Skocz do zawartości

KazioWihora

Stały forumowicz
  • Postów

    182
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KazioWihora

  1. Z tym czyszczeniem to coś musi być nie teges. Ja u siebie czyszczę raz na tydzień z grubsza rurki, cały kocioł to czasami jak mi się chce z raz na miesiąc. Od czasu do czasu mam wolniejszy dzień - np. sobotę, to posiedzę chwilę w piwnicy i przepalam wtedy solidnie suchym drewnem i tekturą - wystarczy że dobiję do 70 stopni i utrzymam to z pół godziny, a kocioł wypali się do gołej blachy. Ze 2 tygodnie temu przepaliłem porządnie drewnem osikowym i brzozą, blachy tak się wypaliły że normalnie się błyszczały, wszystko odpadło. Przy zwykłym paleniu węglem zbiera mi się delikatna sadza na wymienniku - głównie w trakcie rozpalania. Oczywiście w komorze zasypowej futro i smoła w ilościach hurtowych ale olewam to, od czasu do czasu tylko przepcham wyciorem te rurki na przegrodzie i omiatam drzwiczki, sprawdzając czy otwory się nie zapchały. Kocioł mam teraz na pewno trochę przewymiarowany, ale radzę sobie z tym w ten sposób, że po prostu zmieniłem godziny rozpalania i zostawiam go rozpędzonego bez kiszenia. W domu trochę za ciepło (23-24 stopnie w chłodniejszych pomieszczeniach), ale wolę w ten sposób zmarnować trochę węgla i mieć wygrzaną chałupę, niż wypuścić węgiel w postaci dymu i jeszcze czyścić kocioł z syfu.
  2. A rurka grubościenna, taka solidna od wody, przepali się szybko ? 1/2 cala rurkę doprowadzić z góry na dół w tym kotle to byłby żaden problem, wystarczy puścić ją w samym rogu, tam raczej nie ma żadnych przeszkód. Jedyna trudność to przerobienie zaślepki od wyczystki.
  3. Zauważ jednak, że można by dokupić u producenta dodatkową przykrywkę/przykrywki do górnych wyczystek i przerobić, tak żeby powietrze wtórne dostarczane było jakąś rurką na dół. Ktoś mi tu proponował takie rozwiązanie jakiś czas temu w tym wątku, chyba jak wymieniałem kocioł. Niestety przykrywki wyczystek z starego do nowego nie pasowały, gdyby było inaczej już dawno bym takie rozwiązanie wypróbował. Nadal wisi to w kolejce do wypróbowania, ale niestety praca zabiera mi zbyt dużo czasu i nie mam kiedy zbyt wiele dłubać w piwnicy. Co ciekawe, gdyby tamtędy puścić PW, z automatu byłoby też grzane - rurka dostarczająca przechodziłaby przez obszar gdzie spaliny mają chyba największą temperaturę. Trochę jednak obawiałbym się, czy na którymś z etapów pracy czasami spaliny przez taką rurkę nie wyłaziłyby na zewnątrz.
  4. Odlew będzie łatwiej mi zrobić niż kombinować z cegłami, praktycznie jedyna trudność to zdobyć ten beton albo jakąś zaprawę. Nie mam zamiaru tego odlewać w środku kotła, tylko na zewnątrz w przygotowanej formie i następnie po prostu ustawić w środku. Te dwa boczne elementy będą jednakowe co znacznie ułatwia sprawę. Z pomiarów wychodzi mi, że na luzie powinno dać się wmanewrować taki element do środka przez drzwiczki. Jak myślicie, gdybym próbną wersję zrobił z zaprawy szamotowej, wytrzyma jakiś czas ? W zamierzchłych czasach, do paleniska wędzarni wytworzyłem elementy 'ceramiczne' z jakiejś zaprawy która wyglądała jak zmielone cegły szamotowe z jakimś dodatkiem wiążącym - nawet dość długo to wytrzymało, praktycznie nie psuło się od palenia, tylko zimą od stania i zamarzania. Niestety nie mam pojęcia co to była za zaprawa. Jest jeszcze opcja, że może udałoby się od ruchomego rusztu odłączyć jakoś te dwa skrajne boczne elementy. Muszę się przyjrzeć jak to jest skonstruowane - wtedy po prostu mógłbym boczne ścianki wyłożyć cegłami.
