redo10000

W sumie faktycznie fajna sprawa z tym PV i buforem, w ciepłych okresach praktycznie za darmo energia. No ale ja grzeje kotłem gazowym kondensacyjnym, nie mam ani bufora ani PV, także za energię niestety trzeba płacić, no i dlatego moje pytanie, jak to u was wygląda i czy nie macie poczucia trochę bezsensownego grzania podłogówki w ciepłe dni ? Swoją drogą, fajne to rozwiązanie z PV i buforem. Może w przyszłości przy jakiś remontach wezmę je pod uwagę.

Zastanawiam się, czy jest sens utrzymywania włączonego ogrzewania podłogowego w ciepłe dni ? Na przykład teraz mamy za dnia temperatury niemal dochodzące do 20 C za oknem (oczywiście przez tylko część doby), ale jednak. Sytuacja wygląda więc tak, że na dworze blisko 20C, ogrzewanie podłogowe chodzi, spala paliwo (obojętnie jakie) - czy jest tego sens? Ciekaw jestem jak u siebie forumowicze mają to rozwiązane - czy np. podłogówki chodzą cały czas , gdy np na dworze przez tydzień temperatura potrafi dobić do 20C ? Czy macie takie poczucie, że to trochę jakby nie potrzebne czy zbędne ?

Ja tak miałem jakiś czas, tylko grzałka 10 KW, 3 KW to dla mnie sporo za mało. Ale działać działało.

Ja bardziej przyjąłbym COP 2,5 - wtedy PC wyjdzie prawie tak samo jak węgiel po 1400zł, ale może się nie znam.

Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Tak się jeszcze zacząłem zastanawiać, jak w takim przypadku wygląda sprawa zgłoszenia lub nie zgłoszenia tego starego kotła w instalacji w deklaracji emisyjności budynku ? Jest tam rubryka dot. zainstalowanych kotłów oraz rubryka eksploatowanych kotłów. Czy ktoś by się doczepił, jakby wrzucić stary kocioł do źródeł zainstalowanych, ale nie eksploatowanych ? Jak coś to zawsze zostaje odkręcić dwa śrubunki (zgodnie z sugestiami powyżej lub kawałek PEX-a skręcanego) i po sprawie - wówczas kocioł nie jest częścią instalacji, niczego nie ogrzewa i nigdzie zgłaszać go nie potrzeba.

Mam takie pytanie - czy ustawowo jest obowiązek deinstalacji kotła na paliwo stałe nie spełniającego żadnych norm ? Załóżmy że ktoś ma stary kocioł CO na węgiel. Dokłada gazowy i normalnie go użytkuje w tym samym budynku. Tym samym przestaje użytkować np. bezklasowy kocioł węglowy, który jednak jest cały czas zainstalowany. Czy jakieś przepisy prawne wymagają deinstalacji takiego starego kotła w takiej sytuacji ?

U mnie jest podobnie, jak dojdzie do minimum krzywej grzewczej, to dalej jest prosta. Na dworze może być +50 C a kocioł i tak dalej będzie grzał i nie wyłączy się, chyba że termostat on/off lub open therm mu karze.

Wg mnie żadnym z powyższych, gdyż wszystkie są otwarte. Może gdzieś indziej jest zrobione dopuszczanie wody.

A jak nie jesteś w stanie wejść w ustawienia, to zostaje ustawić dużą temperaturę na kotle i sterować pokojowym termostatem, ale wówczas należy obserwować zużycie gazu wg licznika tzn. czy podniesienie temperatury przynosi oczekiwany efekt w zmniejszeniu zużycia gazu.

Można nawet i bez wymiennika oba kotły w jednej instalacji zamkniętej lub otwartej (jak komu wygodnie). Do otwartej kocioł gazowy np. ACV i po sprawie, zamknąć też można, ale wówczas należy zastosować stosowne zabezpieczenia wg norm oraz urządzenia schładzające.

