Skocz do zawartości

polo1

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Polo1

to popytaj kol. szponi ile spala w swoim kamino... też nie wierzyłem ale po "korespondencji" z nim w swoim domku 180m2 6-7kg węgla i 6kg sosny na rozpałkę przy temp na zewnątrz ok.0C paliłem 10-12h z tego połowa energii poszła pewnie na rozgrzanie instalacji i domu.. a tyle opału ledwo zakryło zmniejszone ruszta

jadę pierwszy sezon na miarkowniku i dopiero to ustawiam więc wynik może ulec tylko poprawie

Opublikowano

wydaje mi się że wynik mizerny ok.15kg węgla na ok. 6-7h palenia przy temp. dodatnich.

 

też mam cegły w piecu w celu zmniejszenia komory 4 sztuki, na tylnej ścianie tak aby nie zasłaniały dystrybutorów powietrza( co jak co jadę na dmuchawie), pytanko do tosiekplock jak masz ułożone cegły? ( zasłaniasz te najniższe dziurki )

 

jeszcze raz do tosiekplock - jeden wsad to ile u Ciebie to jest mniej więcej kg ? ( bo z tego co zauważyłem u mnie zwiększenie ilości opału nie zwiększa proporcjonalnie długości palenia)

 

6-7 godzin to wynik nawet mniej niż mizerny;

 

u mnie worek 50 kg starczy na prawie 3 dni palenia (w pełnym sezonie zimowym) - piszę prawie, bo przy cięższych mrozach muszę otwierać kolejny worek do trzeciego nabicia, ale średnio 50 kg zużywałem na 3 dni;

u mnie jeden wsad - razem z grubszym drewnem na samej górze jest 1-2 cm pod najwyższymi dziurkami doprowadzającymi powietrze;

 

rozpalam zawsze ok. 15 i taki jeden wsad wystarczy - już w pełni zimowym sezonie - do mniej więcej południa następnego dnia;

 

ostatnie 2-3 godziny to już wygaszanie żaru, pompka CO staje, ale coś się tam jeszcze żarzy, i akurat do 15 wygaśnie;

 

gdybym miał prawdziwą kotłownię, w piwnicy i w oddzielnym pomieszczeniu, ten żar mógłbym wykorzystać do rozpalenia kolejnego wsadu, ale gorący żar to dym i w cholerę kurzu, dlatego zawsze czekam aż wygaśnie do końca (zimny popiół można już w miarę czysto ogarnąć), i rozpalam od nowa; mam kotłownię na tym samym poziomie co parterowe pomieszczenia i jak najmniejsze "syfienie" jest dla mnie bardzo istotne; a kotłownię utrzymuję w dużej czystości - można wchodzić w kapciach :)

 

jeśli chodzi o cegły to mam pięć ułożonych poziomo jedna na drugiej, a szósta jest pionowo ustawiona obok nich - w ten sposób można w miarę szczelnie "przysunąć" tylną ścianę paleniska do przodu; nie są wklejone na żadne zaprawy itp.

dziury od nadmuchu w pierwszym rzędzie są odsłonięte - do cegieł mają jakieś dwa centymetry

 

wracając jeszcze to tematu stałopalności, to wyżej pisałem o moim rekordzie w zeszłym roku na grubej kostce - rozpaliłem tradycyjnie ok. 15 i z następnym rozpalaniem czekałem prawie do 12 w nocy następnego dnia :) - jakieś 32 godziny na jednym wsadzie - potem już nabijałem trochę mniej węgla, żeby z ponownym rozpalaniem wstrzelić się mniej więcej w popołudniowe godziny;

Opublikowano

No to tylko pozazdrościć takich wyników

U mnie dom nie ocieplony w piwnicy i na parterze rury "grube" dopiero od połowy pionu miedź do mnie na piętro,na dole jest min. z 3-4 st. niższa temp. niż u mnie i to pewnie wszystko składa się na taki mizerny wynik ;/

cegły mam podobnie ułożone jak tosiekplock( 3 szt. poziomo, 2 na pion i to akurat zasłania całą ścianę tylną pieca) wczoraj zrobiłem małą zmianę ułożyłem je w kształt litery "L" tak że po jednym boku są zasłonięte 2 dolne dyspozytory powietrza, po pracy zobacze czy dopaliło się wszystko.