  5. Sęk w tym że cegły nie postawię bo tam są ruchome ruszta, musiałbym wycinać w cegłach rowki. Łatwiej będzie podejrzewam zrobić jednak odlew. Na tył też bym coś zapodał, żeby zmniejszyć prześwit.
  6. Trochę zmodernizowała się część mieszkania i spadło lekko zapotrzebowanie na ciepło, idealnie byłoby wymienić teraz kocioł na wersję 15kW ale to nie wchodzi w grę więc planuję jakoś trochę ograniczyć moc tego. Jak myślicie, jakbym na boczne ścianki zapodał odlewy z jakiejś zaprawy szamotowej albo betonu żaroodpornego, mniej więcej jak na załączonym obrazku, to coś by to mogło dać na początek ? Trochę przeszkadzają ruchome ruszta, ale po prostu odlewałbym w formie uwzględniającej tę ruchomość - zostawiając na spodzie wolne miejsce.
  7. A co niby jest nie tak z zawiasami w starych, żeliwnych drzwiczkach ? W starym kotle spokojnie kiedyś zdjąłem drzwiczki do czyszczenia i łatwiejszej wymiany sznurów po paru latach użytkowania, zajęło to 5 minut, podobnie jak przy rozbiórce kotła - też 5 minut. Nawet sobie te sworznie od drzwiczek schowałem na wszelki wypadek. Oglądałem nowszy model przechodząc obok takowego w sklepie "żelaznym". Dwie rzeczy moim zdaniem są na plus - pojawiło się jakieś uszczelnienie przy dźwigni rusztu (nigdy wcześniej go nie widziałem) oraz klapka powietrza chyba powinna być teraz lepsza. W starej wersji moim zdaniem jest za ciężka, miarkownik ma problemy z jej otwieraniem, musiałem robić coś w rodzaju przekładni. Ponadto stara klapka ma tendencję do zbierania śmieci które czasami wyskoczą z popielnika i się wtedy nie chce domknąć - nowa pod tym względem wygląda mi na lepiej skonstruowaną. Co do blachy popielnika, jeśli jest cieńsza niż była, to nie wróżę jej długiej kariery. W moim poprzednim KWKD 22 popielnik był już mocno zeżarty, w sezonie kiedy kocioł został już zastąpiony nowym i stał z boku, w popielniku zrobiły się dziury.
  8. Nie przyszło powiadomienie, to nie zauważyłem odpowiedzi a na forum zajrzałem dopiero jak nowy sezon zaczął się rozkręcać (przedwczoraj padał u mnie pierwszy śnieg [zaraz znikał] i temperatura oscyluje blisko 0). Sznur kupiłem z aukcji na aledrogo, ale nie wiem czy czasami nie z tego właśnie sklepu, bo coś kojarzę że nazwa użytkownika miała w nazwie "domer". Cena była podana za metr i metr kupiłem żeby mieć "na zapas", ale ten zapas i tak mi zginął gdzieś w czeluściach piwnicy, bo latem i początkiem jesieni był chaos związany z remontami w mieszkaniu. Na wiosnę sznur zdjąłem, bo przy zatkanym dopływie powietrza przez ruszt pionowy, drewno źle się pali, jest mocna tendencja do duszenia i produkcji smoły (zwłaszcza, że paliłem sosną). Teraz póki palę drewnem albo tylko przepalam węglem jest niepotrzebny, ale już powoli myślę o ponownym montażu bo jak się zacznie zimą hajcować na całego to będzie potrzebny.
