Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Wygaszanie kotła - same straty!


Gość Cemol

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam,

- jak pisałem w innym wątku, kocioł mam nówkę, z przebiegiem jakieś 200kg spalonego węgla. Tydzień temu postępując wg instrukcji rozpocząłem "procedurę" wygaszenia kotła. Powodem była nie jakaś awaria, ale normalny upał. Po wybraniu "praca ręczna" i naciśnięciu "podajnik do przodu" przez jak mi się wydaje kilka minut, dokonałem zrzutu z palnika (rynnowego) do skrzynki pod nim całego żaru i jakieś może 2 kg węgla, który sypiąc się na żar i poprzedzający go na tej rynnie popiół dokładnie się z tym wszystkim zmieszał.  Po pół godzinie wg zaleceń zszedłem do kotłowni sprawdzić skuteczność wygaszenia. W popielniku sajgon, - po otwarciu dym na całą kotlownię. Nie może być inaczej, kiedy w jednej skrzynce znalazł się węgiel i żar. Popatrzyłem na ekran sterownika, OK, temp. podajnika 22, temp. kotła i zaworu spada, to znaczy, że procedura zakończona sukcesem. Na drugi dzień żona podnosi alarm, że nowy kocioł cieknie. To nie kocioł, to niejaki Strażak, zalał podajnik i palenisko, bo widocznie coś zaczęło się tlić w kierunku zasobnika. Czyszczenia co niemiara.

Wczoraj nauczony doświadczeniem kolejne wygaszenie przeprowadzam identycznie, z tym, że tego węgla zrzucam do skrzynki nie 2 a dobre 5 kg i idę do kotła po godzinie i po dwóch. Po dwóch tli się tyci tyci w szufladzie, podajnik zimny jak lód. No to wyjeżdżam na weekend. Godzinę temu wróciłem do domu i coś mnie tknęło by zajrzeć do kotłowni. Tym razem Strażak nie zadziałał, ale w popielniku 5 kg węgla zamieniło się w popiół. Mało tego, żarzący się   jeszcze, gorący popiół. 

W związku z powyższym mam jedno pytanie i uwagę. Pytanie brzmi, czy to wygaszanie kotła u Was wygląda podobnie? Czy może jest jakiś myk, który tę operację unormalni?

Uwaga jest natomiast taka: czy ta cała elektronika i automatyka w tych podajnikowych kotłach nie jest aby przerostem formy nad treścią? Z jednej strony podgląd stanu kotła przez neta z końca świata, a z drugiej niekończące się "ręczne" poprawianie(???) ustawień i ten choćby przykład z wygaszaniem jakby nie było baniaka. O czyszczeniu tego baniaka nawet jeszcze nie myślę. A stara mówiła: kupuj gazowy ;)

Pozdrawiam

Opublikowano

Oj Ty to masz :)

Raz mi sie tak zrobilo jak Varmo zasypalem to zgasic nie moglem. :) Fajne to paliwo ale trza uwazac.

Zobacz na drzwiczki kotla (sznur), uszczelke w zasobniku i klapke od wiatraka zamykaj. Ogolnie jak powietrza nie ma to samo zgasnie.

Opublikowano
23 minuty temu, PioBin napisał:

i klapke od wiatraka zamykaj.

Onegdaj połowa wątku dotyczyła tej nieszczęsnej klapki, ba producent dostarcza obrazek, ma być stale otwarta! Rozumiem, że jak jest powietrze przez tę przysłonę wiatraka, to w popielniku są warunki do spalania, ale  w takim razie po co ta cała hiperautomatyka, z 3 poziomowym menu na sterowniku, skoro wszystko może spieprzyć niepozorna klapka, którą trzeba oddrutować (ma być trwale unieruchomiona) i ręcznie zamknąć. Zresztą i tak nie jest szczelna.

Ciemno to widzę.

Opublikowano

Nic nie poradze. Napisalem jak robie. Jak ja zamkniesz to przeciagu przez kociol nie bedzie to i dluzej cieply stal bedzie.

