-
Postów
961 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
37
Typ zawartości
Forum
Wydarzenia
Blogi
Artykuły
Treść opublikowana przez Juzef
-
Piec nawet 25kW nie da Ci poczucia szału temperaturowego, jeśli odpalasz raz na jakiś czas. Fizyki nie oszukasz i jeśli na dworze mróz, a budynek wychłodzony, to wciągnie te 20kg węgla migiem, a od ścian i tak będzie ciągnęło chłodem. Na podstawie doświadczeń własnych bym się nie oglądał na 24h stałopalności. Przy -10st. jak jest 12h to już dobrze. Grzeję ponad 200mkw Camino 3/6 i trzeba min. +5st. na dworze, by max. 16h taki zasyp wytrzymał. Jeśli dom wygrzany, to chyba raz do prawie doby dociągnąłem, ale to już ekstremum, opał tlił się ledwo, bo w domu i na zewnątrz ciepło.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Demontaż Camino Palenie od góry w ogólności
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
@rzeznik2555 niestety nie pomyślałem wtedy, by mój czyn udokumentować zdjęciami. Mogę jedynie opisać słownie, a i tak cały problem leży w pewnych umiejętnościach operowania młotkiem i wyczuciu. @jarwil - to nie do końca tak. Kocioł jest skręcony 4. szpilkami w każdym narożniku. Odkręca się je, ale to najmniejszy pikuś. Człony są połączone na wcisk dwoma tulejami tworzącymi kanał przez cały kocioł i to na nich całość się trzyma. Trzeba znaleźć zestaw porządnych śrubokrętów i półkilowy chociaż młotek i wbijając śrubokręty po trochu w szczelinę między członami od góry i dołu doprowadzić do zluzowania ich. Nie jest to łatwe ni przyjemne, jeśli styki członów są przerdzewiałe, to śrubokręt może narobić tam dziur, ale nie ma się co przejmować jeśli to góra milimetr. Do montażu na upartego można się obejść bez uszczelniacza, ale ja dałem taki czarny z Castoramy, twardy, do 1000st.C. I przed złożeniem trzeba tuleje czymś posmarować i zadbać, by równo wbijać nowy człon na miejsce, inaczej może zostać szczelina z góry albo dołu. Ciesz się, że nie musisz wymieniać któregoś ze środkowych :) p.s. Tu w temacie o Camino jest to dobrze opisane.
-
Mam instalację grawitacyjną rodem z lat 80. z kotłem Camino. Pierwszy załącznik (plik obecnie) przedstawia jej poglądowy schemat. Chciałbym do instalacji podłączyć bojler CWU i umożliwić pracę kotła bez ogrzewania pomieszczeń. W tym celu na pewno potrzeba będzie trochę modyfikacji. Poczytałem, popatrzyłem, a to co wydumałem, umieściłem na drugim załączonym niby-schemacie (plik szkic). Zmiany to: - dorzucony bojler CWU oczywiście - naczynie wzbiorcze podłączone niezależnie od pionów grzejnikowych - odpowietrzniki na pionach I tu pytanie, czy ten drugi schemat ujmuje z grubsza wszystko, czego potrzeba, aby osiągnąć cel w postaci bezpiecznego ogrzewania kotłem samego tylko bojlera bez angażowania grzejników? Instalacja mogłaby działać grawitacyjnie jak dotąd, jedynie do bojlera jak przypuszczam należałoby podłączyć pompkę. Czy takie podłączenie naczynia wzbiorczego jest słuszne? Czytałem normę i różne jej interpretacje i w sumie do końca pewien nie jestem. A propos odpowietrzników na pionach... Czy to rozwiązanie będzie prawidłowe? Aktualnie zgodnie z I schematem piony są podłączone do naczynia wzbiorczego rurką 3/8", która skorodowała i pozatykała się z tego tytułu. Jeśli to tylko możliwe, chętnie bym się tych rurek pozbył zgodnie ze schematem II, jeśli tylko nie są tam konieczne. Czy na pewno? Proszę o opinie w tych paru kwestiach. Dzięki za ew. odzew Juzef
-
