Skocz do zawartości

FireFlame

Stały forumowicz
  • Postów

    352
  • Dołączył

Treść opublikowana przez FireFlame

  1. Tak jak już napisałem, miałem ograniczoną wysokość do wykorzystania nad kotłem. Rzeczywiście zawór różnicowy mógłby się przydać, ale tylko odrobinę, bo grawitacyjnie to ta instalacja nie za bardzo chciała by pracować (jeden poziom z grzejnikami).Rury spalinowe będą wkrótce wymienione na bardziej profesjonalne, wiem wiem.. :wacko:
  2. Uprościłem tyle ile trzeba ale nie więcej. Albert Einstein nawet mawiał: "wszystko co człowiek robi powinno być zrobione jak najprościej, ale już nie prościej." Instalacja pracuje w systemie otwartym. Bezpośrednio nad kotłem, pod sufitem, znajduje się naczynie wzbiorcze. Czy w związku z tym mam zablokować drogę do tego naczynia filtrem, zaworem różnicowym i jeszcze nie wiadomo czym ? W kotle raz się na początku porządnie zagotowało i huku nie było właśnie dlatego że jest swobodny przelot do naczynia wzbiorczego 1,5m wyżej. Zagotowało się z powodu niechlujnego wykonania klapki powietrza dolnego która zacięła się i nie chciała opaść. Miarkownik swoje a klapka stoi... Bardziej bym się właśnie obawiał partactwa producentów niż swojej roboty. Ale jak już napisałem wcześniej zachwycony nie jestem, musiałem dostosować się do zbiegających się w tym miejscu instalacji i byłem ograniczony wysokością, właśnie ze względu na możliwość samoczynnego odpowietrzania się kotła min. Pozdrawiam. ^_^
  3. Nie jestem wcale zachwycony. Odprowadzenie spalin będzie rozwiązane inaczej, z wyczystką przy czopuchu, już się spawa :mellow:. No niby dlaczego miałbym stosować do tego kotła inne rury ? Moc 8 kW. Rury są przeznaczone do odprowadzania spalin. Jak się ma moc tego kotła do wolnostojącej kozy lub wkładów kominkowych i jakie tam są stosowane rury? Jaka jest temperatura spalin na wylocie z kozy/kominka, a jaka tutaj? No tu jest zdecydowanie niższa. Wiem że mogły by być lepsze. Musiałem tak na razie zrobić aby w ogóle sprawdzić czy wszystko działa. Co bym niby miał poprawiać w kominie ?
  4. Kilka fotek z instalowania kotła i podłączania do istniejącej instalacji. ....Nauczyłem się lutować rurki miedźiane i podłączać PEX, wszystko w 30 min.. :)
  5. Witam po małej przerwie. Musiałem się oswoić z kociołkiem i sprawdźić co potrafi zrobić (psikusy) na różnych paliwach, począwszy od węgla grubego, poprzez orzech, groszek, eko-groszek, miał, drewno i wreszcie brykiet z drewna. Kociołek chodzi na pompce C.O. Komin też już sam raz czyściłem po paleniu "alternatywnymi paliwami" Na dzień dziśiejszy palę w nim brykietem z drewna, tj. wg. producenta, i zapachu, z trocin sosnowych, ...brykietem. Powiem że po tych wszystkich perypetiach z węglem nie zamienię tego brykietu na nic innego. Brykiet kupuję po 600 zł/tona, ale jeszcze nie kupiłem więcej niż 700kG/miesiąć. Powiem tyle: Może palenie węglem byłoby dobre gdyby nie trzy sprawy: cena kaloryczność zawartość popiołu Niestety, tutaj (mazowieckie) ceny węgla są wywindowane ponad 700-800 zł i królują handlarze sprzedający "fanty" jak kiedyś "turyści" ze wschodu, aby tylko zgarnąć kasę. Dobrego węgla nie sposób kupić. Dlatego skupiłem się na spalaniu brykietu z drewna i powiem że po raz pierwszy jestem zadowolony z paliwa. No może jakby ceny nie podwyższali to by było super. Aha. Domek stary, parterowy ze strychem, niespecjalnie ocieplony (kiedyś wpuszczona pianka krylaminowa w ściany zewnętrzne, szczelinowe), ciągnie przez strop, stare okna i drzwi. ~60m2 Nie mówcie mi aby ocieplić, bo to wiem od 20 lat.... ale sytuacja rodzinna.... No i teraz poczytałem n/t pieców zgazowujących drewno i zastanawiam się czy nie zamontować w tym moim piecyku jeszcze jednej poziomej przegrody, tym razem w komorze spalania, aby utworzyła dodatkowy labirynt dla spalin, z szamotu, dopalająca gazy ? :mellow:
