
Fozgas
Stały forumowicz-
Postów
1225 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
23
Treść opublikowana przez Fozgas
-
Bardzo dziękuję. To jak kto kogo klasyfikuje ma mniejsze znaczenie. Liczy się skuteczność, sztuka by zwrócić na coś uwagę w oryginalny sposób właśnie, niekoniecznie czytelny, jednoznaczny. Propagandowa retoryka przyzwyczaiła nas do dyskusji wywarzającej drzwi a jej tempo i forma ma za zadanie zawstydzać adwersarza. Walić młotem argumentów aż ustąpi. Z tego co pamiętam raz mi się to tutaj zdarzyło i po dziś dzień mam niesmak. Takie łatwe zwycięstwa "mojszego" wynikające z obrania drogi na skrót, są wygodnictwem. Tak więc czasowi pozostawiam zrozumienie w całej rozciągłości tego co chciałbym przekazać w danym temacie. Wiem, obecnie wszystko musi być odkryte natychmiast, szybko już :) Nie ulegam temu trendowi i nie poczuwam się, nie jestem od przekonywania, choć pewnie świadczę na korzyść i niekorzyść niektórym nurtom myślowym. Poza tym wpisy na forum to nie traktat, wystarczy przecież tylko dać pole do namysłu, zakreślić jakiś temat, bo każdy wnikający jest w stanie sam odnaleźć stosowne opracowania czy źródła. Obecnie problemem nie jest dostęp do wiedzy, lecz umiejętność korzystania z niej jest kluczem sukcesu. Dowiedzieć się o czym masz się dowiedzieć – jest pierwszym stopniem indywidualnego rozwoju. Czy gdybym zacytował wspomnianą wyżej listę, podając nazwiska pomogłoby Ci to w zrozumieniu źródła problemu? Nie sądzę. Dogadujemy się bez dokładania do pieca personalnymi wycieczkami. Poza tym trzeba wziąć też pod uwagę czas. Może to nadawać kontekst danej wypowiedzi. Przybrać formę kampanii, dlatego narobilibyśmy niepotrzebnych dylematów administratorom. Byłoby to mało eleganckie. Jeśli chcielibyśmy się włączyć w taki nurt to powinniśmy prowadzić bloga, nie wiem, może ścigać się uszczypliwościami na popularnej platformie krótkich zdań, publikować jakieś opracowania. W przeciwnym wypadku zmilczeć albo pisać tak, by przejść nie budząc psa. A wiesz przecież, że internet czasów obecnych różni się od tego z lat ubiegłych, gdy pisało się kocoboły i nie dbało za bardzo, jaki mogą przybrać kontekst. Pojawiają się regulacje, o których jeszcze dekadę temu nie pomyślelibyśmy nawet. Gdybym miał dalej ciągnąć te wyjaśnienia to wiesz też albo i nie, że różnimy się tak bardzo w podejściu do wizji czasów, że nawet gdybyśmy rozmawiali ze sobą łopatologicznie to nie dogadamy się. W końcu natkniemy się na punkt, w którym będę Ci obcym tak bardzo jak tylko potrafisz to sobie wyobrazić. Po cóż więc uciekać się do granicznych argumentów? Na forum technicznym, budowlanym? Chyba tylko dla próżnej rozrywki, przyciągać ciekawskich. Wątpię, by tak było, podpuszczasz mnie :) Pułapką o tyle, że nie uważam za obelgę czy powód, by naprędce szukać jakiejś tam nieudolnej obrony. Kiedyś jakiś fajny, pyskaty forumowicz napisał, że brzmię jak domokrążca :) Uwłacza mi to o tyle, że to oni uczyli się od takich jak my. I nadal im nie dostaje. Wszelkie działy nowoczesnego marketingu "mają na spaniu", w porównaniu do "handlarzy pereł", którzy przez wieki zmuszeni byli przedzierać się w nieprzyjaznym świecie i rozpoznawać, jak przygotować "grunt do sprzedaży", choćby jednej "perły".
