Skocz do zawartości

Fozgas

Stały forumowicz
  • Postów

    1241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Fozgas

  1. To optymistyczna wiadomość. Na forum technicznym łatwiej taki stan rzeczy wyłożyć i pochopić. Gdy przychodzi tutaj ktoś z zapytaniem, o poradę, kieruje się zazwyczaj uczuciami (niepewnością, nadzieją, ciekawością itp. itd.); Fachowcy odpowiadają wedle zasad, popartych edukacją i doświadczeniem. Który z gości, skorzysta na tym? Jedynie stosujący się do zasad. Podobnie jest w „rozumieniu ukrytego”. Kierujesz się zasadami, jesteś na właściwej drodze.
  2. Cenię propagowanie czytelnictwa, rozmowy, spory… Proszę wziąć jednak pod uwagę, starą jak świat, grę pozorów, która jest obecna i w tej dyskusji. Mamy opis, bez rozwiązań. Przypadek? Brak pomysłu? A może są wstydliwie skrywane? Co takiego mogłoby nas zniechęcić?
  3. A ja wybieram innego autora :) Opisywał wolność. To bardziej wymagające przedsięwzięcie, niźli opowiadanie o zniewoleniu. Ażeby zaś ludziom prostym (albowiem takim tylko służę), utorować drogę, podaję najpierw dwie podstawowe myśli o wolności i niewoli ducha: 1. Chrześcijanin jest całkowicie wolnym panem wszystkich rzeczy, nikomu niepodległym. 2. Chrześcijanin jest najuleglejszym sługą wszystkich rzeczy i wszystkim podległy. „O wolności chrześcijańskiej”, Marcin Luter. Kluczem jest zrozumienie tej pozornej sprzeczności. Jeśli to się dokona nie będziemy miotani pozorami. Stajemy się prawdziwie wolni i nic tego nie zmieni.
  4. Dopiero dziś przeczytałem, przepraszam. U mnie jest kilka pionów (rury rozdzielają się już w piwnicy, nad kotłem). Później, w pokojach są rurki o mniejszej średnicy. Zanim sterownik włączy pompę, ciepło rozchodzi się w instalacji. Grzejniki zaczynają się nagrzewać, w różnej kolejności (warto o tym pamiętać). Pompa tylko „wspomaga” i wyłącza się po chwili. Poprzedni kocioł nie potrzebował sterownika i pompy, przypuszczam, że znaczenie ma tutaj też konstrukcja pieca i jego pojemność (woda w kotle). Podczas remontów instalator starał się unikać tzw. „syfonów”, gdy dołączał nowe grzejniki. Eksperymentując starałbym się utrzymywać łączność telefoniczną z instalatorem.
  5. Jak najwięcej sukcesów, jak najmniej rozczarowań życzę...
  6. Nie mam wiedzy kolegów z forum, ale podzielę się swoim doświadczeniem. Po zmianie (montaż pompy i kotła), instalacja podobna, lecz rury o większej średnicy a ta zasilająca (z ciepłą wodą), poprowadzona do góry. Mimo to, gdy pompa jest wyłączona kocioł nie nadąża odprowadzać ciepła, temperatura szybko wzrasta. Grawitacja pracuje, ale sterownik włącza pompę, w granicach 73 stopni (dla bezpieczeństwa). Jedynym paliwem, nad którym można łatwiej zapanować (u mnie), jest drewno. Gdy miarkownik zamknie dopływ powietrza, temperatura szybciej spada.
  7. Legendarny sprzęt. Ile waży? Zastąpiliśmy inną, w pobliskim sklepie nie było twojej :) I to jest ciekawy kierunek (postawione pytanie). A gdyby producenci nie dawali gwarancji, to jak i czy, wpłynęłoby to na sprzedaż?
