Skocz do zawartości

Dale

Stały forumowicz
  • Postów

    151
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dale

  1. Jakby było za mało wody to kaloryfery najwyżej położone w ogóle by nie grzały
  2. Może kominiarz za odpowiednią sumkę wyczyści Tobie również piec i w ogóle się nie pobrudzisz a będzie hulać jak nowy :) btw. sam nie wiem co gorsze - wychodzenie na dach czy babranie się w kotłowni :lol: zdarza się że wyglądam po tym ostatnim jakbym zmienił kolor skóry :o
  3. Wygląda po prostu na to że komin jest brudny i już nie ciągnie tak jak kiedyś. Najlepiej zawołać kominiarza, ale prawdopodobnie wyczyści Ci tylko sam komin, a to nie wszystko. Jeśli chcesz wyczyścić sama to niestety musisz bardzo pobrudzić sobie łapki :) Najpierw sprawdź jaką masz średnicę komina, być może znajdziesz w papierach, ale najprościej po prostu zmierzyć linijką na dachu. Potem np. w castoramie kup szczotkę do czyszczenia kominów trochę szerszą niż Twój komin. Jeśli nie będzie to cały zestaw tylko sama szczotka to przyczep długą linę (musi starczyć na całą wys. komina), a pod spodem ciężarek. Teraz wypadałoby zajrzeć za piec i znaleźć w ścianie jakieś drzwiczki albo zatkany otwór. Wewnątrz będzie na pewno dużo sadzy i jeśli komin dawno nie był czyszczony to warto to opróżnić przed czyszczeniem (niestety chyba najbardziej brudząca robota, przynajmniej u mnie). Potem idziesz na dach i wpuszczasz do komina szczotkę na sznurku. Kilka razy powoli od góry do dołu. Może sie zdarzyć tak że się zablokuje zanim dotrze do dołu komina, to znaczy że komin jest bardzo zarośnięty. Wtedy najprościej po prostu wrzucić ją z pełną prędkością, ciężarek powinien to przebić. Potem niestety znowu trzeba się pobrudzić za piecem wyciągając kolejne wiadra sadzy. Ostatnia sprawa to otworzenie wyczystki w piecu jeśli takowa jest (u mnie jest okrągła od frontu), sprawić sobie jakiś "grzebacz" i wyciągnąć sadzę stamtąd spychając ją w stronę komina (wpadnie tam gdzie wybierałaś sadzę za piecem, można ją tam już zostawić do następnego razu żeby się nie brudzić po raz trzeci :lol:), lub do środka pieca i potem normalnie wyjąć z paleniska. No, to mnie więcej tak wygląda, mam nadzieje że się nie zniechęcisz :o
  4. Cholera dziwna sprawa. Wygląda na to że powietrze jest zasysane do instalacji. Może to jakaś nieszczelność przed pompą, a podciśnienie powoduje że woda nie wydostaje się tamtędy na zewnątrz tylko powietrze jest wsysane do instalacji. Może to jakiś odpowietrznik automatyczny wpuszcza powietrze czy coś takiego...
  5. Spokojnie da się przy nim wytrzymać bo właśnie siedząc przy komputerze mam po lewej stronie swojej ostatni grzejnik układu. Może przy 70C na wlocie odczuwalny jest pewien dyskomfort, ale na tyle palę jak jest już naprawdę bardzo zimno na polu, a chcę mieć chociaż te 19C w nieocieplonym domu. Instalacja jest prawdopodobnie obliczona na 90/70/20, bo przy 70C na wejściu w dni kiedy jest -25 stopni mam tylko 17-18 w pomieszczeniach. Żeby było chociaż te 20 to trzeba by dowalić na 90C, a wtedy to węgiel znika w oczach dosłownie.
