Skocz do zawartości

Robercikus

Stały forumowicz
  • Postów

    845
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Treść opublikowana przez Robercikus

  1. Ja mam ustawiony priorytet bojlera, ale czy u Ciebie będzie on lepszy, tego nie wiem, bo to zależy od wielu czynników. Nie sądzę, by miało to jakikolwiek wpływ na ekonomiczność instalacji grzewczej w domu - tu też raczej inne czynniki grają rolę. pozdrawiam Robert G.
  2. Wiecie co... jakieś dwa lata temu na grupie pl.misc.budowanie porównywałem koszty grzania u siebie - górski klimat, dom jak w stopce i grzanie węglem, z kolegą, który miał dom podobny wielkością do mojego, tylko, że podpiwniczony, lepiej ocieplony, ale za to w łagodniejszym klimacie - woj śląskie gdzieś koło Raciborza. Zima wtedy była dość ostra - tam mróz dochodził do dwudziestu paru stopni, u mnie o dziesięć więcej. I... Z kosztami ogrzewania - ja węglem, a on PC - szliśmy łeb w łeb. Jak komuś chce się szukać, to pewnie gdzieś w archiwach zapiski się znajdą.
  3. I... nie będzie on działał dostatecznie dobrze w okresie, kiedy jest najbardziej potrzebny - między listopadem, a lutym - bo wtedy dni są najkrótsze i słońce operuje najniżej oraz jest stosunkowo dużo dni z pełnym zachmurzeniem. Czyli mówiąc krótko: Kiedy trza dużo ciepła, bo brakuje go ze słabo i krótko świecącego słońca, to ktoś chce z tegoż słońca pozyskiwać resztki energii... Utopia !!!
  4. Kafloczek jeden wystarczy... w razie czego rodzinka może sobie spać opodal niego hehe... Ale tak na serio, to w dzisiejszych czasach niewielu myśli o zabezpieczeniu na takie 'kryzysowe' sytuacje. Jak co gdzieś pierdyknie i prądu zabraknie, to... '...wszyscy leżymy'. Jak zostanie przekroczona ta cienka czerwona... to poczujemy duże ciepło przez chwilkę i duszyczki do nieba, ale może nie będzie takiego scenariusza, tylko ten gorszy - po tej stronie czerwonej linii. A wtedy trza się jakoś grzać :-) i bez komina ani rusz...
  5. Cieszę się, że ktoś to wyartykułował. Jestem dokładnie tego samego zdania, a i przed budową domu byłem. Mój dom ma dwa kominy o przekroju 400 cm2 i uważam, że wchodzenie w tzw nowoczesne technologie jest dużym błędem. Spalajmy węgiel najlepiej jak się da, a nie będziemy zależni od zapędów mocarstwowych dostawców zza wschodniej granicy. Węgiel i kotły węglowe mają przyszłość !!! Teraz widać to szczególnie dobrze i oby się ludziom oczy wreszcie otworzyły. pozdrawiam
  6. To nie jest żadne spłaszczanie zagadnienia, tylko jego istota. Ekologia, jak najbardziej, ale nie kosztem kieszeni Kowalskich !!! Jeżeli ceny węgla i innych paliw kopalnych z kategorii tych opłacalnych, jeszcze wzrosną, to dogrzany dom stanie się nie lada luksusem, na który będzie stać tylko nielicznych. W obecnej sytuacji dla węgla jaką taką alternatywą jest w zasadzie gaz sieciowy i może poniekąd wynalazki w typie pc, ale te tracą sens, przy zdemolowanej do granic infrastrukturze przesyłowej energii elektrycznej, gdzie lwia część rachunków, to nie opłaty za zużytą energię, tylko wszelkie koszty towarzyszące, a wynikające z dziesięcioleci zaniedbań w branży. Spłaszczaniem zagadnienia jest mówienie o ekologii i jednoczesne świadome uciszanie głosów na temat ekonomiczności wprowadzanych rozwiązań. To, co ma być ekologiczne, musi się też opłacać, bo jeżeli nie, to rozrasta się rzesza cwanych kombinatorów, którzy na ekologii świetnie bytują - w charakterze pasożytów - a sama ekologia nie jest brana pod uwagę przez ogół społeczeństwa właśnie ze względu na znacznie zawyżone koszty tego typu rozwiązań. Zejdź zatem na ziemię kolego.