Ano nie jest. Chociaż palony od góry sprawuje się całkiem nieźle. Współczesnym blaszakom ustępuje tym, że nie jest współczesny i nie ma elektroniki. Gratuluję. Patrząc na to, co można nierzadko ułowić na złomie, zakup nowych części to nieuzasadniona rozrzutność ;)
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Palenie od góry koksu nie ma wielkiego sensu. Doskonale sprawdza się przy węglu, natomiast koks rozpala się tak ciężko (zwłaszcza energetyczny - przeżyłem to), idzie dużo podpałki, a nie daje to wielkiego zysku. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, przeanalizuj ten czy inny wątek i uszczelnij kocioł, tzn. drzwiczki i klapki dobrze spasuj. Wtedy sterujesz dopływem powietrza. Szyber w czopuchu zawsze otwarty. Klapka w górnych drzwiczkach dla koksu nie gra dużej roli. Starczy ten 1mm symbolicznie. Dolną klapkę otwierasz tak, by osiągnąć wymaganą temperaturę. Ile - to zależy od wielu spraw, np. jaki masz komin, jaki ciąg. Trzeba eksperymentować. Najlepiej mieć miarkownik, ale jak nie masz, to ustawiasz te 2-3mm i patrzysz, i dostosowujesz otwarcie do sytuacji. Jak już znajdziesz optymalne ustawienie, kocioł powinien przez parę godzin trzymać stałą temp. przy danym otwarciu. Potem się zapopiela i trzeba otworzyć więcej, albo zacznie gasnąć. Najlepiej, by to robił miarkownik, ale skoro masz dwudniowe doświadczenie, to nie skombinujesz go ot tak.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Drobna poprawka: nie używam miarkownika przy rozpalaniu. Otwarcie jest stałe. Czasem zaglądam i zmieniam zaleznie od sytuacji, ale generalnie może w tym problem, że z upływem czasu potrzebne jest nieco więcej powietrza niż na początku, a nie zawsze w pore zaglądne i podkręce. Dziś takiego dymienia nie było, a mimo to sadzy pojawiło się wyjątkowo dużo. Nie mogłem przez 2h nadzorować, także szedł samopas, ale możliwe też, że przesadziłem z PW. Patrząc co się działo, próbowałem dawać więcej, ale chyba było już za dużo i się wychłodziło zanadto. Niemniej z PW mam sprawę z grubsza rozpoznaną i niewiele można poprawić. O tym, ile syfu się odłoży w kotle, decyduje temp. na dworze. Poniżej -5st. zaczyna już być przyzwoicie. Fakt więc, że kocioł chyba nadal troszke za duży. Jak łapnę jakąś 15tkę na złomie latem, to podmienie. Lepsze sztuki tam były niż ja mam. Porównując z nowowstawionym tyłem, w starej części kotła wszystkie otwory i wgłębienia pozarastane na amen. Pamiętam, że jak się wziąłem za palenie, to musiałem wybadać jak ruszt oryginalnie wygląda, bo mój miał dziury tylko pośrodku, reszta w większości była pozatykana ;)
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
@groszek - chętny na pewno się znajdzie, bo nowe kosztują kokosy. Ja sie niedawno na złomie obłowiłem, mam zapas. @jacek332 - tak, ten pomysł od LR widziałem i zaimplementowałem, choć bardziej wg oryginału. Kawałek blachy na wymiar wkładany na ruszt pionowy na wcisk. Sprawuje się dobrze, może i za bardzo. Czasem przy ruszcie zostaje tam dłużej niedopalony węgiel i kopci pomału, nieraz nawet się rozpuszcza i cieknie :D Spróbowałem też szamotową cienką cegłę na wierzch z przodu dać. Na początku ładnie, przy szamocie paliło się wszystko pięknie. Później już gorzej, tam pod szamotem został nienadpalony węgiel i zaczął kopcić. Ogólnie nie mogę sobie poradzić z lekkim dymieniem, gdy żar dochodzi prawie do rusztu. Jest tak niezależnie od temperatur na dworze. Ale w sumie pali się prawidłowo, chociaż