  8. Będzie brakować „Bercika”. Podobnie jak innych forumowiczów, którzy starali się wnieść swój wkład „budując” Forum, uczestniczyli w różnych dyskusjach, dzielili się opinią, wyrażali swoje emocje. Szczerość jego emocji właśnie, była dość łatwa do „punktowania”. Nie zniżał się jednak do poziomu chytrego, szczwanego „świętoszka” i nie logował się na „pięciominutowe konto”, by tym sposobem zapaskudzać forum… Tak więc mnie szczerość kolegi, mimo wszystko, imponowała, tak samo jak to, iż nie trzymał się Forum za wszelką cenę, nie przywiązywał do tego wagi większej, niż powinno się to robić. Internet to nie życie, wirtualny świat trzyma się przecież tylko na drucie :)
  9. Zaskoczył mnie kolega tak osobistym wpisem. Odpowiem więc jeszcze tym razem, odpowiem żołnierskim pozdrowieniem :) Przy tej okazji warto wspomnieć radę, która zachęca ku temu, by wygaszać niskie instynkty a uwalniać inteligencję. "Niech umysły się zderzą a pieści niech zostaną opuszczone."
  10. A, żeś mnie, szanowny kolego, wylynkoł. Nie napiszę już nic przez długi czas, jeśli w ogóle. Lękliwy dość jestem :)
  11. Gdyby nie kol. @makow12 (zostawił ślad), nie odnalazłbym Was :) Kolegom winienem dopisać, iż w odpowiedzi chodziło o dość interesujące zjawisko: to samo niemal hasło, wypowiadane w dwóch sytuacjach, przez jakby dwa nurty. Dlatego jest trudniejsze do zrozumienia od „kosiarzy na śniegu” - (kol. @PioBin subtelnie i chyba trafnie próbował wyjaśnić nawet). Tak więc „szczypawki” nie były tutaj tematem, lecz coraz większe wrzenie na ulicach miast - protesty kobiet i antyszczepionkowców, wołających o tym samym. Tyle :) Pozdrawiam.
  12. Życie bez prądu jest możliwe, ale co to za życie? :) Odkąd lęk stał się rozrywką, zmieniły się tylko środki przekazu, tło. Historia obchodów Sylwestra jest najbliższym tego przykładem, są i inne. Przyzwyczailiśmy się do fantastycznych wizji, opowiadań, zapowiedzi, przestróg. Coraz łatwiej więc oswaja i omawia się niepewność a pomija często fundament, na którym opiera się przetrwanie. Może dlatego, iż mechanizm losów ludzkich jest dla nas zbyt skomplikowany nadal. Jestem skłonny założyć jednak, iż technikom (umysłom ścisłym), łatwiej „wywiadywać” się o jego „działaniu” i opisywać to, aniżeli humanistom. Ci pierwsi, z reguły nie kierują się "myśleniem życzeniowym". https://www.youtube.com/watch?v=pm0VXfxlQlk
  13. Tak, ryba to warzywo :) Nie rozpraszajmy się jednak. Poczekajmy na odpowiedź kolegi. Warto dowiedzieć się, czy sztynkrujący wegetarian o lewackość mają ku temu podstawy. Że serce jest po lewej stronie, to chyba trochę za mało :) Cytowanie pojedynczych wypowiedzi polityków, ekscentryków, też nie jest wiarygodne. Dowodzi to jedynie tego, iż zacny wiekiem dżentelmen nie jest osamotniony, po przeciwnej stronie zaś, ma młodszych wiekiem naśladowców. Co nie bez powodu zostało uwypuklone. Przywołany wyżej autorytet też jest osamotniony dość, podobnie jak serwowany nam ostatnio przekaz telewizyjny, gdzie zachodnich sąsiadów stawia się za przykład, w sposób zaskakujący :) Ta „amnezja” przypomina chyba znane podróżnikom zjawisko. Możesz i wyjechać za „wielką wodę”, chcąc wmieszać się (choćby na chwilę), w „tygiel” kultur, języków, poglądów, stylu życia, ale nawet tam zostać obstąpiony przez „pobożne” matrony, których świat cały mieści się w obrębie parafii i usłyszeć: A w kościółku pana nie widziałam?! Wtedy aż cisną się na usta słowa: gdybyś Pana widziała to takiego pytania byś nie zadawała.
  14. A gdybyś, kolego przeczytał wszystkie książki to byś nam tu nie takie nowiny przyniósł :) Skorzystam z okazji, że interesujesz się polityką (często podejmujesz dyskusję w kontekście politycznym), i ponowię pytanie zadane jakiś czas temu. Jak do tego doszło, że lewa strona sceny politycznej podjęła ten temat? Nie jest interesujące to z jakich powodów, bo wszystko jedno czy będzie to lewa, czy prawa strona – ta sama gra pozorów przecież. Ciekawi moment, data, wydarzenie. Jeśli potrafisz wskazać, będę wdzięczny.
