Skocz do zawartości

Fozgas

Stały forumowicz
  • Postów

    1226
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    23

Treść opublikowana przez Fozgas

  1. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Idziemy podobnym tokiem myślenia, przećwiczyłem pastucha. Zwierzyna leśna potrafi szybko przejść, zazwyczaj uda jej się trafić między impulsami. Tak więc płot (panelowy), byłby najskuteczniejszym rozwiązaniem, choć najbrzydszym krajobrazowo, w takim miejscu. I tu wywołujemy trochę inną dyskusję. Ludzie nie mieli wygód, żyli skromniej a nie przychodziły do głowy dzikie nawyki, było więc nie tylko bezpieczniej, była wspólnota i miało to wartość. Ten świat ustępuje i odchodzi. Staram się zrozumieć obawy ludzi, którzy mają go jeszcze w pamięci. Dzicz można najszybciej więc spotkać w dużych miastach. Na terenie wiejskim nie tylko odpoczywa się od zgiełku, człowiek rozluźnia się na wielu płaszczyznach, bo nie musi mieć naprężonej uwagi, czujności, by narzędzi, roweru czy auta nikt nie buchnął, gdy odwrócisz wzrok. Odkąd zamieszkałem na wsi odpoczywam, choć obowiązków trzeba wypełnić dużo więcej niż kiedyś.
  2. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Może i tak być, lecz sad jest na innej działce, wokół łąki, pola uprawne, przez które jeżdżą traktory. Usłyszałem, że kiedyś tak się nie odgradzano jak dziś. Ludzie żyli w społecznościach. W wybranych porach roku można było swobodnie przejść niemal całą miejscowość. Przyjezdni zaczęli się grodzić a za nimi reszta.
  3. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Też zrobiłem wolierę. Mam jednak zielononóżki a one lubią dalekie wyprawy. Starsi gospodarze mieli fajne, mądre gospodarskie pieski. Nie "dostawały na łeb", gdy zobaczyły stado kur, pilnowały i świetnie się sprawdzały w tym. Młodsi kupują raczej psy kanapowe. Nabrałem też innego podejścia do widoku saren, które wędrują wokół gospodarstw. Potrafią zeżreć w jedną noc pasemko truskawek. Niszczą drzewka owocowe. Ktoś podpowiedział, że przywieszona słonina je zniechęca. Tego jeszcze nie sprawdziłem. Na razie, młode drzewka owijam siatką. A nawiązując do tematu przeróbki drewna. To był pierwszy sezon, w którym przygotowywałem ten opał jakby był jedynym dostępnym (w związku z wiadomą sytuacją). Koszt, nawet z robocizną i przeznaczonym na to czasem jest bez konkurencji. Kluczem jednak wolny czas właśnie, styl życia jaki prowadzimy, sprzęt i siły, którymi dysponujemy.
  4. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Też mają swoje miejsce. Dawno nie używane. Robota nimi jest dość wymagająca, "pot leje się po plecach do góry" :) Pewnie tak jest u niejednego. Jeśli mieszkało się w mieście i prowadziło raczej siedzący tryb życia, jest inne nastawienie. Ceni się nawet to co wydaje się mozołem. Jeśli ktoś ma miejsce na składowanie, niech sobie leży. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale czułbym się niepewnie, licząc jedynie na dostawy (gazu, prądu). Alerty wysyłane na telefony przypominają poniekąd, że warto mieć odpowiedni zapas.
  5. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Po to konstruuje się maszyny, by ułatwiały nam pracę. Łuparka ma na pewno tą przewagę, że bez różnicy są dla niej pniaki sękate, nierówne, splątane. Jak często wymieniać olej lub dolewać? W mojej nie ma miarki (jak w aucie). Jednak ktoś tu jest jeszcze. Można odnieść wrażenie, jakby większość gdzieś poszła. Nie chciałoby mi się zmieniać miejsca na pogaduchy, mniej lub bardziej tematyczne. To z wygodnictwa, tu przynajmniej nie trzeba nikomu „udowadniać, że nie jestem wielbłądem”. A z miesiąca na miesiąc wrażliwość będzie wzrastać i wzrastać, bo to wyjątkowy rok ponoć.
  6. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    To można odnieść do całości prac. Krzątanina, którą trzeba polubić. A przy tym mieć cierpliwość, jeśli nie posiada się wiedzy praktycznej i przychodzi wszystkiego uczyć się na bieżąco. Przestrzeń, piękne widoki szybko spowszednieją, gdy wyrastają przeciwności oraz traci się zapał. Na filmiku widać też czujnego pieska. Nie mam jeszcze takiego dozorcy. Przy okazji wspomnę, iż zwierzyna leśna dość swobodnie się czuje na polach uprawnych i działkach, odkąd psy zniknęły z krajobrazu wsi. Tak więc nie mając psa, jastrzębie i liski odwiedzają częściej, pomniejszając stado ptactwa domowego. Sarny, zające koszą fasolę, nać z buraków, uszkadzają młode drzewka. Nigdy nie miałem psa, wybrałbym takiego, który lubi być na zewnątrz, biegać w terenie, by i mnie mobilizował :)
  7. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Nie mam wprawy, więc ostrzę na szlifierce. Ma tarczę, która wolno się kręci i zanurzona jest po części w wodzie. Wydawać by się mogło, że ciupanie patyków to nic szczególnego. Gdy jednak trzeba przerzucić górę drewna, szczegóły nabierają znaczenia. Ostatnio zaskoczył mnie też sąsiad. Poprosił, bym mu przyciął gnotek z jaworu. Nie przywiązywałem dotąd wagi do gatunku drewna, robiąc z pozoru tak prosty przyrząd :) Bardziej dbałem o dobranie wysokości, jedynie po to, by wygodniej pracować.
  8. Fozgas

