Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Węgiel brunatny


tomek krakerss

Rekomendowane odpowiedzi

Czemu każdy tak jest pesymistycznie nastawiony do tych kotłów ja mam i teraz palę w nim zrębkom i na 100 l cwu starcza dosłownie 4-5 szufelek i karton na podpałkę i woda ciepła , temp . dochodzi do 75 - 80 C na krótkim obiegu

miałem te dziadostwo i nigdy więcej z ktorej strony by nie patrzeć to zawsze na minus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Skuszony lekturą tego tematu, trochę w ramach eksperymentu kupiłem dzisiaj 1.5 tony węgla brunatnego z Bogatyni w cenie 265zł/tonę. Granulacja orzecho-kostka, praktycznie brak miału.

(na dzień dzisiejszy moje zaopatrzenie to ok. 4 ton flotokoncentratu, 3.5 tony kamiennego z Sośnicy, 2.5 tony czeskiego orzecha Komorany, 6 metrów sezonowanej sosny, 4 metry zrzyn tartacznych i ok. 2 metrów sezonowanej dębiny, więc mogę sobie pozwolić na mały eksperyment :)).

Pierwsze wrażenie organoleptyczne bardzo pozytywne, 70% to kostka, węgiel twardy, inaczej go sobie wyobrażałem. No i najważniejsze, zaraz po wpakowaniu go do piwnicy próba ogniowa w małym piecyku-podkowie, w której latem grzejemy ciepłą wodę (Galmet 140l).

Najpierw rozpaliłem dość sporo drewnianej rozpałki, na to ze dwie grubsze szczapki i jak już się solidnie paliło zasypałem do pełna brunatniakiem. Pierwszy efekt jaki zauważyłem, to pocenie się węgla i syczenie w palenisku (spora wilgotność, mimo, że tego kompletnie nie widać, paliwo wydaje się być suche), a drugi efekt, trochę mniej miły, to spore kopcenie z komina. Dym koloru białego, przechodzącego w lekko żółtawy i charakterystyczny zapach. Po odparowaniu wody węgiel palił się świetnie praktycznie żywym płomieniem i wtedy dymienie staje się mniej intensywne. Po dołożeniu nowej porcji ponownie mocne sygnały dymne. Kaloryczność wyraźnie mniejsza od flotu i węgla kamiennego, ale woda zagrzana. Popiołu mało, jest lekki, jak po drzewie.

Jestem ciekawy, czy kopcenie ma związek z wilgotnością, czy taki już urok tego paliwa?

Jaki ma to wpływ na komin?

Ciekawe, jak ten opał będzie się zachowywać w moim SWK 28? Jak się tylko ochłodzi, odpalę go na samej sośnie i brunatnym i dam znać o efektach.

 

 

aromat zawsze pozostanie nawet żebym nie wiem co, zaś dym można zabić odpalając go od góry ( najlepiej na dół wrzuić brunatny, później zasypać go węglem i heja banana , ja jeszcze warstwy wrzucam trociny z pod piłki taśmowej :-) )

w górniaku zębieckim pójdzie ino roz :-)

a syczenie faktycznie występuje jak świeży - wyschnięty na wiór znaczy samoistnie pęka wtedy zyskuje dużo na mocy :)

ogólnie paliwo bardzo wporządku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wolę kupić węgiel brunatny niż drewno bo mniej przy nim pracy a zapach z komina mi się podoba wole ten niż u sąsiada jakieś plastiki i Bóg wie co tam jeszcze dają poczekaj kolego z miesiąc i wtedy odpal na nim zobaczysz efekt . Mi wzeszłym sezonie zostało z 500 kg to jak dostałem się do niego to powiem że było to dla mnie zdziwienie że jest on tak dobrym opałem ale musi być SUCHY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lysy1l

 

Witaj. miałem faktycznie SWK 21 model początek lat 90. był bez miarownika - cała "automatyka" polegała na uchylenia dzwiczek w popielniku i modulacją grzebienia na czopuchu.

no ale nie o tym.

rozpalałem go od góry tylko że na wierzch dawałem kamienny i drzewo bo wilgotny brunatny jest bardzo ciężko rozpalić ;)

co z tą płytą żeliwną która działa jak coś a'la wyłużony obieg spalin - przesuwałem ją do samego końca na tył pieca aż mi się porządnie rozchajcowało na wierzchu i przesuwałem ją w stronę drzwiczek górnych/załadowniczych.

popielnik uszczelniony silikonem wysokotemparturowym bo były małe dziurki wrzuć do pieca latarkę lub żarówkę to zobaczysz gdzie co jest . spójrz na popielnik.....zaszpachlowanie dziurków pomogło mi stabilnie palić bez automatyki :-), dodatkowo przy popelniku watą szklaną/mineralną zasatwiłem trochę rusztu zwany pionowym przy drzwiczkach dolnych dzięki czemu powietrze trafiało bezpośrednio pod ruszt poziomy - praktycznie tyle modulacji można w tym piecu zrobić bez ingerencji mechanicznych. no i na grzebieniu z tyłu miałem ustawionym na trzecim ząbku - ale to zależy od ciągu w danej chwili.