teraz żałuję, że jeszcze jednego członu latem nie wyjąłem. Nie zaszkodziłoby. Jakby kto miał wątpliwość, czy warto palić metodą od góry, oto 'cool story, bro'. Po 2,5 miesiąca palenia wyczyściłem 8-metrowy komin i dało to 3/4 wiadra sadzy. Rok temu czyściłem co niecałe 2 mies. ale paląc koksem i wybierałem ponad wiadro (raczej to pokłady prehistoryczne były). Chociaż w tym co wybrałem teraz było na oko 1/4 zaległości historycznych - grudy twardej sadzy kalibru węgla groszku, w przekroju różne kolorki. Komin mam lichy, w środku nierówny i cały czas skądś się to wydrapuje. Zaś teraźniejsza sadza wygląda jak czarno-szary cukier puder. Patrząc na wylocie, nie było w sumie powodu, by czyścić, ale raz na kwartał wypada. Obok komin sąsiada zarośnięty na 0.5cm grubości, także mam porównanie ;)
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Koks tak sypię, bo mam akurat, a z tyłu się palić nie chce :) Zaś sadzy w ostatnie dni praktycznie w ogóle nie ma, nawet w kanałach - po prostu kocioł chodzi na właściwej mocy. Nawet rozpalenie na zimnej instalacji idzie na czysto, a przy temp. wody 30st. i więcej to idealnie - ścianki kotła do białości się wypalają ze wszystkiego. Ta duża ilość sadzy była z czasu jak eksperymentowałem z ustawieniami PW i się okazało, że jednak nie daję za dużo. Zresztą raz musiałem powierzyć dozór przy rozpalaniu osobie niewtajemniczonej, która mimo zaleceń zamknęła całkiem klapke PW. Efektem było malownicze futro z sadzy z przodu kotła i w kanałach. Wyglądąło jak dywan :) Z popiołem czy papierem na wierzch raz zrobiłem próbę, ale się zraziłem totalnie. Coś niezbyt szczelnie się zakryło i szybko zaczął spod tego 'kocyka' dym walić, a więc kisiło się i fukało, zamiast lecieć na tył i tam się spalać. Ale jeszcze szamot obadam, jak znajdę.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Zima się prawdziwa zaczęła, to i mogę wspomnieć, co u mnie. Nocami było do -15st a tak ostatnie dni to -8st - -10st. ciągle. Kocioł (3/6) może w końcu pohulać jako tako, ładuję tak 3/4 zasypu na wyczucie aby rozpalać 2 razy na dobę. Będzie to jakieś 20-25kg na dobę, dokładnie nie ważyłem. Czyli wszystko w normie. Zeszłej zimy przy -20st. najwięcej ile żarło to 35kg koksu na dobę. Steruje miarkownik analogowy nadal, ze sterowaniem elektronicznym mi jeszcze nie wyszło :) Ale podłączenie elektronicznego termometru zaraz na wyjściu pokazało, że termometr tradycyjny, zamontowany na odgałęzieniu półcalowym od głównej rury zaniża temp. o 5st. Zgodnie więc z pomiarem tuż przy kotle, latam na 50-55st. na wyjściu. Problemów z dopalaniem węgla już dawno nie było, ale sam koks pali się fatalnie. Mimo ekstra ciągu (-10st. przeca) pełny zasyp koksu pali się dobrze ale tylko w tej połowie bliżej frontu, z tyłu pozostaje zimny. I wygasa gdy zostaje połowa zasypu. Ale to detal - i tak mieszam koks z węglem. Przy tej okazji zauważyłem chyba efekt uboczny stosowania kierownicy PW. Kocioł generalnie jest czysty, bo dopalają się gazy, ale front i drzwiczki górne oraz poziome kanały nieźle zarastają mimo tego. Aż mnie zatkało, jak po tygodniu czyściłem kanały - przelot fi 5cm został tylko :) Reszta zawalona sadzą, co prawda to takie jakby futro luźne, ale jednak dużo jej było. Od paru dni zacząłem sypać z przodu kotła koks, z tyłu węgiel. Efekt jest taki, że teraz wszystko jest czyściutkie. Wniosek: wygląda jakby KPW co prawda kierowała PW tam gdzie trzeba ale jednocześnie brakuje go przy przedniej ściance paleniska i tamtędy uciekają niedopalone gazy, zostawiając sadzę tu i ówdzie. Ale nie ma co biadolić, ten kocioł jeszcze nigdy nie był tak czysty. Teraz na wyższych temperaturach stara smoła się wykruszyła i jest tylko cienka warstewka suchej sadzy na gołym żeliwie - starczy zmieść pędzlem. A w kominie nadal nie ma czego czyścić po 2 miesiącach palenia węglem. Porównując z sąsiada kominem, porównania nie ma.