Skocz do zawartości

Robercikus

Stały forumowicz
  • Postów

    845
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez Robercikus

  1. Pewnie masz rację, ale... jakoś wydaje mi się, że skoro kocioł 'stoi' i jest żar na retorcie, to węgiel się jednak spala, a spalaniu zawsze towarzyszy ciepło wydzielane w tym procesie. Myślę, że nie do końca słuszne jest stwierdzenie, że to ciepło jest stracone. Na pewno nie może ono być tak skutecznie wyzyskane, jak ciepło spalania wydzielane podczas 'pracy' palnika, ale na pewno też nie pozostaje ono bez wpływu na szybkość wychładzania się kotła w stanie podtrzymania... :-) Chyba nie można ot tak prosto potraktować owe koszty stałe jako stratę... Może ktoś robił jakieś symulacje i ma konkretne wyliczenia przedstawiające tę kwestię...? pozdrawiam Robert G.
  2. Witajcie dobrzy ludzie :-) Pytanie do znawców tak teorii, jak i praktyki... W nawiązaniu do niedawnej dyskusji na łamach tego forum odnośnie mocy palnika. Chciałbym Was zapytać o sposoby obliczania tejże mocy i ewentualnej regulacji. Nie jestem specem, ale na mój 'chłopski rozum' moc jest pochodną trzech parametrów - ilość podanego węgla, ilość podanego powietrza, czas przerwy między podawaniem w trybie 'praca' - i przekłada się bezpośrednio na ilość spalonego węgla w ciągu godziny. Mowa oczywiście o prawidłowo spalonym węglu, bo tylko w takim przypadku można mówić o maksymalnym wyzyskaniu ciepła podczas spalania - szary proszek z niedużą ilością grudek o niskiej twardości - rozpadających się w palcach - wielkości małej i średniej fasoli. I tak... Węgiel ma wartość opałową w granicach 7,5 kWh na kilogram. Skoro palnik daje radę spalić - efektywnie - 1 kg węgla w ciągu godziny przy pełnej mocy - to znaczy w trybie praca bez okresów podtrzymania w tym czasie, to znaczy, że palnik ma moc 7,5 kW. Jeżeli natomiast ta wartość się zwielokrotnia, to też moc jest odpowiednio wyższa. Dla dwóch kg węgla na godzinę moc nominalna będzie 15 kg, dla trzech 22,5 kg i tak dalej... Chodzi oczywiście o moc samego palnika i nie jest to tożsame z mocą kotła..., bo ten ma jeszcze wymiennik i tu już mówimy o sprawności odzyskiwania ciepła... Czy tak? Kiedy zatem kocioł spala określoną ilość węgla, można mówić o konkretnej mocy z jaką pracuje... Czyli jeśli spalił w ciągu doby np 15 kg, to jego średnia moc wyniosła ok 4,68 kW. Mamy tu jednak okresy przerwy - podtrzymanie - i okresy pracy. Jeśli zatem zmierzymy ile czasu wynosiły w ciągu całej doby sumarycznie okresy pracy, to mamy czas pracy dla spalenia owych 15 kg węgla. Czyli dla przykładu... Kocioł załącza się na 8 minut i po doprowadzeniu do temp zadanej stoi w podtrzymaniu 1 godz. W takim razie pracuje w trybie praca przez ok 170 minut. zatem spala 5,29 kg węgla na godzinę. Trzeba jeszcze uwzględnić okresy podtrzymania, bo są one tutaj długie i będą znaczące. Czas ich trwania w ciągu doby to ok 1250 minut i węgiel podawany jest w ilości 50 gramów co 20 minut, zatem na podtrzymanie zużywane jest ok 3,1 kg węgla. Dla pracy ciągłej pozostaje zatem niecałe 12 kg węgla, czyli nasz palnik spala 4,2 kg węgla na godzinę co daje moc 31 kW. Przytoczone wyliczenia mają charakter bardzo przybliżony i orientacyjny, dlatego dopuściłem się pewnych zaokrągleń, ale chodzi mi bardziej o sposób rozumowania, niż o dokładne wyliczenia w tym momencie. dlatego proszę Was o konstruktywną krytykę. Czy tak się to oblicza? Czy moc palnika można modyfikować - jak? Czy taka praca jest ekonomiczna - na ile? Czy lepiej, by kocioł pracował z mocą małą, a dłużej był w trybie praca i krócej w podtrzymaniu? Jak to osiągnąć, gdyby okazało się to korzystne? To takie luźne dywagacje i zapraszam do dyskusji, bo... chcę zgłębić wiedzę i... być może zracjonalizować swoje podejście do tematu :-). pozdrawiam Robert G.
