Skocz do zawartości

SONY23

Stały forumowicz
  • Postów

    4 563
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    63

Odpowiedzi opublikowane przez SONY23

  1. Widzisz pokazałeś swoją " dyszę" i ilu ojców  przyznało się do cudownego dziecka... Pewnie jakbym zrobił to samo, to też zostałbym rogaczem... A tak na serio i do rzeczy, to patent przydaje się przy paleniu drewnem. Tam popiół jest tak lekki, że rzeczywiście po wypaleniu się hulające powietrze wychładza kocioł a potem i komin. Przy węglu pozostający na ruszcie popiół hamuje wystarczająco przepływ i wychłodzenie jest minimalne albo i wcale. 

  2.      Dziwne, że sam nie wpadłeś na to, że takich samochodów już się nie produkuje. Zdziwiłbyś się ilu byłoby nawet dzisiaj chętnych na zakup nowego merca w123 czy w124... Jak myślisz dlaczego ? 

          Jeśli chciałeś mnie obrazić, to nie masz na to szans. Spływa to po mnie. Do koni mam też sentyment, ale to nie dla mnie. W dodatku to drogie hobby...

  3. 21 minut temu, janjan napisał:

    Czy tak ma wyglądać obsługa kotła 5 klasy  w piwnicy gdzie chodzi się w kapciach ?

    Zawsze ciekawił mnie Twój kociołek a najbardziej jego ruszt. Wiem, że wątek nie o nim, ale może napisz tu trochę o jego obsłudze. Czyżby nie było potrzeby wcale przy nim dłubać, czy wybierać spieków czy kamieni ?

  4. Wspominałem o takim efekcie. Może to być spowodowane zbyt gwałtownym rozpalaniem albo mocnym zapopieleniem rusztu. U siebie PW z zewnętrznego źródła mam otwarte symbolicznie, może 1cm². Raczej z przyzwyczajenia niż z potrzeby. Reszta z dyszy Piecucha i działa super. Jak już pojawia się jakiś problem, to już prędzej z zawieszeniem się zbyt grubego węgla w ciasnym szybie zasypu...

  5. Kiedyś w maluchu uszczelkę pod głowicą zmieniałem bez internetu, może zajrzałem do instrukcji. Wszystko robiło się na intuicję, narzędziami dostępnymi pod ręką, w kilka godzin. Teraz bez nasiadówki w internecie nie jestem w stanie boczków w drzwiach zdjąć, żeby przesmarować mechanizm zamka. Czy do tego też potrzeba aż serwisu ? Przecież to, że ludzie ratują się internetem jest właśnie rezultatem zmian o których tu piszę... To nawet nie zmiany, tylko celowa polityka koncernów...

    Inna " ciekawostka", która zwaliła mnie z nóg. Tym razem z USA, ale dociera już do nas... Koncerny wprowadzają do sprzedaży materiał siewny (opatentowany). Rolnik za to płaci, sieje, zbiera plon i musi co roku płacić im opłaty licencyjne za możliwość kolejnego siania już własnym ziarnem... Nie jesteś już właścicielem tego co raz kupiłeś a potem sam wyhodowałeś. Jeszcze można to zrozumieć dla jakichś nowych odmian, ale okazuje się, że cwaniacy z tych koncernów potrafią opatentować odmiany istniejące już od dziesiątek lat, czy nawet zupełnie dzikie... Niepokornych potrafią w sądach doprowadzić do bankructwa. Nawet w przypadkach, gdy ich odmiana naturalnie skrzyżowała się z rośliną uprawianą przez rolnika i uzyskane ziarno miało jakąś część genów z ich odmiany... Co koledzy powiedzą na taki "postęp" ?

  6. Ilu kierowców tak się zna ? Dla większości wszystko pod maską to czarna magia. Tylko, że kiedyś takiego diesla odpalało się na tzw. pych i mógł jechać nawet bez akumulatora a teraz wyświetla się error i koniec jazdy, choćby faktyczna usterka była banalna. Kiedyś do napraw wystarczał komplet kluczy dostarczony przez producenta i wożony na stałe. Teraz mądry jesteś w garażu z dostępem do internetu. A co jak padnie coś w lesie  w nocy z daleka od uczęszczanej drogi i nie masz komórki... Głupi kluczyk od stacyjki zatrzaśniesz w środku i już masz problem...

  7. 4 minuty temu, Piecuch19 napisał:

     

    Przyczyną może też być za mały otwór przegrody.