To prawda, zależy od przypadku oraz od miejsca umieszczenia sterownika i także od jego histerezy. Ja mam niestety 0,5C, lepszy byłby ten z 0,2C. Niemniej obecnie, jak temperatura spadnie o te pół stopnia, to kocioł się załączy. Komfort byłby większy, gdybym miał te 0,2C. Może w przyszłości zmienię. Niemniej chyba wolę tak, niż w przypadku ciągłej czy niemal ciągłej pracy z niskimi temperaturami, bo jakby nie patrzeć parę m3 w kieszeni na dobę. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - tj. przypadek kotła kondensacyjnego, gdzie moc modulowana jest jedynie szybkością obrotów wentylatora. Ostatnio na wizycie pytałem serwisanta, czy można by jeszcze obniżyć moc minimalną zmniejszając obroty wentylatora do wartości minimalnej, jaka jest w instrukcji czy też na jaką pozwala elektronika (standardowo jest 30%, elektroniką można by zmniejszyć do 20%) ? Ale powiedział mi, że wtedy spaliny będą poza zakresem pomiarowym. Jeśli tak, to wynika z tego, że sprawność także powinna się zmniejszyć, i tak chyba jest w moim przypadku. Dlaczego zatem wszyscy piszą i na wszystkich wykresach jest, że kocioł kondensacyjny ma największą sprawność przy mocy minimalnej? A odnośnie wątku - czy autorka próbowała zwiększyć temperaturę oraz obroty pompy ? Czy pomogło to coś ?

A jaka temperatura zasilania była na poprzednim kotle? Może jest po prostu za niska i może lepiej podnieść ją do 50 - 55 C i sterować termostatem pokojowym choćby z niską histerezą ? Ostatnio testuję metodę wyższych temperatur i powiem szczerze, że spalanie wyraźnie mniejsze jest. Na niskich temperaturach (około 40, 40 parę stopni) kocioł chodzi niemal non stop, sporadycznie stając, pracując z mocą min. ok 6KW. Ja chyba jednak wolę żeby pracował ok 0,5h nawet z mocą max (ograniczoną do 13KW) i stał 1,5h. Wówczas zużycie wychodzi 13:4 = 3,25 KW/h - a więc około 2 razy mniej. Krzywą grzewczą (a w zasadzie u mnie prostą) ustawiłem od 45C do 75C dla temperatur od -20 do 20. Przy tej konfiguracji u mnie spalanie spadło z ok 13-15 m3 na dobę do 8-9 m3 na dobę. Zacząłem się te zastanawiać, dlaczego fabrycznie temperatura na kotle kondensacyjnym ustawiona jest na 80C.

Ocieplenie - dobra rzecz, budynek mniej zużywa opału (jak ocieplamy starsze budynki to podobno do około 30% mniej - realnie patrząc) no i lepiej wygląda (bezcenne). Ale fakt faktem ekonomicznie ciężko to uzasadnić. Może jak ktoś robiłby systemem gospodarczym z kumplem po pracy, bez tynku, co roku jedna ściana, to może miałoby to sens. Ja też mam około 400m2 do ocieplenia + wymiana okien w piwnicy (przy ocieplaniu raczej konieczna). Jednak na obecną chwilę wolę dać więcej ten 1500zł a nawet 2000zł rocznie na gaz, niż wydać 50-60 tys na ocieplenie. Tym bardziej, że widać też na forum, że w niektórych przypadkach ludzie mają domy ocieplone, niekiedy nowe, a i tak przy obecnych temperaturach palą 7-8m3 gazu na dobę. Ja palę w granicach 12 m3 teraz bez ocieplenia, w mrozy w zeszłą zimę maksymalnie do 20 m3 na dobę, maks rachunek za gaz 810 zł/ miesiąc, (jedynie strop docieplony - 25 cm wełny) i wydaje mi się, że chyba nie jest najgorzej.