  6. To nie instalacja grawitacyjna, masz pompę więc musisz wyregulować przepływy. Nie możesz wszystkich zaworów pozostawić otwartych na max jak napisałeś, bo woda popłynie przez te grzejniki które mają najmniejsze opory przepływu, a inne będą do połowy zimne, albo całkowicie zimne. Musisz przykręcić grzejniki które grzeją całe, napisałeś że masz zawory na imbusa - to one właśnie do tego służą. Przykręć je w tych grzejnikach które grzeją całkowicie, wtedy więcej wody pójdzie do reszty grzejników i będą one grzały prawidłowo.
  7. Ostatnio jak przepalamy wieczorem to robię tak: sypię trochę węgla do pieca i po osiągnięciu satysfakcjonującej mnie temperatury wody 50*C zamykam popielnik i sobie idę (szyber całkiem otwarty). Za 2 godziny jak przyjdę mam 44-46*C, czopuch ciepły, ale da się przytrzymać palec. Otwieram popielnik i czekam aż się rozbucha, dorzucam trochę węgla na oko. Czekam aż dociągnie mi do przynajmniej 50*C i zamykam popielnik i znowu 2 godziny czasu. W piecu jak na razie czyściutko, otwierałem wyczystkę i tam też.
  8. No też mi się tak właśnie wydawało :/ że komin pociągnie powietrze tyłem bo będzie łatwiej niż przez węgiel i nie będzie mi się dobrze palić. A swoją drogą to ten kocioł jest typowo pod koks czy to raczej jakiś wybryk ludzkiego pseudogeniuszu lat 80, który do niczego konkretnego się nie nadaje bez przeróbek?
  9. To tak jakby zakładać że za 10 lat będę miał żonę i np. jedenaścioro dzieci to od razu kupię sobie mikrobusa, a że zanim mój wielki plan 10-letni dojdzie do skutku to zbankrutuję z opłatami za benzynę to już inna sprawa :o Wracając do palenia od góry to jeszcze nie próbowałem, na razie przepalam drewnem bo nie jest bardzo zimno. Jak się zrobi zimniej to załaduję cały piec i podpalę od góry. Rozumiem że jeśli nie mam w drzwiczkach zasypowych dziur na powietrze wtórne to mogę po prostu je trochę uchylić i czymś zablokować? Potem już tego nie zmieniam aż się wszystko wypali? I jeszcze jedna sprawa, czy przelot za pionowym wymiennikiem (odsyłam do rysunku w 1 poście) nie spowoduje jakichś zakłóceń, czy powinienem go czymś zatkać czy jeśli zostawię tak jak jest to nic się nie stanie? Na razie rozpaliłem od góry bardzo niewielką ilość węgla na próbę i faktycznie udało się węgiel zaczął się żarzyć.
  10. Sprawdź zawór spustowy i zawory bezpieczeństwa i módl się żeby to któryś z nich puszczał wodę. Bo jeśli nie to masz taki wyciek że niedługo może Cię zalać...
  11. A jeśli będę palił od góry mając miarkownik oraz regulację powietrza wtórnego (dziury w drzwiczkach zasypowych) i zasypię cały kocioł i ustawię powiedzmy na 60 stopni to w początkowej fazie kiedy będzie bardzo dużo opału nie będzie się kisić do tego stopnia że znowu zacznie się sadza wydzielać? A kiedy można palić bez przerwy węglem? Jedynie w kotle z dolnym spalaniem?
  12. No więc tak - w drzwiczkach zasypowych nie mam żadnych dziur więc będzie problem z powietrzem wtórnym (mogę tylko powiedzieć że są bardzo nieszczelne, ale to pewnie nie wystarczy do dobrego palenia od góry). Drzwiczki popielnika mają 6 okrągłych dziur. Żeby wkręcać w nie śruby to jak rozumiem muszę każdą dziurkę nagwintować? Ogólnie wyglądają one tak: Mi się udaje palić ciągle w tym piecu paląc od dołu. Czasami nie trzeba używać zapałek przez kilka tygodni, grunt żeby ktoś dokładał po czubek na noc, a rano można spokojnie palić dalej bo żaru jeszcze jest sporo. Rozumiem że jakbym chciał wrzucić dużo opału do pieca i zrobić tak żeby mi to długo wytrzymało (np. 6 godzin bez pilnowania - tak jak na noc) to spowoduję że będzie się wydzielać więcej sadzy? Jeśli drzwiczkami popielnika zmniejszę temperaturę zatykając odpowiednią ilość dziurek to będzie to dokładnie taki sam efekt jakbym przymknął szyber?