  3. Pompy się nie bój - Timon ma rację - grawitacja może wychładzać Ci kocioł nadmiernie, a jak puścisz na grzejniki przez pompkę, to w pierwszym momencie może być wyższe spalanie, ale tylko do nagrzania układu. Potem już tylko tyle, ile będzie potrzeba kocioł będzie się wychładzał i nic więcej. Póki nie masz zaworu mieszającego, to z grawitacją bym nie przesadzał... :-). Zresztą popróbuj. Ja mam u siebie i zawór mieszający i pompki załączam i zużycie jest akceptowalne - od 15 października spaliłem ok 380 kg węgla, a zimno bywało... :-) ale i ciepło też... jeszcze. Powodzenia życzę Robert G.
  4. Wiesz... to zależy również od obciążenia instalacji. Jak odbiór ciepła jest duży, to i dochodzenie do zadanej temp. będzie dłuższe. Weź i ten czynnik pod uwagę. Zresztą... nie sugeruj się może tymi długościami, tylko zsumuj całość zużycia dobowego i na tej podstawie wyciągaj wnioski. Może faktycznie Twój palnik pracuje z mniejszą mocą... U mnie - jak kaloryfery są wyłączone, a się załączą, to chłodna woda w całym obiegu musi się nagrzać i wtedy dochodzenie do zadanej temperatury trwa dłużej, ale jak się już pomieszczenia nagrzeją, to i owo dochodzenie się skraca. Ważne jest ile idzie Ci węgla w jednostce czasu - tu na dobę, czy na tydzień :-). Jeszcze ciągle jest ciepło. Oblicz sobie zatem orientacyjnie ile ciepła potrzebuje Twój dom i porównaj to ze zużytym węglem. Zobaczysz czy dużo ciepła ucieka Ci gdzieś w komin, czy zwyczajnie dom tyle potrzebuje... :-). pozdrawiam Robert G.
  5. Nie wiem po co się tak burzysz. Zboczyłeś z tematu i wciągasz mnie w jakieś nie mające nic wspólnego z wątkiem obliczenia. Jedno jest pewne - palnik 7 kW nie byłby w stanie spalić 100 kg węgla na dobę. Ale nie ma to związku z problemem kolegi perek, zatem daj se już spokój :-) Chyba, że w jakiś dogmat uderzyłem, to po części rozumiem wzburzenie... :-P pozdrawiam Robert G.
  6. Może już zakończymy dyskusję, bo z jasnowidzami ciężko mi się dyskutuje... :-)... Palnik o mocy 7 kW przy pracy ciągłej w ciągu doby nie dałby rady spalić 100 kg węgla to jest dla mnie oczywiste. Spaliłby co najwyżej coś ponad 30, może do 40 kg, ale skoro jednak wiesz lepiej, i znasz skok mojego ślimaka oraz pojemność jednego obrotu nie zaglądając wcale do mojej kotłowni i potrafiłeś na tej podstawie obliczyć moc palnika w moim kotle, to gratuluję :-). pozdrawiam Robert G.
