kleyo Opublikowano 3 Kwietnia 2018 #1 Opublikowano 3 Kwietnia 2018 Cześć.Pytanie dla znawców pewnie banalne, ale potrzebuję jasnej odpowiedzi.Czy mając w domu kocioł gazowy z regulatorem temperatury w salonie, a także z głowicami termostatycznymi na każdym kaloryferze (również na tych w salonie) należy całkowicie zakręcać kaloryfery czy oszczędność będzie nieznaczna?Całe życie mieszkałem w domu z piecem węglowym i tutaj zasada była prosta, ile spalę węgla tyle go zużyję, a zakręcenie kaloryferów nie zrobi dużej różnicy. Z kolei moja żona całe życie mieszkała w bloku, gdzie koszt ogrzewania zależał stricte od tego ile wody wpłynie do kaloryfera, więc zakręcenie robiło bardzo dużą różnicę.Teraz mamy dylemat, bo być może te dwa "mity", o których przed chwilą napisałem nie są prawdą i należy jakoś inaczej regulować temperaturę w domu, żeby było to najbardziej opłacalne.
Jozefg1 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #2 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Całkowicie? To bez sensu! To po co termostaty? Ustawić potrzebną temperaturę w każdym pomieszczeniu a kocioł sobie wyreguluje sam ile gazu potrzebuje. Że nie wspomnę już o regulatorze pokojowym który tylko sprzyja oszczędności.
PioBin Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #3 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 ... koszt ogrzewania zależał stricte od tego ile wody wpłynie do kaloryfera, więc zakręcenie robiło bardzo dużą różnicę... Sam dales odpowiedz. Przy czym takie reczne zakrecanie / regulowanie moze byc nie komfortowe, ale to osobny temat. Nie daj sie nabrac na mity ze najlepiej utrzymywac stala temperature w pomieszczeniach. Kazde ogrzanie pomieszczenia w czasie kiedy nie jest to konieczne jest strata nie do odzyskania.
SONY23 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #4 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Może jest tak w domach o konstrukcji, która nie akumuluje ciepła, czyli lekkiej z ociepleniem. Ale w tradycyjnych z tonami ceramiki już takiego prostego przełożenia nie ma. Jak pomieszczenia są dogrzewane tylko chwilowo w czasie obecności domowników a potem pauza, to nigdy nie ma tam komfortu cieplnego a spalanie może jest takie same albo tylko niewiele mniejsze.
PioBin Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #5 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Mowimy o spadku / wzroscie temperatury o 2 stopnie to nie powoduje dyskomfortu ale oszczednosci. Jest to jak najbardziej mozliwe w obecnym standardzie budownictwa. Czesto klopotliwe przy podlogowce.
tomtomek Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #6 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Nie wiem, co masz na myśli pisząc obecny standard budownictwa, ale dla mnie różnice w temp. 0,6*C są odczuwalne i niekomfortowe. Może jest to prze takie ustawienie zasilania grzejników (40 - 50*C) aby grzały słabo, ale przez jak najdłuższy okres czasu,a po przejściu na temp. nocną (obniżenie o 0,6*C) na długo się wyłączają i dla mnie to jest odczuwalne.