  13. Komin był czyszczony 8 września więc wytrzymał trochę więcej niż miesiąc. Przez ten czas było palone praktycznie tylko drewnem, najczęściej suchym. Oprócz tego jedynie podcięte gałęzie świerka zostały spalone i ostatnio ojciec uparł się żeby spalić zgrabione mokre liście z ogródka no więc je spaliłem (całkiem nieźle to nawet zagrzało). Węgla dosypywałem trochę przez jakieś ostatnie półtora tygodnia. Komin zatkał się praktycznie nagle, właśnie po tych liściach. Jednego dnia zauważyłem że już gorzej ciągnie, kolejnego to już była tragedia. Potem wyczyściłem piec i komin i wybrałem sadzę z dołu komina (ponad 2 wiadra). Komin czyściłem szczotką z castoramy trochę większą niż średnica komina z podczepionym ciężarkiem. W pewnym miejscu ciężarek utknął (działo się już tak nie raz). Podniosłem go trochę i spuściłem w dół, wtedy się przebił. Drewnem paliłem tak że ładowałem tak do drzwiczek zasypowych i zamykałem szyber prawie do końca. Starczało na niecałe 2 godziny, temperatura 50-40 stopni. Węglem nigdy nie paliłem od góry. Czy tylko palenie cykliczne w takim piecu ma sens? Teraz da rady bo jak odmierzę odpowiednią ilość węgla to mi starczy na dzienne przepalanie. Tylko co w zimie, kocioł nie może wygasać bo zamarzniemy. W ogóle jak zapalić od góry? Wystarczy tak samo jak od dołu i węgiel sam zacznie się palić czy trzeba na rozpałkę dorzucić jeszcze trochę na podpalone drewno? Co do przerabiania pieca na spalanie dolne to nie będzie tak że zmniejszy się wtedy moc jeśli zatkam górny kanał? Poza tym nie mam możliwości dostarczenia powietrza wtórnego za pionowy wymiennik bo wszędzie wokół są ścianki z wodą. W tej chwili palę w taki sposób że rozpalam małą warstwą węgla, a jak już w piecu zostanie sam żar to zamykam popielnik (powietrze wchodzi przez 6 otworów w drzwiczkach), przykrywam żar pewną ilością węgla (dół nie zagasa bo ciąg idzie też za pionowym wymiennikiem), przymykam trochę szyber może na 1/4 żeby mi ciepło w komin nie spierniczało, patrzę czy nie dymi z pieca i sobie idę. Technika "odziedziczona" po ojcu. 20 lat tak palimy i nie zapaliła się nigdy sadza w kominie. W ogóle kiedyś więcej paliliśmy koksem i komin czyściło się raz na rok dla zasady a nie z konieczności. Mniej więcej odkąd zaczęliśmy palić węglem komin zatyka się częściej. Czasem pół roku jest OK, czasem po miesiącu, czasem po tygodniu. A ten węgiel co pisałem że "dupny" to był tak mokry że kałuża się pod nim zrobiła, jak się go wrzucało do pieca to w ogóle się nie palił, trzeba było sporo czasu poczekać aż woda wyparuje z niego. Po 5 dniach od wyczyszczenia zero ciągu, nie dało się rozpalić. Sadzy wyciągnąłem z 5 wiader wtedy. Nie ukrywam że nie umiem dobrze palić węglem, to mój drugi sezon dopiero i tyle co wiem dowiedziałem się od ojca. Mam jeszcze pare pytań na koniec jeśli ktoś przebrnął przez powyższe i się nie pogubił ;) - Czy jeśli palę tak jak do tej pory tzn. używając szybra to 1. Czy powinienem nie palić na niskie temperatury? 2. Jaka temperatura kotła pozwoli na jak najmniejsze wydzielanie się sadzy? 3. Jaka powinna być maksymalna temperatura czopucha żeby nie było zbytnich strat kominowych? 4. Czy do puki piec mam w takim stanie jak obecnie i przestanę używać szybra, a zamiast tego będę częściej chodził dokładać to nie będzie zbytnich strat kominowych?