  7. Wiem, że się można tak bawić, ale... przyznam się, że nigdy aż tak nie czyściłem swojego kotła, żeby wszystko z niego wysypywać. Do zera go nie opróżniłem nigdy -). Całkowicie pusty był tylko, kiedy był nowiutki i pachniał. Teraz śmiem moje twierdzenia opierać jedynie na obserwacjach i obliczeniach. Ot chociażby, kiedy miałem dom wychłodzony i musiałem go nagrzać - na zewnątrz temperatury poniżej minus 10 stC, a ja przyjechałem do zimnego domu i stał on bez ogrzewania przez kilka dni - wychłodził się wtedy. To był pierwszy sezon i mury potrzebowały dużo więcej ciepła, żeby dojść do użytkowej temperatury. Zasypałem 100 kg węgla - cztery worki po 25 kg i rozpaliłem... Kocioł pracował jak szalony przez 24 godziny praktycznie bez przerw na tryb podtrzymania i... spalił blisko 100 kg węgla. To ile pali na godzinę? :-)) Dom wtedy potrzebował tyle ciepła, że przez całą dobę potrzebna była pełna moc - w drugiej dobie dopiero się trochę uspokoił i doszedł do normalnych osiągów i spalania. Nie trzeba tu być profesorem, żeby sobie policzyć, że spala między 4 a 5 kg na godzinę w czasie ciągłej pracy. Na tej podstawie obliczam czas pracy przy pomiarach dla moich potrzeb i przy przełożeniu na zużycie wynikłe z powyższych dywagacji, z niewielkim błędem mogę oszacować jaką moc potrzebuje aktualnie mój dom... Co ciekawe zgadza się też to z wyliczeniami co do zapotrzebowania ciepła i uważam, że wielkiego błędu tu nie popełniam, bo i finansowo i fizycznie... no i filozoficznie też :-))) się wszystko z grubsza zgadza. Podsumowując... Kocioł 25 kW spala mi przy nastawach 9/45 i minimalnym nadmuchu, między 4 a 5 kg węgla na godzinę w czasie ciągłej pracy. Daje to 7,5 kWh x 4,5 kg x 60 proc, moc rzędu 20 kilowatów. Czy można więcej z niego wycisnąć? Nie wiem - może i można, ale nie potrzebuję tego, bo mój dom potrzebuje w ekstremalnych warunkach max 8 - 8,5 kW, zatem takie kombinacje i wyciskanie jeszcze większej mocy jest dla mnie niepotrzebne :-). Gdyby zwiększyć nieco nadmuch i zwiększyć też ilość podawanego węgla, to może moc byłaby ciut wyższa, ale... czy sprawność wtedy by nie poleciała...? w końcu więcej ciepła byłoby wydmuchiwane w komin. :-). pozdr Robert G.
  8. Dokładnie tak :-). Musieliśmy się nie zrozumieć. Chodzi nam najwyraźniej o to samo - optymalny dobór trzech parametrów - nadmuch, podawanie, przerwa. O podtrzymaniu na razie nie mówimy, bo przy krótkich okresach w których kocioł jest w podtrzymaniu ta sprawa ma niewielkie znaczenie. pozdrawiam Robert G. PS He... Myślę, że te nasze dywagacje koledze perek też co nieco rozjaśnią temat i pomogą uzyskać prawidłowe nastawy.
  9. Nie wiem jak to się mierzy, bo nie mam odpowiednich narzędzi, ale jest jeszcze jeden istotny czynnik, którego być może nie bierzesz pod uwagę. - prędkość obrotów ślimaka. U mnie jest ten szybszy - czas obrotu 36 sek. W innych pono był 56 sek. W tamtych pewnie ustala się czas/przerwę inaczej... W każdym razie na tych ustawieniach kocioł przy pracy ciągłej spala między 4 a 5 kg węgla na godzinę, to jaką ma moc??? :-) Węgiel się dopala dobrze - szary proszek i rozpadające się w palcach grudki wielkości średniej i małej fasoli. pozdrawiam Robert G.
  10. Wiesz... nie jestem jakimś specjalistą, ale tak serwisant Seko mi poradził, a i mój zdrowy rozsądek mi podpowiada :-). Mam inny cokolwiek palnik od Twojego, bo to obrotowa retorta i nie zdarzyło mi się obserwować niedopalonego węgla, kiedy stosunek podawanie/przerwa był odpowiedni dla danego węgla. Właśnie serwisant zaproponował mi ustalenie sztywno czasu przerwy na 45 sek, a regulowanie czasu podawania w zależności... nie od mocy, jaką chcę uzyskać, tylko od opału i zalecił obserwację popiołu. Być może Twój brucer pracuje inaczej :-), moja obrotowa retorta - kolega perek ma podobną - funkcjonuje właśnie tak, jak napisałem. Pali na maxa, a jak się kocioł nagrzeje, to się zatrzymuje i utrzymuje żar, by przy spadku temp się na nowo rozpalić. Nie ma tu kombinacji z mocą. Moc podczas pracy jest zawsze taka sama - ja nadmuch mam na minimum - 1 w skali od 1 do 10 - i gdybym zmniejszył ilość podawanego opału, to się zmniejszy kopczyk, a wręcz zrobi się dziura, co jest niekorzystne dla palnika. Gdybym natomiast zwiększył ilość podawanego opału, to węgiel nie zdąży się spalać i będzie spadał niedopalony do popielnika. Jak wówczas zwiększę nadmuch, to będę miał sytuację taką jak u kolegi perek - spieki i gigantyczne zużycie opału, a zwiększona moc jeśli nawet wystąpi, to pójdzie wszystko w komin. U mnie teraz pracuje na 9/45 i nadmuch na min. Tak mi ustawił serwisant i od tego momentu skończyły się moje wątpliwości. Miałem dokładnie taką sytuację i też przez te wszystkie etapy przechodziłem :-). Teraz do kotłowni zachodzę, by skontrolować co i jak, popiół raz na kilka dni wybrać, wyskrobać komorę spalania z sadzy, raz na jakieś 9 dni ostatnio zasypać węgiel i... dać kotom żreć :-))) :-)) pozdr Robert G.