  9. Zamiast uszczelniać ruszt pionowy, można przyłapać kawał grubego sznura szklanego silikonem na tej poprzeczce co jest pod rusztem pionowym, wtedy zamknięcie drzwiczek uszczelnia przepływ powietrza w stronę rusztu pionowego. Może nie jakoś super szczelnie, ale w każdym razie wystarczająco żeby od przodu się nie rozbuchało jak to bywa bez uszczelnienia. Zrobiłem tak w KWKD 22. Przy paleniu węglem jest lepiej, do palenia drewnem (palę drewnem do momentu nastania pierwszych mrozów i później jak zima odpuszcza przed nadejściem wiosny) sznur odkleiłem bo była przesadnie duża skłonność do kiszenia. Pewną wadą tego rozwiązania jest też to, że przy grzebaniu pogrzebaczem zbiera się tam syf co uleci przez ruszt pionowy, ale z racji faktu że w zimie przy dużych mrozach pali się zdecydowanie lepiej, jest to jakoś do przełknięcia.
  10. Sznur przyklejony. Na razie jeszcze ciężko mi powiedzieć czy jest lepiej czy gorzej, natomiast pali się inaczej - więcej muszę odkręcać powietrze (wcześniej ustawiałem szparę <1mm), z przodu jest bardziej ciemno natomiast pod grodzią żar świeci prawie biało. Foto zrobione na szybko po otwarciu drzwiczek. Wybaczcie te futerko i smołę w komorze zasypowej - nie czyszczę tego bo jak urośnie to samo odpada, a nie znam sposobu żeby to wyeliminować innego, jak ostre przepalanie drewnem. Wymiennik za to mam zazwyczaj biały :)
  11. A ja tam nie widzę w tym nic dziwnego. Przecież w tym roku jesień trwała praktycznie do końca grudnia. Ja cały październik i listopad przepalałem drewnem po wycinkach w ogrodzie i to jeszcze często co drugi dzień. To samo w grudniu, przynajmniej co 3-ci dzień nie paliłem w ogóle, a większość czasu przepalałem raz węglem po powrocie do domu i z rana trochę drewnem byleby grzejniki nagrzać.
  12. Nieznacznie ponad 200 m^2 w starej kamienicy, 2 mieszkania + mała część bez ogrzewania (dogrzewa się tym, co wyleci z mieszkań). Praktycznie nic nie ocieplone, przy remontach czasami wprowadzane drobne poprawki, ale są też stare rozwiązania techniczne w niektórych miejscach które wręcz ułatwiają ucieczkę ciepła - np. podłogi z desek gdzie gdyby nie wykładzina, byłby prześwit do pomieszczeń niżej. Mimo to na okresy przejściowe kocioł jest za mocny, palę wtedy drewnem korzystając z tego, że mam 500+ litrów wody w instalacji - mogę śmiało ostro nabuzować, a później kilka godzin instalacja grzeje rozpędem.
  13. Patent z blachą już kiedyś widziałem, chciałem nawet tak zrobić, bo ścinków blachy mam dostatek, ale poległem w temacie - nie mogę odkręcić tych dwóch śrub w drzwiczkach, stoją jak przymurowane. Pewnie wszechobecna w mojej piwnicy-kotłowni wilgoć przychapała je rdzą na gwintach. Sznur zamówiony, ale jeszcze nie doszedł. U mnie też musi być 50x50, pi razy drzwi mierzyłem odległość od poprzeczki do krawędzi - wychodzi 35-37mm. Do tego dochodzi niecałe 10 na wklęsłość w drzwiczkach. Mam nadzieję, że sznur ugnie się w razie czego o te 5mm, bo 40x40 będzie z kolei na pewno za wąski.
  14. A jaki masz mniej więcej że tak powiem 'granulat' tej kostki ? U mnie w KWKD 22 kostka też się w miarę pali, pod warunkiem że nie jest za gruba. Mam ten kocioł ładne parę lat i wcześniej paliłem głównie kostką, ale od jakiegoś czasu nowe dostawy miały przesadzone wielkości, z ostatnich 2 dostaw miałem praktycznie kęsy, kawały takie, że wchodziły mi po 3 większe i z 5 mniejszych do kotła. Musiałem to łupać bo przy takiej wielkości paliło się ogólnie słabo, węgiel się powoli wypalał a ciepła powstawało jakoś mało, na dodatek nie wytwarzała się warstwa żaru, co w tym kotle jest niezbędne do czystego spalania.