Opublikowano
6 godzin temu, Cemol napisał:

Witam,

- jak pisałem w innym wątku, kocioł mam nówkę, z przebiegiem jakieś 200kg spalonego węgla. Tydzień temu postępując wg instrukcji rozpocząłem "procedurę" wygaszenia kotła. Powodem była nie jakaś awaria, ale normalny upał. Po wybraniu "praca ręczna" i naciśnięciu "podajnik do przodu" przez jak mi się wydaje kilka minut, dokonałem zrzutu z palnika (rynnowego) do skrzynki pod nim całego żaru i jakieś może 2 kg węgla, który sypiąc się na żar i poprzedzający go na tej rynnie popiół dokładnie się z tym wszystkim zmieszał.  Po pół godzinie wg zaleceń zszedłem do kotłowni sprawdzić skuteczność wygaszenia. W popielniku sajgon, - po otwarciu dym na całą kotlownię. Nie może być inaczej, kiedy w jednej skrzynce znalazł się węgiel i żar. Popatrzyłem na ekran sterownika, OK, temp. podajnika 22, temp. kotła i zaworu spada, to znaczy, że procedura zakończona sukcesem. Na drugi dzień żona podnosi alarm, że nowy kocioł cieknie. To nie kocioł, to niejaki Strażak, zalał podajnik i palenisko, bo widocznie coś zaczęło się tlić w kierunku zasobnika. Czyszczenia co niemiara.

Wczoraj nauczony doświadczeniem kolejne wygaszenie przeprowadzam identycznie, z tym, że tego węgla zrzucam do skrzynki nie 2 a dobre 5 kg i idę do kotła po godzinie i po dwóch. Po dwóch tli się tyci tyci w szufladzie, podajnik zimny jak lód. No to wyjeżdżam na weekend. Godzinę temu wróciłem do domu i coś mnie tknęło by zajrzeć do kotłowni. Tym razem Strażak nie zadziałał, ale w popielniku 5 kg węgla zamieniło się w popiół. Mało tego, żarzący się   jeszcze, gorący popiół. 

W związku z powyższym mam jedno pytanie i uwagę. Pytanie brzmi, czy to wygaszanie kotła u Was wygląda podobnie? Czy może jest jakiś myk, który tę operację unormalni?

Uwaga jest natomiast taka: czy ta cała elektronika i automatyka w tych podajnikowych kotłach nie jest aby przerostem formy nad treścią? Z jednej strony podgląd stanu kotła przez neta z końca świata, a z drugiej niekończące się "ręczne" poprawianie(???) ustawień i ten choćby przykład z wygaszaniem jakby nie było baniaka. O czyszczeniu tego baniaka nawet jeszcze nie myślę. A stara mówiła: kupuj gazowy ;)

Pozdrawiam

Witaj

Ja u siebie jak miałem taki palnik i chciałem wygasić to wchodziłem w menu, klikałem na wygaszanie i to wszystko. Sterownik sam wypycha eko do przodu potem cofa eko (aby powstała przestrzeń) i się dopala. Nic nie ruszałem i było ok

Pozdrawiam

Opublikowano

Ja w moim kotle dam na wygaszanie to nic nie wypycha a kocioł normalnie się wygasi bez najmniejszych ceregieli , może dlatego że mam normalny sterownik a nie jakieś tabletowe świecidełka z wykresami i innymi dyrdymałami, wygaszałem go od maja z 6 razy i ani razu nie wypychał opału a zawsze wygasł na amen .

Opublikowano

Zrobiłem kiedyś taki eksperyment.  Przełączyłem sterownik w dwustan, temperaturę ustawiłem na max (chyba 85), dobrałem proporcje podawanie/przerwa podwania/obroty dmuchawy tak, że kocioł pracował non stop na stałej temperaturze (coś koło 60) +/-kilka stopni. Moc kotła (palnika)=zapotrzebowaniu budynku, wiec temperatura była mniej więcej stała.