    A w związku z tym słaby ciąg, szczególnie po odgazowaniu węgla. I wszystko zaczyna się wtedy psuć. Słaby ciąg, w dodatku popiół na ruszcie i kaplica. Przy mocnym ciągu nawet popiół nie potrafi zatrzymać powietrza z popielnika...

  8. Tylko, że tego wyboru wkrótce już nie będzie. Można powiedzieć, że już nie ma.  Kup gdzieś nowy samochód bez elektroniki... Zrób coś sam przy takim aucie. Napraw coś na przysłowiowej drodze. A przecież jego podstawowa funkcja, czyli przemieszczanie nas z punktu A do punktu B jest taka sama jak 100 lat temu... Dzisiaj kupujemy już bardziej usługę niż samochód. Bez serwisów i dobrej woli producenta jesteśmy bezradni...

  9. Chodzi o to, że tzw. postęp nie oferuje aż tyle ile trzeba za niego zapłacić. Teoretyczne oszczędności z nawiązką zjadane są przez astronomiczne koszty zwykłego serwisowania, nie wspominając już o naprawach, które często są już ekonomicznie nieopłacalne. I gdzie tu ekologia, ekonomia czy nawet wygoda ? Kupujemy coś co powinno być tylko lepsze niż siermiężna technika a jest skarbonką bez dna i źródłem wiecznego stresu... Tutaj gość ma jeszcze jakiś wybór, ale wkrótce go już nie będzie i będziemy niewolnikami takich     "nowoczesnych" maszyn wysysających z nas kasę...

  10. Żaden ze mnie ekspert, nawet nie mam MPM-a... 

    Nie traktuj miarkownika jak wyroczni. Jego kalibracja wg. instrukcji to tylko zabezpieczenie przed zagotowaniem a nie panaceum na całe sterowanie kotłem. Ustaw go na 80 stopni i zobacz, czy kocioł osiągnie wyższą temperaturę...

  11.  To może z innej beczki. Kolega pokazał mi kiedyś ten filmik. W dużym skrócie nowoczesność kontra prymitywna polska technika. Opinia z pierwszej ręki... Filmik trochę długawy ale warto dotrwać do końca. Oglądanie moźna zacząć od 2 minuty. Tu jak w soczewce widać w co się w wielu dziedzinach wpakowaliśmy...

     

     

  12.  Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę " miasto bez znaków ". Ja słyszałem o tym kiedyś w radio, teraz widzę że jest i w necie...

    https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/inteligentne-miasto-bez-znakow-drogowych-i-sygnalizacji-swietlnej-1473.html

     Pamiętacie jeszcze jak jeździło się autem bez świateł dziennych ? Już sam parę razy się przyłapałem na tym, że jak nie widzę świateł na drodze, to mózg automatycznie uznaje, że nic tam nie ma. I można komuś lub czemuś wjechać w zadek... Kiedyś było może i ciężej ale człowiek nie szukał na drodze świateł, tylko próbował identyfikować wszystko co na niej dostrzegał. Większa koncentracja i mniej czasu na inne zajęcia odrywające uwagę od prowadzenia samochodu.

       Kolega  w stanch miał jeden dzień bez sygnalizacji świetlnej ( awaria sieci) i w drodze do pracy razem z kolegą skasowali sobie dwa auta. Oba na złom a goście z lekkimi urazami kręgosłupa... Daje trochę do myślenia.

  13. Znowu statystyki. Ciekawe ile aut było na jednego człowieka w 2009 a ile w 2016 roku ? Założę się, że już proporcje nie będą tak korzystne. Aut jest więcej a ludzi tyle samo albo mniej. Myślę o naszym kraju... Fakt auta są coraz bardziej bezpieczne, ale i skomplikowane a co za tym idzie droższe i cięższe. 30 lat temu kompakt typu golf ważył max. 900 kg a dzisiaj pewnie z 1200 kg. Siłą rzeczy cały postęp w konstrukcji silników zżera większa masa samochodu. Większa masa to potencjalnie większe zniszczenia spowodowane uderzeniem i tak pies zjada własny ogon... Na infrastrukturę wydaje się miliardy. Światła, znaki, kamery, centra zarządzania i elektronika w autach ma załatwić wszystko za nas. A eksperymenty pokazują, że często efekt jest odwrotny. Osłabienie czujności kierowcy i tragiczne tego skutki. W niektórych krajach robiono eksperymenty z ruchem drogowym bez jakichkolwiek znaków, świateł itp... I co się okazywało ? A no kierowcy cały czas musieli zachowywać pełną koncentrację, czego skutkiem było mniej wypadków... Każdy sam widzi co się dzieje na utostradzie w razie jakiejś kolizji. Karambol na kilkadziesiąt aut. A powinno być tak bezpiecznie...

