nadal tropi się, biega za wiatrem, podąża za cieniem. Wyobraźnia nie przyjmuje, nie akceptuje tego co przed oczami, bo w ślad za tym runął by porządek, do którego przyzwyczajano latami, tradycjami, obrzędami. Ten odwrócony, zniekształcony, przeinaczony obraz lojalności utrwalił się na tyle mocno, że wszystko inne wydaje się chaosem, otchłanią nicości, nie do przyjęcia. Podoba się wielu dorobek Zachodu, również chciano by sięgać gwiazd, byle dało się ciągnąć za sobą przypadłość dewocji, zaadaptować jakoś świat stary do nowego, dokonać niemożliwego. By nie rozpisywać się za dużo, w dobie internetu niemal wszystko przecież już jest dostępne, dołączać wystarczy wzory, wskazówki, rozliczne źródła, niech każdy wyciągnie wnioski sam. Ostatni akapit na załączonej stronie oddaje obraz sytuacji, wbrew pozorom, nie mniej aktualne. https://founders.archives.gov/documents/Adams/99-02-02-6595 A skoro wytropiono tu obecność Bercika, to i dla niego zostawię coś, bo pewnie ubolewa nad zmianami, głównie obyczajowymi jak mniemam. Ano bywa tak, że są etapy w historii, zawstydzające :) "...stworzy rzecz nową na ziemi. Niewiasta ogarnie męża." BB
  11. I to jest, zdaniem wielu, motorem postępu. Jednak obawy wyrażane tu i tam, dotyczą raczej kosztów. W dobie zmian ustrojowych, ponoć jeden z rodzimych autorytetów duchowych, nie "mojej firmy" wprawdzie, wyraził tęsknotę wspólną chyba wszystkim jednak, że oto: skoro z Zachodu przyszło już całe zło, to może nareszcie przyjdzie i dobro. Nooo, nie przyszło. Pod względem technologicznych zmian jesteśmy na szczycie, tyle że zdaniem niektórych bardzo kruchym. Całość wymaga stabilnego działania wszystkich elementów, jak to zapewnić, jak przewidzieć zakłócenia? Zrobiliśmy radykalny skręt ku elektronice, czy to dobry kierunek, pokaże przyszłość. Co do kosztów, przechyliliśmy się tak bardzo w przeciwną stronę, że zaczynamy osuwać się w absurd. Stąd krytyka, spór o wartości i takie tam dyskusje, o prawach odwiecznych… Radykalizują się poglądy, postawy i coraz trudniej wymknąć się przeciętnemu, by nie musieć przystawać do żadnej ze stron. Wygląda to tak, jakby ziścił się przewrotny, diabelny sen filozofa: spowodować i dopuścić do zła, do rozpadu, do upadku, do kryzysu… by budować na nowo, rozpocząć od nowa. Kol. @Piecuch19 postaram się odpisać później, ale tak na szybko zadam pytanie: ilu dorobkiewiczów pomnoży majątek a ilu go przehula? Ile firm przetrwa i rozwinie się w kolejnym pokoleniu? Nie trzeba żadnych tajemnych sił, wrogiem jest znane: ...zastaw się a postaw się.
  12. Ze względów zdrowotnościowych tak radzą, lecz trudniej znaleźć czas jesienią. Bardzo fajna plaża, można spędzić tam dłuższy czas.
  13. Wydawało się, że to ja piszę tak, że trzeba się domyślać a tu proszę, mam towarzystwo równie bojaźliwych :) Pakując ekwipunek do kolejnej wycieczki, nasunął mi się już omawiany temat, o kierunku technologii. Musiałem naładować baterie do aparatu i tak se pomyślałem, że bez prądu to dziś nawet zdjęcia nie można zrobić. Jest to może tęsknota za starym światem, ale uważam, iż aparaty fotograficzne (mechaniczne), to dzieła sztuki w kontraście do czasów obecnych, coś jak nakręcany zegar, waga z odważnikami a na dodatek niezawodne, na lata. Dlatego nadal podtrzymuję, że auta na prąd się nie sprawdzą, ogrzewanie i pieniądz również. Taki kierunek (elektronika), jest dedykowany dla miast, wielkich ośrodków przemysłowych, zaś dla obieżyświatów i zwolenników wiejskiego trybu życia, zasadnym będzie trzymać się elektromechaniki. Tylko czy ona przetrwa? Tu spoglądam właśnie na stare aparaty fotograficzne, sprzęt do wywoływania zdjęć i nie mam pewności. A co do poczucia niepewności. Bardziej od mglistej przyszłości realnym może okazać się działalność samozwańczych tropicieli wrogów. Chęć wykazania się sukcesem jest u takich większa zazwyczaj, niż rozsądek. Jeśli już chcemy tak bardzo gimnastykować umysł, odpowiedzmy sobie najpierw czy zdoła się kiedykolwiek wyprowadzić obce sztandary, które już zostały zatknięte? Na razie powiewają przyjaźnie, opiekuńczo, uzasadnionym więc cieszyć się tą chwilą. Następnie, kolega @Andrzej_M_ poszedł w temat, który trapi fachowców od rodziny. Cóż my możemy zaradzić? Wraz ze zmianami stylu życia, zmieniło się wartościowanie związku małżeńskiego. Jak się okazało wystarczy sprzedać życie na kredycie, by reszty dokonało samo społeczeństwo. Pokolenie prawdziwie niezależnych, wolnych i zaradnych wymiera wraz z majątkami, te jeszcze dzierżą starzy na pośmiech nowego. Paradoksalnie, kult pieniądza sprawił, że podziwem darzy się pozór bogactwa i zamożności, pozór rodziny, pozorne szczęście, pozorną przyszłość. Fachowcy od moralności - duchowieństwo, też się wyłożyło, bo i oni okazali się w wielkiej liczbie pozerami, zastąpili ich więc psycholodzy, może to i lepiej?