  6. Ja też potrzebuję takie rozwiązanie i zastosuję jeden z posiadanych komputerowych ups-ów 300-500 watt + zewnętrzny akumulator samochodowy podpięty pod ten w środku dodatkowo (niekoniecznie nowy) :lol: (pochodzenie: ktoś wyrzucał, ja złapałem) :)
  7. No nie wiem aż tak dokładnie alee.. jaką objętość zajmuje 1kg wody a jaką 1kg granitu np. ? :unsure: Chodziło mi o zastąpienie części wsadu (wody) materiałem o wielokrotnie większej gęstości. :huh:
  8. Hmm Też myślałem dużo o buforze ciepła i sposobach zwiększenia ich zdolności akumulacyjnych przy określonej objętości. Bo kto powiedział że akumulatorem ciepła w zbiorniku ma być tylko woda (o niskiej zresztą zdolności akumulacyjnej, związanej z gęstością materiału i jego ciepłem właściwym). A gdyby tak wypełnić zbiornik akumulacyjny nie tylko wodą ale również np. "ciężkimi kamieniami" ? Czy aby zdolności akumulacyjne dla zadanej objętosci nie wzrosną conajmniej kilkukrotnie ? :)
  9. Witam po dłuższej przerwie spowodowanej instalacja w/w kociołka i paleniu w nim aby poznać gdzie ma rogi. No i zapowiada się ciekawie bardzo... Podłączony (własnoręcznie) do istniejącego C.O. akurat w miejscu wcięcia w miedzi więc nauczyłem się lutowac rurki miedziane na porzyczonym palniku i wszystko gra. Myślę że nikt nie zrobił by lepiej (podłączenie do komina też...) Ale do rzeczy: popaliłem w nim (kociołku) już ponad tydzień i mam mieszane uczucia. Komora zasypowa mogła by być większa, bo choć teraz udaje mi się uzyskać stałopalność max ~10h to wszak temperatury na zewnątrz dodatnie a i na kotle też nie więcej niż 50-550C. No i tu powstaje problem paliwa. Bo o ile producent (jakikolwiek, gdziekolwiek, skądkolwiek by nie był to jednak wyciął z lasera i pospawał do kupy całość i wstawił do marketu za ~1000zł i działa). zaleca węgiel groszek i pisze o stałopalności 4h, to wydaje się że chodzi mu o moc maksymalną, co zresztą udało mi się przeżyć i był szybki dopust zimnej wody do pieca o w pół do czwartej rano, bo... zacięła się zbyt lekka klapka przy popielniku od powietrza i zamiast palić się przynajmniej osiem godzin z hakiem spaliło się w trzy zagotowując piec. No to by był pierwszy zonk - rozwiązanie - konkretna nakrętka (ciężka) na klapce przy popielniku. Aha, palę na miarkowniku ciągu (REGULUS), wydębiłem w cenie pieca. No i niby fajnie, ale pytanie czym palić i jak palić coraz bardziej dręczące bo sezon za pasem, a i kupiłem więc w pierwszym dniu jak montowałem kociołek z braku laku w markecie worek EkoGroszku aby czymkolwiek węglopodobnym przepalić, obraziłem się na tańszy czeski i za blisko dwadzieścia złotych kupiłem firmowany przez EKOTRADE. No i masakra, o ile się palił to w porządku, ale to co po nim zostało (odpaliłem od góry) to szok, - kupa popiołu i kamienia, k a m i e n i a, tudzież trochę rzurzla. Jak to ma być eko to ja dziękuję. Worek w półtorej doby przy dodatnich temperaturach. Na następny ogień poszło oczywiście to co pod ręką, czyli twarde suche drewno z pewnych sprzętów domowych już niepotrzebnych, ... i tu szok - kupa ciepła, zastanawiam się czy w ogóle nie palić drewnem. No ale przyjdzie zima i mrozy to trzeba opału bardziej długopalnego - lecę kupić trochę tego groszku na próbę na składzie poleconym przez kolegę (chociaż pali orzechem stamtąd). No i całkiem, całkiem, niebieskie płomyki, powoli grzeje, jak otworzę ręcznie klapke to zaczyna radośnie szumieć piec (620/t). Wada - nie za bardzo można później dosypać po rozpaleniu ale popiołu mało, można co trzy, cztery dni wybierać. Hmm, no to co zrobić.., może inny skład i orzech 2 po 730/t, co tam biorę po południu 100kg na próbę, wrzucam na rozpalony piec, no niby się pali ale już jakoś dziwnie (jakbym gdzieś to już widział, w seksmisji albo gwiezdnych wojnach). OK, rano prawie, nie mogę spać bo trzeba wartę trzymać (przynajmniej przez pierwsze dni aby gada wyczuć z początku przynajmniej)... Idę do pieca k...urcze blade... jak wrzuciłem tak prawie jest tylko że kamień i poiół i nawet intensywne rusztowanie nie wiele pomaga, hmm no kamień poprostu nie chce się palić. Szybki zwrot bez dyskusji na skład i powrót do tego pierwszego groszku, i teraz jestem ciekaw czy można kupić dobry opał ? Bo jak na razie najlepiej sprawdza mi się drewno. A propos, kociołek zdaje się trochę mniej radośnie grzeje bo wydaje się że nieco już (blisko 10 dni) obrósł w sadze, zabiorę się jutro do "odkurzenia" kanałów za górną "rewizją", ale też nasuwa się mnie pytanie czy SADPAL pomaga i w jakim sensie? Nawiązując do tematu jak palić to jednak zrobiłem już mały patent (bezinwestycyjny w zasadzie) poprawiający stałopalność. Polega to na tym że po zasypaniu kotła na noc robię w węglu od strony drzwiczek zasypowych rów marsjański i sypię tam 1,5kg miału i dopiero odpalam drewnem tekturą... Ano zmuszam w ten sposób powietrze do przepływania po skosie od przodu (dołu) do góry (tyłu) i chyba działa, bo za pierwszym razem miałem stałopalność 6-7h max a teraz 10h, ot co, no i nie wiem co tu by zrobić aby coś polepszyć, aha jak się ostro pali to sporo w komin idzie (na rurze ręki nie położysz, ale na etapie żaru - podtrzymanie, zamknięty miarkownik, powietrze wtórne na minimum, można łapkę na 2-3sek połóżyć. Cieszyć się czy martwić? Sam nie wiem. Myślę że zależy od opału, tylko nie wiem czy do takiego małego piecyka warto kupować grubszy węgiel. A propos, komora spalania ma w zasadzie tyle samo wysokości co powierzchni rusztu, no i bądź mądry... :unsure:
  10. Tak też sobie myślę że powinno być z mocą w miarę ok, jednak dopóki luzem stoi to mogę go ewentualnie wyżej postawić na jakichś klockach przy montażu (cegłach) aby ewentualnie mieć ruch do obniżenia rusztu, popielnik i tak zdaje się nie ma płaszcza wodnego, więc spokojnie o te cztery , pięc centymetrów mógłbym ruszt obniżyć kosztem częstszego wybierania popiołu. Częstsze wybieranie popiołu jest niczym w porównaniu z częstszym rozpalaniem :) No i to tak sobie wykombinowałem kupując ten piecyk ( że wezmę diaksa, spawarkę, szamotki, rury, wiertarkę... etc i zrobię z niego rakietę ziemia - powietrze, a tak na poważnie: mam pewne doświadzczenie w paleniu choć złe jak czytam, ciekaw tylko jestem ile zyskam na stałopalności zapalając od góry a nie od dołu, że będzie ekonomiczniej to wiem, a długość palenia przy takim samym zasypie ? Widzę tę komorę i nie jest wyższa od starego piecyka, jednak tamten nie miał rozwiniętej powierzchni wymiany ciepła, paliło się max7-8h po zasypaniu pod dach węglem, (1-2h dłużej koksem groszek, ale było cieplej). Pewnie że więcej powiem na temat po zamontowaniu i popaleniu, widzę jednak że nawet najtańsze kociołki teraz są zrobione nieco "wydajniej" niż za PRL....