  14. Regulacja PW na zasadzie RCK ... Robiłem i takie cyrki. Nie warte zachodu. Dla zwykłego Kowalskiego już nic nie trzeba wymyślać. Dolniak, z szamotowym palnikiem i dysza Piecucha. Tylko doświadczalnie do konkretnego domu i instalacji trzeba dobrać wymiary rusztu i palnika i mamy bardzo czysty i bardzo oszczędny kocioł. Żadne czujniki czy sondy i siłowniki nie są potrzebne. Wystarczy miarkownik ciągu i trochę praktyki.

  15. Robiłem kiedyś coś takiego i niestety długie cienkie okragłe otwory mocno tłumią przepływ. Trzeba robić duże przekroje takiego kolektora dolotowego w stosunku do samego przekroju dyszy, którą to powietrze wpadnie do palnika. No i oczywiście u mnie inny palnik niż w MPM-e i znowu może być trochę inaczej.

  16.     Chodzi mi o coś innego. Nie wiem jak jest z tymi samolotami pasażerskimi z artykułu, który podlinkowałem, ale widziałem kiedyś program o samolotach bojowych, których bez komputerów nie da się w ogóle pilotować. Właściwości nazwijmy to lotne, są tak kiepskie, że nawet najlepszy pilot nie jest w stanie sam zapanować nad maszyną. Komputer musi ciągle korygować masę parametrów, żeby maszyna się po prostu nie rozbiła. I tu pojawia się pytanie o sens takich konstrukcji, które bez ciągłego wspomagania zawodnej elektroniki nie mają szans na sensowne działanie. Co jest aż tak ważne, żeby aż tak ryzykować i zwiększać prawdopodobieństwo kłopotów ? Czyżby chodzi jednak o kasę i zwiększanie zysków ?

  17. Napisałeś " przed palnik". To musi być w gardzieli palnika. Wydaje mi się, że to jest bardzo ważne. Tu będzie już większe podciśnienie i mniejsza szansa na " cofkę" tego powietdza do samego paleniska. 

  18.  Można z tym dyskutować. PW z osobnego źródła też nie płynie zawsze z tą samą szybkością= ilością. Jak spada imtensywność spalania a więc i temperatura spalin, to zmniejsza się też podciśnienie w palniku i powietrza tego zaciąga mniej i na odwrót. Im mocniej się pali, tym więcej PW zaciąga. W Twojej metodzie największym plusem ( moim zdaniem) jest samo miejsce podawania no i duże w związku z tym ułatwienie dla przerabiających śmieciuchy. Miejsce, bo już na samym wlocie jest wystarczająco dużo tlenu do dopalania. Zatem i więcej czasu na to. Ale same proporcje wcale nie są już stałe. Załóżmy, że wylot dyszy nie jest przytykany ale ruszt już niestety tak. I podejrzewam, że po jego częściowym przytkaniu już tego PW z dyszy może być już aż w nadmiarze, tego z oddzielnego źródła oczywiście też... Żeby tezę z proporcjami sprawdzić, trzeba zrobić wersję z Twoją dyszą, ale oddzielnym wejściem z zewnątrz i potestować przymykanie i otwieranie w róźnych fazach spalania.

  19. To nie od komputera czy błędu w oprogramowaniu powinno zależeć czy samolot leci czy spada. Powinny być to elementy wspomagające człowieka a nie zastępujące. Bez nich pilot nadal powinien sobie móc poradzić z maszyną. Chociaż wiem, że to już niemożliwe. Budujemy tak skomplikowane maszyny, że wystarczy awaria jednego choćby drobnego ogniwa, żeby cała reszta była bezużyteczna. Mało tego, nie ma ludzi którzy byliby w stanie to ogarnąć. Tzn. są, ale w każdej dziedzinie inny specjalista... Do tego dochodzi nieszczęsne oprogramowanie. Pierwsze programy obsługujące misje kosmiczne zajmowały po kilka czy kilkanaście MB i działały. Obecnie jest to ileś tysięcy razy więcej i potrafi się zepsuć, czy po prostu źle działać już od początku. Nawet w domowych, prostych urządzeniach, typu tuner sat. oprogramowanie szwankuje i urządzenie robi co chce i kiedy chce, z czasem zaczyna żyć własnym życiem... Skoro nawet tu wkradają się błędy lub może celowe szkodliwe działania, to co dopiero w urządzeniach, od których zależy nasze życie... 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.