Pompka i dmuchawa załącza się u mnie przy 37 st.C wyłącza przy 35st.( histereza 2 st.C) rozpalam bez dmuchawy na uchylonym popielniku.

Kolejną sprawą może być jakoś opału, teoretycznie mam dobry opał orzech z kopalni Mysłowice Wesoła, tylko mi coś nie pasuje wziąłem kilka worków na próbę i jakby paliło się dłużej i zostawały zawsze w piecu jakieś węgliki, koksiki i takie tam niedopałki a teraz wyciągam sam popiół ( dokupiłem 2 tony ) wcześniej paliłem Piastem i on też wypalał się w całości.

W piwnicy rury nie były obłożone otulinami, częściowo te cienkie 28mm :) obłożyłem już, zostały te nieco grubsze 45mm do otuelenia :) ale myślę że to ma znikomy procent na poprawienie moich wyników

Sezon się zaczął a z nim myślenie co i jak

 

Ad. HAN

"Polo1

to popytaj kol. szponi ile spala w swoim kamino "

To tak jak by porównywać mercedesa do fiata :) , mój SAS jest jaki jest w dodatku na dmuchawie a z tego co wyczytałem w wielu tematach to kamino to kozak nie z tej ziemi :) przystosowany do palenia od góry.

Jeszcze raz przeczytam wątki szponi może coś wydumam :)

dzięki

Opublikowano

Witam. mam u siebie piec KWGR-50 Pleszew spalanie górne miału kamiennego tylnokanałowy(wymiennik z tyłu pieca) układ otwarty,sterownik Tornado,wentylator, dwie pompy:jedna Kotłowa druga ładujaca c.w.u. Pompa kotłowa sterowana wraz z wentylatorem przez ster. tornado, pompa ładujaca cwu sterowana przez euroster 1100b,cała instalacja przeliczona na prace nisko temperaturowe 55 st.C

głownym paliwem jest miał węgla kamiennego,zapalam od góry....nalezzzzy zauważyc ze miał ma byc wilgotny ( na 50kg miału wlewam 10 litrow wody) i go mieszam, taka ilośc to jeden wsad do kotła instalacja pracuje u mnie od 1996 roku odkąd kupiłem ten kocioł

stałópalność nidgy nie spadła mi poniżej 24 godzin, maksymalnie co z kotła wyciągnąłem to 43 godz pracy na jednym wsadzie ale wtedy miałem dobry miał silnie gazujacy firmy "no name" i kraju pochodzenia "no name" tyle tylko ze zachwalał go sprzedawca w składzie opału

srednia stałopalnośc to okopło 36godzin

 

zalety jestem zadowolony bo u mnie to dziala , doszedłem do perfekcji w mieszaniu miału i ustawienia nastaw w steroniku torndo ( nie tylko temp i przewiewy ale wewnetrzne ustawienia zwiazane z jakościa miału), i najwazniejsze miał kamienny jednak w dalszym ciagu jest o połowe tańszy od węgla "normalnego" Kamiennego innego sortu

 

wady niestety to nie ogrzewanie gazowe gdzie pyk i jest ciepło

Opublikowano

Czy czarny baranek w komorze spalania to oznaka zbyt niskiej temperatury ?

Węgiel dopala się ładnie ale po paleniu w komorze jest biało tylko wtedy gdy podczas palenia dosypie na ogień łyżeczkę sadpalu.

Ten czarny baran zeskrobuje się bez problemu jednym pociągnięciem szczotki więc nie jest źle,ale przy wzorcowym paleniu powinno być biało w piecu.

Opublikowano

mam jeszcze pytanie;

 

SAS UWT z boku, po lewej stronie na wysokości drzwiczek popielnika, ma coś co się nazywa "króciec spustowy (dopływ wody schładzającej)";

załączam link do schematu, punkt 23: http://www.sas.busko...onstrukcji.html

 

myślałem wcześniej, że to spust wody z całej instalacji, ale w zeszłym roku wymieniałem zawór zwrotny, i tym "króćcem" dało się spuścić tylko część wody - fachowiec, który mi wymieniał zawór powiedział, że to woda tylko z pieca; nie drążyłem wtedy tematu i dokładnie nie wiem, co miał na myśli, mówiąc "tylko z pieca";

 

