Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Problem Ze Spalaniem Węgla - Spadek Temperatury Po 3-4 Godz. Od Rozpalenia


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam wszystkich Forumowiczów :D Jest to mój pierwszy post na tym forum, aczkolwiek czytam to forum (i wdrażam w życie rozwiązania tu proponowane) od kilku lat. Jestem posiadaczem kotła górnego spalania wyprodukowanego przez lokalnego kotlarza około 20 lat temu. Według słów producenta kocioł ma 2,3 m3 pow. wymiennika ciepła, ogrzewa dom wolnostojący o pow. około 200 m2, rok budowy 1934, nieocieplony. Luksus nie jest, ale jakoś daje radę ;) Zresztą musi, bo nie mam i w najbliższej przyszłości nie będę miał funduszy na wymianę kotła. Staram się zatem ogarniać sytuację za pomocą tego co mam. Rozpalanie od góry praktykuję od około 2 lat, wcześniej paliłem raczej drewnem lecz zdrowie już nie to a i czasu brak na przygotowywanie drewna na opał. Zmodyfikowałem nieco kocioł - pierwotnie nie miał wcale powietrza wtórnego. W tym roku założyłem kierownicę powietrza wtórnego, jak na zdjęciu.

A teraz do rzeczy. Palę węglem z KWK Wujek 31 MJ i z KWK Marcel 30 MJ. Marcel mi się trochę spieka, Wujek nie. Wypalają się ładnie, Wujek nieco lepiej niż Marcel. Zauważam przy paleniu, że po rozpaleniu i wejściu na temperaturę roboczą (miarkownik ustawiony na 60°C), po jakichś 3-4 godzinach od rozpalenia temperatura zaczyna spadać i osiąga około 25-30° C i na tym poziomie zatrzymuje się przez następne 3-4 godziny, po czym znowu samoistnie zaczyna rosnąć do poziomu około 60 °C i już tak zostaje do końca, tj. do wypalenia się węgla (co następuje po około 14 godz. od rozpalenia - zależnie od temperatur zewnętrznych). Moje zdanie jest takie, że do spadku temperatury dochodzi po tym jak w węglu zostaną spalone frakcje lotne - żar dociera na dno paleniska i tam pozostaje, wszelkie operacje powietrzem pierwotnym według mojej obserwacji nie przynoszą rezultatu. Gdy otwieram górne drzwiczki, to w palenisku jest zupełnie ciemno, jednak w dolnych drzwiczkach jest czerwono od żaru, który jednak nie daje temperatury wystarczającej do ogrzania kotła. Potem jakby żar rozpoczynał  ponowną wędrówkę do góry i wraca również temperatura. Obserwowałem przy tym komin i w czasie gdy trwa spadek temperatury komin dymi, nie tak strasznie jak przy "klasycznym" sposobie palenia, natomiast gdy temperatura "wróci" to dymu nie ma wcale i stojąc na zewnątrz nie  można poznać czy się w piecu pali czy nie.

Proszę o wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Nie muszę chyba mówić, że kilkugodzinna przerwa zmniejsza drastycznie komfort cieplny, bo pomieszczenia ledwo co się zaczną nagrzewać po nocnej przerwie to następuje ten paskudny i niewytłumaczalny dla mnie spadek i temperatura nie jest komfortowa - wynosi około 19 °C, dopiero około godz. 16.00 zaczyna rosnąć. Dodam, że czasem, gdy dzień jest mroźny to okres spadku jest krótszy lub wcale nie występuje. Co może być przyczyną? Dodam, że powietrze wtórne jest cały czas otwarte na maksa, jak widać na zdjęciach, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wylot w kierunku paleniska jest dość mały, co starałem się uchwycić na zdjęciu. Powietrze główne jak napisałem chodzi na miarkowniku, przy rozpalaniu odłączam miarkownik żeby zmniejszyć dopływ powietrza głównego, bo widzę po czarnym dymie że miarkownik podczas rozpalania daje za dużo powietrza. Jak kocioł wejdzie na jakieś 40°C to wtedy podłączam łańcuszek od miarkownika do klapki powietrza głównego.

Proszę o radę, ponieważ po pierwsze marznę prze sporą część dnia, a po drugie fatalnie to wpływa na ekonomikę spalania.