-
"Pucybut Boży" "Stali na pokładzie owiani kroplami słonej bryzy. Tam, na widnokręgu, miała się ukazać kraina marzeń – Ameryka. Nadzieja narodów. Jutrzenka swobody. Kraj miodem i mlekiem płynący. Ziemia obiecana. Kraj postępu i urodzaju. Zielony od puszcz niezmierzonych, pól żyznych i zielonych dolarów… Prędzej, prędzej, do krainy marzeń! Kapitan kazał zwiększyć ciśnienie w kotłach. Rzeczywiście statek zaczął szybciej pruć fale. Czechowscy, po zejściu z trapu okrętowego, uklękli i ucałowali ziemię. W górze łopotała wytęskniona, gwiaździsta flaga. Orkiestra grała, a chór śpiewał jakąś pieśń, w której stale powtarzano: liberty, liberty! Zaproszono ich do wielkiej Sali, gdzie siostra zakonna wydawała w wyszczerbionych miseczkach skromny posiłek. Gdy przyszła kolej na Michała, maskowato uśmiechnięty, krochmalony kornet powiedział: - Następny proszę! - Jeszcze ja nie dostałem! - Niestety, mamy bardzo mało jedzenia dla swoich wiernych. - Przecież siostra nikogo nie pyta o wyznanie. Jestem księdzem. - Wiem, wiem… Pan Czechowsky. Proszę następny… A więc ojciec gwardian zadziałał z diaboliczną szybkością!"
-
Kolego @Andrzej_M_, to idę w pole :) Skoro zahaczyłeś o wątek transcedentalny to jestem zmuszony poniekąd dopowiedzieć, że trochę inaczej mają się rzeczy, gdy gdzieś lokalnie nakładają się uroczystości Kościelne. To jak święto w święcie :) Ale dziękuję, masz rację. Odkąd lewa strona sceny pogubiła się w swej mądrości zupełnie, utraciła azymut i wygląda obecnie jak przekonwertowana, niczym pole kultywatorem, dając żałosny obraz wyścigu ze związkami zawodowymi forsującymi, tak zwane prawa niedzielne to można czuć się zwolnionym z lojalności dla niej. A na długi weekend polecam lekturę, napisaną pięknym językiem, żywo. Z której to dowiedzieć się można wiele ciekawych historii. Nie tylko o tym jak "gończe psy" podążały za wierzącymi do Stanów (co wspomniane było przy innej okazji), ale pokaże też jak czujnie oczekiwały na kolejnych pielgrzymów, już tam na brzegu. Zanim ktokolwiek chwyci za sztandar i zacznie z nim chodzić wokół ołtarza mógłby dowidzieć się najpierw jak traktowane były dążenia wolnościowe szlachetnych rodaków, nie tylko z urodzenia…
-
Wtrącę na chwilę tylko (na kilka godzin), pytanie z innej kategorii, ale w temacie. Czy wypada dziś "pograbić, podłubać" na działce? Nikogo wokół, więc postanowiłem zapytać, jak tam na szerokim świecie :) Byłby to taki forumowy sondaż.
-
Kuchnia Wegańsko - Wegeteriańska
Fozgas odpowiedział(a) na Witek-z-Ulicy temat w Rozmowy na dowolny temat
Z mąki żytniej ciasto wydaje się maziaste, więc mieszam z pszenną. Chleb wychodzi jakby był wilgotny, ale może to błąd zastosowanych proporcji, czasu pieczenia... Gdyby trzeba było zrobić chlebki w większej ilości (dla kilkunastu osób), na przykład na spotkanie namiotowe, gdzie bardziej chodzi o walory zdrowotnościowe niż smakowe - tak by przypadkiem nikogo nie paliła zgaga :) , to który wybralibyście, pszenny z dodatkiem mąki ziemniaczanej? Byłem kiedyś na takim, u południowych sąsiadów, mieli wypieczone niewielkie bułeczki, jako dodatek do zupy. Bardzo smaczne, ale o skład nie pytałem. Coś jak daktylaczki. Zapamiętałem tylko, że można je długo przechowywać i nie tracą na przydatności do spożycia. Idealne na górskie wycieczki, długie spacery z termosem w plecaku. -
Z tą uprawą pomidorów u nas to jest różnie, ze względu na pogodę - zmiany są gwałtownie (różnice temperatur), zwłaszcza wiosną, dlatego tak wiele opinii. Stosuję więc sposób zaproponowany, chyba też w internecie. Do tyczek zamocowane są pojemniki na wodę – te pięciolitrowe. Obcinam w nich dno, odkręcam zupełnie nakrętkę i tym sposobem krzaczki są chronione od chłodu, mocnej ulewy i gradu. W późniejszym okresie wzrostu, pozbywam się butelek (przechowuję do następnego roku). Pracochłonny zabieg, ale sprawdza się. Agrowłóknina to też fajny wynalazek. Przykrywam nią ogórki, cukinie… Później do skrzyń (donic), wkładam kije z wierzby energetycznej i wyginam w pałąk – są sprężyste, można dowolnie regulować wysokość przykrycia. Skłaniam się ku opinii, że owoc dojrzewający w słońcu ma lepszy smak i mniej narażony jest na choroby. Niekiedy przeciągnę szlauch, ale ciśnienie wody jest już słabe i daje niewielki zasięg z luloka. Na jaką odległość stosuje się takie podlewanie? Jest jakieś sterowanie czy po prostu, na zaworze reguluje się ciśnienie wody?