  11. Dobry moim zdaniem kierunek obrałeś, ale nie zakładaj, że będziesz później ustawienia zmieniał. Ustawienia podawania/przerwy zmienia się tylko i wyłącznie po to, by dostosować kocioł do nowego - innego opału, nigdy do zwiększenia/zmniejszenia mocy. Moc reguluje się sama przez przechodzenie w tryb podtrzymania. Kiedy kocioł jest w trybie praca, to pracuje na 100 proc mocy - przynajmniej mój :-) i zawsze spali w ten sposób ok 5 kg węgla na godzinę, co daje moc ok 25 kW. U Ciebie po prostu proponuję obserwować kocioł i stan popiołu przy zmniejszonym nadmuchu. Weź też pod uwagę fakt, że zrobiło się zimniej - u mnie jest mróz - i zużycie w związku z tym się na pewno zwiększy - nie będzie takie jak tydzień temu :-), kiedy to były temp wczesnojesienne. pozdr Robert G.
  12. Nie zrozumiałeś mnie... Jak dobrze ustawisz spalanie - popiół będzie szarym proszkiem - to znaczy, że kocioł pracuje dobrze. I wtedy zawsze dociągnie do temp zadanej - chyba, że jego moc jest za mała w stosunku do potrzeb. Nie ma zatem potrzeby regulacji niczego przez długość podawania, bo w ten sposób zepsuje się wcześniej dobrane prawidłowe ustawienia. Mówię o prostym sterowniku, jakim jest st 37. Kocioł należy sobie ustawić tak, by pracował w trybie praca na max mocy - optymalnie spalając opał i nie ma tu znaczenia, czy jest to w warunkach ciężkiej zimy - minus 25 i wiatr na zewnątrz, czy latem grzejemy CWU. W takich warunkach kocioł zawsze dociągnie do zadanej temp, a jak ciepła będzie za dużo, to dłużej będzie stał w trybie podtrzymania. I tu... kolejna sprawa. tryb podtrzymania też trzeba sobie dobrze ustawić, bo wówczas też spala się węgiel i ciepło tego spalania jest wyzyskiwane, bo spaliny przechodzą przez wymiennik w kotle opóźniając wychładzanie, zatem ten węgiel nie jest wcale stracony, o ile jest podawany w odpowiedniej ilości i również się prawidłowo spala. pozdrawiam Robert G.
  13. No więc dlatego piszę, że jak już uda Ci się uchwycić te ustawienia dla Twojego opału. Poza tym... ja ustawiałem swój kocioł tak, że coś przestawiłem, a potem za dzień, albo dwa patrzyłem co się dzieje. Tu jednak trzeba przyjmować trochę dłuższą perspektywę czasową - nie kwadranse, czy godziny, a bardziej doby - tygodnie. Jak po kilku dniach pracy stwierdzisz, że już jest ok z popiołem i ogólnie grzaniem, to tak zostawiasz, jak coś jeszcze nie tak, to lekko modyfikujesz ustawienia i znowu za kilka dni patrzysz co się dzieje - tak do skutku, czyli uzyskania optymalnych dla Ciebie, Twojego kotła i Twojej instalacji, ustawień. pozdrawiam Robert G.
