Skocz do zawartości

SONY23

Stały forumowicz
  • Postów

    4 563
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    63

Odpowiedzi opublikowane przez SONY23

  1.     Najlepszy klimat w pomieszczeniu czułem w drewnianym domu ogrzewanym piecami kaflowymi. Już przy 18 stopniach i ciepłym piecu w środku było przyjemnie. Dom stary, nieszczelny więc powietrze zawsze świeże ale suche. Herbatniki zawsze były suche i pachnące, co w niektórych szczelnych domach niezawsze jest normą. Myślę, że przy ciut lepszej szczelności i nowocześniejszych rozwiązaniach taki drewniany dom jest najlepszą z możliwych i przyjazną dla człowieka konstrukcją.

     

  2. 9 godzin temu, Andrzej_M_ napisał:

     


    Jutro muszę wcześniej wstać, więc nie mam za bardzo ochoty wdawać się w dyskusje.
    Natomiast by zaprzeczyć temu co napisałeś, wstawię dwie ilustracje z mojego kotła.

     

    PICT3135.jpg.d72988b2678f94958c4680aba4a572ad.jpg


    Palnik retortowy i ruszta wodne (żeliwne).
    Odległość pomiędzy nimi 23 cm, uwzględniając kopczyk to około 18 cm. 

     

    59977638_Wykreszrejestratora_8.thumb.JPG.7916070393b5e86808ce353eacfaffa3.JPG


    Wykres temperatury wody kotła oraz temperatury gazów spalinowych w czopuchu.
    Na takich parametrach pracował kiedyś u mnie kocioł z wymiennikiem żeliwnym.  

     

     

     

    I o czym to ma świadczyć ? U Ciebie palnik z płomieniem, który ledwie końcówką sięga rusztu. U mnie całe spalanie w otoczeniu stalowych ścianek z wodą a same płomienie kończyły się w połowie wymiennika rurowego. Nie wspomnę o samej konstrukcji rusztów wodnych w żeliwniakach i kotłach stalowych. Trzeba mieć złą wolę, żeby jedne porównywać z drugimi. Gdyby ich efektywność była taka sama, to koksu w żeliwniaku byś na takim ruszcie nie spalił. Jest w sieci wiele opisów ile " dobrego" daje ruszt wodny nad palnikiem kotła podajnikowego, ale zawsze widziałem tam ruszta stalowe... Żeliwo ma jednak jedną wspaniałą cechę. W nosie ma korozję niskotemperaturową...

  3. 13 minut temu, Andrzej_M_ napisał:

     

    Ale to nie ma nic do rzeczy.
    Przeważnie gazy palne powstałe wyniku  termicznej przemiany paliw stałych, nie stykają się bezpośrednio (warstwa laminarna) z chłodnymi przegrodami kotła.

    Coś nowego ? To skąd u ludzi sadza w kotłach ? A na dodatek, czym niższa temperatura kotła ( niekoniecznie spalania) to tej sadzy więcej ?

    Kiedyś paliłem tradycyjnie w kopciuchu. Instalacja na grawitacji. Kocioł pracował na stałej szczelinie podającej powietrze i chociaż trochę kopcił, to wymiennik po wygaśnięciu był aż siwy i bez sadzy. A dlaczego ? Bo kocioł praktycznie za każdym razem aż podgotowywał w sobie wodę i temperatura na nim zbliżała do setki. Strata kominowa wynikająca z wysokiej temperatury spalin oczywiście była ale i tak takie spalanie było o niebo sprawniejsze niż potem, gdy skusiłem się na sterownik i dmuchawę, która spalanie niby ucywilizowała, ale tak naprawdę to nigdy na prawidłowe spalanie nawet nie pozwalała... W kotle i kominie dramat a w domu zimno.

  4.     No widzisz masz podajnik i nawet w nim wszyscy dążą do pracy bez bezdechu a co dopiero w kotle, gdzie na ruszcie leży nie kilogram paliwa a wiadro albo dwa...  Sam przy pracy na dmuchawie obroty ustawiałem tak, żeby opał rozpalał się spokojnie i tak też rosła temperatura. Sterownik ustawiałem poniżej właściwej oczekiwanej temperatury i gdy dmuchawa stawała specjalna blokada nie pozwalała do końca zamknąć się klapce i powietrze nadal pozwalało paliwu się spalać, bez zaduszania płomieni. Ot, taka proteza PID-u. Ale najzwyklejszy miarkownik ciągu i odpowiednio dobrana ( zmniejszona) powierzchnia rusztu jest i tak lepsza... 

    • Zgadzam się 1
  5. Jesteśmy chyba jedynym krajem na świecie, który ma same problemy z nadmiarem bogactwa naturalnego, które nam się trafiło od losu. Inni by sobie z tym poradzili i pokazali środkowy palec każdemu, kto chciałby w tym przeszkodzić...

    Sorry, jest jeszcze Wenezuela. Już widać jak wszyscy chcą im pomagać. Gdyby to był jakiś Bangladesz, to pies z kulawą nogą by się nim nie zainteresował...