  14. Chodzi o nadużywanie porównań, tyczy się to obu stron. Tak więc ktoś zamieścił nawiązującą do tego grafikę. https://jbzd.com.pl/obr/3753117/doslownie-hitler Nie byłoby dziwnym, gdyby w przyszłości tak zwane memy, zostały włączone do podręczników; niektóre już dziś mają wartość edukacyjną. Nie tylko opisują zdarzenie, jakieś zjawisko, ale też są opiniotwórcze. To poniekąd praca artystyczna, bo przykuwa uwagę, inicjując w odbiorcy wysiłek do własnych przemyśleń. Tak więc autor obrazu nie tyle przekonuje mnogością opisów, wagą źródłowych argumentów, lecz trafia w najbardziej wrażliwe miejsce czytających, w ich własny rozsądek – bo oto odbiorca przekonuje samego siebie. Kto wie czy autorzy memów nie trzymają w ręku świętego graala, zarówno nauki jaki i propagandy :)
  15. To trzeba być dobrym majsterkowiczem i mieć warsztat do takich przeróbek. Zaletą jest, iż zrobione wszystko według swoich pomysłów i charakteru - celu wypraw. Miałem też okazję siąść za sterami kampera, taka zabawka dla starzyków. Najpierw jednak, trzeba by sprawić emerytom podobne wypłaty do tych zachodnich. Może się kiedyś uda…
  16. Dziękuję koledze za udział w temacie, ale jest mi niezręcznie uczestniczyć w dyskusji o charakterze militarystycznym. Wolałbym tego uniknąć… Jeśli ktoś miał wśród znajomych, bliskich, uczestników wyprawy zimowej, tej ostatniej wielkiej bitki, nie będzie zadawał pytań o to co się widzi teraz czy też ile się dostrzega już, lecz na ile się rozumie... Jeśli któregoś dnia stracisz wiarę we wszystko to, w czym upatrywałeś nadzieję to co pozostanie?
  17. Skoro odpowiedzieli bardziej utytułowani forumowicze to przedstawię swój boomerski sprzęt i napiszę, czym się sugerowałem. Dawniej korzystałem z legendarnego i muzealnego już dziś Juwla. Wtedy, nie było z resztą tak wielkiego wyboru jak obecnie. Później (w latach przełomu), pojawili się handlarze ze wschodu, którzy mieli bardzo zróżnicowaną ofertę, niektórzy może jeszcze pamiętają sprzęt wielokrotnego użytku, na przykład miniaturowe ogrzewacze, które można było nosić w kieszeni zimą. Ja kupiłem kuchenkę prezentowaną na zdjęciu i po dziś dzień działa. Gdy porównywałem ją do gazowych, patrzyłem na wielkość palnika - ilość otworów po prostu. Nie jest to profesjonalne podejście, ale innego sposobu dotąd nie znalazłem. Tak więc poza argumentami kolegi @carinus, (wygoda – ciężar, a także wprawę w użytkowaniu, co ściśle wiąże się z bezpieczeństwem działania kuchenek benzynowych), nie znajduję powodów, by zrobić update sprzętu turystycznego. Poza tym wydaje mi się, że dostęp do paliwa płynnego jest łatwiejszy w podróży (benzyny, alkohole). Niedługo znów się wybieram do przyrody, lecz tym razem kajakiem, ale gdyby mnie ktoś wyprowadził z błędu, albo podzielił się doświadczeniami z "wandrowania" po górach i lasach to chętnie poczytam.