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Czasem lepsza ta 'bezmyślna' elektronika niż bezmyślna obsługa ludzka :o Poza tym nie każdy lubi życie non stop w kotłowni. Oczywiście tylko fazę koksu miałem na myśli. O tlenku węgla nie próbuję wyrokować, bo trzeba by to poprzeć pomiarami, czyli mieć aparaturę itd. ale wydaje mi się, że zakładając szczelne odcięcie dopływu PG (z symboliczną dawką PW), w warunkach braku tlenu CO nie powinien się tworzyć, przynajmniej nie w wielkich ilościach. Ale to tylko moje przypuszczenia. Choć gdyby było inaczej, otwarcie górnych drzwiczek przy takim uśpionym zasypie powinno spowodować jakąś reakcję typu zapłon uchodzącego CO czy mały wybuch, a nigdy nic takiego nie doświadczyłem (w fazie koksu). Zresztą nie mam lepszego pomysłu jak tu zaradzić. Pewnie musiałbym wstawić sobie najmniejszy model Camino coś koło 9kW i wtedy na te 160m2 mógłbym palić zawsze bez przerw na solidnej temperaturze :lol:
-
Też się odezwę, bo jak by nie było, wychowałem się na wątku z forum Muratora :lol: Nie śledzę go na bieżąco. Autor gdzieś wsiąkł, ale ogólnie bardzo szybko zrobił się z tego przerośnięty burdel na tematy wszelakie. Bez moderacji nie ujedzie daleko. Osobiście nigdy nad czasem spalania się nie pastwiłem. Jest to jakiś tam wyznacznik dobrego spalania, gdy się próbuje coś w spalaniu polepszyć. Ot np. wcześniej wsypałem wiadro i smrodu kupa a paliło się 5h. Zapalając tę samą ilość od góry uzyskałem 8 czy 10h. Ma to sens, ale są granice. Może w duże mrozy był taki napad ludzi płączących, co tu zrobić, by tak opał nie szedł :) U siebie osiągałem po 12h i więcej nawet na niepełnym zasypie, ale jestem niemiarodajny, bo kocioł miałem duuużo przewymiarowany, teraz już mniej, ale chyba nadal ciut. Jeśli ktoś to czyta i wnioskuje że w takim razie on z wiadra wyciągnie 20h to jego problem braku elementarnej wiedzy. Każde przeciętne osiedle domków i to samo. IMHO jedynie upowszechnienie się kotłów automatycznych może tu coś pomóc, bo raczej trudno wymagać, by choć połowa ludzi nagle stała się ekspertami w spalaniu węgla. Sru łopatę węgla, podpalamy, a potem przydusić ile się da i pół osiedla oddycha cudownymi aromatami. W każdym systemie człowiek jest najsłabszym ogniwem. @heso Tak czytam Twoje wynurzenia i staram się czegoś nauczyć. Masz może gdzieś wyłożoną swoją doktrynę spalania ogólnie? Cały czas szukam lepszych wyjść, próbuję. Nie jestem aż tak pr0, by budować sobie kocioł, ale z Camino bym coś jeszcze wycisnął. Po zmniejszeniu z 24kW na 18kW da się tym sensowniej palić i już w okresy przejściowe mogę utrzymywać 45st. więc zimą pewnie 50st. przekroczę :o Kombinuję nadal nad elektronicznym sterowaniem kotłem. Wszystko po to, by utrzymać w miarę stałą temp. w domu. Teraz zdarza się, że po 3-4h grzania robi się zbyt gorąco. Tylko w takim przypadku co będzie lepiej zrobić - obniżyć temp. na kotle, ale utrzymać dopływ powietrza, czy też zamknąć go całkiem do momentu, aż temp. w domu nie drgnie w dół?
