Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Niska Stałopalność Defro Optima Komfort 15 Kw


aszka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Visitor1230
Opublikowano

Zastanawiałam się nad teorią mówiącą, że niedocieplony strop powoduje szybsze wypalanie się węgla.

 

To zadna teoria. W tym roku ocieplilem strop welna 30cm miedzy legarami. Po trzech miesiacach palenia, porownywania spalania, temperatur itd, jakbym nie liczyl spalanie w stosunku do poprzedniego sezonu spadlo mi o min 25%.

Opublikowano

Podobny, czy nawet większy spadek spalania odnotował mój kolega z pracy. Wystarczyło, że rozłożył na strychu jedną warstwę styropianu 3cm bodajże.

Gość Visitor1230
Opublikowano

Juz temperatura 400°C sprawia, ze sadza ulega samozaplonowi. Bylbym ostrozny z takimi testami.

Opublikowano

wiecej ich nie bedzie ;) sprawdzalem wytrzymalosc  B)

Opublikowano

Podsumowując proponuje wełnę na strop koniecznie np 15cm z leroy koszt ok 450 zł zwróci się po sezonie, tam gdzie trzeba chodzić deska. Po zimie dasz jakieś belki itd. Wygrzac dom do 21C, sprawdzić wilgotność w domu, wilgotne mury to bardzo zły izolator, wilgotność ok 45_50%, CO ustawić na 55-60C na próbę, zmniejszyć bieg pompy na probe, napisz ile dom ma w obrysie i czy ma balkony , obstawiam duże mostki termiczne, ja mam komin wysoki, fi 16 do kotła 23 kW i musze ograniczać ciąg na czopuchu

Opublikowano

W tej chwili nie mam możliwości ocieplenia stropu i boję się, że ocieplenie tez okaże się fałszywym tropem, tak jak zmiana węgla,

 

Tłumaczę Twoją wypowiedź na język zrozumiały dla wszystkich:

1. Wychodzenie na pole przy temperaturze -20 stopni w futrze zamiast w bikini jest fałszywym tropem.

2. Jedzenie kiełek zamiast słoniny jest fałszywym tropem.

Opublikowano

Bieg pompy nie powinien mieć wpływu na stałopalność. Ma natomiast wpływ na różnicę temperatur pomiędzy zasilaniem i powrotem, oraz oczywiście na zużycie prądu przez pompę. Dlatego też mimo wszystko jeśli nie ma zabezpieczenia powrotu to raczej sugerowałbym wyższy niż niższy bieg, zwłaszcza jeśli nastawia się na 60 st. C na zasilaniu, gdyż na powrocie temperatura jest o 10-20 stopni niższa, a to zdecydowanie za mało dla zapewnienia żywotności kotła.

Opublikowano

Witam,

niestety, wszystkie nadzieje prysły.

 

Poprosiłam o pomoc osobę zajmującą się ogniem niejako zawodowo - kominiarza z uprawnieniami do podbicia protokołu odbioru kotła/kotłowni/instalacji itd. Wkrótce będę miała od niego zaświadczenie z pieczątką o fachowym podłączeniu kotła.

 

Razem z nim uruchomiliśmy kocioł stosując zalecenia z instrukcji obsługi (rozpalanie od dołu, niestety, z dokładaniem). I tak: kocioł rozpalony ok. 17:30, ok. 18:00 zajął się węgiel (polski węgiel z kopalni Ziemowit zmieszany z węglem z kopalni Mysłowice. Na żarzący się z tu i ówdzie płomykami węgiel nasypane zostały 3 wiaderka czyli ok. ok. 25 - 30 kg węgla - pod poziom drzwiczek. Żar na dole, góra zasypu czarna. Klapka powietrza głównego regulowana tak, aby temperatura na kotle wynosiła 65 stopni, czopuch przymknięty pod kątem ok. 45 stopni. O godz. 22:00

temperatura zaczęła spadać i w komorze widać już było, że węgla pozostało niewiele - pomarańczowe żarzące się węgle z małymi płomykami.

 

Czy sądzcie, że 30 kg. węgla z dobrych polskich kopalń (Mysłowice 29 MJ wartości opałowej) na 4 godziny to dobry wynik? Chcieć palić non stop dokładając paliwo co 4 godziny musiałabym na dobę (24 godziny) zużyć 6 x 30 kg = 180 kg. co w cenie najgorszego marketowego węgla po 0,60 zł. za kilogram kosztowałoby mnie 108 zł. na dobę...