-
To jacyś akrobaci na maszynach :) A robótka w polu to mozół (satysfakcjonujący, ale jednak mozół). Zaś pierwsze co mnie wypłaciło to podejście do spraw pilnych, kolejność prac. Życie wiejskie wydaje się bardzo spokojne, wolno sobie płynące – to zniekształcony obraz z telewizji a także maciupnych ogródków działkowych dla mieszczucha, który urozmaica sobie codzienność, eksperymentuje. Traktorzysta nie zapomniał o mnie i dziś wszystko ładnie obrobił kultywatorem. Jednak do tematu kupna jeszcze wrócę kiedyś, bo mając własny sprzęt nie trzeba czekać. Najwyższy czas, gdyż słoneczniki już wyrosły na jakieś piętnaście, dwadzieścia centymetrów. Kolega @Kordjano, poruszył ważny wątek, chodzi też o sąsiedztwo roślin. Mając tę wiedzę można polepszać plony, unikać błędów.
-
Po internetach rozpropagowano wczorajszą dyskusję. Tak więc i ja obejrzałem a tym sposobem miałem okazję poznać wystąpienia i doszukiwać się intencji. Redaktorzy wpadli na oryginalny pomysł i oddali niemal całkowicie głos bohaterom. Wyłania się obraz, iż wystarczy epatować przesadną wrażliwością bądź wejść w spór dogmatyczno historyczny. Tradycją też chyba staje się, że ktoś coś przynosi a inny zabiera. Jacyś dowcipni redaktorzy w końcu kiedyś rozsypią sól w studiu a my patrzeć będziemy wszyscy na reakcje, jak w wielkim bracie :) "Fuzbaliści" wyświadczyli niejaką przysługę wiarusowi dyplomacji. Bo o czymże miałby rozmawiać z konkurencją? Jak na razie, nie tyka się nawet spraw międzynarodowych, na poziomie adekwatnym do obecnej sytuacji.