-
Racja. Nowe kotły mają tylko tę przewagę, że nie trzeba się taplać w syfie, zasypuje się zasobnik i kocioł pracuje dalej sam. No i elektronika mruga :o Jednak to ciągle węgiel. Marketing i wygoda dziś stoją przede wszystkim. A nie oszukujmy się - trzeba mieć coś na bani, by uszczelniać kocioł, próbować innych metod palenia, przejmować się tym co leci z komina itd. W moim przypadku to była konieczność - 3 lata temu byłem pewien, że nic tylko starocia wyciepnąć na złom. (Nie)stety nie miałem kasy by sobie pozwolić na nową kotłownię, więc z czasem mi przeszło. Zacząłem natomiast badać, czy to na pewno tak być musi, że drzwiczki kotła się nie domykają, w kotłowni wszystko pokrywa warstwa popiołu, a do pieca trzeba biegać co pół godziny wrzucić szufelkę i co gorsza częściej się kisi niż pali, a w domu poniżej 15st. bo nikomu się napalić nie chciało. Nie chcę przechwalać Camino, bo wydawałoby się, że to złom i zabytek, ale naprawdę nie jest takie złe, jak zawsze myślałem. Chałupę mam ok. 200m z czego faktycznie grzane jest ~150-160m. Camino 3/7, jak wsypię węglarkę to ledwo ruszt pionowy zakrywa. Na to nieco drewna, tak że finalnie z kawałkiem tektury stosik sięga połowy górnych drzwiczek. Odpalam i wychodzę. Wracam za jakieś 2h załączyć miarkownik, jak się już skoksuje wsad. I podziękował, koniec roboty. Wczoraj za dnia temp. +10st. a nocą +5st. i odpalony wsadzik dobił do 42st. o 15.00 i tak trzymał do... nie wiem dokładnie, ale o 6.00 (15h od rozpalenia) stwierdziłem 32st. na wyjściu i dogasało, czyli te 12h stałej temp. na wyjściu było na pewno, a może więcej. W tym czasie temp. w domu utrzymywała się na poziomie 21-23st. i takie palenie przez pół doby w tych warunkach wystarcza, by ten stan utrzymać, a nawet bywa za ciepło ciut. Węgiel mam jednak jakiś namieszany. Wczoraj palił się spokojnie max. 44st. i odgazował w godzinę. Dziś trwało to ponad 2h a hajcował się ostro nawet bez PG na 50st. Więc jest dziwnie dobrze. Nie wiem, może coś źle robię :o Faktycznie, zobaczymy jak zimą się spisze. Ale to nie wszystko, przymierzam się jeszcze do uruchomienia elektronicznego sterownika kotła. Idea jest taka, by utrzymywał stałą temp. w pomieszczeniach, czyli patrząc jak zmienia się temp. po rozpaleniu, po 3h kocioł miałby wolne na jakiś czas. Na pewno dałoby się jeszcze parę godzin grzania wyciągnąć, a przy okazji temp. w domu byłaby stała. Jednak tu nic głośno nie mówię, na razie daję radę, ale jestem noob z elektroniki, więc różnie to się może potoczyć. PS. Do zalet Camino można dodać tanie części zamienne :P Dalej żałuję, że nie mogłem na złomie całego 3/7 wziąć. Wziąłem tylny człon z takiego 1979r. i wyglądał o wiele lepiej od mojego, bo u mnie łączenia członów totalnie zabite sadzą i pordzewiałe, a tamto ze złomu jak nówka przy tym wygląda.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Z tym spalaniem to trudno powiedzieć. Wcześniej sypałem 2 węglarki i paliło się przy ~+5st 12h na 40st., po czym prawie pełną węglarkę niedopałków wybierałem (nie koks, a węgiel surowy :>). Po zmniejszeniu rusztu o połowę cegłami sytuacja była podobna, ale wchodziło max 1,5 węglarki i w duże mrozy to bywało mało, trzeba było 3x na dobę rozpalać. Teraz sypię 1 węglarkę i pali się jakieś 12h+2h temp. jeszcze wisi > 30st, przy czym z początku 1-2h jest 50st. a potem 45st. Jak dam koks, to dawnym zwyczajem zostaje sporo niedopalone, ale już z węgla jest sam popiół, nawet dałem sobie spokój z odsiewaniem, bo kiedyś było warto, a teraz co najwyżej