  7. A mnie tylko zastanawia, czy te nowowyprodukowane i nowowymyślone paliwa mają być alternatywą dla prawdziwego węgla, czy mają wykorzystywać odpady powydobywcze i je w procesie spalania utylizować? Jasne jest, że skoro tyle trzeba się nakombinować, żeby uzyskać to 'coś', to i proces produkcji tego 'czegoś' będzie kosztowny. Znowu wracamy do podstawowego pytania o koszty ogrzewania. Czy toto ma w ogóle szanse się przyjąć ze względu na stosunek otrzymywanej energii do poniesionych kosztów? W skrócie: Czy 1 kWh energii cieplnej wytworzonej ze spalania tych 'ekologicznych' specyfików, ma szanse być tańszy od kosztów tego ciepła przy obecnych cenach węgla/'ekogroszku' ? [ok 16 gr/1kWh]
  8. Nie sądzę, by z przesyłem miał być jakiś problem. Po prostu można położyć kilka magistrali energetycznych przez Morze Śródziemne. Bilans pewnie byłby na plus i tak. Z tym zagospodarowaniem dużych połaci i wpływem na klimat, to myślę, że jednak przesadzasz :-)... Zresztą wytworzenie energii z paliw kopalnych i tak hipotetycznie zmienia klimat, ale tak naprawdę nikt do końca tego nie udowodnił i nadal sprawa jest w stadium przypuszczeń.
  9. I wreszcie ktoś to zaczyna zauważać... !!! Dotychczasowa retoryka wydaje się wskazywać na brak świadomości, albo świadome pomijanie faktów dotyczących emisji CO2 oraz innych szkodliwych substancji w procesie spalania oleju opałowego, czy gazu. Jedynym naprawdę odnawialnym źródłem energii jest właśnie drewno - to ono w procesie powstawania - wegetacja drzew - absorbuje dokładnie tyle samo dwutlenku węgla, jak nie więcej, ile wydziela się go w procesie spalania. Tylko jak znowu zaczniemy wycinać lasy, to dopiero doprowadzimy do katastrofy. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się zagospodarowanie terenów o silnym nasłonecznieniu i usytuowanie tam np ogniw fotowoltalicznych o ogromnej mocy. Do tego wspaniale nadawałaby się północna Afryka i obszar Sahary, ale... kto się z islamistami dogada ? 8-/ Tu zapewne wystarczyłoby energii dla całej Europy, a i tamtejsza ludność stałaby się bogatsza. Pozostaje kwestia dopracowania technologii ogniw fotowoltalicznych.
  10. I do... 'minus ilu' toto działa? Bo u mnie i minus 35 się zdarzyło nie tak dawno... Co bym wtedy miał zrobić?
  11. Przypadkiem... Jednak te nowinki z pc mnie nie przekonują - za duża inwestycja na wejściu, za duże uzależnienie od prądu, nie dla wszystkich to się sprawdzi - górski klimat raczej nie bardzo takiemu rozwiązaniu odpowiada. Ten prąd przecież też gdzieś trzeba wytworzyć i jak policzymy wszystkie straty z tym związane, to nie tylko cenowo to się nie zgrywa, ekologicznie również.
  12. I chcesz przez to powiedzieć, że na dom 120 m2, przy styczniowej pogodzie z bieżącego roku kwota 500 zł na ogrzewanie to jest mało? Przy inwestycji rzędu 30 kzł... ??? 8-O To się nazywa 'ekologia finansowana z kieszeni frajera' hahaha.... Chyba sobie żartujesz... Ja ogrzewam powierzchnię o 50 proc większą w górskim klimacie i szacowany koszt to może jakieś 300 zł... Węgiel i kotły węglowe jednak mają przyszłość, bo te Wasze ekologiczne nowinki ludzi z torbami puszczą.