-
Jest książka, bardzo przystępnie i w sposób interesujący wprowadzająca w temat inwestowania, ekonomii, gospodarki… Autor posłużył się listą znanych postaci, którą jedna z gazet opublikowała w 2009 r. Jest tam "dziesięciu najmniej wiarygodnych autorytetów ekonomicznych". Gdyby wymienić niektórych z tej listy to trzeba by uznać, iż co kilka lat naród kręci "bębnem losującym", z którego wypadają wciąż te same kule :) Może jest w tym jakiś urok, na szczęście nie muszę tego rozumieć :)
-
Już kiedyś próbowałem na większym kawałku i był za wielki rozmach. Ziemniaki i fasola niskopienna. Chciałbym to jakoś „przećwiczyć” stopniowo tym razem. Wtedy rozpocząłem od wysiania gorczycy w pierwszym roku i teraz powinienem chyba zrobić podobnie. Jako że nadal mam pszczoły (może jeszcze pamiętasz z innych wpisów na forum), to oprócz gorczycy są już przygotowane słoneczniki – rosną sobie na razie w rozsadnikach. Ten pierwszy kawałek (z trzech docelowych), chciałbym właśnie zagospodarować pożytkiem dla pszczół, by miały co zbierać do jesieni. Byłoby to więc jakimś wsparciem. Niewiele, ale w górskim terenie nie ma wielkich upraw, na przykład rzepaku. Dwa kolejne poletka to: wspomniana fasola, groch, bób, ziemniaki, może też topinambur. Czytałem trochę o papryce. Generalnie wszystko, co można przechowywać dłuższy czas. Resztę warzyw mam w donicach. Głównie takie, które się przygotowuje na bieżąco (sałata, ogórki, rzodkiewka, pomidory). Tam też są niewielkie ilości kabaczków, dyni…
-
Pewnie masz rację (praktyka) i doświadczenie prowadzenia gospodarstwa o wiele większe, jak czytam. Dla mnie wystarczyłby amatorski sprzęt, nie dla profesjonalistów, bo już nim nie zdołam zostać, choćbym chciał. Poszedłem sprawdzić poletko, więc będą to ze trzy pasma 30m x 10m (docelowo, jak wspomniałem wyżej). Traktor przyjeżdża przy okazji i korzystam, ale jeśli możesz polecić coś wytrzymalszego to chętnie poczytam. W ogóle lubię przeglądać takie opisy, bo są motywujące. Nikt nic o inspektach, a myślałem swego czasu też o tym rozwiązaniu - gdy wymieniane były wszystkie okna i drzwi balkonowe. Może już inspekty wyszły z mody. Namioty stały się popularniejsze, ze względu na różnorodną ofertę i niższą cenę.
-
Na razie jeden pas ziemi na kilkadziesiąt kroków. Jeśli dam sobie radę to poproszę jesienią o przygotowanie (orkę), następnego. Wybierając sprzęt łatwo popełnić błąd i "kupić krowę, chcąc napić się szklanki mleka". Jeśli traktorzysta nie wyrobi się w najbliższym czasie to rozważę zakup. Też odniosłem takie wrażenie, po obejrzeniu prezentacji. @bercus, są u nas przedstawiciele handlowi. Znajomy zakupił kosiarkę mulczującą. Pojadę kiedyś obejrzeć z bliska, bo zachwalał. Już kiedyś wspomniałeś przy innej okazji, dotąd nieznany dla mnie sprzęt. Traktorki to jednak wyższa półka cenowa. Musiałbym mieć ze dwadzieścia lat mniej, by zarobiło na siebie :) Szklarnia - chyba najlepsze rozwiązanie, ale też najkosztowniejsze. Pewnie ogrzewana. Mniej kosztownym są namioty foliowe, lecz na tym terenie obwiałbym się, że halny zdmuchnie taką konstrukcję :) Zamówiłem donice drewniane. Można w nich wymieniać ziemię, wygodne przy pracy. Drewno pomalowałem. Mają już kilka lat i trzymają się.
-
Miło, że ktoś tu zagląda. Poletko było zorane jesienią. Nawożone wapnem (z dodatkami). Czekam na traktorzystę, ale jest ich już coraz mniej na wsiach, więc jeden ma pewnie długą listę kolejkową :) I tak naszła mnie wczoraj myśl, by zainteresować się tymi maszynami. Odnalazłem dwie, które wydają się w sam raz. Pierwsza ma taką przewagę, że serwis byłby blisko. W drugiej zaś podoba mi się, iż jest wyposażona w boczne kółka. Kwestia szczegółów pewnie, więc szukam i oglądam różne filmiki z pracy tych maszyn. Podaję te dwie, w kolejności: https://www.eaoleomac.pl/p/oleo-mac-mh-175-rk-glebogryzarka-spalinowa_4000 https://www.hechtpolska.pl/pl/p/GLEBOGRYZARKA-SPALINOWA-HECHT-750/9816?gQT=1
-
Podzielę się spostrzeżeniem, które z pewnością nie jest wyjątkowym. Gdy mija się skrzyżowanie, na którym zostały tylko trzy wizerunki. Coś jak trzech wspaniałych, trzech muszkieterów albo mitycznych króli :) Po konkurencji zostały tylko opaski. I tak, mamy postać ideologicznego rewolucjonisty, któremu zdarza się wchodzić do miejsc publicznych "jak do chlewa". To akurat niedziwne, bo już przyzwyczailiśmy się, że bywają w niejednej historii a też odnajdziemy ich na każdej barykadzie, po każdej ze stron. Dziwić może ekstaza poparcia, wśród bardzo statecznego społeczeństwa - przynajmniej na pozór. Jest też obraz młodego człowieka, który ma w zwyczaju obracać to i owo …w żart. Trzeci, mógłby to jakoś podsumować, ale może się też zdarzyć, że akurat nie myśli, nie ma zdania ...nic. Gdy spojrzeć na zwykłego człowieka, takiego na przykład, któremu "chytre nocne marki" obiecały istne cuda, techniki również :) to w tej twarzy ufnej i poczciwej, nie widać żadnej refleksji. Żałosne, iż nie ma zrozumienia, że idee wolnościowe, postęp cywilizacyjny i zasady współżycia społecznego, kroczyłyby historią znikających plakatów. Może, może… gdybyśmy wiedzieli jak podnieść czytelnictwo to w końcu "wiejska gromada" dowiedziałby się z literatury dawnej, że kłamca musi mieć dobrą pamięć.