kamienie wyłapuję. Wyższa temp. jest zauważalna, ogólnie łatwiej łapie temp. No i nie ma takiego syfu w kotle jak dawniej, że nawet gdy paliłem koksem, to zarastało smołą. Teraz wyraźna sadza jest tylko na przednich drzwiczkach i w kanałach, ale jest sucha, sypka i łatwa do usunięcia. Ogólnie uważam, że warto było się pomęczyć, bo teraz jest luksus :P Chociaż i tak moment prawdy będzie w mrozy. Na razie ta 1 węglarka rozsypana na ruszcie ledwo zakrywa ruszt pionowy. Ciekawe, ile by teraz trzymało, gdybym zasypał pełny wsad :o
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Gwoli ścisłości dodam, że rozwiązałem problemy. Wystarczyło olać miarkownik i rozpalać na ustalonym, niewielkim otwarciu PG, a wszystko dzieje się spokojnie i czyściutko. Większość powietrza wali przez KPW, aż od góry zasypu z czasem wypala dziurę. Wylazłem na dach, myślałem, że komin już zawalony, bo w kotle trochę sadzy jest, a tu niespodzianka - mimo, że trochę dymię, sadzy praktycznie nie ma :) Cóż jeszcze: zmniejszenie kotła dało widoczny efekt - kiedyś przy rozpalaniu wywalałem z kotła dwa wiadra pozostałości po poprzednim paleniu, przy czym 70% tego to były niedopałki, które trzeba było wybierać. Teraz nie zostaje dosłownie nic, od razu biorę popiół i sru w kubeł ;)
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Camino 3/7, więc trochę powierzchni jest. Ale już bywało, że zmniejszałem mając 3/9 jak i próbowałem palić na całym ruszcie wtedy i nigdy aż takiej jazdy nie było. Lekkie zadymienie jest jak żar prawie sięga rusztu, ale to trochę białego dymku nad zasypem ledwo, więc żaden problem. Miałem tak już dawniej, zwłaszcza teraz gdy jest dość ciepło. Chyba jednak muszę olać miarkownik przy rozpalaniu. Kwestia jest taka, że jak doskoczy temp. do ok. 40st. to potem nawet po zamknięciu PG pali się solidnie na PW. Może to kwestia objętości rozżarzonego zasypu. Poeksperymentuję, zobaczę. Wydaje mi się, że jest po prostu nadprodukcja gazu i wystarczy dostosować otwarcie PG tak, by z PW dało radę się to spalić(bo PW otwarte sowicie). Problem w tym, że w miarę dobry efekt jest przy otwarciu PG na grubość kartki papieru, ale tak nie da się zasypu odpalić, więc czasem trzeba więcej, więc i kopcenie bywa.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Jeśli są jacyś odgórni palacze dosiadający tego kotła, to potrzebuję rady. Zacznijmy od początku: - miarkownik na 40st., zapalam i idę - klapa PG jest wtedy podniesiona na jakieś 2cm Rozpala się, początkowo drewno idzie ładnie, dochodzi do węgla a klapa PG otwarta na ok. 1cm i wtedy łapie węgiel. W kotle jeden ogień szaleje, ale z komina wali dym rzadki, czarny jakbym opony palił. :P Najładniej jest w momencie jak miarkownik zamyka PG - zero dymu, wszystko się idealnie dopala na PW. Ale to trwa kilka minut, potem zaczyna z lekka dymić jak stygnie. Jednak nie to jest najgorsze, a 2 rzeczy: - przy zamykaniu PG hajcowanie nie chce tak łatwo zgasnąć i klapka PG podskakuje z lekka. Czyżby była za lekka? Fabryczną mam. - przy otwieraniu PG, jak tylko uchyli się troszke, a zwłaszcza jak zrobię to ręcznie, natychmiast jest wybuch gazów że wywala dym wszelkimi otworami (znakomity test szczelności drzwiczek :P ). PW otwarte sowicie, jak otworze górne drzwiczki to nic mi nie buchnie. A mimo to jest taka eksplozja przy zapłonie. Nie zawsze, raczej w początkowej fazie odgazowania zasypu. Dziwny ten węgiel jednak. Nigdy nie miałem takich przejść. Wygląda, że podanie PG skutkuje natychmiastową chmurą gazów z