kleyo Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Autor #7 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Dziękuję za odpowiedzi, widzę że to jednak nie taka banalna sprawa, bo zdania są odmienne. Całkowicie? To bez sensu! To po co termostaty? Ustawić potrzebną temperaturę w każdym pomieszczeniu a kocioł sobie wyreguluje sam ile gazu potrzebuje. Że nie wspomnę już o regulatorze pokojowym który tylko sprzyja oszczędności. Moim zdaniem, również bez sensu jest całkowite zakręcanie kaloryferów, ale mieszka ze mną jeszcze babcia żony, która co chwilę mi zakręca kaloryfery całkowicie, np. w łazience. Jeśli chodzi o regulator to też potrafiła zrobić tak, że kaloryfery w salonie na 3 (czyli chyba 22*C w pokoju), a regulator ustawiony na 24 i piec próbuję w kółko złapać temperaturę, której się nie da. Jak ująłem na 22 i dałem kaloryfer na 4 to po jakimś czasie się wyłączył, a w pokoju było cieplej. Ewidentnie widzę, że mamy tutaj błędne przekonania i staram się udowodnić jak jest najlepiej. Czytałem, że w pok.oju z regulatorem powinno w ogóle nie być termostatów, albo odkręcone na full (5) Sam dales odpowiedz. Przy czym takie reczne zakrecanie / regulowanie moze byc nie komfortowe, ale to osobny temat. Tyle, że tak było w bloku gdzie rachunek za ciepło był stricte związany z tym ile wody przepłynęło przez kaloryfer. W domu miałem tak, że woda była ta sama w kółko, więc jeśli rozgrzeję cały zbiornik (no bo nie da się ogrzać np. 1/3 zbiornika) czyli te np. 80 litrów, to nie zrobi dużej różnicy czy te 80 litrów wpuszczę do 3 czy 8 kaloryferów. Owszem będzie pewna różnica, ale moim zdaniem nie jakaś olbrzymia. Aczkolwiek tutaj nie mam pewności, więc prosiłbym jeszcze o wyjaśnienie. Jak pomieszczenia są dogrzewane tylko chwilowo w czasie obecności domowników a potem pauza, to nigdy nie ma tam komfortu cieplnego a spalanie może jest takie same albo tylko niewiele mniejsze. Obecny dom mam słabo ocieplony, planuję coś w tej kwestii podziałać, ale na razie postanowiłem skupić się nad optymalnym wykorzystaniem tego co mam. Zobaczmy na przykładzie, mam dwa pokoje obok siebie, taka sama wielkość. W jednym śpię, a drugi jest praktycznie nieużywany, mam tam tylko jakieś ciuchu itp. więc tylko wchodzę, zabieram coś i idę w inne miejsce. Moim zdaniem lepiej mieć w obu tych pokojach nastawienie temperatury np. 3 niż w jednym 3, a w drugim 0, bo przez drzwi i tak mi ciągnie to zimno do tego ciepłego. No, a woda w kotle i tak jest zagrzana, więc można część z niej wpuścić do tego kaloryfera.
PioBin Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #8 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 Nie wiem, co masz na myśli pisząc obecny standard budownictwa, ale dla mnie różnice w temp. 0,6*C są odczuwalne i niekomfortowe. Może jest to prze takie ustawienie zasilania grzejników (40 - 50*C) aby grzały słabo, ale przez jak najdłuższy okres czasu,a po przejściu na temp. nocną (obniżenie o 0,6*C) na długo się wyłączają i dla mnie to jest odczuwalne. Standard budownictwa to jest coś co być musi czyli budynki odpowiadające WT2017. Jakkolwiek większość obecnych budowanych przewyższa i to bez problemu. Przede wszystkim komfort. Jeżeli jakieś rozwiązania powodują dyskomfort to nie ma o czym dyskutować i trzeba z tego zrezygnować (dotyczy wszystkiego). Chciałbym tylko dopowiedzieć, że temperaturę obniżamy pod naszą nieobecność i wyrównujemy gdy będziemy w domu (np. sypialni) - w tym przypadku ciężko mówić o dyskomforcie gdy nas tam nie ma (lub śpimy)... ...Tyle, że tak było w bloku gdzie rachunek za ciepło był stricte związany z tym ile wody przepłynęło przez kaloryfer. W domu miałem tak, że woda była ta sama w kółko, więc jeśli rozgrzeję cały zbiornik (no bo nie da się ogrzać np. 1/3 zbiornika) czyli te np. 80 litrów, to nie zrobi dużej różnicy czy te 80 litrów wpuszczę do 3 czy 8 kaloryferów. Owszem będzie pewna różnica, ale moim zdaniem nie jakaś olbrzymia. Aczkolwiek tutaj nie mam pewności, więc prosiłbym jeszcze o wyjaśnienie.... MOŻE wyniosłeś pewne przyzwyczajenia ze swojego domu (być może stał tam dla przykładu jakiś stary zasypowiec) w którym paliło się ciągle - bo rozpalać się nie chciało, a jak się rozpaliło to nie szło tego "zmniejszyć". Tutaj słusznym było "nie skręcenie" grzejnika gdyż woda się gotowała. Teraz masz piec gazowy który potrafi się wyłączyć i załączyć kiedy tylko jest taka potrzeba - więc jeżeli NIE powoduje dla Ciebie dyskomfortu zmiana temperatury to czemu z tego nie skorzystać? Tak na podsumowanie: Rozczarowanie lub zadowolenie powiązane jest często z założonym celem - jeżeli ktoś oczekuje oszczędności na poziomie połowy spalonego paliwa to będzie rozczarowany jeżeli 2-5% TO BĘDZIE ZADOWOLONY.