-
Są tu właściciele ogrodów działek. Przeglądam tematy związane z zastosowaniem kultywatora. Jeśli potrafi ktoś opisać jak dobiera się taki sprzęt ze względu na powierzchnię pracy, teren, rodzaj gleby… będę wdzięczny za podpowiedź.
-
Życzenia na Święta Wielkanocne 2025
Fozgas odpowiedział(a) na Ryszard temat w Rozmowy na dowolny temat
Zważaj na to, co wynika ztąd, że Chrystus nasienie błogosławione, umiera śmiercią przeklętą i staje się za nas przeklęctwem. Wybornie powiada Paweł, że stało się to w tym celu: Aby na pogany błogosławieństwo Abrahamowe przyszło, i abyśmy Ducha świętego wzięli. Więc jest tu co innego prócz tego, co widzi cielesne oko. Oczy gorszą się tą haniebną, od Boga przeklętą śmiercią, ale właśnie ta śmierć zdejmuje z nas przeklęctwo a kładzie na nas błogosławieństwo Boże. Drzewo samo przez się będące przeklętem, dla nas jest drzewem błogosławionem, zacnym i kosztownym ołtarzem, na którym sam Syn Boży ofiaruje się Bogu Ojcu swemu za grzechy nasze i objawia, że jest prawdziwym i wiecznym kapłanem, który w tym celu dostał się na drzewo krzyżowe i ono błogosławionym uczynił ołtarzem, abyśmy uwolnieni byli od grzechów, łaski Bożej dostąpili i dziećmi Bożemi się stali. Przeto też dawni nauczyciele piękne miewali myśli o krzyżu i o onem drzewie przeklętem. W raju, powiadają, piękne drzewo sprawiło to, żeśmy popadli w grzech i śmierć; tu zaś stare suche drzewo, a nawet przeklęte drzewo sprawia, że uwolnieni bywamy od grzechów i dostępujemy żywota wiecznego. Bo z rozpiętymi ramionami wisi na niem Syn Boży, na świadectwo, że nikogo nie chce odrzucić, ale każdego rad pragnie przyjąć i jako sam mówi u Jana (12 rozdz.), wszystkich pociągnie ku sobie. Głowa jego podniesiona ku niebu, pokazuje nam drogę ku żywotowi wiecznemu. Nogi jego zwieszone ku ziemi, depczą głowę staremu wężowi, pełzającemu po ziemi szatanowi, i odbierają mu wszelką moc i władzę. Bo ponieważ wiszący na krzyżu Chrystus Pan, zadość czyni i zapłatę daje śmiercią swoją za grzechy nasze i staje się za nas przeklęctwem; przeto traci diabeł swoją moc i władzę, którą miał nad nami dla grzechów naszych. Przy wszystkich tedy szczegółach męki Pańskiej baczyć trzeba na ten artykuł główny, że za nas ofiarował się Chrystus i o nic nie troszczy się tak bardzo, jak o to, jakoby nas ocalił; wyciąga tedy ręce za nami i przez wszystkie męki bieży za nami jak przez ogień. Marcin Luter -
Dość surowa ocena. Mnie zaś nie zależy jakoś szczególnie stawać w obronie kogokolwiek. Przywołałem tylko to co wydaje się oczywiste i niezbędne w rozwoju: przewidywalną przyszłość, stabilizację. A tego nie było w początkowym okresie. Łatwo doradzać komuś, by zaryzykował i spróbował tego czy innego przedsięwzięcia, które może się powiedzie lub okaże klęską. Tym łatwiej o takie wołanie, gdy widzi się obecny dorobek tych, którym się jakoś