  14. A zanim założę miarkownik ciągu i przerobię pół pieca mogę jeszcze coś zrobić żeby tyle sadzy się nie robiło i nie zatykało komina? btw. kiedyś miałem taką sytuację że komin zatkał mi się 5 dni po wyczyszczeniu, ale miałem wtedy bardzo dupny i mokry węgiel (komin 15x15cm)
  15. Witam Komin czyszczę dosyć często, raz co miesiąc, czasem wytrzyma kilka miesięcy. Myślę że to trochę za krótko. Palę węglem w starym piecu z lat 80, jest on zbudowany w trochę dziwaczny sposób. Otóż pomijając to że jest dziurawy jak ser szwajcarski to w drzwiczkach popielnika od nowości jest 6 dziur, więc nie ma jak kontrolować mocy za pomocą dostarczania mniej lub więcej powietrza. Wszystko tak naprawdę kontroluje się za pomocą szybra. Instalacja jest grawitacyjna, nie ma żadnych zaworów 3D i innych ułatwień. Jaka temperatura na kotle taka na grzejnikach. Ogólnie piec wygląda patrząc od boku w ten sposób: Chciałbym się dowiedzieć jak mogę ze swojej strony wpłynąć na zatykanie się komina. Co powinienem robić a czego się wystrzegać podczas palenia? Czy palenie na niskie temperatury powoduje szybsze zatykanie się komina? Czy jeśli chcę palić na niską temperaturę to powinienem ładować mało węgla i często dokładać?
  16. No nie rozumiem co masz na myśli że wymiana ciepła jest mniej wydajna. Chodzi o zbyt wolną prędkość przepływu wody? Z tym akurat nie ma problemu. Przy -20 na dworze ostatni grzejnik jest gorący jak piorun, zasilanie 70*C, powrót 50-60*C (nie da się dotknąć). Jeśli wszystkie grzejniki w układzie buzują gorącem od góry do samego dołu i mają temperaturę kotła to w czym to jest gorsze od instalacji pompowej? PS: Jakbym o 13 zapalił na 80 stopni to 19 w pomieszczeniach będę miał za godzinę czy dwie. Ale na razie oszczędzam opał i cały dzień pali się na 40-50 stopni.
  17. A co ma grawitacja do powolnego nagrzewania pomieszczeń? Sugerujesz że muszę czekać godzinę żeby ciepło dotarło do wszystkich grzejników? Nic z tych rzeczy. Instalacja jest dobrze zaprojektowana i startuje błyskawicznie. Zwłoka między każdą zmianą temp. na kotle a najdalszym grzejniku to góra 10 minut. Tak jak mówiłem pompy nie będzie. Niesie to za sobą szereg innych niepotrzebnych mi komplikacji (kryzowanie, cięższe warunki dla kotła chociażby).
  18. Ja na razie kotła nie zmieniam, bo pod znakiem zapytania stoi czy wogole bedziemy mieszkać w tym domu. Remont, ocieplenie, wymiana kilkunastu okien pochłonie grubą gotówkę, a bez tego sezon zimowy wychodzi bardzo drogo. Jeśli jednak się tego podejmiemy to ja widzę w przyszłości kocioł dolnego spalania, może nawet bojler na ciepłą wodę zamiast gazowych przepływowych, zawór 3d lub zawory termostatyczne (albo jedno i drugie). Jedno jest pewne - nie będzie pompy, chyba że do ładowania bojlera. W obecnej chwili myślę chociażby nad założeniem miarkownika do aktualnego pieca.