Pozdrawiam,

--

Jędrzej 

post-72352-0-64501000-1518461261_thumb.jpg

post-72352-0-78725400-1518461279_thumb.jpg

post-72352-0-13439400-1518461300_thumb.jpg

post-72352-0-51503800-1518461313_thumb.jpg

Opublikowano

Dzięki Smoku za odpowiedź, wydaje mi się jednak że nie jest to kwestia ciągu. Komin ma około 12 m wysokości, przekrój 14 x 14. Ciąg jest taki, jak by miało rękę urwać :D Z rozpalaniem tez nie ma problemów, aż huczy w całej kotłowni. Gdyby miał to ciąg miał być przyczyną mojego problemu to co powoduje że ciąg "ginie" po kilku godzinach palenia i wraca po następnych kilku? I to z zadziwiającą regularnością...

Opublikowano

Cześć.

A kiedyś było inaczej; lepiej;  czy tylko teraz tak się dzieje?

Też sądzę, że zanika ciąg kominowy.

Być może trzeba by zmniejszyć wysokość zasypu węgla, ale to skróci czas palenia się wsadu. Lekarstwem byłby chyba wentylator wyciągowy ustawiony na zadowalającą temperaturę.

Jak kiedyś paliłem tak samo, to w takiej sytuacji odpalałem jeszcze raz trochę drewna na wierzchu i ciąg wracał szybciej do  "normy". Ale to wymaga pilnowania...

Pozdro 

Ciąg jest w trakcie rozpalania, bo jest duża róznica temperatur. Potem, gdy sie kocioł uspokaja , a jest to chyba normalne, to jednak ciąg zanika.

Opublikowano

Hmm, skoro dwie osoby wskazują na ciąg jako przyczynę to może faktycznie coś jest na rzeczy... Sęk w tym, że nie pamiętam czy w poprzednich latach też mi się zdarzały te spadki temperatury... Raczej bym powiedział że nie, bo gdyby było inaczej to pewnie bym to zapamiętał albo odnotował. Z tym, że wcześniej nie miałem klapki powietrza wtórnego. A może zbyt duże otwarcie powietrza wtórnego zmniejsza ciąg gdy kocioł się "uspokoi"? Powiem szczerze, że ja raczej w tę stronę kombinowałem. Druga sprawa  to opał - teraz zacząłem zwracać uwagę na jego jakość (może nawet jest zbyt dobry dla paleniska domowego), wcześniej węgiel jak węgiel - odróżniałem tylko od brunatnego. No i jeszcze jedno - dlaczego w takim razie ciąg samoistnie wraca? Nigdy mi się nie zdarzyło aby wygasło ( i całe szczęście).

Pozdrawiam!

Opublikowano

Hmmmm.... jak to wytłumaczyć,że wraca?  Do fachowego kominiarza po wyjaśnienie.

Na mój chłopski rozum, może jak już kocioł ostygnie - czyli między 3 a 4 godziną , góra /wylot/ komina zostaje wychłodzona, znowu powstanie większa różnica temperatur między tą górą , a temp. w kotle i znowu zaczyna chwytać cug.

Dobrze,że przy tym zaniku ciągu dym nie wyłazi przez kierownicę.

Twój komin 14x14  też chyba wcale nie jest za duży do tego kotła. Cug cugem ale może być zdziebko za mały...

Gdyby paliło się cały czas z widocznym ogniem na wierzchu ciąg by chyba nie zanikał.

Popatrz na zdjęcia post 1279

kotły zasypowe   -  jak wyeliminować smołę

Opublikowano

Zgłoszę się do fachowego kominiarza po wyjaśnienie, bo znam takiego :P Przekrój komina mały, to fakt (stare budownictwo - kominów 4, każdy po 2 przewody ale wszystkie 14 x 14 bo nikt wtedy nie marzył o c.o.) ale z drugiej strony duża prędkość przepływu (dzięki wysokości) czyli cug właśnie (tak myślę). A co myślisz o mojej tezie, że zbyt dużo powietrza wtórnego może osłabiać ciąg?  Pisałeś też wcześniej, że ratowałeś się tym, że wkładałeś na wierzch drewienka i podpalałeś. Tak sobie myślę - czy te parę drewienek potrafi aż tak wpłynąć na ciąg? Przecież mamy w palenisku kupę węgla. Moja hipoteza jest taka: te drewienka pomogły dopalać się uwolnionym częściom lotnym pochodzącym ze zgazowanego węgla?