tam powiodło, lecz nikt raczej nie wspomina już jak zaczynali, w jakich czasach. Dowcipkowało się wtedy, że niejeden gotów byłby oddać zakład w zamian za telewizor kolorowy :) Dziś nakierowaliśmy się na elektryczność i ktoś mógłby to przyrównać do takiego samego zapatrzenia jak kiedyś w węgiel. Gdyby kurs się zmienił nagle, to nikt nie będzie pytał, kto pierwszy "mrugnął okiem". Wygrają ci, co dowiedzieli się najpierw i ci, którym po prostu udało się, mieli fuksa. Nie sposób przecież, "przewidzieć nieprzewidywalne" :)
-
Byliśmy zorientowani na węgiel. Trudno będzie Ci to wyjaśnić, gdyż musielibyśmy odbyć podróż w czasie, gdzie odczułbyś tę atmosferę pozycjonowania górnictwa węgla kamiennego. Zagłębie górnicze, niczym "dolina krzemowa" przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nawet ja mogę się wylegitymować honorowym dokumentem aspiranta górniczego, choć związany byłem (jak wielu innych), pracą jedynie w przemyśle górniczym. To młodzi, ku zdumieniu wielu, są dalecy od tamtego kultu, tamtego myślenia i mają już inne spojrzenie, szerokie, pozbawione złudzeń i osobliwych przywilejów dla tego sektora. Po cóż więc początkujący producenci kotłów mieliby skupiać się nad drewnem, jako opałem skoro nikt nie był tym zainteresowany i nie zanosiło się na zmiany w tym kierunku? Jak wyżej forumowicz wspomniał, pierwsi konstruktorzy garażowi, o których się rozmawiało pracowali nad podajnikami węgla. Tamte spotkania, były pierwszymi prezentacjami. Mało kto palił drewnem, może gdzieś w leśniczówce komuś chciało się łupać gnotki. Pewnie są tu lepiej obeznani, którzy mogliby wskazać dokładny czas, gdy drewno pojawiło się na składach opału. Niedawno zaś widzieliśmy wywiady, które zachęcały do przejścia na kotły gazowe. A jak jest obecnie? Ja już się tym nie interesuję za bardzo, ale przypuszczam, że producenci nie mają jasnego obrazu przyszłości. Położyłbym nacisk na niefrasobliwe pozostawienie tej gałęzi przemysłu samej sobie. Majtanie nią na lewo i prawo, spoglądanie jak skacze nad coraz to wyżej zawieszoną poprzeczką. Osobiście uważam, że kotły na drewno to dobry kierunek, choć pewnie też nie dla wszystkich. Mógłby jednak się rozwijać, gdyby projektowanie nowych konstrukcji miało wsparcie osób z wizją oddającą producentom i klientom, przewidywalną przyszłość. U Ciebie @bercus, nieco inaczej wszystko przebiegało (transformacja) i tak jest nadal. Nie chcę się rozpisywać, bo wyjdzie, że reklamuję nieswoje gniazdo. Uczestniczyłem kiedyś w spotkaniu i rozmowie o tym jak fajnie rozwijacie się w niektórych kierunkach. Nie mocujecie się z najsilniejszymi, szukacie luk, których oni nie zauważyli, bądź z jakichś powodów pominęli. Wam to wystarczy… Poprę to za jakiś czas przykładem (może ze zdjęciami) w innym temacie, z innej dziedziny przemysłu. Wchodzicie więc na nasz rynek coraz szerzej.