Można by założyć, że były to idealne warunki pracy dla kotła/palnika (idealny stosunek paliwo/powietrze). BZDURA! Palnik albo sie "zapadał" albo przykapcał. Wystarczyło, że wiatr zmienił kierunek lub prędkość, albo że podajnik nabrał troche grubszej lub drobniejszej granulacji węgla i moje mozolnie dobrane parametry mozna było sobie w buty wsadzić.

Tak oto na własnej skórze przekonałem się, że dobry sterownik to nie taki który ma 120 parametrów do ustawienia, tylko taki który sam potrafi te parametry dobrać i na bieżąco korygować. Co mi z najlepszego sterownika, w którym mogę ustawiać parametry dla mocy minimalnej, maksymalnej i dla kilku pośrednich, albo nawet korygować działanie algorytmu PID, jak wszystkie te ustawienia są dobre tylko na daną chwile i kolejnego dnia można zacząć ustawiać wszystko od nowa.

Opublikowano

O mój  Boże widzisz i nie grzmisz.

Wygaszanie kotła to niewciskanie przycisków.

Wygarniasz żar RĘCZNIE I TYLE. Do pustego popielnika

Wchodzisz w sterowanie ręczne wypychasz trochę węgla dla pewności żeby nie było żaru i  oddzielasz żar od węgla na bieżąco  w popielniku żeby się nie zajarało . Ewentualnie zasypujesz popiołem żar dodatkowo i już nic nie grozi . Węgiel który oddzielasz po przesypaniu ponownie używasz . 

Czas operacyjny max 3 min. Ludzie co wy? Rozumu nie macie? 

Opublikowano

Mam sterownik Pionier Elektryk i też podajnik rynnowy. Wygaszanie bardzo często piec ponieważ mam zapalarka elektryczna i uruchamiam w lato raz na dobę grzanie wody. Nigdy nie miałem pożaru w popielniku. Sterownik uruchamia funkcje dopalania i piec automatycznie gaśnie. Kolejnego dnia sam się zapala grzeje wodę i wygasza. Całe lato i zero kłopotów.

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Opublikowano

Jeszcze raz, nigdy ręcznie nic nie wybierałem. W sterowniku aktywowałem "wygaszanie" i proces się rozpoczynał. Trochę wypychał do przodu potem cofnął do tyłu i dopalał. Dodatkowo jak paliłem z automatycznym rozpalaniem to sterownik robił te czynności co pisałem - dopalanie na mniejszej mocy wentylator, a potem był wydmuch.

Tak miałem przy palniku uni i sterowniku K1PRv4

Opublikowano

Potwierdzam zdanie przedmówców. Wystarczy nacisnąć funkcję Wygaszanie i tyle. Przetestowałem i się sprawdza.

Opublikowano
2 godziny temu, gilal napisał:

Jeszcze raz, nigdy ręcznie nic nie wybierałem. W sterowniku aktywowałem "wygaszanie" i proces się rozpoczynał. Trochę wypychał do przodu potem cofnął do tyłu i dopalał. ...

Tak samo, a klapke zamykam aby bez potrzeby nie wychladzalo kotla jak dluzej stoi. Ale przy Varmo tlilo sie nadal i dymu co nie miara.

Opublikowano

Ja klapki nie zamykałem, ale paliłem eko. Cały czas klapka była otwarta.

Pozdrawiam :)

Opublikowano
4 godziny temu, gilal napisał:

Jeszcze raz, nigdy ręcznie nic nie wybierałem. W sterowniku aktywowałem "wygaszanie" i proces się rozpoczynał. Trochę wypychał do przodu potem cofnął do tyłu i dopalał. Dodatkowo jak paliłem z automatycznym rozpalaniem to sterownik robił te czynności co pisałem - dopalanie na mniejszej mocy wentylator, a potem był wydmuch.