 

zamontowałem właśnie miarkownik (Afriso) w swoim sasie uwt;

więc a propos tego kroćca - może komuś się przyda ta informacja;

wystarczy otworzyć zawór tego kroćca, podstawić wiaderko i przystąpić do odkręcania śruby w miejscu, w którym będziemy montować miarkownik;

oczywiście wcześniej zamykamy wszystkie zawory przy pompkach i przy rozdzielaczach - w skrócie wszystkie możliwe, do których mamy dostęp (ja tak zrobiłem, fachowcem nie jestem, więc co się dało, to na wszelki wypadek zamknąłem);

no i wystarczy spuścić może z pół wiaderka wody - od razu nie będzie spływała, dopiero kiedy odkręcana śruba (ta w miejscu miarkownika) zacznie zasysać powietrze;

no i bez zalania, dosłownie bez uronienia choćby jednej kropli (pomijając tę wodę w wiaderku) można spokojnie zamontować miarkownik;

 

potem odkręcamy wszystkie zawory, uzupełniamy wodę w instalacji, i gotowe;

 

teraz czeka mnie zabawa z ustawianiem miarkownika

 

pozdrawiam

Opublikowano

jeszcze parę uwag - może się przyda takim lamusom jak ja :) (szkoda, że nie można edytować postów - a raczej można, ale tylko przez kilka pierwszych godzin);

 

jeśli po zamontowaniu miarkownika zauważymy, że śruba (albo inaczej - podstawa miarkownika) nie oddaje swoją temperaturą tego co widzimy na termometrze (nie nagrzewa się), to znaczy, że miarkownik zapowietrzył się przy montażu; ja tak miałem - już bluzgałem, że kupiłem uszkodzony;

bierzemy klucz, cofamy śrubę 2-3 obroty, aż zrobi psssssssssss i wypłynie kilka kropel wody - wtedy można go dokręcić z powrotem; tylko uwaga przy odkręcaniu, żeby nie wystrzelił jak korek z szampana :)

 

piszę o tym, bo nigdzie nie spotkałem info o możliwości zapowietrzenia miarkownika, i również w instrukcji nie ma słowa o takiej możliwości;

 

druga sprawa to śruba rzymska - bez niej raczej na pewno nie wyregulujemy dokładnie miarkownika, bowiem jedno oczko łańcuszka to bardzo dużo;

 

a co do samego miarkownika - widzę, że na pewno będzie znacznie lepiej niż z dmuchawą (sterownik (ST-85) odpowiada teraz tylko za zał./wył. pompek); trudno jeszcze mówić o osiągach itp, ale już widzę, że węgiel spala się znacznie lepiej, nie osadza się sadza/smoła, a ta która gdzieś tam zalegała w kątach komory spalania, odpada sukcesywnie "grubymi strupami" - i to mimo tego, że cały czas palę tym produktem węglopodobnym, kupionym w zeszłym roku na taniopal.pl;

 

aż jestem trochę zły - chociaż zimy i zimna nienawidzę - że jest tak ciepło za oknem i nie mogę przećwiczyć palenia z zasypaniem komory do pełna;

teraz tylko tak przepalam wieczorami, głównie z myślą o CWU;

 

pozdrawiam!

Opublikowano

Taa będzie działał do następnego zapowietrzenia poczytaj mój post na temat udoskonalenia podłączenia miarkownika a przy odkręcaniu UWAŻAJ bo odkręciła się ta górna część a mosiężna została i był problem to z powrotem skręcić..

Opublikowano

ale Ty chyba pisałeś o problemach z przejściówkami z 1/2 cala na 3/4?

o ten post chodzi? - jeśli tak, to trochę mnie nie dotyczy - u mnie nie ma żadnych przejściówek

Opublikowano

to co? ale odpowietrznik można dać - automatyczne kosztują po 12zł i nie ma problemu (chodzi o to że teraz kotły są ocieplone i nawet to że masz 3/4" może nie wystarczyć bo część pomiarowa mosiężna ma coś ok 5-6cm a masz ocieplenie nawet 5cm i dopiero ładniutka blacha) i potem są problemy że miarkowniki są be i trzeba coś innego kupić...

pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

po pierwszych dniach palenia na miarkowniku zauważyłem, że znacznie szybciej przyrasta jasnobrązowy kożuszek suchej sadzy na ścianach kotła i na wymienniku;

nie było tego efektu przy paleniu dmuchawą - a przynajmniej nie w tym tempie;

 

zastanawiam się czym to może być spowodowane - czy wcześniej, przy paleniu dmuchawą, ten lotny popiół - tak bym go raczej nazwał - został wydmuchiwany w komin - kiedy dmuchawa pracowała w wyższych obrotach?