-
Wybaczcie, ale nie dotrzymam Wam kroku. Nawiążę tylko do tego co powyżej. Dość często można przeczytać artykuły, w których zastosowane są porównania do Zachodu. I to w różnych dziedzinach. Może mieć swoje uzasadnienie, ale też świadczyć o braku własnej koncepcji, przyjmowaniu pozycji do naśladownictwa, co jest dosyć trudne zważywszy, że świat nie będzie stał w miejscu, nie zatrzyma się, by zaczekać i dać szanse. Poza tym trzeba też wziąć pod uwagę tak zwane cele klimatyczne, ściśle związane z kierunkami rozwoju (tutaj w kwestii ogrzewania). Tak więc dochodzimy do tak zwanych elit, które powinny rozumieć, odczuwać trendy technologiczne a także umieć lub przynajmniej próbować zapanować nad tym. Jeśli zdarzy się, iż na czele stanie osoba o umyśle ścisłym, z wielkim prawdopodobieństwem zobaczymy różnicę. Już tu kiedyś zaznaczyłem. Każdy chyba lubi czytać, dowiadywać się o nowinkach, dyskutować… Nie dodam niczego szczególnego, gdy przypomnę rozmowę, w której zwrócono mi uwagę, że obecnie już nie tyle chodzi o szukanie niedościgłych projektów, jakichś wybitnych pomysłów, o dużym stopniu skomplikowania, lecz technologii produkcji. Tak więc obecnie, podpatrywanie gotowego produktu już za wiele nie oddaje. Znajomy skorzystał nawet z uprzejmości producenta jednego z kotłów i mógł obejrzeć proces produkcji. Był pod wrażeniem wysokiej kultury technologicznej. Są więc dziedziny, w których nie potrzeba niczego prócz ogólnego zarządzania kierunkami rozwoju. Nie w naszej gestii jest więc zachodzenie w głowę, jak to przeprowadzić. My, jako klienci musimy wiedzieć czy inwestycja dotyczy dni, miesięcy, lat.
-
Sporu, czyli "biegnącego psa nie powinno się łapać za uszy", ale zaryzykuję i wtrącę swoje spostrzeżenie. Historia zmyślona, umówmy się. Był to czas wielkich zmian, transformacji gospodarczej, ustrojowej i czego tam jeszcze… Otwarły się granice, więc jeśli któremuś znudziło się chodzenie do fabryki obierał kurs "za rzekę". Przede wszystkim po auta. I później, w przydomowych warsztatach, placach pacykowało się te zdobycze komfortu i zachodniej techniki, które długo jeszcze "dojeżdżali" hydraulicy, elektrycy, hurtownicy, sklepikarze… Niektórzy posiadali lub wyrobili sobie wiedzę inżynierską, więc pojawiały się ulepszenia, przeróbki. A że te wynalazki jeździły w obie strony - ze wschodu na zachód też, to nie umknęło zainteresowania i tam. Pewnego dnia, gdy samochodziarz któryś raz przyjechał i zaparkował przerobione auto w zaprzyjaźnionym serwisie i gawędził sobie z właścicielem warsztatu, przyjechali jacyś mili panowie i poprosili o zgodę na zrobienie zdjęć (chodziło głównie o przerobione elementy). Dumny i równie uprzejmy właściciel auta zgodził się. Pożegnali się wszyscy w miłej atmosferze. Minął dłuższy czas i wreszcie zapomniał samochodziarz, o całym zdarzeniu. Aż któregoś dnia dostrzega nówkę, wersję podobną do jego. Długo jeszcze o tym wspominał i skromnie podpowiadał, że kto wie czy nie był inspiracją nowej wersji… :) Jest różnica pomiędzy doradzaniem a podawaniem gotowego rozwiązania, które może mieć wartość. Szanujcie swój dorobek, kapitał intelektualny, bo za Waszą dumę i błędnie rozumiany altruizm zapłacą rodacy, wasi najbliżsi. Gdy się zastanowić nad tym, to nietrudno odgadnąć dlaczego tak się może stać. Takie spory o przyszłość są najbardziej interesujące, więc ja akurat liczyłem na więcej… Bo sam, choć podtrzymuję ogień to widzę, że zmiany, wybory urządzeń (głównie pomp), nawet wśród moich rówieśników, którzy rozpoczęli kolejną budowę domku, pozostawiają takich jak ja w mniejszości. Jeśli więc nic się nie zmieni, większość inwestorów wygasi swój zapał, po prostu nie będzie za bardzo czym się interesować. Na placu pozostaną tylko fachowcy, którzy potrafią projektować i czytać schematy.