Nie zgodzę się w 100%, np w ACV HRE ECO 2f nie ma zaworu 3d i wymiennika płytowego. Także miedziana wężownica raczej się nie zakamieni. Nie jestem fachowcem, ale jakby nie patrzeć zasobnik to zawsze straty postojowe - jaki by nie był będzie je miał. Ja przy dwufunkcyjnym palę średnio 0,7 m3 gazu na dobę przy 3 osobach latem, z czego dwie lubią laaać trochę wody. Kiedyś na próbę podłączyłem bojler dwupłaszczowy 140 l w piance poliuretanowej. Fakt, nie najlepsze to do kotła gazowego, ale 1 m3 gazu spaliłem, a i tak trzeba było potem znów go grzać drugi raz na dobę. Także dałem spokój. Ale jak dla mnie dwufunkcyjny też ma swoje wady - tylko jeden punkt poboru jednocześnie, brak precyzyjnej stabilizacji temperatury - jak to jest przy bojlerze, no i nieco mniejszy strumień wody - ważne np. przy deszczownicy, no i odległość od punktów możliwie jak najmniejsza, odpalenie pieca za każdym odkręceniem kurka - ale jakoś na mnie nie robi to wrażenia - ponoć te kotły są na to odporne, a zużycie gazu jak najbardziej w porządku.

Eh, podłogówka widziała już różne temperatury - koło 70 tez było swego czasu, ale wszystko hula nadal. Z tym że teraz znów wkręcono mnie w kocioł gazowy o zbyt dużej mocy m minimalnej i jakiś czas walczyłem z kolei z taktowaniem. W końcu sobie z tym poradziłem, ustawiając włączanie i wyłączenie kotła termostatem pokojowym co godzinę na przemian, zmniejszając moc do minimum czyli ok. 6,5 KW i ustawiając dość nisko pompę, aby powrót był chłodny (ponad 20C między zasilaniem a powrotem kotła dla obecnych temperatur). No i krzywa grzewcza (a właściwie u mnie prosta grzewcza) też nie z tej ziemi od 50 - 70 C dla temperatur od 20 do -20 C. W poprzednim sezonie miałem ustawione max 8.5 KW i nigdy nie było za mało. Na ten sezon zszedłem maksymalnie z mocą do ok 6,5 KW zobaczymy czy wystarczy. Szkoda gadać jak to się ma do 35KW produkowanych przez poprzedni kocioł z podajnikiem tłokowym.

A ja dziś zaobserwowałem inną ciekawą rzecz. Mianowicie przy powolnym przepływie wody przez kocioł, ustawieniu parametrów w granicach 70/30 (zasilanie, powrót) kocioł po wyłączeniu palnika jeszcze kondensował przez ładnych kilka minut (kondensat leciał) a palnik stał. Zapewne na skutek różnicy temperatur między zasilaniem i powrotem - lekko ciepły powrót stykał się w pewnym momencie z gorącym wymiennikiem. Ale ciekawe co lepsze - wysoka temperatura - np 70 stopni zasilanie a powrót powiedzmy 20, czy lepiej np. 50/30 czy 60/40 ?

Dokładnie tak. A swoją drogą tak się zastanawiam co gorsze: 1. Taktowanie i niższe temperatury instalacji czy 2. Brak taktowania, ale wyższe temperatury instalacji, być może częściowo brak kondensacji i wyższe straty na przesyle ciepła do pomieszczeń, wyższa także temperatura spalin. Bo teoretycznie niemal w każdym kotle mając dostęp do menu serwisowego można by ograniczyć taktowanie lub je wyeliminować poprzez: zrównanie mocy maksymalnej z minimalną, ustawienie pompy dość wysoko (ale nie tak aby zbytnio szumiało), ustawienie temperatury kotła np na 80 C (u mnie nastawa fabryczna ! ). Wtedy kocioł startuje i powooooli zaczyna podnosić temparaturę. Do jakiejś temperatury tam dojdzie - pewnie nie dojdzie do tych 80C, po czym pokojowy termostat w najzimniejszym pokoju go wyłączy. I tak w kółko. Czy to miałoby sens ?