 

a teraz, przy paleniu miarkownikiem, ciąg powietrza jest spokojniejszy w trakcie spalania, i przez to więcej popiołu osadza się na ściankach pieca?

 

czy ten sam efekt jest w kominie? czy raczej osadzanie się kożucha dotyczy tylko pieca? po dwóch sezonach palenia dmuchawą czyściłem komin dwa razy - tak dla świętego spokoju - i był na całej długości czyściutki (nawet po przygodach z węglem ze skladywegla.pl oraz taniopal.pl), po całym sezonie - nie palę latem - wyjmowałem z wyczystki może z pół wiadra suchej sadzy;

 

teraz się zastanawiam, czy za chwilę nie będę musiał czyścić komina, kiedy zarośnie mi kożuchem :) ale z drugiej strony ten kożuch jest na tyle suchy, że raczej w kominie odpada sukcesywnie samoistnie pod wpływem ciągu; czy może się mylę?

 

wcześniej rozpalałem też przy pomocy dmuchawy - może nie od razu, ale w momencie, kiedy zaczynało się palić grubsze drewno, zamykałem drzwiczki, odpalałem sterownik, i dmuchawa sama podbijała temperaturę do zadanej - i często do tego momentu rozpalało sie na tyle ostro, że płomienie wchodziły momentami w wymiennik, i to pewnie też pozwalało zachowywać jako taką higienę tej częsci pieca, i sam ciąg - aż świstało - wydmuchiwał pewnie z komina lotne części;

teraz całe rozpalanie jest znacznie spokojniejsze i może przez to szybciej zarasta tym kożuchem?

 

dodam, że w obu wypadkach - przy miarkowniku i dmuchawie - temperatura kotła ustawiona na 55 stopni (czyli sterownik nie pozwala jej zejść poniżej 60);

zaznaczam, że i tak przez większość czasu temperatura nie spadała poniżej 60 stopni - a 55 osiągała już w ostatnim etapie dopalania koksu;

 

pomijając dymienie w pierwszych dwóch godzinach od rozpalenia, spalanie bezdymne, po otwarciu drzwiczek zasypowych krótkie niebieskie gazowe płomienie - czyli powietrze w odpowiedniej ilości (zarówno przy miarkowniku jak i dmuchawie);

przejście na miarkownik - przynajmniej na tę chwilę mi się tak wydaje - nie wpłynęło jakoś zauważalnie na długość palenia jednego wsadu;

 

no i się rozpisałem - ale głównie mi chodzi o ten kożuch z sadzy i ewentualne zarastanie komina, przejmować się czy nie?

 

zastanawiam się jeszcze, czy np. po sobotnim czyszczeniu pieca, po całym tygodniu palenia miarkownikiem, nie przegonić go jednorazowo starym sposobem na dmuchawie, żeby właśnie mocniejszy ciąg przedmuchał komin raz w tygodniu?

Opublikowano

Moim zdaniem powinieneś dopracować sposób rozpalania: ilość i rodzaj rozpałki, procedura rozpalania, ilość powietrza pod ruszt (jak mocno jest uchylona klapka przy rozpalaniu?) i ilość powietrza nad opał (PW).

Jakim węglem palisz? Kocioł nie jest za duży?

"dymienie w pierwszych dwóch godzinach od rozpalenia" - tu jest coś nie tak i stąd kożuch. Masz zdjęcia tego dymu? Jeśli nie to pokaż jakieś przykładowe zdjęcie z internetu, żebyśmy mieli pojęcie ile tego dymu jest.