 

Zrobiłam absolutnie WSZYSTKO, co każe producent i co sugerował fachowiec, z którym rozpalałam kocioł. Jako fachowiec z uprawnieniami sprawdził instalację - OK, sprawdził komin i dla pewności przeczyścił - OK, węgiel najlepszy, jaki znalazłam, kocioł nowy a problem nie zniknął. Będziemy jeszcze (chyba) próbować rozpalać od góry, ale nie wiem, czy nie taniej będzie ogrzewanie gazowe - nie trzeba nosić, dźwigać, składować, rozpalać, doglądać itp. itd.

 

Macie może jakieś pomysły na usunięcie mojego problemu?

Może coś przychodzi Wam do głowy, na co nikt inny nie wpadł.

Nawet ten kominiarz zapewniał mnie, że palić się będzie do ok. 2 w nocy, a paliło się 2 razy krócej.

 

Po 22 zasypałam komorę jakimś grubym syberyjskim węglem  - ten z kolei pali się, ale daje mały i jakiś zimny ogień; słabo grzeje. Dosypałam ekogroszku z marketu, żeby ruszyło, ale nie ciągnie powietrza przez klapkę, dopiero jak otworzę drzwiczki popielnika to się pali. Czy to znaczy, że zalepiły się szczeliny w ruszcie, że nie ciągnie powietrza??? Zamknęłam kocioł i idę spać. Jeżeli szczeliny w ruszcze wodnym się zapchały albo zalepiły jakimiś spiekami, czy co, to co zrobić? Usunie się to szczotką? Kominiarz próbowałl podczas palenia przerusztowac takim pedałem, ale on się często zacina i został w pozycji podniesionej. Chyba te zeby, co wysuwają się spomiędzy rusztu, nie stopiły się ani nie przykleiły, co? Boje się, że się kocioł zepsuł.

 

Jak rozpalić od góry, aby nie było dużego ognia, tylko aby temperatura pochodziła od żaru. Gdy jest ogień na pół metra, to wypala się szybko. Jak "zdusić" ogień. Zduszam klapką i czopuchem, ale on nadal się pali i wywala ciepło w komin.

 

Może rozwiązania problemu należałoby poszukać w konstrukcji kotła - np. zbyt wysoko umiejscowione półki płaszcza wodnego (ogień nie dostaje do nich), zbyt gruba blacha (długo się nagrzewa) itp. itd.

 

Pozdrawiam coraz bardziej załamana.

Aszka

Witajcie ja mam podobny problem co Aszka

Mam kocioł Defro Optima Komfort lux 15 kw + miarkownik honeywell,  przewierciłem KPW. Dom nowy 180m2 ( grzejniki+podłogówka) ocieplony styropianem 15cm, użytkowe poddasze 30 cm wełny. Uważam , że mam słabe spalanie - ok 25-27 kg węgla na 6-7 godzin. Kocioł stoi w piwnicy, komin 8m 20x20cm, ciąg uważam że mam aż za mocny - aż huczy, dopływ powietrza z zewnątrz - rura kanalizacyjna 110. Oczywiście palę od góry (od dołu nawet nie próbowałem). Jak palę i ustawię na miarkowniku 60C, to utrzymuje tę temp cały czas tj. ok 6 max 7 godz. jak się w pełni rozpali. - temp w domu 18 st. C MAX przy -7 na zewnątrz icon_sad.gif 

Może za dużo kominków wentylacyjnych? po jednym w wc i łazience, 2 szt. fi 120 salon kuchnia, jeden na poddaszu. wentylacja grawitacyjna 

Poradźcie coś icon_sad.gif   Chodzi mi generalnie o to żeby nagrzac chalupe przynajmniej do 21 stopni, już przeżyje tą niską stalopalność. Dodam że w budynku jeszcze nie mieszkam ale grzeję cały czas ( rozpalam raz dziennie od zimy 2013 oprócz ciepłych miesięcy)

Aha jest jeszcze zasobnik od solarów 200l do nagrzania 

Opublikowano

Raz dziennie to mało, poza tym dom nowy musi się wygrzać i osuszyć.