  6. Gdyby taki kocioł 5 klasy kosztował 2,5k pewnie sam bym doradzał a takie fora jak to nie miałyby nic do roboty...  

    Szlag mnie trafia jak czytam jak się zachwycacie paleniem z dmuchawą i pracą kotła w trybie 1-0. Może sami spróbujcie np. przebiec na pełnym oddechu a potem raptem stop dla powietrza i po postoju znowu bieg... A tak właśnie katujecie swoje kotły, kominy i powietrze wokół. Spalanie powinno być nieprzerywane i do tego trzeba dążyć za wszelką cenę. Jak się nie da bo moc zbyt duża, to trzeba zmniejszyć komorę spalania a nie dusić zamykaniem dopływu powietrza. Sam kiedyś założyłem do śmieciucha dmuchawę i wiem jak to jest...

    • Zgadzam się 1
    • Nie zgadzam się 1
  7. No i najważniejsze. Dobry komin. A co to dobry komin ? Wbrew pozorom ciężki ceramiczny to skarb. Tona czy dwie wygrzanych cegieł jeszcze po kilku godzinach takiego postoju będzie generować potężny cug. A 5 kg nierdzewki już będzie zimne i może nie ruszyć kotła... Ot i takie niuanse...

  8.     Pomyłka a kłamstwo to chyba jednak nie to samo ? I nie można w tem sam sposób traktować osoby, której się to przydażyło.

        A co do geometrycznych mostków cieplnych, to poruszasz tu tylko wygodną dla siebie stronę łatwiejszego oddawania ciepła a nie wspominasz o kiepskim nagrzewaniu takich miejsc od strony wewnętrznej. Suma sumarum możliwe, że chociaż to najzimniejsze miejsce w pomieszczeniu ( narożnik) to wcale nie jest tam większa ucieczka ciepła niż w innych miejscach, bo go tam po prostu nie ma... Nie tak dawno w jakimś temacie czytałem o miejscu montażu czujników bodajże tlenku węgla i producent nie zalecał tego bodajże w odległości 30 cm od rogów pomieszczeń ze  względu  na jak to określił " martwą strefę". Zapewne chodziło właśnie o gorzej wentylowane a tym samym ogrzewane miejsca w pomieszczeniu...

  9.      Przypominam sobie zajęcia z logiki. "Jeśli ktoś mówi nieprawdę ale o tym nie wie i wierzy w to co mówi, to nie kłamie."  

         A co do temperatur w czopuchu. To jest jakaś, przy której kocioł zaczyna w ogóle pracować i wcale nie musi to znaczyć, że przy takiej minimalnej pracuje najefektywniej. A wielu chyba wciąż w to wierzy... 

  10. 47 minut temu, HarryH napisał:

    Trzeba dostarczyć tlen do spalania, a to oznacza prawie 10 000 l spalin/ kg spalonego węgla.

    Tu też widać przewagę palenia z miarkownikiem za stówę, nad paleniem ze sterownikami i wentylatorami nawet za tysiące - nie da się uzyskać współczynnika nadmiaru powietrza, przy którym będzie duża strata kominowa.

     Średnio raz w roku podejmuję wyzwanie i do sewgo kociołka podłączam nadmuch na kolejne testy. W tym roku skusiły mnie wypowiedzi kol. dorecho, który ma taki kociołek jak mój tylko o rozmiar mniejszy oraz rozwiązanie z dyszą Piecucha. I do rzeczy. Jak kociołek jest już normalnie odpalony i pracuje, włączenie dmuchawy rzeczywiście powoduje w palniku istne piekło, nawet na najniższych obrotach 10-11% ( wiatrak ledwie się kręci). Przy paleniu na bufor miałoby to może i jakiś minimalny sens, ale normalnie uzyskujemy zadaną i wiatrak stop. Nawet niezamknięcie się klapki dmuchawy nie zapewnia tyle powietrza, żeby spalanie wtedy było wystarczająco czyste, chociaż i tak nie jest jeszcze tak źle. Jednym słowem kocioł lepiej utrzymuje temp. zadaną ale jakość spalania trochę cierpi. Prawdziwy jednak pogrom dmuchawy widać przy rozpalaniu i wygaszaniu kotła. I w jednym i drugim etapie jest to zwyczajny bezmyślny dzikus, który robi więcej szkody niż pożytku. Naturalna samoregulacja ciągiem komina jest tu o niebo lepsza. Widać to po tym co mamy nad kominem i w wymienniku. Dwa dni testów i dmuchawa poszła w kąt. Ktoś powie, że potrzebny PID. Pewnie trochę by pomógł ale niewiele. Aż takie mądre to nie jest, trzeba za to zapłacić i jeszcze zużywa prąd. Bardzo ciekawi mnie jak wygląda ilość tlenu w spalinach tego samego kotła z dmuchawą i na naturalnym ciągu. I tu i tu można popełnić w konstrukcji błędy, ale wydaje mi się, że jednak naturalny ciąg więcej wybacza ?

    • Zgadzam się 1
  11.        Praca w laboratoriach jak widzę idzie pełną parą. Szkoda, że tylko w domowych gdzie do dyspozycji mamy tylko własne zmysły a nie opłacanych z naszych podatków...

          Jak tam koledzy ze wzrokiem ? Bo ja od zaglądania w wizjer dopalacza mam już chyba naświetlone jedno oko... Jak patrzę lewym, płomień biały jak przy spawaniu. Jak prawym żółty... Czym dłużej patrzę prawym, płomień staje się jaśniejszy aż zbliża się do tego koloru który pokazuje oko lewe... Wniosek. Albo coś z oczami już nie tak albo każdy z nas widzi trochę inaczej i nie ma co się sprzeczać o kolor płomienia...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.