    Łuparka śrubowa

    Cenne takie rady, bo z różnych powodów łatwo zapomnieć o zdrowiu. Mnie jednak zaciekawiły siekiery (rodzaje). Kupiłem solidną, z okuciem, lecz chyba jest nieodpowiednia do rozłupywania, klinuje się. Na gospodarstwie odnalazłem stare, o przeróżnych wymiarach i grubości. Niektóre jak ciupagi niemal. Tak więc każda ma pewnie swoje przeznaczenie. Nauczyłem się też, by nie wbijać siekiery w środek pnia, lecz odłupywać po kawałku, z brzegu. Ci co mają wprawę to pewnie wiedzą o co chodzi.
  9. Dołączę może też i ja to co odnalazłem w internecie, gdy szukałem informacji, powodów pękającej górnej warstwy chleba. https://www.moja-piekarnia.pl/2011/08/09/sprawdzanie-stanu-wyrosniecia-chleba/
  10. U mnie pozostał na półce. Ma dużo programów, dużo przepisów podanych w instrukcji. Wybrałem i opanowałem jeden :) Nie tworzyłem własnych. Trzeba precyzji a więc koniecznych będzie więcej prób. Trzeba też przyzwyczaić się do trochę innego kształtu bochenka. Urządzenie może okazać się korzystnym rozwiązaniem, w niektórych sytuacjach a już z pewnością, w niewielkiej kuchni. Byłoby dużym ułatwieniem, gdyby ktoś zebrał takie wiadomości. Już na temat samych drożdży można podyskutować. Gdy po wspomnianych wyżej brakach w sklepach, pojawiły się importowane (chyba z Turcji), to wypieki (nie tylko chleba), okazały się równie pamiętne, najlepsze. Obecnie, już ich nie widać w sprzedaży. Wyrabiam mniejsze ciasta, drewnianą łopatką a później ręcznie. Przy większych ilościach przydałaby się dzieża oraz imadło w rękach :) Przypuszczam, że to już jest swego rodzaju urok prowadzenia tradycyjnego gospodarstwa. Najprostsze, niezawodne rozwiązania, które w nagrodę opierają się wszelkim kryzysom.
  11. Potraficie zachęcić do własnych wypieków. Kol. @Kordjano pumpernikiel też piekłeś? Zszedłem do zabytku, o którym wspomniałem wyżej. Wprawne oko zauważy pewnie, iż dawno nieużywany, ale może kiedyś wypróbuję.
  12. Wspomniałem już kiedyś, że też jest w domu taki piec (w komplecie z łopatą). W komorze mieszczą się chyba ze dwa bochenki. Forumowicz przesłał nawet filmik, jak piecze się w takim piecu. Nie próbowałem jednak. Poprzednicy mieli wprawę, dla nich to było jedno z wielu zwykłych zajęć domowych. Dla mnie byłby to wyczyn. Jest tam jakiś szyber, który trzeba pewnie zamknąć w odpowiednim czasie. Osoby znające się na obsłudze odeszły już. W kwestii samego pieczenia widzę, że są tu stażem większym niż mój. Moje próby z wyrabianiem ciasta na zakwasie rozpoczęły się, gdy brakło drożdży w sklepach, w związku z grypą znaną chyba wszystkim na świecie. Tradycyjny rolnik ma swoją mąkę. Wypada jednak wziąć worek, by nie zawracać głowy garścią mąki :) Gdy piecze się częściej i co najmniej dwa bochenki przy jednej robocie to ma sens taka wyprawa. Znajomemu udało się zdobyć niepotrzebny już kamienny młynek (żarna) i dzięki pomocy sąsiada "złotej rączki" dołączyć silnik elektryczny. Można też zakupić nowe (niedużych rozmiarów), które można umieścić w kuchni, spiżarce, lecz to już wydatek, dla zdecydowanych. To najlepszy wariant a zarazem najtrudniejszy do utrzymania. Zmieniliśmy przyzwyczajenia. Nauczyliśmy się pojadać między posiłkami, zaczęliśmy jeść na ulicy, idąc, jadąc, trzymając w garści „obiad”. Widok znany jeszcze nie tak dawno jedynie podróżnikom po krajach odległych naszej cywilizacji. Co do diety, wolę unikać porównań, gdyż namnożyło się tego trochę ostatnimi czasy. Wybrałem sprawdzoną od pokoleń, popartą wynikami, unikałbym nowinek. Przy okazji zaznaczę, że ostatni medialny spór to niemal piekielna pułapka. Burzy poniekąd, wzbudza emocje, rozdrażnia zmęczone wieloma problemami społeczeństwo. Wydaje się, że niewiele, by zaczęło kipieć. Trzeba to przeczekać, przysiąść aż minie ten przewrotny wiatr, chyba że skończymy wszyscy o samym chlebie i wodzie. Mnie udawał się wypiek, gdy dodałem drożdży w proszku (suszone).