  15. Można też wypróbować drożdże Tebi. Jeśli ktoś bywa u naszych południowych sąsiadów, ma okazję zrobić niewielki zapas. Ale wtedy też trudniej oprzeć się pokusie zakupu gotowych produktów (wspomniany smalec był w trzech rodzajach, obecnie oferta może być większa). Jeszcze niedawno było to opłacalne (waluta). To jeden z przykładów. Kolejnym, mogą okazać się skurcze mięśni, pogarszające się samopoczucie, utrata sił itp. Wprawne oko doceni zalety odzieży czystej, skromnej, prostej, niekrzykliwej ( o spokojnych kolorach), dobrej jakości, odpowiedniej pod względem zdrowotnym; a kosztuje tyle ile kosztować powinno. To nasz styl życia się zmienił: „gorszy pieniądz wyparł dobry pieniądz”. Dziś, jeśli zechcesz skorzystać z usług zakładu krawieckiego, zazwyczaj trzeba wybrać się do dużego miasta. Współczesny krawiec woli co najwyżej zrobić poprawki, nie szyje na miarę. Nawet, gdy kupujemy tzw. markowe ciuchy, to ich czas szybko mija i pozbywamy się worów, z racji niemodnego już stylu. Społeczeństwo przyzwyczaiło się do wydawania pieniędzy, lecz nie gromadzenia ich, oszczędzania i pomnażania. Gdybyśmy chcieli wyjaśnić szczegóły tych zmian dyskusja rozszerzyłaby się i zagarnęła spraw niezwiązanych z tematem.
  16. Gdyby tak się sprawa przedstawiała, nie byłoby warto wspominać o tym. Trendy w modzie rzadko kiedy biorą kurs na zdrowie. Widać to niemal każdego dnia. W kwestii ubioru nie można pominąć dbałości o właściwe krążenie krwi. Odzież powinna być wykonana z dobrej jakości materiałów, najlepiej naturalnych (wełna, len, bawełna); to co teraz napiszę, będzie wbrew tak zwanej ekologii. Wierzchnie odzienie zimowe było lepsze pod pewnymi względami, gdy wykonywano je z naturalnych surowców. Może kiedyś więcej o tym. Powracając, trudno nazwać dbaniem o zdrowie, gdy styl ubierania nie sprzyja dobremu krążeniu krwi. Dzieje się tak podczas wyziębiania niektórych części ciała (stopy, dłonie). Bywa, że tułów jest „opatulony” kilkoma warstwami odzieży a obuwie nie sięga kostek, które na dodatek są zupełnie odsłonięte, bo na przykład, obecnie „tak się nosi”. Poza tym ubiór powinien leżeć swobodnie, nie krępować ruchów, sprzyjać krążeniu krwi, umożliwiać oddychanie. Można by mnożyć przykłady, lecz nie sposób dorównać fali taniej odzieży, spod maszyny fabrycznej. Mało kto dziś odwiedza warsztat krawiecki, więc poprzestańmy na tych wspomnieniach. Styl ubierania, dieta, ćwiczenia na świeżym powietrzu, to są filary na których osadza się zdrowie. Mimo wiedzy, dość osobliwie prezentuje się kierunek prozdrowotny, w czas przewartościowania wartości. Może dlatego, że zawsze znajdą się osoby, które zrażą zainteresowanych popełniając błędy, w przekazaniu tych spraw a może też i dlatego, że przyzwyczailiśmy się do taniochy, w rzeczach na których nie warto oszczędzać a wydajemy za to pokaźne kwoty na sprawy małowartościowe, zbędne lub wręcz szkodliwe. Wyjeżdżanie z przepisem na smalec z margaryny to dość komiczna sytuacja, gdy wiadomo, że na forum są osoby świetnie znające się, na przykład, na obsłudze wędzarni. Mają doświadczenie i wyrobione zdanie. Liczę jednak, że na tle "ryżu", nie będzie się to odznaczać za bardzo... Dla uprzejmego i życzliwego kolegi warto zaryzykować :) Będzie bez „trocin sojowych”. Nie przesiaduję w kuchni, więc łatwe, szybkie w przygotowaniu. - Margaryna Planta - Cebula (duża) - Kminek - Sól Cebulę drobno siekamy i na patelnię z nią, dodajemy troszeczkę oleju. Gdy aromat daje już ostro po oczach i nozdrzach a cebula nabiera rumieńców, w rondelku obok topi się kostka margaryny. Cebulę przesypujemy do płynnej margaryny, dodajemy kminek sól. Mieszamy. Jeśli ktoś przyzwyczajony jest do przypraw to możemy też dodać: „Kucharek”, Vegeta”. Można by też próbować zrobić wszystko w jednym rondlu, mniej zmywania. Przelewamy do miski glinianej, w niej stygnie. Można co jakiś czas pomieszać, żeby cebulka nie osiadła na dnie. Tyle :) Aha, gdyby kogoś niepokoiło używanie soli odpowiadam: w rozsądnych ilościach sól nie szkodzi, jest wręcz niezbędna dla naszego organizmu.
