HarryH

U mnie aż ściana robiła się ciepła, tak się żarło

Nie masz w ścianie czegoś, co się z tą gładzią żre? Ja w poniemieckim domu, pomimo zerwania wszystkiego do tynku, musiałem jednak pozostać przy zwykłej gładzi gipsowej, bo polimerowa właśnie po kilku minutach wyrzucała pęcherzyki gazowe.

Weźmy przykład Defro - kocioł 15 000, pompa 55 000.

Niebieski miał chyba w okolicach 25MJ/kg. Ale zamazanie może oznaczać, że w środku jest coś innego.

tym bardziej zazdroszczę wody 🙂

Chyba zamókł przepływomierz, to taki wentylatorek jak w komputerze montowany na właściwym wentylatorze.

W sumie kto od kogo zrzyna, bo te kotły w wielu przypadkach mają elementy identyczne?

A ten wodociąg od początku, czy wcześniej była studnia? Wtedy były chyba grube bojlery cynkowane ogniowo, więc tam elektrod nie było wcale. Też coś takiego miałem, gdzieś na śląsku to robiono. Po kilku latach zaczął mi piszczeć przy grzaniu elektrycznym, to okazało się, że z wrocławskiej wody zrobiło się w nim ze 20 cm mułu i grzałka niewiele wystawała ponad to błoto.

Przecież Defro miał dosuszanie w standardzie. Grubość mogę Ci zmierzyć jesienią, ale chyba też 3. Ja wziąłem Defro dla porządnego reduktora z automatycznym rewersem i 3 lat gwary na sterownik, jak na razie po pierwszym zgrzycie z serwisem od marca zeszłego roku wszystko śmiga bez dotykania - tylko węgiel, popiół co tydzień lub 2 i przetarcie wymiennika co 2-3 miesiące, więc jest znacznie lepiej, niż planowałem.

Pozazdrościć wody, na pewno nie jest to miejski wodociąg.

Ziarno prawdy w tym jest, bo znajomek 2 kamienice dalej zakładał Stalmarka w czasie, gdy ja Defro - u niego zasobnik już zgnity (farba odpadła płatami w 2 sezonie), u mnie nawet lakier w środku jeszcze nie zmatowiał. Węgiel ten sam, u nas Jowisz rządzi na dzielni :-), więc do suchego węgla trochę brakuje.

Przecież to stare i znane.

A tam zaraz serwisuje. Stare czasy. Dozorowe instalacje jeszcze tak, ale reszta to już rabunkowa eksploatacja do śmierci technicznej. Ostatnie miesiące zmieniły wszystko.

Instalacje przemysłowe nadal tak się robi, tylko rynek konsumencki zszedł na psy.

Przekraczasz ciśnienie otwarcia zaworu przy grzaniu, więc cieknie. Nie ma to nic wspólnego z bojlerem. Serwisant miał rację.

Jak to powiedział kiedyś prezes VOLVO: na forum internetowym wszyscy głosują za V8, a portfelem za R3.

Odchudzanie wozu zawsze jest działaniem finezyjnym i szlachetnym, nawet 100kW w lekkim nadwoziu może być ciekawe. Do tego masz efekt obniżenia środka ciężkości i utwardzenia zawieszenia, niestety też pogorszenia proporcji masy nieresorowanej. Więc komfort ucierpi. Ale zyskujesz na ekonomii. Swap przy tym to walenie maczugą na oślep.

To wykręcić maski i zastąpić karbonowymi. Można też urwać parę kilo z opon i obręczy, na pierwszyxh 2-3 biegach tę masę bardzo czuć, zwłaszcza przy słabszym silniku (tak powiedzmy do 200 KM/tonę warto). Analogicznie lżejsze koło zamachowe i sprzęgło, ale wtedy trzeba podnieść wolno obroty. Jeśli jest-wywalić koło wielomasowe i wałki wyrównoważające. Bardzo dużo daje wyrzucenie klimatyzacji i ew. ogrzewania - to całe ciulstwo waży ponad 30kg, a dodatkowo zdejmujesz obciążenie z silnika. Wentylator musi zostać, by nie rosiły szyby. No i teraz już apteka, drogo i efekt mały: lekki zbiornik aluminiowy, lekkie kubełki zamiast seryjnych foteli. Tyle z pamięci. Jeszcze karbonowe stabilizatory, przypomniałem sobie.

W Viessmannie to zapomnij:-)

No jak nie wytrzyma 40 lat? Przecież Kolega dostał na to 5 lat gwarancji.

Koło zapasowe i narzędzia, tapicerka, tylne fotele. W drugiej fazie zmiana akumulatora na lzejszy ( np. wiele aut benzynowych odpala z aku motocyklowego lub LiFePO4), wymiana tylnych szyb i szyperdachu na cienki poliwęglan. Napędy szyb i dachu, wygłuszenia i wykładziny, boczki drzwi, schowki.

Nie ma się co pieprzyć z wykrętakami-przyspawać nakrętkę i wykręcić, minutka roboty.

Epatowanie cielesnością? A kojarzysz Rumuna, który wszystkie teledyski nagrywał w burdelu? Był znany kiedyś u nas.

Jak to mówią -choćby Cię ironia kopnęła w ... 🙂