  11. Dziękuję za szybkie i szczere odpowiedzi :) Byłem na składzie opału i w mojej okolicy miał 590, orzech 730, .... "świeże gałęzie i liście" to mam jak przycinam i grabię, liscie idą na kompost i drobniejsze gałązki też, a to co lezy to ma kilka lat, drewno z drzew owocowych, czasem grubsze, jak nie spalę to w końcu zacznie próchnieć.... Zastanawia mnie czy w tak małym piecyku można palić miałem (no to na wypadek jak wreszcie przyjdzie zima) i czy potrzebny jest koniecznie nadmuch. Dodam że te rekordy spalania węgla na miesiąc to miałem przy przemarzających ścianach 20 lat temu (60m2/1tona węgla brr.) teraz nieco ocieplona chałupa i sie trochę polepszyło (ale tylko trochę) bo w ściany sczelinowe pianka poszła pare lat temu dobre. Co nie zmienia faktu że w najlepsze mrozy (-30) to gazu poszło za ponad 700zł/m-c. No ale gaz był na ogrzewanie, gotowanie i cwu. Jak czytam wypowiedzi niektórych użytkowników tego zacnego Forum i sprzedawców opału to słyszę że 2-3 tony na sezon powinny mi wystarczyć, (a kiedyś przecież 1 tona/m-c było mało, czy to wina palenia w piecu przystosowanym raczej do koksu - węglem od dołu ? Faktycznie parę razy udało mi się zasypać dawniej piecyk koksem groszkiem i powiem że rewelacja, pieknie się spalił i grzał tylko dwie wady: 1. Takiego opału nie idzie kupić 2. Cena jest zaporowa Dlatego skupiam się na "upierdliwych paliwach" których nie chcą nowobogaccy a ja potrafię spalić ekonomicznie. Wszak jeszcze sprawność fizyczną mam zadowalającą (trza by żony zapytać ) a i na mózg też mi jeszcze alzhaimer nie padł.... Mam nadzieję sporo zaoszczędzić spalając "alternatywne paliwa" tym bardziej że piecyk wydaje się mieć znacząco bardziej rozwiniętą powierzchnię odbioru ciepła w stosunku do tego co kiedyś miałem, chociaż gabarytami to może z 1/3 no z izolacją 1/2 większy (a i tak mały brrr... ale czytając te forum i bliźniacze na temat "ekonomiczne spalanie węgla kamiennego...." doszedłem do wniosku że nie należy kupować przewymiarowanego kotła, co zresztą zgadzało by się z tym co mnie dotychczas ogrzewało: gazowy termet 10 kW, po dojściu do temp. max. praca 3 min. z przerwami 3-6-9 min. w zależności od temp. zewnętrznej (termostat pokojowy). Więc dlatego taki a nie inny, mniejszego nie znalazłem, a i tak powierzchnię rusztu ma 1,5 raza większą niż ten co mnie grzał dawno temu jak mnie ściany przemarzały . Niepokoi mnie tylko jak wydłużyć stałopalność tego górniaka aby po rozpaleniu wieczorem, aby rano nie było zimno, czy to w ogóle wykonalne ? Kolega kusi mnie aby domontować wentylator, a ja się zastanawiam nad mieszanką miału z trocinami, ew. dopowietrzeniem badylami wsadzonymi w miał + powietrze wtórne z szyberka nad popielnikiem, ew. rurą wezyra albo namiastką. Cholera, napisałem że mam masę pomysłów niezrealizowanych z poprzedniego palenia w prymitywnym kociołku i teraz nie wiem którą drogą pójść, a opał i tak jakiś w końcu trza będzie kupić... A propos, czy można edytować swoje posty po dodaniu ( i powtórnym zalogowaniu, bo mnie się nie udało) ? Upss... pozdrawiam :wub:
  12. Witam. Może teraz uda mi się dodać jakieś zdjęcie. Zakup budżetowy jednak nie bezmyślny. W miarę możliwości chcę w nim paić stale a nie przepalać. Producent zaleca groszek (węgiel) zastanawiam się nad ekogroszkiem (bo suchy z marketu, i w miarę stała jakość, Mam zamiar popalić conajmniej przez ten sezon a jak Bóg pozwoli to kilka następnych. Mam drewna na ogrodzie..., niepokoi mnie tylko mała stałopalność 4h. Wolałbym raczej trochę go przerobić aby pracował jako dolniak.... a może nie powinno być tak źle przy górnopaleniu? Wystarczy mi 8h. Zastanwiam się też czy dało by się palić miałem po doodaniu wentylatora... Moją decyzję o zakupie tego a nie innego mogę tylko usprawiedliwić ograniczonym zasobem gotówki i chęcią zagospodarowania coraz bardziej zalegającycch gałęźi etc. Jednocześnie