Wyłania się obraz tradycyjnego podziału w świecie: konserwatyści i liberałowie czy jak to tam zwał. Mogłaby to być interesująca dyskusja, lecz przyciągnęłaby internautów dość mocno zaangażowanych politycznie i nie ognalibyśmy się. Przejdźmy więc bokiem, na tyle na ile pozwala twój opis.
Są przykłady, iż wśród różnych warstw społeczeństwa odnajdziesz ludzi wrażliwych. Tacy potrafią dokonać zmian, bez pośpiechu i wszczynania rozrób (ciągle wracam do wspomnianej przez Ciebie rewolucji).
Tu będę bronił więc, gdyż nie tylko mam takie przekonania, ale i historia utwierdza nas, że rewolta to jak "rozlana benzyna". Wystarczy iskra i płonie wszystko wokół, nawet to czego byś nie chciał.
Żeby nie było, że Cię wypytuję a sam nic, nic… tylko noga o nogę i baw mnie, podam przykład, powiedzmy, że zmyślony a Ty zastanów się czy przydatny.
Jesteś bardzo pobożnym, wiernym zasadom szlachcicem. Dbasz o swoją wieś, by się rozwijała, by chłopom żyło się dobrze, by zdobywali wiedzę potrzebną do bardziej wydajnej pracy w gospodarstwach. Uczysz ich sadownictwa, nowości w uprawie, rzemiosła itp. Bratasz się z nimi tak bardzo, że któregoś dnia postanawiasz zrezygnować z noszenia broni. Nie bierzesz pod uwagę natury ludzkiej i działającego "czaru", wspomnianego wyżej; dokonujesz zmiany rewolucyjnej, jak na swoje czasy.
Jaki efekt? Spotykasz się z wdzięcznością, jeszcze większą współpracą ku lepszemu?
Ano pobożni na swój sposób chłopi spostrzegłszy się, że jest okazja polepszyć swój stan posiadania, dziurawią Cię widłami. Tak kończysz swój zbyt szybki bieg i pozostają po Tobie jedynie ruiny, jakieś tam pamiątki historyczne. Wieś pozostała biedna, biedna, byleby…
Są więc prawa, których nie należy łamać pod żadnym pozorem, obojętne czy z pobożności, jej braku.
Zasady to filary porządku i bezpieczeństwa. Tym sposobem chciałbym Cię odwieźć od pomysłu radykalnych zmian.
Kolejnym przykładem może być właśnie wspomniana już rewolucja obyczajowa. Co przyniosła prócz coraz większej liczby rozwodów, rozpadu rodzin?
Następnie, równie utopijna odpowiedź na zmieniający się świat, czyli religia włączona w system edukacji. Żałosny przykład walki o wpływ czarem zaznaczania swojej obecności. Jak widać nie dotrzymano kroku młodym, wystarczy poczytać różne komentarze, obejrzeć tak zwane memy.
"Czar" jednak pozostał i działa nadal, większości to wystarczy. Byleby…
Powoli będę kończył na dziś, gdybym nie odpisał nie znaczy, że się obraziłem i kipię gdzieś w koncie złością :)