  13. Vlad... litości. A jaką masz alternatywę w miejscach, gdzie nie ma gazu sieciowego?
  14. Dobrze to jakoś ujęte... Każdy sobie liczy i świadomość ekologiczna nic nie pomoże, jeżeli współistnieje świadomość, że na ekologii zarabiają całe zorganizowane tabuny cwaniaków. Do mnie przemawia ekologia jak najbardziej, jednak niech nie odbywa się to kosztem mojej kieszeni. Tak też rozumuje większość rozgarniętych ludzi. Co mi po hasłach ekologicznych, kiedy wpuszcza się mnie w coraz droższe nośniki energii na to konto. Palę węglem w kotle automatycznym, bo to uznałem za najrozsądniejsze ekonomicznie rozwiązanie. Mogłem sobie zrobić instalację na LPG, bo sieciowego gazu u nas nie ma, ale zdaję sobie sprawę, że eksploatacja kosztowałaby mnie dwu, jak nie trzykrotnie więcej niż przy węglu. I nic do rzeczy nie ma tu fakt, że wybudowałem dom za wspominane kilkaset tysięcy. Milionerzy też potrafią liczyć :-) pewnie dlatego są milionerami. Zróbcie coś, by lobby gazowe nie wywierało presji, albo podejmijcie jakieś działania, które tę presję zniwelują. Bo niby gaz wzbogaca atmosferę w tlen? Albo jego spalanie nie emituje CO2 do atmosfery? Skoro są jakieś konferencje na rzecz ogrzewnictwa węglowego, to dążmy do tego, by po pierwsze ten węgiel nie był w kuriozalnej cenie i był dostępny w sensownej jakości, a po drugie dopracowujcie kotły węglowe, by ich efektywność i niskoemisyjność była na coraz wyższym poziomie. Węgiel jak najbardziej ma przyszłość w naszym kraju. Bo go po prostu mamy i nie musimy importować po zawyżonych cenach. Zracjonalizujmy politykę jego eksploatacji i dopracujmy kotły, by za te 3 do 5 tysięcy były dostępne dla każdego budującego nowy dom, to zyska na tym nie tylko środowisko, ale przede wszystkim kieszenie przeciętnego Polaka.
  15. To uważam za rzecz oczywistą, dlatego nawet nie zagłębiam się w ten aspekt. Kraków strzelił sobie w stopę tym absurdalnym posunięciem i tu nie ma co dyskutować, jednak badania stężenia pyłów zawieszonych w powietrzu latem o czymś świadczą i nie wolno tego faktu pomijać, bo wylejemy dziecko z kąpielą - co się właśnie na naszych oczach dzieje.
  16. Może i się nie znam, ale główny ciężar zanieczyszczeń w aglomeracjach miejskich nie leży na ogrzewnictwie, jak się tu błędnie zakłada, tylko w transporcie kołowym. Wskazują na to badania powietrza prowadzone przez okrągły rok, gdzie - jak się okazuje - w miesiącach letnich, w czasie gdy urządzenia grzewcze nie są eksploatowane, stężenie pyłów zawieszonych w powietrzu nie jest znacząco mniejsze od tego, notowanego zimą. Gadanie o spalaniu węgla jako źródła ciepła i jego szkodliwości ogólnie jest działaniem jedynie lobbystycznym a nie ma kompletnie nic współnego z ochroną środowiska. Procesy spalanie należy udoskonalać przez zastosowanie wysokowydajnych technologii, a nie zakazy. Należałoby natomiast dokładnie przyjrzeć się problemowi nadmiernego ruchu samochodowego i tu wszcząć racjonalne działania ograniczające emisję spalin, bo to jest prawdziwy problem.
  17. U mnie też bawaria seko 25 kW. Na początku kondensator. Potem już nic hehe... Obecnie czwarty sezon i obym w złą godzinę tego nie powiedział. Nic się nie dzieje. Jedynie ślady rdzy w zasobniku, ale to od mokrego opału. Obecnie opał dosuszam. Wszystko jest ok i żadnych problemów.
