Wczoraj podczas wyciągania popiołu sprawdziłem czy spód kotła faktycznie parzy. Nie, nie oparzyłem się, i spokojnie mogłem przez kilkanaście sekund utrzymać tam rękę. Nadmienić też trzeba, że popiół który zalega w kotle w jakiś sposób izoluje ten nieszczęsny spód.
Palnik potrzebuje opieki, jeśli pracuje na małych mocach. Wtedy popielnik zasypuje się, i jest za mało powietrza od dołu. Tworzy się również nagar, w miejscu styku podajnika z rusztem. Nie znam przyczyny, ale można to zauważyć bo podajnik głośniej "chrupie" w chwili nawęglania. Po za tym, nie widzę innych problemów.