  15. Właśnie w tym sklepie oglądałem sznury. W zaznaczonym miejscu raczej nie ma jakichś dużych temperatur, w tej poprzeczce jest woda, a głównym źródłem temperatury mogą być co najwyżej rozgrzane drzwiczki. Ruszt pionowy jest częściowo przesłonięty przez wystający element konstrukcji drzwiczek (ale nie jest to połączenie szczelne dla powietrza).
  16. I wreszcie zima przyszła w tym roku (trochę późno) zacząłem na dobre palić porządnie węglem w tym sezonie. W międzyczasie zdobyłem kilka nowych doświadczeń. W tym kotle węgiel o granulacie powyżej grubszego orzecha sprawdza się dobrze tylko jeśli trafi się naprawdę dobry. Tak się teraz złożyło, że kupiłem drobniejszy i różnica jest wręcz kolosalna. Nawet na 'mocno średnim' jakościowo węglu, przy drobniejszym granulacie spalanie przebiega sprawnie i bezdymnie, czasami trochę przykopci na szaro albo biało przy rozpalaniu, kiedy jeszcze nie ma warstwy żaru, ale później nie widać nic, absolutnie żadnego dymu. Palę teraz drobnym orzechem, kupiony mam tani ruski i jakiś 'mocny' polski (niestety nie wiem z jakiej kopalni). Ten pierwszy spala się dobrze, zero dymu, ale jakoś ciężko się rozpala i zostawia dużo popiołu + czasami trochę kamieni i jakby wypalonej gliny. Natomiast ten polski rozpala się błyskawicznie, w pierwszych minutach generuje więcej gazów niż kocioł jest w stanie przetrawić, stąd trochę dymku przy rozpalaniu i muszę uważać przy otwieraniu drzwiczek - raz z rozmachem otworzyłem drzwiczki od zasypowej i jak mi buchło w ryj, biegiem leciałem do mieszkania zobaczyć czy mam jeszcze brwi i rzęsy, bo poczułem smród palonych kłaków (ale na szczęście nic zauważalnie mi nie opaliło). Myślałem trochę nad odseparowaniem rusztu pionowego, tak aby tamtędy nie przedostawało się powietrze, bo moim zdaniem przez to rozpala się zbyt gruba warstwa węgla, i wpadłem na taki pomysł: gdyby w miejscu zaznaczonym na foto przykleić silikonem gruby sznur szklany (sprawdzałem już i najgrubszy łatwo dostępny to 5x5cm), teoretycznie płaska w tym miejscu powierzchnia drzwiczek powinna docisnąć sznur i odciąć dopływ powietrza - modyfikacja do zrobienia w 10 minut, ale jeszcze nie mierzyłem jaka jest odległość między zaznaczonym elementem a drzwiczkami. Jutro mam zamiar zrobić pomiary i jak dobrze pójdzie i jedna ze średnic sznurów będzie pasować z lekkim nadmiarem (tak, żeby był docisk), zamawiam i w sobotę modyfikacja.