Obejrzałem te fotki, które mi polecałeś. Pięknie się pali. U mnie jak już temperatura się dźwignie po spadku, to komin wygląda tak samo. Podczas wchodzenia na temperaturę i w czasie spadku dymi się ale nie tak strasznie.

Pozdrawiam!

Opublikowano

Spróbuj palić na stałej szczelinie tz. po dojściu do zadanej przymknij górę na 3mm a na dole odepnij miarkownik i podłóż pod klapkę zapałkę tak na 1-2 mm. W moim Viadrusie trzyma tak samo długo jak na miarkowniku i jest jakby mniej sadzy.

Opublikowano

Komin dobry a ciąg spada po wypaleniu części lotnych, których w tym węglu jest pewnie mało a dużo koksu. Na słabym kominie wszystko by wygasło i została w kotle taczka koksu. Co poradzić ? Nie jestem specem palenia od góry ale proponowałbym zasypywanie mniejszą ilością węgla w celu uzyskania cieńszej warstwy koksu. Ewentualnie dorzucanie drewna czy słabszego węgla na dole zasypu. Najlepiej pytaj kolegów w tematach, gdzie palą w górniakach np. camino. Z pewnością lepiej Ci doradzą niż my, teoretycy...

Opublikowano

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :D 

@ Dorecho: Tak jak poradziłeś porozmawiałem z kominiarzem. Gość od lat u mnie czyści komin i opiekuje się nim więc go "zna". Powiedział że nie ma szansy żeby to była wina ciągu. On obstawiał słaby opał, z czym ja się z kolei nie zgadzam (węgiel z KWK Wujek i KWK Marcel).

@ Skylux i Sony 23 Ja też się skłaniam ku Waszej tezie. Czasem tak robię, że odłączam miarkownik i pod klapkę powietrza głównego podkładam malutkie drewienko, jest lepiej niz na miarkowniku, z ty,m, że nawet na niewielkiej szczelinki rzędu 3 mm kocioł potrafi się bujnąć i woda się gotuje. Dodam, że kociołek nie ma uszczelnień i bierze lewe powietrze. Pytałem fachowca (gościa który swego czasu ten kocioł zrobił) i stwierdził, że uszczelnienie to już grubsza robota bo ani drzwiczki ani wyczystka ani czopuch nie są do tego przystosowane (metal na metal) i odpuściłem sprawę.

 

Spróbuję teraz palić bez miarkownika i po rozpaleniu i wejściu na temperaturę przymknę powietrze wtórne. Jak myślę do spalania koksu powietrze wtórne do spalania koksu nie jest tak potrzebne? Czy węgiel z Wujka i Marcela (sortyment orzech) faktycznie mają mało części lotnych?

Pozdrawiam :D  

Gość witek1234
Opublikowano

Witam wszystkich Forumowiczów :D Jest to mój pierwszy post na tym forum, aczkolwiek czytam to forum (i wdrażam w życie rozwiązania tu proponowane) od kilku lat. Jestem posiadaczem kotła górnego spalania wyprodukowanego przez lokalnego kotlarza około 20 lat temu. Według słów producenta kocioł ma 2,3 m3 pow. wymiennika ciepła, ogrzewa dom wolnostojący o pow. około 200 m2, rok budowy 1934, nieocieplony. Luksus nie jest, ale jakoś daje radę ;) Zresztą musi, bo nie mam i w najbliższej przyszłości nie będę miał funduszy na wymianę kotła. Staram się zatem ogarniać sytuację za pomocą tego co mam. Rozpalanie od góry praktykuję od około 2 lat, wcześniej paliłem raczej drewnem lecz zdrowie już nie to a i czasu brak na przygotowywanie drewna na opał. Zmodyfikowałem nieco kocioł - pierwotnie nie miał wcale powietrza wtórnego. W tym roku założyłem kierownicę powietrza wtórnego, jak na zdjęciu.