 

 

również wolę takie zapachy bo są realtywnie bardziej przyjemne niż hajcowany ciap. i faktycznie jest mniej pracochłonny od drzewa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-kolejny plus to w moim przypadku minimalna jest ilość sadzy w przewodzie kominowym ( już sprawdzałem ) i piec jest relatywnie czysty. dwa to piec nie jest zawilgocony, czyli na ściankach się nie „ poci”.

 

Ponadto kategorycznie odradzam palić tym opałem lub wspomnianą mieszaniną tym którzy mają konwencjonalny komin z cegły nie daj Boże przechodzący czy też graniczący z pomiesczeniami mieszkalnymi. Jednym słowem katastrofa. Muszą być szczelne kominy i najlepiej na zewnątrz. Ja spełniam te warunki, ale sąsiad chciał zaoszczędzić jak ja, a teraz mnie przeklina mimo moich przestróg.

 

Bardzo ważna kwestia kominowa i dwie całkowicie przeciwstawne opinie dotyczące wpływu na niego spalanego węgla brunatnego?

W czym tkwi problem i jak jest naprawdę?

Pytam, bo mam właśnie ceglany komin sąsiadujący z pomieszczeniami mieszkalnymi.

Od prawie dwudziestu lat jest w nim palone wilgotnym flotem, niezbyt dobrym do spalania węglem 33, czasem niewysezonowanym drewnem i nigdy nie było problemów ze smołą, wilgocią, wykwitami. Czyszcząc ostatnio komin (14x20) szczotką i kulą (kula 3kg, szczotka prostokąt pod wymiar komina) zauważyłem jedynie suchą sadzę. Podczas rozbiórki góry kominów wystających nad dach (wymiana na klinkierowe) na wewnętrznej stronie cegieł była w zasadzie tylko sadza, przy podłączaniu nowego przyłącza kotła, po wyjęciu starego też nie było widać jakiejś smoły. Może wynikało to z prostej konstrukcji poprzedniego kotła - górniak 28kW praktycznie bliźniak SWK (którego nowego 28kW wstawiłem w zeszłym tygodniu), też miał ruchome ruszta, nie posiadał jedynie żeliwnej zasuwy. Podczas intensywnego grzania ściana sąsiadująca z kominem nawet na pierwszym piętrze była ciepła, więc może paradoksalnie prymitywizm tego kotła przyczyniał się do braku problemów z kominem dobrze go wygrzewając? Myślę, że SWK mimo tej zasuwy żeliwnej daje również jako prosty górniak trochę w komin?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizualne różnice pomiędzy polskim brunatnym (Bogatynia) po lewej stronie, a czeskim brunatnym, lub jak kto woli młodym kamiennym po prawej stronie.
Różnica w spalaniu również spora. Czeski dużo kaloryczniejszy, mniej chłonie wilgoć, szybciej i gwałtowniej się spala. Przy spalaniu dużo mniej intensywny smrodek, kopcenie również mniejsze, ale przy rozruchu też spore. Cena którą płaciłem to 265zł/tonę orzecho-kostki z Bogatyni , czeski orzech ok 500zł/tonę. Ceny z transportem, zamówienie minimum 1 tona.
Trzeba by skalkulować za i przeciw. Polski to duża wilgotność, smrodek, niższa kaloryczność, czeski to lepsze ciepło, przyjemniejszy zapach, mniejsza hydroskopijność. W sumie nie wiem czy warto płacić raz tyle za czeski? Za jakiś miesiąc będę wiedział dokładnie, bo póki co próby ogniowe odbywają się w malutkim letnim palenisku z podkową do grzania wody. Na ich podstawie wnioskuję, że w miarę bezdymne spalanie brunatnego wymaga dokładania go na duży żar w niezbyt dużych porcjach (używam profilaktycznie sadpalu). Nie wiem też, ile potrzeba czasu na piwniczne podsuszenie polskiego brunatnego, czy za miesiąc będzie się palił lepiej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze paliłem albo węglem kamiennym albo orzechem. Kiedyś kupiłem na próbe węgiel brunatny, ale mokry był jak cholera i spaliło się 2-3 worki w godzinę i zrezygnowałem z tego opału.

 

Mała wiedza spowodowała, że zraziłem się do tego opału, ale teraz po lekturze forum zastanawiam się czy by nie kupić z 2-3 tony i sprawdzić jak to się będzie u mnie palić, tylko może teraz już nie ryzykować tylko kupić w lutym i mieć już na następny sezon, jak się będzie ładnie palił to dokupić z 10 ton i spokój :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na razie swoje 1.5 tony podsuszam w piwnicy. Mimo że po przywiezieniu wydawał się być kompletnie suchy, to przy próbach przepalania syczał i pokrywał się wilgocią. W ciepłe dni otwieram na przestrzał dwa duże okna w piwnicy i tak aż do wieczora. Na noc tylko zostawiam tylko małe szpary. Myślę, że końca listopada powinien się już nadawać do palenia.