  17. Ruszt jest wodny, żeliwne są te ruchome części.
  18. Mam tak samo u siebie w KWKD 22. Występuje tak w okolicach 60 stopni i wyżej, ale tylko jeśli w kotle naprawdę ostro się pali. Paląc łagodniej mogę dojść do 80 bez żadnych efektów dźwiękowych. Po części jest to zaletą, bo słyszę to w domu w grzejnikach i jest to dla mnie sygnał, żeby cisnąć do piwnicy, niemniej coś jest nie tak, bo to mój drugi KWKD 22 i w poprzednim tak nie było. Uchylenie klapki pewnie powoduje zanik tego zjawiska, bo część ciepła spitala prosto w komin. Tak samo będzie jak otworzysz górne drzwiczki, temperatura momentalnie spadnie i dźwięk zginie. Dodam jeszcze, że u mnie paląc drewnem dość ciężko wywołać to 'skrzypienie', ale przy węglu pojawia się o wiele wcześniej. A co do przepustnicy na czopuchu, to moim zdaniem najlepiej zostawić otwartą na stałe, będzie w kotle o wiele czyściej, tylko musisz pierw kocioł sprawdzić na szczelność. Przymykanie czopucha pozwala zamaskować lewe powietrze ciągnięte przez kocioł jakimiś szczelinami, taką samą kontrolę spalania, albo i lepszą, da się uzyskać po dopracowaniu uszczelnień. Ja u siebie czopuch przymykam z 1 na 2 tylko jak jest silny wiatr. Podczas normalnej pogody zostawiam całkowicie otwarty, słyszę wtedy jak ciąg usiłuje zassać powietrze wszelkimi możliwymi drogami, wokół przymkniętych klapek i zasuwek słychać poświstywanie, a proces spalania jest w 100% do opanowania.
  19. No właśnie moje dwie wcześniejsze dostawy węgla były z Wujka. Narzekałem na dużą ilość popiołu, ale paliło się bardzo dobrze, najwyżej trzeba było co jakiś czas przerusztować. Popiół był ciemny, jakby szary z domieszką ciemnożółtego lub pomarańczowego. Teraz na kwitach też miałem napisane, że z Wujka, ale to na 100% inny węgiel, więc albo wcześniej zostałem dymnięty, albo teraz. Popiołu praktycznie nie ma, wiadro cynkowe 10l na 2 tygodnie palenia z czego jeszcze pół dałoby radę odsiać z powrotem (drobne koksiki). Węgiel strasznie szybko odgazowuje, tworzy przy tym kłęby czarnego dymu w komorze, które przy niedostatecznej ilości powietrza powodują prawdopodobnie narastanie futra. Oprócz tego widzę, że z tego węgla podczas odgazowywania coś wycieka i gotuje się na powierzchni - jakby smoła - parę razy jak mi wygasło widziałem zacieki z tego syfu nawet na rusztach pionowych. Jeśli się rozbuja i zakręcę powietrze, to oczywiście zgaśnie, ale kocioł tak zarośnie, że przed następnym odpaleniem czyszczenie gwarantowane. Mam ogromne trudności z ustawieniem kotła, jak dam za mało powietrza - futro i przygaśnie, jak dam za dużo, to w fazie odgazowania temperatura spalin szybko dochodzi do 200-250 stopni :( i w kotle zaczyna szumieć aż w grzejnikach słychać. Za to jak już odgazuje pali się bardzo ładnie, powstaje bardzo ładny i lekki koks. W dzień, jeśli jestem w domu, radzę sobie dorzucając co kilka godzin nie za duże porcje i jakoś to idzie, ale na przyszły sezon będę się wystrzegał takiego węgla bo od latania do kotłowni można cholery dostać.
  20. A ja palę głównie kostką w KWKD 22 i teraz jak trafił mi się jakiś tłuściejszy węgiel, i tak mam poważne problemy. Praktycznie nie mogę na noc nałożyć tyle, żeby dotrzymało do rana, bo albo rozhula się aż będzie szumieć w piecu (nie nadąża odbierać ciepła, spaliny gorące jak cholera), albo jeśli pożałuję powietrza, stopniowo przygaśnie i cały kocioł zarośnie futrem, raz po takiej akcji na wymienniku i w komorze miałem frędzle długości po 5cm i więcej. O miarkowniku przy tym węglu mogę w ogóle zapomnieć. Codzień rano rozpalanie na nowo, przez co już mam dość tej zimy. Nie wiem już sam, czy znów mnie na składzie wydymali, tym razem sprzedając jakiś węgiel "przemysłowy", czy po prostu pierwszy raz od dłuższego czasu mam normalny węgiel i nie umiem nim palić. Wcześniej miałem węgiel który wydawał się ciut mniej kaloryczny, sporo było popiołu, ale za to mogłem nasypać do komory pod sam czubek, jak się wypaliło w kotle było czysto, korzystając z światła z resztek żaru wyjmowałem ewentualne kamienie i sypałem na nowo.