Ksieciunio Opublikowano 4 Kwietnia 2018 #9 Opublikowano 4 Kwietnia 2018 W pomieszczeniu gdzie masz regulator temp.odkrec na maksa termostaty, albo ściągnij je by piec mógł dobic temp.do zadanej, a tak masz przepal. W innych pomieszczeniach moga byc termostaty i tam może tesciowa zakręcić. Ja tak zrobie u siebie, w salonie bedzie regulator a w sypialniach i pokojach termostaty.
form Opublikowano 5 Kwietnia 2018 #10 Opublikowano 5 Kwietnia 2018 Teraz mamy dylemat, bo być może te dwa "mity", o których przed chwilą napisałem nie są prawdą i należy jakoś inaczej regulować temperaturę w domu, żeby było to najbardziej opłacalne. Z tego co mi się wydaje to największa oszczędność w zużyciu węgla jest wtedy, gdy utrzymujemy przez jak najdłuższy czas jak najmniejszą różnicę pomiędzy temperaturą ścian zewnętrznych domu, a temp. zewnętrzną. Komfort cieplny w domu zapewnia ciepłe powietrze mające kontakt z naszą skórą oraz promieniowanie grzejników, podłogówki równoważące promieniowanie chłodnych ścian i okien. Można utrzymywać komfort za pomocą wysokiej temp. ścian, ale wysoka temp. ścian to wysokie koszty ogrzewania, o ile nie ma się idealnego, szczelnego domu-termosu bez mostków cieplnych. W praktyce u mnie wygląda to tak, że w nocy mam ustawioną temp. minimalną na 19,6. Do niej w rzeczywistości dom schładza się tylko przy mrozach -20, jest to odpowiednia dla mnie nocna temp. minimalna, aby komfortowo spać czy wyskoczyć na chwilę z łóżka. Zazwyczaj jednak temp. wewn. w nocy nie spada poniżej 20 stopni, więc poza największymi mrozami w nocy piec śpi. Piec ma pobudkę o 5 rano i grzeje z większą mocą do 7 rano. Gdy się budzę i wstaję z łóżka o 7 mam już komfortową temp. dzienną 22,5 stopnia, która jest podtrzymywana do godziny 8. Od 8 do południa temp. w domu opada, a piec zaczyna pracę o 13, żebym na godzinę 15 miał komfortową temp. dzienną, która jest utrzymywana do wieczora. Na około godzinę przed spaniem piec przechodzi w podtrzymanie, temp. wewn. powoli opada do poziomu temp. obniżonej. Jak zapewniony jest komfort? W trybie temp. obniżonej i trybie podtrzymania temp. dziennej zmniejszony jest przepływ wody przez grzejniki. Do tego utrzymywanego 24h na dobę stałego tła cieplnego dochodzi podłogówka (około 30% zapotrzebowania cieplnego). W trybie podwyższania temp. wewnętrznej przepływ przez grzejniki jest pełny na najniższym ustawieniu pompy, a jego czasem, czyli czasem pracy grzejników z większą mocą steruje regulator pokojowy. Temp. dzienną utrzymuję więc przez około 1,5 godziny rano oraz 4-5 godzin wieczorem. Piec w podtrzymaniu przebywa około 5 godzin rano i około 9 godzin w nocy. Na jakiego rzędu oszczędności można liczyć przy takim scenariuszu w stosunku do utrzymywania stałej temp. wewn.? W zależności od konstrukcji budynku, jego ocieplenia i staranności wykonania, otworów okiennych, stosunku ścian zewn. do ścian wewn., kotła i utrzymywania jego wysokiej sprawności cieplnej, trybu życia, etc., oraz (najważniejsze!) ilości czasu, w którym utrzymujemy jak najniższą temp. obniżoną, oszczędności powinny sięgać 5-50%. W każdym razie mitem jest, że największe oszczędności daje utrzymywanie stałej (dziennej) temp. wewnętrznej. Nie jest przypadkiem, że na forach propagują go najsilniej właściciele składów węgla i ich znajomi :) Obecnie, przy temp. zewn. sięgających 15-18 stopni i słonecznych dniach, tło cieplne jest u mnie wyłączone, a piec pracuje tylko przez 2 godziny rano. W ciągu dnia słońce na tyle nagrzewa wnętrze domu (co akumulują ściany), że piec popołudniu i wieczorem uzupełnia tylko straty CWU. To tak przy okazji kolejnego mitu, że dom z dużymi przeszkleniami to ogromne koszty ogrzewania. Taki brak tła cieplnego zimą (całkowite zakręcanie grzejników) nie wchodzi w rachubę - brak komfortu cieplnego natychmiast przekłada się na brak komfortu akustycznego. Przy kotle węglowym pracującym z wysoką sprawnością cieplną w zakresie mocy 0,5-5 kW prawdopodobnie wyglądałoby to nieco inaczej, ale takiego kotła nie mam, nie wiem czy taki w ogóle istnieje, więc tej kwestii nie rozpatruję. I bez tego wpis jest już za długi, ale może przyda się komuś do zmniejszenia kosztów ogrzewania bez zmniejszenia komfortu.
PioBin Opublikowano 5 Kwietnia 2018 #11 Opublikowano 5 Kwietnia 2018 A zapytam @form czy w jednym pomieszczeniu masz jednoczesnie podlogowke i kaloryfer? Po co tak: 1. podlogowka dla zapewnienia komfortu cieplej podlogi - temp. podlogi rzedu 18-20 stopni 2. Kaloryfer do regulacji obnizeniem temperatury wewnatrz pomieszczenia.
form Opublikowano 5 Kwietnia 2018 #12 Opublikowano 5 Kwietnia 2018 Tak, jednocześnie grzejniki i podłogówkę, z tym że podłogówkę mam tylko w tych pomieszczeniach, w których są płytki. Od chodzenia po twardych płytkach wolę miękkie dywany, więc najchętniej płytek na podłodze nie kładłbym nigdzie, a wszędzie dywany. Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie chodzili nie po miękkich dywanach sawann, a po płytkach twardych jak skała to dałby nam kopyta jak górskim kozicom czy diabłu, bo piekło podobno też wybrukowane :) Jeżeli więc już musiałem połozyć płytki w pomieszczeniach, gdzie na podłodze pojawia się woda to niech ta woda chociaż szybko odparuje. Nie było moim celem uzyskanie efektu podłogi jak na plaży rozgrzanej słońcem, 30% oszczędność na opale względem grzejników, zabezpieczenie na wypadek awarii grzejników, itp. ;) Płytki ogrzewane mają u mnie temp. około 27 czy 28 stopni, o ile dobrze pamiętam ustawienie. Płytki nie parzą jak u sporej cześci użytkowników podłogówek. Pytanie tylko jak tego typu scenariusz sprawdzi się dla kotła gazowego autora tematu. Sprawność cieplna kotła gazowego nie ulega takiemu rozrzutowi jak w przypadku kotła węglowego.
tyczkowski Opublikowano 6 Kwietnia 2018 #13 Opublikowano 6 Kwietnia 2018 bez sensu palić i mieć zakręcony kaloryfer :P jak masz termostat sam załatwi sprawe
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.