  14. Widzę, że nikt nie pisze... to ja może pomogę :-) Ja mam tak: Kocioł, do niego równolegle podłączone wymiennik płytowy i baniak CWU, każdy z własną pompką. Za wymiennikiem jest pompka dla całego obiegu - po zimnej stronie - i rozgałęzienie na grzejniki i podłogówkę. Na obiegu podłogówki jest czwarta pompka za zaworem mieszającym 3D. U mnie jest ok 60 m2 podłogówki, ale skoro u Ciebie mają być tylko dwa grzejniki, to może nie robić dwóch oddzielnych obiegów - grzejnikowego i do podłogówki, a zwyczajnie wpiąć te grzejniki równolegle do pętli podłogówki. Wówczas musisz tylko przewymiarować te grzejniki i zastosować mechanizm kontrolujący przepływ, bo możesz zabużyć pracę podłogówki. Możesz też nie stosować wymiennika, ale koniecznie musisz zastosować zawór mieszający 4d. Pamiętaj, że na kotle musi być temp. wysoka, a na podłogówkę puszczasz wodę chłodniejszą. Nie da się tego pożenić bez zaworów mieszających. pozdrawiam Robert G.
  15. Muszę jednak zaprotestować :-)... Nie ma czegoś takiego jak ustawienia bogatsze i biedniejsze... Kocioł ma dociągać do zadanej temp i robi to zawsze. Należy sobie tak ustawić kocioł, by efektywnie spalał dany opał i takie ustawienia trzymać cały czas modyfikując je jedynie w przypadku zmiany opału - lato, zima, jesień nie ma tu nic do rzeczy. Kocioł jak jest dobrze ustawiony to w razie mniejszego odbioru ciepła będzie zwyczajnie dłużej stał w trybie podtrzymania, a jak pobór ciepła przez instalację się zwiększy, to będzie przechodził w \'praca' częściej. Przy nastawach podawania i przerwy się nie majstruje skoro popiół jest ok.. Kolego perek... jak dla mnie problem u Ciebie leży teraz już właśnie w wyregulowaniu dmuchawy. Sadzą się za bardzo nie przejmuj - to się po prostu zeskrobuje :-). Jasne, że najlepiej, żeby nie było jej dużo i za mały nadmuch nie jest korzystny, bo zarośnie Ci komin.. Skoro nie miałeś wcześniej wcale sadzy, a jednocześnie spieki i krótki czas w podtrzymaniu, to po zmniejszeniu nadmuchu sprawa powinna się unormować. Z wydłużaniem/skracaniem podawania/przerwy już nic nie kombinuj jak tylko uda Ci się uzyskać właściwe spalanie. Gdyby zabrakło Ci mocy do grzania domu, możesz zawsze podnieść temperaturę zadaną. pozdrawiam Robert G.
  16. Obawiam się, że nie z pieca, tylko z instalacji resztę już powinieneś wyciskać :-). Fakt, że jest ciepło na zewnątrz może być bezpośrednią przyczyną niższego spalania, ale poczekaj i zobaczysz jak się sprawy potoczą kiedy się ochłodzi. Reguluj wtedy instalację, żeby nadmiernie nie grzała, a kocioł się do potrzeb dostosuje. pozdrawiam Robert G.
  17. Fajnie, że udało Ci się odpalić kocioł... Co rozumiesz przez owo 'minimum'? Po Twoich wcześniejszych postach mam wrażenie, że obierasz jednak niewłaściwą drogę... Na minimum to sobie ustaw instalację, a kocioł puść niech pracuje w optymalnych dla niego warunkach - temp zadana ok 60 stC. Jak będziesz utrzymywał temp poniżej 57 stC, to doprowadzisz do rychłego zniszczenia kotła, a oszczędności nie będzie. Oszczędności należy szukać przede wszystkim w ustawieniach instalacji i sposobach użytkowania domu oraz w prawidłowym spalaniu węgla. Nigdy w obniżaniu zadanej temperatury, bo to prosta droga do nikąd. :-) Ustaw sobie tak sterownik, żeby płomień na palniku był barwy żółtej, spokojny, a nadmuch niewielki, nie szarpiący zanadto płomieniem. Obserwuj popiół - ma być zbliżony do szarego proszku z możliwie małą ilością spieków, koksu, a jak jakieś grudki są, to mają być kruche - rozpadające się w palcach. Ustaw temperaturę na ok 60 stC a temperaturą w domu steruj za pomocą dedykowanych do tego urządzeń wbudowanych w instalację - sterownik pokojowy, głowice termostatyczne, zawór czterodrogowy. Dla oszczędności optymalizuj temperaturę wewnątrz domu i unikaj długotrwałych wietrzeń. Zużycie opału i tak jest prostą zależnością temperatury na zewnątrz i aktualnego zapotrzebowania na ciepło w domu. Pewnej granicy nie przekroczysz i dużo lepiej by owa oszczędność odbywała się racjonalnie w sposób kontrolowany, niż przez obniżanie temperatury na kotle, co jest jego niszczeniem. powodzenia życzę i pozdrawiam Robert G.