  19. Jak są mrozy to zależy od tego jak się paliło w nocy. Ogólnie palimy wtedy tak: ten kto idzie spać najpóźniej sypie węgla po czubek pieca, zamyka popielnik i szyber tak żeby temperatura była około 70-80 stopni i śpimy. Rano ten kto budzi się najwcześniej idzie i znowu podciąga do 70-80 stopni. Najdłużej piec niepilnowany pozostaje na jakieś 6 godzin, jak się naładuje sporo w nocy to spokojnie przetrzyma. Po 6 godzinach temperatura jest w granicach 40-50 stopni, czasem więcej, bo zdarza nam się na bardzo mroźne noce sypać koks. Rano po nocy -25/-30 stopni jest około 15-17 stopni w domu (zależy od pomieszczenia) jeśli palimy węglem, jeśli koksem to więcej. Zamierzam trochę ulepszyć piec, w drzwiach popielnika zamontować klapkę dla miarkownika ciągu, wszystkie drzwiczki uszczelnić (w tej chwili piec jest dziurawy jak ser szwajcarski), założyć sam miarkownik ciągu i powinno dawać radę. Myślę też o porwaniu się na zawór 3D (mam grawitację), ale to kwestia dalszej przyszłości.
  20. Mam dom nieocieplony, 250m2. Teraz mam w domu 19 stopni, pali się na około 40 stopni od godziny 13. W nocy niestety wygaśnie, mam stary kocioł manualny nawet bez miarkownika ciągu więc chcąc trzymać 40 stopni cała noc trzeba by wstawać i dokładać. Rano będzie gdzieś 16-17 stopni w pomieszczeniach. Teraz najlepsze: rozpalam o 13, zakładając taką samą temperaturę zewnętrzną 19 stopni w pomieszczeniach osiągnę dopiero w godzinach 20 - 21. Jakbym mógł to bym palił na okrągło, choćby i na te 40 stopni.
  21. Dale

    Jeden Grzejnik

    Musisz przykręcić trochę inne grzejniki, wtedy więcej wody przepłynie przez ten co się nie dogrzewa. Masz pompę? Z powyższego wnioskuję że nie, a w związku z tym wydaje mi się to dziwne, bo takie rzeczy raczej nie powinny się dziać na układzie grawitacyjnym, chyba że jest skopany. Jakby to był najdalszy grzejnik bardzo oddalony od kotła to jeszcze można zrozumieć, ale napisałeś że jest pierwszy więc powinien hulać najlepiej. Może jest przykręcony?
  22. Dale

    Jeden Grzejnik

    Nie grzeje do połowy w pionie czy w poziomie? Jeśli tył jest zimny to znaczy że zapowietrzony, jeśli dół zimny a góra ciepła na całej długości to znaczy że za mały przepływ, tzn. woda przez niego zbyt wolno przepływa i wychładza się zanim dotrze na dół grzejnika.
  23. Jak masz naczynie podłączone za pompą to lepiej zostaw ten zawór grawitacyjny bo jeszcze sobie kłopotów narobisz jak się zagotuje woda (i tak nie jest to zgodne ze sztuką, ale lepsze to niż jeśli para miałaby przeciskać się przez pompę w razie zagotowania). Co do grawitacji to spokojnie działa na krótki obiegu przy 4D, dlaczego miałaby nie działać. A jeszcze jedna uwaga - jak pozbyłbyś się zaworu grawitacyjnego i w ogóle obejścia pompy to nie zdziw się jak grawitacja przeciśnie Ci się przez zatrzymaną pompę, ona nie działa jak zawór.
  24. Nie może tak być bo wtedy będzie źle badał temperaturę otoczenia. Powietrze które do niego dochodzi jest podgrzewane przez rurkę zasilającą jeśli jest on w pionie.
  25. bo są to wycieki niewidoczne :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.