A teraz do rzeczy. Palę węglem z KWK Wujek 31 MJ i z KWK Marcel 30 MJ. Marcel mi się trochę spieka, Wujek nie. Wypalają się ładnie, Wujek nieco lepiej niż Marcel. Zauważam przy paleniu, że po rozpaleniu i wejściu na temperaturę roboczą (miarkownik ustawiony na 60°C), po jakichś 3-4 godzinach od rozpalenia temperatura zaczyna spadać i osiąga około 25-30° C i na tym poziomie zatrzymuje się przez następne 3-4 godziny, po czym znowu samoistnie zaczyna rosnąć do poziomu około 60 °C i już tak zostaje do końca, tj. do wypalenia się węgla (co następuje po około 14 godz. od rozpalenia - zależnie od temperatur zewnętrznych). Moje zdanie jest takie, że do spadku temperatury dochodzi po tym jak w węglu zostaną spalone frakcje lotne - żar dociera na dno paleniska i tam pozostaje, wszelkie operacje powietrzem pierwotnym według mojej obserwacji nie przynoszą rezultatu. Gdy otwieram górne drzwiczki, to w palenisku jest zupełnie ciemno, jednak w dolnych drzwiczkach jest czerwono od żaru, który jednak nie daje temperatury wystarczającej do ogrzania kotła. Potem jakby żar rozpoczynał  ponowną wędrówkę do góry i wraca również temperatura. Obserwowałem przy tym komin i w czasie gdy trwa spadek temperatury komin dymi, nie tak strasznie jak przy "klasycznym" sposobie palenia, natomiast gdy temperatura "wróci" to dymu nie ma wcale i stojąc na zewnątrz nie  można poznać czy się w piecu pali czy nie.

Proszę o wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Nie muszę chyba mówić, że kilkugodzinna przerwa zmniejsza drastycznie komfort cieplny, bo pomieszczenia ledwo co się zaczną nagrzewać po nocnej przerwie to następuje ten paskudny i niewytłumaczalny dla mnie spadek i temperatura nie jest komfortowa - wynosi około 19 °C, dopiero około godz. 16.00 zaczyna rosnąć. Dodam, że czasem, gdy dzień jest mroźny to okres spadku jest krótszy lub wcale nie występuje. Co może być przyczyną? Dodam, że powietrze wtórne jest cały czas otwarte na maksa, jak widać na zdjęciach, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wylot w kierunku paleniska jest dość mały, co starałem się uchwycić na zdjęciu. Powietrze główne jak napisałem chodzi na miarkowniku, przy rozpalaniu odłączam miarkownik żeby zmniejszyć dopływ powietrza głównego, bo widzę po czarnym dymie że miarkownik podczas rozpalania daje za dużo powietrza. Jak kocioł wejdzie na jakieś 40°C to wtedy podłączam łańcuszek od miarkownika do klapki powietrza głównego.

Proszę o radę, ponieważ po pierwsze marznę prze sporą część dnia, a po drugie fatalnie to wpływa na ekonomikę spalania.

Pozdrawiam,

--

Jędrzej 

Napiszę ze swojego doświadczenia że objawy co do spalania od góry są typowe tzn. żar zawsze będzie schodził do ruszt,później jest ten martwy czas gdy góra zasypu jest nieomal ciemna a żar na dole. Po jakimś czasie żar będzie szedł do góry w fazie koksu. Ja mam Camino 18 kW zmniejszone o 1/3 szamotem a średnica komina fi 150 i nie mam żadnych problemów z ciągiem , nawet gdybym wyjął cały szamot.Napiszę niepopularną rzecz, mianowicie zwróć uwagę na miarkownik, czy nie ma zbyt dużej bezwładności . Często tak bywa że przy rozpalaniu klapka szybko schodzi w dół ale do góry ma trudności i dopiero gdy temperatura spadnie dość sporo występuje większa siła zdolna pokonać opór miarkownika ale wówczas mamy za duży spadek temp. na kotle i objawy takie jak Twoje. Węgiel kaloryczny może się spiekać a to bardzo utrudnia przepływ PP, pomaga zruszenie zasypu pogrzebaczem tak w głąb zasypu i delikatnie do góry aby trochę rozbić spiek. Paląc kalorycznym węglem rozpalaj na 2-3 mm szczelinie PP a PW otwarte gdzieś na 2-3 cm. Po rozpaleniu podpinasz miarkownik i obserwujesz czy lekko unosi klapkę bo jak nie to musisz zmajstrować przeciwwagę. Powietrze PW przymykaj po rozpaleniu na 1-2mm, większej szczeliny nie potrzeba.