  17. Ubiór, podobnie jak dieta winien być odpowiednio dobrany do pory roku. Tak więc zimą, obcisłe spodnie, nad kostkę, nie są odpowiednie. Kurteczki, niedostatecznie okrywające tułów, również. Moda się zmienia, zdrowie jest jedno. W okresie zimowym lubię przygotowywać smalec. Nie jest to taki prawdziwy, który sprzedaje się zazwyczaj w sklepach. Mam prosty przepis na bazie margaryny (tej białej). Kiedyś było mi bliżej do sklepów, u naszych południowych sąsiadów. Tam oferowany wyrób okazał się wybitny w smaku. Nie udało mi się sporządzić choćby namiastki. Liczę na nasz przemysł zdrowej żywności. Są coraz lepsi a oferta jest rozszerzana.
  18. Świadczy to o silnym charakterze. Było mi dane poznać kolarza, który w młodości regularnie ćwiczył, był w klubie. Mimo, że czynne uprawianie sportu miał już za sobą i kurzył cygaretle to i tak miał duży zapas sił, kondycji, wytrzymałości, gibkości. Aktywność fizyczna za młodu rozpędza nasz organizm i daje zapas sił, w późniejszym okresie życia. Dlatego więc ćwiczenia na wolnym powietrzu są nieodłącznym elementem zdrowego stylu życia. Sport kształtuje charakter, tak potrzebny do zmagań z apetytem, który z racji naszej natury i otoczenia (reklamy celującej w zmysły), nieustannie zachęca nas do folgowania sobie. Moment, w którym uznałoby się, że to co smakowało a szkodziło, już nas nie dotyczy, może nigdy nie nadejść, dlatego wymagany jest hart ducha. Dyscyplina, w ćwiczeniach przekłada się na inne dziedziny życia. A krzewienie zasad sportowych zmienia rdzeń społeczeństwa. Ogólny stan zdrowia młodzieży świadczy o sile narodu. Kraj nie musi być wielki, liczby mają drugorzędne znaczenie, w zderzeniu z jakością myślenia i działania. Przy okazji, o starożytnych. Obraz Dawida kojarzony jest najczęściej z chłopcem, który dzięki swej zręczności powalił olbrzyma. Historia wspomina też o innym, mniej znanym zdarzeniu, gdy ojciec wysyła go z „przesyłką” do braci. To był swoisty „marszobieg” dla tego młodzieńca (1Sm. 17:17 BW, BG). Nadal więc aktualne: mniej bigoterii, więcej o ciele. Powalenie „olbrzymów” jest pewne, czymkolwiek lub kimkolwiek są. Skoro dyskusja trwa to rozszerzę nieco ten temat, jeśli autor pozwoli. Ubiór. Niby kwestia mody, gustu. Proszę jednak zwrócić uwagę, czy obecne trendy utrzymują się w ramach dbania o ciało, czy zapewniają zdrowy obieg krwi? Nieraz trzeba by stwierdzić, iż jakiś stylista – psotnik, pozamieniał wartości, w stylu ubierania się. Stopy, które powinny być szczególnie chronione (podobnie jak dłonie), w chłodne, wilgotne dni, są często odsłonięte. To tylko jeden przykład, najbardziej aktualny, w okresie jesień-zima.