Opublikowano

Hmmm... mury stoją od 2011, a mam instalację od 2012- coś tam grzałem, w 2013 grzałem troszkę ok. 15 stopni w domu, bo wykończeniówka była, teraz 2014 grzeje więcej tj. raz dziennie - w sumie maluję ściany może to ma wpływ? sam już nie wiem... jak nie pale powiedzmy dwa dni to utrzymuje mi się stla temp w granicach 13 stopni i bardzo wolno spada 1 st. na dzień - tak mi z prób wychodziło.

Gość Visitor1230
Opublikowano

. jak nie pale powiedzmy dwa dni to utrzymuje mi się stla temp w granicach 13 stopni i bardzo wolno spada 1 st. na dzień - tak mi z prób wychodziło.

Bo do takiej wlasnie temperatury masz wygrzane sciany. Stad taki efekt.

Opublikowano

Jak malujesz, to wprowadzasz od samej farby masę wilgoci. Jakoś to trzeba odparować...

Opublikowano

Witajcie,

malutki sukcesik, ale bardzo malutki: rozpalony o 19:30 kocioł na 65 stopniach trzymał mi gdzieś do po północy. Poszłam spać, więc nie miałam już siły mierzyć czasu.

Sterowałam go ręcznie, a nie miarkownikiem.

 

Ale mam teraz chyba inny problem - bioję się, że mam smołę w kotle. No bo popatrzcie, jak palił się szybko, z dużym ogniem i temperaturą, to węgiel kończył się szybko. Jak zmniejszyłam do 60 stopni, to ktoś pisał o "kiszeniu" ognia. O ile dobrze myślę, to tak to ma działać, że jak jest za duża temperatura, to automatyka - a w moim przypadku miarkownik - dusi ogień, aby podtrzymać temperaturę wody, a jak ta spadnie, to dmucha/podnosi klapkę. Dwa razy dziennie skrobię ściany i wymienniki kotła i szczotką zmiatam sadzę, ale widzę na kotle taką jakby chyba smołę, coś jak błyszczący lakier czarny, drapię to i czasami schodzi, ale to schodzi tam, gdzie widzę - na ściankach przy drzwiczkach. Do środka nawet z latarką gowy nie wsadzę. Dzisiaj np. zauważyłam na ściance taką jakby równą smugę takiego błyszczącego czarnego, dotykam to przez rękawiczki, i to jest śliskie, jak lakier. Ale przecież cały wieczór wczoraj paliłam na 64-66 stopni. Na termometrze powrotu z wymiennika płytowego było gdzieś 50 stopni, ale do tego dochodziła woda z zaworu 3drożnego, więc w kotle było chyba - tak myślę 55 stopni. NIestety, nie mam termometru na samym końcu powrotu wody już przy kotle. Palę tylko od góry. Jak nie dopuścić do powstawania smoły, sadzy, dymu, korozji itd??? Jeżeli kocioł się rozpala, albo węgiel już się wypalił, to przez jakiś czas woda ma poniżej 60 stopni. Co wtedy? Też istnieje ryzyko smoły/przerdzewienia, czy ten okres jest zbyt krótki na to? Nigdy nie widziałam smoły na żywe oczy. Te zdjęcia w Internecie pokazują czasem takie gluty, nawisy, czasem taki lakier. Nie wiem, czy mam się już bać? Jak to usunąć? Jak palić, aby było ciepło ale węgiel nie wypalał się po 3 godzinach, jak na początku. Jeżeli chodzi o dymienie, to jak przymykam czopuch, to dymu w komorze więcej, jak otwieram na maksa, to czopuch gorący. I tak źle, i tak niedobrze. Tera zpali się bezdymnie takim niebieskim płomieniem. Miarkownik nie utrzymał 65 i dobiło do 70. Skręciłam na miarkowniki do 60, aby zamknęła się klapka. Podejrzewam, że ogień zgaśnie, i jak temperatura wody spadnie, to klapka się uchyli, ale czy "podpali" węgiel?

Wydaje mi się, że problem niskiej stałopalności jakby, jakby pomały znika (przynajmniej wczoraj wieczorem) - nie jest to szczyt moich marzeń, ale paliło się dłużej.

Teraz boję się o smołę. Poradźcie Kochani...