Tak miałem przy palniku uni i sterowniku K1PRv4

Na stronie 21 Instrukcji, pkt. 9. 5 [wygaszanie kotła] stoi: "W celu wygaszenia kotła należy w menu regulatora elektronicznego wybrać pracę ręczną, załączyć podajnik wypychając żar do paleniska, zgarnąć pozostałości z paleniska. Odczekać kilka minut do czasu aż palenisko całkowicie wygaśnie"

Tak tam pisze, koniec i kropka. Napisz czym paliłeś, bo piszesz o jakimś wydmuchu, co Ci wydmuchało - węgiel z żarem z popiołem?

Opublikowano

To jest proces wygaszania. Napisałem Ci jak ja to robiłem. Paliłem ekogroszkiem (jaret plus, retopal).

Dopala to co jest na palniku, a potem wydmuch (oczyszcza palnik)

Opublikowano

Nie mam najmniejszych podstaw by Ci nie wierzyć, będę miał okazję sprawdzić to sprawdzę, ale w końcu zadzwoniłem (dodzwoniłem się) do serwisu sterownika. Gość stwierdził autorytatywnie, że należy robić tak jak w instrukcji. Przycisk "Wygaszanie" może być użyty w przypadku peletu. Ale ten gość mógł tak tylko powiedzieć (?), w każdym razie jak będę miał rozpalony baniak, to nacisnę to "Wygaszanie" i posiedzę w kotłowni ;)

Opublikowano

Ja tak robiłem. Sterownik był ustawiony na eko (nie na pellet)

Nie mam zamiaru wprowadzać Ciebie w błąd. Wygaszałem tak jak pisałem i u mnie to się sprawdzało.

Pozdrawiam

Opublikowano

W moim przypadku sterownik po prostu przestaje podawać paliwo i zaczyna dmuchać powietrzem do czasu, aż cały węgiel na rynnie wypali się do zera. Ten czas mogę sam ustawić. Jeśli uznam że nie wypaliło się do zera, na przyszłość mogę wydłużyć ten czas. Kolejnego dnia piec podaje wstępnie nową dawkę węgla i włącza dmuchawę i zapalarkę. Nie ma tu nic nadzwyczajnego.

Wysłane z mojego Redmi 5 Plus przy użyciu Tapatalka

Opublikowano

Tak jak pisze kolega Gilal tez robiłem i się nic nie tliło i zapaliło, klapka cały czas otwarta od wentylatora, tak jest w kotle defro z palnikiem uni i zapalarką sterownik K1prv4,pozdrawiam.

Opublikowano
W dniu 15.10.2018 o 17:41, Cemol napisał:

w każdym razie jak będę miał rozpalony baniak, to nacisnę to "Wygaszanie" i posiedzę w kotłowni ;)

Jeszcze kotła nie rozpaliłem, bo na zewnątrz 24 stopnie, ale pokusiłem się na zadzwonienie do jego producenta. Rozmowa nie była długa: postępować należy wg instrukcji, czyli wypychać żar ręcznie aż spadnie do skrzynki w popielniku. Piszę to tylko dlatego, że jak coś nie jest dla mnie jednoznaczne, to drążę temat. Reasumując:

1. Zarówno producent sterownika (Tech), jak i producent kotła (Defro) jako właściwą metodę gaszenia wskazują nie na opcję sterownika, a na opisane w Instrukcji kotła wygaszanie "ręczne"

2. Nie wiem dlaczego w takim razie menu zawiera ten nieszczęsny przycisk "wygaszanie"? Jak będę jeszcze dzwonił do Techa , to będę to drążył.