  18. Bez pokojówki paliłem na początku, ale po jej zastosowaniu zanotowałem oszczędności jakichś 20, może więcej procent. Jednak ten sterownik zawiaduje tylko pompką do grzejnków. Podłogówka pracuje non stop. Proporcje czasu pracy kotła do przestojów są bardzo różne i zależą od aktualnego zapotrzebowania domu i instalacji w ogóle, na ciepło. W nocy, kiedy w sumie działa sama podłogówka na dole i w górnej łazience, czasy przestoju są dłuższe, bo i cały dom się wychładza. Po załączeniu rano grzejników, kocioł grzeje, aż dogrzeje chałupę. Wtedy długo dociąga do zadanej i krótko stoi w podtrzymaniu - to żaden tam wyznacznik, bo jak dom potrzebuje więcej megadżuli, to i się szybciej zład w kotle wychładza, a co za tym idzie krócej stoi... :-) i nie od ustawień sterownika to zależy, tylko od aktualnej sytuacji cieplnej w domu. Węgiel mam obecnie z Piasta, ale testowałem już bardzo różne wynalazki i wszystko się dobrze paliło. Nie narzekałem. Różnice były tylko takie, że raz szło go więcej, a raz mniej, raz bardziej syfił, a innym razem mniej :-)
  19. Ile puszczam na instalację, to nie wiem, bo nie mam potrzeby tego wiedzieć... Jest to woda po drugiej stronie wymiennika - gorąca :-) - i to wystarczy. Natomiast na podłogówkę puszczam zależnie od temperatur zewnętrznych - od 28, do 37. Mam zawór mieszający termostatyczny 3d i nim sobie to ręcznie reguluję. Co do popiołu.. to jest książkowy w każdej z dziesiątków testowanych przeze mnie konfiguracji. Obrotowa retorta to dość dobry wynalazek :-). Jedynie ustawienia fabryczne 20/40 były totalną porażką i węgiel w połowie niespalony, ale to na samym początku było hehe... Nie jestem już nowicjuszem, bo palę obecnie czwarty sezon, zatem różne tajniki zdążyłem zgłębić. Jednak pytania do Pana Serwisanta pozostają nadal aktualne :-)
  20. Nie mierzyłem tego czasu, a bazuję na tym, co powiedział mi serwisant, kiedy był u mnie celem naprawy wadliwej koronki retorty. Moje 320 g węgla na minutę wynika wyłącznie z oszacowania pojemności skoku ślimaka przemnożonej przez podaną przez serwisanta prędkość obrotu wałka. Być może są to dane nieprecyzyjne - tak zapewne jest, ale co kolega miał na celu stwierdzając w ten właśnie sposób, to nie mam pojęcia. Obecnie przestawiłem sobie czasy podawania/przerwy na 10/50 i widzę, że kocioł działa dobrze - niech pochodzi tak jeszcze parę godzin i dokonam dalszych zagęszczeń podawania. I teraz pytanie kardynalne Panie Kolego Wojtek/SEKO :-) Co z tymi temperaturami, bo już w kilku miejscach na tym forum pytam i nie mogę uzyskać odpowiedzi, sprawa jest - jak na mój gust - dość istotna. Czy powinno się kocioł prowadzić z wysoką temperaturą, czy można sobie ją obniżać do... np 40 stC? Ja - kierując się instrukcją obsługi mojego kotła - trzymam wysoką temp 68 stC, a powrót jest chroniony przez to, że mam mały obieg kotłowy napędzany pompką i płytowy wymiennik ciepła, na którym przylgowe termometry wskazują różnicę między wejściem a wyjściem max 2 do 3 stC. Zatem można przyjąć, że w ustabilizowanych warunkach pracy, temp wody wchodzącej do kotła ma około 65-66 stC przy osiągnięciu temp zadanej oraz ok 61-62 w momencie uruchamiania palnika po przestoju. Jak to w końcu jest? Powinna być wysoka, czy może być niska? I czy z obniżeniem temp wiążą się jakiekolwiek oszczędności? I jeszcze jedno... Histereza. Czy ma być większa - np 5 stC, jak u mnie - czy lepiej kiedy jest np 1 stC? Na mój chłopski rozum, kiedy histereza jest większa, to palnik po okresie przestoju się rozpala i za jakieś dwa-trzy cykle uzyskuje już właściwy płomień. Kiedy histereza jest mała, to gdy zaczyna się efektywna praca, już zostaje osiągnięta temp zadana i palnik się wyłącza - pracuje zatem większość czasu nieefektywnie. Przy większej histerezie natomiast, mamy mniej tych startów i dłuższą pracę z właściwym płomieniem - chyba to lepiej? Czy mam rację? Robert G.