Kurczę, aż trudno uwierzyć. W ACV jako użytkownik mogę modyfikować wszystko. Ba, mogę nawet zmniejszyć moc minimalną (na upartego oczywiście i obserwując prąd jonizacji). Swego czasu zastanawiałem się nad termetem i ACV, doradzono mi ACV i taki wybór padł ostatecznie. W takim razie trzeba męczyć termeta - może coś dadzą. Trudno też aby serwisant jedynie mógł to ustawiać - bo on to zrobi tak, abyś miał ciepło i aby do Ciebie już nie wracać. Najczęściej zużycie gazu go nie będzie zupełnie interesowało, bo to nie jego problem - wówczas pewnie powie coś w stylu "Panie jak jest ciepło, to niestety ale trzeba płacić".

Podniesienie temperatury na kotle ograniczy taktowanie, im więcej podniesiemy temperaturę, tym lepiej. Ale warunkiem tego jest niska maksymalna moc kotła. Można ją nawet niekiedy obniżyć do mocy minimalnej. Wówczas kocioł będzie długo dochodził do zadanej temperatury, ale będzie szedł cały czas. Jak ją przekroczy o wartość histerezy to palnik się wyłączy (na jaki czas to też powinno dać się ustawić) i potem od nowa. Moc maksymalną powinno się dać ustawić w parametrach serwisowych i wg mnie użytkownik powinien mieć możliwość modyfikacji tych parametrów. Bez zmiany tego kręcenie temperaturą nic nie da. Ja jako użytkownik w moim kotle taką mam i nie wyobrażam sobie, abym tego nie mógł sam zmieniać. Można także zastosować włączanie i wyłączanie kotła co godzinę termostatem pokojowym, jak to już było wcześniej wspomniane.

Pompa chyba nie musi pracować po wyłączeniu palnika, np u mnie można tak ustawić, aby pompa wyłączała się po wyłączeniu palnika. Myślę natomiast że straty z taktowania nie wynikają z wypuszczania metanu kominem, a tylko z faktu, że po wyłączeniu palnika, gdy pompa nadal pracuje, kocioł staje się grzejnikiem, gdyż po pewnym czasie od wyłączenia palnika temperatura powrotu kotła jest większa niż temperatura zasilania (przy wyłączonym palniku) - niekiedy nieznacznie ale jednak. To dowodzi, że wówczas kocioł jest jakby bardzo małej mocy grzejnikiem i grzeje co ? chyba głownie komin. Niemniej strata ta nie powinna być chyba duża, bo za jakiś czas kocioł znów się załącza i sytuacja wraca do normy.

Ciekawy temat. Próbowałem różnych rzeczy, w końcu dałem spokój. Stwierdziłem , że mój producent - ACV (HRE 18/24) ma rację wprowadzając parametr przerwy między kolejnymi startami palnika w zakresie od 0 do 15 minut. Ostatecznie nastawiłem na 15 minut przerwy i tyle. Daje to najwyżej 3-4 razy zapalenie palnika na godzinę. Skoro producent nie wydłużył tego parametru przerwy między startami palnika - do np. 60 czy 120 minut, to oznacza, że praca kotła przy startach palnika co np. 15 minut jest przez producenta akceptowalna. Poza tym jeszcze taka rzecz dot. kotłów dwufunkcyjnych - idziesz do łazienki, myjesz ręce, golisz się, bierzesz prysznic. W ciągu jednego posiedzenia w łazience przynajmniej kilkukrotnie uruchamiasz kocioł na CWU (dwufunkcyjny). Jak są 3-4 osoby w domu - to oczywiście trzeba to przemnożyć. Dodatkowo przynajmniej kilka razy w ciągu dnia każda z osób myje ręce, zmywa coś w zlewie itp, tak więc na samą CWU kocioł uruchamia się chyba przynajmniej naście razy dziennie, ale pewnie więcej, a mimo to wg moich obserwacji gazu na CWU idzie mniej, niż gdyby był zasobnik. Inna rzecz to wytrzymałość elektroniki na takie starty, ale ponoć mój akurat kocioł jest podobno bardzo wytrzymały pod tym względem.