Opublikowano

no tak, tylko że przy paleniu dmuchawą kożucha nie ma - przy paleniu dmuchawą spokojnie mogłem czyścić piec co dwa tygodnie (i też dlatego, żeby go wyczyścić, a nie dlatego, że już musiałem to robić);

teraz - przy miarkowniku - nie wiem, czy piec dałby radę tydzień; czyściłem go w ub. czwartek i wczoraj już dało się wyczuć, że ciąg jest znacznie słabszy, a wymiennik dobrze zarośnięty (właśnie zaraz idę na czyszczenie - czekam aż wygaśnie)

 

a dymu przy rozpalaniu jest trochę, i bardzo rzadkiego, także nie jest to lokomotywa - i na pewno kożuch nie powstaje na etapie rozpalania, tylko potem jak piec już się uspokoi i nie dymi w ogóle; a nawet bym powiedział, że większość kożucha powstaje pod koniec palenia - kiedy sprawdzam wieczorem (rozpalenie ok. 15) jak wygląda palenisko, to kożucha nie ma, dopiero następnego dnia widać że kożuch znacznie zwiększył rozmiary;

 

nie mam też drzwiczek do powietrza wtórnego - PW dostaje się do pieca tylko tyle, ile piec sam zasie przez otwory boczne (nie mam zdjętej dmuchawy);

Opublikowano

Niestety chcąc czysto spalać w tym kotle musisz mu dostarczyć to co potrzeba . Ten piec jest skonstruowany do palenia z dmuchawą . Dmuchawa daje powietrze do podtrzymania ognia i do dopalania nad zasyp przez boczne otwory stąd czystsze spalanie z dmuchawą niż bez . Porównaj sam czas spalania , osiąganie temperatury rodzaj pozostałego popiołu i czystość wymiennika . Kocioł sam Ci podpowiada że brakuje mu PW . Palenie na dmuchawie to nie taka znowu tragedia jeśli sterownik jest dobry i pozwala ustawić co potrzeba , piec przystosowany do takiego palenia ( akurat ten model to strikte dmuchawiec) to pal na dmuchawie .

Jak chcesz kombinować z miarkownikiem to kombinuj z PW bo tego mu potrzeba .

Pozdrawiam .

Opublikowano

@mac65

dzięki - Twój wpis jest chyba tym, na co czekałem, żeby się utwierdzić w swoich podejrzeniach;

wracam na razie do dmuchawy - tym bardziej, że miarkownik nie wpłynął chyba w ogóle na osiągi i czas palenia;

może po tegorocznym sezonie pokombinuję jeszcze z klapką na PW w górnych drzwiczkach - ale w tym już dam sobie spokój (a w międzyczasie poszukam drzwiczek, bo nie chcę psuć jedynych, które są piecu - w razie czego będą na wymianę)

pozdrawiam

Opublikowano

Mam ten sam piec co tosiekplock i ten sam baranek w piecu.

U mnie sytuacja obecnie przedstawia się tak:

rozpalenie o 16 godzinie wsad 1,5 wiadra malarskiego węgla orzech (Mysłowice Wesoła) 6 grubszych patyków drewna na to papier i garść szczypek, rozpalenie do temp. 52. st. C 30-40 min,

rozpalam na uchylonej klapce popielnika by powoli się rozpalało, gdy osiągnie temp. 52 zamykam klapkę i teoretycznie piec zamknięty, powietrze dostaje się tylko przez dziurki w boku pieca

godz. 17-18 na piecu 55-58 st. C i tak do 21-22, wtedy zaczyna spadać temp. powoli, uchylam klapkę od popielnika na ok. 2-3mm idę spać, ok. 1-2 w nocy słyszę jak pompka się wyłącza więc na piecu 37 st. C

więc czas palenia na takim załadunku ok 9h jak na mój nie ocieplony dom i przewymiarować piec( 6 cegieł w piecu) myślę że nie najgorzej.

Wracając do baranka na ściankach w piecu jest tak jak opisuje kolega wyżej, u mnie nawet powstają takie frędzelki dł. 2-3cm, ale w porównaniu do czyszczenia teraz a przy paleniu od dołu to bajka, kilka ruchów skrobakiem i widać blachę.

Cały wsad wypala się na proszek, dla próby kilka dni temu nie uchyliłem wieczorem popielnika więc jechałem na samej dmuchawie bez powietrza od dołu zostało ok. 2 garście niedopałków, spieków czy tam koksików które dorzuciłem przy ponownym rozpalaniu, wypaliły się.

Opublikowano

Wracając do baranka na ściankach w piecu jest tak jak opisuje kolega wyżej, u mnie nawet powstają takie frędzelki dł. 2-3cm, ale w porównaniu do czyszczenia teraz a przy paleniu od dołu to bajka, kilka ruchów skrobakiem i widać blachę.