zasypu, które startują nagle i trudno zatrzymać ich wydzielanie. I jeśli jest ich dużo, to żadne PW nie daje całkowitego dopalenia. Czy może coś robię źle? Pół biedy jak zadymię, gorzej jak mi się smród cofa na kotłownię. Niby niewiele, ale czuć. Próbowałem temu zaradzić paląc tak: na starcie otwarcie PG na 3mm, stopniowo zmiejszałem aż przy 35st. jak zaczął się cug, było prawie zamknięte. Paliło się czysto, ale zamknięcie PG przy tej temp. powodowało gaśnięcie. Puściłem więc samopas na 40st. już na miarkowniku. Poszło ładnie, PG zamknęło i paliło się na PW, ale przy ponownym otwarciu PG buchnęło dymem. Reasumując przydługi wywód - jak to spalić czysto i bezpiecznie? 1. Jak puszczę luzem, to leci na 60st. i czarny dym tym bardziej im więcej podam PG. 2. Jak dam minimum PG to niby pali się na PW, ale niemrawo i zdarzają się wybuchy przy otwieraniu PG. Albo więc daję mało PG i jest go za mało i gaśnie, albo dam więcej i już jest za dużo, więc wybucha lub kopci jak w p.1. Proszę o jaką radę. Bo chyba nie można całej winy na węgiel zwalić :P
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Nie mam nadmuchu, więc w zasadzie gotowe sterowniki mnie nie dotyczą. Pichcę sobie swoją amatorską konstrukcję, jeśli się w końcu uda, to użyję i opiszę. A tymczasem zastanawiam się, co to za węgiel mi się trafił. Oczywiście, ostatnio paliłem węglem 10 miesięcy temu i mogłem zapomnieć jak to wygląda. Ale dziś zapaliłem go pierwszy raz i pali się dość dziwnie - tzn. bardzo ostro. Jak już chwycił, to z komina biały dymek ledwie, ale w kotle huk i ogień jak w silniku rakietowym. To akurat dobrze, tylko mam wątpliwości, czy to nie jakiś płomienny węgiel, bo wydaje mi się, że kiedyś na gazach hajcował krócej i słabiej. Ale możliwe, że po dłuższych stosunkach z koksem mam spaczone postrzeganie w tej sprawie. Opłaciło się nauczyć używać powietrza wtórnego. Kiedyś kocioł był cały zasmolony od palenia węglem, aż odłaziło płatami, a teraz zostaje tylko cienka warstewka suchej sadzy na ściankach. A od małego się zastanawiałem po co ta nieużywana klapka w górnych drzwiczkach... :) Problem tylko mam ze sterowaniem tym wszystkim na węglu. Jest miarkownik, ale jak zamyka PG, to kocioł zaczyna się jakby dławić - ciągnie PW, ale klapka PG zaczyna drgać. Rozwiązałem to podając więcej PW. Ciemno jest i nie widzę po dymie, czy na samym PW też się dobrze wszystko dopali, ale muszę to jakoś opanować, bo 50st już przekroczyłem, a jeszcze cały wsad nie odgazował (jakieś 60% max. pojemności jest). W sumie jak miarkownik łagodnie zamyka to nie jest źle, gorzej jak najpierw zostawiłem 2mm szczeliny, a jak temp. rosła to chciałem to zamknąć nagle i wtedy dopiero zaczął się dusić, klapka skakała. Niemniej miarkownik to opanowuje, nie wiem tylko ile PW będzie trzeba wtedy dawać, by nie kopciło, ale to już eksperymentalnie się okaże.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
A jednak to nie było za wiele. Zamontowałem blachy boczne i wyszło 5cm, a to już zupełnie znośne. I tak wokół kotła jest niewiele miejsca, to te parę cm wielkiej różnicy nie robi. Jeszcze ino muszę dopasować coś na wierzch, bo stara sztuka nie starczy, a i z tyłu by się zdało, gdzie goło. Macie jakieś doświadczenia odnośnie izloacji dwucalowych rur? Mam niby wełnę, ale musiałbym to i tak jakoś zabezpieczyć z wierzchu. Natomiast są dostępne izolacje z jakiejś pianki gotowe, na taką dokładnie średnicę i po jakieś 12zł/2m odcinek, a w necie pewnie taniej. Która opcja będzie skuteczniejsza?