Opublikowano

aszka - miarkownik nie jest od tego by zamykać klapkę (a raczej nie tylko od tego) on steruje liniowo- tzn. przymyka klapkę - ale robi to stopniowo i jak jest to dobrze ustawione to zawsze jest zostawiana minimalna szczelina choćby i 1 mm i o to właśnie tu chodzi- stały choćby minimalny dopływ powietrza, żadna elektronika ani sterownik nie jest w stanie tego zrobić.

Opublikowano

przede wszystkim gratulacje!Cieszę się że Ci się udało!Spróbuj przepalic piec na wyższej temperaturze - ok 80 stopni to smola powinna zejść.

Opublikowano

Przemson, przepalenie na 80 stopniach nie spowoduje drastycznego skrócenia mojej i tak nie najdłuższej stałopalności? Boję się, że tak. Dzisiaj udało mi się zobaczyć, co miałam w czopuchu po 3 tygodniach palenia - przesłona prawie zarośnięta sadzą. Wybrane zostały dwie szufelki sadzy z czopucha. W tym tygodniu będzie czyszczony komin.

Poradź/poradźcie, jak palić aby zminimalizować powstawanie sadzy i smoły. Cały czas palę od góry (rozpalanie od góry). Czy klapka powietrza dodatkowego ma być otwarta na maksa, czy trochę. Na stronie czysteogrzewanie można wyczytać, że palenie od góry w dużym stopniu eliminuje sadze, ale u mnie to nie działa. Skoro u wszystkich jest OK, to znaczy, że coś robię źle. Pali się niezbyt długo, sadza się pojawia. A tak wogóle, to palicie cały czas (po wygaśnięciu szybko nakłądacie nowy zasyp i jazda) czy też czekacie pare godzin, aż temperatura w domu spadnie i znów podpalacie? Podpatrując kominy sąsiadów widzę, że palą 2 - 3 razy na dobę, więc nie palą non stop, chyba. A jak u Was.

 

Poradźcie, jak zrobić i co, aby nie było sadzy i smoły?. 80 stopni na wyjściu, ale powrót będzie zawsze chłodniejszy, poza tym czy dociągnięcie kotła do 80 stopni nie spowoduje długiego nagrzewania się czopucha i komina? Nie grozi to podpaleniem sadzy w kominie od wysokiej temperatury spalin? Jak dzisiaj miałam 75 stopni, to czopucha nie mogłam dotknąć. Naprawdę się boję, nie mam żadnego doświadczenia.

 

Czy jakiś sadpal pomaga? Czy obierki od ziemiaków pomagają? Różne słyszałam opinie, ale posłucham też, co Wy sądzicie.

Opublikowano

Czy jesteś pewna, że to sadza, a nie popiół? Jeśli to sadza, to należy zwiększyć ilość PW. Dotykanie czopucha nie jest obiektywne, sugerowałbym mimo wszystko zainwestować w termometr spalin. Wtedy byłaby jasność. Pożaru sadzy się nie obawiaj - jak komin czyszczony, to ciężko cienką warstwę zapalić. Poza tym do tego potrzebne są znacznie wyższe temperatury.

Opublikowano

Cześć Aszka,

      Po pierwsze bezpieczeństwo - tzn, jeśli u Ciebie czopuch jest bardzo gorący, to dostosuj temperaturę do swojej instalacji. Spróbuj może zacząć od 75 stopni, zobacz co będzie po wypaleniu. Eksperymentuj tylko wtedy, gdy będziesz mogła kotła doglądnąć - np po pracy, czy w weekend. Jeśli smoła się nie wypali, delikatnie podnoś temperaturę poszczególnych przepaleń. Ja dopiero od listopada 2014 mam nowy żeliwny piec i utrzymuję na nim wyższe temperatury - od 70 do 80. Czasem w ramach eksperymentu rozpędzam piec do 90 stopni.

     Tylko ważna sprawa - temperatura pieca i temperatura zasialania, to dwie różne temperatury. Piszę Ci o tym, bo w starym piecu miałem termometr tylko przy zasilaniu i wydawało mi się temperatura zasilania i na kotle to to samo. Dziś mam tych termometrów więcej (są wyprowadzone do kuchni, żebym nie musiał często schodzić do piwnicy) i przynajmniej u mnie temperatura na kotle to np 70 stopni, na zasilaniu 60, a potem jest zawór 4D.