  13. Przeglądając pierwszy z brzegu artykuł (na temat wspomnianej wyżej mieszanki ), nie można doszukać się pilnych powodów takich działań. Poza ogólnymi twierdzeniami, pewnym wydaje się jedno: korzyść przy wytwarzaniu i produkcji. Na forum, gdzie przywykło się opierać na wyliczeniach, pomysł taki musi okazać się bardziej ideą. Oby wbrew oczekiwaniom takie eksperymenty na końcu nie przyczyniły się do drożyzny i głodu, któremu przynajmniej w tej części świata jakoś zaradziliśmy. By więc nie wyjść poza ramy zwykłej pogaduchy, w myśl: "nieistotne jak się mówi, ważne że się mówi”, lepiej będzie przypominać sobie ustalone prawa, które nadają porządek, bo z niego też wynikają. Będzie z korzyścią dla tak zwanego ciała i ducha. - Dieta powinna być w miarę prosta. Nie mieszać ze sobą produktów, które w połączeniu przyczyniają się do osłabienia zdrowia. Zazwyczaj potrzeba czasu, by skutki stały się widoczne, odczuwalne. - Tak zwane białe pieczywo nie jest korzystne, lepsze z mąki razowej. Obecnie to już chyba nie nowość, artykułów na ten temat jest moc. - Jeśli to możliwe, do wypieków używać wody miękkiej. - Ustalić rytm pieczenia domowego chleba. Przygotowanie zajmuje wtedy mniej czasu, efekty są coraz lepsze. Jako że chleb jest podstawowym pokarmem, najczęściej spożywanym, dbać o najlepszą jakość.
  14. Jest teorii o mące, ponoć to klucz do udanych przepisów a także zdrowej diety w tym zakresie. Jeśli autor tematu pozwoli to rozszerzymy trochę pogaduchy, ciekawią zadania innych, domowych piekarzy. Na razie o mąkę z domowych gospodarstw (od rolników), nie jest trudno. Warto jednak mieć też młynek do zboża.
  15. Tu odczytano kolejne pytanie: Czy z tej „rewolucyjnej” mieszanki będzie tak samo udany domowy wypiek? Może ktoś wie więcej. Przy tej okazji można by właśnie poruszyć temat jakości mąki. Jak wpłynie to na ceny „zwykłej” bądź „czystej” mąki? No i najważniejsze pytanie: Z jakich powodów ta „rewolucja”? Należałoby docenić bezpośredniość, lecz trzeba by też przy tym zastanowić się czy tak mówiąc, powtarzając przy byle okazji, nie "nasiąkamy"? Czy już nie dość podłych obyczajów, grubiańskiej wesołkowatości, która przemogła powściągliwość i naturalny wstyd ludzi cywilizowanych, zamieniając nawet miejsca szczególne, w targowiska pyszczącej chytrości? Dając przyzwolenie na tego rodzaju standardy uczestniczymy poniekąd, w utrwalaniu przewrotnej gry układanej jakby dla tumanienia ludzi szczerych w swym pojmowaniu świata, tego co zwykłe, powszednie i tego co szczególne, wyjątkowe, sprowadzając wszystko do zamieszania, sprzedajnego, "totalnego odlotu" – jak to mówią młodzi.
  16. Autor tematu nic o nowościach w produkcji żywności, ponoć rewolucyjnych. Chleb, nabiera nowego znaczenia :) No cóż, świeccy powołujący się przy tej okazji na Pisma wydają się tak samo wiarygodni jak ci duchowni, którzy nieraz mylą święte z pospolitym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.