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Przy tych cenach koksu już się gaz bardziej opłaca ;) Ja mam jeszcze prawie tone koksu sprzed roku za 750zł. A opał we Wrocławiu cenowo identycznie. Węgiel wziąłem za 680. Ciekawe tylko co z niego będzie. 3/4 to był fest czarne jak smoła bryłki, a reszta dawała lekką sugestię brunatności - więc mam podejrzenia, czy nie jakiś mieszaniec, choć z drugiej strony drastycznie się nie odróżnia, dopiero z bliska. Ponoć gościu z kopalni sam woził, ale to na totalnym zadupiu, mały punkcik... No ale sąsiad polecił, bo brał stamtąd węgiel koksujący. Mało brakowało a też byśmy taki wzięli. Jednak miałem spore wątpliwości, jak to się będzie sprawowało, a gdyby była wtopa, to bym się musiał męczyć. Cena ta sama. A efekty... cóż, było sporo grzebania przy montowaniu kotła na miejsce, ale już parę dni temu skończyłem. Została tylko izolacja i obudowa. Na razie założyłem izolację testowo, żeby przepalić, bo zimno. Jak na pierwszy raz, to problemów nie było, ale o efektach zmniejszenia kotła się wypowiem po dłuższym czasie. Z izolacją mam jednak pewien dylemat. Dałem starą wełnę (2-3cm), potem ekran zagrzejnikowy (jako że ma folię alu) i 7cm nowej wełny. Nurtuje mnie właśnie kwestia, czy warto aż 7cm wełny dokładać? Czy to ma jakieś uzasadnienie pod kątem skuteczności izolacji? Niby zmontowałem, niby się trzyma i mieści się w kotłowni, ale sprawia co najmniej dziwne wrażenie - bo dość grubo. Jak dołożę blachy, to się raczej za wiele nie sprasuje, prędzej blacha się pognie. Chyba że ją wzmocnię kątownikiem... ale to już pod broń pancerną zaczyna podchodzić.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Dobra, rozwiązane. Sprawa była o tyle prosta, że tuleja siedziała w starym członie w tej uszkodzonej części, więc wystarczyło młotkiem uwalić resztę i wyjąć tuleję.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Już miałem kocioł składać do kupy, a spostrzegłem zonk. Otóż w starym członie tylnym była jedna tuleja, u dołu. W nowym zaś nie ma żadnej. Jak uda się wybić tę jedną ze starego to chyba będzie wszystko grało w nowym? Na to liczę, ale i tak trochę problematycznie idzie to wybijanie.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Bazując na moich doświadczeniach z ostatnich dni, polecam sprawdzić pobliskie skupy złomu - prawie na pewno znajdziesz szeroki wybór tych kotłów w atrakcyjnych cenach ;) . Dużo szybciej, niż próbując od kogoś odkupić. Jak już ktoś ma taki sprzęt, to albo go używa, albo wysyła na przetop.
-
Czyli nadałby się łatwodostępny ekran zagrzejnikowy ze styropianu i folii alu? Styropianem do kotła - to nie stopi się czasem? Jasne, możemy wymyśleć dziwne rzeczy, ale mam ograniczone fundusze i miejsce w kotłowni :) Pasowałoby więc mieć 1-2cm wełnę by najpierw dać na kocioł, potem folia i więcej wełny. Jeśli nie ekran zagrzejnikowy, to skąd folię wytrzasnąć? Na myśl przychodzi mi tylko folia do zastosowań spożywczych z biedronki ;)
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)
-
Na koksie to na pewno dobra rzecz. I węgiel też się spali jak przedmucha, tylko tu raczej wszystkie części lotne paliwa pójdą w komin. A nawet jak się spalą, to ciepło w komin prędzej ucieknie. Mnie tam wentyl nie przekonuje, choć może dlatego, że zawsze dawałem radę na naturalnym ciągu.
- 1815 odpowiedzi
-
- Camino
- Kocioł żeliwny
- (i 8 więcej)