kierowałem się możliwością dostosowania do innego sposobu palenia (cokolwiek to znaczy) i kupiłem kociołek z rusztami żeliwnymi (kilka lat paliłem na takim małym węglem, kilka razy koksem i węglem i nic się nie stało ). Proszę nie proponiować mi palenia gazem i ocieplania domu styropianem bo sam rozumiem co to są straty ciepła przez ściany. Po prostu zwyczajnie mnie na to nie stać. Jak ma wyglądać energooszczędny dom to wiem. Mam jednak sporo rzeczy do nowej instalacji, nawet jakąś pompkę grundfosa i leszno (obiegowe), powiem jeszcze że wszystko w tym domu robiłem sam, no może za wyjątkiem odbioru kominiarskiego i z gazowni, ale to zwyczajny był haracz... Natomiast wszelką hydraulikę, ogrzewanie, pierd...e z zaprawą i cegłami...., podłączanie wody ze studni, centralne ogrzewanie, gwintowanie, spawanie..... robiłem sam. Elektrykę też, jakby mało ale nie o to chodzi, chciałem tylko przedstawić nieco moją osobę aby szanowni użytkownicy tego jakże zacnego Forum nie pomyśleli sobie że trafił się znowu jakiś dyletant... Szczegóły zakupionego piecyka są na dołączonym zdjęciu. Niestety leży nadal w bagażniku (no tak) i nie mam pomocnika do wyciągnięcia jak na razie. Może można w nim co zmienić zanim zamontuję ? Pozdrawiam Forumowiczów. No i to chyba na jedną odpowiedź wystarczy, bo jak się rozpędzę to będzie kilka stron tyle mam pomysłów i marzeń, czekam na opinie i refleksje doświadczonych spalaczy! :)
  13. Witam. Jako nowy użytkownik Forum muszę powiedzieć że całkiem zielony w paleniu w kotle na paliwa stałe nie jestem. Było to dwadzieścia lat temu, byłem silny, młody, i pełen zapału. Zdarzyło się dwoje dzieci i trza było dom po dziadkach skolonizować, padło na kociołek na węgiel... Długo nie trwało i przeszedłem na gaz. Teraz jednak ekonomia się do mnie dobrała i rachunki za gaz za poprzednią zimę, i jestem zmuszony spowrotem popalić w piecu węglowym. Mając ograniczony zasób gotówki i czytając te Forum i inne wygooglowane doszedłem do wniosku że lepiej kupić kociołek z rusztem żeliwnym niż wodnym. Tym bardziej że spokojnie wystarcza mi 8 kW. To co kupiłem to mały "górniak". Mój dylemat polega na tym czym w nim palić aby było ekonomicznie i w miarę bez trucia okolicy. Ze wstydem przyznam się że w tym samym domu paliłem już kiedyś kotłem na węgiel, coś ala~Olsztyn (chyba miał ze 0,8 m2). No i stałopalność miałem max 8-9 godz. i to po zasypaniu pod sam dach orzechem (węglem). Niewiele to wtedy odbiegało od ceny gazu, mając taką możliwość przeszedłem na gaz. Teraz jednak ceny się pozmieniały. Muszę palić tym co mam. Mam gałęzie, trawę, liście, może pozyskam zrębki (ale już trza płacić, tudzierz drewno kawałkowe), no i naturalnie chcę palić węglem, w miarę możliwości w jego najekonomiczniejszej postaci. Uprzedzając ewentualne odpowiedzi muszę zeznać że paprania się przy kominie, piecu, rurach, podszpachlowania, podmurowania, poprawienia producenta się nie boję. Pod koniec działalności starego pieca udawało mi się nawet palić węglem zmieszanym z miałem, dorobiłem nawet do niego sterownik\ termostat który regulował powietrze w popielniku, wywierciłem też dziurkę fi8 ale nirwany nie osiągnęłem .. :) No cóż to już dawne czasy... Dzisiaj mam piecyk który za chwilę ma grzać te moje 60 m2, a tak naprawdę to dwa małe grzejniki 1kW, (kuchnia + łazienka) i dwa większe (dwa pokoje, 2 x ~2kW). Wkleję zaraz zdjęcia żeby było wiadomo o co chodzi. A chodzi o to : 1. Czym palić aby nie przepłacić. 2. Co można poprawić. 3. Co można zmienić na lepsze ( górny, dolny, dorobić (kupić, zrobić ewentualnie) podajnik. 4. Jak zmaksymalizować stałopalność producent daje 4h ale to mi się wydaje stanowczo za mało). 5. Mogę go pociąć diaksem i spawnąć coś do niego u kolegi ... :) Zdjęcia (albo raczej materiały producenta ), Prawdziwe wrzucę jak zamontuję..:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.