3. Połowa piszących w tym wątku gasi przyciskiem, uznając to za metodę właściwą i skuteczną.

Na chłopski rozum kombinuję tak: dali przycisk, ale do końca nie są pewni czy toto spełnia swoją rolę, być może 10 razy zgaśnie, a 1 raz nie. Dlatego, asekuracyjnie w instrukcji stoi czarno na białym i dodatkowo trochę boldem to co napisałem. Należy zauważyć również, że instrukcja obsługi kotła nie wspomina nawet o takim przycisku, a instrukcja sterownika omawiając szczegółowo niektóre błahe funkcje o przycisku "wygaszanie" wspomina w jednym tylko zdaniu, informując, że przycisk "Rozpalanie" zamienia się po rozpaleniu w "Wygaszanie".

IMO temat należy traktować jak jak najbardziej otwarty, tym bardziej, że kocioł kosztował mnie tyle ile 4 (z instalacją 5!)  najbardziej wypasione 50" telewizory Sony, więc to nie są żarty i tu musi być wszystko jasne ;)

Pozdrawiam

Opublikowano

Jaki masz sterownik, przycisk wygaszanie działa tylko jeżeli masz zapalarkę,pozdrawiam.

Opublikowano

Dziala tez bez zapalarki 

Opublikowano

Wszystko jest możliwe,prędzej miałem ster k1pv2 i tam musiałem wygaszacz ręcznie,teraz mam k1prv4 i tu działa automatycznie.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Witam, odgrzewam temat sprzed tygodnia, bo napisałem w nim, że doświadczalnie wygaszę kocioł przyciskiem [Wygaszanie], który jak twierdzą niektórzy, służy do tego  właśnie celu, natomiast o użyciu tego przycisku nawet nie wspomina instrukcja, a na dodatek serwis producenta kotła i producenta sterownika zgodnie twierdzą, że wygaszanie kotła ma się odbyć zgodnie z instrukcją, czyli przez ręczne wygarnięcie żaru z palnika.  To tyle tytułem przypomnienia.

Na przycisk [Wygaszanie] nacisnąłem o godz. 12:30. W tym czasie kocioł miał temperaturę 67C. Naciśnięcie spowodowało ok. 2 sek podanie paliwa i 1 sek wsteczny obrót ślimaka. Wyłączyły się wszystkie funkcje sterownika poza pompą obiegową, a napis na sterowniku oznajmił "wygaszony". Nauczony wcześniejszym doświadczeniem byłem przygotowany na parogodzinne spędzenie czasu w kotłowni. Do kotła zajrzałem po godzinie. Na palniku, jakby nigdy nic ilość żaru taka, jakby kocioł był w podtrzymaniu. Po drugiej godzinie bez zmian, nooo, obniżyła się temperatura kotła o 4 stopnie, a temperatura podajnika wzrosła z 21 do 24C. Po 15:00, w trzeciej godzinie śledzenie wygaszonego hehe kotła, temperatura spadła o kolejne 4 stopnie. Na palniku żar jakby przemieścił się w stronę ślimaka. Na rynnie ma już kolor czerwony, ale od strony ślimaka dalej intensywnie żółty. Minęły 3 godziny od czasu jak sterownik komunikuje "wygaszony". Po czwartej godzinie opuszczam przytulną kotłownię. W komorze paleniskowej dymu jakby palił ziemniaczane łęty - tak jest zresztą cały czas, węgiel się pali z niedomiarem tlenu, to kopci niemiłosiernie, dalej widzę czerwone węgielki, ale temperatura podajnika na szczęście już nie rośnie, ustaliła się na 31C. Jak się nic nie zmieni, wszystko (tym razem) zakończy się szczęśliwie.  Nie wyobrażam sobie sytuacji, by np. wyjeżdżając na dłużej, w ostatniej chwili użyć tego "automatycznego"  wygaszacza. Dopóki ta funkcja nie znajdzie się w instrukcji, niech każdy przemyśli dokładnie skutki, nim wybierze tą magiczną automatykę.

 

Opublikowano

Ja tak robiłem cały czas i nie miałem żadnego problemu. A jak paliłem z automatycznym rozpalaniem (tryb letni) to sterownik jeszcze ma tryb dopalania i robi wydmuch.

Zaznaczam, ja tak robiłem :)

Pozdrawiam

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.