  18. Z kablem jeszcze nie skończyłem, może dam znać, gdy wybiorę i kupię ten dobrej jakości. W międzyczasie pojawiła się inna ciekawostka dla mnie. Gdy wybierałem się "do lasu", oglądałem nowe kuchenki turystyczne (gazowe), bo bogactwo oferty i ceny zachęcają. Jednak jako stary wędrowiec przyjrzałem się palnikom - każdej z osobna. Producenci podawali moc i czas potrzebny do zagotowania… Pozostałem przy swojej starej, kuchence benzynowej. Na biwaku nie ustępowała tym nowym, pracowała jak przed laty. I tutaj pytanie: jak wyliczyć moc palnika, gdy producent jej nie podał albo nie pamiętamy? Dobrze byłoby wiedzieć, by porównać z nowymi. Dochodzi oczywiście jeszcze rodzaj paliwa, który trzeba wziąć pod uwagę - benzyna, gdy w nowych kuchenkach jest stosowany gaz.
  19. Co nie znaczy, że upoważnia nas to do nadużywania porównań, sformułowań nawiązujących do systemu totalitarnego. Jeśli ktoś przeżył tamten czas i pamięta tę charakterystyczną woń pracującej machiny ujednolicania nie posłuży się takim sformułowaniem, chyba że targany jest emocjami chwili albo przeciwnie, chce usilnie wywołać spór, uderzyć w najwyższe tony, zdobywając posłuch osób wrażliwych acz nieświadomych różnic, niezdolnych już wyobrazić sobie całego obrazu tamtych czasów. https://www.youtube.com/watch?v=2bUjjeBQ79U Moja droga nie jest twoją, moje postrzeganie obecnych zmian nie jest twoim, co nie znaczy, że zajmujemy przeciwstawne sobie okopy i mamy szykować się do starcia. Starsze pokolenie jest niestety naznaczone myśleniem znad krawędzi, dlatego tak daleko nam do krytycznej oceny sytuacji, dlatego tak często nie umiemy odnaleźć środka. Młodszym przychodzi to bez trudu, naturalnie. Wyłuskują prawdę z lekkością, której prawdopodobnie już nigdy nie nabędziemy. https://jbzd.com.pl/obr/3740035/bomba
  20. Zacząłem przeglądać opisy różnych kabli hdmi, bo w sklepie każdy z nich, bez względu na cenę, miał informację, że "podwójnie ekranowany". Może ktoś przyśpieszy poszukiwania i zamieści sprawdzony...
  21. Wróciłem :) I przyznam, liczyłem na kol. @Andrzej_M_ , że coś tu zamieści, jakiś interesujący temat. W końcu, sezon ogórkowy. Dziękuję więc koledze, spodziewałem się też nawiązania do sportu. Bo najwięcej komentarzy czytamy właśnie o tym wydarzeniu, wraz z załączonym gorzkim dziennikarskim wyznaniem. Stęsknione nieba dziennikarskie serce, mówiące o świecie bez tej obecności, nijak ma się pewnie do czasów, gdy religia władała niepodzielnie tym światem. Gdyby więc nie impulsywny, niecierpliwy, prędki do czynów charakter niektórych… gdyby zamiast szybko myśleć i szybko działać pozwolono redaktorowi rozwinąć myśl, wyrazić więcej, dopowiedzieć. Dowiedzielibyśmy się może, iż nie trzeba aż tak gorzeć emocjami. Wyszłoby po prostu, że oto ochrzczone pogaństwo, spogląda zazdrosnym okiem na pogaństwo bezwstydne. Nic więcej ani mniej. Czytam sobie jednak niektóre komentarze młodych i jest nadzieja, że wyjdą z tego obronną ręką, przejdą z uśmiechem pomiędzy dwoma psami, warczącymi na siebie. Dopóki świat nie pozwoli spuścić ze smyczy jednego z nich, pośmiejemy się tylko z dowcipnych obrazów (memów), i tyle… zapomnimy też wkrótce.
  22. Przez kilka dni będę tam, gdzie jest "hektar nieba reszta las". Raczej bez dostępu do internetu, więc już dziś zostawię propozycję na weekendowy czas. Piękny obraz świata, który odchodzi. Gdybym to ja miał wywołać dyskusję, to posłużyłbym się cytatem: „…to nam grozi wyginięcie.” https://www.youtube.com/watch?v=jwM7LzePHkQ
  23. Kol. @Jozefg1 sprawdziłem połączenia, złączka jest zaizolowana, owinąłem też wtyczkę do tunera. Wychodzi na to, że słabym miejscem jest kabel HDMI. Próbowałem podłączyć wtyczkę SCARD, lecz był tylko dźwięk, bez obrazu.
