Mecenas

1) Ustalić z rodziną na co stawiamy. Jeśli na oszczędność to ustawić wszędzie termostaty na "3" (20 stopni) i zwyczajnie założyć swetry. Jeśli chcecie w zimie chodzić w koszulkach to niestety trzeba te 23-24 stopnie i płacić. 2) Ustalić z żoną czy chcecie żeby dziecko było alergikiem. Jeśli tak to dawać mu 24 stopnie, wyparzony smoczek i sterylne jedzie nie słoiczka. Jeśli nie to normalnie 20 stopni itd.

A ile godzin cię nie ma w domu ? Bo w kociołku z dolnym spalaniem spokojnie uzyskasz 12h przerwy pomiędzy załadunkami.

To właśnie różni projektowanie instalacji grawitacyjnej i pompowej. W tej drugie wystarczy znać moc jaką przenosi obwód (grzejników), różnicę temperatur zasilania i powrotu (najczęściej 15 stopni) oraz prędkość przepływu (0,1m/s dla instalacji mającej pracować przez wiele lat, 0,3m/s dla instalacji "deweloperskiej") i to wystarczy by dobrać rurki. W instalacji grawitacyjnej liczy się dodatkowo opory każdego kolanka, śrubunka, metry rurek, wysokość środka grzejnika nad środek kotła i wiele innych. I dopiero z tego wychodzą przekroje. Dlatego jeśli ktoś ma podać ci średnice "z kapelusza" i to jeszcze przez internet to zwyczajnie byłby nieuczciwy wobec ciebie.

To ty jesteś inwestorem i musisz wiedzieć co jest dla ciebie lepiej. Jeden chce mieć ogrzewanie działające bez energii elektrycznej, drugi nie. Jeden akceptuje rury o dużej średnicy drugi nie itd.

Jeśli cię na to stać to oczywiście że warto. Przekroje trzeba policzyć - nie ma na to rozwiązań "z kapleusza". Średnice 2" od kotła najprawdopodobniej trzeba będzie zachować lub zwiększyć.

Rozdzielacze w instalacjach domowych grzejnikowych ma sens stosować gdy: 1) Instalacja ma strukturę gwiazdy - centralny pion lub punkt zasilania i dalej odprowadzenia krótkimi odcinkami o cienkich przekrojach, lub 2) Instalacja ma być prowadzona w wylewce i chce się uniknąć łączeń w betonie, lub 3) Chce się elektrycznie sterować obwodami poprzez siłowniki na zaworach Twoja instalacja bardziej pasuje na trójnikową.

A ja z kolei w ogóle nie mogę zrozumieć jak można moczyć paliwo. Przecież na jego wysuszenie marnowana jest energia ze spalania, która mogła iść w ogrzanie domu. Jeśli kocioł nie nadaje się do palenia miału to trzeba kupić węgiel i tyle.

Brakuje na nim naczynia wzbiorczego. Taki układ rozsadzi kocioł albo i zniszczy dom po rozpaleniu w kotle.

Wybierając tani kocioł z dolnym spalanie na węgiel niekwalifikowany (orzech) możesz zejść powiedzmy do 1000 zł/mc. Czyli 600zł w miesiącu i jakieś 2-3 tys zł. rocznie różnicy w kosztach opału. Ale po dociepleniu będzie to z 1000zł/rok i zysk będzie nieadekwatny.

Ktoś ci coś namieszał w głowie. Jedyne czego potrzebujesz to zawór trójdrogowy przełączający do ładowania zasobnika. Nie ma to nic wspólnego z zaworem mieszającym (jak w kotle na paliwo stałe). Kocioł z zamkniętą komorą spalania to dziś absolutny wymóg. Otwarta komora to jak samochód bez pasów i poduszek powietrznych. Kupiłbyś coś takiego ? Dałbyś do jazdy swoim dzieciom ?

Podstawowa różnica to dodatkowe odsiarczenie ekogorszku. Jeśli otrzymałeś kocioł z programu odgraniczania niskiej emisji to zobowiązałeś się w umowie na kupowanie właśnie takiego paliwa. I jeśli nie masz faktury z zakupem to operator programu ma prawo zażądać od ciebie zwrotu dopłaty do kotła.

Instalacja skręcana pożyje z 20-30 lat i się rozcieknie. Przedwojenne instalacje spawane działają do dziś. Cały sens jest w tym, żeby zrobić jednorodne, monolityczne połączenia. Na dzień dzisiejszy daje ci to zgrzewane PP-R (najlepszy materiał na instalację wodną wewnętrzną), zgrzewany PE (wodociąg) oraz stal czarna spawana.

Instalacja w miedzi jest tańsza. Ale jeśli masz możliwość wykonania instalacji w stali (koszta, spawacz, estetyka) to jest to rozwiązanie na pewno najlepsze.

Błędnie podłączone naczynie wzbiorcze. Tworzy się "lewar" wodny.

Czeski Dakon DOR jest w wersji z wężownicą. Czyli na 90% będzie też jego niemiecki klon - Junkers Supraclass.

Duża.

Chyba mylisz tlenek węgla (czad) z dymem. Wystarczy zrobić w kotłowni porządną wentylację (nawiew zetką, wywiew kanałem kominowym) a czadu nie będzie nigdy.

Można przerobić instalację na rozdzielaczową, w szafce zastosować głowice termoelektryczne i termostaty a na klatce czujniki w osłonach. Tylko że koszta pewnie nie będą do zaakceptowania :P

Z kilograma LPG masz 43[MJ] energii. Lub jak kto woli 12[kWh]. Skoro zapłacisz za niego 3zł to płacisz 25 [gr/kWh]. To cena zbieżna z nocną taryfą prądu. Jeśli masz miejsce na baterię butli to przy tej cenie nie jest to zły pomysł.

Energia z LPG z butli kosztuje tyle samo co prąd.

I co ma to wam dać. Rachunki 5x5000 zamiast 25000 ? Przecież ciepło nie bierze się z dobrych chęci tylko z paliwa. Oddzielne rozliczanie się w nie przystosowanym budynku skończy się tym, że jedni wyłączą ogrzewanie w ogóle, ogrzeją się ciepłem sąsiadów a drudzy zapłacą podwójnie. Jeśli wydajecie za dużo na ogrzewanie to WSPÓLNIE ocieplcie budynek. Jeśli jest problem z ciepłą wodą to dajcie wodomierze i rozliczajcie się według zużycia. Dla CO jedynym sensownym wyjściem jest wspólna kotłownia i rozliczanie w/g powierzchni mieszkania.

Powiem szczerze - zupełnie nie rozumiem twojego pytania. Na pewno zaś jeśli w budynku jest jeden komin to i kocioł może być tylko jeden. Na budowę własnego CO potrzebujesz pozwolenia na budowę a do niego zgody wszystkich współwłaścicieli budynku. Zrobienie dużej, wspólnej kotłowni jest też ekonomiczniejsze niż pięciu małych.

I słusznie. Jest to zawsze dodatkowe zabezpieczenie instalacji na wypadek zamarznięcia czy zakamienienia. 1,5[bar] będzie w sam raz.

A czy masz możliwość korzystania z gazu ziemnego ? Jeśli tak to oczywiście kocioł dwufunkcyjny.

I gdzie niby ta energia się gubi ?