Opublikowano

Ewentualne tropy:

1. Jaka granulacja węgla? Za duża powoduje szybkie schodzenie żaru w dół, a za mała daje większe opory dla powietrza.

2. Jakie są wymiary rusztu? Zbyt duży ruszt będzie powodował, że strumień powietrza rozkłada się na większej powierzchni i za słabo rozpala węgiel. Na próbę zmniejszyłbym ruszt cegłami (tak o 1/3 może nawet o połowę). Niestety w nieocieplonych domach trzeba palić mniejszym (smuklejszym) zasypem dwa razy na dobę - tak aby ogień był cały czas na powierzchni zasypu.  

3. Jak wygląda ruszt? Jest ruchomy/stały? Z czego zrobiony?

4. Szczelność drzwiczek zasypowych i powyżej zasypu (dostęp do wymiennika) - to absolutnie konieczne.

5. PW można zamykać po koksowaniu węgla (można to nawet łatwo zautomatyzować). 

6. Jak wygląda wymiennik i jaki ma przekrój?

7. Szczelność przyłącza kominowego, wyczystek i rewizji komina - koniecznie.

8. Z czego jest zbudowany komin? Jest ocieplony na całej długości? Jest wilgotny? Do jakiej wysokości da się wyczuć ręką jego ciepło?  Przydałoby się mierzyć temperaturę spalin w czopuchu i blisko wylotu komina. 

Opublikowano

Dzięki za podesłanie ewentualnych tropów, odpowiadam:

1. Granulacja orzech - tak w realu 30-80 mm, z wyraźną przewagą 40-50 mm.

2. Wymiary rusztu: szer. x głębokość 300 x 325 mm ruszt zmniejszałem wiosną i jesienią jak paliłem na pół gwizdka i zdawało to egzamin, z tym że wtedy paliłem węglem brunatnym. Mam cienkie cegły szamotowe, postawiłbym po bokach żeby nie ograniczać działania wymiennika, tylko nie wiem czy będą stały.

3. Ruszt stały, ze sztabek żeliwnych.

4. Szczelność jak pisałem - brak

5. Dziś eksperymentuję z zamknięciem PW ale widzę że rewelacji nie będzie.

6. Wymiennik jest pionowy - 2 przegrody, jak pisałem w pierwszym poście jego powierzchnia to ok. 2,3 m2.

7. Czopuch i wyczystki kominowe tak jak i sam kocioł - brak uszczelnień.

8. Komin z cegły pełnej (stare budownictwo), nieocieplony na całej swej długości, suchy.

Pozdrawiam :D

Opublikowano

Po 4 godz PW-0 a PP zwiekszyć.

Opublikowano

1. OK.

2. Ruszt zmniejszyłbym o połowę. Cegły na jednej (tylnej) ścianie.

3. OK. Prawdopodobnie nie blokuje nadmiernie przepływu powietrza.

4. Do zrobienia.

5. Warto spróbować.

6. Być może wymiennik jest zbyt wydajny (to jest duży kocioł) i za bardzo wychładza spaliny, co ogranicza ciąg. Dlatego pisałem o pomiarze temperatury w czopuchu. 

7. Wyczystki kominowe można uszczelnić czymkolwiek. Zaklejałem nawet taśmą klejącą:-)

8. Temperatura na końcu komina jest ważna - jeśli będzie za mała to ciąg się zmniejsza. Trzeba mierzyć. Jest to tym bardziej istotne w przypadku przepalania, a nie palenia ciągłego. 

Opublikowano

Dziękuję za wszystkie rady, starałem się dziś niektóre z nich wdrożyć w życie, niestety z mizernym skutkiem. Zacząłem od rad jakie otrzymałem od Skyluxa, ponieważ sam podobne procedury już stosowałem. Ale po kolei.

07.30 - rozpalenie (oczywiście od góry), wsad ok. 25 kg węgla, co stanowi ok. 75% objętości komory spalania. PP otwarcie klapki (zob. zdjęcia w pierwszym poście) ok 1 cm, PW na maksa.

09.35 - 45°C na kotle (termometr zaniża o ok. 10°C, czyli faktycznie ok. 55). PP zmniejszyłem, szczelina na grubość zapałki (umieszczonej na dole klapki), PW zamknąłem, widać było pojedyncze płomyki od góry, żar zszedł do dołu

10.00 - 35°C, nie było już płomyków od góry, zwiększyłem PP do niecałego 1 cm otwarcia klapki PP mierząc na jej dolnej krawędzi, PW zamknięte;

10.30 - 30°C, wobec tego otworzyłem dolne drzwiczki jak szeroko - na dole się pali ale bez wigoru, u góry głucho, PW zamknięte;

11.00 - 25°C, jak wyżej, po wejściu do piwnicy wyczuwalny swąd, otworzyłem okno (dopływ tlenu do spalania i wietrzenie), żeby ograniczyć zasmradzanie piwnicy zamknąłem dolne drzwiczki a klapkę PP ustawiłem tak jak podczas rozpalania czyli ok. 1 cm rozwarcia u dołu klapki.