  19. Skutki spożywania strączkowych są powszechnie znane. Można się obyć bez nich. Warto jednak zwrócić uwagę na słodycze, skoro wspomnieliśmy o tym. „Czasem podładować” – zależy w jakiej ilości. Nie mam statystyk, wykresów, lecz pamiętam, iż ktoś zwrócił uwagę na zwiększoną liczbę chorych (na zwykłą grypę wtedy), po okresie świąt (zwłaszcza tych, które są coraz częściej opowiadane reklamami). W styczniu poczekalnie przepełnione. Kojarzono to ze zwiększonym spożyciem słodyczy a więc obniżoną odpornością organizmu (skutek). Post a później obżeranie się to pomysł z „piekła rodem”. Nie umiem za bardzo uzasadnić wspomnianego przez kolegę „podładowania słodyczami”, ale byłbym wdzięczny za szerszy opis. Można było na przykład przeczytać w internetach, iż spożywanie słodyczy wpływa pozytywnie na nastrój. Może to i prawda, ale trzeba wziąć pod uwagę, że spadek „wesołości” jest później nieunikniony. Mamy więc do czynienia z huśtawką nastrojów. Pół biedy jeśli nie trzeba w tym okresie podejmować ważnych decyzji. Podobne działanie mają używki (kawa, herbata czarna).
  20. Kolega przywołał wspomnienia. Wybrałem się kiedyś, w odwiedziny do znajomych. Jedno z większych miast, ciekawa zabudowa, pamiątka po fabrykantach. Zatrzymałem się w kamienicy. Popołudniem spotkanie, na którym gospodarz koniecznie chciał się pochwalić umiejętnościami kulinarnymi. Jako, że owoce południowe były już w ciągłej sprzedaży (młodym tylko zaznaczę: to wcale nie jest oczywiste), poczęstował „ciastem bananowym”. Jak tu nie skosztować takiej niezwykłości? Porcja raz, porcja dwa, super. Wracając późnym wieczorem, nie pamiętało się już o cieście, były tylko dwie podstawowe myśli. Pierwsza: skręcić we właściwą przecznicę, nie pomylić się, bo inaczej gacie będą zesrane. Druga: Oby ubikacja nie była zajęta (w tej kamienicy była wspólna – jak u „Kiepskich”), bo inaczej gacie będą zesrane. Przestrzegam lojalnie kolegów z forum, by byli powściągliwi próbując ciast tej kuchni. Chyba, że chcą się przekonać jak działa "szczotka ryżowa do jelit" :) Skłaniam się ku opinii, że styl życia sportowców, ceniących ruch na świeżym powietrzu, jest bardziej odpowiedni. Nawet jeśli nie zrezygnowano z mięsa to stosują się do podstawowej, moim zdaniem zasady, w kwestii zdrowia: umiarkowanie w jedzeniu i piciu. Wyroby cukiernicze nie dość, że zabierają dużo czasu, by je przygotować to na dodatek tradycyjne serwowanie ich po głównym posiłku ujemnie wpływa na organizm. A gdy przywykniemy do częstego sięgania po ciastka, osłabiamy odporność i siły, tak potrzebne do zwalczania chorób.
  21. Autor tematu miał zamiar jedynie zwrocic uwage na diete. Nie bedziemy wiec pisac ksiazki kucharskiej, bo jak juz zaznaczyl, przepisy sa latwo dostępne. Poza tym, gdyby zawital tu dietetyk to prawdopodobnie porozganial by nas wszystkich :) Możemy pisac ogolnie, z humorem : Soja nie jest „sztandarowa” w tej diecie. Potrawy z soczewicy tez smakuja. Jak wiadomo z historii, byl taki jeden, co za miske soczewicy zaprzepascil pomyslna przyszlosc swoja i swoich potomkow. Skoro mozna w zyciu potknac sie o przysłowiowy „garnek”, to znaczy ze zmysl smaku nie jest bez znaczenia. Warto wiec odpowiedziec sobie na pytanie: co mna rzadzi, brzuch czy rozum? Na predce dla kol. @piastun, tak, można. Ten, co sie o tym przekonal, przez dlugi czas nie jadl jajecznicy :)