  21. Gorzej jak ten efekt tysiąca mrówek wejdzie do komina, ja tak raz miałem ze 2 lata temu (bez spalsadzu, po prostu drewnem przepaliłem kocioł) i nie polecam, jak zobaczyłem nad kominem dym jak z parowozu, wystrzeliwujący rozpędem na 5m nad chałupę, biegiem leciałem do kotłowni, pozakręcałem wszystko co się dało żeby odciąć tlen po czym 30 minut stałem i patrzyłem na komin z telefonem w ręce, jakby przyszło po straż dzwonić. Na szczęście stopniowo przygasło. Czy możesz wizualnie porównać spalsadz z sadpalem ? Spalsadz wygląda mi na mieszaninę co najmniej dwóch różnych substancji o różnej granulacji. Sam też testowałem ale szczerze powiedziawszy, raczej niewiele u mnie daje. Owszem działa ale w wysokich temperaturach, a wtedy piec sam z siebie jest czysty. Na przyszły sezon będę szykował suszone obierki, bo według mnie mają o wiele większą skuteczność. Kiedyś, jeszcze do starego kotła, sypnąłem tak od serca, jak potem otworzyłem wymiennik to byłem w szoku co tam się porobiło - wypalił się do gołej blachy, a co się nie wypaliło to odpadło albo wisiało na włosku.
  22. Tak, ten grzejnik podłączony jest po przekątnej, dwa "średnie" chyba też, jedynie najmniejszy jest podłączony z tej samej strony. Już mniejsza nawet z tym dużym grzejnikiem, on jest i tak w pomieszczeniu gdzie jest praktycznie najcieplej, jak złapie trochę temperatury to jest ok. Gorzej z sekcją instalacji, obecnie praktycznie połowa, gdzie są nowsze grzejniki aluminiowe. Ta część jest w miedzi i instalacja na grawitacji gorzej działa, sprawdzałem dzisiaj dokładnie i przy 50-55 na kotle grzeją co prawda wszystkie grzejniki, ale tylko ich górna część - może z 15cm. Pompka na 1-szym biegu niby to poprawia i grzeje po 2/3 grzejnika, na 2-gim biegu grzeją całe ale tu już właśnie zaczynają się problemy z utrzymaniem temperatury na kotle, podejrzewam że przy takim przepływie i temperaturze 50 stopni moc wszystkich grzejników jest zbliżona do maksymalnej mocy kotła lub nawet wyższa. Na razie potestuję trochę pierwszy bieg i zobaczę jak będzie. Pod przyszły sezon będę jednak modyfikował trochę kocioł, spróbuję przygotować jakiś szamotowy palnik i doprowadzić powietrze z góry przez wyczystkę. W ubiegłym tygodniu kupiłem nowy węgiel - znów z kopalni Wujek, ale tym razem chyba prawdziwy, właściwości ma zupełnie inne od poprzedniego. Poprzedni praktycznie sam z siebie palił się czysto, prawdopodobniej był mniej kaloryczny, zostawało dużo kamienia i popiołu, ale miało to też zaletę - w ogóle nie kopcił i jak już zostawały resztki, żar podtrzymywał się we własnym popiele. Z nowej dostawy jest o wiele gorzej, węgiel na pewno ma więcej kalorii, ale przy takim samym załadunku szybciej mi się wypala i obojętnie jak bym nie ustawiał kotła, kopci trochę na czarno, w wymienniku zbiera się więcej sadzy, w komorze zasypowej robią się wiszące frędzle (na poprzednim węglu też się robiły, ale dużo wolniej), po 2 dniach palenia komora w środku ma futro jak Yeti.