  18. Skoro dom jest nowy, to pal i wietrz... ustaw sobie ilości węgla/przerwy/nadmuch tak, by popiół był szarym proszkiem i dawaj czadu ile wlezie, a przy tym wietrz !!! koniecznie dużo wietrz. Nowe mury zawierają dużo wilgoci i jak będziesz tylko grzał - cyklicznie, bez wietrzenia - bo oszczędniej, to nabawisz się grzyba, a co za tym idzie, całego wianuszka problemów zdrowotnych z tym związanych. Pierwszy sezon grzewczy, to są jeszcze koszty budowy - tu na oszczędności nie czas !. Zasada jedna: Grzać... mocno i wietrzyć... intensywnie !!! Jak ktoś Ci tu napisał - nie wygaszaj tego kotła, niech pracuje cały czas - te kotły do takiej pracy są zaprojektowane, zatem niczego się nie obawiaj.
  19. Jak masz spieki i koks, to może świadczyć o zbyt dużej ilości powietrza. Spróbuj zmniejszyć nadmuch i zobaczysz co będzie się działo. Może być trochę więcej sadzy, ale chodzi przede wszystkim o to, by popiół był popiołem :-). Inny aspekt to wydmuchiwanie ciepła z kotła w komin. Jak płomień na retorcie szaleje, i komora spalania jest przedmuchiwana huraganowym wiatrem, to sporo ciepła ucieka do komina. Płomień ma być spokojny o żółtej barwie. To tyle na temat samego kotła :-). Jednak przy nieocieplonym domu musisz liczyć się ze zwiększonym zużyciem opału. - Jak wyliczyłem wcześniej... :-) Cały sekret polega na odpowiednio - optymalnie - ocieplonym domu, bo jak dom jest nieocieplony, to w tym naszym wiadrze jest dużo dziur i ciepło szerokim strumieniem ucieka. Poda Ci przykład. Mój dom - nowy - jest ocieplony i... Z wyliczeń wynika, że dla różnicy temperatur zew/wew 1 K potrzebuje niecałe coś około 190 W. Przy powierzchni grzanej - taką przyjmuję do obliczeń - 180 m2 wychodzi, że na każdy metr kwadratowy i 1 K różnicy zew/wew potrzebuję coś około 1 W mocy. U ciebie potrzeba tej mocy 3 razy, a przy uwzględnieniu optymalizacji spalania i lepszego wyzyskania ciepła z kotła, może ze 2,5 razy więcej. Moim zdaniem o ile uda Ci się trochę zużycie opału zmniejszyć poprzez kombinacje z ustawieniami i optymalizację procesu spalania, to jest pewna granica, której nie przekroczysz do momentu ocieplenia budynku. Ja myślę, że dobrze byłoby, gdybyś po pierwsze doprowadził do sytuacji, kiedy uzyskujesz w popielniku popiół - bez spieków, koksu i niedopalonych bryłek węgla, a z drugiej dokąd nie masz ocieplenia, zmniejszył faktycznie grzaną powierzchnię. Po prostu grzej tylko tam, gdzie to absolutnie niezbędne, a w pozostałych pomieszczeniach zmniejsz temperatury do skrajnych - akceptowalnych. Może nawet takie pomieszczenia mogą być buforem między tymi w pełni ogrzewanymi, a środowiskiem na zewnątrz. Ponadto... Rozumiem, że część domu użytkujesz, a część jeszcze jest w fazie budowy/remontu... Zwróć uwagę na to, by przegrody oddzielające pomieszczenia 'ciepłe' od 'zimnych' były chociaż trochę zaizolowane. Może gdzieś na stropie dałoby radę rozłożyć chociaż z 15-stkę wełny mineralnej... może na ścianę po zimnej stronie można umieścić matę izolacyjną z wełny mineralnej - zawsze po zimnej stronie, może jakaś prowizoryczna mata na stelażu z listewek, czy profili, które Ci się później przydadzą, na strop po stronie nieogrzewanej piwnicy...to wszystko może dać spory efekt, a koszty niewielkie... zresztą skoro prowadzisz budowę/remont, to i tak te materiały później sobie wykorzystasz. chodzi o to, by przetrwać zimę i nie zbankrutować przy kupowaniu węgla :-). Myślę, że to może już sporo dać w kwestii zmniejszenia dziur i zmniejszenia ucieczki ciepła z ogrzewanych pomieszczeń, a tym samym zmniejszenia ilości zużywanego opału :-). Może masz styropian... też możesz go sobie rozłożyć, ale on gorzej przylega i trudniej go ułożyć szczelnie, zatem jest mniej skuteczny jak na prowizoryczne docieplanie.. Życzę powodzenia - bo zima dłuuga, a w obecnym stanie rzeczy spalisz min 6 ton węgla na ogrzewanie wcale małej powierzchni.