 

no właśnie mam to samo - frędzelki też dobre określenie;

jeszcze jednak powalczę z miarkownikiem - mam dwa rodzaje węgla aktualnie, więc może pokombinuję coś z mieszaniem, temperaturą zadaną itd.

samo czyszczenie pieca faktycznie "komfortowe" - jeśli można tak powiedzieć - właściwie to od mocniejszego dmuchnięcia odpadają te frędzelki; myślę, że suszarką do włosów można by piec wyczyścić :)

i to mnie powstrzymuje jeszcze przed odstawieniem miarkownika - bo piec w środku suchy, matowy, nie ma w śródku "strupów" smoły, czy szklistych warstw;

 

tylko bardziej martwię się o komin - czy w kominie jest ten sam efekt kożucha; czy raczej w kominie ciąg już jest na tyle duży duży, że frędzelki :) wylatują w powietrze, a te cięższe opadają na dno? komin ma typowy przekrój jednej cegły - więc już jest znacznie większy od szczelin na wymienniku, i myślę, że przekrój komina jest za duży, żeby kożuch narósł na tyle, żeby zablokować ciąg - i że samoistnie co jakiś czas odpada; no ale pewności nie mam - a doświadczenie małe (to mój trzeci sezon)

 

jak wspominałem wcześniej komin czyściłem zawsze na koniec sezonu - i też tylko dlatego, że wypada chociaż raz w roku szczotkę przeciągnąć - w środku był czyściutki, po całym zimowym sezonie może wyjmowałem z wyczystki pół wiadra suchej sadzy (ze zdjęć LastRico - które wszyscy pewnie znają - sadza numer 1, więc ta najmniej szkodliwa)

Opublikowano

Wieczory i noce coraz zimniejsze już 2 wiadra wsadu do pieca i dalej od 17 do 2 w nocy tylko 9h palenia ;/

Wczoraj robiąc porządki w piwnicy znalazłem starą frytkownice i od razu przypomniało mi się patent przesiewania koksików, normalnie jak szukanie złota :) , miałem 2 wiadra popiołu po tygodniu palenia, przesiewanie przez sitko od frytkownicy oczka o średnicy 7mm x 7mm ku mojemu zdziwieniu uzbierało się pół wiadra koksików te większe w ciągu tygodnia wybrałem ręcznie, dziś załaduje zobaczymy jak się wypalą.

Opublikowano

po kolejnych dniach palenia, mam kolejne podejrzenie, że kocioł najlepiej sprawdza się jako hybryda - "miarkownikowo-dmuchawcowa";

tzn. przy paleniu od początku do końca tylko miarkownikiem, w komorze zostaje dużo za dużo niedopalonego węgla; nie ma tego problemu przy paleniu od początku do końca dmuchawą;

 

więc teraz robię tak, że w ostatniej fazie palenia przechodzę na dmuchawę - moment trzeba wyczuć, ale mniej więcej jest to chwila, w której piec nie wchodzi już za bardzo na wyższe temperatury mimo tego, że miarkownik coraz śmielej podnosi klapkę;

i wtedy odłączam od klapki łańcuszek, zakręcam klapkę i przechodzę na sterowanie dmuchawą;

węgiel dopala się wówczas znacznie lepiej - i wtedy też nie ma problemu z podbiciem temperatury;

 

co do osiągów, to na razie spokojnie jeden wsad wystarcza mi na dobę (mimo 6 cegieł w środku) - nawet muszę uważać, żeby nie nabić za dużo i nie przeciągnąć palenia zbyt długo; tak kombinuję, żeby rozpalanie wypadało ok. 14 godziny.