     Jeśli chodzi o ekonomię - jak wspominałem, na starym piecu paliłem z temperaturą ok 50 stopni, potem nawróciłem się na ekonomiczne i zdrowe dla kotła spalanie, więc na zasilaniu zacząłem palić z temp 60 stopni i nie zauważyłem żadnej róznicy. Teraz mam nowy kocioł i palę z temp 70-80 stopni i wygląda na to, że spalę podobnę ilość Piasta/Ziemowita, co w tamtym roku. Tylko jak mówię, to dla mnie nowy piec i jak Ty, wielu rzeczy jeszcze się uczę.

    I tak, jeśli chodzi o spalanie - do tej pory wsad 30 kg węgla starczał mi na ok 7 godzin. Różnica temperatur na zewnątrz nie miała do tej pory większego znaczenia, podejrzewam, że to dlatego, że mój piec ma 28kW i  sporą "bezwładność". Przy ostatnich mrozach palenie tylko raz na dobę przez 7 godzin to było mało, więc rozpalałem 2 razy na dobę. Rano rozpalałem o 6.30, o 8 było już ciepło, i do ok 15 (żona składa mi meldunki temperaturowe) dalej było ciepło. Przy dużych mrozach ponownie rozpalałem o 16.30 i ciepło w domu było o 18. Czyli przy dużych mrozach spalałem 60 kg węgla.

    Ostatnio zacząłem praktykować palenie mieszane - tj rano rozpalam kulturalnie jak Pan Bóg przykazał od góry, a potem, żeby przedłużyc ciepło bez ponownego rozpalania, dorzucam jeszcze dwie łopaty węgla i nim kopcę. I powiem Ci, że tak zyskuję jeszcze ok 3 godziny extra ciepła. Zdaję sobie sprawę, że tracę ok 30% energi na tych 2 łopatach, ale przeliczam to na energię, którą oszczędzam przy ponownym rozpalaniu.

    Jeszcze jedna uwaga, która być może Ci się przyda - przez ostatnie 2 palenia zauważyłem drastyczny spadek stałopalności - zamiast te ok 7 godzin, wsad palił mi się ok 5. Okazało się, że zapalił mi się cały zasyp. Prawdopodobnie dlatego, że ostatnio wrzuciłem węgiel grubszego sortu  - miał być orzech, ale trafiłem na kostkę i podejrzewam, że więcej powietrza dostało się przez drzwi popielnika. Może u Ciebie też są jakieś nieszczelności? Z tego co pamiętam, któryś z kolegów sugerował taką przyczynę.

    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego!

 

PS. Sadpal kiedyś kupiłem do starego pieca, ale zużyłem tylko pół worka. Trudno mi oszacować co bardziej wtedy pomogło - sadpal, czy  wyższa temperatura na piecu, którą zacząłem stosować do oczyszczenia pieca. Myślę, że możesz spróbować, bo nie jest drogi.

 

PS 2. Czyszczę komin przed sezonem grzewczym. Do tej pory musiałem czyścić komin dwa razy tylko razi - po paleniu Marcelem. Nie jest to żadna sugestia, bo każdy ma inną instalację, ale czyszczenie komina co 3 tygodnie to chyba trochę często, świadczy o tym, że problem dalej jest i wydaje mi się, że ktoś powinien do Ciebie zaglądnąć. Z tego co pamiętam to lubelskie? Znalazł się ktoś z Forumowiczów z okolicy?

Opublikowano

(...) i o to właśnie tu chodzi- stały choćby minimalny dopływ powietrza, żadna elektronika ani sterownik nie jest w stanie tego zrobić.

Nie jest to prawda. Masz temat kolegi lysy'ego o sterownikach PID w kotłach górnego spalania, w którym opisał, że jednak sterownik potrafi.

Opublikowano

MIQ masz rację. U mnie w biawarze optimax jak trochę go po ustawiałem to od koło dwuch miesięcy ani razu mi nie wszedł w podtrzymanie. Obroty max 33% min 12%.

Opublikowano

Pamiętam natomiast wypowiedź jednego z kolegów na FM, coś w stylu "dlaczego ten pie@@@ny miarkownik nie chce się zamknąć do końca?!", gdy miarkownik ustawiał mu tak minimalną szczelinę, że tylko zdymiał opał na niedomiarze powietrza zamiast spalać - więc tak naprawdę nie ma reguły.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.