  20. Hmmm... to faktycznie masz całkiem niedużą powierzchnię, a zużycie spore. Teraz jeszcze mrozów nie ma, zatem można przyjąć, że różnica średnich dobowych temperatur zew/wew waha się w okolicach 15 K. 25 kg węgla daje efektywnie około 100 - 120 kWh ciepła, co stanowi, że w obecnej sytuacji potrzebujesz do grzania moc rzędu 4 do 5 kW. Zatem na każdy K różnicy zew/wew ucieka Ci ponad 300 W ciepła, co przy powierzchni ok 100m2 daje ucieczkę ciepła na poziomie 3W na każdy stopień, a przy obliczeniowej temperaturze [-20 stC] da wielkość ponad 120 W/m2 - to za dużo... W tej sytuacji kiedy będą mrozy rzędu -20 stC, będziesz spalał do 60 kg na dobę, a nawet więcej. Jaki jest popiół z Twojego kotła? czy jest on podobny do szarego proszku, czy może wygląda inaczej? Chodzi o to, czy węgiel się dopala? Od tego trzeba zacząć poszukiwania :-). Gdyby popiół był inny, niż osławiony już drobny szary proszek, a w szczególności gdyby zawierał sporo wyraźnie niedopalonych grudek węgla, to pierwszej przyczyny dużego zużycia opału należy upatrywać właśnie w niezupełnym spalaniu węgla i przyjrzeć się ustawieniom kotła. Jaki masz popiół?
  21. Nie podałeś wielkości domu, a to kluczowa sprawa w ilości spalonego opału. Jaką masz temp wewnątrz?, bo to też ważne. Fakt, że 25 kg/dobę wydaje się dużo, ale... Może ten Twój dom ma 500 m2? :-) U mnie schodzi teraz około połowy tego, co u Ciebie, ale grzeję zaledwie ok 180 m2 i u mnie jest zapewne zimniej niż u Ciebie :-). Dom mam dobrze ocieplony. Za mało danych, żeby móc coś powiedzieć, a zużycie opału zależy tak od samych nastawów kotła, jak i od setki innych rzeczy. i... nieprawdą jest, że jak temp. na kotle jest wysoka, to i spalanie jest wyższe. Spalanie zależy głównie od sprawności kotła i jego obciążenia - zapotrzebowania instalacji na ciepło. Jak grzejesz dużą powierzchnię i do tego słabo ocieploną, to siłą rzeczy ciepło musi uciekać - to tak, jakbyś lał wodę do dziurawego wiadra - tylko od wielkości tych dziur zależy jak szybko będziesz musiał lać wodę, by zapewnić określony poziom wody w wiadrze :-). Tak też i tu - im więcej masz nieocieplonych powierzchni w domu, im mniejsza sprawność kotła, tym więcej ciepła będzie uciekało na zewnątrz. i tym samym więcej będziesz spalał opału, żeby brakujące ciepło dostarczyć, by temperatura wewnątrz utrzymała się na stałym poziomie. Słowem im więcej dziur, tym szerszym strumieniem musisz ciepło dostarczać - ot fizyka na poziomie szkoły podstawowej. Podaj chociaż jaką powierzchnię grzejesz, czy masz zawór 4d, ew. wymiennik ciepła, czy masz jakiś sterownik pokojowy/pogodowy, albo chociaż głowice termostatyczne na grzejnikach i jaką temp utrzymujesz wewnątrz, to może uda się coś pomyśleć w kwestii zmniejszenia zużycia węgla :-)
  22. Nie jest zbyt mądrze podpinać kocioł stałopalny do układu zamkniętego... chociaż jakieś nowe przepisy na to zezwalają. Wówczas trzeba zastosować jakieś specjalne zabezpieczenia. Jak masz instalację na obiegu zamkniętym, to najrozsądniej - choć drożej :-) - byłoby odseparować obieg instalacji od obiegu kotłowego, i ten zainstalować już w obiegu otwartym - to rozwiązanie bezpieczne i ze wszech miar godne polecenia.