 

wczoraj rozpaliłem między 12 a 13 - pali się w tej chwili cały czas, temperatura na piecu 55 stopni;

od mniej więcej godziny 9.30 kocioł pracuje już na dmuchawie - przy odłączaniu miarkownika temperatura miała 48 stopni - po ok. 30 minutach na dmuchawie, wsad rozżarzył się mocniej i temperatura osiągnęła bez wysiłku 55 stopni (w międzyczasie, od 50 stopni, załączyła się również pompa od CWU i teraz nawet jednocześnie podgrzewa się woda użytkowa); nie dałoby się tego osiągnąć bez dmuchawy, nawet jeśli otworzyłbym całkowicie drzwi popielnika;

 

co do wcześniejszych postów i baranka na ściankach komory zasypowej to jestem prawie pewien, że to kwestia węgla i zawartości lotnych popiołów - problem zniknął, kiedy na górę wsadu sypię teraz cienką warstwę ekogroszku, przez co szczelniej od drewna przykrywam gruby węgiel;

dopiero na ekogroszek grubsze drewno i rozpałkowe;

teraz chyba kupię z 10 worków ekogroszku, żeby mieć do rozpalania (miałem tylko jeden worek)

 

to na razie tyle wiadomości z frontu

 

pozdrawiam

Opublikowano

Coś jest nie tak . Koksiki to niedopalony węgiel . Nie wypala się bo może być za dużo popiołu . Z racji dmuchawy powinieneś mieć dobre napowietrzenie paleniska ale podejrzewam za mały odbiór ciepła na instalację  w wyniku czego dmuchawa albo stoi albo pracuje cały czas na minimum a paliwo bez napowietrzenia się wytlewa a nie pali (brak płomienia nad zasypem )

Jaki masz granulat węgla i jak wysoko go zasypujesz . U mnie dwie węglarki palą się tylko o 2 godziny dłużej niż jedna w palenisku . Przy odpowiedniej grubości warstwy nie powinno być dużo popiołu . Sam to przerabiałem i nie zasypuje wysoko paliwa bo zysk z tego mizerny w porównaniu do efektu.

Opublikowano

pisałem, że problem z niedopalonym węglem nie występuje przy paleniu od początku do końca na dmuchawie;

 

dla przykładu - wczoraj rozpaliłem ok. 12-13 i do dzisiaj, do godziny 9.30 piec pracował na samym miarkowniku;

wtedy też odłączyłem miarkownik, zakręciłem klapkę i przeszedłem na sterowanie dmuchawą;

piec podbił temperaturę bez wysiłku, przed chwilą sprawdzałem i ładnie żarzy się cały wsad - temperatura 55 stopni, dmuchawa kręci się na najwolniejszych obrotach - także jeszcze spokojnie pociągnie ze 2 godziny;

 

gdybym o tej 9.30 zostawił kocioł na miarkowniku (woda miała wtedy temperaturę 48 stopni), to większość koksu już by pewnie została do wyciągnięcia niedopalona, a dzięki dmuchawie uda się dopalić większość koksu;

Opublikowano

Jakim węglem palisz?

 

Miałem podobnie paląc piastem od góry - duża warstwa popiołu, która utrudniała dopalanie koksików. Wyżarzały się co prawda do końca, ale trwało to bardzo długo.

 

A komin dobrze ciągnie?

 

Hybryda "dmuchawa/miarkownik" może być dobrym rozwiązaniem.

Opublikowano

rozpalone od nowa;

paliło się do 15.30 - o tej godzinie zatrzymała się dmuchawa i stanęła pompka;

paliło się od wczoraj, od godziny mniej więcej 12.30;

 

podejście hybrydowe sprawdziło się ponownie - tzn. drugi raz z rzędu - koksiki wypalone na piasek, zostały może jakieś pojedyncze sztuki, dosłownie garść;

 

co do pytań - ciąg w kominie mam bardzo dobry;

 

a węgiel? - kupiłem jakiś tydzień temu orzech gruby, tzn. "jedynkę" z kopalni Wujek; tak przynajmniej twierdził sprzedawca (w sumie sprawdzony - od lat bierze od niego teść);

sprawdzałem przed chwilą na stronie jaki to typ węgla, ale są dwa "Ruchy" - Ruch Wujek i Ruch Śląsk, nie jestem w stanie stwierdzić, z którego "ruchu" jest mój Wujek; więc albo 32.1, 32.2, albo 33; zapytam przy następnej wizycie - może sprzedawca mi odpowie;

Opublikowano

Witam

U mnie te sam ból co u mac65 zwiększenie ilości wrzuconego węgla do pieca nie przekłada się na znaczne wydłużenie czasu palenia.

 

tosiekplock jak masz ustawioną dmuchawę chodzi mi o obroty, na którym biegu.( ja mam ustawione na 2 z 6 i nigdy nie dopala do końca się opał, cegły w piecu ale dyspozytory powietrza nie zasłonięte)

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.