-
Idąc w ślad za tym, odzywają się w nas dwie natury, dwie tęsknoty. Z jednej strony odkrywcy a z drugiej chęć powrotu do natury. Te dwa kierunki rozwijają się równie mocno, choć na korzyść postępu technologicznego przemawia choćby to, że współczesne środki komunikacji (internet), umożliwiają zapoznanie się ze szczegółami obu projektów. Niektórzy próbują pozostawić dotychczasowy styl życia. Inni, pozostają na drodze odkryć. Oba pomysły równie interesujące. Gdybyśmy pozostali na ścieżce rozwoju to może i temat tego forum zostanie stopniowo wygaszany, wraz z ogniem w domach. Pojawią się nowe rozwiązania dzięki elektryczności. Odnalazłem dziś dwie interesujące prezentacje. Może ktoś wypowie się, który kierunek jest mu bliższy. Zaciekawiły oba, choć pełnego zrozumienia obu nie da się zaczerpnąć bez osobistego doświadczenia a jedynie korzystając z podobnych sposobów przekazu. Pierwsza: https://wykop.pl/link/7688453/modul-sektorowy-nr-7-zostal-precyzyjnie-opuszczony-do-szybu-tokamaka-iter https://commission.europa.eu/news/focus-fusion-power-and-iter-project-2021-05-17_pl Druga: https://www.youtube.com/watch?v=tPlzbF7-xKE
-
Dyskusje przybrały formę powszechnej rozrywki, dlatego szuka się stosownych ku temu tematów. Gdybyśmy mieli ulec takiemu sposobowi spędzania wolnego czasu to trzeba by zwrócić uwagę, iż człowiek potrzebuje stabilizacji, pewnego gruntu, który nada mu sens istnienia i upewni, że wszystko jest pod kontrolą.
-
Jesteś widownią, to między innymi dla Ciebie tworzy się podobne programy, pisze opiniotwórcze artykuły. Warto zwrócić uwagę na tempo dyskusji, rytm, melodię… ma to znaczenie, podobnie jak wybór tematu.
-
Szanowny kolego. Załączony przez Ciebie dokument pewnie wart uwagi, gdyż rozmowa jest prowadzona w sposób wyważony, spokojny i chyba rozumiem jej przesłanie. Wypada jednak zwrócić uwagę, że weszliśmy na kolejny "level". W Stanach wszystko pędzi dziesięć razy szybciej niż w Europie, więc wypadałoby się przyzwyczaić :) To co przedstawiłeś zajmowało świat jakiś czas temu, bo obecnie coraz częściej widzimy i słyszymy jak autorytety, w dziedzinie ekonomii oraz szeroko pojętej gospodarki, szukają odpowiedzi, próbując poruszać się na właściwym sobie gruncie rozumu i nauki. Gdyby uprzedzić zdarzenia prawdopodobne to warto posiłkować się artykułem, który już tu został zamieszczony (w innym temacie). Akurat w tym zakresie pani reżyser wydaje się spoglądać inaczej, niż liczni medialni wodzowie, wypatrujący rychłej bitki. Zwraca uwagę na sprawy innej natury, bardziej doniosłej, dotyczącej praw człowieka. Nie będziemy tego rozwijać na forum technicznym. Ani my ani też odwiedzający nie są przygotowani na tego rodzaju dyskusje. Możemy tylko symbolicznie zaznaczyć, wspomnieć o tym. Kto ma zrozumieć ten zrozumie, bo jak świat światem, zawsze znajdą się wiecznie zdziwieni...
-
Uff… Co to był za dzień :) Jakie będą kolejne miesiące, lata? Był tu kiedyś temat o prognozach cen opału. Ja już "węgiel" sprzedałem jakiś czas temu, ale nadal trzymam się rady kolegi :) I pewnie nie jestem sam, bo nietrudno odgadnąć, iż nowa ekipa przemieni świat w piracką łajbę. Będziemy piratami, z piracką etyką :)