  23. Jestem dokładnie takiego samego zdania jak koledzy... Jak masz wymiennik płytowy, to zawór 4d jest zbędny. Moja instalacja jest w przybliżeniu taka sama jak ta ze schematu, z tą różnicą, że nie mam zaworu 4d przed wymiennikiem, a za to 3d za wymiennikiem na obiegu podłogówki. Wszystko działa bez zarzutu. Wymontuj zawór 4d i problemy się skończą :-)
  24. Chyba się nie zrozumieliśmy... Podłogówka pójdzie u Ciebie na tej samej pompce, co grzejniki, ale grawitacyjnie, to już marnie to widzę :-) Skoro jednak jesteś na etapie budowy, to nie lepiej byłoby zrobić więcej podłogówki? Dobrze zrobiona podłogówka to fenomenalne rozwiązanie i wszystkim gorąco polecam. Mam u siebie i teraz - kiedy nie jest jeszcze bardzo zimno, ale już cokolwiek zimno - przynajmniej u nas w górach - to podłogówka pracuje sobie na dole cały czas, a grzejniki załączają się na górze tylko wówczas, kiedy temp spada poniżej zadanej temperatury. No rewelacja... :-).Salon, obie łazienki - górna i dolna, hol, kuchnia - to wszystko jest w podłogówce... Możliwość chodzenia na boso bez marznięcia w stopy jest nie do przecenienia. I... to naprawdę działa :-). Zachęcam. Do większego układu już jednak trzeba dać zawór mieszający i dodatkową pompkę. W Twoim wariancie prawdopodobnie pójdzie bez dodatkowej pompy - zastosuj zawory RTL na powrocie :-).
  25. Mam obawy o działanie tego baniaka CWU... Po pierwsze, jak nie będzie zasilany pompką, to układ będzie działał tak sobie, a po drugie... Nie będziesz miał nad nim żadnej kontroli - jak się już zagrzeje do odpowiedniej temperatury, a nikt tej wody nie spuści, to będzie ona się grzała bez końca. Czy baniak to wytrzyma? W sensie korozji. Jak utrzymujesz cały czas wysoką temp na baniaku - np 60 - 70 stC, to przyspiesza się znacznie proces korozji, jak z kolei trzymasz na kotle niską temp - np 50 - 55 stC, to też się przyspiesza ten proces. Z drugiej strony takie wygrzewanie baniaka bez potrzeby będzie na pewno dość dużym źródłem strat ciepła w układzie i przyczyną zwiększonego zużycia opału. Zadbaj o to, by kocioł mógł pracować z temp min 60 stC, a jednocześnie w baniaku mogła być woda o temp np 45 stC. Ja bym mimo wszystko nie stawiał na grawitacyjne grzanie CWU - pompka sterowana sterownikiem z kotła. Jak zabraknie prądu przez kilka godzin, to się nic nie stanie, jak spodziewasz się dłuższych braków, to zainwestowałbym w zewnętrzny generator, który w takich razach będzie w stanie zasilić pracę kotła i pompki. I jeszcze jedno... Czy chcesz spiąć podłogówkę razem z grzejnikami? To jest błąd. Grzejniki potrzebują wyższej temp zasilania - 40 - 50 stC. Podłogówka natomiast niższej - 30 stC. Nie da się tego pogodzić i nie będzie to działać poprawnie. Albo będziesz miał za gorącą podłogę - bardzo szkodliwa dla zdrowia sprawa, albo za zimne grzejniki i za zimno w domu. Proponowałbym dołożenie jednak zaworu mieszającego dla podłogówki i pompki ją napędzającej. Ona i tak nie będzie działać grawitacyjnie i jest tu bezwzględnie konieczna pompka, Jak już robisz, to zrób porządnie - koszt naprawdę nie jest powalający na kolana, a potem zwróci się z nawiązką... I tej podłogówki radziłbym zrobić więcej - ja mam ok 60 m2 i żałuję, że nie jest jej więcej. :-). Dla jasności... u mnie w razie zaniku prądu grzejniki na górze lekko grzeją, a są zasilane przez wymiennik ! zatem skoro zachowasz spadki, jest szansa, że będą trochę grzały bez pompek. :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.