  22. W zbożach, owocach, warzywach i orzechach znajdują się wszystkie elementy odżywcze, jakich potrzebujemy. Jeśli mówimy o nabiale to warto zadać sobie trud i pozyskiwać te produkty od gospodarzy, których zwierzęta są dobrze odżywiane, zdrowe. Skoro jednak robimy psikusa autorowi tematu i wspominamy różne historie to i ja zadam pytanie. Jak do tego doszło, że dieta o której piszemy, kojarzy się dziś z lewą stroną sceny politycznej? W którym momencie „przejęto” te idee? Nie pytam tylko z próżnej ciekawości, przyznać bowiem trzeba, iż niektóre zapędy są kompromitujące, niepoważne. Wiem, że trzeba to przetrwać, ale takie wiadomości wprowadzają w zakłopotanie. Pozostaje jedynie liczyć na wyrozumiałość drugiej strony. Coś jak „balanserka” :)
  23. Tak piszą osoby, które już coś na ten temat wiedzą. Wróćmy do początków tego tematu. Gdyby przed „zwykłym zjadaczem chleba” położyć zdrową żywność i potrawy mocno przyprawione do których został przyzwyczajony, pozostanie przy swojej kuchni (niech się ona nazywa jak chce). Zdrowa żywność okaże się niesmaczna, mdła. Stosowanie "ognistego bicza" dla żołądka wywarło taki wpływ na organizm, iż nie będzie już uznawał pożywienia niestymulującego. Umysł i ciało przywarły do "przypalonego gara" i same się nie oderwą. Istnieje więc potrzeba „odwyku” :) To należy jednak przeprowadzać umiejętnie, najlepiej w oparciu o autorytet medyczny. Dotknięty chorobą człowiek przestaje zazwyczaj chojrakować i słucha uważniej co się do niego mówi. Gdy proces się powiedzie zmiany wnosi do rodziny, znajomych, wtedy też są one trwałe. Nie będziemy tu używać argumentów typu: odpowiedzialność, komfort zdrowotny itp. Takie hasła są abstrakcją dla osób, które odziedziczyły silne zdrowie i na razie korzystają na tym, zbywając „nowinki” dowcipkowaniem. Ktoś na forum napisał kiedyś bardzo ładnie, że odporność, zdrowie, nabywa się pokoleniami (cytuję z pamięci, może być niedokładnie). Tak też bywa z utratą zdrowia. To jest proces rozciągnięty w czasie i wymaga cierpliwości też, by to odwrócić. Tak więc styl naszego życia ma wpływ na następne pokolenia, może nawet większy niż na nas samych. Temat jest bardzo szeroki i takich też wymaga działań. Nie przepadam za futbolem, ale budowa boisk dla młodzieży była nadzieją dobrych zmian, wyznaczała kierunek, wartości. Interesując się sportem interesujesz się wydolnością organizmu a co za tym idzie, dietą. Znane od starożytności. Proszę wymienić podobne działania na dziś, które docierałyby tak prosto i skutecznie do młodzieży? Nawet młodzi frontmani polityczni przemawiają jak starzyki. Jaką więc proponują przyszłość? Taką tylko, jaka im jest znana. W sam raz dla cherlaków.
  24. Tak, potrawy z ryżem mają priorytet, zważywszy na nieumyślne raczej rozpropagowanie :) Robię to celowo, z uwagi na prześciganie się w dietetycznym wydziwianiu i tworzeniu wymyślnych przepisów kulinarnych, prezentowanych w mediach. Zdrowa dieta to proste potrawy, z możliwie najmniej przetworzonej żywności. Tu nie ma miejsca na gwiazdorzenie. Wygląd potrawy, jej smak, mają być podporządkowane temu co dzieje się później w żołądku. O tym jednak nie za często się mówi. A gotowanie to przecież tylko fragment drogi, w diecie. Może kiedyś usłyszymy o tych „odkryciach”. Dziś wydaje się nieprawdopodobnym to, że rodzaj potraw a nawet przypraw ma niemal decydujący wpływ na układ trawienny, system nerwowy, krwionośny itd. Obraz jest więc niepełny i nie zmienią tego dobre intencje „nowinkarzy”. Temat dotyczy również szpitali a zwłaszcza sanatoriów. W tych placówkach opieka (w tym dieta), powinny być na możliwie najwyższym poziomie a kierunek ustalony. Do tego trzeba oczywiście środków finansowych, lecz wydaje się, jakby obraz i przekaz telewizyjny potrzebował ich bardziej… W tym miejscu zakończmy, bo zrobi się nieprzyjemnie :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.