  23. U mnie podobnie - trochę ponad 200 metrów do ogrzania, a zbliżam się już do 2,5 tony przy czym spaliłem też niecałe 3 metry mieszanego drewna na początku sezonu. Niestety jak chałupa nie ocieplona i stare mury, to cudów się nie osiągnie. Zazwyczaj na sezon idzie mi 4-4,5 tony węgla + do 5 metrów drewna, zależy od pogody. W tym roku zima niby na razie łagodna (brak dużych mrozów, średnia odnotowana przez elektronikę temperatura grudzień -1.2, styczeń jak na razie +0.1 stopnia), zobaczymy co będzie dalej.
  24. Stare wyczystki niestety nie pasują do nowego kotła, ale spróbuję coś z tym powietrzem pokombinować. Z ciekawostek - od 10 grudnia pali się u mnie non stop, to już sporo ponad miesiąc. Wymiennik czyszczę co parę dni czekając pierw, aż żar trochę przygaśnie, ewentualne kamienie i pozostałe po węglu łupki wybieram starym indiańskim sposobem - jak jest mało żaru wrzucam ze 2 kawałki drewna coby na chwilę wzrósł ciąg, żar wtedy zaczyna świecić na zółto i wszystko co niepalne jest wyraźnie widoczne. Zazwyczaj zresztą kamienie zbierają się pod grodzią. Metodą ciągłego eksperymentowania doszedłem do wniosku, że ten kocioł działa dużo sprawniej na grawitacji, niż z pompą obiegową. Pompa wręcz przeszkadza w działaniu miarkownika, jeśli np. wieczorem ładuję kocioł na noc, a temperatura jest za niska, np. ok 40 stopni, to z włączoną pompą dociągnięcie do 55 zajmuje nawet 3 godziny, po czym kocioł jest za bardzo rozpędzony i zawsze przeciągnie temperaturę nawet do ponad 60, zanim wyhamuje. Ustawienie włączenia się pompy powyżej 50 stopni w ogóle nie mają sensu, ponieważ zarówno w czasie rozpalania, jak i przygasania, włącza i wyłącza się ciągle a temperatura na kotle lata tam i z powrotem. Teraz 2 dni nie było po pół dnia prądu, żeby nie zostać zaskoczonym ewentualnym problemem, dzień wcześniej wyłączyłem od rana sterownik pompy i tu miłe zaskoczenie - kocioł dość szybko podnosi temperaturę i łagodnie wyhamowuje, testowałem kilka ustawień na miarkowniku - od 55 do 80 stopni - za każdym razem kocioł dobijał do ustawionej temperatury bez problemu. Przy ustawieniu powyżej 70 pali się wesoło jak w kotle z nadmuchem, aż z ciągiem porywane są iskierki z żaru. Problemem są natomiast grzejniki nierówno grzejące bez pompy, żeby mieć w mieszkaniu tą samą tempraturę muszę na kotle ustawić co najmniej z 10 stopni więcej. To akurat zaleta. Niestety największy grzejnik (25 starych żeberek) zaczyna grzać dopiero po dłuższym czasie utrzymywania wysokiej temperatury, gdy temperatura "pionu" spada, szybko stygnie. Przy temperaturze na kotle ustawionej na 65, rura dochodząca do tego grzejnika ma 55-60 a grzejnik długo jest zimny. Jeszcze większe obawy mam co do nowszej części instalacji, wykonanej w miedzi, na razie niby na grawitacji grzeją, ale już kiedyś była sytuacja, że u góry były ciepłe a 2/3 grzejnika od spodu praktycznie zimne. Mam teraz elektroniczne opomiarowanie temperatury z wykresami, na dniach wrzucę wykresy na których będzie widać różnicę grawitacja vs pompa przy takim samym załadunku na noc.
  25. KazioWihora

    Jaki To Rodzaj Drewna

    Niekoniecznie, starsze topole mają właśnie taką korę jak na foto. Zresztą jak za darmo to co tu się rozwodzić, nawet bambus dobry :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Używając tej strony zgadzasz się na Polityka prywatności.