13.00 - 30°C dopiero teraz temperatura zaczyna wracać i to był koniec kryzysu,

15.00 - kocioł na pełnych obrotach, głośna praca (syczenie z kotła - znaczy miejscowo się woda zagotowuje, co nie jest dobre).

Załączam zdjęcia dymu z komina - godz. 11.00 czarny dymek, 13.00 dym biały, godz. 15.00 brak dymu.

Po dzisiejszym dniu nie jestem nic mądrzejszy. Do kotła musiałem dorzucić węgla ok. 20.00 co jest rekordowo złym rezultatem, bo normalnie (tzn. kiedy kocioł pozostawiam samemu sobie i się mu nie wtrącam do pracy) taki zasyp starcza do 22.00 a nawet dłużej. Różnica jest też taka, że normalnie spadek zaczyna się później, bo około 11.00 i trwa tak z grubsza do 15.00. Dodam, że dzień był w miarę chłodny - okolice 0°C, ranek i popołudnie słoneczne, południe pochmurne.

Tak na moje wygląda tak, że trochę racji mają chyba Dorecho i Smok, bo emisja spalin na kotłownie chyba świadczy o słabym ciągu. Moim zdaniem czarny dym z godz. 11.00 świadczy o niecałkowitym jeszcze dopaleniu się części lotnych.Jutro dalszy ciąg eksperymentów - planuję rozpalić go i bujnąć na wyższą temperaturę, zostawić PP na rozwarciu ok. 0,5 cm, a stopniowo przymykać PW. Chyba że są inne propozycje ;) Podobno w przyszłym tygodniu ma nadejść sroga zima :huh:

Pozdrawiam :D  

PS. Na zdjęciach komin dymny to ten dalszy.

post-72352-0-94390300-1518551859_thumb.jpg

post-72352-0-04195300-1518551864_thumb.jpg

post-72352-0-61134400-1518551870_thumb.jpg

Opublikowano

Moja propozycja.Spróbuj raz tak na próbę zapalić w tym kotle normalnie od dołu i sprawdź jaki będzie efekt.Jeżeli znajdziesz czas podczas tej próby to postaraj się usunąć popiół z ruszt. 

Opublikowano

Jak palę drewnem to palę oczywiście od dołu. Nie ma problemów z ciągiem, pali się ładnie o ile drewno jest suche. Problem w tym, że nie mam tej zimy drewna, tyle co na rozpałkę. Natomiast węglem dawno już nie paliłem od dołu, dokładnie to odkąd usłyszałem o paleniu od dołu i po raz pierwszy spróbowałem :D a co do ciągu, to dodam jeszcze, że na jesieni paliłem w tym kotle miałem węgla brunatnego (rozpalając od góry) i dawał radę bez dmuchawy. Stałopalność była żenująco niska ale spaliłem to co mi zostało po poprzednim sezonie.

Pozdrawiam :lol:

Opublikowano

Można rzec że mam podobnie jak u Ciebie tyle że u mnie aż tak drastycznie nie spada temperatura a mianowicie rozpalenie dochodzi do 58st i tak sobie chodzi przez jakiś czas powiedzmy 1,5-2h później spada temperatura powoli do 48st po 3h i zaczyna rosnąć aż do 65st a czasami i wyżej na stałej szczelinie. Winny jest tu węgiel który kupiłem bo jest dość mocny i drobny 40-80mm. I oczywiście przez pierwsze myślę z 2godziny kopci. Na poprzednim węglu grubszym z Chwałowic nie miałem problemu:/

Opublikowano

Dzisiaj zmierzyłem ilość wydanego ciepełka z kotła. GS  . Przez pierwsze 2,5  godziny wydał ok. 9 kWh.  A paliłem dość mocno .3-3,5 godz dawał więcej, bo zaczął palic się od dołu /koks/.