  21. temp zadana 68 stC temp zał pomp 56 stC podawanie 10 sek przerwa w podawaniu 70 sek nadmuch 5 bieg podtrzymanie - nie pamiętam, ale coś chyba co 20 min po 8 sek Spalanie obecnie na poziomie coś ok 22 - 25 kg węgla na dobę przy temp zew średnio do minus dziesięciu.
  22. Kocioł do zadanej temperatury będzie dochodził tak długo, jak akurat w danym przypadku potrzeba - i nie ma tu żadnych reguł. Zależy to od mocy z jaką pracuje palnik, od odbioru ciepła przez dom, od pojemności wodnej kotła, od stanu zabrudzenia wymiennika kotła, ciągu kominowego, jakości węgla... i pewnie paru jeszcze innych rzeczy, które trudno ustalić. Słowem czas dochodzenia do temp zadanej, to sprawa tak bardzo indywidualna, że tysięczne pytanie z tej serii może trochę zbijać z tropu ;-) Co do temperatur - każdy robi jak uważa i są zwolennicy zajeżdżania kotła na niskich temp oraz ustawiania nisko temp załączania pomp. Ja natomiast uważam, że podwyższenie temp kotła wcale nie wpływa znacząco na zużycie opału, a chroni blachę płaszcza. Użytkuję swój kocioł czwarty sezon i ciągnę go cały czas na 68 stC, przy wysoko załączających się pompach - 56 stC. Ustawienia takie chronią kocioł przed długotrwałym przebywaniem w niskich temperaturach i wykraplaniem kondensatu. Nawet jak jest chwilowe obciążenie i temp spadnie poniżej tych 54 - bo histereza wynosi 2 stopnie - to kocioł ma możliwość luźnego powrotu do stanu normalności - swoich sześćdziesięciu paru stopni. Ustawianie pomp na niskie temp sprawi, że przy spadku temp, kocioł długo kisi się pracując z chłodną wodą wewnątrz i długo się podnosi, by rozwinąć skrzydła w momencie, kiedy już się wyłącza, o ile temp zadana też jest niska. Producent mojego kotła napisał w instrukcji obsługi jak wół, że kocioł ma pracować przy temp wody min 65 stC. Wolę się tego trzymać :-) U mnie powrót jest o jakieś 1 do 3 stopnie chłodniejszy od temp wody wychodzącej, jedynie przy grzaniu cwu woda może wracać ciut chłodniejsza, ale to sytuacje występujące tylko przejściowo. Ostatnio zaglądałem do środka przy okazji czyszczenia i nie obserwuję ognisk rdzy na dole - w najbardziej wrażliwych strefach. Podsumowując, bo się rozpisałem... Temp zadana wysoko, temp załączenia pomp też możliwie wysoko. Kocioł będzie miał wtedy 'oddech' :-)
  23. Owszem, trzeba, ale parcie naprzód wcale nie musi być tożsame z płaceniem gigantycznych rachunków za prąd. Tu akurat widzę odwrotną zależność... Naprzód owszem, ale rachunki w dół !!! To jest dopiero postęp 8-) Właśnie zamówiłem podlicznik i sam przyjrzę się swojemu kotłowi i zużywanej przez niego energii.
  24. Hmmm... nie rozumiem pytania ;-) Po prostu mam załączony kocioł i on sobie pracuje zawsze utrzymując temp, którą mu zadałem. Dystrybucją tego ciepła zajmuje się już instalacja. W miarę jak instalacja grzewcza odbiera ciepło, spada temp na kotle i kiedy zjedzie o wartość histerezy, załącza się znowu. Instalacja w domu i kocioł, to dwie niezależne sprawy, ale ściśle współpracujące. Nie należy uzależniać w jakikolwiek sposób pracy kotła od działania instalacji. Kocioł ma trzymać temp i to jest jedyne jego zadanie - instalacja grzewcza w żadnym momencie mu w tym nie przeszkadza ;-). Po prostu żadne sterowniki, regulatory termo i inne, nie mogą wyłączać/zatrzymywać, czy w jakiś inny sposób wpływać na pracę kotła - on ma grzać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.