Ja bym jeszcze zapytał serwis, czy zgodzi się przeprowadzić pierwsze uruchomienie kotła i się pod tym podpisać. Nie jestem expertem, ale wg mnie Sambor ma rację - przepisy zabraniają dwóch kotłów w jednym pomieszczeniu. Być może można zastosować jakąś przegrodę między kotłami, ale nie jestem pewien.

Gdy zabraknie prądu, i kocioł jakimś cudem podgrzeje ok 100 l wody w nim z temperatury powiedzmy ok 50-55C do 100C (nie możliwe praktycznie), to ciśnienie nie wzrośnie bo od tego jest przepona, a przy 100 C otworzy się zawór schładzający dwufunkcyjny, wypuści trochę wody z pieca i dopuści zimnej. Można też nie dopuszczać zimnej, jak ktoś boi się o kocioł, że np. pęknie. Jakby coś ni zadziałało, są jeszcze 3 zawory bezpieczeństwa w różnych miejscach. Ostatnio to testowałem - zakręciłem odbiór ciepła i ostro napaliłem. Zawór się otworzył, wypuścił gorącą wodę, dopuścił chłodniejszej i tyle. Ciśnienie o około 0,1 bara podskoczyło jedynie przy tych 100C. Także w zasadzie wg mnie i w moim przypadku np. UPS jest zbędny. Mogłem też zrobić inaczej - dołożyć gazowy i zostawić układ otwarty i nic nie robić. Z tego co wiem gazowe ACV HRE eco na układzie otwartym moga pracować z powodzeniem, ale ja jednak wolałem układ zamknąć.

Schematu jakiegoś nie mam, ale kocioł gazowy wpięty jest mniej więcej w tym samym miejscu co kocioł węglowy - równolegle. Kocioł węglowy ma pompę na zasilaniu za pompą zawór zwrotny i potem wejście na instalację. Zawór schładzający dwufunkcyjny jest zamontowany na drugim wyjściu z kotła węglowego, na kotle jest też zawór bezpieczeństwa. Do powrotu jest wpięta grupa bezpieczeństwa z naczyniem przeponowym, odpowietrznikiem i kolejnym zaworem bezpieczeństwa. Kocioł gazowy podobnie, na wyjściu zasilania z kotła gazowego zawór zwrotny, bo pompa jest w kotle. Jak chodzi pompa węglowego, którą steruje sterownik kotła węglowego, to gazowy się nie włączy - rozwarte styki termostatu w kotle gazowym poprzez przekaźnik. Jak nie chodzi pompa węglowego, to gazowy się włączy, jeśli termostat pokojowy mu każe. I tyle. Żadnych wymienników, buforów, dodatkowych sterowników i innych zbędnych bajerów. Chce to pale, nie chce to nie pale, przy czym nie potrzeba zmieniać żadnych zaworów. Jak wygaśnie, to gazowy się o tym "dowiaduje" (pompa weglowego nie chodzi) i zaczyna grzać. Jak napale w węglowym, to gazowy też o tym się " dowiaduje" i się wyłącza.

Ja tez mam stare rury 2 cale. Ale wymiennika nie zamontowałem. Kotła na groszek tez nie wyrzuciłem. Przy montażu kotła kondensacyjnego zamknąłem układ, dałem zawór schładzający dwufunkcyjny, naczynie przeponowe wraz z grupą bezpieczeństwa, dodatkowy zawór bezpieczeństwa ( w sumie mam 3).Faktem jest, że po zamknięciu układu jest wyższe ciśnienie i może się okazać, że np gdzieś przecieka np. grzejnik. Ale wtedy się to poprawi i po sprawie. Reasumując: dwa kotły, jeden obieg, zawory zwrotne w odpowiednich miejscach. U mnie to działa w automacie bardzo dobrze - pali się - to gazowy nie grzeje, wygaśnie - to gazowy się włącza się z automatu.