Moc wtedy co najmniej 10 kW/h  czyli zdecydowanie więcej niż przy odgazowaniu węgla. Jak zacznie "przysypiać, to też zanika ilość ciepła, brak ognia na wierzchu, więc musialem go podrasować PP.

 

Więc u Ciebie na pewno winien za mały ciąg w czasie odgazowania, Spróbuj wrzucić jednak mniej opału 10-12 kg i zobacz jakie efekty.

Pozdro

Opublikowano

@ Panus

Chciałbym mieć taki spadek jak u Ciebie;) Napisz jaki masz kocioł (moc) i co ogrzewasz. Napisałeś że PP na stałej szczelinie - ile ona wynosi? No i co z PW?

@Dorecho

Jak mierzysz "produkcję" ciepła przez kocioł?

Gdybym dał 10-12 kg (czyli około połowy tego co teraz) to miałbym mniej jak połowę pojemności komory spalania, gdzieś tak w okolicach 1/3. Ciekaw jestem na ile to wystarczy, no i ciężko będzie to rozpalić (gimnastyka połączona z nurkowaniem w czeluściach kotła;). Ale spróbuję.

@ HP79

A propos zmniejszenia paleniska. Pisałeś o tylnej ścianie, żeby ją obłożyć szamotem. Na tylnej ścianie jest wymiennik ciepła. Czy to nie wpłynie negatywnie na (i tak kiepską) sprawność kotła i ekonomikę palenia?

 

Czy lepiej żeby złoże węgla było małe w przekroju poprzecznym (mała podstawa) a wysokie, czy też niekoniecznie, biorąc pod uwagę domniemane kłopoty z ciągiem i spalaniem koksu? Tak na chłopski rozum, z punktu widzenia wydłużenia stałopalności to chyba lepiej żeby złoże było wysokie. A na stałopalności mi właśnie zależy, bo chałupa nieocieplona i mocno się wyziębia przez noc:(

Plan na jutro - od rozpalenia nieco mocniej go bujnąć, może przełamie moment "przysypiania"?

Pozdrawiam!

Gość berthold61
Opublikowano

Z moich obserwaci to obłożenie kotła z tyłu szamotkami trochę opóźnia nagrzewanie ale przy ciągłym paleniu nie ma to znaczenia tylko przy przepaleniach , zwłaszcza jak ktoś latem podgrzewa wodę to lepiej wszystko wywalić , ale zmniejszenie powierzchni kotła poprzez dołożenie cegieł z tyłu poprawia spalanie na bardziej huczne że się tak wyrażę i spala do zera prawie wszystko

Opublikowano

No a ja właśnie palę periodycznie, przy kotle jaki mam nie widzę innej możliwości. Co myślicie żeby szamot dać po bokach, tam gdzie płaszcz wodny?

Gość berthold61
Opublikowano

Po bokach to prawie to samo co z tyłu , ja jakiś czas temu miałem tak że dałem z przodu po bokach całe cegły wzdłuż i na nich położyłem na płasko dwie raje cegieł i potem jedna na drugą aż do krawędzi dolnej klapy załadowczej , i kocioł najszybciej nabierał temperatury praktycznie błyskawicznie ale że ruszta ruchome sięgają mi tylko 13 cm od końca kotła to zostawało trochę niespalonego węgla

Opublikowano

Hallo SON.

Mam zamontowany ciepłomierz.

Kominiarz : jeśli nie jest winien komin to jest wina kotła...

Tak sobie kombinuję: Twoja kierownica PW , jeśli nie masz pełnego zasypu węgla, to nie dochodzi powietrze tuż nad zasyp, aby utrzymać ogień. Wtedy wychładza się kocioł i powietrze uchodzi w komin. Kocioł usypia zanim nie dostanie temp. ze spalania koksu.

Spróbuj coś wymyślić, aby powietrze z tej kierownicy uderzało z bliskiej odległości w palący się węgiel. Jest szansa,że wtedy utrzyma się na wierzchu zasypu ogień i ciąg kominowy nie będzie zanikał. Może szamotem wyłożyć komorę zasypową, aby wsad +- potrzebna ilość  węgla,mieścił się tuż pod kierownicą powietrza.

Jeśli to nie pomoże, to pomyśl na wentylatorem wyciągowym spalin, który załączy się /i tylko wtedy/ termostatem, gdy temp.spalin zacznie niepokojąco spadać.

Pozdro

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.