Tak na marginesie, to ktoś kiedyś pisał na forum, ze dobrze jest łączyć trudny do spalenia, aczkolwiek kaloryczny węgiel typu 33, a takowy posiadam z brunatnym. Pechowo w tym roku prawie sama duża kostka tego kamiennego, a wręcz czasami bryły (nie mam wyboru, bo to węgiel przydziałowy z KWK Sośnica), zawsze był orzech, a w tym roku taki gruby sort.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dużo róż koło koło domu, podobno brunatny jest dla nich dobrym nawozem.

Jak podeschnie, zmielę go i podsypię rabatki. :)

A tak na serio, to nie wiem jeszcze jak nim palić, dlatego mój udział w tym temacie.

Nie wiem też, jak ugryźć tak gruby sort węgla typu 33?

Może podpowiesz coś konstruktywnego (kocioł SWK 28 z miarkownikiem), bo to, że zasypać komorę na próbę do połowy, na to grubsze szczapki, drobne drewno, podpalić itd... już wiem, ale wiem też, że nie zawsze i nie wszystkim to tak kolorowo wychodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

grubym typ 33 możesz spokojnie palić od dołu i podrzucać w rtakcie palenia na żar, przestrzenie będą na tyle duże, że tlenu nie zabraknie, a kocioł nadmiernie się nie rozkręci, bo węgiel spala się powierzchniowo. Tak samo możesz palić paliwa o małej zawartośći części lotnych np koks czy antracyt. Brunatny ma ok 40% lotnych - miej litość dla swojej kieszeni i dla sąsiadów i nie pal do od dołu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że nawet duży orzech 33 nie wypalał się nigdy dobrze, pozostawiając koks, mimo używania sporej ilości suchego drewna jako przekładki.

Brunatny na pewno będę próbował palić od dołu i nie wiem czy nie próbować przemieszać tego grubego kamiennego z brunatnym i zapalić od góry? Moje cykle palenia to rozpalenie w centralnym ok.6 rano drewnem i weglem, podbicie temperatury do 80 stopni (dom nie jest ocieplony, jedynie w miarę dobre okna), zasypanie kotła wilgotnym flotem (wbrew pozorom prawie zerowe dymienie), ustawienie stałego niewielkiego dopływu powietrza, kocioł powoli się rozkręcał dochodząc maksymalnie do ok 80 stopni, a następnie powoli opadał. Po powrocie z pracy po 16 rusztowanie, drewno węgiel i znowu zasyp, około 22 tylko rusztowanie, łopata węgla, żeby do rana wygasło i można było wyczyścić. Teraz jest nowy kocioł inne paliwa, opcja innego spalania, do którego nie mam jakichś uprzedzeń, natomiast boję się głównie utraty kontroli na kotłem podczas mojej nieobecności w domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szkoda ...

Przecież nie powiedziałem nie. ;) W chłodniejszy wolny weekend, gdy będę cały dzień w domu, mam mam zamiar rozpocząć próby. Przecież nie jestem impregnowany na rozsądne argumenty, które nie dość, że mogą przynieść oszczędności, to jeszcze przyczynią się do podniesienia komfortu sąsiadów, którzy walą w komin bez żadnych oporów. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ja dziś swoje Camino nakarmiłem 1,5 wiadra od farby 10l węglem z Bełchatowa wrzucone tak na storc bez układania . Napaliłem o godzinie 8 30 i nadal 60 C na piecu . jak dla mnie rewelacja do wieczora pewnie starczy, zobaczymy a dymu z komina brak tylko ten fajny zapach wkoło się unosi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozpaliłem ok. 13 godziny, większość wsadu to brunatny (zaczyna powoli podsychać, na niektórych kawałkach pojawiają się pęknięcia i wykruszenia) i przy dzisiejszym silnym wietrze na zewnątrz, mimo miarkownika (2-3 mm luzu) wywaliło mi 80 stopni (wsad 1/3 pojemności komory).

Piszesz, że dymu z komina brak, a u mnie lekka, brązowa strużka jest zawsze, może z powodu lekkiego dodatku "tłustego kamiennego", a może taki urok mojego kotła.

Nie chciałbym być hurraoptymistą, ale po kilku próbach z nie do końca podsuszonym brunatnym coś mi pachnie, że na wiosnę w piwnicy wyląduje jekieś 5 ton. Co prawda najbardziej interesowały by mnie kęsy z Bogatyni (podobno najlepszy do spalania w warunkach domowych brunatny w Polsce), ale trudno je kupić, więc nie pogardzę i kostką.

Rzeznik2555, powiedz mi czy po podeschnięciu w piwnicy od wiosny do sezonu brunatny mocno lasuje i się kruszy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.