  24. Pięknie dziękuję. To bardzo dobra wiadomość. Tuner jest połączony z odbiornikiem TV, kablem HDMI. Kabel antenowy - koncentryczny zewnętrzny, jest czarny (ponoć odpowiedni do tego rodzaju instalacji), lecz było przemeblowanie i druga, dołączona część, jest kablem białym (jest złączka). Do telewizora są też podłączone inne urządzenia (kablami scard): DVD, VHS a kablem chinch, amplituner. Posprawdzam wszystko. Jeśli można to poproszę jeszcze obejrzenie tej usterki. Deck był już kiedyś w serwisie, lecz sterowanie znów uległo tej samej awarii. Załączyć do sieci elektrycznej można, lecz po chwili sam się wyłączy. Nie reaguje na przyciski. Po włączeniu czerwona kontrolka powinna gasnąć. Może dla znawców to jest jedna z typowych usterek, łatwa do usunięcia. https://www.mediafire.com/file/p2tz4jjgwrnps5a/VID_20240721_193345.mp4/file
  25. Kol. @Piecuch19 To cenna wiadomość, przekażę. Takich niewyjaśnionych zniknięć było ostatnim czasem kilka. Gdyby młodzi właściciele psa otrzymali podobne odpowiedzi, nie byłoby może mojego wpisu. A tak, całe zdarzenie stało się przyczynkiem do rozmowy, bardziej o naturze ludzkiej. Bo to komunikacja internetowa ułatwiła chyba niejednemu, budowanie swej pozycji czy też wartościowanie siebie, wykazując innym nie zawsze oczywisty błąd. Nie wiązałbym tej naszej dyskusji z wystąpieniem osób medialnych. Wspomniana wyżej łączność internetowa i nawiązanie do słów uczonego sprawiły, że niektórzy właściciele psów, poczuwają się w obowiązku szybko odpowiedzieć, nie dając sobie chwili zastanowienia działać, sprzeciwić się. W tym pędzie nadając przesadne znaczenie jakiemuś zdarzeniu. Spoglądają na otoczenie z jakiejś myślowej hybrydy, która ocenia ludzi z właściwej temu perspektywy: nie sprzeciwiaj nam się, jeśli mówimy, że pies może latać to znaczy że pies umie latać! To może być druga strona medalu, zmian w społeczeństwie. Nie będę tu się rozwodził o instynktach macierzyńskich, odwiecznych wartościach. Powtórzę to co wyżej, szybkie, bezrefleksyjne przejście do względnego dobrobytu, bez planu na przyszłość (jak zagospodarować zdobyty majątek), znalazło ujście w fatalnym zauroczeniu stylem życia, propagowanym przez silne osobowości. I nie szukałbym tutaj winy na Zachodzie, bo wiedza o tamtych społeczeństwach nie jest do końca zrozumiała dla wczasowiczów last minute. Rdzeń, kształtujący charakter narodu nie jest wyeksponowany. Nie dla każdego jest widoczny, co nie znaczy, że nie istnieje, albo jest bezradny, w obliczu wyzwań. Interesującym zjawiskiem może być też i takie, gdy pośród społeczeństwa przechodzi niewidzialna linia graniczna, podział w sferze instynktów ludzkich. Stąd może dochodzi z kolei do zdarzeń widzialnych, spektakularnych jakby koordynowanych, zgranych w czasie, które każą się zatrzymać, przystanąć i zastanowić. Znane: "rozumiemy się bez słów" "Na zewnątrz są psy i czarownicy, i wszetecznicy, i zabójcy, i bałwochwalcy, i wszyscy, którzy miłują kłamstwo i czynią je.Psy to żarłoczne, nienasycone. A są nimi pasterze, którzy na niczym się nie znają. Wszyscy chodzą swoją własną drogą, każdy myśli o własnej korzyści, wszyscy bez wyjątku." Już kiedyś zwrócono uwagę, że jest literatura, w której pies kojarzony bywa z postawą daleką od tego co nazywalibyśmy: pozytywne. Dlaczego tak? Trzeba by zapytać znawców historii :) Ja sam kieruję się doświadczeniem i wiem, że są różne etapy w życiu. Jest nieraz tak, że ktoś nie wyobraża sobie towarzystwa psa, nie akceptuje zwierzęcia w domu i brzydzi się. Przychodzi jednak i taki moment, taki czas, że ma towarzystwo czworonoga i jest z tego powodu wręcz szczęśliwym. Zwierzę trzeba jednak najpierw rozumieć, znać a później dopiero "wielbić", gdyż w przeciwnym wypadku można niechcący wyrządzić krzywdę psu, sobie i innym. Ale o tym to już najlepiej wiedzą forumowicze, którzy jak się okazało, mają wieloletnie doświadczenie i wiedzę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.